Muszę z wami to przegadać - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Muszę z wami to przegadać

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 47 ]

Temat: Muszę z wami to przegadać

Od 2 miesięcy jestem w związku z nowym facetem ( 36 lat). On jest bardzo zakochany i zaangażowany w nas, ja trochę mniej ale też mi zależy mi na tej relacji. Otwarcie mówi o naszej przyszłości i czego ode mnie odczekuje. Ale przejde do meritum. Był on w związku z była narzeczona 9 lat ( 6 lat zaręczyny). To on zakończył związek bo ona go oszukiwała. Spotykamy się cały czas u mnie, dostał klucz od mojego mieszkania ( przedewszystkim dlatego że często zapominam swoich i awaryjnie on trzyma w aucie drugą parę ). Zapytałam go w końcu, dlaczego nie możemy spotkać się u niego, że to mnie irytuję i jest to sytuacja dziwna. Na co on mi odpowiada, że nie bo jest coś co musi mi powiedzieć.. 1,5 roku temu kupił dom na kredyt z była narzeczona i.. mimo że nie są ze sobą pół roku, nadal razem mieszkają. Doznałam szoku. Nie rozmawialam z nim kilka dni a on wariował z tego powodu. Stwierdził że nie może mnie do siebie zabrać bo ona sobie tego nie życzy a ma do tego prawo jako właścicielka domu. Powiedziałam że dla mnie to absurdalna sytuacja i on też ma prawo do tego domu i do gości. Unika tematu. Mówi tylko że nie ma z nią żadnych relacji tylko tyle ile musi bo załatwiają sprawy z bankiem i z tym domem. Minęły 3 tygodnie od tej informacji a ja nie potrafię myśleć już normalnie o nim. Podpytuje się ile ma to jeszcze trwać ale temat jest unikany. Wkurza mnie to ale rozmowy na ten temat nie mają sensu bo ciągle powtarza to samo albo właśnie zero konfrontacji. Myślę że po "mału" zmierza to do decyzji mojej o chwilowej przerwie od niego. Co wy sądzicie o tym. Wiem że może to wyglądać naiwnie ale lubię wasze rady bo pomagają mi wyciągnąć wnioski i spojrzeć na sytuację inaczej.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Muszę z wami to przegadać

W to zakochanie to bym za bardzo nie wierzyła, głównie mu chodzi o seks.
Nie jest powiedziane, czy do siebie nie wrócą...
Nie wiem dlaczego zależy Ci na spotykaniu się w jego domu, nie czułabyś się niezręcznie?
Pewne to tu nic nie jest, jak w życiu...

3

Odp: Muszę z wami to przegadać
wieka napisał/a:

W to zakochanie to bym za bardzo nie wierzyła, głównie mu chodzi o seks.
Nie jest powiedziane, czy do siebie nie wrócą...
Nie wiem dlaczego zależy Ci na spotykaniu się w jego domu, nie czułabyś się niezręcznie?
Pewne to tu nic nie jest, jak w życiu...

Zakochany jest i tego jestem pewna, ponieważ opowiada o mnie, o ślubie ze mną znajomym rodzinie i te informacje do mnie dochodzą właśnie od nich.
Dlaczego mi zależy na spotkaniu się z nim w jego domu? Dlatego, że chce go poznać bliżej i skoro mamy coś tworzyć razem to tej jego strefy prywatnej nie mogę unikać.
Czy czułabym się niezręcznie ? Nie. Skoro to między nimi jest zakończone to absolutnie nie. Przecież ona nie przebywa w domu non stop, też ma wyjazdy służbowe ale nadal on nie chce mnie do siebie zaprosić nawet na 2h na przysłowiową kawę i rozmowe. Nie wprowadzam się tam ale mam prawo poznać gdzie mieszka a oprócz nazwy miejscowości to nawet dokładnego adresu nie znam.

4

Odp: Muszę z wami to przegadać
Anonimowamowa napisał/a:

Od 2 miesięcy jestem w związku z nowym facetem ( 36 lat). On jest bardzo zakochany i zaangażowany w nas, ja trochę mniej ale też mi zależy mi na tej relacji. Otwarcie mówi o naszej przyszłości i czego ode mnie odczekuje. Ale przejde do meritum. Był on w związku z była narzeczona 9 lat ( 6 lat zaręczyny). To on zakończył związek bo ona go oszukiwała. Spotykamy się cały czas u mnie, dostał klucz od mojego mieszkania ( przedewszystkim dlatego że często zapominam swoich i awaryjnie on trzyma w aucie drugą parę ). Zapytałam go w końcu, dlaczego nie możemy spotkać się u niego, że to mnie irytuję i jest to sytuacja dziwna. Na co on mi odpowiada, że nie bo jest coś co musi mi powiedzieć.. 1,5 roku temu kupił dom na kredyt z była narzeczona i.. mimo że nie są ze sobą pół roku, nadal razem mieszkają. Doznałam szoku. Nie rozmawialam z nim kilka dni a on wariował z tego powodu. Stwierdził że nie może mnie do siebie zabrać bo ona sobie tego nie życzy a ma do tego prawo jako właścicielka domu. Powiedziałam że dla mnie to absurdalna sytuacja i on też ma prawo do tego domu i do gości. Unika tematu. Mówi tylko że nie ma z nią żadnych relacji tylko tyle ile musi bo załatwiają sprawy z bankiem i z tym domem. Minęły 3 tygodnie od tej informacji a ja nie potrafię myśleć już normalnie o nim. Podpytuje się ile ma to jeszcze trwać ale temat jest unikany. Wkurza mnie to ale rozmowy na ten temat nie mają sensu bo ciągle powtarza to samo albo właśnie zero konfrontacji. Myślę że po "mału" zmierza to do decyzji mojej o chwilowej przerwie od niego. Co wy sądzicie o tym. Wiem że może to wyglądać naiwnie ale lubię wasze rady bo pomagają mi wyciągnąć wnioski i spojrzeć na sytuację inaczej.

Sądzę, że Cie oszukuje.

