Trudna rozłąka z nikotyną - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Trudna rozłąka z nikotyną

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

1

Temat: Trudna rozłąka z nikotyną

Cześć wszystkim!
Mam 28 lat, od pewnego czasu jestem osobą uzależnioną od nikotyny. Na początku, jak pewnie większość palaczy, wmawiałam sobie, że mam pełną kontrolę nad sobą i palę jedynie dla rozrywki. Z czasem papieros stał się lekarstwem na wszystko: stres, niepokój, nerwy, ból, smutek, a nawet zwykłą nudę. Służył mi też jako forma nagrody. Jakiekolwiek doniesienia o szkodliwości palenia absolutnie do mnie nie docierały, nawet ilość pieniędzy przeznaczona na używki tak nie przerażała- wolałam sobie odmówić innych rzeczy.
Z czasem zaczęłam mieć dość. Miałam wrażenie, że mimo dość młodego wieku pogarsza się moja kondycja i gorzej mi się oddycha. Czułam się jak nerwus, który nieustannie potrzebuje swojej używki, żeby zapanować nad emocjami. Wkurzał mnie smród w mieszkaniu, na ubraniach, włosach- a i tak nie byłam w stanie go w pełni poczuć tak, jak osoba niepaląca. W obrzydzenie wprawiały mnie uczucie kapcia w buzi, smród z ust i palców, brzydkie plamy na dłoniach, żółte zęby i wyraźnie zmęczona, poszarzała twarz. Do tego prawie ciągle chorowałam i byłam ogólnie dość słaba. Lekarze wielokrotnie zwracali mi uwagę na konieczność rzucenia lub przynajmniej ograniczenia palenia. Po ostatnim- dermatologu i przygodzie z paskudnym rumieniem na twarzy- zaczęłam już poważniej myśleć, że pora rzucić.
I nie palę. Nie używam też zamienników ani tabletek czy plastrów z nikotyną. Już cztery dni, dla kogoś to pewnie mało, dla mnie bardzo dużo. Nic na to nie poradzę, ale nie czuję żadnej dumy, radości ani lepszego nastroju. Ciągle jest mi smutno, jestem zirytowana, dużo płaczę i się denerwuję. Nie mam na nic siły, jestem senna, apatyczna, kręci mi się w głowie, jest na przemian zimno albo gorąco, boli mnie brzuch, mam zaparcia, mam wrażenie, że puchnę i tyję. W pracy nie mogę się skupić, wszystko mnie męczy i robię błędy. Myślałam, że jednak rzucenie zadziała na mnie jak "magiczna różdżka" i od razu poczuję się bardziej szczęśliwa i zdrowa, a tak naprawdę jestem żywym wrakiem- aż mi za siebie wstyd. Ciągle myślę o odpaleniu papierosa. Nawet nie mam na niego ochoty, nie chcę się znowu truć, ale chciałabym znowu być osobą żywą, pełną energii i zrelaksowaną- a nie senną i obolałą histeryczką.  Nie mam pojęcia, jak psychicznie poradzić sobie z dalszym trwaniem w postanowieniu, ciągle mi się wydaje, że nic się nie zmienia na lepsze....

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną

Musisz dać sobie czas. I wytrwale w tym czasie nie sięgać po fajki. Przeczekasz i będzie lepiej.

Ochota na papierosa to długo po rzuceniu męczy. Ja nie palę już 11 lat, a czasami dalej w momencie stresu o tym myślę. Tylko to już wtedy nie jest tak przytłaczające.

Trzymam kciuki!

