Bo taka mnie naszła refleksja okołoświąteczna, ale temat ze świętami BN wspólnej nici nie ma. Jak w tytule lat mam 20, jestem facetem. Dorosły, ale mieszkam z rodzicami. Komunikacja między mną a rodzicami jest na słabym poziomie. Taka była zawsze, ale od kilku lat jest gorzej. Rodzice niespecjalnie interesowali się mną, liczyło się dla nich to, żebym dobre stopnie miał (to oczekiwanie spelnialem wzorowo). Reszta - możesz robić, co sobie życzysz. Mogłem wychodzić gdzie chce bez tłumaczenia się, wracałem późno, czasami budził się w nich rodzicielski instynkt i zapytali z kim się widziałem, i na tym się kończyło, bo i tak nie znali moich znajomych i niewiele im mówiły ich imiona ani to, gdzie mieszkają. A pisze o tym wszystkim, żeby jak najlepiej przedstawić czytającym, jak wyglądało moje życie. Gdzieś tak od 17 roku życia wpadłem w imprezowy tryb życia - zaczęły się masowo osiemnastki znajomych, całe życie towarzyskie się obudziło, bo w młodszych nastoletnich latach taki nie byłem. Te imprezy zawsze podlane były alkoholem, inne używki też były, ale tego najwięcej. Z każdej takiej imprezy wracałem srogo napruty. Najczęściej na drugi dzień miałem kaca zwalającego z nóg, nie miałem ani jednej kumpelskej popijawy bez wymiotów, które "uskuteczniałem" najczęściej przy kolegach i koleżankach. Zawsze potem obiecałem sobie, że to był ostatni raz i koniec, alko nie wezmę do ust przez najbliższe 5 lat, ale to były tylko słowa, bo później i tak chlałem. Tu wchodzi temat rodziców - jak miałem te 17 lat to strzelali umoralniającymi gadkami, że tak nie mogę, muszą znać umiar i życie sobie zmarnuje. Szczególnie nie pielęgnowali mnie na kacu, tylko gadka i gadka. Jak ja skończyłem "magiczną" osiemnastkę, to jakby oddzielili wszystko grubą kreską - skończyło się pouczanie o umiarze i włączeniu rozumu, czasem tylko kręcili głowami i tyle. Nie wiem, czy by się przejęli, gdybym tak na noc nie wrócił albo trafił na wytrzeźwiałke. Rozpoczne drugą część wątku. Odkąd zacząłem imprezować, polubiłem - jakby to nie brzmiało i nie wyglądało - alko. Mimo tego, że jak się nawaliłem i potem cierpiałem wymioty i kaca, i tak nie mam odrzutu do napojów alkoholowych, tzn ten odrzut miałem na kacu, a potem ciało zapomniało. Nie chodzi o same imprezy, bo nie miałbym wtedy pewnie żadnej głębszej refleksji. Ale mnie do picia - i to nie kawy czy wody, niestety - ciągnie podobnie w normalne dni. Ale to miewam takie ciśnienie, że jakby ktoś mogl mnie wysłuchać i bym o tym powiedział, to by można pomyśleć, że w spożywaniu alko zaprawiony jestem od lat i żyć bez niego nie mogę. I tak kupuje sobie jakieś piwko czy mocniejszy alkohol, i wypijam w zaciszu własnego pokoju. Pije i zaraz mam lepszy humor i więcej werwy. Sam robię sobie i jem kolacje, z rodzicami się mijam, a w domu przeciez nie pije na umór tak jak na imprezach, że mięliby widzieć mnie zataczającego się i rzygającego czy leżącego bez życia. Ale - nie chce zostać potraktowany z góry i jak gówniarz - to "delektowanie" się alko mam codziennie. Czasem od wielkiego dzwonu narzucam sobie przerwę, ale nie dlatego, że nie mam chęci - bardziej dlatego, że zaczynam się niepokoić tym, jak działa na mnie alkohol. Jak jest to wielkie święto, że nie wychyle kieliszka czy piwa, to się złoszczę i jestem zdezorientowany, humorek mi siada. Próbuję się dopic do pełna dużą ilością wody, żeby organizm się poczuł pełny i nie miał ochoty na inne płyny i fizycznie to daje rade, ale psychika działa swoim rytmem.. Zacząłem czytać trochę nt uzależnień i leczenia tego, w internecie natykam się na testy, które pomagają wstępnie ustalić, czy ktoś wpada w uzależnienie, ale nie wykonywałem ich. Nie mam z kim porozmawiac o tym, co mnie trapi i o swoich wątpliwościach. Kogoś bym może znalazł, ale znaczna część pewnie by mi powiedziała, że robię z igły widły, a i ja nie mam w sobie na tyle otwartości i śmiałości, zeby poruszyć ten temat. Czy 20 latek może już być alkoholikiem? Kiedy zaczyna się "prawdziwy" alkoholizm, a kiedy jest to picie ryzykowne? Kiedy powinna się zapalić ostrzegawcza lampka?