Znasz nazwę jego miejscowości.
I co jeszcze? Znasz kogoś z jego rodziny albo przyjaciół? Potrafisz sama do nich dotrzeć? Wiesz gdzie pracuje? Możesz go namierzyć gdyby zniknął z Twoimi kluczami i częścią wyposażenia mieszkania?

5

Odp: Muszę z wami to przegadać
Agnes76 napisał/a:
Anonimowamowa napisał/a:

Od 2 miesięcy jestem w związku z nowym facetem ( 36 lat). On jest bardzo zakochany i zaangażowany w nas, ja trochę mniej ale też mi zależy mi na tej relacji. Otwarcie mówi o naszej przyszłości i czego ode mnie odczekuje. Ale przejde do meritum. Był on w związku z była narzeczona 9 lat ( 6 lat zaręczyny). To on zakończył związek bo ona go oszukiwała. Spotykamy się cały czas u mnie, dostał klucz od mojego mieszkania ( przedewszystkim dlatego że często zapominam swoich i awaryjnie on trzyma w aucie drugą parę ). Zapytałam go w końcu, dlaczego nie możemy spotkać się u niego, że to mnie irytuję i jest to sytuacja dziwna. Na co on mi odpowiada, że nie bo jest coś co musi mi powiedzieć.. 1,5 roku temu kupił dom na kredyt z była narzeczona i.. mimo że nie są ze sobą pół roku, nadal razem mieszkają. Doznałam szoku. Nie rozmawialam z nim kilka dni a on wariował z tego powodu. Stwierdził że nie może mnie do siebie zabrać bo ona sobie tego nie życzy a ma do tego prawo jako właścicielka domu. Powiedziałam że dla mnie to absurdalna sytuacja i on też ma prawo do tego domu i do gości. Unika tematu. Mówi tylko że nie ma z nią żadnych relacji tylko tyle ile musi bo załatwiają sprawy z bankiem i z tym domem. Minęły 3 tygodnie od tej informacji a ja nie potrafię myśleć już normalnie o nim. Podpytuje się ile ma to jeszcze trwać ale temat jest unikany. Wkurza mnie to ale rozmowy na ten temat nie mają sensu bo ciągle powtarza to samo albo właśnie zero konfrontacji. Myślę że po "mału" zmierza to do decyzji mojej o chwilowej przerwie od niego. Co wy sądzicie o tym. Wiem że może to wyglądać naiwnie ale lubię wasze rady bo pomagają mi wyciągnąć wnioski i spojrzeć na sytuację inaczej.

Sądzę, że Cie oszukuje.

Znasz nazwę jego miejscowości.
I co jeszcze? Znasz kogoś z jego rodziny albo przyjaciół? Potrafisz sama do nich dotrzeć? Wiesz gdzie pracuje? Możesz go namierzyć gdyby zniknął z Twoimi kluczami i częścią wyposażenia mieszkania?

Wiem, gdzie pracuje bo pracujemy razem od 5 lat. Mamy wspólnych znajomych i znam jego znajomych i rodziców.
Co do potencjalnych kradzieży. Zarabia on trzy razy wiecej niz ja. Jego stanowisko w pracy jest bardzo wysokie.
To on ubiegał długo o moją bliższa znajomość.

6

Odp: Muszę z wami to przegadać

Chora sytuacja. Skoro połowa domu jest jego, to powinien mieć gdzieś czy jego była dziewczyna zgadza się na Twoje odwiedziny czy nie.
Inna sprawa, że nic nie robi, żeby coś zmienić. Może mu tak wygodnie.
Albo o czymś nie wiesz.

Po dwóch miesiącach związku mówi o ślubie wszystkim tylko nie Tobie?
A gdzie po tym ślubie będziecie mieszkać?

7 Ostatnio edytowany przez szeptem (2023-01-03 02:58:11)

Odp: Muszę z wami to przegadać

A czy jego "była narzeczona" wie o tym, że on myśli / mówi i o przyszłości i ślubie z Tobą?
big_smile
Ręczę, że nie. Wątpię nawet w to, że ona wie o Twoim istnieniu, w sensie że on się z kimśkolwiek spotyka. Chora sytuacja. Jednak jeśli mają dom na pół, to każde z nich ma chyba swoją część, pokoje itd? Czy raczej mieszkają w jednym pokoju i dzielą sypialnię, jak myślisz? Skoro się już dawno temu rozstali, ona nie może mieć nic do gadania na temat tego, czy ktoś odwiedza tego faceta. To też JEGO dom - oczywiście, o ile mówi Ci prawdę - w co mocno wątpię. Sprawa śmierdzi na kilometr. Nie daj się robić w bambuko, dziewczyno. Po prostu postaw ultimatum że widzicie się jutro u niego, lub odwiedź go niespodziewanie, adres chyba znasz?

8

Odp: Muszę z wami to przegadać
szeptem napisał/a:

A czy jego "była narzeczona" wie o tym, że on myśli / mówi i o przyszłości i ślubie z Tobą?
big_smile
Ręczę, że nie. Wątpię nawet w to, że ona wie o Twoim istnieniu, w sensie że on się z kimśkolwiek spotyka. Chora sytuacja. Jednak jeśli mają dom na pół, to każde z nich ma chyba swoją część, pokoje itd? Czy raczej mieszkają w jednym pokoju i dzielą sypialnię, jak myślisz? Skoro się już dawno temu rozstali, ona nie może mieć nic do gadania na temat tego, czy ktoś odwiedza tego faceta. To też JEGO dom - oczywiście, o ile mówi Ci prawdę - w co mocno wątpię. Sprawa śmierdzi na kilometr. Nie daj się robić w bambuko, dziewczyno. Po prostu postaw ultimatum że widzicie się jutro u niego, lub odwiedź go niespodziewanie, adres chyba znasz?