3

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
Zyaire napisał/a:

Cześć wszystkim!
Mam 28 lat, od pewnego czasu jestem osobą uzależnioną od nikotyny. Na początku, jak pewnie większość palaczy, wmawiałam sobie, że mam pełną kontrolę nad sobą i palę jedynie dla rozrywki. Z czasem papieros stał się lekarstwem na wszystko: stres, niepokój, nerwy, ból, smutek, a nawet zwykłą nudę. Służył mi też jako forma nagrody. Jakiekolwiek doniesienia o szkodliwości palenia absolutnie do mnie nie docierały, nawet ilość pieniędzy przeznaczona na używki tak nie przerażała- wolałam sobie odmówić innych rzeczy.
Z czasem zaczęłam mieć dość. Miałam wrażenie, że mimo dość młodego wieku pogarsza się moja kondycja i gorzej mi się oddycha. Czułam się jak nerwus, który nieustannie potrzebuje swojej używki, żeby zapanować nad emocjami. Wkurzał mnie smród w mieszkaniu, na ubraniach, włosach- a i tak nie byłam w stanie go w pełni poczuć tak, jak osoba niepaląca. W obrzydzenie wprawiały mnie uczucie kapcia w buzi, smród z ust i palców, brzydkie plamy na dłoniach, żółte zęby i wyraźnie zmęczona, poszarzała twarz. Do tego prawie ciągle chorowałam i byłam ogólnie dość słaba. Lekarze wielokrotnie zwracali mi uwagę na konieczność rzucenia lub przynajmniej ograniczenia palenia. Po ostatnim- dermatologu i przygodzie z paskudnym rumieniem na twarzy- zaczęłam już poważniej myśleć, że pora rzucić.
I nie palę. Nie używam też zamienników ani tabletek czy plastrów z nikotyną. Już cztery dni, dla kogoś to pewnie mało, dla mnie bardzo dużo. Nic na to nie poradzę, ale nie czuję żadnej dumy, radości ani lepszego nastroju. Ciągle jest mi smutno, jestem zirytowana, dużo płaczę i się denerwuję. Nie mam na nic siły, jestem senna, apatyczna, kręci mi się w głowie, jest na przemian zimno albo gorąco, boli mnie brzuch, mam zaparcia, mam wrażenie, że puchnę i tyję. W pracy nie mogę się skupić, wszystko mnie męczy i robię błędy. Myślałam, że jednak rzucenie zadziała na mnie jak "magiczna różdżka" i od razu poczuję się bardziej szczęśliwa i zdrowa, a tak naprawdę jestem żywym wrakiem- aż mi za siebie wstyd. Ciągle myślę o odpaleniu papierosa. Nawet nie mam na niego ochoty, nie chcę się znowu truć, ale chciałabym znowu być osobą żywą, pełną energii i zrelaksowaną- a nie senną i obolałą histeryczką.  Nie mam pojęcia, jak psychicznie poradzić sobie z dalszym trwaniem w postanowieniu, ciągle mi się wydaje, że nic się nie zmienia na lepsze....

Nigdy nie paliłam, ale słyszałam, że  dla tych,którzy przestali palić są tabletki czy jakieś leki, bo jednak to spora rewolucja. Może warto się poradzić lekarza?

4

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną

Ja paliłam 13 lat, czasami po 2 paczki dziennie. Rzuciłam z dnia na dzień po przeczytaniu książki Allena Carra "Jak skutecznie rzucić palenie". Pomogła ona wielu moim znajomym.
Chcicę na fajkę miałam może jeszcze 2 tygodnie. Ale obecnie, po 10 latach od rzucenia - chyba bym się porzygała gdybym miała wziąć papierosa.
Może przeczytaj tę książkę?

5

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
Lady Loka napisał/a:

Musisz dać sobie czas. I wytrwale w tym czasie nie sięgać po fajki. Przeczekasz i będzie lepiej.

Ochota na papierosa to długo po rzuceniu męczy. Ja nie palę już 11 lat, a czasami dalej w momencie stresu o tym myślę. Tylko to już wtedy nie jest tak przytłaczające.

Trzymam kciuki!

Hej, dziękuję! Właśnie ta ochota jest najgorsza- objawy fizyczne jakoś znoszę, chociaż mam wrażenie, jakby mnie rozłożyła jakaś ciężka choroba. Niby człowiek wie, że rzucenie mu służy, a dalej ciągnie do papierosa.

