Hej,
Chciałabym się podzielić pewną historią. Minęło 2 lata od zerwania z moim byłym chłopakiem z którym byłam 3 lata. Byłam w nim zakochana, na początku było wszystko super wszędzie razem jeździliśmy, spędziliśmy wspólnie wakacje, spotykaliśmy się w weekendy i w tygodniu po pracy, robiliśmy sobie prezenty, niespodzianki, planowaliśmy ślub, mieliśmy już prawie wszystko zarezerwowane. Rok przed ślubem zaczęło się wszystko sypać. Zaczęliśmy się kłócić o drobiazgi, zaczął być dla mnie strasznie chamski, myślałam że może zmieni się jego stosunek do mnie ale było co raz gorzej. Zerwaliśmy ze sobą, kilka dni po zerwaniu pisał do mnie że chce się spotkać i porozmawiać. Dałam mu jeszcze jedną szanse bardzo mi na nim zależało. Miał więcej wad niż zalet ja tego nie dostrzegałam, byłam dla niego dobra. On tej szansy nie docenił. Zerwaliśmy ostatecznie i nie było już powrotu. To co mieliśmy zarezerwowane na wesele ze wszystkiego musiałam zrezygnować. Od tamtej pory już się nie odzywa a ja zaczęłam sobie układać życie na nowo. Poznałam swojego obecnego chłopaka. Jest nam dobrze ze sobą, jest między nami jakaś więź której nie potrafię opisać słowami (z tamtym tak nie było). Z obecnym chłopakiem jestem 10 miesięcy, ale w pewnym momencie zaczęłam myśleć o byłym
Wiem że do dziś nie ma nikogo, z nikim się nie spotyka. Nie mogę sobie go wybić z głowy. Jakoś nie dostrzegam jego wad tylko mam w myślach te dobre chwile spędzone razem. Wszystko mi o nim przypomina, każde miejsce w którym jestem nawet z obecnym chłopakiem przypomina mi o ex, wszystko mi wraca. Był bardziej rozrywkowy niż mój obecny chłopak. Myślę o tym czy o mnie myśli po tych kilku latach. Przez to myślenie nie mogę się skupić na codziennym życiu, dręczy mnie to i przeszkadza. Z obecnym chłopakiem planujemy ślub w przyszłości ale mam jakieś wątpliwości. Zaczęłam myśleć że może mój były był tym jedynym.
Co myślicie? Czy wyrzucę myśli o byłym i skupie się na teraźniejszości?
1 2022-08-11 20:58:15 Ostatnio edytowany przez Justyna_28 (2022-08-11 20:59:08)
Szkoda tego bieżącego bo jest tylko plastrem na rany po rozrywkowym badboyu, którego kopnęłaś bo Ciebie nie szanował, no ale rozrywkowy był. Ten twój aktualny to aż taki nudziarz? Może sama bądź tą bardziej rozrywkową stroną w związku i wyciągaj aktualnego do zabawy.
. Był bardziej rozrywkowy niż mój obecny chłopak.
Jakie to typowo typowe
Nie będę ponownie wypisywał ale skopiuje co napisałem w innym topiku dodając tylko bardzo popularne powiedzenie wśród kobiet : że łobuz kocha bardziej .
Kobiety są z Wenus a mężczyzni z marsa. Mężczyzni są zadaniowi i dążą do stabilizacji (bezpieczeństwa rodziny) natomiast kobiety żyją emocjami którymi karmią się. Życie w stabilnej rodzinie, dobra sytuacja materialna doprowadza do nudy gdy moje i starsze pokolenia ciągle walczyły o poszerzenie dobrobytu np. w postaci mebli, pralki czy odkurzacza. Ile to zachodu było aby zdobyć kafelki do łazienki czy miksera a teraz idziesz i masz tylko problem jakie ale przecież za kilka lat nowe można kupić i zainstalować o ile się ma kasę. Telewizor proszę bardzo mój pierwszy kupił w prezencie teściu (używany rubin) i kosztował prawie dwie pensje a teraz za 1/3 i mniej można kupić bez zapisów i kolejek = brak emocji. To samo cióchy i inne dobra. Kobieta się wewnętrznie nudzi gdy mąż ,,walczy" o pieniądze w pracy spełniając swoje zadanie. Dodatkowo zaczyna się proces stabilizacji i powtarzalności dnia- życia czyli nudyyyy . Każda kobieta potrzebuje atencji, pochwał, zainteresowania budzących dreszczyk emocji lecz te od męża są znane i przewidywalne stając się pustymi słowami w jej mniemaniu. Każda pochwała jej od obcego faceta wyzwala hasło w głowie że ktoś zauważa ją nie musząc tego robić. To budzi zainteresowanie i uwagę jej w celu poczucia znowu tych emocji które są oswojone z mężem. To jak jeść szynkę z chlebem na masełku i nagle dostać pajde chleba ze szmalczykiem (kto się nie skusi ?). Potem schematycznie: wymiana komplementów, rozmowy o niczym przeradzające się o swoim ,,udanym" małżeństwie, kawa na mieście, wypad do knajpy, spacery, trzymanie się pod rękę a potem za rękę, przytulanie, ukradkowe przytulanie i tulenie, pocałunki w polik na powitanie i pożegnanie przeradzające się w mamiętne pocałunki, ..... a na koncu seks w hotelu, pod chmurką czy u niego. Kobieta tonie w emocjach , jest szczęśliwa czuje że żyje a nie wegetuje. To są schematy które niestety istnieją i tylko zalęzy od kobiety jak jest wychowana, jakie ma wartości życiowe, jaką ma psychikę i priorytety życiowe od tego by do tego nie doszło.
