Byłam z chłopakiem ponad 2 lata mieszkaliśmy razem w większej miejscowości powiedzmy że chodzi o Wrocław gdzie oboje mamy pracę, on pochodził ze wsi(totalne odludzie) ja z drugiego końca kraju, na samym początku ustaliliśmy że będziemy mieszkać we Wrocławiu i nagle po 2 latach on stwierdził że nie jest szczęśliwy ale nie ze względu na mnie tylko ze chciałby wrócić na tą wieś i zabrać tam mnie, poklucilismy się o to bo dobrze wiedział że ja na żadna wieś iść nie chce i twardo to podkreśliłam na samym początku związku, dzień przed moimi urodzinami wróciłam z pracy on spakował najpotrzebniejsze rzeczy i zniknął, okazało się że pojechał tam, urodziny spędziłam sama wrócił następnego dnia wieczorem i przepraszał ze się pogubił i tłumaczył że to ja jestem najważniejsza, pozwoliłam mu wrócić ale widziałam że cały czas coś go gryzie, nie chciał powiedzieć o co chodzi po czym dowiedziałam się ze on ma depresję mieszkając tu i że jest nie szczęśliwy i chce żebyśmy się tam przeprowadzili bo beze nie też szczęśliwy nie będzie. Zaczęłam mięknąć i już nawet zgodziłam się żebyśmy się tam przeprowadzili ale pod warunkiem żeby doczekać do końca umowy najmu to wtedy odzyskamy kaucję za mieszkanie i kupimy małe autko żebym mogła dojeżdżać do pracy te 1,5h w jedną stronę. Tydzień przed świętami stwierdził że tam wraca i znów sytuacja się powtórzyła wracam z pracy wszystkie rzeczy spakowane jego nie ma. Święta spędziłam sama. Po świętach wracam do mieszkania a tam kwiaty wino romantyczna kolacja (dodam że przez cały związek coś takiego się praktycznie nie zdarzało) powiedział że on dopiero po paru dniach beze nie zrozumiał że on nie chce tam być jeżeli mnie tam nie ma na kolanach prosił o wybaczenie i mi się oświadczył, oczywiście na nic się nie zgodziłam bo chce żeby mi jakoś udowodnił ze to ja jestem najważniejszą a nie rozpadający się stary dom na wsi. Powiedział że dom sprzeda i kupimy mieszkanie minął kolejny tydzień i on znów nie wie co ma robić bo on by chciał żebym ja się przeprowadziła tam bo już nie chce tego sprzedawać
I już sama nie wiem co mam zrobić bo z jednej strony bardzo go kocham i ogólnie to dobry chłopak ale boję się że jeżeli go przyjmę z powrotem to znowu po chwili on będzie nie szczęśliwy.
Nie wiem co go tak ciągnie do tamtego domu, stary rozpadający się drewniany 100letni dom do konkretnego remontu, najbliższy sklep 15km dalej a i do pracy z 50km tylko i wyłącznie autem bo nawet pociągu tam nie ma
A dodam że oboje pracujemy od 9 do 22 więc rezygnujemy z jakiegokolwiek snu
Pomóżcie co zrobic