Kłamstwo w związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kłamstwo w związku

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: Kłamstwo w związku

Hey, jestem z chłopakiem od prawie 4 lat za 3 miesiące mamy brać ślub, a tu nagle dowiedziałam się że nie ma szkoły,  wcześniej mówił że skonczyl zawodówkę nie drążyłam tematu, a teraz nagle wyskoczył że po 18 urodzinach  rzucił szkołę  a ja nie wiem co o tym myśleć trochę mnie to zaskoczyło i mam mętlik w głowie, co jesli z innymi sprawami też mnie oklamywal ? Niby mówi że się bał,  że się wstydził  ale jakoś mnie to zabolało i nie daje spokoju.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kłamstwo w związku
Maleństwo20 napisał/a:

Hey, jestem z chłopakiem od prawie 4 lat za 3 miesiące mamy brać ślub, a tu nagle dowiedziałam się że nie ma szkoły,  wcześniej mówił że skonczyl zawodówkę nie drążyłam tematu, a teraz nagle wyskoczył że po 18 urodzinach  rzucił szkołę  a ja nie wiem co o tym myśleć trochę mnie to zaskoczyło i mam mętlik w głowie, co jesli z innymi sprawami też mnie oklamywal ? Niby mówi że się bał,  że się wstydził  ale jakoś mnie to zabolało i nie daje spokoju.

No a co za różnica czy skończył szkołę czy nie?

3

Odp: Kłamstwo w związku

Nie chodzi o samą szkole , tylko o fakt że ukrywał to przez cały czas, jestem z tych osób które wola znać prawdę od początku.

4 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-03-11 23:20:28)

Odp: Kłamstwo w związku

Trudno wyczuć, czy to jedyne kłamstwo, ale tak czy tak nadwyręża zaufanie.
Pytanie czy ukrywał prawdę, czy mówił wprost, że skończył, a nie skończył.

5

Odp: Kłamstwo w związku

Dla mnie to by było sporej wagi kłamstwo. Niby ślub macie brać, a on takie sprawy zataja?

6

Odp: Kłamstwo w związku

Czy to kłamstwo wpływa jakoś na wasze aktualne życie?
Czy czujesz ze nie jest dla ciebie wystarczający bo skończył tylko podstawówkę?
Czemu się go po prostu nie zapytasz czy ukrywa cos jeszcze?

7

Odp: Kłamstwo w związku

Mi też by się zapaliła lampka - nie przez wzgląd na to jakie ma wykształcenie, a przez to że taki fakt zatajał. To dość spory szczegół z życia a nie jakaś pierdoła typu ulubiony kolor

8

Odp: Kłamstwo w związku

Wiesz co, nie rozdmuchiwałbym tego jakos bardzo, jeżeli sam Ci się do tego przyznał a nie wyszło to "gdzieś przypadkiem" bez jego inicjatywy, to najwyraźniej gryzło go że nie był z Tobą szczery i wolał wyjaśnić przed ślubem.

Masz natomiast pełne prawo czuć się trochę zawiedziona i myślę że dobrym pomysłem byłoby podzielenie się tymi wątpliwościami z narzeczonym - on "zrzucił" z siebie tę historię i teraz trochę spadło na Ciebie więc dobrze by było przegadać to jeszcze raz, że takie a nie inne emocje w Tobie to wywołało. Myślę że wtedy więcej się dowiesz, zapytaj o to co czujesz że chcesz zapytać i zamknij w swojej głowie ten temat. Rozgrzebywanie go tutaj bez udziału partnera niczego Ci nie rozwiąże.

9

Odp: Kłamstwo w związku

Niby nic się nie zmieniło,  między nami, pytałam czy coś jeszcze zatail to zarzeka się ze nie.  Ale coś nie daje mi spokoju. Sama szkoła problemem nie jest bo daje sobie rade z pracą i w ogóle ale ten fakt że nie powiedział od początku mnie męczy. Niby mówi że było mu wstyd i nie wiedział jak ma to zrobić

10

Odp: Kłamstwo w związku

Z drugiej strony generalnie faceci nie lubią przyznawać się do swoich błędów czy słabości, więc może już odpuść ten temat, bo ideałów nie ma.

11

Odp: Kłamstwo w związku
wieka napisał/a:

Z drugiej strony generalnie faceci nie lubią przyznawać się do swoich błędów czy słabości, więc może już odpuść ten temat, bo ideałów nie ma.

Dokładnie tak samo, jak kobiety. Dzisiaj nie jest to w ogóle często spotykana cecha. Ludzie obwiniają wszystkich naokoło, ale nie potrafią dostrzec, że sami zawalili.