Puknij się w głowę. Albo nie. Zostaw chłopaka i wróć do bad boya. Jesteście siebie warci
Nie będę ponownie wypisywał ale skopiuje co napisałem w innym topiku dodając tylko bardzo popularne powiedzenie wśród kobiet : że łobuz kocha bardziej .
Kobiety są z Wenus a mężczyzni z marsa. Mężczyzni są zadaniowi i dążą do stabilizacji (bezpieczeństwa rodziny) natomiast kobiety żyją emocjami którymi karmią się. Życie w stabilnej rodzinie, dobra sytuacja materialna doprowadza do nudy gdy moje i starsze pokolenia ciągle walczyły o poszerzenie dobrobytu np. w postaci mebli, pralki czy odkurzacza. Ile to zachodu było aby zdobyć kafelki do łazienki czy miksera a teraz idziesz i masz tylko problem jakie ale przecież za kilka lat nowe można kupić i zainstalować o ile się ma kasę. Telewizor proszę bardzo mój pierwszy kupił w prezencie teściu (używany rubin) i kosztował prawie dwie pensje a teraz za 1/3 i mniej można kupić bez zapisów i kolejek = brak emocji. To samo cióchy i inne dobra. Kobieta się wewnętrznie nudzi gdy mąż ,,walczy" o pieniądze w pracy spełniając swoje zadanie. Dodatkowo zaczyna się proces stabilizacji i powtarzalności dnia- życia czyli nudyyyy . Każda kobieta potrzebuje atencji, pochwał, zainteresowania budzących dreszczyk emocji lecz te od męża są znane i przewidywalne stając się pustymi słowami w jej mniemaniu. Każda pochwała jej od obcego faceta wyzwala hasło w głowie że ktoś zauważa ją nie musząc tego robić. To budzi zainteresowanie i uwagę jej w celu poczucia znowu tych emocji które są oswojone z mężem. To jak jeść szynkę z chlebem na masełku i nagle dostać pajde chleba ze szmalczykiem (kto się nie skusi ?). Potem schematycznie: wymiana komplementów, rozmowy o niczym przeradzające się o swoim ,,udanym" małżeństwie, kawa na mieście, wypad do knajpy, spacery, trzymanie się pod rękę a potem za rękę, przytulanie, ukradkowe przytulanie i tulenie, pocałunki w polik na powitanie i pożegnanie przeradzające się w mamiętne pocałunki, ..... a na koncu seks w hotelu, pod chmurką czy u niego. Kobieta tonie w emocjach , jest szczęśliwa czuje że żyje a nie wegetuje. To są schematy które niestety istnieją i tylko zalęzy od kobiety jak jest wychowana, jakie ma wartości życiowe, jaką ma psychikę i priorytety życiowe od tego by do tego nie doszło.
Doskonale to podsumowałeś, aż sobie Twoją wypowiedź zapisałem, tak właśnie wygląda związek po latach (oczywiście że nie każdy, ale na pewno większość).
Justyna: jak powyżej - ja mojej żonie nie tylko obiecywałem złote góry, ale dostawała je wręcz na tacy, tyle że kosztowało mnie to bardzo dużo wysiłku i pracy, a co za tym idzie, nie miałem dla niej wystarczająco czasu. Po latach mi powiedziała, że się wypaliła, że ja ją karmiłem najlepszą szynką, a jej wystarczyłaby zwykła bułka z Biedronki, ale zjedzona ze mną (to oczywiście przenośnia), w każdym razie jak mówi, nie dostawała tego, czego chciała, ale też nie komunikowała mi czego chce (przeczytaj mój wątek jeśli masz czas). Efekt jest taki, że postanowiła, że odejdzie ode mnie, ja w międzyczasie rozwinąłem relację z inną (choć nie jest to plaster, bo to odnowiona stara znajomość). Moja żona, gdy uświadomiła sobie, że naprawdę może mnie stracić to zrobiła zwrot 180 stopni i znowu mnie kocha. I wiesz co? Boję się odejść do tej drugiej, bo faktycznie miałbym wizję, że o żonie myśleć i tak nie przestałbym nigdy, dlatego myślę, że wiem jak się czujesz.
