Cztery miesiące temu zaczęłam pracę w nowej firmie, od razu pierwszego dnia po zapoznaniu się z całym działem do mojego pokoju przyszedł jeden z pracowników. Był bardzo miły, powiedział że jakbym czegoś potrzebowała albo chciała pogadać mam do niego przychodzić. Od tego czasu często przychodzi do mojego pokoju pogadać, uśmiecha się do mnie na korytarzu i ogólnie jest bardzo miły. Natomiast nigdy nie dostałam od niego żadnego komplementu oprócz tego, że powiedział, że zrobiłam bardzo dobre ciasto oraz, że bardzo dobrze wyglądałabym w szpilkach (jestem naprawdę wysoka i w szpilkach w ogóle nie chodzę). Myślicie, że mu się podobam czy po prostu jest dla mnie miły?
Na dwoje babka wróżyła
Cztery miesiące temu zaczęłam pracę w nowej firmie, od razu pierwszego dnia po zapoznaniu się z całym działem do mojego pokoju przyszedł jeden z pracowników. Był bardzo miły, powiedział że jakbym czegoś potrzebowała albo chciała pogadać mam do niego przychodzić. Od tego czasu często przychodzi do mojego pokoju pogadać, uśmiecha się do mnie na korytarzu i ogólnie jest bardzo miły. Natomiast nigdy nie dostałam od niego żadnego komplementu oprócz tego, że powiedział, że zrobiłam bardzo dobre ciasto oraz, że bardzo dobrze wyglądałabym w szpilkach (jestem naprawdę wysoka i w szpilkach w ogóle nie chodzę). Myślicie, że mu się podobam czy po prostu jest dla mnie miły?
Dlaczego jego nie zapytasz?
My nie siedzimy w głowie współpracownika Droga Autorko.
Komplement to można powiedzieć i kobiecie mijanej na ulicy (o ile nie jest z kimś), które ostatecznie nie będzie nic znaczyło na dłuższą metę poza powiedzeniem dobrego słowa.
Wysokadziewczyna napisał/a:Cztery miesiące temu zaczęłam pracę w nowej firmie, od razu pierwszego dnia po zapoznaniu się z całym działem do mojego pokoju przyszedł jeden z pracowników. Był bardzo miły, powiedział że jakbym czegoś potrzebowała albo chciała pogadać mam do niego przychodzić. Od tego czasu często przychodzi do mojego pokoju pogadać, uśmiecha się do mnie na korytarzu i ogólnie jest bardzo miły. Natomiast nigdy nie dostałam od niego żadnego komplementu oprócz tego, że powiedział, że zrobiłam bardzo dobre ciasto oraz, że bardzo dobrze wyglądałabym w szpilkach (jestem naprawdę wysoka i w szpilkach w ogóle nie chodzę). Myślicie, że mu się podobam czy po prostu jest dla mnie miły?
Dlaczego jego nie zapytasz?
My nie siedzimy w głowie współpracownika Droga Autorko.
Komplement to można powiedzieć i kobiecie mijanej na ulicy (o ile nie jest z kimś), które ostatecznie nie będzie nic znaczyło na dłuższą metę poza powiedzeniem dobrego słowa.
Jestem bardzo nieśmiała i nie chce też popsuć atmosfery w pracy
Czy zepsujesz atmosferę pracy?
Moim zdaniem to niezbyt, ale niech inni się wypowiedzą.
Czy jesteś nieśmiała?
Może w rozmowie na żywo, ale tworząc ten wątek pokazujesz, że jednak odwagi sporo drzemie
Czy zepsujesz atmosferę pracy?
Moim zdaniem to niezbyt, ale niech inni się wypowiedzą.Czy jesteś nieśmiała?
Może w rozmowie na żywo, ale tworząc ten wątek pokazujesz, że jednak odwagi sporo drzemie
Jestem nieśmiała i boję zapytać się go wprost o to czy mu się podobam, a jakbym zapytała a wcale mu się nie podobam to mogłoby to popsuć atmosferę w pracy mogłoby być po prostu niezręcznie
7 2022-01-09 20:52:40 Ostatnio edytowany przez blueangel (2022-01-09 20:53:47)
nie chcesz popsuc atmosfery w pracy-nawet gdybys mu sie podobala i zaczelibyscie krecic, a by nie wyszlo to dopiero by sie zepsula.
jesli jednak az nadto nie zalezy ci na tej pracy to wiecej z nim rozmawiaj, moze sama tez zacznij zachodzic, az sie wymienicie jakimis kontaktem prywatnym, wtedy sie okaze, bo narazie to, co opisalas jeszcze nic nie znaczy.
A może po prostu żyć dalej? Jeśli mu się podobasz, to będzie więcej znaków ku temu. Natomiast możesz też przejąć inicjatywę i pokazywać że się Tobie podoba (zagaduje że tak jest). Po prostu, co ma być to będzie.
"Jestem nieśmiała i boję zapytać się go wprost o to czy mu się podobam"
To nawet nie wypada. Pewnie by powiedział, że tak, ale to przecież o niczym by nie świadczyło.
Nie gorączkuj się, co ma wisieć, nie utonie...
Jestem nieśmiała i boję zapytać się go wprost o to czy mu się podobam, a jakbym zapytała a wcale mu się nie podobam to mogłoby to popsuć atmosferę w pracy mogłoby być po prostu niezręcznie
A tak z ciekawości, jak Ty sobie to wyobrażasz że się go tak "po prostu zapytasz"?
Wysokadziewczyna napisał/a:Jestem nieśmiała i boję zapytać się go wprost o to czy mu się podobam, a jakbym zapytała a wcale mu się nie podobam to mogłoby to popsuć atmosferę w pracy mogłoby być po prostu niezręcznie
A tak z ciekawości, jak Ty sobie to wyobrażasz że się go tak "po prostu zapytasz"?
Nie wyobrażam sobie tego, ale ktoś wyżej zasugerował żeby tak właśnie zrobić
A może po prostu żyć dalej? Jeśli mu się podobasz, to będzie więcej znaków ku temu. Natomiast możesz też przejąć inicjatywę i pokazywać że się Tobie podoba (zagaduje że tak jest). Po prostu, co ma być to będzie.
