Natchniona artykułem z jednej strony internetowej i forum, zastanawiam się nad pojęciem "zbytniej wybrednisci"( w kontekście zwiazku), która to powoduje, że ktoś pozostaje sam, nawet latami.
Zastanawia mnie, jak można być zbyt wybrednym? Jak się ktoś fizycznie nie podoba to się nie podoba i już, a z wybredniscia nie na to nic wspólnego. Podobnie, gdy coś zgrzyta w charakterze, czy sposobie bycia, czy ogólnie nie czuję się, że to jest to. Postronni wtedy komentuja: co ci w nim, w niej nie pasuje, porządny, pracuje, za babami nie gania i w domu coś zrobi, względnie porządna, miła, pracowita za facetami nie lata i ma zasady moralne - a tobie coś nie pasuje, wybrzydzasz, z takim podejściem zostaniesz sam, sama.
Nie spotkałam się jeszcze z przypadkiem, gdy była para wolnych ludzi, w drugiej osobie pasował charakter, wygkad, seks, poglądy, dobrze czuło się w jej towarzystwie, można było na sobie polegać i tak dalej a mimo tego jedna osoba odeszła mówiąc, iksińska, iksiński, jest okay, ale rzuce go, ją, bo może spotkam kogoś jeszcze lepszego.
Co sądzicie?
2 2021-12-06 12:31:10 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-12-06 12:34:08)
Jest coś takiego jak powodzenie, chemia, niektórzy z tym mają pod górkę...
Dlatego mówi się, że ktoś jest wybredny, ale to wina genów, że trudno mu się zakochać, ma wymagania itp.
Czyli słowo wybredność, trzeba brać w cudzysłów.
To tak jak z ciążą, jedna nie może zajść, mimo starań, drugiej wystarczy jak facet powiesi kalesony na łóżku
To jest wszystko niezależne od nas, tak jesteśmy zaprogramowani.
A mi się wydaje, że za tą wybrednością może iść w pewnej części również wzrost oczekiwań wobec potencjalnego wybranka. Mamy ogólnie, przynajmniej pozornie, więcej możliwości - Internet, inne miasta czy kraje. Nie jesteśmy skazani na jakąś ograniczoną społeczność, w której co lepsze partie szybko znikały z "rynku", a reszta musiała się zadowolić tym, co zostało. Kolejna rzecz, to coraz większa niezależność kobiet ale też mężczyzn. Nie musimy na siłę szukać drugiej połówki bo inaczej nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. No i trzecia rzecz to chyba coraz powszechniejsze poczucie, że 30-ka na karku to nie wyrok, szczególnie że zarówno singli jak i tych z tzw. odzysku jest coraz więcej, nie ma więc też presji by brać kogo popadnie bo latka lecą. No chyba, że ta związana z posiadaniem potomstwa ale zważywszy jaki jest u nas przyrost naturalny i ten czynnik traci na znaczeniu.
A mi się wydaje, że za tą wybrednością może iść w pewnej części również wzrost oczekiwań wobec potencjalnego wybranka. Mamy ogólnie, przynajmniej pozornie, więcej możliwości - Internet, inne miasta czy kraje. Nie jesteśmy skazani na jakąś ograniczoną społeczność, w której co lepsze partie szybko znikały z "rynku", a reszta musiała się zadowolić tym, co zostało. Kolejna rzecz, to coraz większa niezależność kobiet ale też mężczyzn. Nie musimy na siłę szukać drugiej połówki bo inaczej nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. No i trzecia rzecz to chyba coraz powszechniejsze poczucie, że 30-ka na karku to nie wyrok, szczególnie że zarówno singli jak i tych z tzw. odzysku jest coraz więcej, nie ma więc też presji by brać kogo popadnie bo latka lecą. No chyba, że ta związana z posiadaniem potomstwa ale zważywszy jaki jest u nas przyrost naturalny i ten czynnik traci na znaczeniu.
Zgadzam się z tym co napisałaś, ale to jednak nie jest zależne od naszej woli.
Tu rządzi chemia, nie wiemy dlaczego ktoś nam się podoba i pociąga nas seksualnie i to z wzajemnością.
Jednym niewiele brakuje do zakochania, innym więcej.
Choć wymagania kobiet na pewno rosną, być może to ma jakieś przełożenie na uczucia, ale dalej to jest niezależne. Seniorzy potrafią się w sobie zakochać, choć to wydaje się kuriozalne, ale też nie wszyscy i czy jest odpowiedź na pytanie dlaczego, nie ma.
Nie możemy też porównywać do dawnych czasów, gdzie związki były reżyserowane lub do takich z rozsądku, które pewnie i teraz bywają.
Nie dojdziemy, dlaczego tak się dzieje.
Jest też większa świadomość, że związek to nie bułka z masłem i niektórzy boją się tej odpowiedzialności, zależności, itp. Ale stałe wracamy do tej chemii, jak ktoś nie spotka na swej drodze tzw. drugiej połówki, to trudno mówić o wybrzydzaniu.
Jest też większa świadomość, że związek to nie bułka z masłem i niektórzy boją się tej odpowiedzialności, zależności, itp. Ale stałe wracamy do tej chemii, jak ktoś nie spotka na swej drodze tzw. drugiej połówki, to trudno mówić o wybrzydzaniu.
Nie wiem dlaczego tak się dzieje, że jedni na nas działają i pojawia się ta chemia, a inni nie. Znam jednak osoby, które twierdzą, że nigdy nie czuły tych przysłowiowych motylków, a innym zdarza się to dość często.
To ma podobno związek z naszą gospodarką hormonalną, dlatego ta chemia to nie tylko w przenośnia.
Ja przykładowo zakochiwałam się średnio raz na 3-4 lata Ale dopiero kilka lat temu trafiłam na swoją 2-gą połówkę.
I wcale nie uważam by tak było lepiej czy łatwiej bo każdą relację musiałam potem odchorowywać. W tamtym czasie wręcz zazdrościłam ludziom, którzy podchodzą bardziej pragmatycznie do związków i nie przeżywają tych stanów zakochania.
A mi się wydaje, że za tą wybrednością może iść w pewnej części również wzrost oczekiwań wobec potencjalnego wybranka.
Jakich np oczekiwań? Jakiś przykład?
7 2021-12-06 16:29:28 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-12-06 16:59:24)
Roxann napisał/a:A mi się wydaje, że za tą wybrednością może iść w pewnej części również wzrost oczekiwań wobec potencjalnego wybranka.
Jakich np oczekiwań? Jakiś przykład?
Ja np. widzę jak to się zmienia w czasie, szczególnie w miarę rozwoju zawodowego. Znam pary, które spotykały się ze sobą w czasach szkolnych czy studenckich ale każde poszło inną ścieżką kariery i np. te dziewczyny zabraniają dziś po ponad 20 tys., podczas gdy ich byłe sympatie po powiedzmy 5 tys. Nawet ostatnio z nimi rozmawiałam i potwierdziły, że o ile wcześniej się na to nie patrzyło, tak teraz nie wyobrażają sobie być z kimś, kto zarabia nieporównywanie mniej, choćby chemia była przeogromna. Zresztą najpewniej szybko by prysła w codziennym życiu.
Zaczęłam od różnicy zarobków ale właśnie to wydaje mi się takie najbardziej widoczne w tym wieku w którym jestem czyli kiedy ludzie są powiedzmy u "szczytu kariery" i te dysproporcje są bardzo zauważalne. Kolejna rzecz, która się z tym poniekąd wiąże to wykształcenie i ogólnie zadbanie. Wątpię by zadbana, wykształcona kobieta chciała się spotykać z facetem dla którego te rzeczy nie mają znaczenia. Cytując klasyka "beton to beton"
Myślę, że te nasze wymagania odnośnie zarówno wyglądu jak i sposobu bycia/życia z czasem się klarują, a im ma się bardziej określony typ, tym wbrew pozorom trudniej "dogodzić" bo nasza skłonność do kompromisów jest niższa.
Kojarzysz pewnie wątek kuriera Glovo - gdybym zobaczyła, że facet ma braki w uzębieniu, serio nie interesowałoby mnie co ma do powiedzenia. Po prostu
Był też wątek o tym, co znaczy ogarnięty facet. I tu też mam wrażenie, że ta lista, choć pewnie u każdego indywidualna, z czasem jest po prostu bezkompromisowa. Bo np. pewne cechy czy ich brak niosą za sobą takie a nie inne konsekwencje. Brak prawka to nie tylko brak samochodu ale i pewnie określone cechy i szereg niedogodności z tym związanych. Podobnie braki w uzębieniu, to nie tylko kwestie estetyczne ale też pewnego rodzaju ignorancja czy wręcz zaniedbanie świadczące o człowieku.
Kolejna rzecz nałogi -jak ja np. widzę, że ktoś musi się napić co wieczór alkoholu, to też tą osobę odrzucę bo już mam całą projekcję co z tym się będzie wiązało.
Myślę, że nasze doświadczeni i świadomość, które zdobywamy z wiekiem, z jednej strony klarują nasz "typ" ale z drugiej strony zmniejszają naszą skłonność do kompromisów, przez co można mieć wrażenie, że jesteśmy bardziej wybredni.
No bo np. załóżmy czysto teoretycznie nawiązując do powyższego, że mój facet to musi mieć ładne ząbki, prawko, wyższe wykształcenie, zarabiać co najmniej XX, nie mieć uzależnień itd. Wtedy automatycznie zawęża się ta grupa, która to wszystko spełnia, a jeszcze ta nieszczęsna chemia ma się pojawić Dla mnie to podstawa, dla kogoś z boku pewnie fanaberia
To tak ogólnie bo wiadomo, że każdy aspekt można rozwijać w nieskończoność.
