Od 4 lat jestem mężatka i od prawie 4 lat mamą córki. Rok temu córka dostała diagnozę autyzmu. Jeździmy z nią na terapię do szkoły specjalnej, jednak najczęściej jeżdżę sama z małą rowerem. Tydzień temu oddałam córkę pani psycholog i siadłam na korytarzu żeby odpocząć. Aż tu nagle jakbym zobaczyłam niemal ducha... Korytarzem przeszedł mój były (przełom 2012/2013, męża poznałam lekko ponad pół roku po rozstaniu z M.). To z tamtym przeżyłam swój pierwszy raz, byliśmy potem jeszcze dwa tygodnie... Spotkałam go na imprezie z jakąś dziewczyna, dałam mu przy niej z liścia, po jakiś 4 latach dowiedziałam się że to właśnie z nią wziął ślub (w życiu bym nie związała się z kimś kto na moich oczach dostał od laski bo na wstępie śmierdzi krętactwem). Odzywał się potem jeszcze 2 miesiące i robił nadzieję a wychodzi że już z nią był bo z moich źródeł informacji wynikało że pod koniec 2013 roku się zaręczyli a w 2015 wzięli slub. Mieszkał 30 km ode mnie. Ja teraz mieszkam w rodzinnym mieście męża a więc od jego dawnego miejsca zamieszkania ok. 55 km, aż tu nagle spotykam go właśnie w tym mieście i to akurat w szkole specjalnej do której jeżdżę z moją córką na terapie. Nic się nie zmienił, może lekko się zestarzał (wtedy mieliśmy po 22 i 23 lata, teraz 32 i 33). Miałam nadzieję że nigdy więcej go nie zobaczę a tu w takim miejscu... Okazało się że przeprowadzili się w bliskie okolice mojego obecnego miasta, mają również synka z autyzmem, rok starszego od mojej corki. Imię jego syna to męska wersja mojego.... Gdy się dowiedziałam, dodatkowo mnie wmurowało. Tydzień później rowniez go zobaczyłam, przyjechali we troje, ja specjalnie się wystroiłam. Widać było że mu szkoda, serio. Raz przeszedł się kupić napoj w automacie do holu a dobrze wiedział że ja tam stoję i wtedy już na pewno mnie rozpoznał. Tym bardziej że z moich obliczeń wynika że byłam jego ostatnią byłą, tuz przed nią.
Kocham męża, nie zamierzam zrobić mu krzywdy, ale mimo wszystko jestem bardzo sentymentalna osoba, rozpamiętujaca przeszłość i ta przeszłość często wraca w myślach, "a co by było gdyby" bo nasze małżeństwo, jak zapewne każde, nie jest super, czesto się kłócimy, tym bardziej że mamy bardzo wymagające dziecko i mało czasu dla siebie. Strasznie męczy mnie ta sprawa i ciągle o tym myślę, że po co to się wydarzyło, po co los znowu stawia go na mojej drodze... Co o tym myślicie?
1 2022-06-09 22:39:34 Ostatnio edytowany przez kaaarolaaa1990 (2022-06-09 22:45:34)
Od 4 lat mężatka i od prawie 4 lat mama córki. Rok temu dostała diagnozę autyzmu. Jeździmy z nią na terapię do szkoły specjalnej, jednak najczęściej jeżdżę sama z małą rowerem. Tydzień temu oddałam córkę pani psycholog i siadłam na korytarzu żeby odpocząć. Aż tu nagle jakbym zobaczyłam niemal ducha... Korytarzem przeszedł mój były (przełom 2012/2013, męża poznałam lekko ponad pół roku po rozstaniu z M.). To z tamtym przeżyłam swój pierwszy raz, byliśmy potem jeszcze dwa tygodnie... Spotkałam go na imprezie z jakąś dziewczyna, dałam mu przy niej z liścia, po jakiś 4 latach dowiedziałam się że to właśnie z nią wziął ślub (w życiu bym nie związała się z kimś kto na moich oczach dostał od laski bo na wstępie śmierdzi krętactwem). Odzywał się potem jeszcze 2 miesiące i robił nadzieję a wychodzi że już z nią był bo z moich źródeł informacji wynikało że pod koniec 2013 roku się zaręczyli a w 2015 wzięli slub. Mieszkał 30 km ode mnie. Ja teraz mieszkam w rodzinnym mieście męża a więc od jego dawnego miejsca zamieszkania ok. 55 km, aż tu nagle spotykam go właśnie w tym mieście i to akurat w szkole specjalnej do której jeżdżę z moją córką na terapie. Nic się nie zmienił, może lekko się zestarzał (wtedy mieliśmy po 22 i 23 lata, teraz 32 i 33). Miałam nadzieję że nigdy więcej go nie zobaczę a tu w takim miejscu... Okazało się że ma również synka z autyzmem, rok starszego od mojej corki. Imię jego syna to męska wersja mojego.... Gdy się dowiedziałam, dodatkowo mnie wmurowało. Tydzień później rowniez go zobaczyłam, przyjechali we troje, ja specjalnie się wystroiłam. Widać było że mu szkoda, serio. Raz przeszedł się kupić napoj w automacie do holu a dobrze wiedział że ja tam stoję i wtedy już na pewno mnie rozpoznał. Tym bardziej że z moich obliczeń wynika że byłam jego ostatnią byłą, tuz przed nią.
