Hej, piszę tutaj bo nie mam nikogo komu mogłabym o tym wszystkim powiedzieć tak, aby nie wywołać awantur.
Jestem z chłopakiem ponad 11 lat. Długi związek, który do pewnego momentu był naprawdę idealny a z czasem stracił na dynamice ale nadal było w miarę ok.
Między czasie ja skończyłam dobre studia, bardzo dobrze zarabiam a on został w tym samym miejscu w którym był kilka lat temu. Nie rozwija się, nie próbuje nic zmienić. Nie ukrywam, ze to nieco zmieniło moje podejście. Przestał być dla mnie aż tak pociągający jak kiedyś ale nadal kocham go tak samo. Chce dla niego jak najlepiej.
W naszym związku zawsze ufaliśmy sobie dosłownie bezgranicznie. Nikt nikogo nie ograniczał, nie kontrolował. Dlatego tez i ja mogłam mieć swoje grono przyjaciół i on swoje.
Niestety jakiś miesiąc temu zdradził mnie. W sumie nie wiem czy on odczuwa to jako zdradę, bo mówi ze nic nie pamięta. Po jego reakcji w momencie kiedy to wszystko wyszło, jestem w stanie w te niepamięć uwierzyć.
Po feralnym wieczorze, ogladalismy tv a ja wzięłam do ręki jego telefon, wtedy zauważył ze telefon z tylu jest zbity i to porządnie. Zapytał mnie jak to się stało, ale nie wiedziałam wiec mówię napisz do tej koleżanki z która byłeś może ona wie.
I wiedziała. A ja niesiona intuicja, wyrwałam mu telefon i zapytałam czy coś jeszcze powinien pamiętać.
Nie było łatwo bo nie chciała nic napisać. Nawet zaznaczyła, ze przecież on sam zakazał jej pisania na ten temat czegokolwiek, ze ja się nie mogę o niczym dowiedzieć.
Ale w końcu poszło. Napisała ze doszło między nimi do seksu oralnego. Jednostronnego. To on ja rozebrał i zrobił co miał zrobić. Między czasie odpisywał mi nawet na SMS …
Oczywiście teraz mówi ze 1. Nie pamięta a 2. Gdyby był w pełni świadomy co robi, nic takiego by się nigdy nie stało.
Przez ten miesiąc on stara się, próbuje i widzę to ale jakoś no nie mogę … nie mogę dać mu się do siebie zbliżyć. Jego dotyk mnie po prosu obrzydza i boli.
Myśle, ze to co się stało jest trochę moja wina … bo w sumie chyba wymagam od niego czegoś, czemu on nie potrafi sprostać i chyba … po prostu po alkoholu było mu łatwiej podbudować swoje ego i poczuć się wartościowym facetem.
Problem w tym, ze ja mimo tego ze naprawdę go kocham i zależy mi na nim, chyba już nie potrafię patrzec na niego bez krytyki w oczach. Za bardzo mnie to zabolało.
Jak myślicie dać szanse czy lepiej będzie jak po prostu oboje sobie już odpuścimy…