Oczywiście, że chemia to nie przenośnia, zresztą nasz cały organizm to chemia...
Ale żeby ta chemia była, to ktoś musi nam się najpierw podobać, pod wieloma względami. Na pewno braki w uzębieniu, na sam widok są odpychające, więc chyba nawet nie chcielibyśmy takiego osobnika poznawać bliżej
rossanka napisał/a:Roxann napisał/a:A mi się wydaje, że za tą wybrednością może iść w pewnej części również wzrost oczekiwań wobec potencjalnego wybranka.
Jakich np oczekiwań? Jakiś przykład?
Ja np. widzę jak to się zmienia w czasie, szczególnie w miarę rozwoju zawodowego. Znam pary, które spotykały się ze sobą w czasach szkolnych czy studenckich ale każde poszło inną ścieżką kariery i np. te dziewczyny zabraniają dziś po ponad 20 tys., podczas gdy ich byłe sympatie po powiedzmy 5 tys. Nawet ostatnio z nimi rozmawiałam i potwierdziły, że o ile wcześniej się na to nie patrzyło, tak teraz nie wyobrażają sobie być z kimś, kto zarabia nieporównywanie mniej, choćby chemia była przeogromna. Zresztą najpewniej szybko by prysła w codziennym życiu.
Zaczęłam od różnicy zarobków ale właśnie to wydaje mi się takie najbardziej widoczne w tym wieku w którym jestem czyli kiedy ludzie są powiedzmy u "szczytu kariery" i te dysproporcje są bardzo zauważalne. Kolejna rzecz, która się z tym poniekąd wiąże to wykształcenie i ogólnie zadbanie. Wątpię by zadbana, wykształcona kobieta chciała się spotykać z facetem dla którego te rzeczy nie mają znaczenia. Cytując klasyka "beton to beton"![]()
Myślę, że te nasze wymagania odnośnie zarówno wyglądu jak i sposobu bycia/życia z czasem się klarują, a im ma się bardziej określony typ, tym wbrew pozorom trudniej "dogodzić" bo nasza skłonność do kompromisów jest niższa.
Kojarzysz pewnie wątek kuriera Glovo - gdybym zobaczyła, że facet ma braki w uzębieniu, serio nie interesowałoby mnie co ma do powiedzenia. Po prostu
Był też wątek o tym, co znaczy ogarnięty facet. I tu też mam wrażenie, że ta lista, choć pewnie u każdego indywidualna, z czasem jest po prostu bezkompromisowa. Bo np. pewne cechy czy ich brak niosą za sobą takie a nie inne konsekwencje. Brak prawka to nie tylko brak samochodu ale i pewnie określone cechy i szereg niedogodności z tym związanych. Podobnie braki w uzębieniu, to nie tylko kwestie estetyczne ale też pewnego rodzaju ignorancja czy wręcz zaniedbanie świadczące o człowieku.
Kolejna rzecz nałogi -jak ja np. widzę, że ktoś musi się napić co wieczór alkoholu, to też tą osobę odrzucę bo już mam całą projekcję co z tym się będzie wiązało.
Myślę, że nasze doświadczeni i świadomość, które zdobywamy z wiekiem, z jednej strony klarują nasz "typ" ale z drugiej strony zmniejszają naszą skłonność do kompromisów, przez co można mieć wrażenie, że jesteśmy bardziej wybredni.
No bo np. załóżmy czysto teoretycznie nawiązując do powyższego, że mój facet to musi mieć ładne ząbki, prawko, wyższe wykształcenie, zarabiać co najmniej XX, nie mieć uzależnień itd. Wtedy automatycznie zawęża się ta grupa, która to wszystko spełnia, a jeszcze ta nieszczęsna chemia ma się pojawićDla mnie to podstawa, dla kogoś z boku pewnie fanaberia
To tak ogólnie bo wiadomo, że każdy aspekt można rozwijać w nieskończoność.
Tylko, że to tak nie działa. Załóżmy, że spotykasz faceta wykształcony, ma magistra, zarabia 8000zl, ma prawo jazdy, samochód, regularnie chodzi do dentysty, nie pali papierosow. A mimo tego, tych jego cech, możesz go nawet nie brać pod uwagę na kandydata na partnera. Nie znałaś takich mężczyzn? Którzy mieli te wszystkie cechy a nawet nie zaświtała Ci w głowie myśl, że mogłabyś być z nimi w związku?
Bo brak chemii.
Co do kuriera Glovo, to tak nie działa. Może spotkałabys managera o ładnych zębach, bez nałogów, z dobra pensją, zaradnego i z samochodem i też nie miałabyś z nim o czym rozmawiać. A wtedy posypały by się głosy, że czego Ty chcesz, facet czysty, z autem, wykształcony, dobrze zarabia a ty księcia szukasz.
Ja tam myślę że tu o uczucie chodzi i chemię, a hak tego nie ma to nic dalej nie będzie.
A zakochasz się w gościu z 15 letnim samochodem, albo z nadwagą i nie będziesz tego nawet zauważała.
Oczywiście, że chemia to nie przenośnia, zresztą nasz cały organizm to chemia...
Ale żeby ta chemia była, to ktoś musi nam się najpierw podobać, pod wieloma względami. Na pewno braki w uzębieniu, na sam widok są odpychające, więc chyba nawet nie chcielibyśmy takiego osobnika poznawać bliżej
Niby tak. Ale co jak facet ma zadbane wszystkie zęby a mimo tego chemii też nie ma albo nie chce się osobnika poznać bliżej?
Tzn te cechy, zadbanie, praca, obycie, kultura, zaradnosc są bardzo ważne ale one nie decydują o tym, że chce się z kimś być. Przyjdz do pierwszej lepszej firmy, tam wszyscy po studiach, dbają o ubranie, ćwiczą, zarabiają, mają wykształcenie, a mimo tego z hednym tylko chciałabyś czegoś wiecej, albo z żadnym z nich. To dużo daje, te cechy, ale one nie sprawia, że się kimś na poważnie zainteresujesz. A
12 2021-12-06 17:42:59 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-06 17:43:39)
Powiem tak: trochę jak w zakupie wymarzonego domu: wybredność pomaga, pod warunkiem że wybredny osobą nie tylko wymaga, ale wie dokładnie czego szuka.
Czyli : gdzie, w jakiej technologii, jakich pomieszczeń i o jakich parametrach oczekuje, czy ja stać na wydatkowanie środków na taki obiekt i A wyobrażbię co zmienić może jakie wymagania odpuścić i w ogóle wie co jest dostępne na rynku.
Bo jak się tego nie wie to można szukać do końca życia i jeden dzień dłużej.
A ze spraw nieporównywalnie do domów;)
Wybieranie kogoś do relacji powinno być nacechowane szacunkiem: czyli nieuczciwe i niemoralne jest wybieranie kogoś kto nam nie odpowiada. Bo wtedy nie jest możliwe prawdziwe zaangażowanie.
W związku trzeba z siebie dawać : dobrowolnie, bez przymusu i z radością.
13 2021-12-06 17:47:15 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-12-06 17:48:28)
Rossanko, ale u mnie to tak działało. Jak spotykam faceta o cechach ww. i rozmowa była interesująca, to mi niewiele trzeba
W zasadzie to rozmowa robi robotę - flow, spojrzenie, uśmiech itd. Oczywiście nie gwarantuje to tego, że będzie z tego związek czy nawet jakaś znajomość ale ta "chemia" już działa.
Wtedy i chęć pozawania jest inna i może nawet ta skłonność do kompromisów większa.
Ja kiedyś 2 lata żyłam praktycznie bez seksu bo kochalam, a właściwie zdążyłam zakochać.
Niemniej jednak mogę śmiało powidziec, że wszyscy ci faceci byli ogólnie bardzo do siebie podobni jeżeli chodzi o pewne cechy.
Tzn te cechy, zadbanie, praca, obycie, kultura, zaradnosc są bardzo ważne ale one nie decydują o tym, że chce się z kimś być. Przyjdz do pierwszej lepszej firmy, tam wszyscy po studiach, dbają o ubranie, ćwiczą, zarabiają, mają wykształcenie, a mimo tego z hednym tylko chciałabyś czegoś wiecej, albo z żadnym z nich. To dużo daje, te cechy, ale one nie sprawia, że się kimś na poważnie zainteresujesz. A
To jest oczywiście, że te cechy nie determinują zakochania, nie ma żadnej reguły.
Też nazywane jest to coś, co jest w danej osobie, że nas przyciąga. Niezbadane są losy ludzkie
Temat rzeka...
Rossanko, ale u mnie to tak działało. Jak spotykam faceta o cechach ww. i rozmowa była interesująca, to mi niewiele trzeba
W zasadzie to rozmowa robi robotę - flow, spojrzenie, uśmiech itd. Oczywiście nie gwarantuje to tego, że będzie z tego związek czy nawet jakaś znajomość ale ta "chemia" już działa.
Wtedy i chęć pozawania jest inna i może nawet ta skłonność do kompromisów większa.
Ja kiedyś 2 lata żyłam praktycznie bez seksu bo kochalam, a właściwie zdążyłam zakochać.
Niemniej jednak mogę śmiało powidziec, że wszyscy ci faceci byli ogólnie bardzo do siebie podobni jeżeli chodzi o pewne cechy.
Też mam swój typ.
Co do rozmowy, u mnie było dwojako, albo świetnie się rozmawiało i chciałam pogłębić znajomość. Albo świetnie się rozmawiało, ale nie miałam ochoty przenosić znajomości na grunt inny niż kolezenski.
Powiem tak: trochę jak w zakupie wymarzonego domu: wybredność pomaga, pod warunkiem że wybredny osobą nie tylko wymaga, ale wie dokładnie czego szuka.