Nie wiem czy wie, że on jest ze mną. Ale jak zacząłem informować go o tym, że jestem wkurzona na tę absurdalna sytuację to jedyne co mi wysłał to zdjęcie domu z zewnątrz i nazwę miejscowości bez dokładnego adresu.
Zgadzam się z Tobą w tej wiadomości i to też mu powiedzialam ale tych wiadomości o odwiedzinach u niego jakby nie widział i słyszał. Skoro nie są razem to takie formalności załatwia się przed wejściem w nowy związek lub mówi potencjalnej (według niego) przyszłej żonie o sytuacji. Zapytałam się mu.. A co jak zajde w ciążę ? Czy będzie mieszkał u mnie , zostawi wszystko jej czy może będzie mieszkał u mnie ale nadal sponsorowal jej połowę domu ? Jego odpowiedź. Jak będziesz w ciąży to bede się cieszył ale będziemy wtedy myśleć. Dlatego mam dość braku stabilności.

9

Odp: Muszę z wami to przegadać

Dla mnie to wszystko śmierdzi i jak dla mnie nie mówi prawdy wink
A ty słyszysz to co chcesz usłyszeć ..

A ty robisz za kochankę ...

Więc kobieto bierz tabletki i się zabezpieczaj abyś nie skończyła jako samotna matka z bejbikiem ...

Bo jak dla mnie to bajeczki. Narzeczona , wspólny dom na kredyt , rozstanie i itd ..
A te bajeczki jakie Ci opowiada aby się zaangażowała i mu d.... dawała ..

Weź pojedź za nim do domu , zaparkuj dalej aby Cię nie zobaczył a potem pójdź do jego domu i zapytaj jego "byłą" czy nie ma nic przeciwko że spotyka się z Tobą , uprawia sex i chce cię poślubić ..

10

Odp: Muszę z wami to przegadać
Anonimowamowa napisał/a:

Stwierdził że nie może mnie do siebie zabrać bo ona sobie tego nie życzy

Tiaa a pracę domową zjadł mu pies...

Była narzeczona po prostu jeszcze nie wie, że jest była big_smile Gościu gra na dwa fronty i puści się starej gałęzi jak będzie już pewny nowej, albo wcale się nie puści, bo po co, jak można mieć dwie smile

Tak czy siak dla Ciebie to prosta droga w bagno. Jak chcesz zafundować sobie huśtawkę emocjonalną i zmarnować najbliższe lata to wierz w te bajki. Natomiast jak jesteś sprytna to nie będziesz się z tym panem zadawać aż się nie wyprowadzi lub nie wyprowadzi narzeczonej.

11

Odp: Muszę z wami to przegadać
Kaszpir007 napisał/a:

Dla mnie to wszystko śmierdzi i jak dla mnie nie mówi prawdy wink
A ty słyszysz to co chcesz usłyszeć ..

A ty robisz za kochankę ...

Więc kobieto bierz tabletki i się zabezpieczaj abyś nie skończyła jako samotna matka z bejbikiem ...

Bo jak dla mnie to bajeczki. Narzeczona , wspólny dom na kredyt , rozstanie i itd ..
A te bajeczki jakie Ci opowiada aby się zaangażowała i mu d.... dawała ..

Weź pojedź za nim do domu , zaparkuj dalej aby Cię nie zobaczył a potem pójdź do jego domu i zapytaj jego "byłą" czy nie ma nic przeciwko że spotyka się z Tobą , uprawia sex i chce cię poślubić ..

Może i to gowniarskie ale coś w tym jest, że powinnam za nim pojechać. Skoro nie mówi mi o czymś szczerze a deklaruje cały czas ta szczerość to nie mam innego wyjścia. Albo kijek albo marchewa. A tu chodzi o moje życie. Za dużo niedopowiedzeń jest w tym i niestety ja już mam dość. Szanuje się a wasze wiadomości pomogły mi w rozjaśnianiu sytuacji która notabene była jasna

12 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-01-03 10:20:27)

Odp: Muszę z wami to przegadać
Anonimowamowa napisał/a:

Od 2 miesięcy jestem w związku z nowym facetem ( 36 lat). On jest bardzo zakochany i zaangażowany w nas, ja trochę mniej ale też mi zależy mi na tej relacji. Otwarcie mówi o naszej przyszłości i czego ode mnie odczekuje. Ale przejde do meritum. Był on w związku z była narzeczona 9 lat ( 6 lat zaręczyny). To on zakończył związek bo ona go oszukiwała. Spotykamy się cały czas u mnie, dostał klucz od mojego mieszkania ( przedewszystkim dlatego że często zapominam swoich i awaryjnie on trzyma w aucie drugą parę ). Zapytałam go w końcu, dlaczego nie możemy spotkać się u niego, że to mnie irytuję i jest to sytuacja dziwna. Na co on mi odpowiada, że nie bo jest coś co musi mi powiedzieć.. 1,5 roku temu kupił dom na kredyt z była narzeczona i.. mimo że nie są ze sobą pół roku, nadal razem mieszkają. Doznałam szoku. Nie rozmawialam z nim kilka dni a on wariował z tego powodu. Stwierdził że nie może mnie do siebie zabrać bo ona sobie tego nie życzy a ma do tego prawo jako właścicielka domu. Powiedziałam że dla mnie to absurdalna sytuacja i on też ma prawo do tego domu i do gości. Unika tematu. Mówi tylko że nie ma z nią żadnych relacji tylko tyle ile musi bo załatwiają sprawy z bankiem i z tym domem. Minęły 3 tygodnie od tej informacji a ja nie potrafię myśleć już normalnie o nim. Podpytuje się ile ma to jeszcze trwać ale temat jest unikany. Wkurza mnie to ale rozmowy na ten temat nie mają sensu bo ciągle powtarza to samo albo właśnie zero konfrontacji. Myślę że po "mału" zmierza to do decyzji mojej o chwilowej przerwie od niego. Co wy sądzicie o tym. Wiem że może to wyglądać naiwnie ale lubię wasze rady bo pomagają mi wyciągnąć wnioski i spojrzeć na sytuację inaczej.