Możecie mi podpowiedzieć, co powinnam zrobić żeby pokazać, że mi się podoba, nigdy w życiu nikogo nie podrywałam, nie umiem też flirtować
Istotka6 napisał/a:A może po prostu żyć dalej? Jeśli mu się podobasz, to będzie więcej znaków ku temu. Natomiast możesz też przejąć inicjatywę i pokazywać że się Tobie podoba (zagaduje że tak jest). Po prostu, co ma być to będzie.
Możecie mi podpowiedzieć, co powinnam zrobić żeby pokazać, że mi się podoba, nigdy w życiu nikogo nie podrywałam, nie umiem też flirtować
Też nie potrafię flirtowac, nigdy tego nie robiłam świadomie
Może po prostu rozmawiajcie, żarty i takie tam. Na luzie wszystko. Możesz zaproponować później aby gdzieś wyskoczyć po pracy. Nie sparzysz się, naturalnie to wyjdzie, jeśli coś ma być, jeśli nie, ot kolezenski wypad.
Załóż szpilki, dostałaś wskazówkę od owego Pana .
A wiesz czy on jest wolny?
16 2022-01-09 22:11:18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-09 22:11:48)
Zadanie nr 1:
Zastanowić się czy On Ci się podoba i co się w nim podoba.
Zadanie nr 2
Sprawdzić czy nie żonaty.
Zadanie nr 3.
Dać znać że się podoba, czyli przebywać blisko, patrzeć w oczy, uśmiechać się.
Wspomnieć że jest się wolną.
Na razie tyle.
A wiesz czy on jest wolny?
Tak, jest wolny
Załóż szpilki, dostałaś wskazówkę od owego Pana
.
Niestety żadnych nie posiadam, mam 180 cm wzrostu sądzę, że w szpilkach nie wyglądam zbyt korzystnie i byłabym wyższa od niego
Psycholog Na Niby napisał/a:Załóż szpilki, dostałaś wskazówkę od owego Pana
.
Niestety żadnych nie posiadam, mam 180 cm wzrostu sądzę, że w szpilkach nie wyglądam zbyt korzystnie i byłabym wyższa od niego
On sądzi inaczej, odebrałby to jako znak ze jego zdanie nie jest Ci obojętne. Jak nie słowa to zostają gesty.
20 2022-01-09 22:39:56 Ostatnio edytowany przez Wysokadziewczyna (2022-01-09 22:45:28)
Wysokadziewczyna napisał/a:Psycholog Na Niby napisał/a:Załóż szpilki, dostałaś wskazówkę od owego Pana
.
Niestety żadnych nie posiadam, mam 180 cm wzrostu sądzę, że w szpilkach nie wyglądam zbyt korzystnie i byłabym wyższa od niego
On sądzi inaczej, odebrałby to jako znak ze jego zdanie nie jest Ci obojętne. Jak nie słowa to zostają gesty.
Wiem, że teraz poszedł na trzy tygodnie urlopu, akurat będę miała czas, żeby kupić szpilki i nauczyć się w nich chodzić. Nie byłoby to zbyt seksowne jakbym się przed nim wywaliła jak długa w tych szpilkach
Psycholog Na Niby napisał/a:Wysokadziewczyna napisał/a:Niestety żadnych nie posiadam, mam 180 cm wzrostu sądzę, że w szpilkach nie wyglądam zbyt korzystnie i byłabym wyższa od niego
On sądzi inaczej, odebrałby to jako znak ze jego zdanie nie jest Ci obojętne. Jak nie słowa to zostają gesty.
Wiem, że teraz poszedł na trzy tygodnie urlopu, akurat będę miała czas, żeby kupić szpilki i nauczyć się w nich chodzić. Nie byłoby to zbyt seksowne jakbym się przed nim wywaliła jak długa w tych szpilkach
Ale jaki temat do rozmów . Oczywiście nie życzę upadku.
Wysokadziewczyna napisał/a:Psycholog Na Niby napisał/a:On sądzi inaczej, odebrałby to jako znak ze jego zdanie nie jest Ci obojętne. Jak nie słowa to zostają gesty.
Wiem, że teraz poszedł na trzy tygodnie urlopu, akurat będę miała czas, żeby kupić szpilki i nauczyć się w nich chodzić. Nie byłoby to zbyt seksowne jakbym się przed nim wywaliła jak długa w tych szpilkach
Ale jaki temat do rozmów
. Oczywiście nie życzę upadku.
Ogólnie tematów do rozmów mamy bardzo dużo, w pracy rozmawiamy na tyle na ile możemy, tylko nie rozumiem czemu nigdy nie odezwał się do mnie poza pracą, zaraz po tym jak zaczęłam pracę zaprosił mnie do znajomych na fb ale nigdy nie napisał
Psycholog Na Niby napisał/a:Wysokadziewczyna napisał/a:Wiem, że teraz poszedł na trzy tygodnie urlopu, akurat będę miała czas, żeby kupić szpilki i nauczyć się w nich chodzić. Nie byłoby to zbyt seksowne jakbym się przed nim wywaliła jak długa w tych szpilkach
Ale jaki temat do rozmów
. Oczywiście nie życzę upadku.
Ogólnie tematów do rozmów mamy bardzo dużo, w pracy rozmawiamy na tyle na ile możemy, tylko nie rozumiem czemu nigdy nie odezwał się do mnie poza pracą, zaraz po tym jak zaczęłam pracę zaprosił mnie do znajomych na fb ale nigdy nie napisał
Bo mimo „złamanego serca” musisz dopuścić myśl, ze może po prostu jest miły . Jest XXI wiek, możesz do niego również napisać. Trochę ciężko mi to ocenić, ja już tyle razy zrobiłem z siebie idiotę że zapytałbym wprost czy mu się podobam - trening czyni mistrze
.
Ej nie potrafisz chodzić w szpilkach i nie miałaś potrzeby by je mieć a teraz robisz to dla faceta? Słabo to widzę. Przede wszystkim pozostan sobą. Chcesz aby chciał Cię taką jaką udajesz by być, czy wolisz aby chciał Cię taką jaką naprawdę jesteś?
W moim odczuciu, śmierdzi desperacja....
