Chciałam się poradzić zupełnie obcych osób, obawiam się, że bliskie koleżanki zawsze będa patrzeć przez pryzmat czegoś. Chodzi o relacje z mężem, już od dłuższego czasu jest z nami nie za dobrze, jak sięgnąć pamięcią to już około roku, bo teraz zbliża się 5 rocznica ślubu, a jak pamiętam 4 nie świętowaliśmy, bo byliśmy pokłóceni. I tak w zasadzie co chwilę o coś pójdzie i jest między nami kosa. On wybucha, chodzi mu często o jakieś duperele, ja mam już tego wszystkiego dość, mam też wrażenie, że uczucie do niego wygasło albo wygasa. Na pewno też już od dłuższego czasu trzymam dystans..i emocjonalny i fizyczny. Jak wszystko wraca do "normy" po jakimś czasie to się dobrze dogadujemy, ale bardziej jest to wtedy relacja koleżeńska, bo rozmawiamy o różnych sprawach, śmiejemy się itd, ale wtedy nie można dalej nazwac tego relacja pomiędzy żona a mężem. Ostatnie dni sprawiły, że już w ogóle zaczęłam wątpić w sens takiego związku, bo on kilka dni temu powiedział mi "spadaj", a za dwa kolejne dni, gdy zapytałam go o coś odpowiedział "gówno". Wspomnę jeszcze, że już podobne epitety zdarzały się wcześniej, ale baaardzo sporadycznie więc jeszcze przymykałam na to oko. Dla mnie szacunek w związku jest bardzo ważny, a tu obawiam się, że już go brakuje. Jestem jeszcze nie za stara, bo mam 35 lat, nie chce za 15 kolejnych lat pluć sobie w brodę, że nie zakończyłam tego wtedy, bo być może ułożę sobie jeszcze życie z kimś innym, spokojniejszym. Ja też nie jestem święta, bo też raz puściły mi już nerwy i zdarzyło mi sie powiedzieć "co za idiota" bądź "pocałuj się w tylek" w taki sposób żeby to usłyszał, więc jak widać z mojej strony też pada coś co nie powinno, zdecydowanie rzadziej niż z jego, ale już w białej gorączce do jakiej mnie czasem doprowadza mi się zdarzyło. Myślałam, że to nigdy nas nie dotknie, takie obrzucanie się wyzwiska i i nieprzyjemnymi słowami, ale jak widać się myliłam. Z mojej strony myślę, że to może być po prostu odwet, bo to on zapoczątkował te epitety. Przez pierwsze lata naszej znajomości myślę, że on trochę udawał kogoś kim nie jest, był spokojniejszy, jak go coś zdenerwowało to wychodził na chwilę, teraz po prostu jest chamski. Kiedyś po kłótni chciał wyjść z domu i nocować w biurze, po czym stwierdził, że mieszkanie przecież jest na niego,wtedy akurat wynajmowaliśmy i faktycznie było na niego i on za nie płacił, bo ja chwilowo nie pracowalam. Żeby za parę lat nie okazało się, że wszystko jest bardziej jego, bo to on więcej zarabia itd, skoro już mu teraz się zdarzają takie insynuacje.Boje się tego teraz, bo myślałam, że daleko mu do wyliczania co jest Twoje a co moje, co Ty wniosłaś a co ja mam. Pozniej oczywiście się z tego wycofywał twierdząc, że nie to miał na myśli. Wśród znajomych mam pary w których kobieta w ogóle nie pracuje choć by mogła a facet zarabia duże pieniądze i nie słyszą jakiegoś wypominania... przynajmniej na razie. Ja i tak gdy braliśmy ślub miałam więcej oszczędności niż on więc o tym chyba zapomniał. Ale wracając do meritum...może decyzja do podjęcia nie była by taka trudna gdyby nie to, że mamy dziecko, niespełna 2 letnie i nie mogę powiedzieć żeby był złym ojcem, owszem zdarzy mu się zachować tak jak nie powinien, czasami nakrzyczy na dziecko,nie mając na uwadze tego, że to jest jeszcze taki wiek, że ciężko jest coś wyegzekwowac od takiego malucha, nawet mówiąc jedno i to samo 30 razy, ale mnie samej się to zdarzy więc nie ma o czym mówić. Co najlepsze on po tej ostatniej sytuacji w ogóle nie próbuje ani przeprosić ani w jakikolwiek inny sposób zadziałać, a nie odzywamy się już kilka dni. Też mam czasami wrażenie, że już się nie stara o nic w tym związku, jak urodziłam te prawie 2 lata temu to nawet kwiatów nie dostałam, niedawno miałam imieniny to nawet głupich życzeń nie złożył, jak mieli byśmy po 60 lat, byli 30 lat po ślubie to jeszcze może bym jakoś to przełknęła, ale kobieta zwraca uwagę na takie małe gesty. Jak jeszcze kilka lat temu czasami dostałam kwiaty bez okazji, tak od 2-3 lat jedynie jak trzeba tj na dzień kobiet lub urodziny. No i co ja mam z tym wszystkim zrobić...
Dlaczego powielasz wątek?
Czemu nie piszesz w wątku, który założyłaś ledwie wczoraj??
Sprawdź co to bierna agresja.
Jego postępowanie może jest obroną przed twoimi zachowaniami.
Gwarantuję Ci, nie jesteś łatwą osobą do życia.
"Jestem jeszcze nie za stara, bo mam 35 lat" i 2 letnie dziecko.
Wszyscy mężczyźni czekają na samotne matki
Musiałam założyć nowy wątek ponieważ wczoraj wyskakiwał mi jakiś błąd i nie wstawilo mi całego tekstu, po czym okazywało się, że jednak się publikował post, ale tak jak wspomniałam bez dalszej części
Czytając Twój pierwszy post czekałam na informację o dziecku i w jakim jest wieku. Gdy przeczytałam, że dziecko ma dwa lata, wiele mi to wyjaśniło.
Jesteście w trudnym okresie. Małe dziecko wiąże się z nadmiarem obowiązków, przemęczeniem, brakiem czasu na rozrywkę i wypoczynek, oraz chwil dla siebie. Zazwyczaj wraz z urodzeniem dziecka wiele się zmienia i przez kilka kolejnych lat to narasta. To dosyć typowe problemy rodzin w takim okresie i Twoje rozczarowanie jest dla mnie całkiem zrozumiałe.
Często kluczem do rozwiązania takich problemów jest zmiana nastawienia i przewartościowanie kolejności działania z tego co pilne na to co ważne.
Nie każda zupka czy kupka chociaż pilna jest ważna. Wszystkiego nie jesteś w stanie zrobić, więc skupiaj się na tym co ważne. Na pewno ważna jest Wasza relacja, więc czasem zamiast skupiać się na drobiazgach przy dziecku poświęć uwagę i czas mężowi.
To nie jest tak, że ja go bronię. Po prostu potrzebujecie zmian, a największy wpływ masz na to co sama robisz. Jeśli będziecie się dystansować to w końcu oddalicie się od siebie. To żadnemu związkowi nie służy.
Nadia, ja Ci zazdroszczę. że jeszcze jesteście razem i macie szansę coś zmienić. jestem od Ciebie rok młodsza i mam rok młodsze dziecko, tylko mój narzeczony mnie zdradził i nie chciał nad związkiem pracować i naprawiać. mój ból że córka nie będzie miała pełnej rodziny jest wręcz fizyczny. nie mówiąc o tym że życie po prostu jest trudniejsze w kwestii takich codziennych rzeczy, logistyka tego wszystkiego mnie dobija. policz sobie zyski vs straty.
zróbcie coś żęby to naprawić póki jeszcze ktoś z Was nie wybuchł.nawet jakbyście mieli ostatecznie się rozejść, myślę że warto porozmawiać, pójść na terapię, zacząć chodzić na randki, dbać o siebie nawzajem i odbudować pomału uczucia. na pewno jesteście oboje przemęczeni, trudno nie być przy takim maluchu.
trzymam kciuki.