6

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
Tamiraa napisał/a:
Zyaire napisał/a:

Cześć wszystkim!
Mam 28 lat, od pewnego czasu jestem osobą uzależnioną od nikotyny. Na początku, jak pewnie większość palaczy, wmawiałam sobie, że mam pełną kontrolę nad sobą i palę jedynie dla rozrywki. Z czasem papieros stał się lekarstwem na wszystko: stres, niepokój, nerwy, ból, smutek, a nawet zwykłą nudę. Służył mi też jako forma nagrody. Jakiekolwiek doniesienia o szkodliwości palenia absolutnie do mnie nie docierały, nawet ilość pieniędzy przeznaczona na używki tak nie przerażała- wolałam sobie odmówić innych rzeczy.
Z czasem zaczęłam mieć dość. Miałam wrażenie, że mimo dość młodego wieku pogarsza się moja kondycja i gorzej mi się oddycha. Czułam się jak nerwus, który nieustannie potrzebuje swojej używki, żeby zapanować nad emocjami. Wkurzał mnie smród w mieszkaniu, na ubraniach, włosach- a i tak nie byłam w stanie go w pełni poczuć tak, jak osoba niepaląca. W obrzydzenie wprawiały mnie uczucie kapcia w buzi, smród z ust i palców, brzydkie plamy na dłoniach, żółte zęby i wyraźnie zmęczona, poszarzała twarz. Do tego prawie ciągle chorowałam i byłam ogólnie dość słaba. Lekarze wielokrotnie zwracali mi uwagę na konieczność rzucenia lub przynajmniej ograniczenia palenia. Po ostatnim- dermatologu i przygodzie z paskudnym rumieniem na twarzy- zaczęłam już poważniej myśleć, że pora rzucić.
I nie palę. Nie używam też zamienników ani tabletek czy plastrów z nikotyną. Już cztery dni, dla kogoś to pewnie mało, dla mnie bardzo dużo. Nic na to nie poradzę, ale nie czuję żadnej dumy, radości ani lepszego nastroju. Ciągle jest mi smutno, jestem zirytowana, dużo płaczę i się denerwuję. Nie mam na nic siły, jestem senna, apatyczna, kręci mi się w głowie, jest na przemian zimno albo gorąco, boli mnie brzuch, mam zaparcia, mam wrażenie, że puchnę i tyję. W pracy nie mogę się skupić, wszystko mnie męczy i robię błędy. Myślałam, że jednak rzucenie zadziała na mnie jak "magiczna różdżka" i od razu poczuję się bardziej szczęśliwa i zdrowa, a tak naprawdę jestem żywym wrakiem- aż mi za siebie wstyd. Ciągle myślę o odpaleniu papierosa. Nawet nie mam na niego ochoty, nie chcę się znowu truć, ale chciałabym znowu być osobą żywą, pełną energii i zrelaksowaną- a nie senną i obolałą histeryczką.  Nie mam pojęcia, jak psychicznie poradzić sobie z dalszym trwaniem w postanowieniu, ciągle mi się wydaje, że nic się nie zmienia na lepsze....

Nigdy nie paliłam, ale słyszałam, że  dla tych,którzy przestali palić są tabletki czy jakieś leki, bo jednak to spora rewolucja. Może warto się poradzić lekarza?

Hej, dzięki! Powiem szczerze, że nigdy nie konsultowałam się z lekarzem w tej sprawie. Nawet gdy ktoś sam próbował coś mi doradzić, to z reguły to ignorowałam. Na początku myślałam o jakimś zamienniku: tak jak mówisz tabletki czy plastry albo może podgrzewacze zamiast normalnych papierosów, ale stwierdziłam, że mam problem z nikotyną ogólnie i chcę ją odciąć w każdej postaci, nawet jeśli miałabym przez to czuć się na początku dużo gorzej niż rzucający "ze wsparciem".

