Jestem załamana przed rokiem dałam się w romans z facetem ktory byl 16 lat starszy...nie wiem jak to sie wszystko stało...to trwało rok,spotykalismy sie conajmniej raz w tygodniu.On mial żone i trzy dorosłe córki,ja tez mam meze i corke...poznalismy sie w pracy, duzo rozmawialismy, pozniej zaczelismy sie spotykac.Na poczatku to byla chyba ciekawosc z mojej strony...pozniej przyszly jakies uczucia...zalezalo mi na nim,ale wiedzialam ze miedzy nami moze byč tylko romans...z jednej strony bylo to dla mnie ok z drugiej chcialam to zakonczyc ale nie mialam sily...probowalam wiele razy...teraz jest naprawde koniec a ja nie moge dojsc ze soba do ładu...to tak boli...wstydzę sie ze jeszcze za nim tesknie, pomimo tego ze on to bez słowa zakonczyl...Powoli nie chce mi sie zyc...
Wiesz...mialem pszcczoly na poddaszu...4 lata sobie zyly lataly i zapylaly kwiaty i drzewa wokol domu...no ale chyba krolowa umarla i w tym roku cos ich nie ma.....tesknie za tym bzyczeniem ale i ciesze sie ze owocow bedzie malo bo i tak nie ma kto zbierac. No to jak z romansem....chyba podobnie.
3 2022-05-19 00:47:40 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-05-19 00:53:38)
Jestem załamana przed rokiem dałam się w romans z facetem ktory byl 16 lat starszy...nie wiem jak to sie wszystko stało...to trwało rok
Daj spokój : forum jest dla pełnoletnich. Nie wiesz jak to się stało ? Ziemia się zatrzęsła j..ło,pioruny.strzały Amora \,Zeusa , Neptuna i takie tam różne cuda - magia .
Nie wiesz jak to się stało ,czy nie chcesz się osądzać, przyznać przed sobą do oceny, kto winien temu,kto za to odpowiada?
kto podjął decyzję i kto takiego dokonał wyboru ,on Ty czy to przez niedobrego zbyt dobrego męża się stało ?
Pogubiłaś się ?
,spotykalismy sie conajmniej raz w tygodniu.On mial żone i trzy dorosłe córki,ja tez mam meze i corke...poznalismy sie w pracy, duzo rozmawialismy, pozniej zaczelismy sie spotykac.Na poczatku to byla chyba ciekawosc z mojej strony...pozniej przyszly jakies uczucia...zalezalo mi na nim,ale wiedzialam ze miedzy nami moze byč tylko romans...z jednej strony bylo to dla mnie ok z drugiej chcialam to zakonczyc ale nie mialam sily...probowalam wiele razy...teraz jest naprawde koniec a ja nie moge dojsc ze soba do ładu...to tak boli...wstydzę sie ze jeszcze za nim tesknie, pomimo tego ze on to bez słowa zakonczyl...Powoli nie chce mi sie zyc...
Masz rok dwa z głowy,będziesz tęsknic i wspominać,obwiniać,mieć poczucie krzywdy,żal,pretensje do wszystkich w koło,zniszczysz prawdopodobnie w ten sposób doszczętnie związek z mężem niestety,kochanek w pracy to praktyczne jak ma się romans potem to ogromny problem widywać się po zerwaniu odnawianie wspomnieniem "ran" i złudne nadzieje ciągłe myślenie kompulsywne i natrętne mija po jakimś czasie jak się nie ucieka i nie lgnie,nie tłumi i nie pławi na przemian emocji,konsekwencje emocjonalne nie do uniknięcia
właściwie to już ruina a Ty się użalasz nad sobą i nie chce Ci się żyć ,córką się zajmij porządnie bo na pewno zaniedbałaś relacje z nią i powoli się zacznij rozglądać za prawnikiem ponieważ rozwód jest na horyzoncie
Niemal niemożliwym jest żeby wrócić po romansie z takim jak Twoja postawą do tego co było,czasu się nie cofnie i nie zmieni przeszłości wstecz,tęsknoty nic nie załatwią i rozmyślania bo są automatyczne i wyuczone ,wszystko do przeżycia i pogodzenia się ale wszystkie emocje masz niestety prawdziwe przekonania pod nimi są idiotyczne i irracjonalne ,
masz mnóstwo pracy przed Tobą jeżeli chcesz wyjść z tego coś zyskać,ale możesz nic nie robić i czekać chlipiąc,becząc żałośnie w rozpaczy za mrzonkami złudzeniami i durnymi romantycznymi wyobrażeniami i infantylnym obrazkiem życia w związku.