Piszesz ze źle między wami jest od ponad roku/ dziecko miało kilka miesięcy/
A nie od ciąży?
Jak wyglądało wcześniej rozwiązywanie problemów skoro mąż wychodził z domu?
Zamiatanie pod dywan?
Mówisz mężowi jak się czujesz z tym ze zapomina/albo nie chce pamiętać/o rocznicach?
Czy Ty pamiętałaś na tyle by cos przygotować czy tylko oczekiwałaś?
Zastanawiasz się co dalej, A co z Twoja pracą, ewentualną samodzielnością? Co robisz by czuć się bezpiecznie w razie pójścia w stronę rozstania?
Jesteś w stanie usiąść i porozmawiać z mężem o tym co czujesz jak ci z tym źle i zastanowić sisię co dalej, jak on sobie wyobraża wasza przyszłość?
Pytałaś męża dlaczego się zmienił, co to spowodowało?
Może ma problemy w pracy, może jest przytłoczony samotną odpowiedzialnością za rodzinę? Może po pracy oczekuje wsparcia, zainteresowania z Twojej strony.
A może ma potomka i tylko tego oczekiwał od Ciebie?
Poproś o rozmowę wieczorem gdy dziecko zaśnie.
9 2022-09-02 09:38:28 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-09-02 09:44:48)
Wg mnie to zbierasz żniwo swojego postepowania. Wprowadziłaś do związku specjalne prawa dla siebie, bo jesteś kobietą i to on ma się starać mimo, że w zamian dostaje niewiele od ciebie.
Ktoś tu pisał, że kryzys w małżeństwie spowodowało dziecko. Wcale nie. Kryzys spowodowało nierówne inwestowanie w to małżeństwo i twoje dążenie do przewagi ze względu na specjalne prawa bycia kobietą.
Jako tako myślami jesteś już poza tym małżeństwem. Mąż też to wyczuwa, dlatego zachowuje się tak jak potrafi.
Ale warto zapamiętać, z takim podejściem jakie masz i do jakiego dążysz - nierównego inwestowania, nie stworzysz dla siebie zadowalającego związku. To, że inne żony niewiele dają od siebie w innych małżeństwach, wcale nie oznacza, że są w nich szczęśliwe.
Co dalej? Osiągniesz do czego dążysz. Ty będziesz coraz bardziej pokazywać, jak jesteś niezadowolona z niespełniania twoich oczekiwań. On będzie się coraz bardziej irytował tobą. Zakończy się rozwodem, bo nikt tego nie wytrzyma.
Poproś o rozmowę wieczorem gdy dziecko zaśnie.
O czym? Myślisz, że ona powie mu prawdę?
Wg mnie to zbierasz żniwo swojego postepowania. Wprowadziłaś do związku specjalne prawa dla siebie, bo jesteś kobietą i to on ma się starać mimo, że w zamian dostaje niewiele od ciebie.
Ktoś tu pisał, że kryzys w małżeństwie spowodowało dziecko. Wcale nie. Kryzys spowodowało nierówne inwestowanie w to małżeństwo i twoje dążenie do przewagi ze względu na specjalne prawa bycia kobietą.
Jako tako myślami jesteś już poza tym małżeństwem. Mąż też to wyczuwa, dlatego zachowuje się tak jak potrafi.
Ale warto zapamiętać, z takim podejściem jakie masz i do jakiego dążysz - nierównego inwestowania, nie stworzysz dla siebie zadowalającego związku. To, że inne żony niewiele dają od siebie w innych małżeństwach, wcale nie oznacza, że są w nich szczęśliwe.
Co dalej? Osiągniesz do czego dążysz. Ty będziesz coraz bardziej pokazywać, jak jesteś niezadowolona z niespełniania twoich oczekiwań. On będzie się coraz bardziej irytował tobą. Zakończy się rozwodem, bo nikt tego nie wytrzyma.
Ale mnie wkurzyłeś tym tekstem xD
To ja Ci napiszę, na czym polegają te specjalne prawa kobiet po urodzeniu dziecka
Kobieta ma mieć instynkt macierzyński i wszelkie prace przy dziecku ma wykonywać a wielką przyjemnością chociaż ze zmęczenia pada na twarz, a do tego powinna uwielbiać męża, że raczy pracować i przynosić pieniążki na żonę i dziecko.
Od lat obserwuję to zjawisko, jak fajne, energiczne kobiety sukcesu są przez mężów namawiane na dziecko, po czym w większości przypadków po urodzeniu się potomstwa panowie mają tysiąc powodów do przebywania poza domem, żeby tylko nic przy dziecku i w domu nie robić.
Uciekają w pracę poza domem, bo to łatwiejsze, wygodniejsze i jeszcze chcą robić za super facetów co to tak wiele czynią dla rodziny.
Cwaniaczki jesteście w 90% i tyle. Jak który wrzuci skarpety do pralki to prawie bohater tak w domu pomaga. A w buty sobie to pomaganie sadźcie - bierzcie się po pracy za domowe obowiązki sprawiedliwie podzielone, bo kobieta ma od rana do wieczora co robić w domu i przy dziecku.
Dopiero jak oboje te obowiązki wykonacie, to sobie miły wieczór wzajemnie urządzajcie gdy dziecko śpi.
Tak drogi Legacie DZIELCIE domowe obowiązki, wtedy nie będziecie się musieli poświęcać dla żony żeby jej POMAGAĆ
11 2022-09-02 10:05:02 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-09-02 10:09:32)
Agnes76 o czym ty piszesz? XX wiek dawno już za nami. Ja widzę więcej ojców z wózkami, niż mam. A ich zachowanie (mam) ma wiele do życzenia. Np. ciągłe gapienie się w telefon. Autorka też napisała, że kłopot dla niej w złej ocenie męża, że on jest dobrym ojcem.
Tu problem jest taki, że Autorka już jest poza tym małżeństwem. A ty jedziesz ze stereotypami.
12 2022-09-02 10:13:05 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-09-02 10:13:35)
Oj tam, nam się wtłacza do głowy takie standardy wymagań, że mało która kobieta zdaje sobie sprawę jak jest w rzeczywistości wykorzystywana.
Wyjście z wózkiem na spacer to niewielka pomoc, bo w tym czasie mamusia jedzie w domu na miotle i szmacie. Ja bym proponowała, żeby na ten spacer co drugi dzień wychodziła mamusia a tatuś jechał w domu na miotle i szmacie.
Dobry podział?
Oj tam, nam się wtłacza do głowy takie standardy wymagań, że mało która kobieta zdaje sobie sprawę jak jest w rzeczywistości wykorzystywana.
Wyjście z wózkiem na spacer to niewielka pomoc, bo w tym czasie mamusia jedzie w domu na miotle i szmacie. Ja bym proponowała, żeby na ten spacer co drugi dzień wychodziła mamusia a tatuś jechał w domu na miotle i szmacie.
Dobry podział?
Uparciuszek. Ok taki masz obraz związków małżeńskich, chyba na to nikt nie poradzi.
Agnes76 napisał/a:Oj tam, nam się wtłacza do głowy takie standardy wymagań, że mało która kobieta zdaje sobie sprawę jak jest w rzeczywistości wykorzystywana.
Wyjście z wózkiem na spacer to niewielka pomoc, bo w tym czasie mamusia jedzie w domu na miotle i szmacie. Ja bym proponowała, żeby na ten spacer co drugi dzień wychodziła mamusia a tatuś jechał w domu na miotle i szmacie.
Dobry podział?Uparciuszek. Ok taki masz obraz związków małżeńskich, chyba na to nikt nie poradzi.
