Dzień dobry,
Pewnie to co tutaj napisze będzie dość chaotyczne i mało zrozumiałe.
Nigdy nie chciałam pisać w takich miejscach, tym bardziej jeśli chodzi o własne problemy życiowe, ale sama już nie wiem jak mam podejść do tego wszystkiego.
Od dobrych 4 lat jestem w związku... po przejściach w poprzednich związkach...
Z obecnym partnerem poznałam się w najcięższych momentach z problemami sercowymi...po rozpadzie jednego związku z facetem który pił na okrągło...
Poznaliśmy się lecz ja wtedy nie chciałam pakować się w kolejne związki i kontakty z facetami...luźne rozmowy,wymiana sporej ilości wiadomości.... w tym samym czasie jakimś cudem zauroczył mnie jeden facet, który pracował za granicą, z którym zaczęłam się spotykać....
Obecny partner cały czas był ze mną w kontakcie, SMSowanie itd..chociaż oboje wiedzieliśmy, że nic między Nami nie będzie...
Facet który pracował za granicą okazal się porażka, w takim znaczeniu, że po prostu odległość itd nie miały sensu ciągnąć tego wszysykiego..chociaż ja chciałam, On się poddał...I w tym kolejnym ciężkim momencie znowu był Obecny partner...co umocniło naszą znajomość, która przerodziła się w jakieś uczucie...
Coraz więcej spotkań, miłych spędzonych chwil doszły zbliżenia i od tak zostaliśmy parą...z biegiem czasu postanowiliśmy ze sobą zamieszkać i tak już prawie 2 lata...
Ułatwieniem było to, że posiadam swój dom...nie myśleliśmy o wspólnym wynajmowaniu itd...
Dlaczego wcześniej napisałam, że jakieś uczucie...
Bo tutaj mam sporo wątpliwości i czuje się momentami zagubiona...
Związek od początku może wydawać sie dziwny, ponieważ oboje stopniowo okazujemy sobie uczucia...ja początkowo z dystansem po poprzednich porażkach...partner stopniowo, czasami wymuszone z mojej strony...dlaczego...bo twierdzi, że miał ciężkie życie od początku i nie zaznał nigdy wielkiej miłości i nie umie jej też okazywać...
Ostatnio między Nami zgasło, przynajmniej ja tak czuje...
Od dawna nie usłyszałam "kocham Cie" czy choćby jakiegoś czułego słowa typu kochanie itd...wiem śmieszne to, niby nic takiego...ale to coś normalnego według mnie, coś czego mi gdzieś brakuje...przez to ja też coraz mniej używam takich zwrotów...kiedyś tłumaczyłam sobie, że ok, że może faktycznie nie potrafi bo miał kiepskie dzieciństwo itd... wielokrotnie o tym rozmawialiśmy i wytłumaczeniem było tylko to, że przecież robi wszystko żeby było dobrze ze przecież mnie kocha....
Słowa to nie wszystko, wiem że czyny sporo pokazują... ale jednak są zwatpienia w Nas....
Mieszkamy razem, dzieliśmy wspólnie rachunki, jakieś zakupy...
Ale ja powoli mam dość wyliczania...fakt to ja pilnuję rachunków dlatego, że dom jest mój i na takim etapie związku po prostu wolę dopilnowac wszystko sama...
Nie jesteśmy zaręczeni...o ślubie czy myślimy hmm śmiejemy sie niby że nam to niepotrzebne...ale gdzieś myślimy tzn chyba ja myślę...
Mam 31 lat, czas pomyśleć o stabilnym związku, o dziecku... ale sama nie wiem...
Partner pracuje krócej ode mnie, kiedy wracam do domu już odpoczywa...pada krótkie cześć, jak tam itd....
A czasami chciałabym żeby po prostu czule mnie przywitał...
Na weekendy często jeździ do swojej samotnie mieszkającej Mamy .rozumiem że jej pomaga bo ja również Pomagam swoim rodzicom...
Kiedy wyjeżdża często w okresie letnim leci do kumpli, wypije i wraca w niedzielę wieczorem...do tego gra w piłkę i dla mnie nie ma po prostu czasu w taki spokojny weekend od pracy... czasami przez to mamy ciche dni, On myśli że się wkurzam bo jedzie do Mamy...ale ja bardziej jestem zła o to, że ta niedziele mógłby wybrać dla Nas, a nie wrócić pod wieczór I wpadać znowu w wir pracy.... gdzie to w sumie ja myślę o obiadkach itp...często to ja idę zrobić coś dookoła domu, bo On owszem zrobi wszystko...ale muszę o to poprosić...nie pomyśli za mnie o niczym...
Sama nie wiem już jak rozwiązać ten problem..rozmowy niewiele wnoszą bo tylko milczymy przez to
Może problem tkwi we mnie, może za dużo wymagam, za dużo chce
Ale co mam zrobić...nic wielkiego nie chce chyba...
Jak mam z Nim porozmawiać żeby coś między Nami zmienić, żebyśmy zaczęli się w tej kwestii rozumieć...żeby znowu między Nami zaiskrzyło...w sumie nigdy dobrze nie zaiskrzyło tak jakbym chciała ....
Wymuszać głupie kochanie, kocham Cie itd...
To coś normalnego, czy ja po prostu szukam problemu...
Idzie jesień...depresję...swiruje