Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 33 ]

Temat: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Cześć wszystkim

Pisze ten temat za namową żony która dzisiaj stwierdziła podczas naszej dyskusji że mogłbym spytać o zdanie na forum innych i poznać punkt widzenia innych no bo co mi szkodzi

Otóż sprawa polega na tym że wg żony ja nie lubię ludzi i że to mój problem ale sama podkreśliła też to że być może to ona ma problem z tym jak mnie odbiera a nie że ja ten problem mam.... W tym wszystkim chodzi o to że ja podejście do życia mam takie że dla mnie liczy się żona syn najblizsza rodzina i to w zasadzie koniec nikt inny się nie liczy zdanie innych się nie liczy inni mogliby nie istnieć. Dla mnie to jest normalne bo skoro wspólne życie mam z żoną to tylko no to tylko jej się słucham z nią omawiam nasze sprawy z nią mam ochotę spędzać czas inni mi są niepotrzebni. Znajomi koledzy wszystko się rozjechało tak na dobrą sprawę mam jednego kolegę z ktorym we dwójkę pracujemy i jest mi z tym dobrze. Nigdy nie czułem potrzeby posiadania wielu znajomych nie czułem potrzeby imprezowania wychodzenia z domu itp jak gdzieś wychodziłem to zazwyczaj się męczyłem no nie lubię tego mi jest dobrze tak jak jest. Żona nawet czasami mi potrafiła powiedzieć że mi nie jest dobrze wpierala mi że ja tak naprawdę nie chcem tak życ bo oczywiście jak to kobieta wie lepiej.... z tym że się myli bo mi jest dobrze ja jestem szczęśliwy żona dziecko co więcej trzeba ja nie chcem robić nic na siłę nie chcem się na siłę zmieniać no zmieniać w coś czego nie cierpię. Uważam że każdy ma prawo do tego żeby żyć po swojemu jak ktoś lubi oczywiście jak się jest z kimś w związku to w taki sposób żeby drugiej osoby nie ranić no ale każdy ma prawo być sobą i żyć po swojemu. A to co moja żona ostatnio mi wmawia że ja nie lubię ludzi - na codzień mam kontakt z obcymi ludźmi z którymi porozmawiam pozartuje pośmieje się pogadam głupoty itd pracuje od pn do pt z kolegą który jest moim szefem praktycznie już dwa lata i nie było żadnej kłótni żadnego spięcia czy to z nim czy z klientami czy z innymi ludźmi którzy przychodzą i znamy się z widzenia więc nie wydaje mi się zeby żona miała rację że ja ludzi nie lubię.... Ostatnio weszliśmy w temat budowy domu i oczywiście jak to w rodzinie zaczęło się doradzanie co i jak mam zrobić u siebie doradzanie bardziej na zasadzie wydawania poleceń i tutaj też wywiązała się dyskusja z moja żoną która twierdzi że niepotrzebnie się ciskam jak ktoś ma swoje "sugestie".... no właśnie tzw " sugestie "..... na wszelkie sugestie i wtracanie się innych do moich spraw ja od zawsze mam alergię i mnie to uruchamia w sekundę. Całe życie radzilem sobie sam ja jestem samodzielny potrafię myśleć zrobić nauczyc sie tego czego nie umiem czyjejś pomocy nie potrzebuje i wg mojej żony to jest nie wporządku ponieważ powinienem słuchać innych (rodziny) i ich "sugesti".... Nooo soryyy.... I na koniec tematy świąteczne itp - nie cierpię tego. Usiąść i słuchać durnego gadania wszystkich dookoła no to jest męczarnia ogromna. Oczywiście zona lubi i jak sama mówi ma potrzebę czasami tak posiedzieć i to ja rozumiem i w wielkich bólach ale zazwyczaj godze się na to żeby pojechać posiedzieć ale robię to tylko dla niej żeby jej było dobrze ja sam nie mam żadnej przyjemności z tego jest mi niedobrze z tym ale dzielnie to znoszę. Pod tym względem uważam że idę na kompromis z żoną bo mimo że nie cierpię tego to robię to dla niej.