Widziałem i tu tematy o takich uzależnieniach, ale nie chce podpinać się pod cudze wątki.
1 2022-12-23 18:23:27 Ostatnio edytowany przez Pawel2002 (2022-12-23 18:27:57)
2 2022-12-23 18:43:53 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-23 22:05:21)
Witaj Pawle tak się składa że też mam na imię Paweł i akurat ja jestem prawdziwym alkoholikiem oraz osobą uzależniona od narkotyków
Wiem teraz po latach, że mając już 20 lat przekroczyłem etapami próg uzależnienia,więc można być alkoholikiem mając lat 20,kiedyś to się zaczyna nie zawsze w ten sposób to tak samo wygląda, ale dość często tak jest
Nie piję i nie ćpam od wielu wielu lat dłużej niż Ty żyjesz, poznałem przez ten czas wielu młodych ludzi uzależnionych od alkoholu, nawet młodszych od Ciebie
Pytasz o granicę uzależnienia i picia ryzykownego to ciężko stwierdzić,ale jeżeli pytasz coś jest na rzeczy,pijak to nie to samo co alkoholik, ale wielu pijaków jest alkoholikami, to zależy od odporności,predyspozycji i skutków a te w uzależnieniu progresywnie i dynamicznie się rozwijają. Picie ryzykowne poprzedza uzależnienie w wielu typach alkoholików
potem to się zmienia w picie szkodliwe,jest pełno w sieci materiałów o piciu ryzykownym i o utracie kontroli nad piciem.
Mało kto zaczyna od delirki ,padaczki uzależnienie się rozwija w różny sposób u różnych ludzi ,są też różne typy alkoholików
Wiadomo po czasie kiedy straciło się kontrolę, na ogół jest już za późno, na odzyskanie jej,
przy obecnym stanie wiedzy w medycynie nie ma jak na razie skutecznego sposobu na odzyskanie kontroli, zaleca się całkowitą abstynencje jako narzędzie jedno z wielu do zdrowienia
,jeżeli masz obsesje picia i natrętne myślenie o tym,(obsesja nie musi być cały czas na tym samym poziomie i natężeniu,czasem nie jest dotkliwą ) ,racjonalizujesz,wypierasz potencjalny problem, zaprzeczasz przed innymi, tłumaczysz się i usprawiedliwiasz przed sobą, szukasz powodów, przyczyn,liczysz dni bez picia i zapamiętujesz,kolekcjonujesz ( nie wiadomo po co ? ) okresy bez alko, szukasz ciągle wymówek to prawdopodobnie już możesz być uzależniony,mieć problem z piciem i panowaniem kierowaniem przez chorobę nad swoim życiem, choć nie musisz mieć od razu bardzo dotkliwych konsekwencji nałogu/choroby,najpierw pojawia się uzależnienie psychiczne a potem fizjologiczne
uzależnienie to ciągła próba przywracania,odzyskiwania kontroli, czasem taki okres upośledzonej kontroli trwa dłużej czasem krócej,druga rzecz to charakterystyczne nałogowe regulowanie emocji miedzy innymi alkoholem.Uzależnienie to nie tylko skutki picia to też choroba emocji.
Diagnozowanie przez internet to trudniejsza sprawa,możesz iść do ośrodka terapii uzależnień do jakiegoś psychologa ,albo na mityng AA i tam posłuchać osób które pogodzone są i akceptują swoje uzależnienie.Możesz też pic dalej i analizować, roztrząsać wybór jest Twój i tylko Twój nikt nie jest w stanie zmusić Ciebie do dobrowolności w decyzji o odstawieniu alkoholu i podjęciu w związku z tym ewentualnego leczenia.
