Dziewczyny potrzebuję pomocy, wsparcia i rad!
Jestem od 5 lat w toksycznym związku i zdaję sobie z tego doskonale sprawę...problem w tym, że mimo, że o tym wiem nie potrafię się uwolnić. W dużym skrócie.... ja mam 25 lat, on 35 lat. Mieszkamy razem 5 lat, od trzech lat jesteśmy zaręczeni. Są dni gdzie jest cudownie, dogadujemy się, wszystko wygląda tak jakbyśmy dopiero się poznali... ale częściej są dni, kiedy jestem wyzywana, krytykowana. Bardzo szybko mnie ograniczył, straciłam wszystkich znajomych stad też boję się odejść, bo zostanę zupełnie sama. Kontroluje mnie na każdym kroku, np. z pracy muszę wracać szybko, bo jak tylko się spóźnię mam awanturę, że pewnie spotkałam się z kimś. Wyłączę w telefonie internet, mam awanturę, że pewnie ukrywam wiadomości. Gdzie widziałam, że to on piszę z innymi, a mówiąc mu to zaprzecza, nawet pokazując mu czarno na biały uważa, że on nic nie robi.... a ja nie mam prawa nawet odpisać koledze z pracy, bo jego zdaniem pewnie z nim go zdradzam. Jak on ma dzień wolny to może odpoczywać, jak ja mam dzień wolny, to gdy nie ma humoru słyszę, że nic nie robiłam, leżałam cały dzień i to on musi wszystko robić - nigdy nie zdarzyło się żeby wrócił do domu i był syf. Wiem, że relacja jest toksyczna, zdaję sobie z tego sprawę ale nie wiem jak się z niej uwolnić. Próbowałam wiele razy i wymiękałam zawsze.... potrafiłam mu wykrzyczeć w twarz, że mam już tego dość i wyprowadzam się...nie raz usłyszałam, że ciekawe gdzie skoro nie stać mnie na mieszkanie. Po kłótni to zawsze ja piszę, wiem, że się poniżam ale to jest silniejsze ode mnie. Gdy ja piszę, chcę wyjaśnić sytuację często słyszę " wypier....", " jesteś dziw...". Zdarzało się, że wracałam po nocce i nie otwierał mi drzwi od mieszkania, nie wpuścił mnie do niego, nie dał mi podstawowych moich rzeczy oraz kurtki. Wiem, że ta relacja nie ma sensu, że on mną manipuluje, a ja się poniżam ale mimo wszystko zawsze to ja proszę go, wręcz błagam żeby mi wybaczył MIMO, ŻE NIE ZROBIŁAM NIC ZŁEGO, ale on uważa, że postąpiłam źle.
Dziewczyny jak uciec, jak sobie poradzić? Nie mam nikogo oprócz rodziców.... jak dać sobie radę? Po kłótni mam siłę... niby, a jak nerwy przejdą, to proszę o wybaczenie....