Nie wierz temu człowiekowi, bo to tylko jedna z jego twarzy. Poproś o oddanie kluczy, bo on ci swojego od  domu nie dał. Co to za wymówka, że zapominasz o kluczach do mieszkania? Po prostu potrzebujesz kogoś. Ale ten człowiek nie jest odpowiedni dla ciebie. W jakiej sytuacji cię stawia? Ktoś, kto kocha nigdy by nie postawiła swojej dziewczyny w takiej sytuacji. Raczej chodzi u niego o odskocznię, miłe uzupełnienie dnia niż jakiekolwiek uczucie. Nie liczę na to, że coś zrozumiesz. Chciałaś tylko przecież pogadać.
Niektóre dziewczyny nie mogą zrozumieć, że jak to on może nie kochać, skoro szaleje, wariuje i wszystkie znaki są za.  A czy zastanawiałyście  się, kim jest on naprawdę, ten wasz wybranek?
Z poprzednią narzeczoną ma dom na kredyt, mieszka z nią, znajduje sobie ciebie i przyjeżdża do ciebie jak wolny człowiek, zakochany bardzo.
Ktoś poważny nigdy by czegoś takiego nie zaproponował, nie ukrywał, grałby w otwarte karty/  Tu nie widzę żadnego honoru, żadnej szczerości, a wręcz lekceważenie twojej osoby, bo wystarczy ci parę rzeczy wkręcić, żebyś uwierzyła. A jeśli pozwalasz się tak traktować, to nikt nic z tym nic  nie zrobi.
Pokazywanie zdjęcia domu, to jakieś kpiny.  Niech uporządkuje swoje sprawy, a potem  bierze się za nowy związek. W jego wieku to postępowanie jest raczej świadome czyli nie myśli  się rozstawać z poprzednią narzeczoną i domem, ale też chce korzystać z życia.

13

Odp: Muszę z wami to przegadać

Podsumuję co napisałaś:
Związek 2 miesiące i już mówi o ślubie?
Tak bardzo kocha, a nie może zaprosić do domu, bo połowa domu należy do jego byłej i z nią mieszka?
Unika tematu domu.
Jak na razie to widzę czerwone flagi.

14

Odp: Muszę z wami to przegadać

2 miesiące, a Ty rzucasz tekstami, co będzie jak zajdziesz w ciążę?
A co będzie jak jego "była" narzeczona zajdzie z nim w ciążę?

15

Odp: Muszę z wami to przegadać

Ma coś do ukrycia. Jeśli by była jasna sytuacja, to by po prostu wprowadził się do Ciebie, możesz mu nawet to zaproponować, ciekawe co on na to...

16

Odp: Muszę z wami to przegadać
wieka napisał/a:

Ma coś do ukrycia. Jeśli by była jasna sytuacja, to by po prostu wprowadził się do Ciebie, możesz mu nawet to zaproponować, ciekawe co on na to...

Taki kłamczuch i z tym sobie da radę.

17

Odp: Muszę z wami to przegadać

Przecież jest oczywiste że oni się nie rozstali.

18

Odp: Muszę z wami to przegadać

Wydaje mi się, że po pierwsze - zawsze, zawsze powinna się zapalić czerwona lampka jak facet po dwóch miesiąch już mówi o ślubie. Zawsze. Kolejna to nie zakończone tematy z była. Nie wiadomo czy jego narzeczona wie o tym, ze już nie są razem. Poza tym słowa nic nie kosztują, można mówić dużo i pięknie.
Jeśli nie jesteś zaangażowana emocjonalnie jak on, a to czy on jest to też jest wątpliwe - możliwe, że mówi to, bo wie że to działa na kobiety i najmniej zdecydowana dziewczyna po obietnicy ślubu zaczyna się mocniej angażować.

19

Odp: Muszę z wami to przegadać

Gość Cię oszukuje, nie bądź naiwna.

20

Odp: Muszę z wami to przegadać

To oszust, odejdź od niego i będziesz miała spokój. Zadbaj o siebie.

21

Odp: Muszę z wami to przegadać
szeptem napisał/a:

To oszust, odejdź od niego i będziesz miała spokój. Zadbaj o siebie.

Ja bym zagrał inaczej. Tak jak ktoś tu pisał. Powiedz, że wiesz już gdzie mieszka i że porozmawiasz z jego była. Zaraz wymiekknie:)

22

Odp: Muszę z wami to przegadać

Szkoda się wysilać, na bank gość kręci i próbuje prowadzić podwójne życie - ale kłamstwo ma jednak krótkie nogi. Szkoda każdej minuty więcej na niego. Trzeba po prostu odpuścić.

23

Odp: Muszę z wami to przegadać

OMG, jakie podłe towarzystwo zebrało się w tym wątku, sami oszuści oceniający innych swoja miarą.

Autorko - oczywistym jest, że po długim związku (a 9 lat to długo) zostają pewne zobowiązania. Oczywistym jest też, że ani on jej, ani ona jego wyrzucić nie może, bo są współwłaścicielami. Tu przy braku dobrej woli choćby jednej strony (a stron/współwłaścicieli jest troje: on, ona, bank), mamy sprawę sądową na lata.

Możliwe, że żadne z nich nie chce się wyprowadzić, żeby nie osłabić swojej pozycji (sąd może uznać, że skoro się wyprowadził i ma gdzie mieszkać, to np. ona spłaci go w ratach przez kolejnych 20 lat). Nie sądzę, żeby Cię oszukiwał, ale musisz się liczyć z tym, że ta sytuacja będzie trwać długo.

A on nie bierze Cię do sobie, bo może ona robi grandy?

24 Ostatnio edytowany przez ammon (2023-01-03 21:18:14)

Odp: Muszę z wami to przegadać
Inocynt napisał/a:

OMG, jakie podłe towarzystwo zebrało się w tym wątku, sami oszuści oceniający innych swoja miarą.

Autorko - oczywistym jest, że po długim związku (a 9 lat to długo) zostają pewne zobowiązania. Oczywistym jest też, że ani on jej, ani ona jego wyrzucić nie może, bo są współwłaścicielami. Tu przy braku dobrej woli choćby jednej strony (a stron/współwłaścicieli jest troje: on, ona, bank), mamy sprawę sądową na lata.

Możliwe, że żadne z nich nie chce się wyprowadzić, żeby nie osłabić swojej pozycji (sąd może uznać, że skoro się wyprowadził i ma gdzie mieszkać, to np. ona spłaci go w ratach przez kolejnych 20 lat). Nie sądzę, żeby Cię oszukiwał, ale musisz się liczyć z tym, że ta sytuacja będzie trwać długo.

