"NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ" - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 55 ]

Temat: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Drogie Panie,

Potrzebuję pomocy. Chcę pomóc swojej Żonie, sobie i Naszej rodzinie.
Na potrzeby wątku, moją żonę nazwijmy B.
Znamy się 9lat. 7lat jesteśmy razem, a 5lat po ślubie. Mamy dwójkę dzieci (4,5r. i 2,5r.), własny dopiero co przez nas zamieszkany nowy dom, stabilność finansową, zdrowie i wszystko co potrzebne, aby cieszyć się życiem.

A w czym problem? W tym, że życie dla mnie i B. to dwa różne zagadnienia. Dla B. to wygoda, spokój, możliwość wyspania się i najedzenia. Ja potrzebuję czegoś więcej.
Od początku. B. pochodzi z domu, w którym to rodzice są odpowiedzialni za podejmowanie decyzji za dzieci i układanie życia tak, aby wszystko było na gotowe. Moja Teściowa, kochająca wszystkich za bardzo, zdjęła wszystkie obowiązki ze swoich córek, podając wszystko na tacy. W konsekwencji takiego oto domu rodzinnego żyję z kobietą, która zadba i minimum potrzebne do egzystencji i na tym zaangażowanie się jej kończy. Nie mogę powiedzieć, że nie okazuje mi uczuć. Okazuje. Ale dla mnie słowa i przytulanie to za mało.

W czym się przejawia Nasz problem? A w tym, że jestem głową rodziny odpowiedzialną za aspekt finansowy, do niedawna budowę domu włącznie z wyborem koloru ścian i zasłon, organizację prozy dnia codziennego i nasz wolny czas. Owszem B. zajmuje się dziećmi i domem. Nie uważam, że to mało.
B. nie lubi i nie potrafi podejmować decyzji. Odwleka je do czasu, aż te przestaną być ważne. Sądziła, że uda się tak to załatwić z studiami magisterskim (zmotywowałem ją od napisania pracy i obronienia się w drugim terminie. Przypilnowałem, aby przed drugim dzieckiem zdobyła prawo jazdy, które zaczęła robić 10 lat temu. Ile musiałem się nagadać, natłumaczyć, sprawdzać czy się uczy do testów i wyjeżdża godziny.

Od momentu ciąży i porodu B. nie pracuje. O powrocie do zawodowego życia nie wspomina. Nie musi, bo moja pensja wystarcza, a i trochę zostaje. Chętnie te pieniądze przeznaczam na nią, aby siedząc tyle czasu w domu mogła jeszcze czuć się kobieco dla siebie i także dla mnie. Kupuje je ubrania i wybieram z szafy to, co ma założyć bo sama uważa, że zrobię to lepiej. Wypycham siłą do fryzjera i kosmetyczki, proszę aby o siebie zadbała. Chcąc wyciągnąć ją z domowego letargu, wypchnąłem ją na siłownie i motywowałem do treningów. B. nie wygląda jak matka dwójki dzieci. Jeśli ktoś nas dopiero poznaje zawsze jest w szoku, że wyglądamy jak para, która od niedawna jest razem, bo cieszymy się swoim towarzystwem i wyglądamy jak „zakochani”.
Przez te 7 lat byliśmy w masie ciekawych miejsc. Przeżyliśmy mnóstwo niebanalnych chwil, romantycznych kolacji, erotycznych przeżyć w sypialni i poza nią. Staram się abyśmy się nie nudzili, zarówno sami we dwójkę jak iż dziećmi.

Problem jest w tym, że jeśli ja nie zaplanuję nam wakacji lub weekendu, to siedzimy w domu. Jeśli nie zarezerwuję hotelu, to nie wybierzemy się nigdzie sami. Jeśli nie zwrócę uwagi, że wygodniej używać w kuchni solniczki i jej nie kupie, to B. będzie dalej soliła pomidora z litrowego słoika z solą. Jeśli nie poproszę, aby rozejrzała się za stolikiem do salonu, to sama nie poszuka go w sklepie lub sieci. Jak poproszę owszem, pokaże „o taki” i na tym koniec. Do sypialni też udajemy się wtedy, kiedy to zaaranżuję.

I jak jest tego finał? Czuję, że to wszystko na siłę. Też mi się nie chce, tak starać. Czuję, że to wszystko jest wymuszone. Czekanie na ruch z jej strony raczej nie ma sensu. Rozmów na ten temat była już masa. Takich spokojnych, takich z moim krzykiem i płaczem także. Mówienie wprost, że czuję się z Nią jak z dużym dzieckiem, że mam wrażenie, że łączą Nas tyko dzieci i kredyt. Tłumaczeni, że się z nudzę - nie dociera.

B. nie jest o mnie zazdrosna, więc propozycja zostawienie na chwilę domu i wyjścia do kupli nie zadziała. Mało tego, spotkanie z moją „EX” o którym Ją poinformowałem , też nie wywołało zazdrości, ani większych emocji.

Obecnie mamy ciche dni. B. śpi 10 h na dobę. Trwa to już półtorej tygodnia. Wieczory spędzam samotnie. B. Zasypia z dziećmi po 21.Zawsze tak było. Tyko budziłem ją po kilka razu, mówiąc „chodź, obejrzymy film…., chodź ugotujemy coś razem…., chodź pójdziemy na sypialni….” Teraz mamy już tego dość. Pozwalam jej spać. W zamian jestem obojętny, minimalizuje swoje zaangażowanie. Jestem nieczuły. Traktuje to jako formę zwrócenia uwagi na Nasz problem.