I teraz pytanie do was czy wg was to ja mam problem czy moja żona ma problem z którym z nas jest coś nie tak a może z nikim..... czy żona ma prawo wymagać żebym na siłę i na przekór sobie szukal znajomych kolegów po to żeby ich mieć i na siłę z nimi kontakt utrzymywac czy żona ma prawo wymagać żebym do swoich spraw dopuszczał rodzinę i pozwalał żeby rodzina się wtrącala. Mi jest dobrze tak jak jest ja się dobrze czuje spotkania rodzinne staram się często iść na kompromis z żoną tak żeby sama nie była a że nie mam potrzeby mieć znajomych no nie mam i tyle. Ludzi jakbym nie lubił to bym nie wykonywał tej pracy którą wykonuje a kontakt z ludźmi w pracy mam codziennie. Jak myślicie wspólnie z żoną ciekawi jesteśmy jak inni na to spojrzą

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Drogie Bravo...
Ja lubię kolor niebieski, a żona czerwony.
Kto ma rację, a kto jest świnią?

3 Ostatnio edytowany przez SaraS (2022-03-20 10:38:04)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

A jest coś pośrodku? Bo moim zdaniem bardzo zero-jedynkowo na to patrzysz; kto ma rację, albo po Twojemu, albo tak, jak żona chce. A dużo zależy od sytuacji.
Np. nie rozumiem, dlaczego żona chce, żebyś znalazł sobie kolegów. Sądzę, że to Twoja sprawa, czy i z kim wychodzisz, przecież nie ma to wpływu na Twoją żonę. Zrozumiałabym, gdyby jej brakowało waszych wspólnych wyjść, ale tak? Z drugiej strony nie byłabym zachwycona, gdyby partner uważał spędzenie ze mną czasu na uroczystościach w rodzinnym gronie za wielkie poświęcenie - oczekiwanie, że mąż będzie towarzyszył w takich momentach jest naturalne. Czyli: uważam, że żona nie powinna narzucać Ci, co masz robić sam, w swoim wolnym czasie, ale jednocześnie ma pełne prawo oczekiwać, że część wspólnego czasu spędzicie razem wśród ludzi. Ona Cię nie wypycha samego, ale i Ty nie stawiasz warunku, że wasz wspólny czas tylko w odosobnieniu.

Co do nieproszonych rad - well, ja Cię całkowicie rozumiem, też mam na to alergię, zwłaszcza jeśli to raczej polecenia niż rady. Tu na pewno nie brałabym cudzego zdania pod uwagę, przy każdym poleceniu bym reagowała, natomiast co do samych "dobrych rad" - to zależy, z jaką częstotliwością i naciskiem na dostosowanie się do nich by się pojawiały. Jak ktoś powie, że "balkon to strata pieniędzy, jeśli ma się ogród", to mogę zignorować, ale jak zacznie dopytywać o decyzję i żądać wzięcia swojego zdania pod uwagę, to wtedy ja wyrażę swoje na temat wtrącających się. wink

A właściwie dlaczego żona tak upiera się, że nie lubisz ludzi? Tzn. dlaczego chce, żebyś to przyznał?

4

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Jesteś pewnie introwertykiem i żona powinna to zrozumieć, że jesteś jaki jesteś, nie taki jak ona by oczekiwała, więc powinna to zaakceptować i się nie czepiać, bo to jest bezcelowe.

Ale jak się nie ma większych problemów, to widzi się go nawet w braku większej liczby kolegów męża...
Mam pytane, czy przed ślubem wszystko wam pasowało, dałeś odczuć żonie, że nie lubisz "spędów" rodzinnych?

Co do rozmawiania z innymi na temat np. budowy domu, to ja bym wysłuchała propozycji rodziny, ale i tak zrobiła swoje, tu trzeba dojść tylko do kompromisu z mężem/żoną.
Ale jak Ciebie to irytuje to masz prawo nie wysłuchiwać...

W związku każdy powinien też mieć swoje życie, nie trzeba wszędzie i wszystko z parnerem.

Generalnie zgadzam się z Twoim spojrzeniem na związek, żona powina się cieszyć, że ma decyzyjnego faceta, a nie choragiewkę na wietrze....

5

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
SaraS napisał/a:

A właściwie dlaczego żona tak upiera się, że nie lubisz ludzi? Tzn. dlaczego chce, żebyś to przyznał?

Jeśli kobieta pyta o zachowanie standardowe zony, to nic tylko usiąść i płakać. smile No wiadomo o co chodzi. O atrakcyjność. Czy mrukiem i samotnikiem można się pochwalić? Czy można być o kogoś takiego zazdrosnym? 0 emocji. Tylko szara codzienność.
Czy kobieta może z kimś takim żyć? No jasne, że może. Ale jest tu poważne zagrożenie, jak taka zona przerzuci i na kogo te swoje braki emocjonalne. Z wątków nawet tego forum wiemy, że bywa to różnie.