Co bym Ci jednak poradził w tym konkretnym przypadku, skoro to już 2 lata minęły - rozwijaj swoją obecną relację mimo wszystko. Sama zobacz jakim człowiekiem jest Twój były, sprawił Ci tyle przykrości, a teraz jak piszesz, minęły 2 lata i nie zawalczył jednak o Ciebie, dlatego nie myślę że byłabyś z nim jednak szczęśliwa, gdybyś weszła trzeci raz do tej samej rzeki. Zamiast o nim rozmyślać skup się na obecnym mężczyźnie, na jego zaletach, bo na pewno ma ich wiele, skoro zwróciłaś na niego uwagę. To, że nie jest rozrywkowy to nie jest najważniejsza cecha, ona w późniejszych latach w ogóle schodzi na dalszy plan, bardziej się liczy ogarnięcie życiowe. Spróbuj jednak z nim spokojnie o tym pogadać (nam facetom naprawdę nieraz trzeba dokładnie jak krowie na rowie powiedzieć o co Wam chodzi) nie oskarżając go jednak o to, może być po prostu tak, że ma taki temperament (ciepłe kluchy), ale za to może Cię w przyszłości zaskoczyć i być np. wspaniałym ojcem i oddanym mężem. Jeśli na tą chwilę potrzebujesz rozrywki, a wyjdzie że Twój chłopak się pod tym względem nie zmieni, zawsze możesz jej poszukać u koleżanek i razem gdzieś wychodzić. Wy akurat nie potrzebujecie aż tak bardzo płci przeciwnej, żeby fajnie spędzać wieczory.
Zaczęłam myśleć że może mój były był tym jedynym.
Co myślicie? Czy wyrzucę myśli o byłym i skupie się na teraźniejszości?
Mit tej jedynej/tego jedynego. Poczytaj, bo to co piszesz, to niestety jest bzdura. Nie ma czegoś takiego.
Ohme to rakowisko, ale przeczytaj, może coś mądrego wyciągniesz
https://ohme.pl/lifestyle/razy-mozesz-s … -jedynego/
Ew. posłuchaj. To dla facetów, ale przełóż to sobie na kobiety.
https://www.youtube.com/watch?v=aHP69aTqsWI
Aha, i to co robisz - współczuję, żeby nie było - ale podpada powoli pod zdradę emocjonalną. Nie wychodź za obecnego faceta, bo zrobisz jemu krzywdę, a co on Ci zawinił.
Weź się za siebie, idź na terapię i uporządkuj swój ogródek, zanim zaczniesz wchodzić w relację na poważnie.
Nie będę ponownie wypisywał ale skopiuje co napisałem w innym topiku dodając tylko bardzo popularne powiedzenie wśród kobiet : że łobuz kocha bardziej .
Kobiety są z Wenus a mężczyzni z marsa. Mężczyzni są zadaniowi i dążą do stabilizacji
Kurde...
Streściłeś moje małżeństwo.
Czyli od początku nie było szans.
9 2022-08-12 08:39:43 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-08-12 08:41:31)
Szkoda tego bieżącego bo jest tylko plastrem na rany po rozrywkowym badboyu, którego kopnęłaś bo Ciebie nie szanował, no ale rozrywkowy był. Ten twój aktualny to aż taki nudziarz? Może sama bądź tą bardziej rozrywkową stroną w związku i wyciągaj aktualnego do zabawy.
Zdaje się to on ją kopnął. Taki to główny problem.
Co do braku emocji, które dawał ten rozrywkowy. Jest to bardzo trudne, ale emocje można dać sobie samemu. Nie musi to być ostry samiec. Może zostań kibicem jakieś drużyny piłkarskiej w pobliżu. Idź na mecz i sobie op....l sędziego np.
Njabardziej światłe umysły tego świata nie pojmą, dlaczego jednego człowieka może ciągnąć do kogoś, kto ma "więcej wad niż zalet". Człowieka, który sam zdecydował, zę się rozstaje. Człowieka, który sprawiał przykrość, kjrzywdził, ranił, no ale dawał te emocje i ekstazę, był rozrywkowy..
Dalej nie czytam, bo zaraz jem śniadanie i nie chcę posiłku stracić..Ale tak bardzo schmetycznie brzmi taka historia, podobnie jak setki czy tysiące innych, ze aż mdli..
Szkoda tego bieżącego bo jest tylko plastrem na rany po rozrywkowym badboyu, którego kopnęłaś bo Ciebie nie szanował, no ale rozrywkowy był. Ten twój aktualny to aż taki nudziarz? Może sama bądź tą bardziej rozrywkową stroną w związku i wyciągaj aktualnego do zabawy.