I niestety wątpię, że to coś zmieni.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

No ale po co Ty chcesz ją na siłę uszczęśliwiać? Jej widocznie pasuje solenie pomidora z dużego słoja, pasuje jej brak stolika w salonie i wszystkie te rzeczy.
Przestań robić to za nią. Rób po siebie, a jak coś Ci nie jest potrzebne, to tego nie rób. Na kolejne wakacje jedź sam z dziećmi, skoro jej obojętne, albo zabierz kumpli, a dzieci jej zostaw. Przestań jej organizować życie. Bo jej jest wygodnie jak jest.

Druga sprawa to to, że taką ją sobie wziąłeś. Nie zmienisz jej na siłę. Zawsze taka była. Trzeba było się zastanowić przed ślubem.

3

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

No, nie zmieni się. Musisz zaakceptować, bo wpędzisz ją w depresję.
Na plus masz to, że nie musisz się z żoną wykłócać o nic, sam o wszystkim decydujesz, wiem, że to nie jest komfortowe, zawsze też chcemy tego czego nie mamy.

Z tym wymuszaniem się ogranicz, sam ją traktujesz jak dziecko, a masz pretensje, że jest dużym dzieckiem, tak jest i tak pozostanie.
Pogódź się z tym, wiedziałeś kogo bierzesz za żonę, mogłeś wcześniej się wycofać. Są tacy, których w życiu trzeba popychać, ale trzeba to robić z umiarem.

4 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-11-16 15:49:15)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
micman5157 napisał/a:

Problem jest w tym, że jeśli ja nie zaplanuję nam wakacji lub weekendu, to siedzimy w domu. Jeśli nie zarezerwuję hotelu, to nie wybierzemy się nigdzie sami. Jeśli nie zwrócę uwagi, że wygodniej używać w kuchni solniczki i jej nie kupie, to B. będzie dalej soliła pomidora z litrowego słoika z solą. Jeśli nie poproszę, aby rozejrzała się za stolikiem do salonu, to sama nie poszuka go w sklepie lub sieci. Jak poproszę owszem, pokaże „o taki” i na tym koniec. Do sypialni też udajemy się wtedy, kiedy to zaaranżuję.

To nie jest problem. Serio... Ważne, że ona robi to co zaplanujesz bez sprzeciwu i chętnie.
Ale czy chętnie?


I jak jest tego finał? Czuję, że to wszystko na siłę.

Jesteś pewien? Można ona tak lubi jak ktoś wszystko zdecyduje i załatwi...


nie chcę się aż tak starać

No to się staraj tylko tyle ile chcesz...
Bo inaczej wyrzucasz na nią pretensje, że Ty się starasz więcej, a nie otrzymujesz za to zapłaty w postaci jej zaangażowania -- to może nawet trochę nie fair... (?).

Na przykład ona soli pomidora ze słoika, a Ty masz pretensje, że gdybyś nie kupił solniczki, to coś-tam-coś-tam... No to nie kupuj solniczki jak Ci nie trzeba... A jak chcesz mieć solniczkę to sobie kup, ale na cóż pretensje, że ona tego nie zrobiła...

5

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Zawsze miałem wrażenie, że w związku buduję się wszystko razem po to własnie, żeby się uszczęśliwiać. Że bycie razem własnie na tym polega. Dajesz z siebie maksimum, i oczekujesz tego samego. Sztuką jest kochać się dalej nawet jak już motocykli w brzuchu nie ma i kończy się okres zakochania i początkowej euforii.

Czy bycie razem nie polega na tym, aby razem dążyć do najlepszej wersji samego siebie, aby zmieniać się dla drugiej strony ?

Czyli wspólnie uważacie, że to ja przeginam i powinienem machnąć ręką, akceptując to co jest ?

6

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Niektórzy mają wersję w drugą stronę - druga połówka robi co chce, rządzi, imprezuje, układa życie jak chce i nie liczy się za bardzo z domem i dziećmi, po czym i tak to wszystko łącznie z organizacją zostają na Twojej głowie.
Uwierz, nie chciałbyś tego.
Osobiście twierdzę, że powinieneś organizować jej wszystko na ile masz czas i chęci. Nic na siłę, do tego porozmawiaj szczerze. Dialog w małżeństwie to podstawa, a niestety można być zbyt dobrym w życiu i dostać po głowie.
Psycholog mi powiedział, że w związku powinno się obowiązki i zobowiązania dzielić po równo, nie może jedna strona brać na siebie dużo więcej, a druga mniej bo się to wykolei.
Ona nie ma złych intencji - prawdopodobnie jest spełniona, zakładała przed ślubem, że do takiego życia dąży.

7

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Mi się wydaje tak:
Ona wyszła z domu, gdzie ktoś jej ciągle brzęczał nad uchem i pewnie był ato matka: która zrobi wszystko najlepiej.

na swoje nieszczęście wyszła za faceta, który tez robi wzzystko najlepiej, a żona  dop d...
Moze tego nie planowałeś, moze nie chciałeś i firanek wybierać, ale pewnie świadomie lub nie, musiałeś jej kiedyś skojarzyć się z matką, która wie lepiej i kobieta weszła do skorupy..
pewnie mniej się znasz na dzieciach i gotowaniu więc tu ma od Ciebie spokój.

zwrócę tu uwagę, że firanki czy solniczkę kupuje się raz na parę lat a pieluchy dziecku zmienia parę razy dziennie i obiad gotuje codziennie.
teraz robisz coś dobrego- zluzowałeś
ale niepotrzebnie z cierpiętniczą miną.

więc rób tak dalej, tylko minę zmień
na taką smile
i pochwal żonę za sobry obiad, dfajne ubranie dziecka- takie tam bzdury.
a potaem oddawaj coraz więcej przestrzeni żonie

8

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
micman5157 napisał/a:

Zawsze miałem wrażenie, że w związku buduję się wszystko razem po to własnie, żeby się uszczęśliwiać. Że bycie razem własnie na tym polega. Dajesz z siebie maksimum, i oczekujesz tego samego. Sztuką jest kochać się dalej nawet jak już motocykli w brzuchu nie ma i kończy się okres zakochania i początkowej euforii.