6

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

O matko. big_smile Mój partner też jest do pewnego stopnia samotnikiem, sam z kolegami spotyka się średnio dwa razy w roku może i nie przyszło mi do głowy, że mogłoby mi to przeszkadzać. XD Wystarczy, że mamy wspólnych znajomych, z którymi spotkamy się częściej, albo wychodzimy sami. Najwyraźniej muszę coś zmienić, zaraz go wygonię z domu, później urządzę scenę zazdrości, a na koniec wytłumaczę, że to po to, żeby mi się nie znudził.

7 Ostatnio edytowany przez madoja (2022-03-20 11:40:53)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Oboje jesteście normalni. Ty jesteś introwertykiem, Twoja żona ekstrawertyczką. Podejście "trzeba wychodzić do ludzi, trzeba zawiązywać przyjaźnie" jest przestarzałe, gdy nie znano jeszcze za bardzo mechanizmu introwertyzmu i takich ludzi uznawano po prostu za dziwaków.

Jedyny błąd jaki oboje zrobiliście, to nie dobraliście się odpowiednio. Ja też jestem intro i wiele razy od męża słyszę że nie lubię ludzi, że tylko dom i dom. I żałuję czasami, że nie znalazłam kogoś podobnego do mnie.

Rozwiązanie to chyba kompromis. Czyli jeździsz w bólach (znam to) na spotkania rodzinne, ale ona zgadza się na weekendy w domu, ewentualnie wyjdzie gdzieś z koleżankami sama.

8 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-03-20 11:53:13)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
SaraS napisał/a:

O matko. big_smile Mój partner też jest do pewnego stopnia samotnikiem, sam z kolegami spotyka się średnio dwa razy w roku może i nie przyszło mi do głowy, że mogłoby mi to przeszkadzać. XD Wystarczy, że mamy wspólnych znajomych, z którymi spotkamy się częściej, albo wychodzimy sami. Najwyraźniej muszę coś zmienić, zaraz go wygonię z domu, później urządzę scenę zazdrości, a na koniec wytłumaczę, że to po to, żeby mi się nie znudził.

Nie zrozumiałaś sensu mojej wypowiedzi i cos tam dopowiedziałaś od siebie. A przecież napisałem dość jasno i krótko, że kobieta z kimś takim może żyć. Ale jest to poważne zagrożenie dla związku, kto wie czy nie najczęstszy powód kryzysu w małżeństwie, jak to właśnie jest przedstawione w tym wątku. Często to prowadzi kobietę do zdrady. Ileż to wątków już na tym forum było, że ona oczywiście męża ułożonego domownika kocha, ale oczy śmieją się do tego atrakcyjnego, żywego i towarzyskiego.

9

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Zrozumiałam bardzo dobrze, tylko odpowiedziałam z przymrużeniem oka. wink

A tak na poważnie: jestem w stanie zrozumieć, że kobiecie przeszkadza mąż, który nigdy nigdzie z nią nie chce wychodzić. Ja też bym oszalała, gdybym faceta miała tylko w domu, a poza domem - sorry, skarbie, zapomnij. Odbierałabym to właściwie jako rodzaj ultimatum: jeśli chcesz spędzać ze mną czas, to siedzisz w domu.

Ale w tym wątku przecież chodzi o coś innego. Żona chce, żeby mąż spotykał się sam z kolegami. I tego kompletnie nie mogę zrozumieć - co za różnica, czy on wyjdzie z kolegą na piwo, czy posiedzi w domu z książką?

10

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Wg mnie w tym wątku chodzi o niezaspokojoną potrzebę żony, bycia z kimś atrakcyjnym. Reszta to szczegóły.

11

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
Legat napisał/a:
SaraS napisał/a:

O matko. big_smile Mój partner też jest do pewnego stopnia samotnikiem, sam z kolegami spotyka się średnio dwa razy w roku może i nie przyszło mi do głowy, że mogłoby mi to przeszkadzać. XD Wystarczy, że mamy wspólnych znajomych, z którymi spotkamy się częściej, albo wychodzimy sami. Najwyraźniej muszę coś zmienić, zaraz go wygonię z domu, później urządzę scenę zazdrości, a na koniec wytłumaczę, że to po to, żeby mi się nie znudził.