A on nie bierze Cię do sobie, bo może ona robi grandy?

Jeśli ten gość najpierw się rozstał z byłą to nie ma co faktycznie go oceniać. Jednak ja na miejscu autorki to bym się spróbował jednak upewnić, że tak faktycznie było.
Szansa na to, że autorka jest oszukiwana jest spora...

Anonimowamowa napisał/a:

Stwierdził że nie może mnie do siebie zabrać bo ona sobie tego nie życzy a ma do tego prawo jako właścicielka domu.

Z tego co wiem to nie możesz tam zamieszkać bez jej zgody, ale spotykać się tam możecie. Pytanie czy celowo wciska Ci bajki... czy po prostu nie jest świadomy że jest inaczej...

25

Odp: Muszę z wami to przegadać
Anonimowamowa napisał/a:

Od 2 miesięcy jestem w związku z nowym facetem ( 36 lat). On jest bardzo zakochany i zaangażowany w nas, ja trochę mniej ale też mi zależy mi na tej relacji. Otwarcie mówi o naszej przyszłości i czego ode mnie odczekuje. Ale przejde do meritum. Był on w związku z była narzeczona 9 lat ( 6 lat zaręczyny). To on zakończył związek bo ona go oszukiwała. Spotykamy się cały czas u mnie, dostał klucz od mojego mieszkania ( przedewszystkim dlatego że często zapominam swoich i awaryjnie on trzyma w aucie drugą parę ). Zapytałam go w końcu, dlaczego nie możemy spotkać się u niego, że to mnie irytuję i jest to sytuacja dziwna. Na co on mi odpowiada, że nie bo jest coś co musi mi powiedzieć.. 1,5 roku temu kupił dom na kredyt z była narzeczona i.. mimo że nie są ze sobą pół roku, nadal razem mieszkają. Doznałam szoku. Nie rozmawialam z nim kilka dni a on wariował z tego powodu. Stwierdził że nie może mnie do siebie zabrać bo ona sobie tego nie życzy a ma do tego prawo jako właścicielka domu. Powiedziałam że dla mnie to absurdalna sytuacja i on też ma prawo do tego domu i do gości. Unika tematu. Mówi tylko że nie ma z nią żadnych relacji tylko tyle ile musi bo załatwiają sprawy z bankiem i z tym domem. Minęły 3 tygodnie od tej informacji a ja nie potrafię myśleć już normalnie o nim. Podpytuje się ile ma to jeszcze trwać ale temat jest unikany. Wkurza mnie to ale rozmowy na ten temat nie mają sensu bo ciągle powtarza to samo albo właśnie zero konfrontacji. Myślę że po "mału" zmierza to do decyzji mojej o chwilowej przerwie od niego. Co wy sądzicie o tym. Wiem że może to wyglądać naiwnie ale lubię wasze rady bo pomagają mi wyciągnąć wnioski i spojrzeć na sytuację inaczej.

Słabe to jego wyjaśnienie.
1) Skoro dom jest ich wspólny, to dlaczego on nie ma prawa zaprosić do niego gości?
2) Dlaczego niby nie sprzedadzą domu tylko żyją w jakimś dziwnym matrixie?

Dla mnie to facet ściemnia.

26

Odp: Muszę z wami to przegadać

Mam dobrą znajomą, która związała się z facetem, kiedy ten rzekomo się rozwodził, bo oboje doszli do wniosku, że niewiele ich już łączy i tak będzie lepiej. Szkoda tylko, że ta prawie była żona wtedy jeszcze nic o tym nie wiedziała. Obawiam się, że z narzeczoną bohatera wątku może być bardzo podobnie.

To co jednak wiemy na pewno, to że czerwone światło powinno Ci się zapalić, kiedy dotarło do Ciebie, że facet rodzinie i znajomym opowiada o ślubie z Tobą. Serio, takie zaangażowanie i pewność raptem po dwóch miesiącach bliższej znajomości? Przecież to jest typowe dla osób zaburzonych, które mają tendencję do manipulacji i osaczania swojej ofiary.

Jeśli do tego dodać, że ma problem z zaproszeniem Cię do domu, którego podobno jest pełnoprawnym współwłaścicielem, co jest zupełnie niezrozumiałe, biorąc pod uwagę jego prawo do odwiedzin bliskich i znajomych, to za grosz nie miałabym do typa zaufania. Zresztą Ty na szczęście też nie masz.

W każdym razie, jeśli już na starcie coś Ci zgrzyta, to uwierz, że intuicja Cię nie myli. Tu coś jest nie tak. Pozostaje kwestia poznania prawdy.

27

Odp: Muszę z wami to przegadać

Jesteś z kimś w związku od kilku tygodni i dajesz mu klucze do swojego mieszkania?? I słyszysz od jego rodziny i znajomych o waszym ślubie i planach na wspólna przyszłość? Przy czym on nadal mieszka ze swoja "była" narzeczona? Na głowę upadłaś, czy co?

28 Ostatnio edytowany przez Inocynt (2023-01-06 20:03:31)

Odp: Muszę z wami to przegadać
MagdaLena1111 napisał/a:

1) Skoro dom jest ich wspólny, to dlaczego on nie ma prawa zaprosić do niego gości?

ammon napisał/a:

Z tego co wiem to nie możesz tam zamieszkać bez jej zgody, ale spotykać się tam możecie. Pytanie czy celowo wciska Ci bajki... czy po prostu nie jest świadomy że jest inaczej...

Bosze... Dzieci internetu, nie pojmują, że obok prawa (tak, prawnie może) jest jeszcze życie. Nie wiem czy chcielibyście zapraszać gości po to, żeby potem przy nich urządzać pyskówki z byłą.

MagdaLena1111 napisał/a:

2) Dlaczego niby nie sprzedadzą domu tylko żyją w jakimś dziwnym matrixie?