Kocham męża, nie zamierzam zrobić mu krzywdy, ale mimo wszystko jestem bardzo sentymentalna osoba, rozpamiętujaca przeszłość i ta przeszłość często wraca w myślach, "a co by było gdyby" bo nasze małżeństwo, jak zapewne każde, nie jest super, czesto się kłócimy, tym bardziej że mamy bardzo wymagające dziecko i mało czasu dla siebie. Strasznie męczy mnie ta sprawa i ciągle o tym myślę, że po co to się wydarzyło, po co los znowu stawia go na mojej drodze...
Czego oczekujesz od użytkowników forum w związku z tym?
Los nikogo nie stawia na Twojej drodze, życie to nie Listy do M. ani inna komedia romantyczna.
Masz trudne dziecko chore na autyzm, pewnie daje Ci popalić jak to dzieciaki z tym schorzeniem, sama się bujasz po lekarzach i podskórnie czujesz pewnie niewystarczające wsparcie męża w tym temacie. Widzisz byłego z którym byłaś 10 lat temu, młoda, swobodna, bez dzieci, przypomniały Ci się dawne czasy i odżyła myśl coby było gdyby.
Nie chodzi o byłego, chodzi o Ciebie. Jak sie czujesz w opiece nad autystyczną córką. Jak się czujesz w swoim małżeństwie. Jak Ty się czujesz jako kobieta. Może już w ogóle zniknęłaś i jesteś tylko żoną, matką i opiekunką?
Jeśli mocno kołacze Ci się to w głowie pomyśl o dosłownie paru wizytach u terapeuty. Takie rzeczy można poukładać na zaledwie kilku sesjach, nie musisz tam chodzić pół roku.
4 2022-06-09 22:51:20 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-06-09 23:01:03)
Od 4 lat jestem mężatka i od prawie 4 lat mamą córki. Rok temu córka dostała diagnozę autyzmu. Jeździmy z nią na terapię do szkoły specjalnej, jednak najczęściej jeżdżę sama z małą rowerem. Tydzień temu oddałam córkę pani psycholog i siadłam na korytarzu żeby odpocząć. Aż tu nagle jakbym zobaczyłam niemal ducha... Korytarzem przeszedł mój były (przełom 2012/2013, męża poznałam lekko ponad pół roku po rozstaniu z M.). To z tamtym przeżyłam swój pierwszy raz, byliśmy potem jeszcze dwa tygodnie... Spotkałam go na imprezie z jakąś dziewczyna, dałam mu przy niej z liścia, po jakiś 4 latach dowiedziałam się że to właśnie z nią wziął ślub (w życiu bym nie związała się z kimś kto na moich oczach dostał od laski bo na wstępie śmierdzi krętactwem). Odzywał się potem jeszcze 2 miesiące i robił nadzieję a wychodzi że już z nią był bo z moich źródeł informacji wynikało że pod koniec 2013 roku się zaręczyli a w 2015 wzięli slub. Mieszkał 30 km ode mnie. Ja teraz mieszkam w rodzinnym mieście męża a więc od jego dawnego miejsca zamieszkania ok. 55 km, aż tu nagle spotykam go właśnie w tym mieście i to akurat w szkole specjalnej do której jeżdżę z moją córką na terapie. Nic się nie zmienił, może lekko się zestarzał (wtedy mieliśmy po 22 i 23 lata, teraz 32 i 33). Miałam nadzieję że nigdy więcej go nie zobaczę a tu w takim miejscu... Okazało się że ma również synka z autyzmem, rok starszego od mojej corki. Imię jego syna to męska wersja mojego.... Gdy się dowiedziałam, dodatkowo mnie wmurowało. Tydzień później rowniez go zobaczyłam, przyjechali we troje, ja specjalnie się wystroiłam. Widać było że mu szkoda, serio. Raz przeszedł się kupić napoj w automacie do holu a dobrze wiedział że ja tam stoję i wtedy już na pewno mnie rozpoznał. Tym bardziej że z moich obliczeń wynika że byłam jego ostatnią byłą, tuz przed nią.