Nie zmieniaj tematu
Pytam czy to sprawiedliwy podział i tak mamusie powinny dzielić się obowiązkami z tatusiami
Pytam czy to sprawiedliwy podział i tak mamusie powinny dzielić się obowiązkami z tatusiami
Nie da się dyskutować z czyimiś przekonaniami. Ty tak uważasz i dla ciebie jest to święta prawda. Ja się z takim obrazem nie zgadzam i uważam, że nie ma to nic wspólnego z sytuacją wątkową.
16 2022-09-02 10:26:40 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-09-02 10:30:10)
"Na pewno też już od dłuższego czasu trzymam dystans..i emocjonalny i fizyczny" to cytat z autorki z których wyłania się księżniczka.
Trzeba by przeczytać inne wątki autorki i o niej i z nią rozmawiać, a nie jak powinno być w związku wg x czy y, bo tu zdania zawsze będą podzielone
Agnes76 napisał/a:Pytam czy to sprawiedliwy podział i tak mamusie powinny dzielić się obowiązkami z tatusiami
Nie da się dyskutować z czyimiś przekonaniami. Ty tak uważasz i dla ciebie jest to święta prawda. Ja się z takim obrazem nie zgadzam i uważam, że nie ma to nic wspólnego z sytuacją wątkową.
Właśnie z takich przekonań jak Twoje bierze się stan, że kobiety są przemęczone przy malutkim dziecku.
To z tego wynikają te wyjątkowe stany, które nawarstwiają się latami i małżeństwa się sypią.
"Na pewno też już od dłuższego czasu trzymam dystans..i emocjonalny i fizyczny" to cytat z autorki z których wyłania się księżniczka.
Trzeba by przeczytać inne wątki autorki i o niej i z nią rozmawiać, a nie jak powinno być w związku wg x czy y, bo tu zdania zaasze będą podzielone
A ja tu widzę coś innego. Trudno o wszystko się dochodzić latami, o wszystko prosić czy w końcu wykłócać. Więc z czasem zamiast kłótni ludzie zaczynają się od siebie dystansować, żeby za dużo nie powiedzieć, bo potem te trudne słowa zostają w nich na lata.
Piszesz ze źle między wami jest od ponad roku/ dziecko miało kilka miesięcy/
A nie od ciąży?
Jak wyglądało wcześniej rozwiązywanie problemów skoro mąż wychodził z domu?
Zamiatanie pod dywan?
Mówisz mężowi jak się czujesz z tym ze zapomina/albo nie chce pamiętać/o rocznicach?
Czy Ty pamiętałaś na tyle by cos przygotować czy tylko oczekiwałaś?
Zastanawiasz się co dalej, A co z Twoja pracą, ewentualną samodzielnością? Co robisz by czuć się bezpiecznie w razie pójścia w stronę rozstania?
Jesteś w stanie usiąść i porozmawiać z mężem o tym co czujesz jak ci z tym źle i zastanowić sisię co dalej, jak on sobie wyobraża wasza przyszłość?
Pytałaś męża dlaczego się zmienił, co to spowodowało?
Może ma problemy w pracy, może jest przytłoczony samotną odpowiedzialnością za rodzinę? Może po pracy oczekuje wsparcia, zainteresowania z Twojej strony.
A może ma potomka i tylko tego oczekiwał od Ciebie?
Poproś o rozmowę wieczorem gdy dziecko zaśnie.
Oczywiście, że mu mówiłam o wszystkim co mnie gryzło, nie jestem z tych co się obrażają a on niech się domyśla, ale generalnie wywalając mu kawę na ławę nadal nic się nie zmieniało. Nie jest sam odpowiedzialny za rodzinę, bo ja już pracuję. Jak najbardziej okazuje mu zainteresowanie jego sprawami, zawsze tak było, bo jestem osobą, która dużo rozmawia z ludźmi i to lubi. To on był z tych co nie pytają, albo pytają mało. Tak jak teraz przyglądam się temu wszystkiemu na trzeźwo to widzę dużo więcej niż w czasie kiedy było się zakochanym,no i też usilnie dążyło do ustatkowania się, znalezienia kogoś na życie, nie dlatego, że już czas czy znajomi już to robią, myślę, że po prostu podświadomie człowiek w pewnym czasie do tego dąży, a w jego przypadku czuło się, że jest to coś. Choć jak teraz, z trzeźwym spojrzeniem patrzę do tyłu to były oznaki tego, że jest momentami agresywny i gdzie inna osoba nie robiła by żadnych problemów to on wybucha. Już dzień po ślubie zrobił o coś awanturę, trzeba było już wtedy podziękować za współpracę, bo teraz kiedy jest dziecko to już patrzy się przez pryzmat ewentualnego rozbicia rodziny. Ale czy dziecko mi kiedyś nie powie"Mamo trzeba było to zrobić, a nie męczyć się kolejne lata, jest tylko jedno zycie, miałaś prawo być szczęśliwa, a skoro to uczucie w jakiś sposób wygasło to nie powinno się być z kimś tylko ze względu na dziecko". Ja wiem, że zawsze u kogoś jest lepiej jak się tam nie jest faktycznie, ale jak patrzę na związki u jakichś znajomych, gdzie wiem, że facet jest miły i spokojny (a znam go na tyle, że wiem, że nie jest to tylko przykrywką) to strasznie zazdroszczę tej dziewczynie. Teraz minęło już prawie tydzień a on dalej żadnej reakcji, kontaktujemy się jedynie zadaniowo odnośnie dziecka. Jak ja mam z nim usiąść i pogadac skoro wydaje mi się, że to on powinien choć przeprosić za swoje słowa. Jak ja w jakiś sposób zacznę to będzie to sygnał, że może dalej sobie pozwalać na takie odzywki do mnie skoro później przechodzę do tego jak do porządku dziennego.
Jak teraz tak człowiek myśli o tym wszystkim to się zastanawia nad wieloma rzeczami...mam wśród znajomych i bardzo kiepskie związki, który dopiero co skończyły się rozwodem, pytanie czemu tak późno, oraz te które są bardzo fajne, może już nie ma tego zakochania, bo już wiele lat minęło, ale widać, że jest szacunek i przyjaźń i tego chciałam od związku na całe życie. A on już nawet się nie stara być dla mnie atrakcyjny nawet tak fizycznie.
Czy tylko oczekiwał potomka? Być może, ale tego się od niego zapewne nigdy nie dowiem, wprost tego na pewno nie powie.
Co do tego,że może mało robi w domu, to wiadomo, że z racji tego, że jeszcze jakiś czas temu nie pracowałam to więcej ja robiłam, ale on też dużo robił, to muszę mu przyznac. Przy dziecku też dużo robił, ale oczywiście po kilku miesiącach od porodu zaczął mieć pretensje, chodził z fochami, że czuję się jak parobek, tylko żeby pracować, przynosić pieniądze i pomagać w domu, że ja go nie zauważam itd. Ale jak ja miałam się skupiać na nim, jak ja przy dziecku nawet dla siebie czasu nie miałam, a nie było to z tych dzieci które przesypiają noc i jeszcze mają dwie drzemki w ciągu dnia po 2 godziny, tak to był by luksus.
Nie zgodzę się z tym co ktoś tam napisał wcześniej, że faceci nie popatrzą nawet na kobietę 35 letnia z dzieckiem, bo znam wiele takich sytuacji gdzie popatrzyli . Z resztą ja wyglądam na maks 30 lat
Piszesz ze źle między wami jest od ponad roku/ dziecko miało kilka miesięcy/
A nie od ciąży?
Jak wyglądało wcześniej rozwiązywanie problemów skoro mąż wychodził z domu?
Zamiatanie pod dywan?
Mówisz mężowi jak się czujesz z tym ze zapomina/albo nie chce pamiętać/o rocznicach?
Czy Ty pamiętałaś na tyle by cos przygotować czy tylko oczekiwałaś?