Czasami mam ochotę jednej czy drugiemu napisać na początku "tumanie jeden", ale wrodzona kultura mnie powstrzymuje... Dzieciom wszystko wydaje się takie proste, "dlaczego nie zrobią?". Bo są, i tu powinno być: "tumanie jeden", trzy strony, które muszą się porozumieć, a co najmniej dwie z nich (ona i bank) nie są do tego chętne. Ona, bo najwyraźniej jej zdrada miała zostać tajemnicą, a nie wyjść na jaw i skutkować rozpadem związku, więc będzie mu rzucać kłody pod nogi. Bank, bo skoro kredyt jest spłacany, to czemu ma coś zmieniać? Z punktu widzenia banku jest wszystko OK, a nawet bardzo OK. Do tego bank nie będzie sobie gitary zawracał jakimś tam zwykłym kredytem hipotecznym.

Jedyna wyjście to iść do sądu i wnosić o zniesienie współwłasności. Sąd może nakazać fizyczny podział nieruchomości (np. parter dla niego, piętro dla niej), wykup jednego właściciela przez drugiego lub sprzedaż i podział kasy. Ale tu jeszcze trzeci właściciel (bank) musi wyrazić zgodę. No i taka sprawa nie trwa rok czy dwa lata. Przy dobrych wiatrach 3-4 lata, przy złych nawet kilkanaście lat użerania się.

29

Odp: Muszę z wami to przegadać

To niech się użera kilka czy kilkanaście lat skoro mu życia nie szkoda. Widocznie dla niektórych pieniądze są ważniejsze.

Natomiast jak autorka szanuje swoje życie i swój czas to te kilka czy kilkanaście lat zainwestuje gdzie indziej.

30

Odp: Muszę z wami to przegadać
Inocynt napisał/a:

Jedyna wyjście to iść do sądu i wnosić o zniesienie współwłasności. Sąd może nakazać fizyczny podział nieruchomości (np. parter dla niego, piętro dla niej), wykup jednego właściciela przez drugiego lub sprzedaż i podział kasy. Ale tu jeszcze trzeci właściciel (bank) musi wyrazić zgodę. No i taka sprawa nie trwa rok czy dwa lata. Przy dobrych wiatrach 3-4 lata, przy złych nawet kilkanaście lat użerania się.

Wszystko pięknie, tylko czemu autor od razu nie wyjaśnił tego autorce, nie rozwiał jej watpliwości, tylko kręcił ( długi czas ukrywał, ze z kims mieszka). Wiec nawet jesli to prawda, i była faktycznie jest była, to i tak daleko mu do szczerości.

31

Odp: Muszę z wami to przegadać
Inocynt napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

1) Skoro dom jest ich wspólny, to dlaczego on nie ma prawa zaprosić do niego gości?

ammon napisał/a:

Z tego co wiem to nie możesz tam zamieszkać bez jej zgody, ale spotykać się tam możecie. Pytanie czy celowo wciska Ci bajki... czy po prostu nie jest świadomy że jest inaczej...

Bosze... Dzieci internetu, nie pojmują, że obok prawa (tak, prawnie może) jest jeszcze życie. Nie wiem czy chcielibyście zapraszać gości po to, żeby potem przy nich urządzać pyskówki z byłą.

MagdaLena1111 napisał/a:

2) Dlaczego niby nie sprzedadzą domu tylko żyją w jakimś dziwnym matrixie?

Czasami mam ochotę jednej czy drugiemu napisać na początku "tumanie jeden", ale wrodzona kultura mnie powstrzymuje... Dzieciom wszystko wydaje się takie proste, "dlaczego nie zrobią?". Bo są, i tu powinno być: "tumanie jeden", trzy strony, które muszą się porozumieć, a co najmniej dwie z nich (ona i bank) nie są do tego chętne. Ona, bo najwyraźniej jej zdrada miała zostać tajemnicą, a nie wyjść na jaw i skutkować rozpadem związku, więc będzie mu rzucać kłody pod nogi. Bank, bo skoro kredyt jest spłacany, to czemu ma coś zmieniać? Z punktu widzenia banku jest wszystko OK, a nawet bardzo OK. Do tego bank nie będzie sobie gitary zawracał jakimś tam zwykłym kredytem hipotecznym.

Jedyna wyjście to iść do sądu i wnosić o zniesienie współwłasności. Sąd może nakazać fizyczny podział nieruchomości (np. parter dla niego, piętro dla niej), wykup jednego właściciela przez drugiego lub sprzedaż i podział kasy. Ale tu jeszcze trzeci właściciel (bank) musi wyrazić zgodę. No i taka sprawa nie trwa rok czy dwa lata. Przy dobrych wiatrach 3-4 lata, przy złych nawet kilkanaście lat użerania się.


Ale ja nie twierdzę, że wpraszanie się tam to jakiś dobry pomysł, wręcz przeciwnie... tylko odebrałem to jakby była rozmowa na ten temat między nimi i próbował wciskać bajki, że nie można bo trzeba zgodę współwłaściciela... zamiast po prostu powiedzieć, że on nie chce znaleźć się w dziwnej sytuacji. 
Swoją drogą to ja na miejscu autorki bym się w to nie pakował. Bo albo gość ją okłamuje i robi jej nadzieje albo mówi prawdę i będziecie tkwić w tym dziwnym stanie przez bliżej nieokreślony  czas...

32

Odp: Muszę z wami to przegadać

Ulala. To, co wiemy na pewno, to że pan nie chce Cię widzieć u siebie w domu. Czyli pozostaje pytanie, dlaczego twoje prośby o zaproszenie są zbywane. Możliwe opcje:

1. narzeczona nie wie o tobie, bo nadal są razem lub próbują poskładać swój związek
2. ona jest zazdrosna, mimo że się rozstali, a on się tym z jakiegoś powodu przejmuje bardziej, niż twoimi potrzebami
3. niby się rozstali, ale żyją razem, mają wspólną przestrzeń i sypialnię i łatwo byś to odkryła, gdybyś weszła do domu
4. jest tam też jakieś wspólne dziecko, które ma "wypłynąć" dopiero po kolejnych miesiącach waszej relacji

Starałam się wymyśleć choć jedną opcję, która byłaby dla Ciebie korzystna, a pana nie przedstawiała jako manipulanta i oszusta, ale mi się nie udało.