Kocham męża, nie zamierzam zrobić mu krzywdy, ale mimo wszystko jestem bardzo sentymentalna osoba, rozpamiętujaca przeszłość i ta przeszłość często wraca w myślach, "a co by było gdyby" bo nasze małżeństwo, jak zapewne każde, nie jest super, czesto się kłócimy, tym bardziej że mamy bardzo wymagające dziecko i mało czasu dla siebie. Strasznie męczy mnie ta sprawa i ciągle o tym myślę, że po co to się wydarzyło, po co los znowu stawia go na mojej drodze...
Nie przesadzaj. Spotkałaś swojego byłego, zdarza się, świat jest mały. Ani on ani ty to już nie ci sami ludzie co ileś tam lat temu.. Każde z was ma swoje życie, swoje sprawy i problemy i nie nadawaj temu przypadkowemu spotkaniu jakiś tajemnych mocy. Może przez chwilę poczułas sentyment, bo facet kojarzy ci się z młodością, beztroską, swawolą i brakiem problemów, a tu rzeczywistość skrzeczy.. Tylko spójrz na dziecko, przecież bez twojego męża, beż rodziny którą oboje założyliście nie byłoby jej. Zejdź z chmur na ziemię, im szybciej to zrobisz, tym lepiej dla ciebie.
Postaraj się jakoś wygospodarować kilka chwil z męzem, jakaś fajna kolacja we dwoje, bez stresu i nieporozumień. Obojgu wam trzeba chwili wytchnienia, ale nie twojego rozpamiętywania co było gdyby... Teraz twój mąż jest ci najbliższą osobą, a tamten facet ma swoją rodzinę. Wasze drogi się rozeszły definitywnie dawno temu i niech tak zostanie.
Czego oczekujesz od użytkowników forum w związku z tym?
Rzeczywiście nie dodałam żadnego pytania na końcu, już edytowałam post
Tylko sobie nic nie domawiaj.
Drogie Panie, taki apel: MNIEJ bujania w obłokach a więcej realnego życia i stąpania po ziemi.. Nie dopowiadajcie sobie bajek, bo już chyba dziećmi nie jesteście Nie szukajcie czegoś, czego nie ma.
Spoko zdarza się
Niebezpieczne jest to że wyciągnęłaś szkło powiększające oglądasz (w przenośni) stare zdjęcia i porównujesz
męża i wspomnienia marzenia z tym co teraz,dlaczego niebezpieczne bo marzenia,sentymenty są łatwiejsze zabierają jednak czas i energię na tu i teraz .
Wygląda też na to że zaczynasz zniekształcać to co masz na rzecz tego co było i co by było gdyby
a że męczy no męczy bo robisz sobie rozdarcie i konflikt dręczący,za chwilę będziesz prawdopodobnie chciała doznać jakiejś ulgi
tylko z kim i jak.
Piszesz "Kocham męża, nie zamierzam zrobić mu krzywdy, ale ......." czy to ale oznacza też przyzwyczajenie trwanie z rozsądku,chcesz coś sobie zrekompensować ?
Ewentualny potencjalny romans i konsekwencje to ciężka sprawa,odlecisz na 100% i będzie Ci się wydawało że to nic takiego
co potem jest już straszne na ogół nawet jak romans się nie wyda z czym zostaniesz i co zostanie z Twojej więzi z mężem
nie uciekaj w mrzonki tylko zajmij się swoim związkiem jeżeli czujesz się tam coraz gorzej weź na klatę odpowiedzialność za siebie i zobacz jakie masz oczekiwania,może nie warto być w tym związku a może nie jest tak źle i sporo da się zrobić z Twojej strony.
Praktycznie to odetnij się od tego faceta z przeszłości nie rozwijaj kontaktu nie flirtuj i nie opowiadaj o swoich problemach w małżeństwie jemu,nie buduj intymności na tym,zaczniesz się wikłać,brnąć,kłamać sobie obiecywać,usprawiedliwiać szukać powodów i pretekstów ,zajmować myśli i swoją przestrzeń bajkami złudzeniami i wyobrażeniami,tyko na podstawie gdybania,marny to fundament zostaw go w spokoju i sobie też go daruj,niewiele brakuje żebyś odpłynęła to zawsze jest cienka linia jeżeli coś nieklawo w związku,a nawet jak niby wszystko dobrze.
Ty decydujesz o sobie nie jakieś wspomnienia i ktoś inny.
