Mam problem, mój mąż kontroluje wszystkie moje wydatki. Na początku małżeństwa, kiedy nie pracowałam i byłam całkowicie na jego utrzymaniu, mój małżonek dawał mi po prostu pieniądze do ręki na codzienne zakupy. Nie chciał mi wyrobić dodatkowej karty do bankomatu, żebym jej przypadkiem nie zgubiła! Zawsze też rozliczał mnie na co wydałam pieniądze i kazał przynosić wszystkie paragony. Wydawało mi się to wtedy normalne, skoro to jego pieniądze. Kiedy poszłam do pracy, mąż zaproponował, abyśmy mieli wspólne konto w banku i zgodził się żebym została jego współwłaścicielem. Moja wypłata zaczęła wpływać na to wspólne konto, dostałam też kartę do bankomatu i niby mogłam swobodnie dysponować swoimi pieniędzmi, ale i tak małżonek regularnie sprawdzał moje wydatki. Kiedy zaciągnęliśmy kredyt w innym banku, mąż otworzył tam oddzielne konto, na które zaczął przelewać swoją wypłatę, ale do tego konta już mnie nie chciał upoważnić. Obecnie sytuacja wygląda tak, że mąż ma dalej dostęp do naszego wspólnego konta bankowego (na które już tylko wpływa moja wypłata) i jako jedyny korzysta z bankowości internetowej. Wszystkie płatności robi on i nie chce zgodzić się, abym miała jakikolwiek dostęp do bankowości elektronicznej, bo jak twierdzi, mogę mu narobić machlojek finansowych, albo nie daj boże zgubić hasło… jakbym była jakąś ofermą życiową… A tak naprawdę to chodzi mu o to, żebym go za każdym razem prosiła o przelew, gdy potrzebuję zrobić jakąś płatność, np. za telefon. Ile ja się wtedy muszę nasłuchać! Dla niego to zawsze okazja, żeby wrzeszczeć albo robić mi różne wymówki. W ogóle to mam wrażenie, że mąż próbuje mnie uzależnić od siebie na różne sposoby. Wszystkie umowy np. za internet czy telewizję zawarł tylko na siebie. Kiedy w czasie pandemii pracowałam zdalnie i potrzebowałam szybszego łącza internetowego, oczywiście zgodził się zadzwonić do swojego operatora, ale ile ja się wcześniej nasłuchałam jego wrzasków! Nie wiem, kiedy tak się dałam w to wszystko wmanewrować i nie wiem co z tym zrobić. Rozmowy z nim nic nie dają, a wręcz przeciwnie, są tylko okazją, żeby mógł na mnie wrzeszczeć!
Mam problem, mój mąż kontroluje wszystkie moje wydatki. Na początku małżeństwa, kiedy nie pracowałam i byłam całkowicie na jego utrzymaniu, mój małżonek dawał mi po prostu pieniądze do ręki na codzienne zakupy. Nie chciał mi wyrobić dodatkowej karty do bankomatu, żebym jej przypadkiem nie zgubiła! Zawsze też rozliczał mnie na co wydałam pieniądze i kazał przynosić wszystkie paragony. Wydawało mi się to wtedy normalne, skoro to jego pieniądze. Kiedy poszłam do pracy, mąż zaproponował, abyśmy mieli wspólne konto w banku i zgodził się żebym została jego współwłaścicielem. Moja wypłata zaczęła wpływać na to wspólne konto, dostałam też kartę do bankomatu i niby mogłam swobodnie dysponować swoimi pieniędzmi, ale i tak małżonek regularnie sprawdzał moje wydatki. Kiedy zaciągnęliśmy kredyt w innym banku, mąż otworzył tam oddzielne konto, na które zaczął przelewać swoją wypłatę, ale do tego konta już mnie nie chciał upoważnić. Obecnie sytuacja wygląda tak, że mąż ma dalej dostęp do naszego wspólnego konta bankowego (na które już tylko wpływa moja wypłata) i jako jedyny korzysta z bankowości internetowej. Wszystkie płatności robi on i nie chce zgodzić się, abym miała jakikolwiek dostęp do bankowości