Zastanawiasz się co dalej, A co z Twoja pracą, ewentualną samodzielnością? Co robisz by czuć się bezpiecznie w razie pójścia w stronę rozstania?
Jesteś w stanie usiąść i porozmawiać z mężem o tym co czujesz jak ci z tym źle i zastanowić sisię co dalej, jak on sobie wyobraża wasza przyszłość?
Pytałaś męża dlaczego się zmienił, co to spowodowało?
Może ma problemy w pracy, może jest przytłoczony samotną odpowiedzialnością za rodzinę? Może po pracy oczekuje wsparcia, zainteresowania z Twojej strony.
A może ma potomka i tylko tego oczekiwał od Ciebie?
Poproś o rozmowę wieczorem gdy dziecko zaśnie.
Oczywiście, że mu mówiłam o wszystkim co mnie gryzło, nie jestem z tych co się obrażają a on niech się domyśla, ale generalnie wywalając mu kawę na ławę nadal nic się nie zmieniało. Nie jest sam odpowiedzialny za rodzinę, bo ja już pracuję. Jak najbardziej okazuje mu zainteresowanie jego sprawami, zawsze tak było, bo jestem osobą, która dużo rozmawia z ludźmi i to lubi. To on był z tych co nie pytają, albo pytają mało. Tak jak teraz przyglądam się temu wszystkiemu na trzeźwo to widzę dużo więcej niż w czasie kiedy było się zakochanym,no i też usilnie dążyło do ustatkowania się, znalezienia kogoś na życie, nie dlatego, że już czas czy znajomi już to robią, myślę, że po prostu podświadomie człowiek w pewnym czasie do tego dąży, a w jego przypadku czuło się, że jest to coś. Choć jak teraz, z trzeźwym spojrzeniem patrzę do tyłu to były oznaki tego, że jest momentami agresywny i gdzie inna osoba nie robiła by żadnych problemów to on wybucha. Już dzień po ślubie zrobił o coś awanturę, trzeba było już wtedy podziękować za współpracę, bo teraz kiedy jest dziecko to już patrzy się przez pryzmat ewentualnego rozbicia rodziny. Ale czy dziecko mi kiedyś nie powie"Mamo trzeba było to zrobić, a nie męczyć się kolejne lata, jest tylko jedno zycie, miałaś prawo być szczęśliwa, a skoro to uczucie w jakiś sposób wygasło to nie powinno się być z kimś tylko ze względu na dziecko". Ja wiem, że zawsze u kogoś jest lepiej jak się tam nie jest faktycznie, ale jak patrzę na związki u jakichś znajomych, gdzie wiem, że facet jest miły i spokojny (a znam go na tyle, że wiem, że nie jest to tylko przykrywką) to strasznie zazdroszczę tej dziewczynie. Teraz minęło już prawie tydzień a on dalej żadnej reakcji, kontaktujemy się jedynie zadaniowo odnośnie dziecka. Jak ja mam z nim usiąść i pogadac skoro wydaje mi się, że to on powinien choć przeprosić za swoje słowa. Jak ja w jakiś sposób zacznę to będzie to sygnał, że może dalej sobie pozwalać na takie odzywki do mnie skoro później przechodzę do tego jak do porządku dziennego.
Jak teraz tak człowiek myśli o tym wszystkim to się zastanawia nad wieloma rzeczami...mam wśród znajomych i bardzo kiepskie związki, który dopiero co skończyły się rozwodem, pytanie czemu tak późno, oraz te które są bardzo fajne, może już nie ma tego zakochania, bo już wiele lat minęło, ale widać, że jest szacunek i przyjaźń i tego chciałam od związku na całe życie. A on już nawet się nie stara być dla mnie atrakcyjny nawet tak fizycznie.
Czy tylko oczekiwał potomka? Być może, ale tego się od niego zapewne nigdy nie dowiem, wprost tego na pewno nie powie.
Co do tego,że może mało robi w domu, to wiadomo, że z racji tego, że jeszcze jakiś czas temu nie pracowałam to więcej ja robiłam, ale on też dużo robił, to muszę mu przyznac. Przy dziecku też dużo robił, ale oczywiście po kilku miesiącach od porodu zaczął mieć pretensje, chodził z fochami, że czuję się jak parobek, tylko żeby pracować, przynosić pieniądze i pomagać w domu, że ja go nie zauważam itd. Ale jak ja miałam się skupiać na nim, jak ja przy dziecku nawet dla siebie czasu nie miałam, a nie było to z tych dzieci które przesypiają noc i jeszcze mają dwie drzemki w ciągu dnia po 2 godziny, tak to był by luksus.
Nie zgodzę się z tym co ktoś tam napisał wcześniej, że faceci nie popatrzą nawet na kobietę 35 letnia z dzieckiem, bo znam wiele takich sytuacji gdzie popatrzyli . Z resztą ja wyglądam na maks 30 lat
Oczywiście znów muli ucięło
Oczywiście znów muli ucięło
Z resztą ja wyglądam na maks 30 lat
Z resztą ja wyglądam na maks 30 lat, pół żartem pół serio.
Zaczyna mi już brakować takiej bliskości fizycznej, ciepła drugiej osoby, ale od niego już od dłuższego czasu mnie odpycha. Nawet łapie się na tym, że zwracam uwagę na innych facetów, może już mi minęły uczucia do niego i dlatego podświadomie szukam kogoś innego. Jego bierność też nie pomaga, wręcz przeciwnie. Może jak mnie straci to zobaczy we mnie jakąś większą wartość skoro uważa, że teraz nie ma się co starac. Albo inaczej, jak już się jest małżeństwem to nie ma się co starać i ciągle podtrzymywać ten płomień
Jeśli obydwoje nie potraficie sami sobie poradzić z problemem, który macie, najlepszym rozwiązaniem będzie terapia dla par.
Jeżeli powiesz wprost, że chcesz ratować wasze małżeństwo i zaproponujesz takie rozwiązanie, a twój maż odmówi... no cóż, to znaczy, że najwyraźniej mu już nie zależy.
26 2022-09-02 20:29:28 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2022-09-02 20:30:22)
Agnes76 o czym ty piszesz? XX wiek dawno już za nami. Ja widzę więcej ojców z wózkami, niż mam.
A ich zachowanie (mam) ma wiele do życzenia. Np. ciągłe gapienie się w telefon. Autorka też napisała, że kłopot dla niej w złej ocenie męża, że on jest dobrym ojcem.
Tu problem jest taki, że Autorka już jest poza tym małżeństwem. A ty jedziesz ze stereotypami.
Legat z tymi ojcami z wózkami to akurat jest tak że najczęściej tata jest delegowany przez mamę ze ma wziąć dziecko na spacer po to by ona mogła w tym czasie: ugotować obiad , umyć podłogi, umyc siebie, zrobić pranie, zakupy itp. Wiem coś o tym bo sama często wysyłam mojego męża na dwór z córką żebym mogłam w tym czasie na spokojnie podziałać w domu bez konieczności chodzenia na palcach bo dziecko spi albo jest uwieszone na mnie.
Ja i tak akurat nie mogę narzekać bo maz jak trzeba to jest w stanie zrobić zakupy i ugotować no i umie sie super bawic z corką ale wiele ojców nie chce lub nie umie dziecka przewinąć, umyć, nakarmić itp więc to wyjście na spacer to jedyne co są w stanie żonie "zaoferować " jako pomoc przy dziecku i to zaden heroizm ani poswiecenie.
Zgodzę się jednak z tym że od Autorki bije jakas obojetnosc do męża i oczekiwanie że on będzie za dwoje chciał pielęgnować ten związek.
Nie napisałaś od początku co jest podłożem obecnej sytuacji, ale skoro przed ślubem zachowywał się nieadekwatnie do sytuacji, to czerwona lampka powinna się zapalić... Do tego jakaś awantura po ślubie... jest wybuchowy... Czyżbyś od początku nie usłyszała złego słowa? Dopiero teraz te słowa Cię tak uraziły, jak od roku żyjecie praktycznie obok siebie?