Ej nie potrafisz chodzić w szpilkach i nie miałaś potrzeby by je mieć a teraz robisz to dla faceta? Słabo to widzę. Przede wszystkim pozostan sobą. Chcesz aby chciał Cię taką jaką udajesz by być, czy wolisz aby chciał Cię taką jaką naprawdę jesteś?
W moim odczuciu, śmierdzi desperacja....
Przecież to normalne ze ludzie na początku lubią sobie imponować, zyskiwać atencję i wykonywać drobne gesty, związki i starania po tygodniu wyglądają inaczej niż po 15 latach i jest to zupełnie normalne. Jak mi się podobała jakaś dziewczyna to używałem np. lepszych perfum i tez zakładałem lepsze buty, nie uważam żebym nie był sobą albo był desperatem .
A ja nie uważam żeby robienie czegoś wbrew sobie, tylko po to by się komuś spodobać, to coś dobrego i normalnego. Nie, to sztuczne i udawanie kogoś kimś się nie jest...
Przecież Autorka sama stwierdziła że nie chodzi w szpilkach bo nie potrafi i według niej źle w nich wygląda. A tu taka zmiana by komuś się spodobać. Nie pomaluje włosów na blond mimo że kocham swoje czarne, tylko po to by się facetowi spodobać. Uważam, żeby zawsze być sobą. Jeśli mamy się komuś spodobać to warto aby tacy jacy jesteśmy naprawdę.
Czasem miłość wymaga poświęceń . Ja dostrzegam w tym urok.
Może ubrać te szpilki wcześniej niż za 2 tygodnie.. dla siebie.
Zwróć autorko uwagę jak ten Pan zachowuje się wobec innych kobiet.. może ma po prostu taki styl bycia.
A ja sztucznosc. Rozumiem pokazywać się w lepszej wersji siebie, ale dalej w wersji siebie
A ja sztucznosc. Rozumiem pokazywać się w lepszej wersji siebie, ale dalej w wersji siebie
A czy jak siedzę w wygodnych majtkach w domu, a do pracy zakładam mniej wygodną koszulę żeby księgowa prawiła mi komplementy, czyni mnie to sztucznym?
31 2022-01-11 00:41:59 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2022-01-11 00:42:48)
Istotka6 napisał/a:A ja sztucznosc. Rozumiem pokazywać się w lepszej wersji siebie, ale dalej w wersji siebie
A czy jak siedzę w wygodnych majtkach w domu, a do pracy zakładam mniej wygodną koszulę żeby księgowa prawiła mi komplementy, czyni mnie to sztucznym?
Nie rozumiesz. Nie mam nic przeciwko pokazywaniu się w lepszej wersji siebie. Chodzi o to by robić to dla siebie a nie dla kogoś i w tym pozostać sobą przede wszystkim.
Nie chciałabym faceta, który by nakladal specjalnie dla mnie koszule żeby mi się spodobać a za jakiś czas by wyszło, że ma zupełnie inny styl. Ubiór nie jest aż tak istotny, ale wolałabym być z facetem, który jest po prostu sobą, niż kimś udawanym
Ledwo dołączyłaś Autorko do nowej firmy, a już Ci się romanse marzą. Robota to kiepskie miejsce na takie rzeczy
33 2022-01-11 12:41:37 Ostatnio edytowany przez Ajko (2022-01-11 12:43:45)
Bądź miła.
Komplementuj go.
sama coś napisz na tym FB
Umów się z nim, na łażenie po sklepach obuwniczych na przymierzanie szpilek .
Umów się na pójście do kina, teatru, muzeum, basen, wycieczkę, na pizze, na kawę, kurs lepienia garnków, jogę, na mecz, koncert...
Czego się o nim dowiedziałaś przez te 4 miesiące?
Bądź miła.
Komplementuj go.
sama coś napisz na tym FB
Umów się z nim, na łażenie po sklepach obuwniczych na przymierzanie szpilek.
Umów się na pójście do kina, teatru, muzeum, basen, wycieczkę, na pizze, na kawę, kurs lepienia garnków, jogę, na mecz, koncert...Czego się o nim dowiedziałaś przez te 4 miesiące?
Po długich rozmyślaniach napisałam do niego na fb i zaproponowałam kawę na mieście w weekend (nie mogłam zagadać do niego w pracy bo nadal jest na urlopie) wymigał się, że w ten weekend nie ma czasu, nie zaproponował natomiast żadnego innego terminu. Chyba za wysokie progi na moje nogi
Tak się teraz chujowo z tym czuję, mam nadzieję, że nie rozpowie w pracy w poniedziałek
Nie umrzesz, przynajmniej nie będziesz żałowała ze nie spróbowałaś, dobra robota!
37 2022-01-28 19:08:26 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-28 19:09:09)
Dowiódłby głupoty, gdyby rozpowiadał takie rzeczy.
I nie chodzi o żadne wysokie progi, po prostu mógł mieć 10 innych powodów by się wymigać.
Może być zajęty w sensie inną kobietą.
Może uważać że romanse w pracy to głupota A zachowuje się swobodnie w sytuacjach towarzyskich i może być to rozpatrywane jako flirt.
Albo co innego.
Ty zrobiłaś gest.
On ma to teraz w głowie.
Nie powinnaś czuć się niezręcznie.
Jak mi koledzy z pracy proponują kawę na mieście to mowię: świetnie, omówimy sprawę X, by zaznaczyć że kawa ma być służbową. To pozwala uniknąć niezręczności i naswietlić sytuację bez mówienia: nie mam czasu, ale może On był zaskoczony i tak zareagował.
Normalnie się z nim kontaktuj jak dotychczas.
Mogłam sobie jednak darować, on jest naprawdę przystojny a ja dosyć brzydka co ja sobie myślałam
Mogłam sobie jednak darować, on jest naprawdę przystojny a ja dosyć brzydka co ja sobie myślałam
Co Ty opowiadasz?
Całe szczęście wśród naprawdę prztstojnych facetów są naprawdę fajni goście.
Idź do pracy z uśmiechem i zobaczysz czy coś będzie się działo czy nie.
Piłka po jego stronie.
Mam nadzieję, że nie spale się ze wstydu jak go zobaczę w poniedziałek
a ja dosyć brzydka co ja sobie myślałam
Jak można mówić o sobie tak źle?
Wysokadziewczyna napisał/a:a ja dosyć brzydka co ja sobie myślałam
Jak można mówić o sobie tak źle?