elektronicznej, bo jak twierdzi, mogę mu narobić machlojek finansowych, albo nie daj boże zgubić hasło… jakbym była jakąś ofermą życiową… A tak naprawdę to chodzi mu o to, żebym go za każdym razem prosiła o przelew, gdy potrzebuję zrobić jakąś płatność, np. za telefon. Ile ja się wtedy muszę nasłuchać! Dla niego to zawsze okazja, żeby wrzeszczeć albo robić mi różne wymówki. W ogóle to mam wrażenie, że mąż próbuje mnie uzależnić od siebie na różne sposoby. Wszystkie umowy np. za internet czy telewizję zawarł tylko na siebie. Kiedy w czasie pandemii pracowałam zdalnie i potrzebowałam szybszego łącza internetowego, oczywiście zgodził się zadzwonić do swojego operatora, ale ile ja się wcześniej nasłuchałam jego wrzasków! Nie wiem, kiedy tak się dałam w to wszystko wmanewrować i nie wiem co z tym zrobić. Rozmowy z nim nic nie dają, a wręcz przeciwnie, są tylko okazją, żeby mógł na mnie wrzeszczeć!
Tak. To przemoc.
Najlepiej mieć osobne konta i jedno wspólne w takim razie Ale jak na wspólne wplaca tylko jedna osoba, to bez sensu je trzymać.
Wrzasków bym nie wytrzymała. Chybaby pozew poszedł, jakbym miała męża wrzeszczącego furiata.
Nic tylko współczuć, że tak dałaś się podporządkować...
Załóż oddzielne konto w banku tylko na siebie i na nie będzie wpływała wypłata, tym samym będziesz miała swoje konto internetowe.
Wtedy mąż z tego wspólnego zrezygnuje, bo nie będzie miał wyjścia.
kompletnie cie nie rozumiem.
rozwiązanie jest bardzo proste.
Zakładasz swoje konto, serio nie wpadłaś na cos tak banalnego?
I rachunkami stałymi dzielicie sie po połowie.
Jeżeli nie ogarniasz bankowości internetowej, to poproś kogoś znajomego o pomoc, jeżeli nie masz kogoś takiego, to w bibliotekach prowadzi sie kursy dla seniorów z takich rzeczy.
Ale to co bym ci naprawdę polecał, to rozwód.
Nie wiem jak ty żyjesz pod jednym dachem z takim despotą i tyranem.
Dziękuję za Wasze za odpowiedzi, pewnie, że już dawno wpadłam na ten pomysł, żeby założyć własne konto bankowe i ciągle tego nie robiłam, ciągle odkładałam to na później, bo gdybym to zrobiła, to byłaby wielka awantura, wmówki, pretensje... jakbym chciała odroczyć w czasie, to co nieuniknione, ale tak naprawdę, to chyba bałam się przyznać przed samą sobą, że tak dałam się zmanipulować! I, nie, nie mam żadnych problemów z bankowością elektroniczną, nie potrzebuję kursów, chyba tylko odwagi, żeby się wreszcie przeciwstawić tyranowi!
7 2022-11-23 18:54:58 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2022-11-23 19:02:11)
Na stronie (a właściwie stronach, bo jest ich kilka) Niebieskiej Linii znajdź zakładkę dotyczącą przemocy; jest tam sporo informacji i o rodzajach przemocy, i o tym, jak z nią walczyć, są też inf. prawne o raz kontakty do prawników, psychologów, różnych wspomagających instytucji.
Kolejna strona to: feminoteka
8 2022-11-23 19:45:22 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-11-23 19:46:11)
Szczerze to nie rozumiem w czym jest problem. Skoro mąż robi wszystkie płatności, to wszystko jest opłacone. Skoro zawiera na siebie wszelkie umowy to nie masz problemu gdyby czegoś nie opłacił bo to on będzie dłużnikiem. Jesli pracujesz to chyba możesz opłacić swój telefon, więc nie rozumiem dlaczego prosisz go o przelew. Jak masz ochotę to możesz zawrzeć umowę z operatorem na swoje nazwisko i mieć takie łącze jakie Ci się podoba.