Czy bycie razem nie polega na tym, aby razem dążyć do najlepszej wersji samego siebie, aby zmieniać się dla drugiej strony ?

Czyli wspólnie uważacie, że to ja przeginam i powinienem machnąć ręką, akceptując to co jest ?

Tak, przeginasz.
Naprawdę oczekiwałeś, że po ślubie nagle będziesz miał co innego niż miałeś przed slubem? Że ona magicznie się zmieni?

9

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

"Czyli wspólnie uważacie, że to ja przeginam i powinienem machnąć ręką, akceptując to co jest ?"

Dokładnie. Ona się stara jak może, widocznie inaczej nie potrafi, pozostaje ją zrozumieć. Jak tak dużo śpi, to niech zbada poziom cukru, tarczycę, jeśli wszystko będzie ok, to może mieć problemy depresyjne, jak śpi dużo, a czuje się zmęczona.

10

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
micman5157 napisał/a:

Dajesz z siebie maksimum, i oczekujesz tego samego.

Jak dajesz z siebie maksimum, to chwała Ci za to! smile smile Jesteś super mężem.

Jeśli w zamian za dawanie z siebie maksimum oczekujesz zapłaty, to wpędzasz ją w długi wdzięczności, na które ona się nie pisała.

Więc nie dawaj maksimum oczekując czegoś w zamian. Rób jak uważasz Ty że jest okej. Może nawet wasza relacja małżeńska jest całkiem dobra, bo Ty masz full wolność, ona się nie wtrąca, a wadą jest iż ona nie jest tak zaangażowana jak sobie wymarzyłeś.



Czyli wspólnie uważacie, że to ja przeginam i powinienem machnąć ręką, akceptując to co jest ?

Nie przeginasz... Dobrze, że się starasz, bo może gdyby nie Ty, to byście nic nie dali w życiu zrobić.
Ona może też się stara "po swojemu"... ona pewnie nawet nie widzi, że soli pomidora ze słoika...
Trzeba tutaj osiągnąć jakiś kompromis... i nie w drodze dialogu, tylko kompromis w twojej głowie.

11 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2021-11-16 16:38:24)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Tja, a jak zaczniesz tak robić jak ona, czyli dawać dokładnie tyle co ona, to po pewnym czasie B dojdzie do wniosku, że czegoś jej brakuje, że to nie to czego się spodziewała i zacznie czuć pustkę. A że pewnie za bardzo nie umie tego sygnalizować i o tym rozmawiać, bo w domu nie nauczyli, to sama nie będzie sobie z tym umiała poradzić i tego zrozumieć, a wtedy ... A wtedy może pojawi się kolega, który będzie ją doskonale rozumiał, który będzie "wulkanem energii" i będzie umiał ją podejść i nawijać makaron na uszy i popłynie emocjonalnie ... Więc uważaj z tą obojętnością, bo to może pójść w różne strony. Na chwilę obecną terapia dla par byłaby idealnym rozwiązaniem, bo wy mówicie do siebie, ale żadne nie rozumie co drugie mówi do pierwszego i vice versa. Pogubiliscie się i tyle.

12

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Dziękuje Wam za wszystkie rady.

Potwierdzam, że nie mogę powiedzieć złego słowa jeśli chodzi o to jak na co dzień zajmuje się dziećmi.

Widziałem, że temat z solniczką tak się skończy:) Lubię uporządkowane życie i lubię czuć, że panuję nad sytuacja. To moja mocna storna i przekleństwo zarazem. Mam wysokie wymagania wobec siebie i innych. Wspólne działanie jet dla mnie wodą na młyn. Ciężko mi się zatrzymać, a jej potrzebuje jak swojej sił napędowej dla której robię to wszystko. Racje - robię pewnie zbyt dużo i może zbyt dużo oczekuję.

Rozmowa- słowo klucz. Próbowałem wielokrotnie mówić, czego od Niej oczekuję. Doskonale o tym wie. Chociaż sama nie nauczona dialogu (jak ktoś trafnie zauważył, nie podejmuje wymiany spostrzeżeń i nie umie przekazać tego, czego oczekuje ode mnie ) woli sprawę przemilczeć.

13 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-16 16:57:17)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Hmm.. a ja  wracasz z pracy, to umiesz tak po prostu przywitać się z żoną, posolić pomidory ze słoika, nie rozważać czy firanki trzeba lepsze i po prostu żyć?
Tzn chcę ustalić stopień Twojej upierdliwości...

I jeszcze jedno: czy kiedykolwiek zostawałeś sam z dwójką małych dzieci np na 2 dni?