7

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
madoja napisał/a:

Ja paliłam 13 lat, czasami po 2 paczki dziennie. Rzuciłam z dnia na dzień po przeczytaniu książki Allena Carra "Jak skutecznie rzucić palenie". Pomogła ona wielu moim znajomym.
Chcicę na fajkę miałam może jeszcze 2 tygodnie. Ale obecnie, po 10 latach od rzucenia - chyba bym się porzygała gdybym miała wziąć papierosa.
Może przeczytaj tę książkę?

Hej, dziękuję! Czytałam ta książkę. Po skończeniu lektury byłam pewna, że palenie jest obrzydliwe, ja już nigdy więcej tego nie dotknę i tak dalej. Wytrzymałam chyba z dobę i w pierwszej stresowej sytuacji złapałam za papierosy. Na szczęście od następnego dnia już nic nie paliłam i jak na razie się tego trzymam. Carr wyraźnie sugeruje, że mamy nie traktować rzucania palenia jako czegoś negatywnego, odebrania wolności czy przyjemności, ale jako wyłącznie pozytywną rzecz, która zmieni całe nasze życie na lepsze. To (względnie) rozumiem, ale ciężko jakoś być nastawionym entuzjastycznie i radosnym, gdy tak potwornie się czujesz. Wtedy naprawdę myślisz, że ktoś zabrał ci coś fajnego, mimo że doskonale wiesz, jaki to syf i żałujesz, że kiedykolwiek zaczęłaś.  Z tym mam największy problem niestety...

8

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną

Żuj przez jakiś czas gumę, przestaw sobie w głowie, że więcej tego świństwa do ust nie weźmiesz, wytrzymałaś jeden dzień, to i następne dni i tygodnie, miej satysfakcję z tego, że nie palisz i nigdy więcej nie tykaj papierosa, a uwolnisz się od nałogu.

9

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
Zyaire napisał/a:
madoja napisał/a:

Ja paliłam 13 lat, czasami po 2 paczki dziennie. Rzuciłam z dnia na dzień po przeczytaniu książki Allena Carra "Jak skutecznie rzucić palenie". Pomogła ona wielu moim znajomym.
Chcicę na fajkę miałam może jeszcze 2 tygodnie. Ale obecnie, po 10 latach od rzucenia - chyba bym się porzygała gdybym miała wziąć papierosa.
Może przeczytaj tę książkę?

Hej, dziękuję! Czytałam ta książkę. Po skończeniu lektury byłam pewna, że palenie jest obrzydliwe, ja już nigdy więcej tego nie dotknę i tak dalej. Wytrzymałam chyba z dobę i w pierwszej stresowej sytuacji złapałam za papierosy. Na szczęście od następnego dnia już nic nie paliłam i jak na razie się tego trzymam. Carr wyraźnie sugeruje, że mamy nie traktować rzucania palenia jako czegoś negatywnego, odebrania wolności czy przyjemności, ale jako wyłącznie pozytywną rzecz, która zmieni całe nasze życie na lepsze. To (względnie) rozumiem, ale ciężko jakoś być nastawionym entuzjastycznie i radosnym, gdy tak potwornie się czujesz. Wtedy naprawdę myślisz, że ktoś zabrał ci coś fajnego, mimo że doskonale wiesz, jaki to syf i żałujesz, że kiedykolwiek zaczęłaś.  Z tym mam największy problem niestety...

Tak i on twierdzi, że rzucanie nie jest trudne. Z perspektywy czasu faktycznie uważam, że nie jest trudne. Wystarczy po prostu nie sięgać po fajkę. Tylko tyle i aż tyle.
Tak samo z perspektywy czasu papierosy odbieram jako coś obleśnego, śmierdzącego. Kaszel, żółte palce i paznokcie, setki złotych miesięcznie jakby podpalone zapalniczką.
Jak sobie przypominam tamte czasy, to kojarzy mi się smród, pety w popielniczce, wszystko właśnie takie brudne i śmierdzące.
Ja też na początku byłam nieszczęśliwa, bo palenie kojarzyło mi się z czymś fajnym. Gdy czekam na przystanku, gdy gadam przez telefon, po jedzonku. Teraz tamto myślenie jest dla mnie odległe i obce.