Jak chcesz to sobie obejrzyj historię Krzyśka wcale nie jest taka wyjątkowa jak by się zdawało na pierwszy rzut okiem
3 2022-12-23 20:55:49 Ostatnio edytowany przez Pawel2002 (2022-12-23 21:03:59)
Dziękuję za odpowiedź. Testy internetowe to dla mnie trochę pic na wodę, bo jak ktoś chce, to tak test wykona, żeby wyszedl wynik taki, jaki się chce, przy diagnozowaniu w cztery oczy chyba ciężej oszukać drugą osobę. Ja nie mam bladego pojęcia, jaki jestem, czyli jaki to etap i czy już mogę mówić o problemie z alkoholem czy będę "za chwilę" miał, jak coś mnie nie zatrzyma. Bardzo nie podobają mi się moje reakcje na brak alko i to, że sam muszę narzucać sobie przerwy, mój organizm nie ma dość , to ja z tego strachu czasem nie pije nic, ale w te i tak rzadkie dni same złe emocje mnie gryzą, drę pysk o głupoty i na każdego, kto ma pecha i się nawinie na mnie, w tle ten alkohol krąży, i ta myśl, że już jutro sobie ulże i nie będzie tak niemiło. Same wlanie w siebie 2 litrow wody to "oszukanie" nawet dobre organizmu, co nieznacznie wpływa na moje emocje. Nie doznaje wyparowania chęci na alkohol, a naczytałem się, że niektórym to pomaga i dlatego na sobie chciałem wypróbować. To głęboko leży w psychice. Mam czas wolny, żeby roztrząsać swoje życie i zastanowić się nad przyszłością i tym, czego dla siebie chce; nie chciałbym skończyć jak menel z piciorysem wypisanym na twarzy.
O relacje z rodzicami nie próbuje walczyć, bo one się nie zmienią.
Czytałem o mityngach, że są otwarte i zamknięte, wiem jaka jest różnica między jednym a drugim, ale to na tyle suchej wiedzy z neta. Jakbym tam poszedł, to czego mogę się spodziewać? Zostanę zasypany pytaniami czy da się to obejść tak, żeby o sobie nie mówic, a tylko posłuchać ludzi? Czy to, że one się odbywają w salach przykościelnych wpływa na sposób ich prowadzenia?
Chyba wolałbym na początku mityng, posłuchać ludzi mających problemy z alkoholem niż wizyte u psychoterapeuty w ośrodku i rozmowę z nim.
4 2022-12-23 21:14:54 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-23 22:17:24)
Czytałem o mityngach, że są otwarte i zamknięte, wiem jaka jest różnica między jednym a drugim, ale to na tyle suchej wiedzy z neta. Jakbym tam poszedł, to czego mogę się spodziewać? Zostanę zasypany pytaniami czy da się to obejść tak, żeby o sobie nie mówic, a tylko posłuchać ludzi? Czy to, że one się odbywają w salach przykościelnych wpływa na sposób ich prowadzenia?
Chyba wolałbym na początku mityng niż wizyte u psychoterapeuty w ośrodku.
Na mityngach obowiązują tradycje AA zasady prowadzenia mityngu i też takie grupowe tradycje ,ponieważ każda grupa jest niezależna od innych,lecz na ogół jest podobnie,anonimowość to podstawa tej wspólnoty
nie zadaje się pytań uczestnikom,nie prowadzi list członków i statystyk,jedynym warunkiem uczestnictwa jest chęć zaprzestania picia,
nie składasz żadnej przysięgi ani obietnicy,właściwie wszystko jest dobrowolne, chcesz to mówisz ,nie chcesz to sobie siedzisz, słuchasz pijesz kawę .herbatę.
Na zamkniętych mityngach (rzadziej na otwartych) wiele grup ma zwyczaj powitania kogoś ,kto jest po raz pierwszy i wtedy prowadzący mityng pyta czy na sali jest ktoś nowy,taka osoba która wyrazi chęć, bo też nic nie musi, może się zgłosić , na pierwszym mityngu ma przywilej mówienia nie na temat i może zadawać pytania innym,ale tylko ten jeden raz.To czasem nazywa się przyjęciem,przystąpieniem do AA
tyle że to trochę nieprecyzyjne, chcesz to chodzisz na mityng,i nie chcesz to nie chodzisz,nie ma przymusu i kontrolowania, nikt za Tobą nie chodzi i nie sprawdza czy pijesz czy nie ,do AA nie można tak naprawdę nikogo przyjąć tak samo jak z AA nikogo nie można wyrzucić,można przebywać na mityngu pod wpływem alko ale nie ma się wtedy prawa głosu.
Na ogół mityngi są w salkach parafialnych dlatego że jest taniej, ale nie jest to reguła,księża nie wtrącają się do AA
AA to nie sekta i nie jest związana z żadną religią,można być w AA agnostykiem i ateistą lub wyznawać dowolny kult religię.
i nie zauważyłem jakiejś indoktrynacji na siłę.Jeżeli miały miejsce takie praktyki to takie mityngi padały po prostu i tyle w ich miejsce powstawały inne gdzie indziej.Są też mityngi dla młodych tylko nie w każdym mieści są też mityngi spikerskie gdzie jeden człowiek opowiada swoją historię ale też nie wszędzie w dużych miastach przeważnie.
Jeżeli kiedyś na jakimś filmie widziałeś mityng to prawdziwe mityngi wyglądają raczej inaczej rzadko kiedy widziałem coś co przypomina AA
wiele głupot też napotkasz o AA które łatwo idąc na mityng zweryfikować.