12

Odp: Kłamstwo w związku

Akurat nie chodziło mi o obwinianie innych, choć zgadzam się, że nie widzimy belki w swoim oku...

Chodziło mi, że często faceci mają większy problem z przyznaniem się do np. choroby/niedyspozycji czy do tego jak coś im nie wyjdzie, milcżą, chyba, że im się udowodni big_smile

13

Odp: Kłamstwo w związku

Podłoże czy przyczyna takich zachowań pewnie są różne, zależnie czy jest się kobietą czy facetem. Ogólnie do samego błędu lub niepowodzenia jest się ciezko przyznać, bo czasami człowiek zwyczajnie obawia się krytyki, która niestety bywa zbyt emocjonalna.
Natomiast takie zachowania, to niestety objaw nadmiernego ego, czego ja, jako facet, mimo wszystko nie rozumię big_smile Samo przyznanie się do czegoś to dopiero początek, pytanei co się dalej z tym zrobi.
Przyznanie się do błędu może być odbierane, jako oznaka słabości..

14

Odp: Kłamstwo w związku
bagienni_k napisał/a:

Podłoże czy przyczyna takich zachowań pewnie są różne, zależnie czy jest się kobietą czy facetem. Ogólnie do samego błędu lub niepowodzenia jest się ciezko przyznać, bo czasami człowiek zwyczajnie obawia się krytyki, która niestety bywa zbyt emocjonalna.
Natomiast takie zachowania, to niestety objaw nadmiernego ego, czego ja, jako facet, mimo wszystko nie rozumię big_smile Samo przyznanie się do czegoś to dopiero początek, pytanei co się dalej z tym zrobi.
Przyznanie się do błędu może być odbierane, jako oznaka słabości..

Dokładnie, tylko warto brać to na klatę... rozumiem, że nie każdy potrafi.