Śmieszne, że kiedyś tyle paliłam, że znajomi nie wyobrażali mnie sobie bez papierosa. A teraz wciąż słyszę "nie wyobrażam sobie ciebie z papierosem".

10

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
wieka napisał/a:

Żuj przez jakiś czas gumę, przestaw sobie w głowie, że więcej tego świństwa do ust nie weźmiesz, wytrzymałaś jeden dzień, to i następne dni i tygodnie, miej satysfakcję z tego, że nie palisz i nigdy więcej nie tykaj papierosa, a uwolnisz się od nałogu.

Dziękuję, faktycznie guma pod ręką się przyda, jak się tyle czasu trzyma papierosa w ustach, to dobrze znaleźć jakiś zamiennik. Zainstalowałam sobie w telefonie apkę, która liczy, jak długo już nie palę i to mnie trochę motywuje- nie sięgnę, bo szkoda mi tego czasu, który już wytrzymałam.

11

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
madoja napisał/a:
Zyaire napisał/a:
madoja napisał/a:

Ja paliłam 13 lat, czasami po 2 paczki dziennie. Rzuciłam z dnia na dzień po przeczytaniu książki Allena Carra "Jak skutecznie rzucić palenie". Pomogła ona wielu moim znajomym.
Chcicę na fajkę miałam może jeszcze 2 tygodnie. Ale obecnie, po 10 latach od rzucenia - chyba bym się porzygała gdybym miała wziąć papierosa.
Może przeczytaj tę książkę?

Hej, dziękuję! Czytałam ta książkę. Po skończeniu lektury byłam pewna, że palenie jest obrzydliwe, ja już nigdy więcej tego nie dotknę i tak dalej. Wytrzymałam chyba z dobę i w pierwszej stresowej sytuacji złapałam za papierosy. Na szczęście od następnego dnia już nic nie paliłam i jak na razie się tego trzymam. Carr wyraźnie sugeruje, że mamy nie traktować rzucania palenia jako czegoś negatywnego, odebrania wolności czy przyjemności, ale jako wyłącznie pozytywną rzecz, która zmieni całe nasze życie na lepsze. To (względnie) rozumiem, ale ciężko jakoś być nastawionym entuzjastycznie i radosnym, gdy tak potwornie się czujesz. Wtedy naprawdę myślisz, że ktoś zabrał ci coś fajnego, mimo że doskonale wiesz, jaki to syf i żałujesz, że kiedykolwiek zaczęłaś.  Z tym mam największy problem niestety...

Tak i on twierdzi, że rzucanie nie jest trudne. Z perspektywy czasu faktycznie uważam, że nie jest trudne. Wystarczy po prostu nie sięgać po fajkę. Tylko tyle i aż tyle.
Tak samo z perspektywy czasu papierosy odbieram jako coś obleśnego, śmierdzącego. Kaszel, żółte palce i paznokcie, setki złotych miesięcznie jakby podpalone zapalniczką.
Jak sobie przypominam tamte czasy, to kojarzy mi się smród, pety w popielniczce, wszystko właśnie takie brudne i śmierdzące.
Ja też na początku byłam nieszczęśliwa, bo palenie kojarzyło mi się z czymś fajnym. Gdy czekam na przystanku, gdy gadam przez telefon, po jedzonku. Teraz tamto myślenie jest dla mnie odległe i obce.

Śmieszne, że kiedyś tyle paliłam, że znajomi nie wyobrażali mnie sobie bez papierosa. A teraz wciąż słyszę "nie wyobrażam sobie ciebie z papierosem".