Co się więc działo, że tak się odsunęłaś od niego?
28 2022-09-02 21:33:46 Ostatnio edytowany przez wrzosiec (2022-09-02 22:31:08)
Nadia
,, od niego już od dłuższego czasu mnie odpycha. Nawet łapie się na tym, że zwracam uwagę na innych facetów, może już mi minęły uczucia do niego i dlatego podświadomie szukam kogoś innego. Jego bierność też nie pomaga, wręcz przeciwnie. Może jak mnie straci.. "
A może to on wcześniej stracił zainteresowanie
Nadia
,,, po kilku miesiącach od porodu zaczął mieć pretensje, chodził z fochami, że czuję się jak parobek, tylko żeby pracować, przynosić pieniądze i pomagać w domu, że ja go nie zauważam itd. Ale jak ja miałam się skupiać na nim, jak ja przy dziecku nawet dla siebie czasu nie miałam, a nie było to z tych dzieci które przesypiają noc i jeszcze mają dwie drzemki w ciągu dnia po 2 godziny, tak to był by luksus."
Ale te koleżanki które obserwujesz, którym zazdrościsz jakoś ogarniały życie skoro są w szczęśliwych związkach.
Mąż sam nic nie mógł zrobić gdy dziecko miało kilka miesięcy. Teraz Ty sama też nic nie zrobisz.Do tanga trzeba dwojga
Nie zainicjujesz rozmowy bo on powinien przeprosić? Dziecinada .
Ehhh ciężko to tak wszystko opisać i wytlumaczyc żeby ktoś z zewnątrz zrozumial. Ale powiedzcie proszę jakie jest Wasze zdanie w kwestii tych odzywek, czy są one do przełknięcia i to ja przesadzam czy faktycznie ewidentnie jest to już jak najbardziej brak szacunku do współmałżonka. Ja już straciłam obiektywność w tym wszystkim. Ja wiem, że kobietom zdarzają się gorsze rzeczy ze strony męża, bo bezpośrednie wyzywanie jej czy też bicie, ale to już jest ekstremum o którym chyba każdy wie, że to powinno zakończyć taki zwiazek
Ehhh ciężko to tak wszystko opisać i wytlumaczyc żeby ktoś z zewnątrz zrozumial. Ale powiedzcie proszę jakie jest Wasze zdanie w kwestii tych odzywek, czy są one do przełknięcia i to ja przesadzam czy faktycznie ewidentnie jest to już jak najbardziej brak szacunku do współmałżonka. Ja już straciłam obiektywność w tym wszystkim. Ja wiem, że kobietom zdarzają się gorsze rzeczy ze strony męża, bo bezpośrednie wyzywanie jej czy też bicie, ale to już jest ekstremum o którym chyba każdy wie, że to powinno zakończyć taki zwiazek
Unikasz odpowiedzi, czy to były najgorsze słowa jakie usłyszałaś od czasu ślubu?
Wszystko jest brakiem szacunku, jeśli tak to odczuwamy, więc nic Ci nie da jak ktoś inny uważa. Brak seksu też partner może uznać za brak szacunku, tak samo jak brak rozmowy.
Jeśli unikasz bliskości, to on wygląda i tak na spokojnego człowieka, a pisałaś, że wybuchowy... Jak sama piszesz różnie bywa, nie takie rzeczy kobiety przełykają.
"ale oczywiście po kilku miesiącach od porodu zaczął mieć pretensje, chodził z fochami, że czuję się jak parobek, tylko żeby pracować, przynosić pieniądze i pomagać w domu, że ja go nie zauważam itd"
Mega mnie to rozbawiło, widać że chłopczyk nie za bardzo zdawał sobie sprawę z tego czym się wiąże rodzicielstwo, zwłaszcza to wczesne.
Ale trzeba przyznać mu jedno, zawaliłaś sprawę jako żona, dziecko nie jest żadnym wytłumaczeniem na brak seksu w związku, ze już o czułości i bliskości nie wspomnę.
Szczególnie gdy jak pisałaś z fochami i obrazą majestatu, ale jednak swoje obowiązki w domu wykonywał.
W tym aspekcie bardzo zawiodłaś jako żona.
Myślę że popełniłaś 2 zasadnicze błędy:
1: związałaś sie z facetem, i poczęłaś dziecko w przypadku którego miałaś wątpliwości i sygnały o jego agresji, z facetem który nie za bardzo rozumiał ze w wyniku pojawienia sie na tym świecie dziecka jego życie sie zmieni, pojawi sie więcej obowiązków i mniej wolnego czasu.Może chłopczyk sie nie wyszalał? Trudno powiedzieć.
2: Zapomniałaś ze w pierwszej kolejności jesteś żona a potem dopiero matka, co spotęgowało jego frustracje.
Idźcie na terapie, i szczerze porozmawiajcie, o rodzinę zawsze warto walczyć
I nie wychodzi z założenia ze wyciągnięta reki do męża ci jakoś umniejsza, bo ta nie jest.
Szanse zawsze warto dac, zobacz po prostu jak on zareaguje na twoja wyciągniętą rękę.
Autorko, musi istnieć jakiś racjonalny powód (powody) tego, że on chodzi poirytowany, a Ty działasz mu na nerwy.
Jakiś czas temu, ja zrozumiałam, że stało się to mniej więcej ponad rok temu przekroczył pewna granicę i od tej pory pozwala sobie nawet na chamskie odzywki w stronę własnej żony.
Będzie tak się zachowywał i będzie coraz gorzej.
Niemniej jednak, jak wspomniałam na początku, musi być jakiś powód.
Coś go w Tobie denerwuje.
Co?
Skoro on wykrzyczał Ci, że żyjąc z Tobą czuje się jak bankomat i pachoł do roboty, to najwyraźniej on tak właśnie czuje się w waszym małżeństwie.
Trzeba słuchać tego, co ktoś do Ciebie mówi, a on takie rzeczy MÓWI.
Siedzi więc w nim taka zadra i ciężko mu się dziwić, że życie rodzinne zaczyna wychodzić mu bokiem oraz że traci szacunek do własnej żony.
Gdy mężczyzna przestaje szanować swoją kobietę, to dla tej kobiety nie ma chyba niczego gorszego, ponieważ kobieta może spodziewać się po takim facecie samych najgorszych rzeczy np zdrady, agresywnych i coraz bardziej bezczelnych zachowań, wyprowadzania z domu pieniędzy, niszczenia sprzętów domowych, olewajstwa wszystkiego itd
samych najgorszych rzeczy.
Mężczyzna szanujący swoją kobietę w życiu nie pozwoli sobie na to, by ubliżyć tej kobiecie, zrobić jej krzywdę, gdyż mężczyzna ma jakby wdrukowane w głowie, że o własną kobietę należy dbać i bronić jej.
Prędzej odda za nią życie, niż pozwoli, by kobiecie stała się krzywda.
Twój mąż przestał być Twoim obrońcą, a Ty z zazdrością spoglądasz na innych mężów, którzy okazują szacunek swoim żonom.
Towarzyszy Ci więc tęsknota za czymś, czego nie masz.
Skoro on czuje się wykorzystywany, to znaczy, że musi być coś na rzeczy.
Może Ty jesteś np rozrzutna, niegospodarna albo mało ogarnięta w pracy w domu czy w opiekowaniu się dzieckiem?
Może np gdy przebierasz dziecko i szafkę z ciuszkami dziecka masz praktycznie pod nosem, a wołasz męża, żeby podał Ci body, gdy mąż jest w drugim pokoju i akurat jest czymś zajęty?
Podałam taki przykład, może nigdy tak się nie zachowałas, ale chyba rozumiesz, co mam na myśli?
Mąż musi się czuć jako Twoja instytucja obsługowa i na dodatek bankomat.