Z czym tak naprawdę masz problem?
Szczerze to nie rozumiem w czym jest problem. Skoro mąż robi wszystkie płatności, to wszystko jest opłacone. Skoro zawiera na siebie wszelkie umowy to nie masz problemu gdyby czegoś nie opłacił bo to on będzie dłużnikiem. Jesli pracujesz to chyba możesz opłacić swój telefon, więc nie rozumiem dlaczego prosisz go o przelew. Jak masz ochotę to możesz zawrzeć umowę z operatorem na swoje nazwisko i mieć takie łącze jakie Ci się podoba.
Z czym tak naprawdę masz problem?
Plus umowy tak czy inaczej są na jedną osobę. U mnie wszystko jest na mnie, nawet nie widziałam opcji w umowach, żeby zawierać je też na męża.
10 2022-11-23 20:02:33 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-11-23 20:13:01)
Jeśli chodzi o opłaty za telefon, to możesz zlecić stałą płatność z konta i zapominasz o opłatach.
Tak, że odważ się na założenie swojego konta, do tego kartę, to pierwszy krok.
Druga sprawa, jak żyć z takim brakiem zaufania...
Macie dzieci?
Agnes, niby dlaczego rachunki mają opłacać pół na pół, w małżeństwie to jak już ktoś się rozlicza to mniej więcej proporcjonalnie do zarobków, a jak rozlicza się na paragony to jest chore.
Agnes76 napisał/a:Szczerze to nie rozumiem w czym jest problem. Skoro mąż robi wszystkie płatności, to wszystko jest opłacone. Skoro zawiera na siebie wszelkie umowy to nie masz problemu gdyby czegoś nie opłacił bo to on będzie dłużnikiem. Jesli pracujesz to chyba możesz opłacić swój telefon, więc nie rozumiem dlaczego prosisz go o przelew. Jak masz ochotę to możesz zawrzeć umowę z operatorem na swoje nazwisko i mieć takie łącze jakie Ci się podoba.
Z czym tak naprawdę masz problem?Plus umowy tak czy inaczej są na jedną osobę. U mnie wszystko jest na mnie, nawet nie widziałam opcji w umowach, żeby zawierać je też na męża.
Jak najbardziej, wiec skoro są na niego to kobieta ma problem z głowy. Gdyby jednak chciała założyć drugą usługę to też może, każdy operator chętnie podłączy drugi router i pobierze kolejną opłatę.
wieko - nic nie pisałam o podziale opłat na połowy. To autorka pisze prośbach by wykonał przelew. Ja bym się nie prosiła tylko opłaciła swój telefon - korzystam, zarabiam - to sobie płacę.
12 2022-11-23 21:16:42 Ostatnio edytowany przez rinho91 (2022-11-23 21:17:31)
Mam problem, mój mąż kontroluje wszystkie moje wydatki. Na początku małżeństwa, kiedy nie pracowałam i byłam całkowicie na jego utrzymaniu, mój małżonek dawał mi po prostu pieniądze do ręki na codzienne zakupy. Nie chciał mi wyrobić dodatkowej karty do bankomatu, żebym jej przypadkiem nie zgubiła! Zawsze też rozliczał mnie na co wydałam pieniądze i kazał przynosić wszystkie paragony. Wydawało mi się to wtedy normalne, skoro to jego pieniądze. Kiedy poszłam do pracy, mąż zaproponował, abyśmy mieli wspólne konto w banku i zgodził się żebym została jego współwłaścicielem. Moja wypłata zaczęła wpływać na to wspólne konto, dostałam też kartę do bankomatu i niby mogłam swobodnie dysponować swoimi pieniędzmi, ale i tak małżonek regularnie sprawdzał moje wydatki. Kiedy zaciągnęliśmy kredyt w innym banku, mąż otworzył tam oddzielne konto, na które zaczął przelewać swoją wypłatę, ale do tego konta już mnie nie