Czyli : gdzie, w jakiej technologii, jakich pomieszczeń i o jakich parametrach oczekuje, czy ja stać na wydatkowanie środków na taki obiekt i A wyobrażbię co zmienić może jakie wymagania odpuścić i w ogóle wie co jest dostępne na rynku.
Bo jak się tego nie wie to można szukać do końca życia i jeden dzień dłużej.A ze spraw nieporównywalnie do domów;)
Wybieranie kogoś do relacji powinno być nacechowane szacunkiem: czyli nieuczciwe i niemoralne jest wybieranie kogoś kto nam nie odpowiada. Bo wtedy nie jest możliwe prawdziwe zaangażowanie.
W związku trzeba z siebie dawać : dobrowolnie, bez przymusu i z radością.
Nie do końca.
Dawno temu, że 20 lat, poznałam faceta . Ideał, bardzo lubiłam z nim rozmawiać, mogłam gadać godzinami. Mieliśmy ten sam gust czytelniczy, filmowy. Oboje lubiliśmy sport i zwierzęta. Oboje nieco introwertyczni, jakas impreza raz na jakiś czas, ale na ogół żadnych szaleństw. Co do wyglądu też nie można się było niczego czepiać, facet ponad 185 cm, czarne włosy, wyćwiczony na silowni, czysty, zadbany, pomocny, dobrze zorganizowany i dążący do celu. Byłabym teraz panią doktorową.
I co? I nico. Bo był dla mnie jak brat. Do dzisiaj nie wiem, czemu nie zaiskrzyło z mojej strony. Normalnie na myśl o jakimkolwiek kontakcie z nim robiło mi się niedobrze.
I tak to sobie można wybuerac.
To się trafią albo nie.
Co do tego faceta, nie martwcie się jednak, bo wkrotce ożenił się z inną, także spokojnie, krzywdy mu nie zrobiłam. Po ślubie odetchnęłam z ulgą, bo w końcu mogliśmy się dalej kolegować, a nie robił jakichś umizgow.
rossanka napisał/a:Tzn te cechy, zadbanie, praca, obycie, kultura, zaradnosc są bardzo ważne ale one nie decydują o tym, że chce się z kimś być. Przyjdz do pierwszej lepszej firmy, tam wszyscy po studiach, dbają o ubranie, ćwiczą, zarabiają, mają wykształcenie, a mimo tego z hednym tylko chciałabyś czegoś wiecej, albo z żadnym z nich. To dużo daje, te cechy, ale one nie sprawia, że się kimś na poważnie zainteresujesz. A
To jest oczywiście, że te cechy nie determinują zakochania, nie ma żadnej reguły.
Też nazywane jest to coś, co jest w danej osobie, że nas przyciąga. Niezbadane są losy ludzkie
![]()
Temat rzeka...
O to mi właśnie chodzi. A potem przychodzi koleżanka i mówi, że jesteś zbyt wybrednym, bo wolny, nie pali, zarabia, dba o zęby a ty czego jeszcze chcesz
Tak mówi wiekszość, patrzących z boku
A jesteś w stanie powiedzieć co dokładnie nie pasowało Ci w doktorku, że nie miałaś ochoty z nim na coś więcej.
Sam brak chemii to raczej wypadkowa a nie przyczyna.
Ja np. raczej od razu wiem w kim moglabym się zakochać i albo ma to pozwalam albo nie.
I w takiej przysłowiowej firmie o jakiej wspominasz pewnie zaledwie 1 osoba taka znajdzie albo żadna, mimo, że każdy na poziomie.
A jesteś w stanie powiedzieć co dokładnie nie pasowało Ci w doktorku, że nie miałaś ochoty z nim na coś więcej.
Sam brak chemii to raczej wypadkowa a nie przyczyna.
.
Do dziś jest to dla mnie zagadką. Obiektywnie wszystko mi pasowało, kulturalny, ale zaradny, dobrze zarabiał i zaczynał właśnie kariere, inteligentny, mieliśmy takie samo poczucie humoru, lubili podobnie spędzać czas, nie mogliśmy się nagadać.
Tylko jedno mi zgrzytało, nie mogłam sobie siebie wyobrazić w sytuacji intymnej z nim, czułam się przy nim jak przy koleżance:(
Ale jakoś tak w podobnym czasie poznałam innego i przy tamtym miękły mi kolana, ale oczywiście wybrał wtedy inną, co się potem okazało, i tyle z tego mialam:D Ten drugi - też lubiłam z nim rozmawiać, choć nie znałam go tak dobrze jak tego pierwszego, też był introwertyk, bardzo spokojny, inteligentny, pracowity no i podobał mi się bardzo fizycznie. Taki spokój od niego czułam. Stara historia.
Jakiś nigdy nie kalkulowałem w kim się mogę zakochać a w kim nie. Samo wychodziło.
OK, czasami to faktycznie kwestia jakiegos pecha i braku chemii, ale jak ten stan trwa latami, to zaczynam podejrzewać, że dana osoba ma zupelnie nierealistyczne wymagania lub też podświadomie przed związkiem się broni.
OK, czasami to faktycznie kwestia jakiegos pecha i braku chemii, ale jak ten stan trwa latami, to zaczynam podejrzewać, że dana osoba ma zupelnie nierealistyczne wymagania lub też podświadomie przed związkiem się broni.
Jakie to są nierealistyczne wymagania? Jakiś przykład?
Jak się przed związkiem broni, są również sytuacje, każda to pewnie miała, że obiektywnie facet do rzeczy, ale to nie było to, pełno na forum takich historii. Z resztą w drugą stronę to samo: kobieta zadbana, zaradna, prace ma, umie się zachować w towarzystwie, chodzi do kosmetyczki, umie gotować a facetowi czegoś brakuje, może się z nią tylko kolegować.
23 2021-12-06 19:21:24 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-12-06 19:22:28)
Jakiś nigdy nie kalkulowałem w kim się mogę zakochać a w kim nie. Samo wychodziło.
To nie chodzi o kalkulacje, po prostu znam swój typ i wiem, że jeśli facet ma pewne cechy, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że chemia się pojawi. Ogólnie chodzi o sposób bycia, wygląd ma dla mnie mniejsze znaczenie byleby był zadbany, raczej chodzi o kulturę osobistą, inteligencję, poczucie humoru, błysk w oczach. Jestem w stanie raczej łatwo i szybko ocenić "szanse" po obserwacji i rozmowie.
Dlatego nie miałam sytuacji kiedy ktoś by mi się spodobał z wyglądu i charakteru, ale byłby dla mnie jak koleżanka. No ok, raz ale wtedy miałam do czynienia z gejem, więc siłą rzeczy...
rossanka napisał/a:Jakiś nigdy nie kalkulowałem w kim się mogę zakochać a w kim nie. Samo wychodziło.
To nie chodzi o kalkulacje, po prostu znam swój typ i wiem, że jeśli facet ma pewne cechy, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że chemia się pojawi. Ogólnie chodzi o sposób bycia, wygląd ma dla mnie mniejsze znaczenie byleby był zadbany, raczej chodzi o kulturę osobistą, inteligencję, poczucie humoru, błysk w oczach. Jestem w stanie raczej łatwo i szybko ocenić "szanse" po obserwacji i rozmowie.
Dlatego nie miałam sytuacji kiedy ktoś by mi się spodobał z wyglądu i charakteru, ale byłby dla mnie jak koleżanka. No ok, raz ale wtedy miałam do czynienia z gejem, więc siłą rzeczy...
A to ja też tak mam, wiem jakie cechy lubię. Ale nie potrafię szybko ocenić zwykle trwa to trochę.
To zazdroszczę. U mnie mało kto działa na mnie fizycznie, natomiast odwrotnie-moge lubic wielu mężczyzn naraz ale tylko lubić.
A jak kogoś poznaje, to nie oceniam czy mi się podoba czy go lubię, tylko go poznaje i potem samo wychodzi.
A to ja też tak mam, wiem jakie cechy lubię. Ale nie potrafię szybko ocenić zwykle trwa to trochę.
To zazdroszczę. U mnie mało kto działa na mnie fizycznie, natomiast odwrotnie-moge lubic wielu mężczyzn naraz ale tylko lubić.
A jak kogoś poznaje, to nie oceniam czy mi się podoba czy go lubię, tylko go poznaje i potem samo wychodzi.
To ja tak mam czy miałam tylko kiedy byłam w związku lub jeszcze nie wyleczyłam z poprzedniego. Wtedy nie patrzyłam na facetów w ten sposób. Natomiast kiedy byłam wolna to mniej lub bardziej świadomie oceniałam facetów pod tym kątem. Tylko jak wiele osób spotykamy na swojej drodze, taki ktoś pojawiał się tak średnio raz na kilka lat więc to też nie jest tak, że gdziekolwiek bym się nie znalazła, to sobie kogoś wypatrzyłam
Myślę, że po prostu trzeba w pierwszej kolejności być gotowym na taką znajomość, a po drugie wiedzieć czego się szuka bo jak tu już powiedziano, jak to się wie, to i łatwiej znaleźć bo wie gdzie szukać lub nie szukać. Ja akurat poznałam przez przypadek ale... np. w życiu nie szukałabym w necie bo dla mnie facet, który tam przebywa i umawia co rusz z innymi i ma kontakty z wieloma naraz, od razu jest skreślony.
Dodam jeszcze tylko, że z upływem czasu (i wiekiem rzecz jasna), inne czułki mi się włączały. Przykładowo ostatnio miałam wręcz obsesję na punkcie tego czy facet czegoś nie ukrywa, np. żony w innym mieście czy kraju Ważne też wiedzieć dokładnie czego się oczekuje i jasno to sygnalizować od początku by nie było nieporozumień. A w obecnych czasach chyba największą plagą, zmorą i przeszkodą są relacje fwb. Oczywiście dla tych, którzy szukają związku.