Nie zrozumiałaś sensu mojej wypowiedzi i cos tam dopowiedziałaś od siebie. A przecież napisałem dość jasno i krótko, że kobieta z kimś takim może żyć. Ale jest to poważne zagrożenie dla związku, kto wie czy nie najczęstszy powód kryzysu w małżeństwie, jak to właśnie jest przedstawione w tym wątku. Często to prowadzi kobietę do zdrady. Ileż to wątków już na tym forum było, że ona oczywiście męża ułożonego domownika kocha, ale oczy śmieją się do tego atrakcyjnego, żywego i towarzyskiego.

Ale przecież nie ma reguły...
Ale z reguły jesteśmy przewrotni, jak mamy za dużo emocji, to marzymy o spokoju i odwrotnie.
Nie jest też powiedziane, że autor pozbawiony jest emocji, widocznie żonie tym zaimponował, że za niego wyszła, więc niech teraz nie wymyśla i nie gnębi go, że nie lubi ludzi, bo chociażby i tak by było to jego sprawa i tego nie zmieni...
Jedynie może zmienić męża, jak to jej tak doskwiera...

12

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Trochę zabawne a trochę przerażające są takie zdania typu "masz/musisz sobie kogoś znaleźć".Tak jakby jedna osoba miała ukłdać życie drugiej..Oczywiście w takich wypadkcah zawsze introwertyk jest odbierany jako ten dziwny czy gorszy a siedzneie w domu jako najwiekszą zbrodnię.

13

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
Legat napisał/a:

Wg mnie w tym wątku chodzi o niezaspokojoną potrzebę żony, bycia z kimś atrakcyjnym. Reszta to szczegóły.

Możliwe. Tylko tu nie ma nic o tym, że ciągle siedzą w domu, a autor jest nudnym facetem, co wszystkie popołudnia spędza w domu przed TV. Mamy informacje tylko o jego stosunku do innych ludzi. A więc wg mnie równie dobrze autor może być interesującym, atrakcyjnym mężczyzną, który robi z żoną różne fajne rzeczy, tylko bez znajomych wokół, a żona z niewiadomych powodów chce mu znaleźć kumpli. A może być i tak, że rzeczywiście autor siedzi wyłącznie w domu i nic nie robi, narzekania żony ma za fanaberie, tylko w tym wypadku te pretensje żony byłyby co najmniej dziwne - bo to, że autor spotka się z kumplami, nie zmieni tego, że nie wychodzi nigdzie z żoną.

14 Ostatnio edytowany przez madoja (2022-03-20 13:27:34)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
bagienni_k napisał/a:

Trochę zabawne a trochę przerażające są takie zdania typu "masz/musisz sobie kogoś znaleźć".Tak jakby jedna osoba miała ukłdać życie drugiej..Oczywiście w takich wypadkcah zawsze introwertyk jest odbierany jako ten dziwny czy gorszy a siedzneie w domu jako najwiekszą zbrodnię.


Czyli to co wyżej napisałam.

A trzeba dodać że introwertyzm pogłębia się z wiekiem, więc żona autora będzie coraz bardziej nieszczęśliwa. Ja jeszcze z 10 lat temu dość lubiłam wychodzić, poznawać kogoś. Teraz dla mnie pełnią szczęścia jest "naleśnikowanie" - tak nazwałam wieczory, gdy owijam się w koc i oglądam filmy/czytam książki. Na serio jestem wtedy szczęśliwa. Coraz mniej i rzadziej odczuwam potrzebę obcowania z ludźmi. Nie to że ich nie lubię, po prostu umiem dobrze się bawić bez nich. Oczywiście jak trzeba (praca czy jakieś przypadkowe spotkania) to jestem miła, gadatliwa i dowcipna, ale to jakby wysysa ze mnie energię, a baterię ładuję w samotności.

Jak byłam dzieckiem czy nastolatką i czasami wybierałam pozostanie w domu zamiast wyjścia ze znajomymi, to słyszałam opinie że to dziwne, że mam swój świat (w pejoratywnym wydźwięku) i czułam się winna z tego powodu, czułam społeczną presję by być innym człowiekiem. Teraz mam na to wyje*ane, chcę żyć tak jak mi wygodnie i co mi daje radość. Niczego nie muszę.
I właśnie dobrze znaleźć sobie osobę która po prostu "da Ci żyć". Nie wmawia Ci że jesteś dziwakiem, freakiem, że coś musisz.

