Cześć.
Pisze na tym forum ponieważ jestem ciekawy opinii ludzi którzy być może przeżyli coś podobnego lub spojrzą na to co opisze z perspektywy osoby 3. Mianowicie 2,5 roku temu rozstałem się ze swoją byłą dziewczyną i po wyleczeniu się z tego związku zacząłem spotykać z różnymi kobietami. Mimo spotkań z różnych przyczyn nie umiałem się w żadną z tych relacji zaangażować więc kończyły się one bardzo szybko. 4 miesiące temu pojawiła się w moim życiu pewna osoba, z którą od razu złapałem wspólny język. Zaczeliśmy się spotykać, było super. Po około 2 miesiącach powiedziałem jej że mi na niej zależy. Wtedy ona po 2 dniach od moich słów powiedziała, że jest osobą, której ciężko jest się zaangażować i potrzebuje na to troche więcej czasu. Ja odpierając jej argument odpowiedziałem, że oczywiśćie. Ja też potrzebuje więcej czasu na to żeby cie lepiej poznać bo nie chce znów wchodzić w związek zbyt szybko. Po tej sytuacji wszystko wróciło do normy. Znowu było super. Seks, wyjazdy wszystko. Sama sie przytulała łapała za ręke. Wydawało mi się, że się do siebie zbliżamy. Aż nastał ten tydzień. Słaby kontkat z jej strony, unikanie spotkań, kręcenie że nie moge się spotkać bo... W końcu postanowiłem, że chyba czas porozmawiać i popchnąć tą relacje albo w lewo albo w prawo. Niestety nie ja zacząłem tą rozmowe bo tego wieczoru dostałem od mojej lubej wiadamość w stylu: nie umiem się zaangażować, nie umiem nic poczuć, mówiłam że tak będzie już podczas tej 1 rozmowy. Po tych słowach chwile jeszcze pisaliśmy. Powiedziała że tak jest cały czas, że ona próbowała się zaangażować ale nie umie.Była przy tym zimna, wyrachowana, tak jakbym nagle stał się wrogiem numer 1. Spotkaliśmy się ( sama zaproponowała, że chce sie jeszcze spotkać na żywo bo powinniśmy o tym porozmawiać na żywo ). Na spotkaniu pierwsze jej słowa to: ja już ci wszystko napisałam... w mojej głowie szok. O co tu chodzi. Sama proponuje spotkanie poźniej wyskakuje z takim tekstem to 1. 2 - widziałem jak się zachowuje po tej 1 rozmowie. Wszytko było dobrze. Starała się, sama potrafiła złapać za ręke, przytulić, ba była czasem zazdrosna.
I teraz pytanie do was drodzy fomurowicze pytanie do was brzmi : o co tu chodzi?
Z 1 strony podałą mi przyczyne na tacy ale z 2 - to sie kupy nie trzyma. Wydaje mi się, że jeżeli człowiek nie umie się zaangażować to się nie zachowuje jak zaangażowana osoba. Poza tym przecież to czuć czy komuś zależy czy ma na ciebie wywalone. Ewidentnie było czuć, że jej zależy ( wiadomo oprócz ostatniego tygodnia )