9 2022-06-09 23:22:04 Ostatnio edytowany przez kaaarolaaa1990 (2022-06-09 23:23:45)
Nie nie spokojnie żaden romans nie wchodzi w grę nie mam zamiaru nawet pierwsza się odzywać, nie potrzebne mi to. Może tak jak napisał ktoś wyżej - trochę męczy mnie życie, codzienność i dlatego tak rozpamiętuje? Ale jak widać on też nie ma życia jak z bajki skoro też ma takie dziecko, więc nie ma co gdybać. Macie rację - dam sobie spokój. Teraz powiedzcie mi jak usunąć post???
Teraz powiedzcie mi jak usunąć post???
Teraz to bez sensu za późno bo post był już cytowany w odpowiedziach,nawet jak Ty go usuniesz to w cytatach pozostanie.
Zadałaś na końcu infantylne pytanie. Nic nie ma w tym nadzwyczajnego, że w życiu spotykamy kogoś, kogo się nie spodziewamy, więc nie ma sensu dorabiać sobie ideologii.
12 2022-06-10 08:02:37 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-10 08:09:24)
Gdzieś tam z tyłu głowy chyba ludziom siedzi, że po dłuższym czasie, kiedy prowadzi się to życie, o jakim (niby) się marzyło - dom, partner, dzieci, praca- zaczyna się wszystko nudzić. Człowiek wraca do jakiś iluzji czy dziecięcych(młodzieńczych) fantazji, oczekując, że proza życia będzie jednak inaczej wyglądać..
13 2022-06-10 08:36:58 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-06-10 08:38:32)
Gdzieś tam z tyłu głowy chyba ludziom siedzi, że po dłuższym czasie, kiedy prowadzi się to życie, o jakim (niby) się marzyło - dom, partner, dzieci, praca- zaczyna się wszystko nudzić. Człowiek wraca do jakiś iluzji czy dziecięcych(młodzieńczych) fantazji, oczekując, że proza życia będzie jednak inaczej wyglądać..
Bo wszędzie jest dobrze, gdzie nas nie ma
14 2022-06-10 09:39:47 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-06-10 09:40:25)
Od 4 lat jestem mężatka i od prawie 4 lat mamą córki. Rok temu córka dostała diagnozę autyzmu. Jeździmy z nią na terapię do szkoły specjalnej, jednak najczęściej jeżdżę sama z małą rowerem. Tydzień temu oddałam córkę pani psycholog i siadłam na korytarzu żeby odpocząć. Aż tu nagle jakbym zobaczyłam niemal ducha... Korytarzem przeszedł mój były (przełom 2012/2013, męża poznałam lekko ponad pół roku po rozstaniu z M.). To z tamtym przeżyłam swój pierwszy raz, byliśmy potem jeszcze dwa tygodnie... Spotkałam go na imprezie z jakąś dziewczyna, dałam mu przy niej z liścia, po jakiś 4 latach dowiedziałam się że to właśnie z nią wziął ślub (w życiu bym nie związała się z kimś kto na moich oczach dostał od laski bo na wstępie śmierdzi krętactwem). Odzywał się potem jeszcze 2 miesiące i robił nadzieję a wychodzi że już z nią był bo z moich źródeł informacji wynikało że pod koniec 2013 roku się zaręczyli a w 2015 wzięli slub. Mieszkał 30 km ode mnie. Ja teraz mieszkam w rodzinnym mieście męża a więc od jego dawnego miejsca zamieszkania ok. 55 km, aż tu nagle spotykam go właśnie w tym mieście i to akurat w szkole specjalnej do której jeżdżę z moją córką na terapie. Nic się nie zmienił, może lekko się zestarzał (wtedy mieliśmy po 22 i 23 lata, teraz 32 i 33). Miałam nadzieję że nigdy więcej go nie zobaczę a tu w takim miejscu... Okazało się że przeprowadzili się w bliskie okolice mojego obecnego miasta, mają również synka z autyzmem, rok starszego od mojej corki. Imię jego syna to męska wersja mojego.... Gdy się dowiedziałam, dodatkowo mnie wmurowało. Tydzień później rowniez go zobaczyłam, przyjechali we troje, ja specjalnie się wystroiłam. Widać było że mu szkoda, serio. Raz przeszedł się kupić napoj w automacie do holu a dobrze wiedział że ja tam stoję i wtedy już na pewno mnie rozpoznał. Tym bardziej że z moich obliczeń wynika że byłam jego ostatnią byłą, tuz przed nią.