15

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Ja myślę, że tu oliwy do ognia dolewa jej  rodzina, a ona nie ma swojego zdania i projektuje to na Ciebie. Bo tak często bywa.

Bo co to za mąż jak nie lubi towarzystwa nie lubi wypić, bo przecież lepiej jakby miał kumpli i latał po klubach... tongue

Żona szuka dziury w całym w czym skrupulatnie pomaga jej rodzina, takie jest moje zdanie, a Ty nie pozwalasz sobą rzadzić, to jesteś wg nich nie do życia...

Teraz pytanie, czy żona chce z Tobą trzymać czy ze swoją rodziną...

16 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-03-20 14:32:08)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
SaraS napisał/a:
Legat napisał/a:

Wg mnie w tym wątku chodzi o niezaspokojoną potrzebę żony, bycia z kimś atrakcyjnym. Reszta to szczegóły.

Możliwe. Tylko tu nie ma nic o tym, że ciągle siedzą w domu, a autor jest nudnym facetem, co wszystkie popołudnia spędza w domu przed TV. Mamy informacje tylko o jego stosunku do innych ludzi. A więc wg mnie równie dobrze autor może być interesującym, atrakcyjnym mężczyzną, który robi z żoną różne fajne rzeczy, tylko bez znajomych wokół, a żona z niewiadomych powodów chce mu znaleźć kumpli. A może być i tak, że rzeczywiście autor siedzi wyłącznie w domu i nic nie robi, narzekania żony ma za fanaberie, tylko w tym wypadku te pretensje żony byłyby co najmniej dziwne - bo to, że autor spotka się z kumplami, nie zmieni tego, że nie wychodzi nigdzie z żoną.

Otóż to! Zbyt pochopnie wydaje się opinie na czyjś temat. Żona, jeśli twierdzi w ten sposób, pewnie kompletnie nie może tolerować tego, że Autor woli spędzać czas w zaciszu domowym niż gdziekolwiek wyjść. On zdaje się twardo stawiać warunki: "albo tak albo wcale". Podchodzi do sprawy stronniczo, gdyż uznaje za właściwe jedynie takie postępowanie, jakie ONA uważa za stosowne.
Własna żona uważa Autora za "niedoskonałego" czy nieodpowiedniego bo facet nie ma wianuszka znajomych i nie potrzebuje ciągle z nimi utrzymywać kontaktu.

17

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
SaraS napisał/a:

A jest coś pośrodku? Bo moim zdaniem bardzo zero-jedynkowo na to patrzysz; kto ma rację, albo po Twojemu, albo tak, jak żona chce. A dużo zależy od sytuacji.
Np. nie rozumiem, dlaczego żona chce, żebyś znalazł sobie kolegów. Sądzę, że to Twoja sprawa, czy i z kim wychodzisz, przecież nie ma to wpływu na Twoją żonę. Zrozumiałabym, gdyby jej brakowało waszych wspólnych wyjść, ale tak? Z drugiej strony nie byłabym zachwycona, gdyby partner uważał spędzenie ze mną czasu na uroczystościach w rodzinnym gronie za wielkie poświęcenie - oczekiwanie, że mąż będzie towarzyszył w takich momentach jest naturalne. Czyli: uważam, że żona nie powinna narzucać Ci, co masz robić sam, w swoim wolnym czasie, ale jednocześnie ma pełne prawo oczekiwać, że część wspólnego czasu spędzicie razem wśród ludzi. Ona Cię nie wypycha samego, ale i Ty nie stawiasz warunku, że wasz wspólny czas tylko w odosobnieniu.

Co do nieproszonych rad - well, ja Cię całkowicie rozumiem, też mam na to alergię, zwłaszcza jeśli to raczej polecenia niż rady. Tu na pewno nie brałabym cudzego zdania pod uwagę, przy każdym poleceniu bym reagowała, natomiast co do samych "dobrych rad" - to zależy, z jaką częstotliwością i naciskiem na dostosowanie się do nich by się pojawiały. Jak ktoś powie, że "balkon to strata pieniędzy, jeśli ma się ogród", to mogę zignorować, ale jak zacznie dopytywać o decyzję i żądać wzięcia swojego zdania pod uwagę, to wtedy ja wyrażę swoje na temat wtrącających się. wink

A właściwie dlaczego żona tak upiera się, że nie lubisz ludzi? Tzn. dlaczego chce, żebyś to przyznał?


