Hej,
Naszła mnie taka myśl, że faceci to chyba dzielą się na dwa rodzaje:
1. Samiec, który lubi seks, jest dominujący, ale jest chamem, burakiem i nie bardzo ten seks łączy z uczuciami, często jest tępą dzidą, ale jak ma oleju w głowie to jest jakimś narcyzem - ogólnie niezbyt empatyczny facet. Jak trafi na kobietę wyzwoloną seksualnie, to go już mniej kręci, bo to on ma rządzić, a ona ma się bronić albo być szarą myszką. Na kobietę życia zwykle sobie szuka takiej szarej myszki.
2. Delikatniejszy typ, ma często fajny charakter i miło się z nim jest, ale w łóżku to nie poszaleje. Masz wrażenie, że jak kobieta przy nim lubi seks to jest jakaś niespełna rozumu. Dla takiego kolesia są tylko 2 opcje: albo masturbacja przed pornolem albo nudna i niezbyt wyrafinowana seksualnie kobieta. Ogólnie ten typ bardzo szybko się starzeje i nie kręci go za mocno flirt. A jak już się zwiąże z wyzwoloną seksualnie to jego seks jest mechaniczny i ogólnie jest sfrustrowany, że musi to robić, czuje presję oczekiwań itp.
Czy Wy też tak to widzicie, czy tylko ja na takie przypadki trafiałam?
Druga myśle mnie jeszcze naszła:
Faceci są najbardziej napaleni jak się ma ich w dupie. Jak tylko pokażesz chęć na seks to nagle ich nie ma. Musisz się kryć ze swoimi pragnieniami, bo mu nie stanie. Czy naprawde faceci nie chcą kobiety, która ma ochotę? Czekam na Wasze myśli...