Kurczę, mam nadzieję, że wkrótce zacznę myśleć w podobny sposób jak Ty i autor książki. Na razie czuję się jak krnąbrny nastolatek, któremu rodzice dali szlaban i za wszelką cenę chce wyjść z domu. Powinnam myśleć o tym, że robię dla siebie coś dobrego, a ciągle odbieram to jako karę. Dziękuję, że opisałaś, jak się czułaś podczas rzucania- teraz będzie mi łatwiej, mogę się spodziewać tego, że i moje myślenie w końcu się zmieni. Na razie trzymam się dalej postanowienia, chociaż jest ciężko.

12

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną

Ja paliłam stosunkowo krótko, bo jakieś 3-4 lata z przerwami. Rzucanie u mnie nie wyglądało tak, że wypaliłam ostatnią fajkę i już nigdy nie sięgnęłam po następną, tylko miotałam się przez dłuższy czas. Nie zliczę ile razy kupowałam całą paczkę i zapalniczkę, potem wypalałam 3 fajki na raz i wyrzucałam całą resztę (razem z zapalniczką) do kosza gdzieś na mieście, nie w domu, żeby mnie nie kusiło potem grzebanie w nim, serio big_smile Teraz nie palę już od około 2 lat i nie kusi mnie, ale nie mam obrzydzenia do fajek. Nie będę kłamać - świeży dym z porządnej fajki mnie nie odrzuca, co innego na przykład smród w mieszkaniu nałogowego palacza. Najważniejsze to nie poddawać się nawet jak jeszcze kiedyś się złamiesz. Jesteś na dobrej drodze i tego się trzymaj. Te plastry/tabletki to chyba nie jest głupi pomysł, skoro masz fizyczne objawy odstawienia. Ja nie miałam, tęskniłam po prostu za dymkiem.

13 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-01-08 13:46:36)

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną

Przez cały okres 13 lat gdy paliłam, rzucałam tylko 2 razy.

Pierwszy raz, bo miałam niepalącego chłopaka, któremu strasznie to przeszkadzało. Postanowiłam rzucić dla niego, ale wciąż miałam wrażenie że zabrano mi coś cudownego. Wewnątrz miałam do niego pretensje, złość. Tęskniłam, dosłownie tęskniłam za papierosami. Wciąż o nich myślałam i narastał we mnie bunt. Trzeciego dnia, gdy akurat poszedł do pracy, zapaliłam papierosa. Zakręciło mi się w głowie ale byłam szczęśliwa.

Drugi raz to właśnie ten zakończony sukcesem, po przeczytaniu książki, gdzie całą sobą nastawiłam się na to że CHCĘ rzucić. Choć nie mówię, zdarzały się momenty tęsknoty. Jednak wypracowane w głowie podejście, nie pozwoliło mi sięgnąć po fajkę.

Podobne sytuacje znają kobiety które się odchudzały. Czasami odchudzanie jest pełne motywacji i utrzymanie diety przychodzi z łatwością i uśmiechem. A czasami to poczucie straty, złość, bunt, zastanawianie się "dlaczego właściwie do cholery to robię? to mnie unieszczęśliwia".

Suma summarum: myślę że nie masz tego jeszcze odpowiednio ułożonego w głowie. Może potrzeba Ci dodatkowych bodźców, żebyś znalazła w sobie motywację i zrozumienie, że to najlepsza droga którą możesz wybrać. Bo jeśli uważasz, że zabrano Ci coś wspaniałego, to nie ułożyłaś sobie odpowiednio tego wszystkiego w głowie i moim zdaniem zaczniesz znów palić.
Bo potrzeba tutaj pewnego rodzaju oświecenia, kompletnej zmiany myślenia.

U niektórych to proces, udaje się dopiero za którymś razem. Nie poddawaj się nawet jeśli teraz wrócisz do palenia. Spróbuj znów za miesiąc czy za dwa. A w tym czasie pracuj nad zmianą myślenia, wręcz bombarduj się tym. Ksiązkami, filmikami na YT - także od byłych palaczy.