Najpierw porozpaczaj po obwiniaj kogo tam się da poużalaj się rozczulaj nad sobą a potem zobacz co zrobiłaś rodzinie i czy chce Ci się to naprawić czy jesteś w stanie zmienić to tu i teraz bez boczniaka na głowie i w głowie,pewne procesy ui emocje muszą niestety wybrzmieć,nie wiadomo czy kochanek da Ci spokój czy nie to jest jak nałóg a w każdym razie bardzo podobne wytrzęsie Cie srogo w najbliższych miesiącach.
Ale czekaj że jak..... Perfidnie robiłaś męża na boki, byłaś nielojalna w stosunku do swojej rodziny i jeszcze się żalisz? Wtf? XD
Siła alfa samca. Tu chyba nie ma rady. Tak działa natura.
Alfa jest każdy kto jest z doskoku na to wychodzi ;p.
7 2022-05-19 08:51:49 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-05-19 08:53:29)
Alfa jest każdy kto jest z doskoku na to wychodzi ;p.
Często i u kobiet to jest bardzo groźne. Czytając kolejny podobny wątek, kobieta traci kompletnie głowę. Nie ma męża, nie ma dziecka, nie ma jej. Jest tylko on.
Dlaczego zerwał bez słowa? Tak nagle?
Be. napisał/a:Alfa jest każdy kto jest z doskoku na to wychodzi ;p.
Często i u kobiet to jest bardzo groźne. Czytając kolejny podobny wątek, kobieta traci kompletnie głowę. Nie ma męża, nie ma dziecka, nie ma jej. Jest tylko on.
No cóż naukowo udowodnione jest, że kobieta patrząc na faceta w ogóle nie widzi w nim człowieka tylko własne korzyści - to skrajnie egoistyczne podejście miałoby pewien sens, bo przecież chodzi o dziecko, ale patrząc na te dzisiejsze kobiety to sorry, ale one robią wszystko by to dziecko miało przejebane właśnie...gdzieś ewolucja się pomyliła...
Jestem załamana przed rokiem dałam się w romans z facetem ktory byl 16 lat starszy...nie wiem jak to sie wszystko stało...
Uwielbiam padające z ust podobno dorosłych osób stwierdzenia w typie "nie wiem jak to się stało". Naprawdę nie wiesz? Stało się, bo nie postawiłaś granicy, bo sama w to brnęłaś, a brnęłaś, bo chciałaś, nie patrząc na konsekwencje, na męża, zasady. Przez chwilę było przyjemnie, a teraz, no cóż, przyszła pora na zbieranie owoców, a że te okazały się gorzkie...
No cóż naukowo udowodnione jest, że kobieta patrząc na faceta w ogóle nie widzi w nim człowieka tylko własne korzyści - to skrajnie egoistyczne podejście miałoby pewien sens, bo przecież chodzi o dziecko, ale patrząc na te dzisiejsze kobiety to sorry, ale one robią wszystko by to dziecko miało przejebane właśnie...gdzieś ewolucja się pomyliła...
I znów te paskudne, ociekające frustracją generalizacje. A fe!
Równie dobrze można byłoby napisać, że facet nie widzi w kobiecie człowieka, a jedynie obiekt seksualny służący ulżeniu sobie, ale dla ogółu byłoby to mocno niesprawiedliwe, wręcz kłamliwe, dlatego osobiście nie chadzam tą drogą.
Aha, możesz jakoś udowodnić, że zostało to naukowo udowodnione czy tak sobie tylko rzucasz hasłami, które ślina na język przyniesie?
Dlaczego zerwał bez słowa? Tak nagle?
Tego nie wiem i juz sie nie dowiem.W weekend sie spotkalismy...w poniedzialek napisal, we wtorek rowniez , zapytal co u mnie na co mu odpowiedzialam czy go to naprawde jeszcze interesuje?i nie dostalam zadnej odpowiedzi ale dla mnie to byla tak jakby odpowiedz, czyli go nie interesowalo.Od tego momentu nie mielismy Kontakte, usunelam jego numer i tyle...
Kajka34 napisał/a:Jestem załamana przed rokiem dałam się w romans z facetem ktory byl 16 lat starszy...nie wiem jak to sie wszystko stało...
Uwielbiam padające z ust podobno dorosłych osób stwierdzenia w typie "nie wiem jak to się stało". Naprawdę nie wiesz? Stało się, bo nie postawiłaś granicy, bo sama w to brnęłaś, a brnęłaś, bo chciałaś, nie patrząc na konsekwencje, na męża, zasady. Przez chwilę było przyjemnie, a teraz, no cóż, przyszła pora na zbieranie owoców, a że te okazały się gorzkie...