A to, że ktoś był rozrywkowy, to znaczy, że był badboyem? Ciekawa interpretacja.
Njabardziej światłe umysły tego świata nie pojmą, dlaczego jednego człowieka może ciągnąć do kogoś, kto ma "więcej wad niż zalet". Człowieka, który sam zdecydował, zę się rozstaje. Człowieka, który sprawiał przykrość, kjrzywdził, ranił, no ale dawał te emocje i ekstazę,
Tu już sobie dośpiewales. Nic takiego nie napisała.
Mam alergie na takie scenariusze.
Mój ex nie był rozrywkowy, nie dostarczał emicji, spokojny, cichy, a na koniec chamski i miał więcej wad niż zalet. To nie znaczy, że był badboyem.
Znowu pisze swoją historię, ale wkurza mnie takie kategoryzowanie. I tak, ci mniej przystojni, cisi, spokojni, nierozrywkowi, nie latający za panienkami też po czasie mogą okazać się chamscy, egoistyczni, mogą zdradzać albo okazać się tyranem, czy nie szanującym ludzi osobnikiem.
Off top
Co do autorki, to myślę, że jeszcze moze nie przeszło jej uczucie do tamtego. Wspomina po prostu dobre chwilę jakie z nim przeżyła i zacierają one niemiłą końcówkę relacji. Autorko, nie myśl tak, jakbyście mieli być razem, to byście się nue rozstali w gniewie, z resztą jeden powrót już był i też nie wypaliło. Nie masz więc czego żałować, pewnie za trzecim razem byłoby to samo. Po prostu myślami pewnie wracasz do okresu, gdy układało się między Wami. Wyobraźnia płata Ci figla, teoretycznie zeszłabym się z nim i znowu by było to samo, czyli niewypał na koniec.
A we mnie się gotuje, kiedy ktoś, kto sprawił zdecydowanie więcej problemów czy krzywd(co wyraźnie wynika z tekstu) jest wspominany z sentymentem a obecny partner, który jest prawie uosobieniem dobroci, uważany bywa za jakiegoś dziwaka czy nudnego, słabego frajera. Choć gdyby nawet nie, to od razu jakoś blednie przy tym poprzednim. Naprawdę człowiek, który okazuje nam uczucie i szacunek na każdym kroku jest gorszy od tego, który nami pomiatał albo przynajmniej bywał oschły i arogancki? Czy wręcz chamski? Wtedy nagle, mimo tych poprzednich cudownych chwil maski nie opadają i nadal czuje się do kogoś ten sentyment, by potem każdego porównywać do poprzedniego? "Ale przeciez z tamtym było tyle uniesień, fajerwerków i emocji, żę nie znajdzie się drugi taki na całym świecie..." Samo podejśćie, gdzie "dziewczyna chce mu dać szansę, kiedy to ON zerwał, już dziwnie brzmi...Już nie ma co używac tego wyświechtanego okreslenia bad-boy, ale widać z tesktu, że pokazał swoją prawdziwą twarz.
Zauważyłem, że niektóre Panie przejawiają wręcz chorobliwy sentymentalizm do jakichś swoich dawnych miłostek czy romasów, przeżytych np w szkole albo młodzieńczych latach. Potem, po upływie czasu nagle to odżywa i wszystko, co do tej pory człowiek osiągnął, wydaje się błahe w porównaniu do tych wspomnień i sentymentów.
A we mnie się gotuje, kiedy ktoś, kto sprawił zdecydowanie więcej problemów czy krzywd(co wyraźnie wynika z tekstu) jest wspominany z sentymentem a obecny partner, który jest prawie uosobieniem dobroci, uważany bywa za jakiegoś dziwaka czy nudnego, słabego frajera. Choć gdyby nawet nie, to od razu jakoś blednie przy tym poprzednim. Naprawdę człowiek, który okazuje nam uczucie i szacunek na każdym kroku jest gorszy od tego, który nami pomiatał albo przynajmniej bywał oschły i arogancki? Czy wręcz chamski? Wtedy nagle, mimo tych poprzednich cudownych chwil maski nie opadają i nadal czuje się do kogoś ten sentyment, by potem każdego porównywać do poprzedniego? "Ale przeciez z tamtym było tyle uniesień, fajerwerków i emocji, żę nie znajdzie się drugi taki na całym świecie..." Samo podejśćie, gdzie "dziewczyna chce mu dać szansę, kiedy to ON zerwał, już dziwnie brzmi...Już nie ma co używac tego wyświechtanego okreslenia bad-boy, ale widać z tesktu, że pokazał swoją prawdziwą twarz.