14

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
bb8 napisał/a:

Ja paliłam stosunkowo krótko, bo jakieś 3-4 lata z przerwami. Rzucanie u mnie nie wyglądało tak, że wypaliłam ostatnią fajkę i już nigdy nie sięgnęłam po następną, tylko miotałam się przez dłuższy czas. Nie zliczę ile razy kupowałam całą paczkę i zapalniczkę, potem wypalałam 3 fajki na raz i wyrzucałam całą resztę (razem z zapalniczką) do kosza gdzieś na mieście, nie w domu, żeby mnie nie kusiło potem grzebanie w nim, serio big_smile Teraz nie palę już od około 2 lat i nie kusi mnie, ale nie mam obrzydzenia do fajek. Nie będę kłamać - świeży dym z porządnej fajki mnie nie odrzuca, co innego na przykład smród w mieszkaniu nałogowego palacza. Najważniejsze to nie poddawać się nawet jak jeszcze kiedyś się złamiesz. Jesteś na dobrej drodze i tego się trzymaj. Te plastry/tabletki to chyba nie jest głupi pomysł, skoro masz fizyczne objawy odstawienia. Ja nie miałam, tęskniłam po prostu za dymkiem.

Hej smile dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią, jednak jest łatwiej, gdy można porozmawiać z osobami, które same borykały się z tym problemem. Czytałam, że fizyczne uzależnienie od nikotyny trwa dość krótko, gorzej opanować psychikę, dlatego też nie zdecydowałam się na jakąś nikotynową terapię zastępczą, chociaż wiem, że niektórym osobom to pomaga. Muszę przyznać, że najgorsze objawy odstawienia mam już za sobą i to, jak się czułam dopiero pomogło mi zrozumieć, ile syfu paliłam dzień w dzień. Co do zapachu - niby minęło dopiero kilka dni, a przy prasowaniu swoich ubrań było mi niedobrze, bo tak przeszły dymem- normalnie bym nawet tego nie poczuła.

15

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
madoja napisał/a:

Przez cały okres 13 lat gdy paliłam, rzucałam tylko 2 razy.

Pierwszy raz, bo miałam niepalącego chłopaka, któremu strasznie to przeszkadzało. Postanowiłam rzucić dla niego, ale wciąż miałam wrażenie że zabrano mi coś cudownego. Wewnątrz miałam do niego pretensje, złość. Tęskniłam, dosłownie tęskniłam za papierosami. Wciąż o nich myślałam i narastał we mnie bunt. Trzeciego dnia, gdy akurat poszedł do pracy, zapaliłam papierosa. Zakręciło mi się w głowie ale byłam szczęśliwa.

Drugi raz to właśnie ten zakończony sukcesem, po przeczytaniu książki, gdzie całą sobą nastawiłam się na to że CHCĘ rzucić. Choć nie mówię, zdarzały się momenty tęsknoty. Jednak wypracowane w głowie podejście, nie pozwoliło mi sięgnąć po fajkę.

Podobne sytuacje znają kobiety które się odchudzały. Czasami odchudzanie jest pełne motywacji i utrzymanie diety przychodzi z łatwością i uśmiechem. A czasami to poczucie straty, złość, bunt, zastanawianie się "dlaczego właściwie do cholery to robię? to mnie unieszczęśliwia".

Suma summarum: myślę że nie masz tego jeszcze odpowiednio ułożonego w głowie. Może potrzeba Ci dodatkowych bodźców, żebyś znalazła w sobie motywację i zrozumienie, że to najlepsza droga którą możesz wybrać. Bo jeśli uważasz, że zabrano Ci coś wspaniałego, to nie ułożyłaś sobie odpowiednio tego wszystkiego w głowie i moim zdaniem zaczniesz znów palić.
Bo potrzeba tutaj pewnego rodzaju oświecenia, kompletnej zmiany myślenia.