Mam 28 lat, nigdy nie byłam w związku, każdy facet do którego zagaduje nie jest mną zainteresowany, chyba cos w tym musi być ☹️
43 2022-01-29 17:33:54 Ostatnio edytowany przez YellowStar (2022-01-29 17:44:41)
Tak się teraz chujowo z tym czuję, mam nadzieję, że nie rozpowie w pracy w poniedziałek
Znam to
Mnie jakiś czas na domówce podrywał facet, zapraszał po imprezie do siebie (teraz wiem, że w wiadomym celu i byłam głupia, że łudziłam się, że może o co innego chodzi), ale nie chciałam iść w nocy do chłopaka, którego znałam kilka godzin.
Nie napisał, mimo że wysłałam mu zaproszenie na fb. Po czasie (trochę mi to zajęło, ale jednak zebrałam się na odwagę, ale dowiedziałam się od znajomych, że o mnie wypytywał) sama napisałam, to mnie olał, w sensie coś odpisał, ale nie chciał ciągnąć rozmowy. Tak w skrócie. Także znam to uczucie, czułam się wtedy zapewne tak samo, jak Ty teraz.
Jakbyś chciała pogadać to jestem do dyspozycji :*
A długo jesteś singielką? Zauważyłam, że dziewczyny, które są od dłuższego czasu same (u siebie też to widzę czasami) mają tak, że jak są bardzo długo same to potem w zwykłym miłym geście ze strony faceta wyszukują drugiego dna. Z jednej strony to zrozumiałe, bo jeśli chce się z kimś stworzyć jakąś relację, to trzeba się rozglądać, a nie czekać z założonymi rękami, z drugiej strony potrafi nam się włączać tryb desperacji w pewnym momencie. U mnie się to objawiało tym, że dla faceta zastanawiałam się, czy nie zostać w obecnym mieście studenckim, którego wręcz nienawidzę (no ale facet tam mieszkał od urodzenia, więc gdzie bym go miała wyciągać), a u Ciebie na mniejszą skalę, bo szpilkami, ale jednak. Ani ja, ani Ty nie chciałyśmy zrobić tego dla siebie
W każdym razie widzę u nas podobne podejście i podobne czyny
Mogłam sobie jednak darować, on jest naprawdę przystojny a ja dosyć brzydka co ja sobie myślałam
Nawet tak nie mów, nie myśl, bo sobie to wmówisz i będziesz w to wierzyć
Na pewno jesteś ładna, więcej wiary w siebie!
Psycholog Na Niby napisał/a:Wysokadziewczyna napisał/a:a ja dosyć brzydka co ja sobie myślałam
Jak można mówić o sobie tak źle?
Mam 28 lat, nigdy nie byłam w związku, każdy facet do którego zagaduje nie jest mną zainteresowany, chyba cos w tym musi być ☹️
Spoko
Ja mam 24, rocznikowo 25 i niby w jakimś krótkim związku byłam, niby na randki chodziłam, ale to nie było z miłości, bardziej z ciekawości, ewentualnie desperacji lub pragnienia bliskości, ale żeby powiedzieć, że byłam w szczęśliwym związku to nie, nie mogę tego powiedzieć.
U mnie zawsze był ten problem, już od lat szkolnych i ciągnie się aż do dzisiaj i chodzi o to, że jak mi się ktoś podoba to ta osoba albo już kogoś ma (jest zajęta) albo niezainteresowana. Tak jest praktycznie zawsze. Nawet byłam na domówce u znajomej w zeszłym tygodniu. Było kilkanaście osób. Impreza fajna, ale znowu ten sam problem- zaczął podbijać do mnie chłopak, który nie podobał mi się trochę z wyglądu, a z charakteru to już w ogóle (przemądrzały chwalipięta), drugi, który do mnie podbijał to samo- z wyglądu wręcz aseksualny, totalnie nie mój typ, z charakteru to samo, bo całą imprezę nie widziałam, żeby się uśmiechnął, za to słyszałam, jak coś hejtował, na coś narzekał, taki brak luzu, nawet na imprezie po alkoholu...
Za to był jeden, który był w moim typie z wyglądu, to prócz podania ręki nie zamieniłam z nim słowa, nawet się przesiadł, gdy usiadłam obok. Inny, który też był w moim typie, znałam go wcześniej i próbowałam jakoś zagadywać, to odpowiedział na pytanie i tyle, ale samemu żeby coś zagadać to nie ma mowy.
Dlatego znam Twój ból
Pytałam, czy długo jesteś sama, bo ja tu niedawno wstawiłam podobny wątek dotyczący faceta i nie mogłam się pogodzić z faktem, że facet, który się mną zainteresował, zwrócił też moją uwagę, bo to rzadkość, ale się okazało, że chciał mnie tylko zaliczyć....nie mogłam tego przetrawić
Dlatego doskonale rozumiem
Nie ma jednak na to dobrej rady. Jak nam się ktoś spodoba, a jesteśmy "wiecznymi singlami" to ciężko powiedzieć "jak nie ten to inny", bo my doskonale wiemy, że jak nie ten to innego może nie być...
Wysokadziewczyna napisał/a:Tak się teraz chujowo z tym czuję, mam nadzieję, że nie rozpowie w pracy w poniedziałek
Znam to
Mnie jakiś czas na domówce podrywał facet, zapraszał po imprezie do siebie (teraz wiem, że w wiadomym celu i byłam głupia, że łudziłam się, że może o co innego chodzi), ale nie chciałam iść w nocy do chłopaka, którego znałam kilka godzin.
Nie napisał, mimo że wysłałam mu zaproszenie na fb. Po czasie (trochę mi to zajęło, ale jednak zebrałam się na odwagę, ale dowiedziałam się od znajomych, że o mnie wypytywał) sama napisałam, to mnie olał, w sensie coś odpisał, ale nie chciał ciągnąć rozmowy. Tak w skrócie. Także znam to uczucie, czułam się wtedy zapewne tak samo, jak Ty teraz.
