Wiem, że temat już starszy, ale muszę wyrazić swoje zdziwienie. XD Naprawdę 10 tys. na pierścionek zaręczynowy to kwota tak absurdalna, że faceta w średnim wieku podejrzewa się o konfabulację?
Bo z tego, co zaobserwowałam wśród znajomych par - niekoniecznie. Znałam dwudziestolatka, który dłuższy czas odkładał na pierścionek za blisko 5 tys. tylko dlatego, że wybranka uwielbiała biżuterię i chciał dać jej coś naprawdę fajnego. To było z 10 lat temu. Inny niespełna 30-letni ustalił sobie budżet "dwie wypłaty"; wszyscy w pracy braliśmy intensywny udział w poszukiwaniu idealnego pierścionka, a panowie o pokolenie starsi od niego byli raczej zniesmaczeni sztywnym budżetem, bo jak to tak, jakiś limit na takie wydarzenie? Co za skąpiradło.
Tak że ja sobie świetnie umiem wyobrazić mężczyznę, który jest w takim wieku, że ma sensowne finanse i chce taką kwotę przeznaczyć na zaręczyny, ale przy tym jest trochę gapą w tej kwestii i nie bardzo wie, co powinien kupić.
A tak swoją drogą, to bardzo mi się podoba jego podejście. Pierścionek za 250 zł jest super i wyjątkowy, jeśli na tyle pozwalają finanse. Ale gdyby mnie było stać na taki za 10 tys., to jednak nie oświadczałabym się takim za dwie stówki. Zresztą tak samo z prezentami - jak nie miałam kasy jako małolata, to kupowałam coś taniego. Jak zaczęłam zarabiać sensowniej, to już prezenty za grosze byłyby raczej nie na miejscu, skoro daję je z myślą o kimś, a nie - byle jak najtaniej.