Moja rada: nie dajesz sobie nawijać makaronu na uszy i nie robisz jakichś dziwnych ruchów typu zapowiadana "przerwa", tylko mówisz jasno i wyraźnie, że zostałaś przez niego oszukana, czujesz się z tym wujowo, a do tego on nie chce tego wyprostować i zaprosić cię do siebie, więc po prostu kończysz tę znajomość. I naprawdę ją kończysz. A jeśli on cię tak bardzo kocha i szaleje, to przecież nie pozwoli ci odejść, tylko stanie na głowie, żeby twoje potrzeby były najważniejsze. Przede wszystkim zaprosi do siebie, co powinno być normą.
A, i klucze mu odbierz. On cię może nie okradnie, ale jego narzeczona po jakiejś zrzuconej w przyszłości bombie może coś wykombinować.

33 Ostatnio edytowany przez Stromedrogi (2023-01-06 21:59:02)

Odp: Muszę z wami to przegadać

.

34 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2023-01-06 22:26:34)

Odp: Muszę z wami to przegadać
Anonimowamowa napisał/a:

Zakochany jest i tego jestem pewna, ponieważ opowiada o mnie, o ślubie ze mną znajomym rodzinie i te informacje do mnie dochodzą właśnie od nich.

Czy znajomi i rodzina też mówią co zamierza zrobić ze swoją ex i ich domem? Taki dom to inwestycja rzędu kilkuset tysięcy. Rozumiem, że on jest milionerem i nie musi się martwić o takie detale? Dlaczego nie możesz spotkać jego byłej? Skoro wszystko zakończone i są ze sobą w na tyle dobrych stosunkach, że nadala chcą razem mieszkać, to dlaczego robi z ciebie tajemnice?
Ja bym zerwała z nim czym prędzej, wyglada na manipulanta. Im dłużej będziecie razem, tym mocniej się do niego przywiążesz, będziecie mieli więcej wspólnej historii, kto wie, może tez jakąś wspólna nieruchomośc wink i bedzie ci o wiele trudniej to zakończyć.

Młodą i piękną jest się tylko raz, szkoda marnować ten czas na kogoś tak mocno uwikłanego w swoją byłą.

35

Odp: Muszę z wami to przegadać
M!ri napisał/a:

To niech się użera kilka czy kilkanaście lat skoro mu życia nie szkoda. Widocznie dla niektórych pieniądze są ważniejsze.

Aha, czyli typowo kobiecy punkt widzenia - powinien w nagrodę za zdradę, oddać jej dom.

36

Odp: Muszę z wami to przegadać
Inocynt napisał/a:
M!ri napisał/a:

To niech się użera kilka czy kilkanaście lat skoro mu życia nie szkoda. Widocznie dla niektórych pieniądze są ważniejsze.

Aha, czyli typowo kobiecy punkt widzenia - powinien w nagrodę za zdradę, oddać jej dom.

Czy ja coś takiego pisałam? Czy pisałam że ma nie walczyć o swoje?

Głupie jest jednak odkładanie życia z powodu dóbr materialnych. Później są takie pary które tak długo walczą o majątek że po podziale zostaje mniej niż wydali na rozprawy.

37

Odp: Muszę z wami to przegadać
Anonimowamowa napisał/a:

Wiem, gdzie pracuje bo pracujemy razem od 5 lat. Mamy wspólnych znajomych i znam jego znajomych i rodziców.
Co do potencjalnych kradzieży. Zarabia on trzy razy wiecej niz ja. Jego stanowisko w pracy jest bardzo wysokie.
To on ubiegał długo o moją bliższa znajomość.

Skoro go znasz i masz stały kontakt to daj mu jeszcze jakiś czas i postaraj się zbadać dokładnie jego sytuację z byłą (?) narzeczoną.
Do tego czasu traktuj tą znajomość jakby facet był zajęty.

Trochę mnie dziwi, że facet na wysokim stanowisku opowiada znajomym o Waszym ślubie po 2 miesiącach znajomości. Czy to wspólni znajomi z pracy? Czy w pracy też przyznaje się, że jesteście parą? Znasz kogoś, kto jest wspólnym znajomym jego i byłej narzeczonej?

38

Odp: Muszę z wami to przegadać
M!ri napisał/a:

Głupie jest jednak odkładanie życia z powodu dóbr materialnych. Później są takie pary które tak długo walczą o majątek że po podziale zostaje mniej niż wydali na rozprawy.

Dokładnie. Tym bardziej, że tu nikt nikomu nie musiałby oddawać domu, bo jak najbardziej można tego podziału dokonać sprawiedliwie i to co najmniej na kilka sposobów.

Osobiście nie rozumiem takiej zawziętości, a równocześnie wyobrażam sobie, że jak ludzi już ze sobą nic nie łączy, to konieczność mieszkania pod jednym dachem musi być koszmarna.
Tutaj co prawda nie wiemy jak jest naprawdę, ale na dobrą sprawę zarówno ta opcja, że facet oszukuje Autorkę, jak i że jest życiową sierotą, która woli komplikować sobie życie zamiast sprawę po męsku załatwić, nie czyni go dobrym materiałem na partnera.

39

Odp: Muszę z wami to przegadać

Ja w tym facecie raczej widzę ciamajdę niż manipulanta/oszusta, zwłaszcza że autorka zna jego rodzinę, znajomych - trudno zakładać, że wszyscy są w zmowie tylko po to, by pan mógł pobzykać na boku.
Stawiam na takiego, co to wszystko po linii najmniejszego oporu, byle tylko święty spokój był, nikt głowy nie zawracał i nic nie trzeba było ogarniać. Rozstał się z narzeczoną, to się rozstał, ale dom ma, to w nim mieszka, może coś tam sądownie załatwia, a może i nie, bo jakoś to będzie. Znalazł sobie autorkę, to chwilę coś przed nią ukrywał, potem minimum wyjaśnił, a w większości ją zbywa, znowu - żeby mieć święty spokój. Tak samo w kwestii byłej. Nie mogli się porozumieć (skoro kwestia domu nadal otwarta), to odpuścił, konfrontacji obu pań nie chce, więc wymyśla jakieś durne powody itd. No wszystko, żeby tylko płynąć z prądem, nic nie musieć, o nic się nie starać ani niczego nie bronić.
Zapewne jak autorka zacznie go z tego stanu wybijać, to okaże się jędzą, która dręczy biednego misia - bez jakiejkolwiek refleksji nad sytuacją autorki i tym, jak ona może ją odbierać.
Dla mnie również to nie byłby materiał na partnera, chyba że autorce jakimś cudem udałoby się sprawić, że by wysłuchał jej zastrzeżeń, odczuć itd. i odniósł się do nich jakoś sensownie, bez zbywania machnięciem ręki.