OK, czasami to faktycznie kwestia jakiegos pecha i braku chemii, ale jak ten stan trwa latami, to zaczynam podejrzewać, że dana osoba ma zupelnie nierealistyczne wymagania lub też podświadomie przed związkiem się broni.
Są ludzie płci obojga po prostu wykluczeni z rynku i tyle. Można tu bredzić, że w dupach im się poprzewracało i oczekują nie wiadomo czego czy inne wymysły, a prawda jest taka, że pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresuje/odwzajemni ich zainteresowania... wróć... pies w zadzie to, kto jaki jest, tylko cieszy się, że ktoś się nim opiekuje itd.
27 2021-12-06 20:19:58 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-06 20:26:20)
Nie do końca.
Dawno temu, że 20 lat, poznałam faceta . Ideał, bardzo lubiłam z nim rozmawiać, mogłam gadać godzinami. Mieliśmy ten sam gust czytelniczy, filmowy. Oboje lubiliśmy sport i zwierzęta. Oboje nieco introwertyczni, jakas impreza raz na jakiś czas, ale na ogół żadnych szaleństw. Co do wyglądu też nie można się było niczego czepiać, facet ponad 185 cm, czarne włosy, wyćwiczony na silowni, czysty, zadbany, pomocny, dobrze zorganizowany i dążący do celu. Byłabym teraz panią doktorową.
I co? I nico. Bo był dla mnie jak brat. Do dzisiaj nie wiem, czemu nie zaiskrzyło z mojej strony. Normalnie na myśl o jakimkolwiek kontakcie z nim robiło mi się niedobrze.
I tak to sobie można wybuerac.
To się trafią albo nie.
Co do tego faceta, nie martwcie się jednak, bo wkrotce ożenił się z inną, także spokojnie, krzywdy mu nie zrobiłam. Po ślubie odetchnęłam z ulgą, bo w końcu mogliśmy się dalej kolegować, a nie robił jakichś umizgow.
ale tego właśnie oczekiwałaś od męzczyzny: tych podobieństw? kręcą Cie wysocy bruneci właśnie?, mięsnie z siłowni? To był TWÓJ typ- czy otoczenie uznawało że tak wygląda atrakcyjność, to Ty też. ?
bo mnie np by to nie kręciło: wolę niższych szatynów niż wysokich brunetów: bo sama jestem wysoką brunetka i wszyscy moi bracia, kuzyni, to wysocy bruneci.
Nie chciałabym męza lekarza bo ciagle by go nie było w domu i przychodził zmęczony.
wolę jak ktoś ma inne zainteresowania przynajmniej niektóre, bo mozemy się podzielić ciekawymi rzeczami i to znaczy że mozemy trochę czasu spędzać osobno- ja tego potrzebuję. I mam szacunek do tężyzny fizycznej :zreszta spotkałam wiele fajnych osób wśród trenerów, ale osobiście lubię miśkowaty typ faceta- a dlaczego to nie mam pojęcia
Jakie to są nierealistyczne wymagania? Jakiś przykład?
Jak się przed związkiem broni, są również sytuacje, każda to pewnie miała, że obiektywnie facet do rzeczy, ale to nie było to, pełno na forum takich historii. Z resztą w drugą stronę to samo: kobieta zadbana, zaradna, prace ma, umie się zachować w towarzystwie, chodzi do kosmetyczki, umie gotować a facetowi czegoś brakuje, może się z nią tylko kolegować.
Nierealistyczne jest, na przykład, gdy dana osoba siedzi w domu i oczekuje, że jej rycerz na białym koniu do drzwi zapuka, a sama nic nie robi w kierunku znalezienia faceta. Albo sama bedąc dosyc przecietną, jest wyłącznie zainteresowana niesamowicie nieprzecietnymi panami i żali się, że męzczyźni tylko biegaja za cycatymi modelkami. Czasem są tez panie, które ewidentnie szukają terapeuty na cały etat i kandydaci szybko to wyczuwają. Z doświadczenia znam takie przypadki.
U mnie to raczej jest tak, że wielu mężczyzn może mi się podobać i w pięć minut jestem się w stanie zorientować czy dany pan jest fizycznie atrakcyjny, ale o tym czy chce z nim wejść związek decydują cechy charakteru, poczucie humoru, inteligencja i wspólne zainteresowania. Może dlatego mialam okazje poznawać wielu facetów, bez jakiegoś szczególnego parcia w jakimkolwiek kierunku. No, i problemu ze znalezieniem partnera nigdy nie miałam.
Jak jesteśmy młodzi, to chodzimy ze sobą, bo druga osoba ma zalety, które nam odpowiadają.
Jak jesteśmy starsi, to nie chodzimy z kimś, kto ma wady, których nie akceptujemy.
Wniosek?
W młodości chodzimy, bo każda osoba ma jakieś zalety.
Gdy jesteśmy starsi, to nie chodzimy, bo każdy ma jakieś wady.
"Normalnie na myśl o jakimkolwiek kontakcie z nim robiło mi się niedobrze."
Któryś raz już piszesz Rossanko, że ci się robiło niedobrze, nawet parę razy napisałaś mocniej i dosadniej. W odniesieniu do facetów, którzy byli tobą zainteresowani i których opisujesz jako ideały. Nie zapala ci się lampka, że bojkotowalaś te relacje?
31 2021-12-06 23:20:50 Ostatnio edytowany przez rossanka (2021-12-06 23:27:55)
To ja tak mam czy miałam tylko kiedy byłam w związku lub jeszcze nie wyleczyłam z poprzedniego. Wtedy nie patrzyłam na facetów w ten sposób. Natomiast kiedy byłam wolna to mniej lub bardziej świadomie oceniałam facetów pod tym kątem. Tylko jak wiele osób spotykamy na swojej drodze, taki ktoś pojawiał się tak średnio raz na kilka lat więc to też nie jest tak, że gdziekolwiek bym się nie znalazła, to sobie kogoś wypatrzyłam
![]()
Myślę, że po prostu trzeba w pierwszej kolejności być gotowym na taką znajomość, a po drugie wiedzieć czego się szuka bo jak tu już powiedziano, jak to się wie, to i łatwiej znaleźć bo wie gdzie szukać lub nie szukać. Ja akurat poznałam przez przypadek ale... np. w życiu nie szukałabym w necie bo dla mnie facet, który tam przebywa i umawia co rusz z innymi i ma kontakty z wieloma naraz, od razu jest skreślony.
ym mieście czy krajuWażne też wiedzieć dokładnie czego się oczekuje i jasno to sygnalizować od początku by nie było nieporozumień. A w obecnych czasach chyba największą plagą, zmorą i przeszkodą są relacje fwb. Oczywiście dla tych, którzy szukają związku.
Nie uważasz, że było to trochę desperackie, w momencie gdy byłaś akurat wolna, ocenianie nowo poznanych facetów pod kątem, czy do związku czy nie do związku? Nie lepiej poznać kogoś jako po prostu człowieka? Tu na forum jest promowana opinia, że to desperacja poznać faceta i zamiast pozwolić rozwinąć się relacji od razu zastanawiać się, czy nadaje się na związek z Tobą czy nie.
U mnie też jak sięgam pamięcią wstecz, ktoś kto się pojawiał to pojawiał się raz na parę lat, nie to że co rusz i ciągle
Piszesz, że wiedzieć czego się szuka, czy możesz sprecyzować? Czy nie będą to sztywne ramy, np bruneta, który lubiłby sport i wycieczki górskie a poznasz blondyna, z którym będzie Ci bardzo po drodze zw wszystki, tylko będzie mały feler, sport będzie lubił ale oglądać w telewizji, a zamiast gór będzie wolał poleżeć nad jeziorem Może to przerysowany przykład, ale czy zakładając sobie jaka ta osoba ma być, nie zawężasz sobie pola? Możesz odrzucić kogoś, z kim by był idany związek, tylko dlatego, że nie spełnia jakiegoś Twojego punktu.
Są ludzie płci obojga po prostu wykluczeni z rynku i tyle. Można tu bredzić, że w dupach im się poprzewracało i oczekują nie wiadomo czego czy inne wymysły, a prawda jest taka, że pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresuje/odwzajemni ich zainteresowania... wróć... pies w zadzie to, kto jaki jest, tylko cieszy się, że ktoś się nim opiekuje itd.
Co zrobisz, nie ma na tym świecie sprawiedliwości
ale tego właśnie oczekiwałaś od męzczyzny: tych podobieństw? kręcą Cie wysocy bruneci właśnie?, mięsnie z siłowni? To był TWÓJ typ- czy otoczenie uznawało że tak wygląda atrakcyjność, to Ty też. ?
bo mnie np by to nie kręciło: wolę niższych szatynów niż wysokich brunetów: bo sama jestem wysoką brunetka i wszyscy moi bracia, kuzyni, to wysocy bruneci.
Nie chciałabym męza lekarza bo ciagle by go nie było w domu i przychodził zmęczony.
wolę jak ktoś ma inne zainteresowania przynajmniej niektóre, bo mozemy się podzielić ciekawymi rzeczami i to znaczy że mozemy trochę czasu spędzać osobno- ja tego potrzebuję. I mam szacunek do tężyzny fizycznej :zreszta spotkałam wiele fajnych osób wśród trenerów, ale osobiście lubię miśkowaty typ faceta- a dlaczego to nie mam pojęcia
Szczerze, to niczego od niego nie oczekiwałam, jak tak teraz myślę, poznaliśmy się przypadkiem, dużo ludzi się tam przewijało, to były początki różnego rodzaju klubów, koniec lat 90 tych.