Jakbyś chciała pogadać to jestem do dyspozycji :*
A długo jesteś singielką? Zauważyłam, że dziewczyny, które są od dłuższego czasu same (u siebie też to widzę czasami) mają tak, że jak są bardzo długo same to potem w zwykłym miłym geście ze strony faceta wyszukują drugiego dna. Z jednej strony to zrozumiałe, bo jeśli chce się z kimś stworzyć jakąś relację, to trzeba się rozglądać, a nie czekać z założonymi rękami, z drugiej strony potrafi nam się włączać tryb desperacji w pewnym momencie. U mnie się to objawiało tym, że dla faceta zastanawiałam się, czy nie zostać w obecnym mieście studenckim, którego wręcz nienawidzę (no ale facet tam mieszkał od urodzenia, więc gdzie bym go miała wyciągać), a u Ciebie na mniejszą skalę, bo szpilkami, ale jednak. Ani ja, ani Ty nie chciałyśmy zrobić tego dla siebie
W każdym razie widzę u nas podobne podejście i podobne czyny
Nigdy nie byłam w żadnym poważnym związku. Myślę, że tak mogło być on po prostu był dla mnie miły jak dla wszystkich a ja to źle odczytałam, w sumie jak sobie teraz myślę, że serio jestem głupia, że myślałam, że mogłam zainteresować takiego faceta, po prostu nie moja liga
45 2022-01-29 17:48:14 Ostatnio edytowany przez Psycholog Na Niby (2022-01-29 17:48:42)
Psycholog Na Niby napisał/a:Wysokadziewczyna napisał/a:a ja dosyć brzydka co ja sobie myślałam
Jak można mówić o sobie tak źle?
Mam 28 lat, nigdy nie byłam w związku, każdy facet do którego zagaduje nie jest mną zainteresowany, chyba cos w tym musi być ☹️
Bo ja wiem, te mega atrakcyjne fizycznie kobiety (przyjęty kanon) są zazwyczaj nudne (statystycznie) bo wychodzą z założenia ze jak są ładne to nic więcej robić nie muszą.
Bo ja wiem, te mega atrakcyjne fizycznie kobiety (przyjęty kanon) są zazwyczaj nudne (statystycznie) bo wychodzą z założenia ze jak są ładne to nic więcej robić nie muszą.
A co to znaczy "mega atrakcyjne fizycznie kobiety"?
Czyli jaka to jest ta wyjątkowa piękność?
Ciekawa jestem opinii, bo ja tam nie wiem, co się facetom podoba
Nigdy nie byłam w żadnym poważnym związku. Myślę, że tak mogło być on po prostu był dla mnie miły jak dla wszystkich a ja to źle odczytałam, w sumie jak sobie teraz myślę, że serio jestem głupia, że myślałam, że mogłam zainteresować takiego faceta, po prostu nie moja liga
Spoko
Czułam się dokładnie tak samo, z czym ten chłopak ode mnie nie był super przystojny ani bogaty, ani nie miał tysiąca zainteresowań, żeby mieć nie wiadomo jak ciekawą osobowość a to mu nie przeszkadzało, żeby randomową laskę do łóżka próbować zaciągnąć...
Z dobrych rzeczy powiem Ci, że to uczucie przejdzie. Też mi było głupio, że się łudziłam, że byłam naiwna
Wiesz co mi pomogło? Inna impreza. Za dużo myślałam o tym chłopaku, bo siedziałam w domu, nad książkami. Wyszłam do znajomych na 2 imprezy pod rząd, poznałam nowych ludzi i to mi bardzo pomogło. Nadal jestem wkurzona na tego chłopaka, że tak mnie olał, ale stwierdzam, że nie jest wart nerwów i siły trzeba spożytkować na coś innego. Nie można się zapętlać i myśleć ciągle o tym, bo trafi się fajniejszy chłopak i go nie zauważymy
Wiesz jak ja to traktuję?
Na zasadzie "dobrze, że spróbowałam" i Ty też tak zrób. Gdybym nie napisała do niego to bym się zastanawiała "co by było gdyby" (nawet mi się go żal zrobiło w pewnym momencie, że pewnie nieśmiały, że niedoświadczony, że znajomych o mnie wypytywał a ja siedzę cicho i może mi przechodzi fajna znajomość koło nosa). A tak to napisałam, było mi trochę przykro i głupio, ale cieszyłam się, że miałam taką odwagę a nie męczące poczucie "a co by było gdyby..."
Uważam, że bardzo dobrze zrobiłaś, nie narzucałaś się ani nic. Lepsze to niż stanie w rogu i czekanie aż sam zagada
Psycholog Na Niby napisał/a:Bo ja wiem, te mega atrakcyjne fizycznie kobiety (przyjęty kanon) są zazwyczaj nudne (statystycznie) bo wychodzą z założenia ze jak są ładne to nic więcej robić nie muszą.
A co to znaczy "mega atrakcyjne fizycznie kobiety"?
Czyli jaka to jest ta wyjątkowa piękność?
Ciekawa jestem opinii, bo ja tam nie wiem, co się facetom podobaWysokadziewczyna napisał/a:Nigdy nie byłam w żadnym poważnym związku. Myślę, że tak mogło być on po prostu był dla mnie miły jak dla wszystkich a ja to źle odczytałam, w sumie jak sobie teraz myślę, że serio jestem głupia, że myślałam, że mogłam zainteresować takiego faceta, po prostu nie moja liga
Spoko
Czułam się dokładnie tak samo, z czym ten chłopak ode mnie nie był super przystojny ani bogaty, ani nie miał tysiąca zainteresowań, żeby mieć nie wiadomo jak ciekawą osobowość a to mu nie przeszkadzało, żeby randomową laskę do łóżka próbować zaciągnąć...
Z dobrych rzeczy powiem Ci, że to uczucie przejdzie. Też mi było głupio, że się łudziłam, że byłam naiwna
Wiesz co mi pomogło? Inna impreza. Za dużo myślałam o tym chłopaku, bo siedziałam w domu, nad książkami. Wyszłam do znajomych na 2 imprezy pod rząd, poznałam nowych ludzi i to mi bardzo pomogło. Nadal jestem wkurzona na tego chłopaka, że tak mnie olał, ale stwierdzam, że nie jest wart nerwów i siły trzeba spożytkować na coś innego. Nie można się zapętlać i myśleć ciągle o tym, bo trafi się fajniejszy chłopak i go nie zauważymy
Wiesz jak ja to traktuję?