Zauważyłem, że niektóre Panie przejawiają wręcz chorobliwy sentymentalizm do jakichś swoich dawnych miłostek czy romasów, przeżytych np w szkole albo młodzieńczych latach. Potem, po upływie czasu nagle to odżywa i wszystko, co do tej pory człowiek osiągnął, wydaje się błahe w porównaniu do tych wspomnień i sentymentów.
W związku oprócz tego, że ktoś jest dobry-to nie wystarczy. Dobra jest moja ciocia i mój sąsiad emerytowany elektryk i dobry jest ten student z bloku obok, który ma takiego śmiesznego psa. Z żadną z tych osob nie chciałabym być w związku.
Dobro-to dobra cecha( aby się nie powtarzac(, ale ludzie nie wiążą się że sobą jedynie dlatego, że ktos jest dobry.
I co to jest "uosobienie dobroci"? Bo takie określenie zastosowałeś. Dla mnie jak ktoś jest taki właśnie za dobry, to jest to podejrzane i kwestia czasu, gdy pokaze prawdziwą twarz, zaczna sie pretensje, klotnie, moze i zĺe traktowanie, polecą wulgaryzmy. Ale wtedy kobieta jest sama sobie winna, bo poleciała na bad boya
Bagiennik-powiedz ile miałeś partnerek, z ktorymi związałeś się bo były dobre, spokojne i normalne?
Autrko, zastanów się czego Ci aktualnie brakuje w związku. Albo w życiu. Być może nie tęsknisz za tamtą osobą ale za czymś co Ci dawała, spełniała jakąś potrzebę? Może być tak, że aktualny partner nie daje Ci tego czego od relacji oczekujesz, ale może być takjak ktoś wspomniał - że potrzebujesz wyjść z koleżankami. Terapia nie jest głupim pomysłem, bo terapeuta pomoże Ci w dojściu do tego za czym tęsknisz.
Niemniej faktycznie zrób to zanim zrobisz coś głupiego.
16 2022-08-12 11:34:18 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-08-12 11:34:38)
Bo dla wielu z Was zbyt często wszystko jest podejrzane. Widzicie tylko podwójne dno, dwuznaczności i ukryte cele.
A właśnie bycie dobrym, spokojnym i normalnym to te cechy jakie mnie do drugiego człowieka przyciągają. Co więcej, to one przede wszystkim są warunkiem, abym w ogóle poczuł do kogoś sympatię a bez sympatii nie ma niczego więcej. Raczej nie poczuje chemii czy uczucia(poza pociągiem fizycznym) do kogoś, kto bywa chamski, oschły i zbyt arogancki. Dlatego tzw "zołzy", czyli żeńskie odpowiedniki "bad-boyów" omijam szerokim łukiem. Uczucie u mnie zrodzi się raczej prędzej, kiedy mam do czynienia ze zrównoważonym człowiekiem a nie z wieczną, chodzącą niewiadomą, której zachowanie cieżko przewidzieć.
Zresztą w tym przypadku, klasycznym zreszta jest wyraźne zestawienie: facet spokojny, ułożony i niezby towarzyski(jakby to był warunek nr jeden) kontra ktoś, kto wcześniej był wręcz cudowny, ale właśnie pokazał prawdziwą twarz. Zatem to ten "bad-boy" przybrał tu maskę miłego i cudownego gościa a potem się zwyczajnie odsłonił.
Poza tym cechę "dobry i normalny" jest akurat bardzo porządana. A to, że jakiejś parze nie wyszło, może oprócz tych cech on był fanatykiem religijnym, albo nadużywał alkoholu, albo mieli inne poglądy, ona chciała ślubu i dzieci a on nie, albo podejście do seksu, on chciał często, jej wystarczyło raz na miesiąc, albo on był przemądrzały i zapatrzony w siebie , a potem to się tak nazywa, że ona odeszła, nie, że mieli inne wizję przyszłości, czy że się nie dogadywali na różnych płaszczyznach, ale on podaję powód, że był za dobry, co równa się, że kobiety nie lubią dobrych mężczyzn.
Piszę z pozycji kobiety, dlatego o mężczyznach. Równie dobrze może być odwrotnie, kobieta jest dobra i normalna, kulturalna, pracowita, wykształcona ale np ciśnie na ślub, wymaga podporządkowania się do niej, unika seksu, okazuje się, że ma inne poglądy na większości polach życia niż jej partner-para rozchodzi się, ale ona wyciąga z tego wnioski, że to dlatego, że była za dobra.
Z resztą to, że ktoś jest dobry-to wystarczy do zakochania się?
Zresztą w tym przypadku, klasycznym zreszta jest wyraźne zestawienie: facet spokojny, ułożony i niezby towarzyski(jakby to był warunek nr jeden) kontra ktoś, kto wcześniej był wręcz cudowny, ale właśnie pokazał prawdziwą twarz. Zatem to ten "bad-boy" przybrał tu maskę miłego i cudownego gościa a potem się zwyczajnie odsłonił.
