Niedawno wyładowałam w łóżku z nowym facetem. Podczas naszego pierwszego zbliżenia on nie mógł osiągnąć pełnej erekcji. Próbowaliśmy wszystkiego ale bez efektu. Gdy juz coś zaczynało się dziać to za chwilę odchodziło gdy przechodziliśmy do rzeczy
To samo przy kolejnych kilku razach... Przy tych kilku próbach jeden raz wypadł lepiej niż reszta, on stwierdził że było ok i chyba już normalnie. Problem w tym że dla mnie jego penis wydawał się nadal bardzo giętki i jakby miękki... czy to normalne przy pełnej erekcji? Podczas wszystkiego nie czułam go w sobie, i nie sprawiało mi to przyjemności. Nigdy nie spotkałam się z czymś takim... facet nie jest chojnie obdarzony przez naturę co na pewno nie pomaga, i nawet w pozycjach w ktorych doznania powinny być silniejsze ja nie czułam nic. Co robić? Powoli odchodzi mi ochota na jakiekolwiek kolejne zbliżenia... Patrzyłam na tego faceta w kategoriach związku i nie wiem co z tym teraz zrobić, udany seks jest dla mnie ważny.
Najgorsze jest to że to nie jest pierwszy raz kiedy przytrafia mi się to że "sprzęt" faceta z którym poszlam do łóżka nie działa. I naprawdę zaczęłam martwić się ze może ze mną coś jest nie tak. Nie wiem, nie podniecam ich wystarczająco ( chociaż słyszałam od niz że bardzo, każdy mówił mi ze za mną szaleje) ale pojawiły się w mojej głowie wątpliwości. Każdy facet z ktorym lądowałam w łóżku nie mógł osiągnąć pełnej erekcji za pierwszym razem. Później było ok ale pierwsze dwa, trzy razy były podobne. Moja pewność siebie coraz bardziej na tym cierpi... czy to ze mną jest cos nie tak? Nigdy jednak nie było tak źle jak tym razem z obecnym facetem. Co robić?