14

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Ja to widzę tak, że ona jest z domu, gdzie rodzice uważali, że nie ma nic do gadania, nie pytali ją o decyzję, mówili jej co czuje, uważali, że oni wiedzą lepiej, że mają o wszystkim decydować póki jest w ich domu. Ona miała być po prostu grzeczna i słuchać. I ona nie wie co czuje, nie wie czym ma się kierować i jak podejmować decyzje. Jej świadomość co do tego kim jest też jest pewnie bardzo ograinczona. Bo nie miała jak się tego nauczyć. I Tobie to pewnie pasowało, ale jednak na dłuższą metę okazało się męczące i nudne (czemu generalnie nie dziwię się). Ona nie czuje potrzeby by teraz podejmować więcej inicjatywy, bo już się między wami ustaliły obowiązki i jej tak wygodnie. I pewnie ciężko wyjść z roli.
Może zacznij od nie wyręczania jej we wszystkim i pytania: co czuje, co myśli, co by chciała, co lubi, jak sobie wyobraża życie za 2 lata, gdzie by chciała jechać na wakacje itp. Na każdym kroku by sklonić ją do refleksji i poszukiwań

15 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-16 17:06:17)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

a skąd wiadomo kto jest odpowiedzialny za kupienie solniczki do domu?
solniczki kupuje się w dziale AGD, tam gdzie jest dużo talerzy i szkła.
ja bym tam nie szła z dwójką małych dzieci.
samą solniczkę zamówić przez internet to wiecej za przesyłkę.
a jak juz jest czas to sam pisałeś, ciągniesz żonę na wycieczki i atrakcje.

wreszcie kobieta moze odespać
wiesz co? Na twoim miejscu poiszłabym tam teraz i poleżała bez słowa przez chwilę..to najlepsze NIC które teraz możesz zrobić.
NIC za które wielu dałoby wiele- bo tego nie mają.

16

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

"Próbowałem wielokrotnie mówić, czego od Niej oczekuję."
Zrozum, że ona nie jest w stanie sprostać Twoim oczekiwaniom, nie mówiąc o wszystkich, bo się nawet nie da.

Rozmowa nic nie da, bo ona nie potrafi sformułować swoich oczekiwań ani Ciebie skrytykować.

" Tzn chcę ustalić stopień Twojej upierdliwości...
I jeszcze jedno: czy kiedykolwiek zostawałeś sam z dwójką małych dzieci np na 2 dni"

Właśnie, jej musi być też ciężko z Tobą...

17

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Ela 210- nie jestem żandarmem ani starszy blokowym w domowy obozie zagłady. Jeśli mam taką możliwość sam bardzo chętnie gotuję albo łapię za odkurzacz (akurat z mniejszą przyjemnością).

W kwestii osławionej solniczki - słoika. Sam też z niej korzystam jednak zdecydowanie rzadziej niż B. i widzę jak jest to niewygodne. Wiecie wszyscy, że można pewne rzeczy z zadania sobie ułatwiać i to był tego przykład, analogiczny do niepodnoszenia czegoś z podłogi jeśli nie chcemy się o to przewrócić.

Czy zostałem z dziećmi na 2 dni - nie, przyznaję. Dlatego też żeby mogła od niech odpocząć zaproponowałem, że po powrocie z pracy przygotuję kolację, wykąpie dzieci i położę do snu, żeby mogła mieć czas dla siebie i wybrać się na zaproponowaną siłownię.

aniuu1 - czy pasował brak decyzyjności ? wówczas nie przeszkadzał. Mogłem ją zaskakiwać i planować co, kiedy i gdzie. Pomysł o pytanie gdzie się widzi za 5lat już padł. B wtedy fantazjuje, opowiadając o chęci posiadania swojej firmy. nie oczekuję od niej takich rzeczy, chociaż bardzo by mi to imponowało.  obawiam się jednak, że szybko wyladowałoby to na mojej głowie.

18

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Autorze ona wyszła więc za swoją matkę, która zrobiła z niej zwykła niemote, no kalekę życiową. Miała mnóstwo szczęścia, że trafiła akurat na Ciebie, bo dzięki temu ma przedłużone dzieciństwo.
Gdyby wyszła za takiego nygusa, jakim jest sama, to oboje szybko poszliby z torbami, chociaż wtedy jej matka może byłaby szczęśliwa, bo roboty z proza życia w małżeństwie córki raczej by jej nie brakowało, oni byliby szczęśliwi i dopóki matka by żyła, jakoś wszystko by się toczyło.
Ty, moim skromnym zdaniem, jesteś typem partnera i dlatego drażni Cię zachowanie Twojej żony.
Gdybyś był np takim facetem, który lubi wszystkim i wszystkimi w domu rządzić, wtedy taką kobietą byłaby dla Ciebie idealna. Ty jednak wypychasz żonę gdzie tylko możesz, żeby rozwijała się i uczyła samodzielności oraz operatywności.
Trafiasz jednak na opór.
Cóż? Nie zrobisz wilka z zająca i choćbyś nie wiadomo ile jej tłumaczył i stosował na nią różne sposoby, to niestety z tej kobiety niczego więcej nie wycisniesz. To po prostu taki typ kobiety- są takie
Co możesz zrobić?
Rozstać się z nią albo zniżyć do jej poziomu , czyli przestać o cokolwiek się starać, żyć chwilą, niczego nie planować, ot tak żeby tylko odhaczyc kolejny dzień, na zasadzie, że jakoś to będzie.
Jakbyś walił w pusty beben- tak teraz żyjesz.
Zrzuć więc z nogi te kule, która zawsze będzie Ci ciążyła albo pogódź się z tym wszystkim.
Powodzenia.

19

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
micman5157 napisał/a:

Próbowałem wielokrotnie mówić, czego od Niej oczekuję. Doskonale o tym wie.

I tu jest problem, bo Ty nie akceptujesz tego, jaka ona jest, tylko oczekujesz, że się zmieni pod Ciebie.