Moze on uważa, że nie potrafisz zrobić zakupów, bo kupujesz byle jak, bez głowy, a potem żarcie ląduje w koszu na śmieci?
Masz 35 lat, ale wyglądasz na 30-sci- powtorzylas to kilka razy.
Fajnie, że podobasz się sama sobie, jednak mylisz się uważając, że Twój mąż akurat o tym myśli patrząc na Ciebie. Możesz sobie wyglądać nawet jak milion dolarów, ale jeśli on uznał, że jesteś jego pomyłką, że nie warto Cię nawet szanować, to znaczy, że w jego głowie zachodzą takie procesy, które mogą być dla Was opłakane w skutkach i bez względu na to, jak bardzo byś mu się nie podobała wizualnie on i tak nie będzie miał ochoty na dalsze życie z Tobą.
Zamiast myśleć o innych facetach zacznij myśleć o swojej rodzinie, która zaczyna Ci się rozpadać.
Twój mąż jest dobrym ojcem - sama tak napisałaś.
Myślisz, że obcy facet będzie lepszym ojcem dla Twojego dziecka?
Może i ktoś poleci na Twój wygląd i nawet zaakceptuje fakt, że jest też dziecko, ale dziewczyno Ty dobrze w głowie nie masz, skoro dopuściłas do tego, by dwa lata po ślubie Twój mąż przestał Cię szanować.
Porozmawiaj z nim i zapytaj dlaczego on czuje się jak bankomat i pachoł w tym małżeństwie.
33 2022-09-03 22:59:28 Ostatnio edytowany przez Clash (2022-09-03 23:17:31)
ulle: opisałaś ten punkt widzenia ze strony faceta tak, jakbyś sama była facetem, ja mogę się podpisać pod tym obiema rękoma, bo tak rzeczywiście jest.
Gdy facetowi zależy na kobiecie i ją szanuje, to jest w stanie dla niej góry przenosić i postawi ją wyżej od siebie. Utrata szacunku to niestety jedna z najgorszych rzeczy, które mogą się w związku przytrafić i bardzo często w głowie faceta zachodzi wtedy proces, który jest już nieodwracalny. Myślę że w odwrotną stronę jest łatwiej to odbudować, bo kobiety z natury są niekonsekwentne i lubią zmieniać zdanie.
Z Twojej opowieści nie wynika jednoznacznie to, co mogło być przyczyną kryzysu i nie można Cię od razu obwiniać. Wiem jednak jedno, nigdy w życiu nie odezwałbym się w tak chamski sposób do swojej kobiety bez względu na to, co by zrobiła. Ja do mojej własnej żony też niestety straciłem szacunek pod wieloma wzgledami, ale mam wciąż w tyle głowy wszystkie dobre chwile i to, że jest matką moich dzieci, dlatego uważam że w Twoim przypadku lepiej tego faceta puścić wolno, skoro postępuje w taki sposób, jak o nim piszesz.
ulle: opisałaś ten punkt widzenia ze strony faceta tak, jakbyś sama była facetem, ja mogę się podpisać pod tym obiema rękoma, bo tak rzeczywiście jest.
Gdy facetowi zależy na kobiecie i ją szanuje, to jest w stanie dla niej góry przenosić i postawi ją wyżej od siebie. Utrata szacunku to niestety jedna z najgorszych rzeczy, które mogą się w związku przytrafić i bardzo często w głowie faceta zachodzi wtedy proces, który jest już nieodwracalny. Myślę że w odwrotną stronę jest łatwiej to odbudować, bo kobiety z natury są niekonsekwentne i lubią zmieniać zdanie.
Z Twojej opowieści nie wynika jednoznacznie to, co mogło być przyczyną kryzysu i nie można Cię od razu obwiniać. Wiem jednak jedno, nigdy w życiu nie odezwałbym się w tak chamski sposób do swojej kobiety bez względu na to, co by zrobiła. Ja do mojej własnej żony też niestety straciłem szacunek pod wieloma wzgledami, ale mam wciąż w tyle głowy wszystkie dobre chwile i to, że jest matką moich dzieci, dlatego uważam że w Twoim przypadku lepiej tego faceta puścić wolno, skoro postępuje w taki sposób, jak o nim piszesz.
Clash, on sam puści się wolno, bo widać, że facet ma charakter i nie da sobie w kaszę dmuchać. Dopiero co założył rodzinę, a już zobaczył, w jakim kierunku to zmierza, jeśli chodzi o jego rolę w małżeństwie - już czuje się jak bankomat i pachoł do roboty, więc co będzie dalej?
On zostawi tę kobietę.
Inni faceci potrzebują wielu lat, żeby zauważyć, iż robią tylko za bankomaty i pachoły, a mąż autorki już po roku zorientował się, kim jest w domu.
Silny charakter. Nie wytrzyma.
Clash, pozdrawiam Cię i mam nadzieję, że wychodzisz powoli na prostą.
35 2022-09-04 09:35:20 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-09-04 09:36:19)
ulle: opisałaś ten punkt widzenia ze strony faceta tak, jakbyś sama była facetem, ja mogę się podpisać pod tym obiema rękoma, bo tak rzeczywiście jest.
Gdy facetowi zależy na kobiecie i ją szanuje, to jest w stanie dla niej góry przenosić i postawi ją wyżej od siebie. Utrata szacunku to niestety jedna z najgorszych rzeczy, które mogą się w związku przytrafić i bardzo często w głowie faceta zachodzi wtedy proces, który jest już nieodwracalny. Myślę że w odwrotną stronę jest łatwiej to odbudować, bo kobiety z natury są niekonsekwentne i lubią zmieniać zdanie.
Z Twojej opowieści nie wynika jednoznacznie to, co mogło być przyczyną kryzysu i nie można Cię od razu obwiniać. Wiem jednak jedno, nigdy w życiu nie odezwałbym się w tak chamski sposób do swojej kobiety bez względu na to, co by zrobiła. Ja do mojej własnej żony też niestety straciłem szacunek pod wieloma wzgledami, ale mam wciąż w tyle głowy wszystkie dobre chwile i to, że jest matką moich dzieci, dlatego uważam że w Twoim przypadku lepiej tego faceta puścić wolno, skoro postępuje w taki sposób, jak o nim piszesz.
Tylko sam wiesz, że szacunek nie jest doceniany przez wiele kobiet i odwrotnie, a szkoda.
Choć miłość i szacunek nie wymagają przenoszenia gór... Z niczym nie można przesadzać ani w jedną ani w drugą stronę, bo się za mocno przegnie i straci jedno, i drugie.
Nie zgodzę się, że kobiety są niekonsekwentne i zmieniają zdanie, bo to wszystko trzeba zawsze dzielić na pół, nie można generalizować.
Nie możesz bazować tylko na swoim przykładzie.
Chwila chwila, skąd nagle wzięło się to, że tylko on utrzymuje rodzinę to nie wiem. Ja wiem, że jego zdania na tematy o których pisze nie słyszycie, jest tylko moje podejście, ale skąd wiecie jakim on jest człowiekiem, może ma dziwne relacje z ludźmi i może też przesadza w wielu sprawach, może się obraża o jakieś duperele w których inni nie zobaczyli być nic? Przyklad: jeśli chodzi o finanse to tak jak wspominałam wcześniej, ja wchodziłam do małżeństwa z większymi oszczędnościami, z mojego konta były zabrane pieniądze żeby kupić nowsze auto, w tym momencie dziecko, które ma niecałe 2 lata zostało wysłane do żłobka a ja normalnie pracuje, tylko 7 miesięcy nie miałam dochodów z racji tego, że mój powrót do pracy był czasowo niemożliwy, bo dziecko nie mogło przystosować się do żłobka a druga rzecz często chorowało jak zaczęło chodzić więc przez te kilka miesięcy musiałam jeszcze z nim zostać. Więc jego stwierdzenie, że czuję się jak parobek było tylko podyktowane tym, że nie mam siły i czasu na obskakiwanie go i skupianie na nim uwagi oraz pewnie też brakiem seksu w tych pierwszych miesiącach. Drugi przykład: zerwał przyjaźń że swoim wieloletnim przyjacielem aż z czasów dzieciństwa przez jakiś głupi powód, jak go pytałam to trochę unikał wskazania wprost, ale ostatecznie powiedział, że to przez to, że tamtem zaczął się wywyższać i uważać się za lepszego, aczkolwiek teraz tego żałuje i chciał by wznowić kontakty, mówił mi to z 8 miesięcy temu a wiem, że nadal nic w tej sprawie nie zadzialal. Już nie wspomnę, że ten przyjaciel jeszcze z rok, dwa po zerwaniu kontaktów wiem, że wyciągał rękę.