Be. napisał/a:No cóż naukowo udowodnione jest, że kobieta patrząc na faceta w ogóle nie widzi w nim człowieka tylko własne korzyści - to skrajnie egoistyczne podejście miałoby pewien sens, bo przecież chodzi o dziecko, ale patrząc na te dzisiejsze kobiety to sorry, ale one robią wszystko by to dziecko miało przejebane właśnie...gdzieś ewolucja się pomyliła...
I znów te paskudne, ociekające frustracją generalizacje. A fe!
Równie dobrze można byłoby napisać, że facet nie widzi w kobiecie człowieka, a jedynie obiekt seksualny służący ulżeniu sobie, ale dla ogółu byłoby to mocno niesprawiedliwe, wręcz kłamliwe, dlatego osobiście nie chadzam tą drogą.Aha, możesz jakoś udowodnić, że zostało to naukowo udowodnione czy tak sobie tylko rzucasz hasłami, które ślina na język przyniesie?
Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje ale to nie tak ze po prostu wskakujesz komus do lozka i zachwoujesz sie jak dz**ka.Dlugo walczylam sama ze soba...nigdy nie myslalm ze jestem do tego zdolna...a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje ale to nie tak ze po prostu wskakujesz komus do lozka i zachwoujesz sie jak dz**ka.Dlugo walczylam sama ze soba...nigdy nie myslalm ze jestem do tego zdolna...a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
No dobrze "Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje" to kara jest ? Czego Ci Kajka żal ?
Uczucia i emocje masz nie do uniknięcia, one przykrywają pewnie inne
Co dalej wór pokutny zgrzebny,popiół,bicz za co będziesz się katować ?
Za to że kochanek Cię rzucił? Czy za to co sama z siebie zdecydowałaś czyli za "zakazane emocje" których przecież nie oszukujmy sie
się nie żałuje bo w romansach jest wiele fajnej radochy i sporej różnorodnej frajdy na wiele sposobów.
Na to że sobie robiąc dobrze zrobiłaś krzywdę na taki wniosek refleksję to o wiele za wcześnie chyba jest i nie zmuszaj się do tego,najpierw przeżyj te wszystkie nie za bardzo chciane żale,irracjonalne,pretensje do kochanka jeżeli je masz to niestety konieczne żeby pójść dalej.Mąż nie wie i niech tak na razie zostanie potem zobaczysz co do niego masz jeszcze pod spodem tych poczuć krzywdy,winy być może .
Magnez dużo wody pij bierz witaminy i ruszaj się,nie siedź nie lgnij do rozkminiania co i dlaczego to tylko przedłoży uczucia dołujące
one na dłuższą metę przeszkadzają jeżeli chcesz naprawiać siebie w małżeństwie ,a nie tylko siedzieć z mężem z durnych powodów które wydają się wystarczające i takie mundre i słuszne,
zastanów się po co Ci związek rodzina mąż ?
Kajka34 napisał/a:Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje ale to nie tak ze po prostu wskakujesz komus do lozka i zachwoujesz sie jak dz**ka.Dlugo walczylam sama ze soba...nigdy nie myslalm ze jestem do tego zdolna...a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
No dobrze "Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje" to kara jest ? Czego Ci Kajka żal ?
Uczucia i emocje masz nie do uniknięcia, one przykrywają pewnie inne
Co dalej wór pokutny zgrzebny,popiół,bicz za co będziesz się katować ?
Za to że kochanek Cię rzucił? Czy za to co sama z siebie zdecydowałaś czyli za "zakazane emocje" których przecież nie oszukujmy sie
się nie żałuje bo w romansach jest wiele fajnej radochy i sporej różnorodnej frajdy na wiele sposobów.
Na to że sobie robiąc dobrze zrobiłaś krzywdę na taki wniosek refleksję to o wiele za wcześnie chyba jest i nie zmuszaj się do tego,najpierw przeżyj te wszystkie nie za bardzo chciane żale,irracjonalne,pretensje do kochanka jeżeli je masz to niestety konieczne żeby pójść dalej.Mąż nie wie i niech tak na razie zostanie potem zobaczysz co do niego masz jeszcze pod spodem tych poczuć krzywdy,winy być może .
Magnez dużo wody pij bierz witaminy i ruszaj się,nie siedź nie lgnij do rozkminiania co i dlaczego to tylko przedłoży uczucia dołujące
one na dłuższą metę przeszkadzają jeżeli chcesz naprawiać siebie w małżeństwie ,a nie tylko siedzieć z mężem z durnych powodów które wydają się wystarczające i takie mundre i słuszne,
zastanów się po co Ci związek rodzina mąż ?