chciał upoważnić. Obecnie sytuacja wygląda tak, że mąż ma dalej dostęp do naszego wspólnego konta bankowego (na które już tylko wpływa moja wypłata) i jako jedyny korzysta z bankowości internetowej. Wszystkie płatności robi on i nie chce zgodzić się, abym miała jakikolwiek dostęp do bankowości elektronicznej, bo jak twierdzi, mogę mu narobić machlojek finansowych, albo nie daj boże zgubić hasło… jakbym była jakąś ofermą życiową… A tak naprawdę to chodzi mu o to, żebym go za każdym razem prosiła o przelew, gdy potrzebuję zrobić jakąś płatność, np. za telefon. Ile ja się wtedy muszę nasłuchać! Dla niego to zawsze okazja, żeby wrzeszczeć albo robić mi różne wymówki. W ogóle to mam wrażenie, że mąż próbuje mnie uzależnić od siebie na różne sposoby. Wszystkie umowy np. za internet czy telewizję zawarł tylko na siebie. Kiedy w czasie pandemii pracowałam zdalnie i potrzebowałam szybszego łącza internetowego, oczywiście zgodził się zadzwonić do swojego operatora, ale ile ja się wcześniej nasłuchałam jego wrzasków! Nie wiem, kiedy tak się dałam w to wszystko wmanewrować i nie wiem co z tym zrobić. Rozmowy z nim nic nie dają, a wręcz przeciwnie, są tylko okazją, żeby mógł na mnie wrzeszczeć!
Twój mąż zamyka Cię w klatce uzależnienia od jego osoby. To nie jest dobre, ani zdrowe.
Jaki macie staż małżeństwa?
Czy masz znajomych,koleżanki z którymi możesz swobodnie się spotykać?
Mój mąż ma nieograniczony dostęp do moich pieniędzy na wspólnym koncie i rachunki opłaca również z moich środków. Nie rozumiem dlaczego tak się złości, kiedy pytam dlaczego ja nie mam dostępu do jego pieniędzy. Nie mamy rozdzielności majątkowej. Zarabiamy podobnie, więc to nie jest tak, że ja zarabiam tylko na "waciki" a on na utrzymanie rodziny. Zakupy dla całej rodziny (mamy jedno dziecko) z reguły robię ja, płacąc swoją kartą.
14 2022-11-23 22:22:51 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-11-23 22:23:40)
A jakie to jest wspólne konto, jak tam wpływa tylko Twoja wypłata!?
A kredyt spłaca ze swojego konta?
Jesteśmy 14 lat po ślubie. Mieszkamy w miejscowości rodzinnej męża. Fakt, mam tu niewielu znajomych i jeśli spotykam się z nimi to rzadko w obecności męża. To jest kolejny problem, bo mój mąż uwielbia mówić o mnie źle w obecności innych osób i zawsze znajdzie powód, żeby mnie skrytykować. Nie mam za bardzo na kogo liczyć, jestem jedynaczką i mam tylko ojca staruszka, który mieszka ze swoją partnerką na drugim końcu Polski. Nie chcę mu mówić o moich problemach, żeby go nie martwić...
To jest kolejny problem, bo mój mąż uwielbia mówić o mnie źle w obecności innych osób i zawsze znajdzie powód, żeby mnie skrytykować.
Powtórzę jeszcze raz:
Masz męża tyrana i despotę.
Żaden kochający partner nie robi tego,co robi twój mąż.
TY SAMA piszesz o tym że poniżanie cie i krytykowanie ciebie w obecności innych ludzi sprawia twojemu mężowi przyjemność.
Uporządkuj sprawy finansowe i bierz rozwód.
Tutaj żadna terapia nie pomoże,bo to jest po prostu zły człowiek.
Ellissa napisał/a:To jest kolejny problem, bo mój mąż uwielbia mówić o mnie źle w obecności innych osób i zawsze znajdzie powód, żeby mnie skrytykować.
Powtórzę jeszcze raz:
Masz męża tyrana i despotę.