To że żona nie jest zachwycona tym że bez większej ochoty spędzam czas na rodzinnych spotkaniach to oczywiście rozumiem i będąc na jej miejscu i mając jej podejście do spotkań też pewnie miałbym żal więc o to nie mam pretensji że z mojej winy nie czuje sie zbyt dobrze dlatego też jak już trzeba to zaciskam tyłek i siedzę aleeee nie będę też kłamał i oszukiwał że to lubię. A dlaczego żona tak się upiera - wiesz co może nie upiera ale bardziej takie zdanie sobie wyrobiła właśnie na podstawie tego że rodzinnych spotkań nie lubię wyjść na imprezy też nie lubię i nie lubię jak ktoś wtrąca się do mojego życia pewnie stąd takie zdanie sobie wyrobiła. A ja po prostu innych mam gdzieś bez obrazy:)

A z cudzymi radami to najmniejszy problem gębę mam jak będzie trzeba to otworzę raz a dobrze więc to nie problem dla mnie:)

18

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

A jeszcze co do mojej żonki to czytaj kochanie czytaj wiem ze czytasz i zapraszam do dyskusji haha:)

Otóż moja kochana od początku wiedziała jaki jestem także tu nie miała niespodzianki. Ona sama też nie przepada za imprezami to nie jest tak że ja tylko w dom a ona chce wychodzić. Wspólnie wolny czas spędzamy zazwyczaj właśnie poza domem - a to wyjazd nad morze a to kino a to sklepy a to kebaby a to spacery nooo różnie no pod tym względem to nie jest tak że jedno chce przed tv a drugie szaleć. A co do dobrania się - akurat tutaj jestem pewny że dobralismy się bardzo dobrze bo potrafimy się rozumieć bez słów i potrafimy godzinami gadać o dosłownie wszystkim ale właśnie jedyne tarcia jakie są to na tematy o których mówiłem. I to są tarcia to nie są kłótnie bardziej dyskusje o tym i przekomarzanie się

19

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
wieka napisał/a:

Ja myślę, że tu oliwy do ognia dolewa jej  rodzina, a ona nie ma swojego zdania i projektuje to na Ciebie. Bo tak często bywa.

Bo co to za mąż jak nie lubi towarzystwa nie lubi wypić, bo przecież lepiej jakby miał kumpli i latał po klubach... tongue

Żona szuka dziury w całym w czym skrupulatnie pomaga jej rodzina, takie jest moje zdanie, a Ty nie pozwalasz sobą rzadzić, to jesteś wg nich nie do życia...

Teraz pytanie, czy żona chce z Tobą trzymać czy ze swoją rodziną...


I tu się mylisz bo lubię wypić wink 

Uważam że żona woli trzymac ze mną natomiast nie odcina się od doradzania tak jak ja to robie bo ja się odcinam całkowicie a żona robi też po swojemu ale dopuszcza też zdanie innych czyli tak troszkę jakby się bała postawić. Natomiast wątpię żeby jej rodzina ją ustawiała przeciwko mnie myślę że taki scenariusz mogę wykluczyć na ten moment

20

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
bagienni_k napisał/a:

Trochę zabawne a trochę przerażające są takie zdania typu "masz/musisz sobie kogoś znaleźć".Tak jakby jedna osoba miała ukłdać życie drugiej..Oczywiście w takich wypadkcah zawsze introwertyk jest odbierany jako ten dziwny czy gorszy a siedzneie w domu jako najwiekszą zbrodnię.


Dokładnie. Ile to ja już się nasłuchałem (nie tylko od żony) że jestem dziwny tylko dlatego że co weekend nie lecę do klubu i nie wracam nawalony o 6 nad ranem. Wolny czas wolę spędzić bez tłumu ludzi tak mi lepiej i w innym miejscu niż klub. W domu lubię posiedzieć ale też lubię gdzieś pojsc niekoniecznie tam gdzie wszyscy

21 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-03-20 18:11:59)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Nie mówię, że żonę nastawiają przeciwko Tobie, ale pewnie trują...A ona nie potrafi, jak piszesz, postawić się i uciąć temat.