Na zasadzie "dobrze, że spróbowałam" i Ty też tak zrób. Gdybym nie napisała do niego to bym się zastanawiała "co by było gdyby" (nawet mi się go żal zrobiło w pewnym momencie, że pewnie nieśmiały, że niedoświadczony, że znajomych o mnie wypytywał a ja siedzę cicho i może mi przechodzi fajna znajomość koło nosa). A tak to napisałam, było mi trochę przykro i głupio, ale cieszyłam się, że miałam taką odwagę a nie męczące poczucie "a co by było gdyby..."
Uważam, że bardzo dobrze zrobiłaś, nie narzucałaś się ani nic. Lepsze to niż stanie w rogu i czekanie aż sam zagada
Tylko najgorsze jest, że widuje go codziennie w pracy ☹️ i będę musiała w poniedziałek jakoś spojrzeć mu w oczy, ale może uda mi się go jakoś unikać chociaż przez jakiś czas
Tylko najgorsze jest, że widuje go codziennie w pracy ☹️ i będę musiała w poniedziałek jakoś spojrzeć mu w oczy, ale może uda mi się go jakoś unikać chociaż przez jakiś czas
Nie myśl o tym
Myśl o przyjemnościach, o pracy, pomyśl, co masz danego dnia do zrobienia jeszcze
Nie myśl o nim a jak się natkniesz na niego już to się uśmichnij
Wysokadziewczyna napisał/a:Tylko najgorsze jest, że widuje go codziennie w pracy ☹️ i będę musiała w poniedziałek jakoś spojrzeć mu w oczy, ale może uda mi się go jakoś unikać chociaż przez jakiś czas
Nie myśl o tym
Myśl o przyjemnościach, o pracy, pomyśl, co masz danego dnia do zrobienia jeszcze
Nie myśl o nim a jak się natkniesz na niego już to się uśmichnij
Akurat w pracy nie myślenie o tym będzie łatwe bo mam taki zapierdol, że nie wiem w co ręce włożyć
Mam tylko nadzieję, że się nie spesze jak go zobaczę. W ogóle kupiłam buty na obcasie, ogarnęłam jak się w nich nie zabić, myślicie że zakładać w poniedziałek, czy on odbierze to jako desperację
Mam tylko nadzieję, że się nie spesze jak go zobaczę. W ogóle kupiłam buty na obcasie, ogarnęłam jak się w nich nie zabić, myślicie że zakładać w poniedziałek, czy on odbierze to jako desperację
Moim zdaniem nie, zapytałaś, miał inne plany wiec czas przejść dalej do życia. Nakładając te obcasy możesz mu pokazać ze jednak cos tam ci zależy i myślisz o tym, a generalnie jak go spotkasz to uśmiechnij się powiedz cześć i idź robić co masz robić.
Nie roztkliwiaj się nad jakimś kolesiem tylko i wyłącznie dlatego ze miał inne plany.
Moja dobra kumpela pierwszy raz w związek weszła w okolicach 35 roku życia wiec spokojnie, spokojnie, to tylko związek. Ja osobiście jak miałam jakieś 24-25 lat zostawiłam chłopaka i później przez kolejne 5 lat nie mogłam znaleźć sobie nikogo, później miałam dwóch bardzo niefartownych kolesi a teraz jestem w fajnym związku.
I ten mój fajny związek zaczął się jako romans ( w sensie ze nikt nikogo nie zdradzał ale tez raczej na początku nie mieliśmy wielkich planów w stosunku do siebie moim zdaniem) i wszystko potoczyło się spokojnie i bez spiny.
Dziewczyny przyjdzie jeszcze na was czas, ale ja tez pamiętam siebie z tego okresu jak byłam sama i myślałam sobie ze jak fajnie mieć faceta i dlaczego tak się nie dzieje i nie mogę go znaleźć, a jak patrzę na to wszystko z perspektywy czasu to myślę ze bardzo dobrze ze byłam sama. Na pewno spotkacie fajnego chłopaka na swojej drodze jak się już nauczycie ze nie warto się pochylać nad takimi chłopaczkami jak opisałyście.
Nie ma co myśleć ze to wy- bo to nie wy, to oni po prostu nie widza jakie fajne dziewczyny im przed nosem przechodzą
Akurat w pracy nie myślenie o tym będzie łatwe bo mam taki zapierdol, że nie wiem w co ręce włożyć
O i super!
Zajmij się robotą, pomyśl, co masz do zrobienia, ułóż sobie plan. Wyjdź ze znajomymi- nie wiem jak Tobie, ale dla mnie to najlepszy lek na złamane serducho
Mam tylko nadzieję, że się nie spesze jak go zobaczę. W ogóle kupiłam buty na obcasie, ogarnęłam jak się w nich nie zabić, myślicie że zakładać w poniedziałek, czy on odbierze to jako desperację
Jako desperację pewnie nie, bo jednak dziewczyny chodzą w szpilkach na co dzień, ale uważam, że jeśli Ci się to nie podoba, będzie Ci w nich niewygodnie to odpuść
Dziewczyny przyjdzie jeszcze na was czas, ale ja tez pamiętam siebie z tego okresu jak byłam sama i myślałam sobie ze jak fajnie mieć faceta i dlaczego tak się nie dzieje i nie mogę go znaleźć, a jak patrzę na to wszystko z perspektywy czasu to myślę ze bardzo dobrze ze byłam sama. Na pewno spotkacie fajnego chłopaka na swojej drodze jak się już nauczycie ze nie warto się pochylać nad takimi chłopaczkami jak opisałyście.
Nie ma co myśleć ze to wy- bo to nie wy, to oni po prostu nie widza jakie fajne dziewczyny im przed nosem przechodzą
Jest w tym dużo racji. Ja jednak autorkę rozumiem, bo mam podobnie. Wiesz, co innego, gdy jesteś w jakimś poważniejszym, dłuższym i szczęśliwym związku, a co innego, gdy umawiasz się z kimś z braku laku, to i tak się rozpada i jesteś wiecznie sama. Inaczej się po prostu na to wszystko patrzy
Ja nie patrzę wstecz na swoje lata samotności jako na coś super. Najlepiej jednak wspominam okres randkowania na początku studiów (bo wtedy najwięcej nowych ludzi poznałam). Lata samotności traktuję jako strata czasu, ale to pewnie zależy od indywidualnego podejścia
Najważniejsze, żeby żyć w zgodzie ze sobą i nie podejmować desperackich kroków
Czyli jaka to jest ta wyjątkowa piękność?