20 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-11-16 18:08:10)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

"W kwestii osławionej solniczki - słoika. Sam też z niej korzystam jednak zdecydowanie rzadziej niż B. i widzę, jak jest to niewygodne."

Zależy jak dla kogo, czasem wygodniej z pojemnika, zależy co solimy, czyli narzucasz żonie nawet takie pierdółki... A ona nic, musi mieć stalowe nerwy.

" wybrać się na zaproponowaną siłownię" - Nie pomyślałeś, że ona tylko dla Ciebie poszła na tę siłownię, dla świętego spokoju.

Uważam, że jak trochę "zluzujesz majty", będziecie w zgodzie wychowywać dzieci, bo to tu jest najważniejsze, a jesteście dobrymi rodzicami, pokaż też dzieciom, że szanujesz ich matkę, a nie karcisz ją jak małe dziecko, bo to wyniosą z domu.

Jak zmienisz stosunek do żony, to może  kiedyś się otworzy, teraz boi się pewnie oddychać, bo powiesz, że za płytko oddycha wink

21

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Nie wydajecie się zbyt dopasowani.

22

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
micman5157 napisał/a:

Czy zostałem z dziećmi na 2 dni - nie, przyznaję. Dlatego też żeby mogła od niech odpocząć zaproponowałem, że po powrocie z pracy przygotuję kolację, wykąpie dzieci i położę do snu, żeby mogła mieć czas dla siebie i wybrać się na zaproponowaną siłownię.
.

Kolacja - czasem tak, kobieta to też nie robot... (facet tez nie oczywiście), wykąpanie dzieci - tak - w końcu ona zajmowała się nimi cały dzień, dzieci potrzebują tez czasu z tatą sam na sam, chociażby tylko przy tej kąpieli, ale siłownia po całym dniu przebywania z dziećmi? Nie wiem, ale ja nie miałabym po prostu siły ... jakby mój mąż zaproponował mi, że teraz po całym dniu z dziećmi (albo po połowie jak akurat są zdrowe i chodzą do przedszkola...), ogarnięciem miliona rzeczy (każda pilniejsza od poprzedniej... przynajmniej moje dzieci takie są, że musza bawić się kreatywnie), mam sobie iść na siłownie, by się zrelaksować to chyba bym padła tak jakbym stała .... Może wymagasz od niej za dużo? Zdaje się, że tworzycie fajny związek, ale chcesz by ona była matką na pełen etat (kucharka, sprzątaczka, praczka), potem ognista kochanka w łóżku i jeszcze miała energię i głowę do ogarniania wakacji, atrakcji, weekendów, wybrania firan, zasłon, solniczki itd itd. Nie za dużo tego?? Na pewno ona ma czas na to? Może tez się nie czuje w tych wyborach za pewnie i dobrze? Ty jesteś w tym idealny, czemu to Ci nagle przestało odpowiadać? Wydaje mi się, że w związku każdy odpowiada „za coś”. U mnie w domu funkcjonuje częściowo podobny podział obowiązków, ja nie ingeruje w „działkę” Męża , on w moja (chociaż dużo razem rozmawiamy i uzgadniamy, ale potem wykonanie spoczywa na konkretnej osobie) i nam wzajemnie z tym dobrze. Ja się nie martwię czy przysłowiowe paliwo jest w aucie, a On się nie martwi, czy dzieci maja np. ciuchy na zimę. Każdy zrobi co trzeba, czyli wszystko jest koniec końców ogarnięte, a wieczorem  mamy nawet czas dla siebie jak dzieci zasną.
Na Twoim miejscu zastanowiłbym się, czemu żona zasypia z dziećmi, czemu nie chce z Tobą spędzać czasu, budować bliskości? Może Ja za bardzo osaczyłes, za wiele wymagasz, jest to poza Jej percepcja, może sobie nie radzi z Twoimi wymaganiami, ucieka od spędzania razem czasu?

23

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
aniuu1 napisał/a:

Nie wydajecie się zbyt dopasowani.

Nie byli dopasowani od początku, ale jak już się narobiło dzieci, to trzeba się dopasowywać...

24

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Ja uważam z kolei ze twoja żona przy tobie ma jak paczek w masle, o nic się nie musi martwic, ty wszystko ogarniesz, zorganizujesz, zarobisz. Moim zdaniem jest jej mega wygodnie. Poniekąd twój błąd ze ja do tego przyzwyczaiłeś. Nie czuje ze musi coś od siebie dawać, starać się, bo ty wszystko zrobisz. Dla mnie taki trochę pasozyt. Szkoda ze nie umie tego docenić i dac coś od siebie, choćby np. Mila kolacja, zorganizowanie jakiegoś wyjazdu itp. Uważam że jesteś za dobry dla niej. Juz się chyba czujesz wypalony w tym zwiazku.

25

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

"Ja uważam z kolei ze twoja żona przy tobie ma jak paczek w masle, o nic się nie musi martwic, ty wszystko ogarniesz, zorganizujesz, zarobisz. Moim zdaniem jest jej mega wygodnie."
Też tak uważam. Chociaż pasożytem bym jej nie nazwała, ma swoje obowiązki. Może po prostu pewne rzeczy nie są dla niej ważne a dla niego tak.