Widze ze na tym forum tez piszesz? Czego oczekujesz piszac? Postaw sie na miejscu meza. Pomysl co on by czul, jakby sie dowiedzial. Masz meza, ktory cie kocha tak jak tam pisalas i dziecko. Dla frajera ktory chcial podupczyc warto to rozpierniczyc? Jak nie to wez sie ogarnij, pozbieraj i zacznij myslec o swojej rodzinie, a nie o cfoku ktory chcial pobzykac na krzywy ryj na konto twojego meza, bo taka jest tu prawda. Na przyszlosc nie kolegoj sie z facetami
paslawek napisał/a:Kajka34 napisał/a:Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje ale to nie tak ze po prostu wskakujesz komus do lozka i zachwoujesz sie jak dz**ka.Dlugo walczylam sama ze soba...nigdy nie myslalm ze jestem do tego zdolna...a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
No dobrze "Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje" to kara jest ? Czego Ci Kajka żal ?
Uczucia i emocje masz nie do uniknięcia, one przykrywają pewnie inne
Co dalej wór pokutny zgrzebny,popiół,bicz za co będziesz się katować ?
Za to że kochanek Cię rzucił? Czy za to co sama z siebie zdecydowałaś czyli za "zakazane emocje" których przecież nie oszukujmy sie
się nie żałuje bo w romansach jest wiele fajnej radochy i sporej różnorodnej frajdy na wiele sposobów.
Na to że sobie robiąc dobrze zrobiłaś krzywdę na taki wniosek refleksję to o wiele za wcześnie chyba jest i nie zmuszaj się do tego,najpierw przeżyj te wszystkie nie za bardzo chciane żale,irracjonalne,pretensje do kochanka jeżeli je masz to niestety konieczne żeby pójść dalej.Mąż nie wie i niech tak na razie zostanie potem zobaczysz co do niego masz jeszcze pod spodem tych poczuć krzywdy,winy być może .
Magnez dużo wody pij bierz witaminy i ruszaj się,nie siedź nie lgnij do rozkminiania co i dlaczego to tylko przedłoży uczucia dołujące
one na dłuższą metę przeszkadzają jeżeli chcesz naprawiać siebie w małżeństwie ,a nie tylko siedzieć z mężem z durnych powodów które wydają się wystarczające i takie mundre i słuszne,
zastanów się po co Ci związek rodzina mąż ?Widze ze na tym forum tez piszesz? Czego oczekujesz piszac? Postaw sie na miejscu meza. Pomysl co on by czul, jakby sie dowiedzial. Masz meza, ktory cie kocha tak jak tam pisalas i dziecko. Dla frajera ktory chcial podupczyc warto to rozpierniczyc? Jak nie to wez sie ogarnij, pozbieraj i zacznij myslec o swojej rodzinie, a nie o cfoku ktory chcial pobzykac na krzywy ryj na konto twojego meza, bo taka jest tu prawda. Na przyszlosc nie kolegoj sie z facetami
Po co pisze na forum??po to zeby moc sie wygadac,w jakis sposob zrozumiec ta cala sytuacje...i poznac doswiadczenia innych...musze z tego jakos wyjsc...to wszystko przytłacza mnie psychicznie i czasami mysle ze nie dam rady z tego wyjsc...6 tygodni minelo i szczerze myslalm ze bede po tym czasie bez kontaktu do niego,po tym jak wszystko usunelam troche dalej, ze szybciej bede mogla zapomniec...i zaczac pracowac nad soba ...
Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje ale to nie tak ze po prostu wskakujesz komus do lozka i zachwoujesz sie jak dz**ka.Dlugo walczylam sama ze soba...nigdy nie myslalm ze jestem do tego zdolna...a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
Nigdzie nie napisałam, że tak po prostu wskoczyłaś kochankowi do łóżka, bo romans zwykle rozwija się stopniowo, powoli przekraczane są kolejne granice - najpierw są przekomarzania, rozmowy, potem flirt, emocjonalne zbliżenie się do siebie, gdzieś po drodze pojawia się myśl "jaki to jest świetny facet/ wspaniała kobieta", zaraz za nią fascynacja i pożądanie. I o ile na uczucia nie mamy wpływu, bo powstają poza naszą wolą, o tyle na to, co z nimi zrobimy, już tak. Ty w odpowiednim momencie nie powiedziałaś "stop" ani jemu, ani sobie, nie postawiłaś granicy, nie zdystansowałaś się, w zamian pozwoliłaś, by stawał Ci się coraz bliższy. Tu nie ma elementu zaskoczenia, to są kolejno podejmowane decyzje, zaś udawanie, że nie miało się na coś wpływu, jest zwykłym samooszukiwaniem się i próbą usprawiedliwienia. Przecież siłą Cię nie wziął.