Pytasz o mój typ, wiesz, że za bardzo nie ma takiego. Sięgam pamięcią wstecz i mężczyźni, którzy mi się podobali (niestety bez wzajemności to było), prezentowali rózne typy. Był jeden wysoki, dobrze ponad 180cm wzrostu, ale był jeden niemal równy ze mną, a mierzę sobie nieco ponad 160cm. Jeden był brzuchaty z widoczną nadwagą, ale z kolei inny takie chucherko, cieniutki biceps i szczuplutkie nóżki. Był blondyn i szatyn. Łysy całkiem też był. I z zakolami. Jeden miał wadę wymowy. A kolejny lekkiego zeza. Nie miałam i nie mam określonego typu urodowego.
Co do męża lekarza - szczerze to się jakoś nie zastanawiałam, jaki zawód chciałabym aby miał mój facet, ważne, aby pracował, a nie był na wiecznym utrzymaniu rodziców. Na pieniądze też nie patrzyłam.
Patrzyłam, czy dobrze nam się rozmawia, czy dobrze się przy nim czuję, czy mnie pociąga.
Wróć.
Nie patrzyłam, bo niczego nie zakładałam, to się stawało pomału, nawet nie wiem kiedy, w miarę poznawania się, bo przyznam, że nie pamiętam pierwszych azów gdy poznawałam danych mężczyzn. Byli oni jednymi z wielu kolegów ze studiów, czy z siłowni, czy z innego miejsca, gdzie grupują się ludzie i powoli samo to wychodziło, nawet za specjalnie nie szukałam tam znajomości (w znaczeniu, że szłam faktycznie tam poćwiczyć, a nie aby złapać tam chłopa
Nierealistyczne jest, na przykład, gdy dana osoba siedzi w domu i oczekuje, że jej rycerz na białym koniu do drzwi zapuka, a sama nic nie robi w kierunku znalezienia faceta. Albo sama bedąc dosyc przecietną, jest wyłącznie zainteresowana niesamowicie nieprzecietnymi panami i żali się, że męzczyźni tylko biegaja za cycatymi modelkami. Czasem są tez panie, które ewidentnie szukają terapeuty na cały etat i kandydaci szybko to wyczuwają. Z doświadczenia znam takie przypadki.
U mnie to raczej jest tak, że wielu mężczyzn może mi się podobać i w pięć minut jestem się w stanie zorientować czy dany pan jest fizycznie atrakcyjny, ale o tym czy chce z nim wejść związek decydują cechy charakteru, poczucie humoru, inteligencja i wspólne zainteresowania. Może dlatego mialam okazje poznawać wielu facetów, bez jakiegoś szczególnego parcia w jakimkolwiek kierunku. No, i problemu ze znalezieniem partnera nigdy nie miałam.
Piszesz, że ktoś czeka na rycerzu na białym koniu a sam nic nie robi w kierunku znalezienia faceta - czy piszesz teraz o portalach randkowych, biurach matrymonialnych etc?
Którzy to są ponadprzeciętni panowie? Mówimy np o jakichś z dokonaniami w dziedzinie nauki, techniki, znanymi artystami, albo mistrzami sportu, aktorami, autorami powieści? Tylko wiesz, że to sie ma nijak do zakochania. Nie słyszałam aby ktoś zakochał się w kimś, bo ten ktoś wydał swietną książkę, czy obronił profesurę w wieku 35 lat. To zupełnie tak nie działa.
Chyba, ze ktoś chce być z partnerem dla zaszczytów, spelndorów - ale nie o tym tu mówimy.
"w pięć minut jestem się w stanie zorientować czy dany pan jest fizycznie atrakcyjny, ale o tym czy chce z nim wejść związek decydują cechy charakteru, poczucie humoru, inteligencja i wspólne zainteresowania" - tu zgoda, ale rozwinęłambym tę myśl jeszcze o odwrotne twierdzenie, że jeżeli ktoś nie jest pociągający fizycznie (nie musi to być ocena w w 5 minut), to nie ma sensu budować na tym związku, nawet jeśli ma świetny charakter, poczucie humoru i wspólne zainteresowania. Bo te cechy to może mieć dobry kolega. Albo koleżanka. A partner ma pociągać fizycznie i w zasadzie na tym można dopiero coś zdziałać.
Jak jesteśmy młodzi, to chodzimy ze sobą, bo druga osoba ma zalety, które nam odpowiadają.
Jak jesteśmy starsi, to nie chodzimy z kimś, kto ma wady, których nie akceptujemy.
Wniosek?
W młodości chodzimy, bo każda osoba ma jakieś zalety.
Gdy jesteśmy starsi, to nie chodzimy, bo każdy ma jakieś wady.
![]()
Nie nie, wniosek z tego taki jest, że gdy jesteśmy starsi, to jesteśmy mądrzejsi pod względem wyboru partnera.
"Normalnie na myśl o jakimkolwiek kontakcie z nim robiło mi się niedobrze."
Któryś raz już piszesz Rossanko, że ci się robiło niedobrze, nawet parę razy napisałaś mocniej i dosadniej. W odniesieniu do facetów, którzy byli tobą zainteresowani i których opisujesz jako ideały. Nie zapala ci się lampka, że bojkotowalaś te relacje?
Nie kręcili mnie fizycznie, a zmusić się nie umiem. To jest jak byłam młodsza, dużo młodsza, próbowałam, myślałąm sobie - co tam, ze on mnie nie pociąga, nie to jest najważniejsze, liczy się charakter - to się nigdy nie udawało. Ale rozmawiałam kiedyś z paroma, czy byliby w stanie startować do kobiety, która nie działą na nich fizycznie - wszyscy odpowiadali, ze absolutnie nie iże po co mieliby być w związku z kobietą, która ich nie pociąga fizycznie?
33 2021-12-06 23:39:29 Ostatnio edytowany przez GangOlsena (2021-12-06 23:41:11)
A zakochasz się w gościu z 15 letnim samochodem, albo z nadwagą i nie będziesz tego nawet zauważała.
Nie rozumiem jak można zakochać się przez pryzmat np. samochodu lub aktualnej wagi faceta czy innych cech zmiennych w materialnym statusie czy wyglądzie. Rozumiem natomiast, że mogę zakochać się w tym jak mężczyzna na mnie patrzy, jak do mnie mówi, w jego spojrzeniu, głosie, poczuciu humoru, tym jak mnie traktuje, w tym jak dobrze się z nim czuję, jak dobrze spędza mi się z nim czas, we wszystkim, co ma do zaoferowania jako człowiek/partner.
To przecież dlatego wiele osób ( w tym w szczególności rodzina i znajomi ) lubi zapytać ze zdziwieniem: "Ale co on/ona w niej/nim widzi? Ano widzi to, czego oni nie dostrzegają.
Dla mnie bycie wybrednym wiąże się z wyrachowaniem, z kalkulowaniem, czy ktoś, kogo obdarzyłam uczuciem jest mnie wart z uwagi na inne cechy, i tu pojawiają się te cechy jak: ogólna aparycja, hollywoodzkie uzębienie, samochód, wykształcenie, zawód itp.
rossanka napisał/a:A zakochasz się w gościu z 15 letnim samochodem, albo z nadwagą i nie będziesz tego nawet zauważała.
Nie rozumiem jak można zakochać się przez pryzmat samochodu i aktualnej wagi faceta. Rozumiem natomiast, że mogę zakochać się w tym jak mężczyzna na mnie patrzy, jak do mnie mówi, w jego spojrzeniu, głosie, poczuciu humoru, tym jak mnie traktuje, w tym jak dobrze się z nim czuję, jak dobrze spędza mi się z nim czas, we wszystkim, co mi do zaoferowania jako człowiek/partner.
To przecież dlatego wiele osób ( w tym w szczególności rodzina i znajomi ) lubi zapytać ze zdziwieniem: "Ale co on/ona w niej/nim widzi? Ano widzi to, czego oni nie dostrzegają.
Dla mnie bycie wybrednym wiąże się z wyrachowaniem, z kalkulowaniem, czy ktoś, kogo obdarzyłam uczuciem jest mnie wart z uwagi na inne cechy, i tu pojawiają się te cechy jak: ogólna aparycja, hollywoodzkie uzębienie, samochód, wykształcenie, zawód itp.
To nie ja, to Roxann pisała cos o samochodzie i prawku. I o zębach.
Gary napisał/a:Jak jesteśmy młodzi, to chodzimy ze sobą, bo druga osoba ma zalety, które nam odpowiadają.
Jak jesteśmy starsi, to nie chodzimy z kimś, kto ma wady, których nie akceptujemy.
Wniosek?
W młodości chodzimy, bo każda osoba ma jakieś zalety.
Gdy jesteśmy starsi, to nie chodzimy, bo każdy ma jakieś wady.
![]()
Nie nie, wniosek z tego taki jest, że gdy jesteśmy starsi, to jesteśmy mądrzejsi pod względem wyboru partnera.
Czyli gdy jesteśmy starsi, to jesteśmy na tyle mądrzy, aby z nikim nie wiązać się na stałe.
Tak zrobię gdy będę sam. Z nikim się nie zwiążę.
rossanka napisał/a:Gary napisał/a:Jak jesteśmy młodzi, to chodzimy ze sobą, bo druga osoba ma zalety, które nam odpowiadają.
Jak jesteśmy starsi, to nie chodzimy z kimś, kto ma wady, których nie akceptujemy.
Wniosek?
W młodości chodzimy, bo każda osoba ma jakieś zalety.
Gdy jesteśmy starsi, to nie chodzimy, bo każdy ma jakieś wady.
![]()
Nie nie, wniosek z tego taki jest, że gdy jesteśmy starsi, to jesteśmy mądrzejsi pod względem wyboru partnera.