26 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-16 20:26:57)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

W zależności czy ktoś miał male dzieci czy żyje w innej bajce, takie będą odpowiedzi. .
W związkach gdzie jest rodzina , dzieci? Zawsze jest taki syndrom za małej kołdry. 
Jakąś dziedziną życia trochę ucierpi.
Jak super zadbany dom i żona, to czasem dzieci hodowane, brak dla nich czasu.
Jak zadbane dzieci i jest dla nich czas dom nieperfekcyjny albo mąż trochę na marginesie gotuje sobie sam spaghetti.
Albo zona robi karierę i dom stoi na glowie.
Albo ..Albo..
A autora solniczka  wkurza..
Jak ktoś ma tu jak pączek w maśle to chyba On. Nie ma obowiązków przy dzieciach oprócz kąpania i czytania bajek to się mu w głowie poprzewracało..
I błagam nie mówcie że ciężko pracuje na byt rodziny, bo wiele osób  po prostu kocha swoją pracę i realizuje się tam a nie jest to męka piekielna. smile

27

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Ma bardzo komfortową sytuację, tylko pozazdrościć. Znam wiele kobiet, które na pozostanie w domu nie mogły sobie pozwolić finansowo a niektóre są głównym żywicielem rodziny nie ze swojego wyboru. Fajnie jest mieć wybór. Chyba jej odpowiada taki podział zadań skoro nie rwie się do pracy zawodowej i zmiany podziału obowiązków, czy znalezienia dodatkowej opieki.

28 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-16 20:55:44)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Wiesz ja też nie mogłam sobie na to pozwolić przy małych dzieciach. Pracowałam gdy córka była niemowlęciem A syn miał 4 i pół roku.
Ale nie uważam że to było super  fajne.
I ze przy dzieciach to nie praca.
Przy dwójce małych dzieci jest ciężka praca A ona ma czas zadbać i o siebie i o męża w sypialni ale nie kupiła solniczki firanek itd..
Jak to są rzeczy  takiej wagi dla autora by spieprzyc małżeństwo. to jest na dobrej drodze.

29 Ostatnio edytowany przez ulle (2021-11-16 21:00:22)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Elu, oczywiście masz rację, że raczej nie ma idealnych rodzin. Wszędzie są jakieś problemy, jednak jakby człowiek tak patrzył, to w życiu niczego by nie zmienił i palcem o palec by nie ruszył, bo inni też mają źle albo jeszcze gorzej.
W przypadku problemu autora ja uważam, że rzecz należy przeanalizować troszkę głębiej. Chodzi o to, że ta kobieta wyszła z domu, w którym to ewidentnie rządziła nadopiekuńcza matka, a ojciec jak sądzę, był/ jest(?)to takie ciepłe kluchy idące po najmniejszej linii oporu. Matka tej kobiety, jak napisał autor, do tej pory " opiekuje się" dorosłymi już dziećmi. Żona autora pewne cechy charakteru wyssała więc wraz z mlekiem matki i takie a nie inne zachowania ma wdrukowane w głowę już od samego dzieciństwa. Normalną rzeczą jest, że dziecko zaczyna buntować się w okresie nastoletnim, ponieważ chce samo o sobie stanowić itd. Tu, jak sądzę, tego nie było. Dorosła już córka poddała się władzy matki i niestety nie dorosła do roli kobiety we współczesnym świecie. Mentalnie dalej jest mała dziewczynką.
Autor pytany, gdzie miał oczy i rozum żeniąc się z kimś takim odpowiedział, że przed ślubem pewne rzeczy widział wyraźnie, ale odpowiadało mu, że to on trzyma lejce tego związku w dłoniach.
Po ślubie i po kilku latach jest, moim zdaniem, po prostu wypalony. Nie jest to bowiem typ faceta prezesa we własnym domu, lecz raczej kimś na troszkę niższym stanowisku. Od towarzyszki życia chciałoby mu się troszkę wsparcia i życiowej ikry.
Pyta więc czy da się coś z tym fantem zrobić.
Z pozoru niby prosty wątek, ale tak naprawdę problem w nim ukazany wcale taki prosty nie jest.

30

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
aniuu1 napisał/a:

Ma bardzo komfortową sytuację, tylko pozazdrościć. Znam wiele kobiet, które na pozostanie w domu nie mogły sobie pozwolić finansowo a niektóre są głównym żywicielem rodziny nie ze swojego wyboru. Fajnie jest mieć wybór. Chyba jej odpowiada taki podział zadań skoro nie rwie się do pracy zawodowej i zmiany podziału obowiązków, czy znalezienia dodatkowej opieki.

Tak, tylko nie można wszystkich mierzyć miarą uniwersalną, bo żona autora jest specyficzna, to geny i wychowanie ważą na tym jacy jesteśmy, z deficytami czy bez, czy ktoś jest wycofany czy przebojowy itp.

Tu akurat partnerzy są na przeciwnych biegunach, a nie można  i nie da się nagiąć partnera do swoich wyobrażeń. Przed ślubem była dobra, bo posłuszna, bez swojego zdania, czyli w sam raz na żonę big_smile Okazało się, że jednak to nie to... Nie ma tak, żeby nam wszystko pasowało w partnerze, autor skupił się na negatywach, bo zawsze to nam się uwypukla jak nie mamy większych problemów.

31 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-16 21:03:05)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

To też prawda że gdyby żoną była innego charakteru to by może z nim walczyła w różnych sprawach i może byłby zadowolony że ma taką temperamentną i inicjatywą żonę A może wcale nie.
W każdym razie jedyną drogą jest jej ustąpić trochę miejsca i zobaczyć czy zajmie te pola czy się wycofa. 
Bo na razie to on zagarnial wszystko, a teraz walnął focha.
W każdym razie ciężko wytrzymać w związku gdzie ktoś się stale czepia o coś..