Doprawdy nie jest moim celem, by rozliczać Cię z tego, co się stało, ale naświetlenie, że w romans wchodzi się świadomie.
(...) a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
Teraz najbardziej boli Cię odrzucenie, bo to nie Ty podjęłaś taką decyzję, ale on, na domiar złego zrobił to nagle i bez wyjaśnień.
Bardzo dobrze zrobiłaś kasując jego numer, ale nie uwierzę, że nie znasz go na pamięć. Mimo wszystko najlepiej będzie odciąć się od niego zupełnie, czyli samej nie szukać kontaktu i usunąć wszelkie możliwości ewentualnej próby z jego strony. Będzie bolało, ale z czasem coraz mniej. Równocześnie zwróć się w kierunku męża, bo Wasz związek na pewno przez ten ostatni rok bardzo się zmienił i to zmienił na gorsze.
Marynarz napisał/a:paslawek napisał/a:No dobrze "Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje" to kara jest ? Czego Ci Kajka żal ?
Uczucia i emocje masz nie do uniknięcia, one przykrywają pewnie inne
Co dalej wór pokutny zgrzebny,popiół,bicz za co będziesz się katować ?
Za to że kochanek Cię rzucił? Czy za to co sama z siebie zdecydowałaś czyli za "zakazane emocje" których przecież nie oszukujmy sie
się nie żałuje bo w romansach jest wiele fajnej radochy i sporej różnorodnej frajdy na wiele sposobów.
Na to że sobie robiąc dobrze zrobiłaś krzywdę na taki wniosek refleksję to o wiele za wcześnie chyba jest i nie zmuszaj się do tego,najpierw przeżyj te wszystkie nie za bardzo chciane żale,irracjonalne,pretensje do kochanka jeżeli je masz to niestety konieczne żeby pójść dalej.Mąż nie wie i niech tak na razie zostanie potem zobaczysz co do niego masz jeszcze pod spodem tych poczuć krzywdy,winy być może .
Magnez dużo wody pij bierz witaminy i ruszaj się,nie siedź nie lgnij do rozkminiania co i dlaczego to tylko przedłoży uczucia dołujące
one na dłuższą metę przeszkadzają jeżeli chcesz naprawiać siebie w małżeństwie ,a nie tylko siedzieć z mężem z durnych powodów które wydają się wystarczające i takie mundre i słuszne,
zastanów się po co Ci związek rodzina mąż ?Widze ze na tym forum tez piszesz? Czego oczekujesz piszac? Postaw sie na miejscu meza. Pomysl co on by czul, jakby sie dowiedzial. Masz meza, ktory cie kocha tak jak tam pisalas i dziecko. Dla frajera ktory chcial podupczyc warto to rozpierniczyc? Jak nie to wez sie ogarnij, pozbieraj i zacznij myslec o swojej rodzinie, a nie o cfoku ktory chcial pobzykac na krzywy ryj na konto twojego meza, bo taka jest tu prawda. Na przyszlosc nie kolegoj sie z facetami
Po co pisze na forum??po to zeby moc sie wygadac,w jakis sposob zrozumiec ta cala sytuacje...i poznac doswiadczenia innych...musze z tego jakos wyjsc...to wszystko przytłacza mnie psychicznie i czasami mysle ze nie dam rady z tego wyjsc...6 tygodni minelo i szczerze myslalm ze bede po tym czasie bez kontaktu do niego,po tym jak wszystko usunelam troche dalej, ze szybciej bede mogla zapomniec...i zaczac pracowac nad soba ...