15

Odp: Kłamstwo w związku

Hej, pisze tu bo nie stać nie na razie na terapie a musze się komuś wygadać. Od razu oszczegam że to długa historia. Wczoraj zakończyłam 8 letni związek ( w lipcu minęło by 9 lat) i jestem w emocjonalnej rozsypce. Wszystko zaczęło się trzy lata temu kiedy ja naciskałam na zaręczyny bo po 5 latach związku miło by było przenieść związek na inny lewel a on przyznał mi się ze ma długi i na razie nie ma kasy na pierścionek. Wtedy twierdził ze to tylko kilka tysięcy i żebym dała mu kilka miesięcy żeby to ogarnął (pracuje jako fachowiec w ogólnie pojętej branży wykończeniowej więc jeżeli tylko kiedykolwiek robiliście remont czegokolwiek wiecie że za prace wykończeniowe płaci się jak za woły wiec wiem ze zarabia dobrze, na pewno kilkukrotnie więcej niż ja). Zgodziłam się ale kiedy dopytywałam o jego sytuacje finansowa zazwyczaj reagował ofensywnie po czym zamydlał mi oczy jakimiś frazesami a ja głupia w to szłam sadząc że facet kilka lat starszy ode mnie wie co robi z swoim życiem i wystarczy odrobina mojej cierpliwości i wyrozumiałości aby wszystko się ułożyło. Po roku byłam już szczerze zniecierpliwiona czekaniem na oświadczyny co chyba dostrzegł i aby ratować związek oświadczył mi się (nie był to mój wymarzony scenariusz na oświadczyny - nawet nie zapytał czy zostanę jego żona, po prostu podał mi pudełko z pierścionkiem z głupim uśmiechem kiedy leżałam u niego na łóżku z ustami pełnymi pizzy - pierścionek okazał się o 2 rozmiary za mały więc czekałam kolejne 3 tygodnie aż wreszcie go wymieni). Myślałam że po tym czasie już wszystko będzie ok, zaczęłam już nawet tworzyć folder zatytułowany "ślub marzeń" na pinterest. Ale za każdym razem kiedy poruszaliśmy ten temat on mnie w jakim sensie zbywał, raz nawet rzucił tekstem że: "kobieta zawsze zależy bardziej na ślubie niż mężczyzną" co w sumie powinno dać mi do myślenia. W końcu przestałam dopytywać kiedy zamierza ustalić datę czy cokolwiek aby uniknąć walki bo szczerze kochałam go jak idiotka i mimo ze miałam żal o kilka rzeczy to nie chciałam niszczyć tego związku. Ale z czasem cichy głos z tyłu mojej głowy mówił mi ze cos jest nie tak i wbrew wszystkiemu zaczęłam wątpić w jego intencje. Pochodzimy z jednej wsi i mieszkamy kilometr od siebie więc wbrew temu co możecie myśleć o 8 letnim związku nigdy realnie nie mieszkaliśmy razem. Nasi rodzice są konserwatywni wiec mieszkanie razem przed ślubem w jednej wsi było by co najmniej niezręczne (do tej pory wymykałam się od niego nad ranem żeby nie spotkać się rano z jego rodzicami i uniknąć tego oskarżycielskiego wzroku - tak wiem ze to dziwne zwłaszcza że nie jesteśmy już nastolatkami a ja zbliżam się do 30 a on już dawno 30 przekroczył).  Jakieś rok temu po kolejnej "udanej" posiadówce z jego rodzicami którzy co 5 min rzucali teksty o ślubie kiedy on nawet słowem się nie odezwał żeby mnie obronić nie wytrzymałam i zaczęłam się na niego drzeć jak pojebana - wiem nie powinnam ale to dało jakiś efekt. W końcu przyznał mi się że dalej ma długi i potrzebuje kilku miesięcy żeby to ogarnąć - ja jak idiotka uwierzyłam mu na słowo że zostało mu tylko 13 tys do spłaty (płakał, obiecywał - z perspektywy czasu pachnie mi to manipulacja emocjonalna) i po tym czasie możemy zacząć organizować ślub. W międzyczasie znalazłam prace 30 km od miejsca gdzie mieszkam i wynajęłam mieszkanie w którym będziemy mogli chodź chwile poczuć się jak para dorosłych ludzi planujących wspólne życie a nie para nastolatków (to ja opłacałam czynsz, rachunki, robiłam zakupy itp). Ale wcale nie było tak fajnie jak mi się wydawało że będzie bo wbrew wszystkiemu on traktował to mieszkanie jak hotel nie jak wspólne miejsce do życia (nigdy nie zostawił tam więcej rzeczy niż kilka par skarpetek i majtek + szczoteczka do zębów - ja mu ja kupiłam bo wiecznie zapominał swojej z domu). Twierdził że nie zostawia swoich rzeczy abym nie musiała robić mu prania ponieważ po wyprowadzce postawiłam jasne zasady że dzielimy się obowiązkami domowymi po połowie, wiem że był to dla niego szok bo kiedy miałam te 20 lat (teraz mam 28) czyli gdzieś na początku naszego związku zdeklarowałam się że ja będę sprzątać i robić pranie a on będzie gotować, ale jak pewnie wiecie cos co wydawało nam się świetnym pomysłem kilka lat wcześniej nie pokrywa się z rzeczywistością kiedy poznasz jak wygląda prawdziwe dorosłe życie ( Cóż może być to tez wina jego matki która do tej pory - ma 33 lata - sprząta mu w pokoju, robi pranie - nie zanosi nawet brudnych ubrań do pralki tylko zostawia na podłodze a ona je zbiera na następny dzień). Ostatni raz na wakacje zabrał mnie około 3 roku naszego związku - nic ekskluzywnego - 5 dni w krynicy zdrój. Przez ostanie 4 lata to ja zabierałam go na wakacje - też nic ekskluzywnego - zazwyczaj wynajmowałam domek w zakopanym na kilka dni żeby pobyć z nim sam na sam (pracuje jako sekretarka, zarabiał