32

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
Ela210 napisał/a:

To też prawda że gdyby żoną była innego charakteru to by może z nim walczyła w różnych sprawach i może byłby zadowolony że ma taką temperamentną i inicjatywą żonę A może wcale nie.
W każdym razie jedyną drogą jest jej ustąpić trochę miejsca i zobaczyć czy zajmie te pola czy się wycofa. 
Bo na razie to on zagarnial wszystko, a teraz walnął focha.
W każdym razie ciężko wytrzymać w związku gdzie ktoś się stale czepia o coś..

Właśnie.
Tyle tylko że autor jest kreatywny w swoich działaniach i wymaganiach, a ona to taka mimoza. Różnice charakterologiczne między nimi są tak ogromne, że ja cienko widzę przyszłość dla tego małżeństwa.
Facet jest zawiedziony, to rozczarowany i mega wypalony, a ona pewnie coraz bardziej zagubiona i zdezorientowana, bo czego ten chłop do licha ode mnie ciągle chce.
On ciągnie woz sam, a ona jak zawsze wlecze się za przewodnikiem z tyłu.
Tu należałoby pokazać matce właściwe miejsce, żonę pogonić do prawdziwego życia, a sam autor powinien troszkę rzucić na luz, rzucić na luz z tym swoim perfekcjonizmem i myśleniem za kogoś, to może coś by jeszcze z tej rodziny było.

33 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-11-16 21:15:06)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Ja nie mówię, że ona jest pasożytem, czy złą żoną lub matką.
Wiem, że przy dzieciach jest praca. Miałam dużo młodszego rodzeństwa.
Chyba główny problem to, że żona pana nudzi i on chciałby jej większego zaangażowania. No ale jest jaka jest.

34

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Myślę, że z autorem nie jest tak źle, radzi sobie nieźle. Liczył, że może znajdzie receptę na zmianę osobowości i charakteru żony.

Jak by tak na karce zapisał plusy i minusy tego związku, to wyjdzie mu na plus.

35

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Moj maz byl taki sam. Skonczylo sie rozwodem, nie mialam juz sily byc jego matka. Bylismy razem 10 lat na szczescie nie zdecydowalam sie na dzieci z dzieckiem...

Nie mozna na sile zmieniac ludzi. Ja to zrozumialam dopiero po latach, ze sama wybralam cieple kapcie, ze nie moge zmuszac go do wycieczki skoro on jest wtedy nieszczesliwy, zrozumialam ze...przeciwienstwa wcale sie nie przyciagaja.

Albo zaakceptujesz to jaka jest i na sile nie bedziesz jej zmieniac albo czas podjac decyzje czy chcesz cale zycie miec trojke dzieci w domu...

36 Ostatnio edytowany przez Katarzyna8877 (2021-11-17 19:50:47)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Hahaha przypomnialo mi sie moj maz to kawe slodzil na oko sypiac cukier ze sloika lol

Ja bym nawet trwala w takim malzenstwie zreszta udalo sie 6 lat i maz byl moim najlepszym przyjacielem, ale my tez mielismy bardzo bardzo malo seksu i ja juz po latach bylam tak wykonczona psychicznie ze odeszlam.

Moj maz po rozwodzie wyrobil sobie prawo jazdy i troche sie nawet ogarnal, do dentysty potrafi sam sie zapisac i nawet sam zorganizowal przyjazd do Polski zeby zaopiekowac sie psami podczas mojego wyjazdu. Takze no...sami wybieramy sobie takich partnerow. Nie ma ze po slubie to sie zmieni

37 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-17 20:46:28)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

No ciekawe że jednak potrafi żyć bez Ciebie samodzielnie. smile
Temat pokazuje jak jestesmy różni.
Jednak przez lata i Ty o autor próbowaliście zmieniać partnerów bezskutecznie  wbrew temu co deklarujesz, prawda?
Na pewno niejedną rzecz w waszych zachowaniach drażnila też ich, ale nie robili z tego wielkiego halo.
Ciekawe dlaczego?
Może dlatego że te wnioski że ludzi się nie zmienia nie były im obce na początku związku.
Tak jak i bezsensowne walka z małżonkiem z której się po prostu wycofali. Bo może taka ich filozofia życiowa że w parze się nie walczy.
Wnioski?

38

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
micman5157 napisał/a:

Obecnie mamy ciche dni. B. śpi 10 h na dobę. Trwa to już półtorej tygodnia. Wieczory spędzam samotnie. B. Zasypia z dziećmi po 21.Zawsze tak było. Tyko budziłem ją po kilka razu, mówiąc „chodź, obejrzymy film…., chodź ugotujemy coś razem…., chodź pójdziemy na sypialni….” Teraz mamy już tego dość. Pozwalam jej spać. W zamian jestem obojętny, minimalizuje swoje zaangażowanie. Jestem nieczuły. Traktuje to jako formę zwrócenia uwagi na Nasz problem.

I niestety wątpię, że to coś zmieni.

To nie jest Wasz problem - to jest Twój problem. Problemem  żony są Twoje wieczne pretensje i niezadowolenie, ciągłe próby jej zmiany i poczucie, że nie spełnia Twoich wymagań, że wciąż jest niewystarczająco dobra  jako żona i pani domu ( nawet solniczki nie kupi - straszne). Jak myślisz, ile lat można wytrzymać w takiej psychicznej presji? Czy ona ma czas na przemyślenie swoich potrzeb zanim ją ubiegniesz ? A może już jest tak zahukana, że nie wierzy, że kiedykolwiek zdoła Cię zadowolić, wymyślić odpowiednie wakacje czy ciekawą rozrywkę?
Piszę trochę tendencyjnie, niemniej dla niej ten układ może być bardzo obciążający psychicznie i stresujący. To co robisz,  to bierna agresja.
Obyś się nie zdziwił  za kilka lat, gdy dzieci podrosną, jak doskonale potrafi dawać sobie radę w życiu, sama.