Pisze jako osoba postronna bo cie nie znam, wiec moze przemysl co pisze. Nie jestem alfa i omega, ale potrafie kleic fakty. Takich histori jak twoja sa tysiace, poczytaj troszke. Wiem, ze sie zakochalas, ale zacznij myslec. Postapil jak facet ktory chcial sie zabawic, a ty weszlas w to jak naiwna koza. Mysle ze zakumplowal sie z toba, wyczul slabe punkty i dostal to co chcial. Poprostu ladnie dalas sie urobic i jeszcze rozpaczasz. Podswiadomie traca na tym ludzie, ktorzy naprawde Cie kochaja. Masz 34lata wiec nie zachowoj sie jak malolata. Ogarnij sie i nie mysl o tym patafianie, tylko skup sie na rodzinie i na tym co mozesz stracic. Bo po latach moze sie okazac ze skreslilas swoje szczescie, ktore jest przy tobie. Nie mam zamiaru cie osadzac, ale wez pod uwage ze zdecydowalas sie na malzenstwo. Czy przysiega malzenska jest dla ciebie jak papier toaletowy? Jesli nie to ogarnij sie i zacznij pracowac nad swoja rodzina, zwiazkiem. Bo patrzac realnie, dania dupy juz nie cofniesz, ale mozesz jakos z tego wyjsc i nie popelniac tego bledu wiecej. Najgorsze jest to ze masz osobowosc narcystyczna. Piszesz boli mnie, bo tak sie skonczylo to. A o mezu i dziecku nie myslisz. Dalej ty i twoje odczucia na pierwszym miejscu mimo ze sama sie wpierniczylas w to szambo. Pomysl co poczuje twoj maz jak sie dowie? Pomysl jak bedzie sie czulo dziecko w r.... rodzinie? Czy po latach cie nie znienawidzi ze rozpuerniczylas mu dziecinstwo. Wez sie ogarnij i walcz o tych ktorzy ciebie kochaja a nie nosisz zalobe po gosciu ktory cie wydupczyl i sobie poszedl
Kajka 34 a powiedz mi jeszcze cos. Czy jak sie z toba zakumplowal to: pytal o twoja rodzine, jak ci sie uklada z mezem? Pocieszal jak w domu bylo cos nie tak?
Równie dobrze można byłoby napisać, że facet nie widzi w kobiecie człowieka, a jedynie obiekt seksualny służący ulżeniu sobie, ale dla ogółu byłoby to mocno niesprawiedliwe, wręcz kłamliwe, dlatego osobiście nie chadzam tą drogą.
Dlaczego niesprawiedliwe i kłamliwe? Przecież dla ogółu to prawda.
Kajka34 napisał/a:Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje ale to nie tak ze po prostu wskakujesz komus do lozka i zachwoujesz sie jak dz**ka.Dlugo walczylam sama ze soba...nigdy nie myslalm ze jestem do tego zdolna...a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
Nigdzie nie napisałam, że tak po prostu wskoczyłaś kochankowi do łóżka, bo romans zwykle rozwija się stopniowo, powoli przekraczane są kolejne granice - najpierw są przekomarzania, rozmowy, potem flirt, emocjonalne zbliżenie się do siebie, gdzieś po drodze pojawia się myśl "jaki to jest świetny facet/ wspaniała kobieta", zaraz za nią fascynacja i pożądanie. I o ile na uczucia nie mamy wpływu, bo powstają poza naszą wolą, o tyle na to, co z nimi zrobimy, już tak. Ty w odpowiednim momencie nie powiedziałaś "stop" ani jemu, ani sobie, nie postawiłaś granicy, nie zdystansowałaś się, w zamian pozwoliłaś, by stawał Ci się coraz bliższy. Tu nie ma elementu zaskoczenia, to są kolejno podejmowane decyzje, zaś udawanie, że nie miało się na coś wpływu, jest zwykłym samooszukiwaniem się i próbą usprawiedliwienia. Przecież siłą Cię nie wziął.
Doprawdy nie jest moim celem, by rozliczać Cię z tego, co się stało, ale naświetlenie, że w romans wchodzi się świadomie.
Kajka34 napisał/a:(...) a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
Teraz najbardziej boli Cię odrzucenie, bo to nie Ty podjęłaś taką decyzję, ale on, na domiar złego zrobił to nagle i bez wyjaśnień.
Bardzo dobrze zrobiłaś kasując jego numer, ale nie uwierzę, że nie znasz go na pamięć. Mimo wszystko najlepiej będzie odciąć się od niego zupełnie, czyli samej nie szukać kontaktu i usunąć wszelkie możliwości ewentualnej próby z jego strony. Będzie bolało, ale z czasem coraz mniej. Równocześnie zwróć się w kierunku męża, bo Wasz związek na pewno przez ten ostatni rok bardzo się zmienił i to zmienił na gorsze.
Nie znam jego numeru i dobrze ze tak jest.Wiem gdzie on pracuje i pare razy sie zastanawialam czy tam nie pojechac i mu powiedziec jakim dupkiem jest zeby nawet dwoch słow na koniec nie napisac ale szkoda mi moich nerwow....ja po tym jak nie odpisal nawet slowa mu juz wiecej tez nie napisalam.Przynajmniej nie blagalam go o odpowiedz albo nie pytalam dlaczego, bo po co?Mam nadzieje ze jakos dojde do siebie...6 tygodni minelo...myslalam ze bedzie łatwiej po takim czasie
w przenosni i doslownie ...dalas sie wyruchac starszemu. Zycie...przy nastepnym romansie bedziesz madrzejsza. Tetaz badz dzielna dziewczynka , wciagnij lzy do oka i zyj dalej z burdelem w glowie az go poukladasz ot cala historia.