W każdym razie, mam nadzieję, że żona Cię zaakceptuje w całości big_smile i nie będzie robiła problemu z nie lubieniem ludzi.

22

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
Bąbelek87 napisał/a:

A jeszcze co do mojej żonki to czytaj kochanie czytaj wiem ze czytasz i zapraszam do dyskusji haha:)

Otóż moja kochana od początku wiedziała jaki jestem także tu nie miała niespodzianki. Ona sama też nie przepada za imprezami to nie jest tak że ja tylko w dom a ona chce wychodzić. Wspólnie wolny czas spędzamy zazwyczaj właśnie poza domem - a to wyjazd nad morze a to kino a to sklepy a to kebaby a to spacery nooo różnie no pod tym względem to nie jest tak że jedno chce przed tv a drugie szaleć. A co do dobrania się - akurat tutaj jestem pewny że dobralismy się bardzo dobrze bo potrafimy się rozumieć bez słów i potrafimy godzinami gadać o dosłownie wszystkim ale właśnie jedyne tarcia jakie są to na tematy o których mówiłem. I to są tarcia to nie są kłótnie bardziej dyskusje o tym i przekomarzanie się

Okej, to zgodnie z tym, co pisałam wcześniej: kompletnie nie rozumiem Twojej żony. Skoro często wychodzicie razem, to gdzie tu problem? Dlaczego jej tak zależy, żebyś wychodził gdzieś z kolegami? Co jej to da?

23 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-03-20 20:16:20)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Pisać szczerze?
No niestety autorze żle to widzę.
Bo Twoja żona widocznie niezależnie od tego co robi, sama że sobą się nudzi i czuje sie malo wartosciowa, więc Twoją osobą chce podpierać swój wizerunek.
Tak jak pasują jej takie A nie inne buty, tak sobie chce ułożyć człowieka pod to, co jej pasuje.
Prawdopodobnie jest zakompleksiona, niezbyt bystra i zazdrości innym.
Chce sobie podnieść swoją wartość mężem, tylko to trzeba trochę stuningować.
Coś w rodzaju żony Rybaka z bajki o rybaku i złotej rybce. Wiemy jak to się skończyło.
Radzę Ci dać sobie powoli z nią spokój, bo to się będzie nasilać a nie zmniejszać.
Jeśli się nie ma przy sobie kogoś przy kim można być sobą, to tak naprawdę NIKOGO się nie ma.
Może jej psa kup ? Pomoże dorażnie..
Albo niech pracę zmieni na taką gdzie się towarzysko wyżyje?
Bo to chyba jest tak że gdy w pracy spotykasz mnóstwo ludzi to marzysz o domowym zaciszu i odwrotnie: gdy siedzisz tam z buzią na kłódkę by się szefowi nie narażać to szukasz czegoś innego po przyjściu do domu.
Może Wy tak właśnie macie.?

24

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

a do tej budowy tez macie zgodne stanowisko czy Ty masz swoje zdanie i wiesz lepiej? Generalnie z tego opisu wynika, ze jest super, macie dobry kontakt, jestescie za soba, wychodzicie razem, tylko te rodzinne spotkania czasem i dobre rady innych no i generalnie by bylo wiecej znajomych? ... chyba ze cos przeoczylam.. Co do tego ze masz innych gdzies ale dla malzonki zaciskasz zeby i uczestniczysz w rodzinnych spendach - godne pochwaly, dziecku trzeba dac dobry przyklad na pielegnowanie rodzinnych wiezi bo nie jestesmy samotna wyspa.. smile
Cos mi umyka, gdzie ten problem...

25 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-03-20 21:06:02)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Ja może źle ogarnęłam, ale mam wrażenie że problem leży w niezadowoleniu żony.
Pytanie czy ono rzeczywiście jest marginalne i w duchu przekomarzania się, czy duch przekomarzania się jest tylko w autorze, a w żonie narasta frustracja większą niż autor przypuszcza. I czy problem jest do rozwiązania.
Są  różne filozofie zyciowe: jedni napiszą: zyj i daj żyć innym, a inni muszą mieć dwa koniki przy dyszlu o tym samym myśleniu, bo inaczej nie są szczęśliwi.

26

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Jestes po prostu typem "gbura" - przepraszam, ale tak Cię odbieram. Nie lubisz za bardzo słuchać innych ludzi bo CIę nie interesują, nie interesuje Cię ich opinia. Skupiony jesteś na sobie i swoim poletku.
Twoje pytanie jest neizasadne - bo ani Ty ani żona nie macie racji bo tu nie ma co rozkminiać. Wy po prostu jesteście INNI i macie INNE podejście do życia.