Ciekawa jestem opinii, bo ja tam nie wiem, co się facetom podoba
Taka jaką promują na przykład reklamy, instagram, kolorowe czasopisma. Mi się tam podoba naturalność, także ja nie jestem reprezentatywny.
54 2022-01-29 20:56:25 Ostatnio edytowany przez Wysokadziewczyna (2022-01-29 20:56:58)
W szpilkach jest co prawda nie za wygodnie ale nogi w nich mam do nieba, przez moje 175 cm wzrostu
W szpilkach jest co prawda nie za wygodnie ale nogi w nich mam do nieba, przez moje 175 cm wzrostu
Wcześniej pisałaś ze 180 cm.
Jest w tym dużo racji. Ja jednak autorkę rozumiem, bo mam podobnie. Wiesz, co innego, gdy jesteś w jakimś poważniejszym, dłuższym i szczęśliwym związku, a co innego, gdy umawiasz się z kimś z braku laku, to i tak się rozpada i jesteś wiecznie sama. Inaczej się po prostu na to wszystko patrzy
Ja nie patrzę wstecz na swoje lata samotności jako na coś super. Najlepiej jednak wspominam okres randkowania na początku studiów (bo wtedy najwięcej nowych ludzi poznałam). Lata samotności traktuję jako strata czasu, ale to pewnie zależy od indywidualnego podejścia
Najważniejsze, żeby żyć w zgodzie ze sobą i nie podejmować desperackich kroków
Nie zrozumiałaś kompletnie tego co napisałam. Parę razy już było zresztą pisane ze faceci maja jakiś taki zmysł ze potrafią wyczuć desperatkę i uciekają od takich. Piszesz ze fajnie było jak się spotykał na randki na początku studiów. Przypomnij sobie siebie z początków studiów- miałaś inne myślenie, byłaś bardziej wyluzowana, roześmiana a to zawsze przyciągnie faceta.
I tak będąc w twoim wieku umawiałam się z kolesiami z braku laku, umawiałam się z kolesiami na sex, biegałam za chłopakiem który mnie lubi ale nie chciał być ze mną w związku. I patrząc z perspektywy czasu to się cieszę, ze tak było bo co przeżyłam to moje.
Jeśli ty myślisz ze bycie w związku odmieni twoje życie to się mylisz, bo bycie z druga osoba to nie tylko motylki i kwiatki, i opowiedzenie cioci przy świątecznym stole ze tak w końcu mam chłopaka. To przede wszystkim praca obojga żeby się dotrzeć, to czasami kłótnie albo wkurzanie się na druga osobę.
Strasznie smutno mi się czyta ze ty te lata traktujesz jako stratę czasu bo koniec końców swoje życie traktujesz jak stratę czasu.
Daj sobie spokój z tymi szpilkami. Sama musisz się dobrze czuć w czym chodzisz, a już wkładanie szpilek bo facet powiedział, że dobrze byś w nich wygladala, nie ma sensu.
Daj sobie spokój z tymi szpilkami. Sama musisz się dobrze czuć w czym chodzisz, a już wkładanie szpilek bo facet powiedział, że dobrze byś w nich wygladala, nie ma sensu.
Tym bardziej, że ten facet wcale nie jest mną zainteresowany
Nie zrozumiałaś kompletnie tego co napisałam. Parę razy już było zresztą pisane ze faceci maja jakiś taki zmysł ze potrafią wyczuć desperatkę i uciekają od takich.
To prawda. Chociaż też zależy, bo miałam koleżankę, która miała obsesję na punkcie związku, w każdym facecie widziała potencjalnego kandydata na męża, nie kolegę czy coś, bardzo szybko się zakochiwała, przeżywała wszystko. Współczułam jej. Nagle, w wieku lat 26 wyszła za mąż za faceta po 4 miesiącach znajomości. Poznała go jakoś w marcu zeszłego roku, po 4 miesiącach byli już w urzędzie stanu cywilnego, więc jednak nie jest tak do końca
Jednak wydaje mi się, że desperację na ogół widać. A są ludzie, co jednego dnia sami nie potrafią przesiedzieć, a co dopiero nie być w związku i szukają na siłę
Piszesz ze fajnie było jak się spotykał na randki na początku studiów. Przypomnij sobie siebie z początków studiów- miałaś inne myślenie, byłaś bardziej wyluzowana, roześmiana a to zawsze przyciągnie faceta.
Tu było wiele czynników. Po pierwsze 1 rok studiów był łatwiejszy niż poprzednie, nie było aż takiego nawału nauki, przez co nie stresowałam się tak, byłam bardziej wyluzowana, to fakt. Od 2 roku był nawał roboty, ciągły stres i obawa, że mnie ze studiów wywalą, walka o przetrwanie, więc chodziłam spięta non stop. Po drugie- na 1 roku studiów mało kto się znał, integrowałam się z wieloma osobami, poznawałam wiele nowych osób, bo sporo imprezowałam. Potem porobiły się grupki, na imprezy chodziłam dużo rzadziej. Potem pandemia, teraz znowu trochę wróciłam do ludzi, już byłam na kilku imprezach w ciągu ostatniego kwartału, ale masa ludzi jest w związkach i o ile na początku studiów związki to była rzadkość, to teraz siedzę wśród samych par, na imprezach potrafię być sama wśród samych par, więc o czym mowa...
I tak będąc w twoim wieku umawiałam się z kolesiami z braku laku, umawiałam się z kolesiami na sex, biegałam za chłopakiem który mnie lubi ale nie chciał być ze mną w związku. I patrząc z perspektywy czasu to się cieszę, ze tak było bo co przeżyłam to moje.
A to dobre podejście akurat. Mam to samo. Nigdy nie żałowałam, że się z kimś spotkałam czy umówiłam. Na sam seks się nigdy z nikim nie umawiałam, ale jakby się kiedyś trafi ktoś ciekawy, to taki seks bez zobowiązań też może być ciekawy. Co się przeżyje, to zawsze jakieś doświadczenie
Jeśli ty myślisz ze bycie w związku odmieni twoje życie to się mylisz, bo bycie z druga osoba to nie tylko motylki i kwiatki, i opowiedzenie cioci przy świątecznym stole ze tak w końcu mam chłopaka. To przede wszystkim praca obojga żeby się dotrzeć, to czasami kłótnie albo wkurzanie się na druga osobę.