U niektórych to proces, udaje się dopiero za którymś razem. Nie poddawaj się nawet jeśli teraz wrócisz do palenia. Spróbuj znów za miesiąc czy za dwa. A w tym czasie pracuj nad zmianą myślenia, wręcz bombarduj się tym. Ksiązkami, filmikami na YT - także od byłych palaczy.

Widzisz, zaczynam- bardzo powoli- czuć się lepiej fizycznie, ciągle sobie powtarzam, że będę zdrowsza i mniej obciążona ryzykiem pozwanych chorób, że nie będę już śmierdzieć i marnować pieniędzy. To mnie przekonuje. Żal za papierosem to głównie moje problemy z emocjami. Kiedyś byłam wybitnie nerwowa, płaczliwa, dość słaba i podatna na stres. Nie ukrywam, że zaczęłam sobie z tym radzić tylko poprzez palenie, czyli tak naprawdę nie rozwiązałam kłopotu, tylko zrobiłam sobie jeszcze większą krzywdę. Wstyd się przyznać, ale obawiam się, że jak zabraknie mi fajki pod ręką, to znowu będę takim niedojrzałym, zapłakanym nerwusem.
Ale oczywiście wyrzuciłam z domu , z balkonu, z samochodu wszystkie papierosy, popielniczki, zapalniczki i tak dalej, unikam też mniejszych sklepów (w supermarketach nigdy nie kupowałam papierosów)- żeby nie kusiło.
Spróbuję- zgodnie z Twoją propozycją - poszukać więcej materiałów odnośnie rzucania i szkodliwości palenia, żeby utrzymać motywację. Najbardziej pocieszają mnie historie byłych palaczy, którym udało się to rzucić. Na razie czytam głównie fora internetowe- ale to trochę mało smile

16 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-01-08 16:38:26)

Odp: Trudna rozłąka z nikotyną
Zyaire napisał/a:

Widzisz, zaczynam- bardzo powoli- czuć się lepiej fizycznie, ciągle sobie powtarzam, że będę zdrowsza i mniej obciążona ryzykiem pozwanych chorób, że nie będę już śmierdzieć i marnować pieniędzy. To mnie przekonuje. Żal za papierosem to głównie moje problemy z emocjami. Kiedyś byłam wybitnie nerwowa, płaczliwa, dość słaba i podatna na stres. Nie ukrywam, że zaczęłam sobie z tym radzić tylko poprzez palenie, czyli tak naprawdę nie rozwiązałam kłopotu, tylko zrobiłam sobie jeszcze większą krzywdę. Wstyd się przyznać, ale obawiam się, że jak zabraknie mi fajki pod ręką, to znowu będę takim niedojrzałym, zapłakanym nerwusem.
Ale oczywiście wyrzuciłam z domu , z balkonu, z samochodu wszystkie papierosy, popielniczki, zapalniczki i tak dalej, unikam też mniejszych sklepów (w supermarketach nigdy nie kupowałam papierosów)- żeby nie kusiło.
Spróbuję- zgodnie z Twoją propozycją - poszukać więcej materiałów odnośnie rzucania i szkodliwości palenia, żeby utrzymać motywację. Najbardziej pocieszają mnie historie byłych palaczy, którym udało się to rzucić. Na razie czytam głównie fora internetowe- ale to trochę mało smile

Bardzo się cieszę że nie sięgasz po papierosa. Zobaczysz że za ok. 2 tygodnie zaczniesz przyzwyczajać się do nowego życia, do tego że wyjeżdżając w dłuższą podroż nie musisz brać papierosów itd.

Popatrz sobie na ten obrazek, co dobrego dzieje się z ciałem, gdy rzucasz palenie. Mnie najbardziej cieszyło, że ustał kaszel, paznokcie i palce wróciły do normalnego koloru (a miałam żółte) no i oczywiście kwestia finansowa. Nie do wiary, jakbym miała teraz wydawać 15-30 zł dziennie na to gówno

PunBB bbcode test

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Trudna rozłąka z nikotyną

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024