trochę ponad najniższa krajowa). Myślałam ze nie zabiera mnie nigdzie bo mu się nie chce planować, szukać i decyduje się na jakiś romantyczny gest czy cokolwiek dopiero jak widzi że jestem szczerze wkurwiona tym życiem. Moje koleżanki zwracały mi uwagę na to że skoro dalej żyje ze swoimi rodzicami (wszystko za free, nawet zakupy spożywcze robią mu rodzice) pracuje przy wykończalniach i zarabia prawdopodobnie kilka razy więcej niż ja to powinien przynajmniej dzielić koszty na pół a nie pozwalać mi płacić za wszystko. Po ich namowach poszłam po rozum do głowy i go skonfrontowałam ale tak jak zawsze zamydlił mi oczy, przedstawił piękne plany na przyszłość i to olałam. Ale tydzień temu kiedy spał miałam dość, wzięłam jego telefon i przejrzałam e-maile. A tam znalazłam emaile z różnych banków i parabanków o zaległościach w spłacie pożyczek. Okazało się ze pierwsze pożyczki zaczęły się już rok po tym jak się spotykaliśmy (podobno potrzebował na zus)- przez prawie połowę związku nie byłam świadoma ze bierze kredyt za kredytem. Okazało się ze kiedy przyznał mi się do długów te trzy lata temu to nie było kilka tysięcy tylko około 60 tysięcy - kiedy kilka miesięcy temu pytałam to nie było 13 tysięcy ale ponad 50 tysięcy. W zeszłym tygodniu skonfrontowałam go, zażądałam raportu BIK i po jego jego stałej strategii obronnej (zaprzeczanie, łzy itp) nie ugięłam się. Na następny dzień pokazał mi raport ale robił to z taka łaska że miałam mu ochotę przywalić - to co tam zobaczyłam mnie przeraziło - ponad 70 pożyczek - łącznie ponad 130 tysięcy. Większości została spłacona ale wciąż zostało mu ponad 30 tysięcy po czym przyznał mi się ze kolejne 20 tysięcy wisi w ZUS + pożyczył kilkanaście tysięcy od mojego kuzyna. Pół roku temu twierdził ze wszystko spłaci do końca 2024 roku po czym okazuje się ze nie jest nawet blisko. Jego dług przewyższa mój zakładany budżet na ślub ( około 45 tys.). Kiedy go skonfrontowałam dlaczego kłamał mi w żywe oczy przez 2/3 naszego związku powiedział że się wstydził. Przez ostanie 3 lata proponowałam wyjazd za granice - za każdym razem odmawiał - kiedy wczoraj zapytałam dlaczego powiedział że boi się że zostanie tam na zawsze - najwidoczniej widmo komornika żądającego około 50 tys jest mniej straszne. Po tej rozmowie wiedziałam że zaufanie w tym związku legło jak dom z kart. Kazałam mu iść do jego rodziców i prosić o pomoc (wiem że maja pieniądze bo od 4 lat trują mi dupe ze maja odłożone kilkadziesiąt tysięcy na nasz ślub), zajęło mu ponad tydzień aby im powiedzieć. Wczoraj kiedy powiedziałam mu ze nasz związek nie ma już sensu bo straciłam do niego całe zaufanie, jestem zła że robił ze mnie idiotke przez tyle lat, jestem wściekła ze nie potrafi być szczery, nie jestem pewna że w przyszłości nie zrobi czegoś podobnego, ze prawda jest taka ze gdybym nie przejrzała jego emaila do tej pory żyła bym w nieświadomości a co najgorsze gdyby po ślubie okazało się że część jego długów przechodzi na mnie (nigdy nawet nie myślałam o intercyzie a rodzice obiecali przepisać dom rodzinny na mnie od razu po moim ślubie co równało by się z tym ze komornik mógł by zlicytować mój dom) nagle wpadł na pomysł żeby jechać razem za granice i radzić sobie ze wszystkim razem kiedy do tej pory twierdził że to tylko jego problem. Powiedziałam mu ze to nie jest już możliwe bo zniszczył moje zaufanie i cały ten związek kłamstwami. Nie oponował kiedy powiedziałam ze chce się rozstać ale i tak miałam wyrzuty sumienia że go zostawiam. Potem dzwonił wieczorem, mówił ze tęskni i ze przeprasza ale pomimo ze dalej go kocham i juz nawet nie jestem pewna czy jestem zła to i tak nie mogę zdecydować sie czy robię dobrze. Kiedy poinformowałam moja rodzinę ze się rozstaliśmy połowa uznała że jestem samolubna że go teraz zostawiam zamiast wspierać, druga część rodziny twierdzi że zrobiłam dobrze. Nie wiem co myśleć bo pomimo że go kocham to nie mogę sobie wybaczyć że tak późno przyparłam go do muru. Proszę dajcie mi znać czy jestem samolubna suka czy jednak mam prawo zawalczyć teraz o swoje życie i nie zwracać uwagi na to że zostawiam go z długami o których nie miałam pojęcia przez tak długo i które zapewne udało by sie nam spłacić bez problemu gdyby mi o nich powiedział od razu.

16

Odp: Kłamstwo w związku

Czarna, załóż swój własny wątek, bo piszesz w starym temacie ( nie swoim)

17

Odp: Kłamstwo w związku

Czarna, to nie jest takie proste jak myślisz, on już od początku kombinował, a to ZUSu nie płacił, a to coś tam i ten dług narastał dlatego podejrzewam, że on się nie zmieni.
Do tego tyle lat cię oszukiwał to sama powiedz czy można mieć do niego zaufanie, szkoda tylko, że wcześniej nie przyparłaś się go do muru.
A rodzice jak chcą ci przepisać dom, to lepiej przed ślubem.

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kłamstwo w związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024