Dlaczego niesprawiedliwe i kłamliwe? Przecież dla ogółu to prawda.
Na szczęście ogół mimo wszystko nie traktuje kobiet do bólu przedmiotowo.
Jak kobieta zdradza męża to niestety czegoś jej brakuje w związku /// przykre to wszystko.
Jak kobieta zdradza męża to niestety czegoś jej brakuje w związku /// przykre to wszystko.
Tak, mózgu jej brakuje konkretnie i ewentualnie kręgosłupa moralnego.
W sumie idąc takim tokiem myślenia, które ewidentnie jest naciągane, facet możę powiedzieć to samo..Generalnie zdrada pojawia się wtedy, jak czegoś brakuje.. Nawet, jak brakuje tzw. fajerwerków czy dreszczyka emocji, żeby spróbować z kimś innym, pomimo tego, że niby "kocha się" swojego partnera..
Jak kobieta zdradza męża to niestety czegoś jej brakuje w związku
/// przykre to wszystko.
Nie miałaś romansu raczej ?
Olinka napisał/a:Kajka34 napisał/a:Oczywiscie ze sobie zasluzylam na to jak sie teraz czuje ale to nie tak ze po prostu wskakujesz komus do lozka i zachwoujesz sie jak dz**ka.Dlugo walczylam sama ze soba...nigdy nie myslalm ze jestem do tego zdolna...a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
Nigdzie nie napisałam, że tak po prostu wskoczyłaś kochankowi do łóżka, bo romans zwykle rozwija się stopniowo, powoli przekraczane są kolejne granice - najpierw są przekomarzania, rozmowy, potem flirt, emocjonalne zbliżenie się do siebie, gdzieś po drodze pojawia się myśl "jaki to jest świetny facet/ wspaniała kobieta", zaraz za nią fascynacja i pożądanie. I o ile na uczucia nie mamy wpływu, bo powstają poza naszą wolą, o tyle na to, co z nimi zrobimy, już tak. Ty w odpowiednim momencie nie powiedziałaś "stop" ani jemu, ani sobie, nie postawiłaś granicy, nie zdystansowałaś się, w zamian pozwoliłaś, by stawał Ci się coraz bliższy. Tu nie ma elementu zaskoczenia, to są kolejno podejmowane decyzje, zaś udawanie, że nie miało się na coś wpływu, jest zwykłym samooszukiwaniem się i próbą usprawiedliwienia. Przecież siłą Cię nie wziął.
Doprawdy nie jest moim celem, by rozliczać Cię z tego, co się stało, ale naświetlenie, że w romans wchodzi się świadomie.
Kajka34 napisał/a:(...) a teraz moj swiat runal jak domek z kart...
Teraz najbardziej boli Cię odrzucenie, bo to nie Ty podjęłaś taką decyzję, ale on, na domiar złego zrobił to nagle i bez wyjaśnień.
Bardzo dobrze zrobiłaś kasując jego numer, ale nie uwierzę, że nie znasz go na pamięć. Mimo wszystko najlepiej będzie odciąć się od niego zupełnie, czyli samej nie szukać kontaktu i usunąć wszelkie możliwości ewentualnej próby z jego strony. Będzie bolało, ale z czasem coraz mniej. Równocześnie zwróć się w kierunku męża, bo Wasz związek na pewno przez ten ostatni rok bardzo się zmienił i to zmienił na gorsze.
Nie znam jego numeru i dobrze ze tak jest.Wiem gdzie on pracuje i pare razy sie zastanawialam czy tam nie pojechac i mu powiedziec jakim dupkiem jest zeby nawet dwoch słow na koniec nie napisac ale szkoda mi moich nerwow....ja po tym jak nie odpisal nawet slowa mu juz wiecej tez nie napisalam.Przynajmniej nie blagalam go o odpowiedz albo nie pytalam dlaczego, bo po co?Mam nadzieje ze jakos dojde do siebie...6 tygodni minelo...myslalam ze bedzie łatwiej po takim czasie
W swoim pierwszym poście pisałaś tak "...poznalismy sie w pracy," teraz piszesz, "Wiem gdzie on pracuje i pare razy sie zastanawialam czy tam nie pojechac i . Hmmm Kłamac to trzeba umieć.