Czyli gdy jesteśmy starsi, to jesteśmy na tyle mądrzy, aby z nikim nie wiązać się na stałe.
A to już sobie sam dośpiewałeś, o samotności akurat nie pisałam, to watek obok
Gary napisał/a:rossanka napisał/a:Nie nie, wniosek z tego taki jest, że gdy jesteśmy starsi, to jesteśmy mądrzejsi pod względem wyboru partnera.
Czyli gdy jesteśmy starsi, to jesteśmy na tyle mądrzy, aby z nikim nie wiązać się na stałe.
A to już sobie sam dośpiewałeś, o samotności akurat nie pisałam, to watek obok
Masz rację... przesadziłem...
To mój punkt widzenia.
38 2021-12-07 00:06:18 Ostatnio edytowany przez GangOlsena (2021-12-07 00:27:18)
rossanka napisał/a:Gary napisał/a:Czyli gdy jesteśmy starsi, to jesteśmy na tyle mądrzy, aby z nikim nie wiązać się na stałe.
A to już sobie sam dośpiewałeś, o samotności akurat nie pisałam, to watek obok
Masz rację... przesadziłem...
![]()
![]()
To mój punkt widzenia.
A ja się poniekąd zgadzam z Twoim stwierdzeniem. Może nie nazwałabym tego niechęcią (chociaż tę obserwuję dość często w sytuacji dorosłości, dojrzałości, u ludzi którzy mają wiele lat życia za sobą), co na pewno pojawia się z czasem, to dość duża asekuracja i ostrożność, coś w rodzaju braku bycia "napalonym" na związek
39 2021-12-07 00:13:27 Ostatnio edytowany przez Mietki_Wacek (2021-12-07 00:14:40)
Natchniona artykułem z jednej strony internetowej i forum, zastanawiam się nad pojęciem "zbytniej wybrednisci"( w kontekście zwiazku), która to powoduje, że ktoś pozostaje sam, nawet latami.
(...)
Co sądzicie?
Paul Coelho w jednej ze swoich książek napisał:
Ponieważ to bardzo mądry człowiek jest to pozostawię ten cytat bez komentarza
mallwusia napisał/a:"Normalnie na myśl o jakimkolwiek kontakcie z nim robiło mi się niedobrze."
Któryś raz już piszesz Rossanko, że ci się robiło niedobrze, nawet parę razy napisałaś mocniej i dosadniej. W odniesieniu do facetów, którzy byli tobą zainteresowani i których opisujesz jako ideały. Nie zapala ci się lampka, że bojkotowalaś te relacje?
Nie kręcili mnie fizycznie, a zmusić się nie umiem. To jest jak byłam młodsza, dużo młodsza, próbowałam, myślałąm sobie - co tam, ze on mnie nie pociąga, nie to jest najważniejsze, liczy się charakter - to się nigdy nie udawało. Ale rozmawiałam kiedyś z paroma, czy byliby w stanie startować do kobiety, która nie działą na nich fizycznie - wszyscy odpowiadali, ze absolutnie nie iże po co mieliby być w związku z kobietą, która ich nie pociąga fizycznie?
Co innego obojętność, a co innego czuć obrzydzenie. Silne emocje. Nie brały się znikąd.
Nie wiem, Rossanka, o ile jakiś mężczyzna jest w moim typie, to od razu mnie pociąga, ale jeżeli nie idzie za tym charakter, inteligencja i zainteresowania, to przestaje mnie kręcić, nawet jeżeli jest mega atrakcyjny. Natomiast zdarzalo sie tak, że facet na pierwszy rzut oka był dla mnie przeciętny (podkreślam, nie odpychający), a po iluś tam interakcjach i rozmowach nagle widzę tą iskierkę chemii
Szczerze pisząc, tak ogólnie, wygląd jest dla mnie sprawą drugorzędną (nie mylić z zadbaniem i higieną).
Z tego co piszesz Rossanko, to jednak nie masz wizji sprecyzowanej mężczyzny w Twoim życiu i nie chodzi o wygląd.
Tylko o to, czego naprawde potrzebujesz Ty jako kobieta i by to było spójne.
tak jak Gary pisał- w młodosci łatwiej bo bierzemu po prostu kogoś do kogo czujemy obustronny pociąg i potem mamy tyle rzeczy na głowie, tyle sie dzieje, że związek trwa nawet jak jest niedoskonały.
w dorosłym wieku o ile trafisz na mężczyznę z doświadczeniem w związkach będziecie musieli się lepiej dobrać by to trwało. Czyli Ty musisz mieć większą świadomość siebie i jaka jesteś w zwiążku z męzczyzną.
obawiam się że droga do tej świadomości moze jednak prowadzić przez przelotne zwiążki..
Z tego co piszesz Rossanko, to jednak nie masz wizji sprecyzowanej mężczyzny w Twoim życiu i nie chodzi o wygląd.
Tylko o to, czego naprawde potrzebujesz Ty jako kobieta i by to było spójne.
tak jak Gary pisał- w młodosci łatwiej bo bierzemu po prostu kogoś do kogo czujemy obustronny pociąg i potem mamy tyle rzeczy na głowie, tyle sie dzieje, że związek trwa nawet jak jest niedoskonały.
w dorosłym wieku o ile trafisz na mężczyznę z doświadczeniem w związkach będziecie musieli się lepiej dobrać by to trwało. Czyli Ty musisz mieć większą świadomość siebie i jaka jesteś w zwiążku z męzczyzną.
obawiam się że droga do tej świadomości moze jednak prowadzić przez przelotne zwiążki..
Ja to odbieram jako atut.
Zobacz odwrotnie, jakbym ściśle na forum sprecyziwala jakiego mężczyzny szukam, jakbym napisała coś w stylu: szukam mężczyzny w zbliżonym wieku do swojego, z mojego miasta, z wykształceniem wyższym, prawem jazdy, zadbanymi zebami( cechy, które wymieniła Roxann), z dobrymi zarobkami i inteligentnego, zaraz byłyby wpisy, że się ograniczam, mam zbyt sztywne ramy i tak to nikogo nie znajdę. A co jął będzie miał tylko maturę, a ja go odrzucę? A co, jeśli będzie mieszkał 400km ode mnie, a ja się nie zgodzę że względu na odległość. A że nie ma prawa jazdy-to ja ideału szukam. Niekompletne zęby? A co to przeszkadza jeśli facet inteligentny I obrotny i tak dalej I rak dalej. Czasami zadziwia mnie to forum.
Napisze, że nie mam sprecyzowanego typu-znowu zle, bo nie wiem czego chce. Wiem czego chce, też źle bo wybrzydzam i szukam ideału:D
Powyżej Roxann i Ela opisały, jakie cechy preferują u mężczyzn. NIKT ( duE litery nie przypadkiwe)nie wyskoczył z tekstem, że mają za wysokie wymagania.
Nie wiem, Rossanka, o ile jakiś mężczyzna jest w moim typie, to od razu mnie pociąga, ale jeżeli nie idzie za tym charakter, inteligencja i zainteresowania, to przestaje mnie kręcić, nawet jeżeli jest mega atrakcyjny. Natomiast zdarzalo sie tak, że facet na pierwszy rzut oka był dla mnie przeciętny (podkreślam, nie odpychający), a po iluś tam interakcjach i rozmowach nagle widzę tą iskierkę chemii
![]()
Szczerze pisząc, tak ogólnie, wygląd jest dla mnie sprawą drugorzędną (nie mylić z zadbaniem i higieną).
Piszę o sytuacji, gdy zupełnie nie ma chemii, ani przy pierwszym spotkaniu ani po miesiącach znajomości. To zupełnie inne sytuacje, Ty opisałaś sytuację, gdy chemia jednak się pojawiła po czasie. Bez tego nie stworzysz związku, niestety. Możesz się tylko kolegować.
rossanka napisał/a:Natchniona artykułem z jednej strony internetowej i forum, zastanawiam się nad pojęciem "zbytniej wybrednisci"( w kontekście zwiazku), która to powoduje, że ktoś pozostaje sam, nawet latami.
(...)
Co sądzicie?Paul Coelho w jednej ze swoich książek napisał:
Ponieważ to bardzo mądry człowiek jest to pozostawię ten cytat bez komentarza![]()
![]()
![]()
To akurat nie jest trudne. O seks jest banalnie łatwo. Mogę mieć kogoś nawet na ten wieczór. Albo nawet kilku.
Nie o to mi chodzi. Samego seksu nie szukam.
46 2021-12-07 11:29:29 Ostatnio edytowany przez GangOlsena (2021-12-07 11:58:23)
Napisze, że nie mam sprecyzowanego typu-znowu zle, bo nie wiem czego chce. Wiem czego chce, też źle bo wybrzydzam i szukam ideału:D
Powyżej Roxann i Ela opisały, jakie cechy preferują u mężczyzn. NIKT ( duE litery nie przypadkiwe)nie wyskoczył z tekstem, że mają za wysokie wymagania.
Nie wyskoczył, ponieważ to, co określa się wymaganiami względem potencjalnego partnera jest czysto poglądowe i nikt normalny w realnym życiu nie szuka partnera jak na targu koni.
Te wymagania, to są osobiste preferencje, które i tak realnie mogą być spełnione w większym lub mniejszym stopniu. Dlatego czasem daje się szanse komuś lub znajomości mimo braku czegoś z puli wymagań.
obawiam się że droga do tej świadomości moze jednak prowadzić przez przelotne zwiążki..
Zgadzam się. Nabranie doświadczenia i pewnej wprawy w kontaktach z mężczyznami, poznawanie własnych reakcji.