Skąd również wzielo się komuś kto napisał powyżej, że po roku chce się już ewakuować, skoro my jesteśmy 5 lat po ślubie.
Z tym się zgodzę, że on charakterek ma, niestety jest też porywczy, również zgodzę się z tym, że ja też na pewno nie jestem łatwa do życia, jestem czasami egoistką, być może trochę księżniczką, w sprawach damsko męskich byłam zawsze zbyt pewna siebie, być może dlatego, że ja nigdy przez faceta nie byłam odrzucona, to ja ewentualnie kończyłam związek, oni często chcieli wracać, nawet po roku, być może przez to czuje się jak pępek świata jeśli chodzi o sprawy damsko męskie.
Chwila chwila, skąd nagle wzięło się to, że tylko on utrzymuje rodzinę to nie wiem. Ja wiem, że jego zdania na tematy o których pisze nie słyszycie, jest tylko moje podejście, ale skąd wiecie jakim on jest człowiekiem, może ma dziwne relacje z ludźmi i może też przesadza w wielu sprawach, może się obraża o jakieś duperele w których inni nie zobaczyli być nic? Przyklad: jeśli chodzi o finanse to tak jak wspominałam wcześniej, ja wchodziłam do małżeństwa z większymi oszczędnościami, z mojego konta były zabrane pieniądze żeby kupić nowsze auto, w tym momencie dziecko, które ma niecałe 2 lata zostało wysłane do żłobka a ja normalnie pracuje, tylko 7 miesięcy nie miałam dochodów z racji tego, że mój powrót do pracy był czasowo niemożliwy, bo dziecko nie mogło przystosować się do żłobka a druga rzecz często chorowało jak zaczęło chodzić więc przez te kilka miesięcy musiałam jeszcze z nim zostać. Więc jego stwierdzenie, że czuję się jak parobek było tylko podyktowane tym, że nie mam siły i czasu na obskakiwanie go i skupianie na nim uwagi oraz pewnie też brakiem seksu w tych pierwszych miesiącach. Drugi przykład: zerwał przyjaźń że swoim wieloletnim przyjacielem aż z czasów dzieciństwa przez jakiś głupi powód, jak go pytałam to trochę unikał wskazania wprost, ale ostatecznie powiedział, że to przez to, że tamtem zaczął się wywyższać i uważać się za lepszego, aczkolwiek teraz tego żałuje i chciał by wznowić kontakty, mówił mi to z 8 miesięcy temu a wiem, że nadal nic w tej sprawie nie zadzialal. Już nie wspomnę, że ten przyjaciel jeszcze z rok, dwa po zerwaniu kontaktów wiem, że wyciągał rękę.
Skąd również wzielo się komuś kto napisał powyżej, że po roku chce się już ewakuować, skoro my jesteśmy 5 lat po ślubie.
Z tym się zgodzę, że on charakterek ma, niestety jest też porywczy, również zgodzę się z tym, że ja też na pewno nie jestem łatwa do życia, jestem czasami egoistką, być może trochę księżniczką, w sprawach damsko męskich byłam zawsze zbyt pewna siebie, być może dlatego, że ja nigdy przez faceta nie byłam odrzucona, to ja ewentualnie kończyłam związek, oni często chcieli wracać, nawet po roku, być może przez to czuje się jak pępek świata jeśli chodzi o sprawy damsko męskie.
Tak, widać to było od pierwszego postu, dlatego nie zdajesz sobie sprawy, że życie to nie bajka.
Jak będziecie wzajemnie czepiać się o byle co, to nic z tego nie wyjdzie... Ale Tobie widać nie zależy... Pozostaje szukać księcia... Albo razem wybrać się na terapię małżeńską.
38 2022-09-04 10:48:08 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-09-04 10:57:54)
Z tego co czytam, to Autorka ma do zarzucenia mężowi jedynie formę, która przez użytkowniczki kierujące się prawami kobiet uznane są za karygodne. Oczywiście nikt nie dostrzega tego, że Autorka w tej formie mu nie ustępuje. No ale właśnie jej wolno bo to poszkodowana kobieta - ofiara i pięknie wszystko użytkowniczkom się spina. Jest zgodne z ich przekonaniami.
A o co chodzi? Autorka jasno mówi ona zainwestowała przed małżeństwem. Teraz ma inwestować i starać się on.
Brak równego inwestowania i starania, kończy się w małżeństwie jednym. Wyłożeniem go. Autorka nawet jest na to gotowa. Mówi, że do męża nic nie czuje. Teraz pozostaje tylko kwestia uznania go za winnego. Po co przyszła do grona szanownych użytkowniczek. Kto jest winny, a kto jest ofiarą? Wiadomo.
39 2022-09-04 10:55:59 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-09-04 10:56:50)
Ale Tobie widać nie zależy... Pozostaje szukać księcia... Albo razem wybrać się na terapię małżeńską.
Obawiam się, że stanowisko Autorki, albo to wpływ koleżanek z pracy, albo ten "księciu" jest na oku.
Jeśli komuś nie zależy, terapia nic nie da, szkoda kasy.
Nie wiem czemu jestem odbierana w jeden sposób, że to ja jestem ta zła. To nie tak, że mi nie zależy, po prostu, myślę, że jak się zaczęły dziać nieprzyjemne rzeczy podświadomie zdystansowałam się od niego żeby później nie cierpieć. Z resztą jak to zauważyłam to mówiłam mu o tym, że chyba wolę być gdzieś obok jeśli chodzi o emocje, bo później się tak nie przeżywa tego, nie płacze. Ale jego zachowanie nie do końca było podyktowane moja oziębłością, bo jeszcze z pół roku temu była między nami namiętność, seks itd, ale mimo to on dalej dość często wybuchał,czepiał się dupereli, robił problemy z nie wiadomo czego, jak by sam szukal powodu żeby się pokłócić. Myślę, że to ostatecznie doprowadziło do sytuacji, że wolę być gdzieś z boku tego związku żeby później nie cierpieć, myślę, że to mogło doprowadzić też do wygasania moich uczuć. Uczuć oczywiście typowych dla tego etapu związku, bo nie są już to takie uczucia jak zakochanie, motylki w brzuchu itd, ale myślę, że każdy z obecnych tutaj wie, że po 8 latach uczucia się zmieniają.
I nie, nie ma zadnego księcia na oku.
