Cześć,
Chciałem się dzisiaj podzielić z wami kawałkiem mojego życia i poprosić was o opinie. Z góry sorki za długi tekst, i dzięki za cierpliwość.
Nigdy nie miałem problemu z swoją lub cudzą przeszłością i wydawałoby się że potrafię na ten temat rozmawiać.
Z moją wybranką jestem już ponad 2 lata (mamy po 32), poznaliśmy się bez pośrednictwa dzisiejszych popularnych aplikacji. Choć oboje z nich korzystaliśmy wcześniej. Żyjemy szczęśliwie i z pozoru niczego nam nie brakuje na codzień (wspólne zainteresowania, dużo śmiechu i czasu na intymność), co ważne sporo czasu na poznawanie mieliśmy w czasach pandemii gdzie byliśmy zamknięci w domu (bardzo szybko zamieszkaliśmy razem). Nawet mieliśmy okres że przez chwile pracowaliśmy razem. Aby nie było tak cukrowo, kłótnie też się zdążają jak w normalnym świecie.
Słowem wstępu ale do rzeczy, ciągle wracam z myślami o ukrywaniu byłych mojej dziewczyny. Męczy mnie to, i nie chodzi mi tutaj o kwestie zazdrości, a bardziej powiedziałbym że nieszczerości albo sobie coś wkręcam, do waszej oceny.
Na początku naszego związku były oczywiście dopytywania się o swoje dotychczasowe doświadczenia i czy mamy jakieś niedokończone sprawy, a czy by napewno sprawa jest zakończona. Ja akurat byłem po dłuższym związku który się rozpadł więc rozumiem podejście i jej zainteresowanie z jej strony tym tematem. Padły też pytania o ilość partnerów itp. I wszystko wyglądało że się rozumiemy. Takie docieranie się, uczenie drugiej osoby. Nie czułem nigdy presji znać takich rzeczy ale… Jeśli była zainteresowana to odpowiadałem ale oczekiwałem również odpowiedzi od niej.
Po jakimś czasie, a to pocztą pantoflową, a to ze zdjęć które widziałem u niej, czy porostu z rozmów w większym gronie dowiadywałem się coraz o "nowych" byłych o których nie wspominała. Zdjęć na początku było mnóstwo czy to w pokoju na ścianach czy też na portalach społecznościowych. Mnie nigdy to nie interesowało z kim była wcześniej (po co komu taka wiedza szczegółowa) to się nawet o nic więcej nie dopytywałem. Tylko “zbierałem informacje” zboczenie zawodowe zapamiętuje dużo szczegółów mimowolnie.
W momencie w którym wymieniłem pare sms z moją ex (moje urodziny, generalnie poza tym nie utrzymujemy kontaktu. nie czujemy oboje takiej potrzeby) absolutnie neutralnie podchodząc z mojej strony, dowiedziałem się że dziewczyna przetrzepała mi telefon... Ja tylko z grzeczności zamieniłem z ex pare słów (small talk). (Chciałem o tym poinformować moją by nie czuła się że robię coś za jej plecami. Może absurdalnie ale… niezdążyłem)
Po dłuższych rozmowach dała mi do zrozumienia że nie powinienem z nią pisać i utrzymywać kontaktu. (była i mam wrażenie że nadal jest strasznie zazdrosna o nią, często o nią wypytywała) Co ja rozumiem, to działa w dwie strony. Chyba jednak nie do końca na to wygląda. Gdy doszło do jakiejś sytuacji że ktoś do niej napisał nie poinformowała mnie (ponieważ, czytaj dalej). A gdy sam się dowiedziałem (zauważyłem że akurat ma wiadomość od osoby x) to zadałem pytanie, w sposób grzeczny i niepretensjonalny kto to i czy to czy nie akurat jej były (akurat domyślałem się że tak, jego imię przewijało się gdzieś na oznaczonych zdjęciach).
No i tutaj zaczynają się schody gdyż moja dziewczyna nie przyznaje się do żadnego faceta z imienia. Do dzisiaj słyszę że ona była singlem przez długi czas że portale randkowe grały role, że tam się z kimś spotykała ale to nie ważne. A jak teraz pytam o kogoś konkretnego to absolutnie nie.
Przyłapałem ją na tym niejednokrotnie. Wiem tez ze miała “związki” typu fuck friend, których również się wypiera. A mnie o to pytała… Ehh..
Uważam że jeśli chce się budować związek to powinien być on oparty na prawdzie. Mówię o sytuacji w której tematy były poruszane i to na jej potrzebę, od początku było kłamane i cały czas ktoś idzie w zaparte. Coś tu jest nie tak. Rozumiem że początek związku mógłby być oparty na pewnych “a nie powiem mu bo to wiedza tylko dla mnie” i dla mnie ok, ale nie pytaj o to mnie również.
Było moim zdaniem wystarczająco dużo czasu aby to naprostować i na przestrzeni czasu odkąd się znamy takich sytuacji była niezliczona ilość kiedy przyłapałem ja na tym ze nie mówiła prawdy o swojej przeszłości. Zwróciłem uwagę że uparcie kogoś śledzi co chwilę na portalach społecznościowych, to zaparte że to znajomy i że jest ciekawa co u niego, dopiero po delikatnym sprostowaniu faktów przyznała się że to jeden z jej ex w którym była zakochana po uszy. (wiem od jej siostry mówiąc że od chłopaka X nie była w nikim tak zakochana jak w Tobie).
Wiecie, jako facetowi któremu mówi się że się go kocha, a chwilę później przyłapuje na codziennym przeglądaniu profili “byłego” zaczyna się świecić “RED flag”. Przecież takie rzeczy wychodzą…
Próbowałem z nią rozmawiać, już pare razy. I za każdym razem widzę że zdania nie trzymają się kupy. Z drugiej strony, nie chce aby to był temat nr 1 naszych rozmów. Bo jeśli jest teraz ze mną to przeszłość się nie powinna liczyć, więc staram się robić to delikatnie, może za delikatnie? Aktualnie nie miałem okazji widzieć jakoby wracała do któregoś z byłych. (chyba że ukrywa się dobrze) A ja skupiam się na dzisiaj, nie chce wracać do przeszłości, przecież z jakiegoś powodu to już jest przeszłość. I teraz nie wiem czy ja porostu chce znać jakąś wiedzę tajemną i się wkręciłem czy z drugiej strony jest coś nie tak że ona kłamie.
Staram się i chce być z nią tu i teraz, myśleć o wspólnej przyszłości, staram się tego typu rzeczy wyrzucić z głowy. Natomiast jej znajomi potrafią napomknąć jakąś sytuację z jej byłym jednym czy drugim, i mi się znowu przypomina i wracam do punktu wyjścia. Gdy pytam później kto to był dla Ciebie, to słyszę “kolega” albo “kolega z pracy”.
Sprostuje jedną lecz, nie wymagam by ktoś mi opowiadał ze szczegółami o swoich partnerach, ani mi ich listował. Ale jak patrzę na zdjęcie na którym są razem. Chciałbym wiedzieć od niej że to zdjęcie z byłym. Albo że jak pisze z kimś to że to jej były chłopak czy tam partner czy ktoś z FWB czy FF. A nie kłamanie że to tylko kolega, nigdy nic nas nie łączyło. I że sobie wkręcam. Gdybym jej nie przyłapał na ukrywaniu czy kłamaniu to pewnie nawet bym nie reagował na takie rzeczy.