Czyli wniosek?
19 2022-08-12 11:43:54 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-08-12 11:45:52)
Justyna_28 napisał/a:. Był bardziej rozrywkowy niż mój obecny chłopak.
Jakie to typowo typowe
No nie? ;-) Kolejny watek, gdzie pojawia się autorka z pierwszym postem i znika ;-)
Mam nieodparte wrażenie, że autorem jest facet, który później udziela się w odpowiedziach, jak to kobiety ciągną tylko do rozrywkowych i przemocowych chamów i prostaków, „zwyczajni” faceci nie mają szans, itd itp.
20 2022-08-12 11:44:23 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-08-12 11:45:22)
Wniosek jest taki, żę facet sie z czasem ZMIENIŁ/ZMIENIAŁ, co prawdopodobnie dostarczyło nowych wrażeń, czegoś, co Autorkę ciągnęło do niego...Pojawia się ktoś stateczny, kto zachowuje się PRZEWIDYWALNIE i momentalnie staje się gorszyod tamtego..
edit: Autorka mogła zwiać, bo nie usłyszała tego, co chciała usłyszeć..
Jak śpiewał Marek Grechuta w życiu szczęśliwe są tylko chwile. Reszta to ,,nuda" i smutki. Aktualnie średnie i młode pokolenie żyje tu i teraz : potrzeba mebli to kupujemy biorąc pożyczkę , nowy samochód nie ma sprawy od tego są raty. Nikt nie zastanawia się co będzie za rok (stąd przerażenie wzrostem rat czy wycie frankowiczów) , nie myśli perspektywicznie oszczędzając = tu i teraz. Idąc tropem zachowania jeżeli nudno w związku to co ? ano szukamy kochanki/ka nie myśląc o konsekwencjach bo tak zostaliśmy nowocześnie ukształtowani. Ciągle potrzebujemy być nakręceni a media (seriale, harlekiny, romansidła, erotyki) wpajają nam fałszywy obraz takiego postępowania gdzie wszystko jest cudowne i pełne emocji bez pokazywania konsekwencji jakie się ponosi po czasie. Zauważyliście że brak jest opisów co się dzieje jak wychodzi zdrada ? nawet jak to opisują-pokazują to zdrajca odchodzi związując się z nowym/wą i żyją szczęśliwie ze sobą lub też zdradzona osoba walczy i błaga aż w koncu zdrajca wspaniałomyślnie mu wybacza że np. zaniedbał i nie dostarczał tyle emocji ile potrzebowała. To robi papkę z mózgu bo tak w życiu nie ma. Tam nie pokażą tragedię emocjonalną zdradzonej osoby, bezwzględność i kłamstwa zdradzającego a wiecie dlaczego ? bo by nie było po pierwsze medialne (z wypiekami czytane i oglądane przez znudzone swoim życie osoby które powinny sobie same znaleść zajęcie , hobby) , a po drugie chcąc stworzyć społeczeństwo łatwe do manipulowania trzeba zniszczyć wartości (honor, odpowiedzialność, prawdomówność, sprawiedliwość ..) czyli zacząć od najniższego stopnia = małżeństwa. Co do autorki zrobisz jak zechcesz - pragniesz, tak czy siak będziesz żałowała bo nie masz ukształtowanych priorytetów i wartości życiowych. Radziłbym tobie porozmawiąć z kobietą starszą (po 60) bliską tobie tak na spokojnie i szczerze na temat czego żałuje, co by zmieniła w swoim życiu i jakie ma doświadczenia na temat związków z lekkoduchami. Tymczasem odpowiedz sobie : czy jeżeli byś powróciła do byłego to ile czasu zajełoby jemu kopnięcie Ciebie d 4litery lub znalezienie sobie kochanki przy takim podejściu jego jakie opisałaś ? Chyba że lubisz to i należysz do procenta kobiet lubiących być poniżanymi i zdradzanymi bo to daje emocje.
Wniosek jest taki, żę facet sie z czasem ZMIENIŁ/ZMIENIAŁ, co prawdopodobnie dostarczyło nowych wrażeń, czegoś, co Autorkę ciągnęło do niego...Pojawia się ktoś stateczny, kto zachowuje się PRZEWIDYWALNIE i momentalnie staje się gorszyod tamtego..
.
Zgodnie z tą logiką, autorka nie powinna się zainteresować tym ex facetem, bo na początku nie był chamski,.
Nie. Zapomnij. Wiem, ze to moze byc okrutne, ale byl powod, dla ktorego zerwaliscie.
Jesli obecny Nie jest tym jedynym to moze czas na dalsze szukanie, Nie ma w tym nic zlego.