Oskarża mnie na pewno często o to, że czuję się nic nie wart przy mnie, ale tu podaję przykłady powodow: po remoncie mieszkania, który on wykonywał, oczywiście nie mając doświadczenia, powiedziałam na, że tak średnio to wyszło, powiedziałam prawde, nie oszukując go, bardzo go to ubodło wtedy, a teraz po 1,5 roku odkąd się wprowadziliśmy mówi mi, że nie może patrzeć jak to wygląda, że trzeba by to poprawić, ale jak ja to wtedy powiedziałam, oczywiście delikatnie, to była wielka obraza majestatu..i takich przykładów można mnożyć,bo to często jest, mówię najdelikatniej jak to możliwe, zgodnie z prawda i tym co myślę, ale to już jest obrażenie, że otrzymał jakąś krytykę(oczywiście jak jest coś super to też go chwale, ale on wyłapuje tylko te rzeczy o których mówię niezbyt przychylnie) . Z resztą sam kiedyś stwierdził, po wielu latach, że on nie potrafi znieść krytyki i jak ktoś inny ma rację. Mimo tego, że sam z siebie, jak w przypadku tego remontu, potwierdza cos po jakims czasie. Sami widzicie, że to też nie jest człowiek łatwy do życia. Czas i w ogóle nie wiadomo jak się zachować, bo dostałam zrypkę, że nie można na mnie liczyć, jak nie mógł znaleźć czegoś w czym wygląda dobrze, bo trochę przytyl i wkurzony chodził po domu a ja mu powiedziałam żeby nie przesadzał, że mu trochę brzuszek tylko wystaje, że nie jest w żaden sposób gruby. Też to powiedziałam zgodnie z prawdą, bo nie przytyłjakos dużo i powiedziałam to w sposób pocieszający go, a mimo tego dostałam zrype, że nie można na mnie liczyć. To co miałam odpowiedzieć żeby był zadowolony z odpowiedzi?
I tak wydaje mi się, że nie ma ze mną źle, bo ja o wszystkim co mnie gryzie i co czuje mu mówię, a jak zapyta to już w ogóle otwieram się i mówię jak jest.
Przyszłam tu po to żeby poznać opinię innych, czy może przesadzam, czy jednak odzywki w stylu "spadaj" lub odpowiedź "gówno" są brakiem szacunku i każą się poważnie zastanowić nad takim związkiem,a nie dlatego, jak tam ktoś wskazał, żeby mi ludzie potwierdzili kto jest ofiarą a kto winnym.
Nadia z twojej wypowiedzi wynika, że zanikły więzi miedzy wami.
Powinnaś sprawę postawić jasno. Separacja i zastanawiacie co dalej, czy jeszcze coś można tu robić
Jeśli nie. To pozew o rozwód i nie ma co sobie życia zatruwać, trzeba się rozejść.
Nie takie jeszcze słowa możesz usłyszeć od innych partnerów, a uczepiłaś się tych słów jakby to one miały zaważyć na małżeństwie.
A macie generalnie problem z komunikacją, nikt nie lubi krytyki, mąż pewnie ma z tym duży problem, nie ma też łatwego charakteru, działacie sobie na nerwy. Czepia się jakby z tyłu głowy miał stale o coś pretensje, teraz brak seksu to można by jeszcze jakoś wytłumaczyć.
Musicie się zdecydować, czy chcecie grać do jednej bramki czy nie, dlatego szczerze z nim porozmawiaj, bo teraz żyjecie w zawieszeniu.
odzywki typu "gówno" czy "spadaj" są takim samym brakiem szacunku jak to gdy facet zrobił cały remont sam, nie mając doświadczenia, poświęcał na to swój wolny czas, żeby oszczędzić parę groszy a w odpowiedzi usłyszał że "wyszło średnio"
odzywki typu "gówno" czy "spadaj" są takim samym brakiem szacunku jak to gdy facet zrobił cały remont sam, nie mając doświadczenia, poświęcał na to swój wolny czas, żeby oszczędzić parę groszy a w odpowiedzi usłyszał że "wyszło średnio"
Nie wierze w to, co czytam.
45 2022-09-04 19:24:58 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-09-04 19:34:05)
Napisałaś, że w swoim mężu nie widzisz męża, tylko raczej kolegę. Siadacie czasem i rozmawiacie sobie wesoło, a Ty postrzegasz go jako kumpla.
W łóżku go odrzuciłas, bo on już Cię nie pociąga jako mężczyzna i Ty dziwisz się, że ten człowiek chodzi nabuzowany?
Napisałaś, że nikt nigdy Cię nie porzucił ( w domyśle wychodzi więc na to, że Ty porzucałas facetów), masz wysokie mniemanie na temat swojego wyglądu i uważasz, że jeśli go zostawisz, to on zrozumie kogo stracił i wtedy zacznie Cię doceniać.
Spoglądasz na innych facetów i zauważyłaś, że są tacy, którzy Ci się podobają. Super to brzmi w zestawieniu, że własny mąż nie pociąga Cię jako mężczyzna, gdyż Ty widzisz w nim kolegę.
Jego odzywki są oczywiście chamskie i na pewno nie są dowodem na to, że mąż Cię szanuje, jednak Ty też go nie szanujesz.
Komentarze na temat efektów jego prac remontowych albo na temat jego za dużego brzucha rzeczywiście urocze. Nie ma to jak zobaczyć uznanie w oczach własnej żony.
Nosisz się z zamiarem odejścia od niego, ponieważ uważasz, że ze swoim wyglądem bez problemu poznasz innego faceta.
Twój mąż natomiast będzie żałował, że stracił taka świetna żonę.
Tak, autorko kieruj tak dalej swoim małżeństwem, myśl w ten sposób, a szybko przekonasz się, jak wygląda prawdziwe życie.
Póki co jesteś mocno oderwana od rzeczywistości.
Napisałam Ci już, ale nie odniosłas się do mojej propozycji - nie jest dobrze w waszym małżeństwie, ale nie tylko dlatego, że mąż potrafi brzydko się odezwać, lecz dlatego, że Tobie nie zależy na tym małżeństwie.
Macie jeszcze co ratować - może należałby zacząć od wypracowania wspólnych zasad wzajemnej komunikacji?
Nie byłoby lepiej, gdybyś zaprosiła go na szczerą i poważna rozmowę, która zaczęłabyś np od pytania dlaczego on czuje się bankomatem i pachołem do roboty.
Napisałaś, że masz myślenie księżniczki wokół której zawsze tańczyli faceci - moja droga, chyba czas by się obudzić.
Masz 35 lat, jesteś żona i matka - tak tylko Ci przypominam.
Dlaczego zamiast wyjaśniać trudne sprawy Ty bujasz w obłokach i planujesz rozwód, a dokładnie planujesz znaleźć innego faceta i nawet potrafisz napisać, że nie chcesz, by Twoje dziecko powiedziało Ci, że szkoda mamo, że nie rozwiodlas się na samym początku małżeństwa.
Autorko, wychodząc za mąż zakładając rodzinę przedłużyłas sobie dzieciństwo.
46 2022-09-04 19:38:36 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-09-04 19:39:01)
Taka refleksja... Wybierałaś, przebierałaś, wreszcie i tak źle wybrałaś... Nie licz więc, że znajdziesz ideał, bo ich nie ma.
Możesz wpaść z deszczu pod rynnę... Jakby to było takie proste to co druga/i zmieniał na inny model.
Ale jak się męczysz w tym związku, to nie ma sensu dalej go ciągnąć.
Szeptuch napisał/a:odzywki typu "gówno" czy "spadaj" są takim samym brakiem szacunku jak to gdy facet zrobił cały remont sam, nie mając doświadczenia, poświęcał na to swój wolny czas, żeby oszczędzić parę groszy a w odpowiedzi usłyszał że "wyszło średnio"
Nie wierze w to, co czytam.
Apogeum przeczytaj uważnie cały wątek i może wtedy zrozumiesz, co napisał Szeptuch.
Moim zdaniem mamy w tym wątku typowy przykład małżeństwa, które zostało zawarte przez zupełnie nieprzygotowanych do prawdziwego życia ludzi.
Szeptuch napisał/a:odzywki typu "gówno" czy "spadaj" są takim samym brakiem szacunku jak to gdy facet zrobił cały remont sam, nie mając doświadczenia, poświęcał na to swój wolny czas, żeby oszczędzić parę groszy a w odpowiedzi usłyszał że "wyszło średnio"
Nie wierze w to, co czytam.
To uwierz.
Nie tylko ja to widzę.