Na początku faktycznie picie większej ilości wody oszukuje organizm i niweluje chęć picia ale to jeden z środków nie jedyny
na zredukowanie ssania i głodu alko ,
w AA jest program HALT chodzi o to żeby postarać się w trakcie dnia nie być zbytnio głodnym,wściekłym,samotnym,przemęczonym
ponieważ te stany sprzyjają wystąpieniu większej chęci na napicie się.
A jeszcze jedno nie da się komuś wmówić że jest alkoholikiem i wyprać tak mózgu,alkoholicy moim zdaniem są za sprytni na to
Takiej konkretnej odpowiedzi potrzebowałem, i jeszcze raz dziękuję za Twój odzew.
No masz racje, ze o mityngach można przeczytać różne rzeczy, te negatywne też czytałem, o nadmiarze religijnych odniesień podobnie. Ile ludzi tyle opinii.
A czy na mityngu nie dla młodych, tylko takim zwykłym, młodzi się pojawiają?
Takiej konkretnej odpowiedzi potrzebowałem, i jeszcze raz dziękuję za Twój odzew.
No masz racje, ze o mityngach można przeczytać różne rzeczy, te negatywne też czytałem, o nadmiarze religijnych odniesień podobnie. Ile ludzi tyle opinii.
A czy na mityngu nie dla młodych, tylko takim zwykłym, młodzi się pojawiają?
Tak młodzi oczywiście przychodzą na inne mityngi też i nikt się na nich nie gapi głupio .
Tych mityngów "specjalistycznych" jest w sumie mniej.
Oddziaływanie AA polega na przyciąganiu a nie na reklamowaniu więc
zbyt wiele gadania moim zdaniem jest zbyteczne,sam jak pójdziesz to zobaczysz,nikt nie ma prawa Ciebie w AA osądzać, oceniać i diagnozować,prognozować na przyszłość Twoje życie.
Wspólnota ta i udział polega też na tm że rozwiązując swój problem pomagasz rozwiązać go innym
dzieląc się przeżyciami,problemami,nadzieją siłą i doświadczeniem.
Jak szukasz rozwiązania i odpowiedzi to je znajdziesz.
Trzymaj się .
7 2022-12-23 23:20:56 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-12-23 23:21:11)
Oczywiscie, ze 20latek moze juz byc alkoholikiem. Sama nawet takich znam. Potem to juz od lat nie spotkalam ich i zeby byli trzezwi. Az zal patrzec jak skonczyli.
Skonczyles szkole? Jesli tak to odwyk bylby chyba najlepszym rozwiazaniem na poczatek.
Na szczescie zauwazyles co sid dzieje, nie zaklamujesz, wiec masz szanse cos z tym zrobic, zanim zmarnujesz sobie zycie.
Co do rodzicow- nie wybieramy sobie ich. Jestes pelnoletni i odpowiedzialny za siebie i swoje wybory. Nie mozesz wszystkiego juz zwalac na rodzicow.
Oczywiscie, ze 20latek moze juz byc alkoholikiem.
Według Kaczyńskiego to niemożliwe, bo facetowi trzeba 20 lat nieustannego picia by zostać alkoholikiem. (bo kobieta która daje w szyję szybko staje się alkoholiczką)
9 2022-12-24 11:35:50 Ostatnio edytowany przez Pawel2002 (2022-12-24 11:40:14)
Jakby tak słuchać tych polskich baranów z rządu, to byśmy wylądowali w średniowieczu, a i tak niewiele nam brakuje, bo ciemnogród u nas aż w oczy bije.
Tak, skończyłem szkole i na razie nic dalej w kierunku dalszego kształcenia się nie robię, usiadłem w miejscu, a plany miałem wielkie kiedyś tak plus minus do 30. Nieważne.
Nie chodzi o to, że rodzice teraz mają mnie w tyle, bo i ja sam złapałem dystans do nich i mam ich w tym samym miejscu, ale o to, że w samym środku dupy mieli mnie w zasadzie od dziecka, a za nastolęctwa mojego ich poziom wdupiemania wzbił się wyżej; a nie jest milo żadnemu dziecku, jak jego rodzice tylko o oceny się szarpią, a resztę olewają cieplutkim moczem.
Paslawek, potrzebne mi takie słowa były, bo chce coś ze sobą zrobic.
Według Kaczyńskiego to niemożliwe
Ten jak coś pie****ie to .......... nie wiadomo czy śmiać się czy płakać, wolę się pośmiać.
Jakby tak słuchać tych polskich baranów z rządu, to byśmy wylądowali w średniowieczu.
Nie obrażaj średniowiecza.
Ostatnio się interesuję i zdziwiłbyś się jak to rzeczywiście kiedyś funkcjonowało.