Żaden kochający partner nie robi tego,co robi twój mąż.
TY SAMA piszesz o tym że poniżanie cie i krytykowanie ciebie w obecności innych ludzi sprawia twojemu mężowi przyjemność.
Uporządkuj sprawy finansowe i bierz rozwód.
Tutaj żadna terapia nie pomoże,bo to jest po prostu zły człowiek.
+1
To nie jest zdrowa relacja. Nie dotyczy to tylko finansów.
Elliso, a myślałaś żeby zmienić bank, założyć własne konto, wyrobić sobie do niego kartę i samodzielnie decydować na co wydajesz pieniądze, wymagając jednocześnie od męża, aby pokrywał część kosztów utrzymania rodziny?
Widać, że on nie pójdzie na żaden kompromis, nie pozwoli jej mieć własnego konta, ujarzmił żonę, żeby nie próbowała żadnego ruchu, nie odłożyła sobie kasy i nie odeszła.
On tu rządzi i dzieli, żona nie ma nic do gadania.
Są tylko dwa wyjścia, zaakceptować lub uciekać...
A nikt nie wziął pod uwagę, że autorka może nie potrafić zarządzać pieniędzmi?
Są takie osoby, które wydadzą wszystko co zarobią i jeszcze długów narobią.
A nikt nie wziął pod uwagę, że autorka może nie potrafić zarządzać pieniędzmi?
Są takie osoby, które wydadzą wszystko co zarobią i jeszcze długów narobią.
Tak też może się zdarzyć - nawet niedawno oglądałam reportaż o kobiecie, która nabrała tyle kredytów, że ledwo zipie. Zakupoholizm ja zniszczył.
Wydaje mi się jednak, że to nie ten przypadek, bo z postów autorki wynika,cze ten człowiek generalnie ma dyktatorskie zapędy i jest przemocowy.
Lubi na przykład krytykować i wyśmiewać żonę publicznie.
I parę innych jego zachowań, które są poniżej wszelkiej krytyki.
Autorko, to czego doświadczasz, to przemoc w czystej postaci.
Albo znosisz to dalej, albo wnosisz o rozwód.
Na ten moment jesteś praktycznie bez grosza w kieszeni. On pieniądze ma na swoim koncie, a Ty nawet nie wiesz ile.
Okradł Cię i Twoimi pieniędzmi napełnia sobie sakiewkę.
Odetnij się finansowo, czyli zrób porządek z kontem bankowym, uskladaj sobie trochę kasy i wystąp o rozwód.
Niczego więcej z tym fantem nie zrobisz, gdyż z tym człowiekiem nie dogadasz się, choćbyś wyszła ze skóry.
To taki typ. Będzie na Tobie żerował i bogacił się Twoim kosztem
Albo godzisz się na coś takiego, albo odchodzisz.
A nikt nie wziął pod uwagę, że autorka może nie potrafić zarządzać pieniędzmi?
Są takie osoby, które wydadzą wszystko co zarobią i jeszcze długów narobią.
vs
(...) mąż otworzył tam oddzielne konto, na które zaczął przelewać swoją wypłatę, ale do tego konta już mnie nie chciał upoważnić. (...) chodzi mu o to, żebym go za każdym razem prosiła o przelew, gdy potrzebuję zrobić jakąś płatność, np. za telefon. Ile ja się wtedy muszę nasłuchać! Dla niego to zawsze okazja, żeby wrzeszczeć albo robić mi różne wymówki. (...) Kiedy w czasie pandemii pracowałam zdalnie i potrzebowałam szybszego łącza internetowego, oczywiście zgodził się zadzwonić do swojego operatora, ale ile ja się wcześniej nasłuchałam jego wrzasków! (...)
Coś Ty sobie za faceta wybrała kobieto? Dobrze że łaskawca nie zaciąga Cię za kudły do jaskini jak ma ochotę na numerek. Ręce opadają jak się czyta takie posty.