Dodam, że żaden moich partnerów, czy mężczyzn, którzy mi się realnie podobali nie wpasowywał się w schemat moich aktualnych w tamtym czasie wymagań wizualnych, no może jeden (wysocy, szczupli blondyni). Powiem więcej, nawet mocno odbiegali od wymagań w tym zakresie. Nie mówiąc już o tym, że z wiekiem, nie wiedzieć czemu, wizualne preferencje wobec mężczyzn zmieniły się.
Niewizualne ,co do zasady pozostają te same, ale chodzi tu o pewien typ osobowości mężczyzny, zestaw cech istotnych z punktu widzenia jego akceptacji. Reszta to są zmienne i niewiadome.
Te cechy które Ty wymieniłaś nie świadczą w żaden sposób o tym jakiego partnera Ty chcesz, jaki chcesz by był w związku: ja np napisałam że nie szukam kogoś podobnego we wszystkim do siebie bo mamy się czymś wymieniać i nie musimy być jak papużki nierozłączki- wiem że tego nie chcę.
Inteligencja czy wyższe wykształcenie nie świadczy o szerokich horyzontach z automatu,
Dlatego ja bym takich cech nie wymieniła- bo pracujący fizycznie gość moze mieć łeb jak sklep a Pan profesor być zakuptym łbem.
Chcę by ktoś miał siłę w domu żyć, a nie tylko się regenerować do pracy- więc nie chcę lekarza itd..
Natomiast to co napisałaś to zespół cech nie wiadomo jaki mający wpływ na związek.
Tu jesteś popdobna młodym kobietom, którym brak doświadczenia i pozostaje to doświadczenie zdobyć .
Ja bym się zastanowił na ile owa wybredność nie stanowi swojego stylu życia, własnych wymagań oraz oczekiwań. Wybredność nie jest zła. Pokazuje część naszych oczekiwań, jak i zakres kryterium, które powinny być w naszych oczach spełnione, żeby dany obiekt cieszył się zainteresowaniem. Mocno indywidualna sprawa.
49 2021-12-07 11:58:16 Ostatnio edytowany przez Mietki_Wacek (2021-12-07 12:05:28)
To akurat nie jest trudne. O seks jest banalnie łatwo. Mogę mieć kogoś nawet na ten wieczór. Albo nawet kilku.
Nie o to mi chodzi. Samego seksu nie szukam.
OK. No to tak na poważnie. Z mojego doświadczenia wynika, że kobiety przynajmniej te w internetach celują w topowe 5% samców. Co mniej więcej upodabniałoby nas do takich na przykład goryli gdzie topowe 5% samców ma swoje haremy. Problem zaczyna się w momencie kiedy nasze instynkty odziedziczone po praprzodkach stoją w sprzeczności z naszą cywilizacją. Jeśli więc nie chcesz być członkinią internetowych haremów topowego 5% to moja rada jest bardzo prosta. Wyrzuć swoją checklistę wymagań na faceta albo zacznij ją traktować jako kompas a nie absolutne kryterium. Ja nie mam, żadnej checklisty i zdaję się w 100% na instynkt. Tutaj znów wychodzę z założenia że mogę się zdać na umiejętności odziedziczone po delfinach czy żyrafach
Taki delfin czy żyrafa nie ma swojej checklisty a i tak potrafi znaleźć odpowiedniego partnera. Ja robię tak samo i dla mnie to działa.
Drugie to daj szansę miłości/związkowi. Tutaj znów z mojego doświadczenia wynika, że 90% kobiet bardzo szybko ucina znajomość jak im coś nie podchodzi wychodząc z założenia, że skoro dostały 200 lajków to może tam będzie właśnie ten idealny.
Pamiętam, że rozmowy z kobietami przez internet przypominały przesłuchania/stąpanie po polu minowym. W momencie kiedy odpowiedziałem na jakieś pytanie nieprawidłowo (nie wiedząc oczywiście jaka odpowiedź dla danej laski jest prawidłowa) bardzo często dostawałem od nich bana. Znaczy się, odhaczony, odpytany i proszę mi już nie zawracać dupy.
Osobiście uważam, że około 90% kobiet w internecie jest roszczeniowa i ma ekstremalnie wybujałe wymagania. Rozmawiałem z wieloma więc mam dość dobry obraz. Ich mottem jest "Może to i prawda że mam 20 kilo nadwagi i włosy na nogach ale jako partnera nie zaakceptuję nikogo mniej niż księcia Monako" Choć księcia Monako po zdjęciu na Tinderze też by pewnie odrzuciły
Tak wygląda książę Monaco
50 2021-12-07 12:06:22 Ostatnio edytowany przez GangOlsena (2021-12-07 12:08:00)
Co chcesz od księcia Monaco? Wygląda jak klasyczny, dojrzały, przeciętnej aparycji pan w garniaku. Jakby go wyciągnąć z pierwszego lepszego gabinetu dyrektorskiego w korpo. Dać mu do ręki jeszcze aktówkę, i powierzchowny wizerunek gotowy.
Wyrzuć swoją checklistę wymagań na faceta albo zacznij ją traktować jako kompas a nie absolutne kryterium. Ja nie mam, żadnej checklisty i zdaję się w 100% na instynkt.
W punkt.
a skąd wiesz ze nie odrzuciły Cię z tego powodu że właśnie wyczuły że stąpasz jak po polu minowym, kombinując jakby tu nie wybuchnąć- co robi wrażenie nieszczerości, czegoś do ukrycia i... wybuchasz na włąsnej minie
Osobiście uważam, że około 90% kobiet w internecie jest roszczeniowa i ma ekstremalnie wybujałe wymagania. Rozmawiałem z wieloma więc mam dość dobry obraz. Ich mottem jest "Może to i prawda że mam 20 kilo nadwagi i włosy na nogach ale jako partnera nie zaakceptuję nikogo mniej niż księcia Monako" Choć księcia Monako po zdjęciu na Tinderze też by pewnie odrzuciły
![]()
![]()
![]()
Tak wygląda książę Monaco
Nogi ogoliłam.
Dajcie tego księcia Monako, już mnie wkurza ta zima, choć się jeszcze nie zaczęła, chętnie zmienię klimat do marca
Na internecie od paru lat już nie szukałam . Nie bawi mnie to całe klikanie. Statystyk też nie prowadzę, szkoda na to czasu, a teraz robię bardzo ciekawe rzeczy, więc czas się przydaje.
53 2021-12-07 12:12:34 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-07 12:13:08)
a skąd wiesz ze nie odrzuciły Cię z tego powodu że właśnie wyczuły że stąpasz jak po polu minowym, kombinując jakby tu nie wybuchnąć- co robi wrażenie nieszczerości, czegoś do ukrycia i... wybuchasz na włąsnej minie
tak samo błędem jest jak celujesz w kobiety u których przeszkadza Ci nadwaga czy włosy na nogach - bo uważasz ze one Cię nie odrzucą, wiec większa szansa.
Tymczasem kobieta odrzuci mężczyznę u którego wyczuje że jest "z braku laku" nieważne czy gość jest w jej typie czy nie.
Te cechy które Ty wymieniłaś nie świadczą w żaden sposób o tym jakiego partnera Ty chcesz, jaki chcesz by był w związku: ja np napisałam że nie szukam kogoś podobnego we wszystkim do siebie bo mamy się czymś wymieniać i nie musimy być jak papużki nierozłączki- wiem że tego nie chcę.
Inteligencja czy wyższe wykształcenie nie świadczy o szerokich horyzontach z automatu,
Dlatego ja bym takich cech nie wymieniła- bo pracujący fizycznie gość moze mieć łeb jak sklep a Pan profesor być zakuptym łbem.
Chcę by ktoś miał siłę w domu żyć, a nie tylko się regenerować do pracy- więc nie chcę lekarza itd..Natomiast to co napisałaś to zespół cech nie wiadomo jaki mający wpływ na związek.
Tu jesteś popdobna młodym kobietom, którym brak doświadczenia i pozostaje to doświadczenie zdobyć .
Robisz, dokładnie to samo, też preferujesz jakieś cechy i masz założenia.
Część lekarzy nada się do życia w związku a część nie. Wrzuciłaś wszystkich do jednego worka. A co, jej poznasz hakiegos fajnego faceta ale takiego, który Ci podpasuje i w którym się zakochasz ( bo w zasadzie to jest sedno), a on się okaże lekarzem? Odpuścisz znajomość, przez co może, stracić szanse na fajna relacje:)
Możesz też mieć za partnera np robotnika drogowego, który po pracy pada na nos ze zmęczenia i musi się regenerować;)
55 2021-12-07 12:18:29 Ostatnio edytowany przez GangOlsena (2021-12-07 12:24:14)
Tymczasem kobieta odrzuci mężczyznę u którego wyczuje że jest "z braku laku" nieważne czy gość jest w jej typie czy nie.
Kobieta świadoma siebie i swoich potrzeb, owszem odrzuci. Ale czy każda kobieta jest taka?
Niektóre kobiety, w szczególności w sytuacji, w której będą zainteresowane takim mężczyzną, będą starały się wykorzystać taką okazję, aby mimo wszystko stworzyć z nim jakąś relację.
56 2021-12-07 12:19:48 Ostatnio edytowany przez GangOlsena (2021-12-07 12:21:36)
Ela210 napisał/a:Te cechy które Ty wymieniłaś nie świadczą w żaden sposób o tym jakiego partnera Ty chcesz, jaki chcesz by był w związku: ja np napisałam że nie szukam kogoś podobnego we wszystkim do siebie bo mamy się czymś wymieniać i nie musimy być jak papużki nierozłączki- wiem że tego nie chcę.
Inteligencja czy wyższe wykształcenie nie świadczy o szerokich horyzontach z automatu,
Dlatego ja bym takich cech nie wymieniła- bo pracujący fizycznie gość moze mieć łeb jak sklep a Pan profesor być zakuptym łbem.