27

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

No to żona dostała pstryczka w nos tu na forum,  a pewnie szukała potwierdzenia swoich słów big_smile

Jesteś jaki jesteś,  nie  ma co zmieniać się na siłę.  Natomiast  zapewniam,  że czasem warto wysłuchać opinii  kogoś,  daje zupełnie inny punkt widzenia  do wyrobienia nawet własnego zdania na jakiś temat smile

A żona hm mam obraz takiej Grażynki,  wszystko wie lepiej i chce komuś zmieniać życie,  mając w swoim bajzel

28 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2022-03-20 22:52:41)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

po co ma wysluchiwac opinii innych skoro wyrobione zdanie ma....
czy zgadzacie sie z zona co do budowy tego domu?? Czy to inne podejsvie do zycia to tylko w kwestii bycia towarzyskim???

29

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona
cześka8 napisał/a:

po co ma wysluchiwac opinii innych skoro wyrobione zdanie ma....
czy zgadzacie sie z zona co do budowy tego domu?? Czy to inne podejsvie do zycia to tylko w kwestii bycia towarzyskim???

A bo widzisz...  Głupotą jest stwierdzić,  że wie się już wszystko, mądrością przyznać,  że nigdy się nie dowiem wszystkiego.  Właśnie po to.  Swoje zdanie można mieć,  ale nie mądre jest zamykać  się na inne opinie.

30 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2022-03-21 00:30:16)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

o powyższym to chyba jasno się autor wypowiedział, odcina się całkowicie -tez kwestia jak dalekie te doradzania i w jakich sprawach.  ....
Pytałam tylko o budowę, jeśli są tak dobrze dobrani i tak fajnie się dogaduja - oprócz tych zgrzytów z wyjściami, to niech zajmie małżonkę ...urządzaniem przyszłego ogrodu - by jej się nie.. nudzilo

31 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-03-25 13:37:42)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Szwagier wybudował dom, po kilku latach wiele w nim pozmieniał, a po czasie stwierdził, że dopiero za trzecim razem by wiedział, jak go powinien wybudować . Te pierwsze zmiany dla mnie były oczywiste od samego początku, a że nie było okazji, to i nie było w tym temacie rad. Może to i dobrze, bo mógłby się czuć urażony, że mu się coś narzuca, niemniej uniknąłby tym sposobem dużych nakładów finansowych. To tak odnośnie dobrych rad wink
Zrobisz jak będziesz chciał, bo to Twój dom. Nie dziw się jednak, że rodzina chce czasem pomóc.

Co do lubienia ludzi - mam wrażenie, że mężczyźni mają więcej luźnych znajomości, kolegów z którymi pogadają, pośmieją się i kazdy wraca do swojego życia. Kobiety najczęściej mają mniej relacji, za to są one głębsze. Każdy w inny sposób zaspokaja swoją potrzebę kontaktów z ludźmi i bliskości, co nie musi świadczyć o tym, czy lubimy ludzi, czy nie smile

32

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

No wlasnie ja tak mialam, ja ekstro on intro i ciezko bylo, latami walczylismy az w koncu sie rozwiedlismy po 10 latach bycia razem.

33 Ostatnio edytowany przez edek z krainy kredek (2022-03-25 18:05:39)

Odp: Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

autorze moze zona chce zebys mial nowego kumpla i sie z nim gdzies bujal, bo sasiada macie co z checia cos naprawi czy przesmaruje gdzie zgrzyta.

A powaznie skoro zgrana was para, to co za problem czasem pojsc na kompromis i osiagnac konsensus. Jak czasem odmowisz imprezy rodzinnej i zenscina pojdzie sama, to swiat sie nie zawali,
podobnie jak raz wyjdziesz do jej swiata spolecznosci - klapniesz  jedno ucho, zamkniesz jedno oko i jakos przetrwasz.
Zycie w zwiazku nigdy nie jest nieustajacym pasmem sukcesow , miodem plynaca rzeka...no idealow nie ma, cos musi czasem zgrzytnac, wazne zebys posmarowal to miejsce na czas ( bez osoby pomocy innych tak jak lubisz ).

Posty [ 33 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Podejście do życia - kto ma rację ja czy żona

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024