Tak po wczytaniu sie w temat od paczatku: moj maz nigdy sie nie dowie, kocham meza, bardzo mnie boli, od 6 tygodni nie moge sie pozbierac. Grubo cos tu nie gra, w tym momencie myslisz jak to zostalas skrzywdzona, jaka jestes biedna, jak to on mogl cie tak pozucic, do tego stopnia ze myslas czy nie pojechac. Uswiadom sobie, ze ty nie jestes najbardziej skrzywdzona, tylko twoj maz i dzieci. Dla kochanka wbilas mu noz w plecy, ale nadal sie go trzymasz. Ty go kochasz? Czy trzymasz sie galezi, ktora masz bo tamten sie wypial na ciebie? Jak kochasz meza to jakim cudem myslisz o kochanku i rozpaczasz tak dlugo? To sa pytania na ktore musisz sobie odpowiedziec teraz? W tym momencie ty krzywdzisz swoja rodzine. Szkoda mi twojego faceta
no i kolejna co swojego męża zeszmaciła bo motylki ważniejsze od rodziny. Przeżywasz i czekasz aż kochanek znowu ..... A rodzina ? Zniszczyłaś ją i siebie. Jeżeli mąż jeszcze się nie domyśla lub wie to tylko kwestia czasu no chyba że jest ślepo zakochany w (wulgaryzm) która go potraktowała w najgorszy sposób. Męża napewno nie kochasz ani szanujesz masz go za znajomego ewentualnie bankomat. Zniszczyłaś coś o czym za jakiś czas będziesz marzyła i tylko marzenia pozostaną bo już nie da się ponownie tego osiągnąć. Zasmakowałaś emocji do którym będziesz ciągle tęskniła. Jeżeli masz odrobinę honoru, godności to rozmów się z mężem , przystań na warunki rozwodu i odejdz. W ten sposób może umożliwisz m. stworzyć związek z kobietą wartą jego a ty będziesz mogła się realizować szukając kolejnych wrażen. Twoje małżeństwo to trup i zaraz zacznie śmierdzieć. Nie licz na to że jakoś się ułoży , dlaczego ? bo ty tęsknisz na bolcem za tamtymi wrażeniami i nigdy o nich nie zapomnisz do konca życia i może dlatego nie ma sensu trwać i męczyć się nawzajem w małżeństwie.
Nie przejmuj się. Tego kwiatu jest pół światu. Znajdziesz sobie kogoś innego:-)
Przede wszystkim powinnaś poszukać dobrego terapeuty i zrobić porządek ze sobą. Bez odpowiedzenia sobie dlaczego podjęłaś decyzję o zdradzie (I błagam nie mów, że się zakochałaś, bo to tylko usprawiedliwianie samej siebie), co w Tobie jest nie tak - nie działa jak należy, że sobie na to pozwoliłaś nigdy i dla nikogo nie będziesz bezpieczną partnerką. Sama też będziesz cierpieć, bo będziesz wciąż popełniać te same błędy. Moim zdaniem powinnaś poinformować męża o swojej niewierności, żeby i on miał szansę na podjęcie świadomej decyzji względem własnego życia i Waszego małżeństwa. Możliwym jest, że zdecyduje się je ratować, ale się na to nie nastawiaj - musisz być gotowa na każdy scenariusz. Każda z dróg będzie usłana cierniami, ale jeśli uznacie, że chcecie pracować nad związkiem to musisz być świadoma tego, że jest to niezmiernie długi i bolesny dla obojga proces (Amerykańscy lekarze zgadzają się z tym, że na wyzdrowienie z romansu partnera potrzeba jest 2-5 lat! Nastawiając się raczej na 5 - tak, taką krzywdę wyrządziłaś mężowi) I od tej pory musisz być w 100% uczciwa i szczera. Szczere odpowiedzi nawet na sto razy zadane pytanie są kluczowe, ale także absolutna transparentność, czyli hasła do wszystkich skrzynek mailowych, portali społecznościowych, komunikatorów itd. Jest mnóstwo dobrych książek, niestety głównie w języku angielskim, ale i na to są sposoby w tych czasach - proponuję ściągnąć sobie e-booki i czytać za pomocą translatora. Pierwsza, za którą powinnaś się zabrać to "Why Did I Cheat" doktora Andrew G. Marshalla i to bez względu na to, czy chcesz walczyć o małżeństwo, czy nie.
Życzę powodzenia, otworzenia oczu i kompletnego wglądu w siebie.
Może terapia, ale tu życie jest najlepszym terapeutą.O, śmiem twierdzić, że ty nie kochasz, tylko zabrano ci ulubioną zabawkę, i tak też cię potraktowano, jak zabawkę. Nie ma tu znaczenia umoralnianie ciebie, bo nie o to chodzi i nic nie da.
Dla faceta romans to miła przygoda odskocznia i nie ma się co doszukiwać u nich wyższych uczuć. To my kobiety podchodzimy emocjonalnie a potem...cierpimy
Daj sobie czas powoli to minie. Rada banalna ale innej nie widzę.