Chcę by ktoś miał siłę w domu żyć, a nie tylko się regenerować do pracy- więc nie chcę lekarza itd..Natomiast to co napisałaś to zespół cech nie wiadomo jaki mający wpływ na związek.
Tu jesteś popdobna młodym kobietom, którym brak doświadczenia i pozostaje to doświadczenie zdobyć .Robisz, dokładnie to samo, też preferujesz jakieś cechy i masz założenia.
Część lekarzy nada się do życia w związku a część nie. Wrzuciłaś wszystkich do jednego worka. A co, jej poznasz hakiegos fajnego faceta ale takiego, który Ci podpasuje i w którym się zakochasz ( bo w zasadzie to jest sedno), a on się okaże lekarzem? Odpuścisz znajomość, przez co może, stracić szanse na fajna relacje:)
Możesz też mieć za partnera np robotnika drogowego, który po pracy pada na nos ze zmęczenia i musi się regenerować;)
Wykształcenie i zawód, to nie cecha mężczyzny.
W pierwszej kolejności trzeba byłoby zmienić podejście do mężczyzny. Z przedmiotowego na podmiotowe.
Chcę by ktoś miał siłę w domu żyć, a nie tylko się regenerować do pracy- więc nie chcę lekarza itd.
Polecam kadrę inżynierską Niestety dość trudno wskazać mi specjalne miejsca, gdzie taką kadrę można upolować. Miejsca pracy to wiadomo ale nie każdy przebywa w takich na co dzień.
Można ich spotkać stadnie jak imprezują no ale tam niezależnie wolni czy żonaci to są raczej zorientowani na wieczorną zabawę po której niewiele mogą o nas pamiętać.
Bywają w siłowniach, przemierzają okolice na rowerach, spacerują z psami nawet w dalszych okolicach. Kręcą się wokół aeroklubów, strzelnic. Spotykają się z ludźmi o podobnych zainteresowaniach np. na wspólne biwakowanie w lesie albo tylko wspólne chodzenie i fotografowanie przyrody. Są i tacy co uprawiają amatorsko tańce latynoskie! Jeżdżą na narty, często w towarzystwie koleżeńsko - zawodowym. Zapomniałbym, łażą też po górach. Bywają w bibliotekach, a zdarza się, że włóczą się po księgarniach i antykwariatach.
Uff, udało mi się wymienić parę okoliczności spotkania takiego na żywo
Na rybach chyba
rossanka napisał/a:Ela210 napisał/a:Te cechy które Ty wymieniłaś nie świadczą w żaden sposób o tym jakiego partnera Ty chcesz, jaki chcesz by był w związku: ja np napisałam że nie szukam kogoś podobnego we wszystkim do siebie bo mamy się czymś wymieniać i nie musimy być jak papużki nierozłączki- wiem że tego nie chcę.
Inteligencja czy wyższe wykształcenie nie świadczy o szerokich horyzontach z automatu,
Dlatego ja bym takich cech nie wymieniła- bo pracujący fizycznie gość moze mieć łeb jak sklep a Pan profesor być zakuptym łbem.
Chcę by ktoś miał siłę w domu żyć, a nie tylko się regenerować do pracy- więc nie chcę lekarza itd..Natomiast to co napisałaś to zespół cech nie wiadomo jaki mający wpływ na związek.
Tu jesteś popdobna młodym kobietom, którym brak doświadczenia i pozostaje to doświadczenie zdobyć .Robisz, dokładnie to samo, też preferujesz jakieś cechy i masz założenia.
Część lekarzy nada się do życia w związku a część nie. Wrzuciłaś wszystkich do jednego worka. A co, jej poznasz hakiegos fajnego faceta ale takiego, który Ci podpasuje i w którym się zakochasz ( bo w zasadzie to jest sedno), a on się okaże lekarzem? Odpuścisz znajomość, przez co może, stracić szanse na fajna relacje:)
Możesz też mieć za partnera np robotnika drogowego, który po pracy pada na nos ze zmęczenia i musi się regenerować;)
Wykształcenie i zawód, to nie cecha mężczyzny.
W pierwszej kolejności trzeba byłoby zmienić podejście do mężczyzny. Z przedmiotowego na podmiotowe.
To nie ja, to Eli zdanie. Lekarza nie chciała. Czy to znaczy, że jest zbyt wybredna?
Czy myślicie, że ten książę Monako miał problemy ze znalezieniem kandydatki na żonę (albo jakby chciał na kochanke, przelotny romans czy jednorazowa przygode)? Czy on szukałby żony przez aplikację randkowe?
On jest żonaty. Ze sportsmenką, pływaczką. Tacy ludzie poznają się w tzw. "swoich kręgach".
rossanka napisał/a:Roxann napisał/a:A mi się wydaje, że za tą wybrednością może iść w pewnej części również wzrost oczekiwań wobec potencjalnego wybranka.
Jakich np oczekiwań? Jakiś przykład?
Ja np. widzę jak to się zmienia w czasie, szczególnie w miarę rozwoju zawodowego. Znam pary, które spotykały się ze sobą w czasach szkolnych czy studenckich ale każde poszło inną ścieżką kariery i np. te dziewczyny zabraniają dziś po ponad 20 tys., podczas gdy ich byłe sympatie po powiedzmy 5 tys. Nawet ostatnio z nimi rozmawiałam i potwierdziły, że o ile wcześniej się na to nie patrzyło, tak teraz nie wyobrażają sobie być z kimś, kto zarabia nieporównywanie mniej, choćby chemia była przeogromna. Zresztą najpewniej szybko by prysła w codziennym życiu.
Nie kazdy samorozwoj da sie bezposrednio przelozyc na pieniadze czy kariere i nie dla kazdego to jest priorytet ale widac was interesuje nie sam facet a to co moze wam zaaoferowac. To jest ten sam zwierzecy instynkt ktory kierowal ludzmi przez lata tylko z tym ze ukierunkowany na czasy nowoczesne. Pisanie wiec o chemii jest poprostu zaklamywaniem rzeczywistosci. U innych ten instynkt nie ewoluowal i czasami wystraczy nieokrzesany turek i juz traca glowe. Ostatnio nawet byl chyba na WP artykul pisany przez polke mieszkajaca w turcji i sama na pisala ze przeprowadzila sie tam ze wzgledu na przystojnych facetow po czym wkleila swoje zdjecie z mezem, niskim, grubym, lysiejacym facetem wygladajacym jak trol xd Ale jako ze kultura Turecka jest silniejsza od polskiej to nic wiecej jej juz nie trzeba.
ja nie mam problemu z poznawaniem nowych mężczyzn
Co więcej: od razu z marszu mogę ich wylegitymować i sprawdzić
ale popieram to, że inżynier to dobry kandydat na męża tak ogólnie. I takiego miałam. 20 lat wytrzymałości na ścieranie
Roxann napisał/a:rossanka napisał/a:Jakich np oczekiwań? Jakiś przykład?
Ja np. widzę jak to się zmienia w czasie, szczególnie w miarę rozwoju zawodowego. Znam pary, które spotykały się ze sobą w czasach szkolnych czy studenckich ale każde poszło inną ścieżką kariery i np. te dziewczyny zabraniają dziś po ponad 20 tys., podczas gdy ich byłe sympatie po powiedzmy 5 tys. Nawet ostatnio z nimi rozmawiałam i potwierdziły, że o ile wcześniej się na to nie patrzyło, tak teraz nie wyobrażają sobie być z kimś, kto zarabia nieporównywanie mniej, choćby chemia była przeogromna. Zresztą najpewniej szybko by prysła w codziennym życiu.
Nie kazdy samorozwoj da sie bezposrednio przelozyc na pieniadze czy kariere i nie dla kazdego to jest priorytet ale widac was interesuje nie sam facet a to co moze wam zaaoferowac. To jest ten sam zwierzecy instynkt ktory kierowal ludzmi przez lata tylko z tym ze ukierunkowany na czasy nowoczesne. Pisanie wiec o chemii jest poprostu zaklamywaniem rzeczywistosci. U innych ten instynkt nie ewoluowal i czasami wystraczy nieokrzesany turek i juz traca glowe. Ostatnio nawet byl chyba na WP artykul pisany przez polke mieszkajaca w turcji i sama na pisala ze przeprowadzila sie tam ze wzgledu na przystojnych facetow po czym wkleila swoje zdjecie z mezem, niskim, grubym, lysiejacym facetem wygladajacym jak trol xd Ale jako ze kultura Turecka jest silniejsza od polskiej to nic wiecej jej juz nie trzeba.
Jak tak chciała to jej sprawa. To tak jakby mieć pretensje, że jakiś polski mężczyzna ożenił się z Japonką, albo Amerykanką, Tajką, czy Niemką. Czy rozwódką z 3 dzieci albo z biusciastą blondynką młodszą o 20 lat. Dajcie ludziom żyć.
Jakbym wyszła za mąż za Eskimosa-ciekawe jakby mnie ludzie ocenili i co o mnie pisali
ja nie mam problemu z poznawaniem nowych mężczyzn
Co więcej: od razu z marszu mogę ich wylegitymować i sprawdzić
ale popieram to, że inżynier to dobry kandydat na męża tak ogólnie. I takiego miałam. 20 lat wytrzymałości na ścieranie
A czemu nie nauczyciel, albo muzyk czy księgowy?
65 2021-12-07 13:03:06 Ostatnio edytowany przez GangOlsena (2021-12-07 13:03:16)
Jakbym wyszła za mąż za Eskimosa-ciekawe jakby mnie ludzie ocenili i co o mnie pisali
Mniejsza o ludzi, bo co niby miałby znaczyć ich zdanie. A wyszłabyś?