. Radziłbym tobie porozmawiąć z kobietą starszą (po 60) bliską tobie tak na spokojnie i szczerze na temat czego żałuje, co by zmieniła w swoim życiu i jakie ma doświadczenia na temat związków z lekkoduchami.
Tylko, ze z opisu nie wynika, że to był lekkoduch. Po prostu po 2 latach jak pisze Autorka okazało się, ze jest im razem nie po drodze. I zaczęły się kłótnie. To był normalny facet.
A kobiety po 60tce-dadzą radę by nie wikłać się w związki na siłę, bo ktoś spokojny i ułożony bo niby lepiej być z takim niż samemu
Poza tym nie istnieją sami badboye albo porządni o spokojni ale tacy brani na siłę. Jest jeszcze środek
Tylko, że na forum jak widać tylko dwie kategorie. Albo badboy albo drugi biegun brany na zasadzeie lepszy wróbel w garści.
25 2022-08-12 12:57:20 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-08-12 13:02:25)
Być może tamten był normalny, ale z jakiś powodów ze sobą zerwali.. I co potem? Po jakimś czasi ezaczyna się tęsknić do byłego? Pytanie tylko czy dlatego, zę nagle zaczyna czegoś brakować albo ewentualnie przy obecnym jest tak "nudno" ,że wizja życia z poprzednim wydaje się tak a ekscytująca?
Zatem warto zadać pytanie co by było, gdyby tamten NIE okazał się chamski i agresywny? MOże podzielił by los obecnego? Nie wiadomo..
Tu nawet nie chodzi o to, czy ktoś jest tym bad-boyem czy nie..Chodzi o to, jak wiele osób w dzisiejszym świecie gardzi stabilnośćią, statecznością i czymś, co jest przewidywalne. Tak, jak normalny wspomina: wszystko niemal nastawione jest na branie i przeżywanie "tu i teraz". Jak tylko ktoś myśli perspektywicznie czy póbuje przeidzieć konsekwencje, to nieraz bywa wyśmiewany czy wyzywany od sztywniaków lub nudziarzy. Ni eprościej będzie siąść i się zastanowić, czego tak naprawdę się w życiu oczekuje: stabilnośći czy tego ciągłego dreszczyku emocji, niepewności itp.
26 2022-08-12 13:11:57 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-08-12 13:13:00)
Być może tamten był normalny, ale z jakiś powodów ze sobą zerwali.. I co potem? Po jakimś czasi ezaczyna się tęsknić do byłego? Pytanie tylko czy dlatego, zę nagle zaczyna czegoś brakować albo ewentualnie przy obecnym jest tak "nudno" ,że wizja życia z poprzednim wydaje się tak a ekscytująca?
Zatem warto zadać pytanie co by było, gdyby tamten NIE okazał się chamski i agresywny? MOże podzielił by los obecnego? Nie wiadomo...
Bo ona tęskni za tym czasem, kiedy z ex było miło, fajnie i rokująco na przyszłość. Do tych czasów teskni. Do tych pierwszych dwóch lat. I dlatego był powrót po pierwszym zerwaniu, nie dlatego, że jej dodawało emocji to, ze facet po dwóch latach zrobił się chamski, ale miała nadzieję na powrót tego, co było wcześniej. Ponownie się zeszli i ponownie nie wyszło. I na tym teraz powinna poprzestać i iść dalej.
Gdyby tamten nie okazał się chamski i agresywny, to nie odeszłaby od niego. A że się taki okazał- to związek skończył sie dwukrotnie.
Tu nawet nie chodzi o to, czy ktoś jest tym bad-boyem czy nie..Chodzi o to, jak wiele osób w dzisiejszym świecie gardzi stabilnośćią, statecznością i czymś, co jest przewidywalne..
Dokładnie kto gardzi stabilnością i statecznością? (wyjąwszy przypadki, gdy ktoś świadomie wchodzi tylko w seks relacje, relacje typu seks z koleżanką bez zobowiązań). Nie słyszałam o takim przypadku, by ktoś kogoś rzucił, bo czuł się stabilnie i statecznie z kimś w zwiazku.
Tak, jak normalny wspomina: wszystko niemal nastawione jest na branie i przeżywanie "tu i teraz". Jak tylko ktoś myśli perspektywicznie czy póbuje przeidzieć konsekwencje, to nieraz bywa wyśmiewany czy wyzywany od sztywniaków lub nudziarzy. Ni eprościej będzie siąść i się zastanowić, czego tak naprawdę się w życiu oczekuje: stabilnośći czy tego ciągłego dreszczyku emocji, niepewności itp.
To pytaj tych, dla których seks nic nie znaczy, oddzielają go od uczuć i nie mają nic przeciwko spotykania się miło z koleżanką na seks, bez dalszych oczekiwań. Pełno teraz takich.