Kocham męża, nie zamierzam zrobić mu krzywdy, ale mimo wszystko jestem bardzo sentymentalna osoba, rozpamiętujaca przeszłość i ta przeszłość często wraca w myślach, "a co by było gdyby" bo nasze małżeństwo, jak zapewne każde, nie jest super, czesto się kłócimy, tym bardziej że mamy bardzo wymagające dziecko i mało czasu dla siebie. Strasznie męczy mnie ta sprawa i ciągle o tym myślę, że po co to się wydarzyło, po co los znowu stawia go na mojej drodze... Co o tym myślicie?
Istotnie, zobaczyłaś ducha,dla którego potem się wystroiłaś a ten duch sprzed lat nawet się nie przywitał zdawkowym "cześć"... Jesteś pewna, że warto się stroić dla takich duchów?
. To z tamtym przeżyłam swój pierwszy raz, .... ... dałam mu przy niej z liścia, ... Co o tym myślicie?
Gdyby dziewczyna prowadziła otwarty seksualnie tryb życia, to bym ją chętnie poznał.
Gdyby dziewczyna dała chłopakowi z liścia, to bym się od niej z daleka trzymał, bo jest niemoralna.
Nie nie spokojnie żaden romans nie wchodzi w grę
nie mam zamiaru nawet pierwsza się odzywać, nie potrzebne mi to. Może tak jak napisał ktoś wyżej - trochę męczy mnie życie, codzienność i dlatego tak rozpamiętuje? Ale jak widać on też nie ma życia jak z bajki skoro też ma takie dziecko, więc nie ma co gdybać. Macie rację - dam sobie spokój. Teraz powiedzcie mi jak usunąć post???
A jakby On pierwszy napisał to byłabyś cała w skowronkach i stroiłabyś się nawet w domu. Monogamia to prezent dla partnera a nie coś co dostajemy biologicznie. Ogarnij się kobieto, życie to nie wakacje. Trzeba było zostać zdeklarowaną singielką a nie całe życie cierpieć na jakiś romantyczny perfekcjonizm i oczekiwać na lepsze wybory. Po to dostałaś też mózg a nie tylko cycki żeby to kontrolować.
17 2022-06-10 21:05:58 Ostatnio edytowany przez Airuf (2022-06-10 21:25:50)
To z tamtym przeżyłam swój pierwszy raz,
I co w związku z tym? każdy z kimś przeżył...
...po jakiś 4 latach dowiedziałam się że to właśnie z nią wziął ślub (w życiu bym nie związała się z kimś kto na moich oczach dostał od laski bo na wstępie śmierdzi krętactwem).
Coś w nim musi być, skoro mimo tej akcji wyszła za niego, co nie?
Imię jego syna to męska wersja mojego.... Gdy się dowiedziałam, dodatkowo mnie wmurowało.
Może żona wybierała? Weź, to przecież zrządzenie losu...
...ja specjalnie się wystroiłam. Widać było że mu szkoda, serio.
Noo, zapewne aż się oblizywał...
Raz przeszedł się kupić napoj w automacie do holu a dobrze wiedział że ja tam stoję i wtedy już na pewno mnie rozpoznał. Tym bardziej że z moich obliczeń wynika że byłam jego ostatnią byłą, tuz przed nią.
Zaiste, nie mógł się powstrzymać...
Kocham męża, nie zamierzam zrobić mu krzywdy, ale mimo wszystko jestem bardzo sentymentalna osoba, rozpamiętujaca przeszłość i ta przeszłość często wraca w myślach, "a co by było gdyby" bo nasze małżeństwo, jak zapewne każde, nie jest super, czesto się kłócimy, tym bardziej że mamy bardzo wymagające dziecko i mało czasu dla siebie. Strasznie męczy mnie ta sprawa i ciągle o tym myślę, że po co to się wydarzyło, po co los znowu stawia go na mojej drodze... Co o tym myślicie?
Myślę że głupio Ci się przyznać że chciałabyś żeby przyszedł do Ciebie i powiedział: "O piękna moja, ale ja głupi byłem, Tyś najpiękniejsza z niewiast". A jeszcze bardziej Ci głupio że nie wiesz czy potrafiłabyś dochować wierności gdyby tak się stało, więc "kochasz męża" a w głowie na przemian: co by było z tamtym i dlaczego z mężem nie jest już fajnie. Powoli się nakręcasz. I to się może źle skończyć dla Twojego małżeństwa... ale przecież nie robisz nic złego, prawda?
Uważam że dużo historii, opisywanych tutaj, w stylu: "zdradziłam męża, ale ja go kocham, nie chciałam, nie wiem jak to się mogło stać..." - miało podobne początki. Twój wpis jest wręcz "podręcznikowy"...