Masz niestety męża który przedstawia wręcz arabskie podejście do kobiet, ubezwłasnowalnia Cię finansowo, poniża w obecności innych ludzi, ma ewidentnie jakiś problem z kobietami. Życie z nim jest ciężkie a odejście to będzie horror bo dopiero wtedy pokaże Ci co o Tobie sądzi.
A Ty patrzysz na to wszystko jak taka bezradna mimoza od 14 lat. Zgroza.
Farmer napisał/a:A nikt nie wziął pod uwagę, że autorka może nie potrafić zarządzać pieniędzmi?
Są takie osoby, które wydadzą wszystko co zarobią i jeszcze długów narobią.
vs
Ellissa napisał/a:(...) mąż otworzył tam oddzielne konto, na które zaczął przelewać swoją wypłatę, ale do tego konta już mnie nie chciał upoważnić. (...) chodzi mu o to, żebym go za każdym razem prosiła o przelew, gdy potrzebuję zrobić jakąś płatność, np. za telefon. Ile ja się wtedy muszę nasłuchać! Dla niego to zawsze okazja, żeby wrzeszczeć albo robić mi różne wymówki. (...) Kiedy w czasie pandemii pracowałam zdalnie i potrzebowałam szybszego łącza internetowego, oczywiście zgodził się zadzwonić do swojego operatora, ale ile ja się wcześniej nasłuchałam jego wrzasków! (...)
i?
Jedno nie wyklucza drugiego.
Z ograniczonym budżetem trzeba dobrze się nagłówkować.
Farmerze,
pozostanę, pewnie Ty tak samo, przy swoim zdaniu.
Dziękuję za Wasze za odpowiedzi, pewnie, że już dawno wpadłam na ten pomysł, żeby założyć własne konto bankowe i ciągle tego nie robiłam, ciągle odkładałam to na później, bo gdybym to zrobiła, to byłaby wielka awantura, wmówki, pretensje... jakbym chciała odroczyć w czasie, to co nieuniknione, ale tak naprawdę, to chyba bałam się przyznać przed samą sobą, że tak dałam się zmanipulować! I, nie, nie mam żadnych problemów z bankowością elektroniczną, nie potrzebuję kursów, chyba tylko odwagi, żeby się wreszcie przeciwstawić tyranowi!
acha ... a teraz nie masz awantur, pretensji, wymówek i wrzasków?
Mój mąż ma nieograniczony dostęp do moich pieniędzy na wspólnym koncie i rachunki opłaca również z moich środków. Nie rozumiem dlaczego tak się złości, kiedy pytam dlaczego ja nie mam dostępu do jego pieniędzy.
Ty nie masz dostępu nawet do swoich pieniędzy przecież.
Strach teraz krzywo spojrzeć na żonę, bo wezwie policję nagada głupot i chłopa z chaty wywalą.
Wy to już macie tak sprane mózgi przez lewactwo że normalnie szok.. wszędzie tylko krzywdzone na pierdylion sposobów.
Panstwo Polskie zeszło na dno.
Mój mąż ma nieograniczony dostęp do moich pieniędzy na wspólnym koncie i rachunki opłaca również z moich środków. Nie rozumiem dlaczego tak się złości, kiedy pytam dlaczego ja nie mam dostępu do jego pieniędzy. Nie mamy rozdzielności majątkowej. Zarabiamy podobnie, więc to nie jest tak, że ja zarabiam tylko na "waciki" a on na utrzymanie rodziny. Zakupy dla całej rodziny (mamy jedno dziecko) z reguły robię ja, płacąc swoją kartą.
A ja nie rozumiem dlaczego pozwalasz na taką sytuację.
Nie musisz przechodzić kursów aby posługiwać się bankowością internetową, a mimo to sama nie robisz opłat własnego konta za własny telefon.
Pozwoliłaś aby mąż przejął inicjatywę więc to robi.
Jak chcesz to zmienić to zmieniasz bank, sama sobie ustawiasz hasła dostępu i dysponujesz własnymi pieniędzmi.
Jeśli mąż chce decydować na co idą pieniądze to robi zakupy z własnego konta. Jak ty chcesz coś kupować to sama płacisz z własnego.