28 2022-08-12 13:22:40 Ostatnio edytowany przez Witold41 (2022-08-12 13:23:43)
Dokładnie kto gardzi stabilnością i statecznością? (wyjąwszy przypadki, gdy ktoś świadomie wchodzi tylko w seks relacje, relacje typu seks z koleżanką bez zobowiązań). Nie słyszałam o takim przypadku, by ktoś kogoś rzucił, bo czuł się stabilnie i statecznie z kimś w zwiazku.
Dzień dobry.
Moja JŻ dla przykładu. Wprost to wyartykułowała.
rossanka napisał/a:Dokładnie kto gardzi stabilnością i statecznością? (wyjąwszy przypadki, gdy ktoś świadomie wchodzi tylko w seks relacje, relacje typu seks z koleżanką bez zobowiązań). Nie słyszałam o takim przypadku, by ktoś kogoś rzucił, bo czuł się stabilnie i statecznie z kimś w zwiazku.
Dzień dobry.
Moja JŻ dla przykładu. Wprost to wyartykułowała.
Nie wiem kim była, ale ściemniała. Pewnie chodziło o inne cechy albo poznała innego.
Tylko skąd masz taką absolutną pewność, co inna kobieta miała na myśli? Siedzisz jej w głowie Ross, wiesz, jakie ma myśli i co jest dla niej ważne?
Natomiast nawet pomińmy ten seks, do którego tak często i uporczywie wręcz wracasz.
Weźmy pod lupę choćby pewne podstawowe kwestie życiowe, jak choćby mieszkanie, środki na utrzymanie czy wydatki, o jakich mówi normalny. Chwilowy kaprys, "widzimisię" czy zachcianka a potem co, bywa, żę nie wiadomo po co coś zostało np kupione albo rozpoczęte? Wszystko jest nastawione na korzyści chwilowe, zero myślenia pespektywicznego. Dlatego docenia się tylko to, co jest "teraz" a nie myśli się o konsekwencjach.
Co do Autorki, to być może z tamtym by została, ale skoro obecny jest również taki miły, spokojny i stateczny, to dlaczego jej nie odpowiada? Bo ma w głowie cały czas tamtego, mimo jego wad. To jest chyba podstawowy błąd, kiedy pomimo przykrośći, doznanej od kogoś, ciągle mamy do niego sentyment z uwagi na jego pozytywne epizody.
Witold41 napisał/a:rossanka napisał/a:Dokładnie kto gardzi stabilnością i statecznością? (wyjąwszy przypadki, gdy ktoś świadomie wchodzi tylko w seks relacje, relacje typu seks z koleżanką bez zobowiązań). Nie słyszałam o takim przypadku, by ktoś kogoś rzucił, bo czuł się stabilnie i statecznie z kimś w zwiazku.
Dzień dobry.
Moja JŻ dla przykładu. Wprost to wyartykułowała.
Nie wiem kim była, ale ściemniała. Pewnie chodziło o inne cechy albo poznała innego.
43 letnia pani nauczyciel. Była moją żoną przez 16 lat. Zgadza się poznała wirtualnie 2 lata temu innego bo znudziła ją stabilizacja i stateczność. Wybrała 16 lat młodszego obywatela Indii. Cytuję "bo chcę spróbować czegoś innego z kimś innym, chce założyć nową rodzinę, i mieć z nim dzieci."
rossanka napisał/a:Witold41 napisał/a:Dzień dobry.
Moja JŻ dla przykładu. Wprost to wyartykułowała.
Nie wiem kim była, ale ściemniała. Pewnie chodziło o inne cechy albo poznała innego.
43 letnia pani nauczyciel. Była moją żoną przez 16 lat. Zgadza się poznała wirtualnie 2 lata temu innego bo znudziła ją stabilizacja i stateczność. Wybrała 16 lat młodszego obywatela Indii. Cytuję "bo chcę spróbować czegoś innego z kimś innym, chce założyć nową rodzinę, i mieć z nim dzieci."
Czyli zgadłam, był inny.
Czyli zgadłam, był inny.
Tak, szukała innego bo znudziła ją stabilna i stateczna sytuacja w domu
Tak, ale nie było seks relacji - więc jednak - rzuciła (znalazła innego) bo znudziła ją stabilizacja.
Jak śpiewał Marek Grechuta w życiu szczęśliwe są tylko chwile.
To chyba nie Grechuta tylko pewien Rysiek
A dziewczyna uciekła ze strachu przed bijącymi na odlew Panami. Nie ma co udawać, że problemu nie ma, ale teorię o badboyach sami sobie dospiewaliscie. W tekście pada tylko słowo "rozrywkowy". Czasem warto odrzucić pryzmat własnych doświadczeń/wyobrażeń.
Autorko, jeśli jeszcze tu zaglądasz - wspominasz byłego, bo nie jesteś pewna obecnego. Żaden nie jest dla Ciebie.