40

Odp: Muszę z wami to przegadać
Olinka napisał/a:
M!ri napisał/a:

Głupie jest jednak odkładanie życia z powodu dóbr materialnych. Później są takie pary które tak długo walczą o majątek że po podziale zostaje mniej niż wydali na rozprawy.

Dokładnie. Tym bardziej, że tu nikt nikomu nie musiałby oddawać domu, bo jak najbardziej można tego podziału dokonać sprawiedliwie i to co najmniej na kilka sposobów.

Osobiście nie rozumiem takiej zawziętości, a równocześnie wyobrażam sobie, że jak ludzi już ze sobą nic nie łączy, to konieczność mieszkania pod jednym dachem musi być koszmarna.
Tutaj co prawda nie wiemy jak jest naprawdę, ale na dobrą sprawę zarówno ta opcja, że facet oszukuje Autorkę, jak i że jest życiową sierotą, która woli komplikować sobie życie zamiast sprawę po męsku załatwić, nie czyni go dobrym materiałem na partnera.

Jezu, dzieci, dla których wszystko jest proste... To może, jedna z drugą, geniuszki, doradzicie, jak się porozumieć z kimś, kto porozumieć się nie chce i jak się porozumieć z bankiem, który porozumieniem (= zmianą właścicieli) nie jest zainteresowany, bo mu raty spływają regularnie... Wy firmę otwórzcie - ludzie się rozwodzą i dzielą majątek po kilkanaście lat, to na pewno rady takich geniuszek będą wysoko płatne :d

41

Odp: Muszę z wami to przegadać
Inocynt napisał/a:

Jezu, dzieci, dla których wszystko jest proste... To może, jedna z drugą, geniuszki, doradzicie, jak się porozumieć z kimś, kto porozumieć się nie chce i jak się porozumieć z bankiem, który porozumieniem (= zmianą właścicieli) nie jest zainteresowany, bo mu raty spływają regularnie... Wy firmę otwórzcie - ludzie się rozwodzą i dzielą majątek po kilkanaście lat, to na pewno rady takich geniuszek będą wysoko płatne :d

Daruj sobie tę drażniącą ironię, tym bardziej, że wykazujesz się zwykłą ignorancją i nieznajomością tematu. Naprawdę w życiu załatwiłam już tyle spraw, kiedy inni machnęliby ręką, uznając je za beznadziejne, że wiem, że jeśli tylko się chce, to się da, ale jak się nie chce, to zawsze znajdzie się jakiś powód.

Tak się również składa, że przez kilka lat pracowałam w banku jako doradca hipoteczny, dlatego niegenialnie podpowiem, że dom z kredytem można sprzedać i to właściwie bez większego problemu. Ba, sama też mam za sobą taką transakcję. Mało tego, jeśli wystąpi się do banku, porozmawia z właściwą osobą i dobrze skonstruowaną prośbą, to w każdej sytuacji można znaleźć sposób, aby sobie pomóc - znieść współwłasność, zmienić zabezpieczenie itd. Wystarczy chcieć. Ty jednak wyraźnie jesteś z tych, którym się nie chce i w ten sam sposób patrzysz na innych.

42

Odp: Muszę z wami to przegadać

Szanowna oszołomko, uporczywie nie dostrzegasz, bo to koncepcję psuje, że tam jest jeszcze - poza nim i bankiem - trzecia strona. Ona, niezainteresowana sprzedażą.

43

Odp: Muszę z wami to przegadać
Inocynt napisał/a:

Szanowna oszołomko, uporczywie nie dostrzegasz, bo to koncepcję psuje, że tam jest jeszcze - poza nim i bankiem - trzecia strona. Ona, niezainteresowana sprzedażą.

Jak się nie ma konkretnych argumentów, to zaczyna się obrażanie. Póki co zbiłam jedynie bezpodstawną teorię jakoby z bankiem nie dało się dojść do porozumienia, w zamian dowiaduję się, że jestem oszołomką.
Koncepcja się psuje? Wybacz, ale nie mam koncepcji, którą miałabym potrzebę forsować, więc mocno przeszacowałeś.

44

Odp: Muszę z wami to przegadać

Rodzice mojej koleżanki mimo rozwodu nadal mieszkają razem. Sam rozwód zajął im 6 lat- ani jedno ani drugie nie chciało zrezygnować z domu. W sumie to już jakieś 8-9 lat od złożenia papierów rozwodowych. Po rozwodzie jest już kilka lat, żyją w tym domu jak obcy ludzie.

Ale fakt 2 miesiące i gadanie o ślubie...

2 miesiące to tak mało czasu, że możesz mu powiedzieć, że zawieszasz waszą znajomość aż do wyjaśnienia sprawy.

45

Odp: Muszę z wami to przegadać
Olinka napisał/a:

Póki co zbiłam jedynie bezpodstawną teorię jakoby z bankiem nie dało się dojść do porozumienia, w zamian dowiaduję się, że jestem oszołomką.

Jesteś oszołomką, bo rzekomo obaliłaś POŁOWĘ wywodu i uznałaś, że to obala całość. A to bzdura.

46

Odp: Muszę z wami to przegadać

Anonimowamowa - jak tam, czy coś się wyjaśniło w sytuacji?

47

Odp: Muszę z wami to przegadać
Inocynt napisał/a:

Jesteś oszołomką, bo rzekomo obaliłaś POŁOWĘ wywodu i uznałaś, że to obala całość. A to bzdura.

Teraz to już się zakręciłeś i jeszcze manipulujesz. Bez odbioru.

Posty [ 47 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Muszę z wami to przegadać

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024