Jak mąż nie daje pieniędzy na utrzymanie rodziny to zakładasz sprawę i sądownie będziesz miała przyznaną kwotę jaką musi Ci wpłacać. Do tego nie potrzeba brać rozwodu.
Sama ustawiasz się w pozycji ofiary. Jak chcesz to zmienić to trzeba podjąć kroki żeby o sobie decydować.
Czego się boisz? Że krzywo się popatrzy albo będzie miał pretensje? Niech sobie ma. Z tym da się żyć.
A jak nie chcesz z tym żyć to odejdź i zacznij życie na własny rachunek.
A nikt nie wziął pod uwagę, że autorka może nie potrafić zarządzać pieniędzmi?
Są takie osoby, które wydadzą wszystko co zarobią i jeszcze długów narobią.
Potrafię zarządzać finansami i nie wydaje pieniędzy na głupoty.
Farmer napisał/a:A nikt nie wziął pod uwagę, że autorka może nie potrafić zarządzać pieniędzmi?
Są takie osoby, które wydadzą wszystko co zarobią i jeszcze długów narobią.
Potrafię zarządzać finansami i nie wydaje pieniędzy na głupoty.
To czemu prosisz go o przelewy chociaż masz dostęp do jednego konta?
To czemu prosisz go o przelewy chociaż masz dostęp do jednego konta?
Z tego co napisano wcześniej, wynika, że dostęp do bankowości elektronicznej na tym koncie, ma tylko maż i odmawia autorce dostępu do tych danych.
Skoro Autorka jest współwłaścicielką to może iść do oddziału i sobie ustawić dostępy do bankowości internetowej.
Boisz się, bo wiesz, że on potrafi wydrzeć jape i na dodatek mieszkasz daleko od swojej rodziny, czyli od ojca, który jest już staruszkiem, a Ty nie chcesz obarczać go swoimi problemami.
Brakuje Ci odwagi, żeby postawić się temu człowiekowi.
Zadaj więc sobie pytanie czy w gruncie rzeczy nie pasuje Ci taką sytuacja, tkwisz w tym już tyle lat, może nie wyobrażasz sobie, że mogłabyś żyć inaczej?
Są ludzie, którzy strasznie narzekają na swój los, ale jeszcze bardziej boją się zmian i dlatego wola już starego, znanego wroga od wroga nowego. Przeżywają więc życie w swoim małym bagienku.
Myślę, że jeśli podejmiesz ostateczna, stanowcza i nieodwołalna decyzję, której będziesz absolutnie pewna, wówczas pójdziesz za ciosem i nie będą Ci straszne żadne przeszkody, nie będziesz bała się nawet jego wykrzywionej i rozdartej gęby.
Zawsze też możesz założyć mu niebieską kartę.
Wszystko jest lepsze niż pozwalanie na okradanie Ciebie w tak bezczelny sposób, jak on to robi.
A dziecko też weź pod uwagę. Nie wyniesie ono właściwych wzorców z domu rodzinnego i na pewno nie posłuży mu przykład agresywnego ojca, który pomiata matką.
Możesz z tego wyjść, jednak być może nie osiągnęłaś jeszcze swojego dna.
Gdy je osiągniesz, wtedy w pięć sekund podejmiesz decyzję i będziesz wiedziała, że należy uciekać od tego przemocowego skąpca i złodzieja.
to nie przemoc tylko uprzedmiotowienie, wystaw mu fakturę za to i owo
Tak, nie zapomnij o niebieskiej karcie, pójściu na Policję że ukradł ci to czy tamto, tylko musi być powyżej 500 złotych i jeszcze coś ci podpowiedzą.
#piekłokobiet
Tak, nie zapomnij o niebieskiej karcie, pójściu na Policję że ukradł ci to czy tamto, tylko musi być powyżej 500 złotych i jeszcze coś ci podpowiedzą.
#piekłokobiet
Ja bym jeszcze dorzucił, że bije regularnie i przegląda strony internetowe z dziecięcą pornografią.