A kto nagadał takich głupot, że związek to kwiatki, czekoladki, serduszka i cholera wie, co jeszcze? Oczywiście, że nie. Związek to ciężka praca, współpraca, nauka życia z kimś. Plus wchodzenia wcześniej w związki jest taki, że człowiek wcześniej się uczy tej współpracy. Im człowiek starszy, im więcej osiągnął i im więcej wymaga od siebie, tym ciężej mu później nauczyć się żyć z kimś, nie jest już tak elastyczny, jak kiedyś i nie pójdzie na tyle ustępstw, co by poszedł kilka lat wcześniej
Strasznie smutno mi się czyta ze ty te lata traktujesz jako stratę czasu bo koniec końców swoje życie traktujesz jak stratę czasu.
No niestety taki charakter. Jestem introwertyczką i uwielbiam przebywać sama: oglądać film, czytać książkę, słuchać muzyki, tłumy i ciągłe przebywanie z ludźmi mnie męczy, ale jak się jest non stop samemu, to jest to wkurzające. Teraz czuję się dobrze, bo mam trochę łatwiejszy semestr na studiach, wszystko zaliczone, więc stresu tyle nie ma. Do tego zorganizowaliśmy ze znajomymi jedną większą domówkę u koleżanki i 2 takie mniejsze, przez co ostatnie 2 weekendy byłam wśród ludzi, których lubię, nawet poznałam kilku nowych i czuję się świetnie. Teraz na prawdę czuję się dobrze. Jednak wcześniejsze 2 lata przez pandemię dały w kość, mimo że odpoczęłam od uczelni i zajęć stacjonarnych, to czułam się strasznie samotna. Przez 2 lata na żadnej domówce nie byłam. W całym 2020 roku poznałam może 3 nowych chłopaków (z czego z jednym zaczęłam się spotykać) i to nie na imprezie, tylko tak na co dzień, w życiu i to nie za blisko. Nawet największy introwertyk potrzebuje wyjść do ludzi. Jeśli non stop ma się tylko obowiązki, stres i żadnej odskoczni od tego to można zwariować i to nie jest żart
Autorko, nie przeżywaj tego jak stonka wykopki.
Nie proponowałaś seksu bez zobowiązań tylko zwykłą kawę. Moim zdaniem nikomu nawet o tym nie powie.
Najlepsze co możesz zrobić to tak jak pisali wyżej, udawać że nic się nie stało, na korytarzu zwykłe cześć i NAJWAŻNIEJSZE głowa do góry a nie w podłogę. Po prostu zachowuj się, jakby Ciebie to nie ruszyło.
Osobiście jak dla mnie to mega plus dla kobiety, która potrafi sama zagadać.
I desperacją nie jest zaproszenie kogoś na kawę...
Co innego jakbyś w pracy nadal ciągnęła temat i ciągle gdzieś zapraszała i wypytywała czy ma czas.
Autorko, nie przeżywaj tego jak stonka wykopki.
Nie proponowałaś seksu bez zobowiązań tylko zwykłą kawę. Moim zdaniem nikomu nawet o tym nie powie.Najlepsze co możesz zrobić to tak jak pisali wyżej, udawać że nic się nie stało, na korytarzu zwykłe cześć i NAJWAŻNIEJSZE głowa do góry a nie w podłogę. Po prostu zachowuj się, jakby Ciebie to nie ruszyło.
Osobiście jak dla mnie to mega plus dla kobiety, która potrafi sama zagadać.
I desperacją nie jest zaproszenie kogoś na kawę...
Co innego jakbyś w pracy nadal ciągnęła temat i ciągle gdzieś zapraszała i wypytywała czy ma czas.
Dokładnie tak
Zaprosiłaś kolegę na kawę i co z tego? Ja mam kolegę, którego też zapraszałam do siebie na obiad, bez podtekstów, bo był tylko kolegą.
Raz mi się jeden podobał, zaprosiłam na kawę i ten sam rezultat, ale trudno
Lepiej zaprosić i dostać "kosza" niż czekać, czekać i zastanawiać się "a co by było, gdybym go jednak zaprosiła"
A w pracy normalnie. Traktuj to tak, że zaprosiłaś kolegę na kawę, jako kumpla, z którym akurat chciałaś wyjść. Tyle
Gorzej właśnie, gdybyś za nim latała np. on odmówił a Ty go co chwila nachodzisz w pracy, wypisujesz, wydzwaniasz. Wtedy to jest desperacja. Jedno zaproszenie na kawę już nie
I nie obrażaj się, zachowuj się neutralnie, jakby nic się nie stało (bo w sumie nie stało)
Chyba pierwszy raz na tym forum poproszę o napisanie jak się sprawy potoczyły z ciekawości
Chyba pierwszy raz na tym forum poproszę o napisanie jak się sprawy potoczyły z ciekawości
Podbijam
Ciekawa jestem
Chyba pierwszy raz na tym forum poproszę o napisanie jak się sprawy potoczyły z ciekawości
Nie pisałam bo miałam w tym tygodniu tyle pracy, że wracałam do domu ledwo żywa. Sprawy potoczyły się tak, że do czwartku udawało mi się go unikać, więc było w porządku. Wczoraj natomiast wpadłam na niego przy wejściu do pracy, zagadał do mnie i powiedział, coś w stylu, że nie rozumie tego zaproszenia na kawę, że on mi nie dawał żadnych sygnałów, że mu się podobam i że był po prostu miły bo byłam nowa i nikt ze mną nie gadał więc było mu mnie szkoda.... Nie powiem zrobiło mi się przykro, nic nie powiedziałam, życzyłam miłego dnia i poszłam sobie, ale nie powiem zeszkliły mi się oczy, dawno nie usłyszałam nic tak nie miłego.
Dlaczego niemiłego? Człowiek był uczciwy względem Ciebie i chciał być miły żebyś poczuła się dobrze. Czasami źle odbieramy pewne sygnały, nie tylko Ty tak masz.