Droga Ellisso,
jesteś ofiarą przemocy finansowej i sama już to wiesz.
Skoro sama nazwałaś problem, tylko Ty sama możesz go rozwiązać.
Fakt, że pomimo, że wiesz już co powinnaś zrobić - założyć własne konto- nie robisz tego i odsuwasz to w czasie, świadczy już o Twojej niemocy.
To jest właśnie efekt braku Twojego działania przez lata.
Taki jest właśnie cel przemocy, ofiara. Nie reagujemy na drobne sprawy, które zsumowane razem tworzą z nas niezaradną osobę, niezdolną już do jakiegokolwiek działania by coś zmienić. Czekamy aż się samo rozwiąże. Mierzysz się z całością, przewidujesz konsekwencje, dlatego wolisz nie robić nic.
Jeżeli sama czujesz, że własne konto to coś złego, nie w porządku wobec męża, coś za jego plecami - to osiągnął efekt zamierzony, zahukał Cię do tego stopnia, że ta sama rzecz ma 2 różne znaczenia, to co on robi jest dobre, a dokładnie to samo robione przez Ciebie, już dobrym nie jest.
Skoro rozmowy nic nie dają, to po co dalej rozmawiasz?
Jeżeli rzeczywiście chcesz powiedzieć STOP, musisz zrobić sama pierwszy krok.
Możesz złożyć wniosek do firmy, aby wysyłała Twoją pensję na 2 konta, we wskazanych przez Ciebie kwotach, możesz sama przelewać połowę na wspólne konto, ale musisz mieć swoje, własne i niezależne konto.
A wówczas możesz usiąść do rozmów z mężem, jak równy z równym.
To nie on Cię nie szanuje, a Ty sama nie szanujesz siebie.. pozwalasz na to.
Dla mnie sytuacja jest niewyobrażalna, żeby druga dorosła osoba miała własne środki,
a mnie pozbawiła własnych.
powodzenia życzę!
Mąż traktuje Ciebie jak małe dziecko.
Ty też zarabiasz pieniądze, wiec masz prawo do dysponowania nimi według własnego uznania.
Dwa osobne konta i jedno ogólne na kredyt i bieżące wydatki.
Rozwiąże to wszystkie problemy.
Nie ustalenie spraw finansowych w związku rodzi później wiele problemów.
Kontrola finansowa to przemoc. Przez to jesteś od niego uniezależniona...
[...] rozliczał mnie na co wydałam pieniądze i kazał przynosić wszystkie paragony. Wydawało mi się to wtedy normalne, skoro to jego pieniądze.
Dopóki kobiety będą tak myśleć, dopóty będą działy się takie kwiatki jak u Ciebie. Jeśli nie macie rozdzielności majątkowej, to to są WASZE pieniądze bez względu na to, jak z tym faktem czuje się małżonek i jak bardzo go to denerwuje. Twoje zarobione są w połowie jego, a jego zarobione są w połowie Twoje. Tak to działa jawnie i prawnie.
Czas przestać się bać i zacząć konkretnie rozmawiać i ustalać pewne rzeczy. Tak, będzie awantura, tak będzie darł ryja. Tylko co z tego? Nie masz 5 lat żeby się bać byle krzyków. Tu o Ciebie i Twoje bezpieczeństwo chodzi. Tylko spokój, opanowanie i konkrety Cię uratują.
Lady Loka napisał/a:To czemu prosisz go o przelewy chociaż masz dostęp do jednego konta?
Z tego co napisano wcześniej, wynika, że dostęp do bankowości elektronicznej na tym koncie, ma tylko maż i odmawia autorce dostępu do tych danych.
Jeżeli jest współwłaścicielką konta to wystarczy iśc do banku a tam dadzą dostęp do bankowości elektronicznej.. wystarczy chcieć..
(...) wystarczy chcieć..
vs
(...) gdybym to zrobiła, to byłaby wielka awantura, wmówki, pretensje... (...)
Jeśli lęk jest większy od 'chcenia', to Twa propozycja nie będzie zrealizowana.