39

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
Ela210 napisał/a:

..
Jak ktoś ma tu jak pączek w maśle to chyba On. Nie ma obowiązków przy dzieciach oprócz kąpania i czytania bajek to się mu w głowie poprzewracało..
I błagam nie mówcie że ciężko pracuje na byt rodziny, bo wiele osób  po prostu kocha swoją pracę i realizuje się tam a nie jest to męka piekielna. smile

A ona nie ma obowiązków w postaci wstawania rano i chodzenia do pracy. Cały dzień wolny.

Osobiście nie mam dzieci, ale nie mogę pojąć, jak to jest, że wszyscy którzy je mają narzekają Jaka to ciężka harówka. Tu też: facet pracuje, ale to ona biedulka, bo on z dziećmi nie zostaje. To co on ma robić? Pracować na pełen etat i jeszcze na pełen etat dziećmi się zajmować, żeby ona miała energię, by iść do sklepu by kupić solniczkę?

To, że ktoś kocha swoją pracę i się w niej realizuje nie umniejsza faktu, że praca to praca, obowiązki, odpowiedzialność. Zresztą, dzieci przecież też matka kocha, też się poprzez macierzyństwo realizuje, więc to też żadna męka piekielna, by się nimi zająć?

To chyba jest logiczne, że jest podział obowiązków. On zarabia, ona zajmuje się domem. On jej nie wypomina, że ją utrzymuje. Kobieta ma dobrze, tylko leniwa jest.

Autorze, jeśli dom jest zadbany, dzieci też, to odpuść jej resztę. Co Tobie do tego czy ona pójdzie na siłownię czy nie? Przestań jej nakazywać, co ma robić i popychać.

Wieku facetów marzy o takiej podległej, posłusznej kobiecie smile

40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-20 13:56:18)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

big_smile big_smile


Catlady- masz obraz małych dzieci wzięty wprost z amerykańskich seriali chyba smile
Co więcej- nawet jak od czasu do czasu zajmowałaś się dziećmi rodziny czy przyjaciółek- to inna bajka.
moimi dziećmi często zajmowała się siostra- ale dopiero teraz jak ma swoje dziecko przyznaje że to zupełnie inna bajka.
I odpowiedziałność większa niż Ci sie wydaje- a miałam lata swoją firme. gdzie potknięcie w niej mogło położyć na łopatki duży zakład- więc wiem co to odpowiedzialność. Ale jak lądujesz z dzieckiem w szpitalu, albo jak mu się wali świat w szkole czy przedszkolu, to wszystko pozostałe wydaje się takie malutkie. .
I jak uwazasz że przy małych dzieciach się wysypiasz, bo nie wstajesz rano do pracy, to nie wiem czy mieszkasz na planecie Ziemia smile

41 Ostatnio edytowany przez CatLady (2021-11-20 19:43:25)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
Ela210 napisał/a:

big_smile big_smile


Catlady- masz obraz małych dzieci wzięty wprost z amerykańskich seriali chyba smile
smile

Ela, zgadzam się, że dzieci znam tylko z TV smile

Ale - tak czy inaczej uważam, że mają uczciwy podział obowiązków. Ktos musi się zająć dziećmi, jeśli drugie pracuje, nie można oczekiwać, że to mąż ma wszystko robić.

Zresztą, nie ma tu mowy, że jej nie pasuje opieka nad dziećmi, wręcz dobrze jej idzie, mąż zadowolony smile większy problem to to, że nic ponadto jej się nie chce i jego to chyba zaczęło męczyć, że ma w domu kukłę bezwolną, kobietę bez planow, zainteresowań, która uważa, że skoro dzieci ubrane i najedzone to cel osiągnięty. Nawet już rozmawiać nie ma o czym, ona spi z dziećmi. Taki wyłonił mi się obraz. Domowa kwoka. A on by chciał partnerkę do rozmowy, ciekawa osobę, która ona nie jest. Raczej rozbiegają się jeśli chodzi o charaktery.

Podtrzymuje, że ona nie ma zbyt wielu powodów do narzekania.

42

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Dobry wieczór,

wracam po jakimś czasie zbudowany ilością komentarzy. A z drugiej strony załamany wydźwiękiem części z nich.

Sam nie jestem idealny, jak my wszyscy. Zdaję sobie sprawę, że wymagam dużo, a czasami może i za dużo. Na pewno nie mniej wymagam od siebie Wzięcie na siebie większości kwestii dla funkcjonowania rodziny chętnie biorę na siebie, a to bo czuję się odpowiedzialny, a to bo uważam, że szanse i możliwości należy wykorzystywać, a to dlatego bo sprawianie najbliższym przyjemności i niespodzianek samemu mi przynosi przyjemność. Chodzi też jednak o pewne proporcje. Nie muszą być w moim mniemaniu 50/50. Mam jednak wrażenie, że im więcej mojej inicjatywy i wkładu, tym mojej Żony mniej. I to nie dlatego, bo brak dla mniej przestrzeni. I to uważam, za główny problem tego wątku oraz to jak obudzić, moją Żonę do życia, a nie przeżycia kolejnych lat razem.

Nie uważam także, że opisywany problem jest dramatem naszego związku. Nie myślę, o rozwodzie, a bilans "zysków i strat" oczywiście będzie na plus. B. nie uważam, za pasożyta. Dzieciom poświęca się w 100 %, ale szczęśliwa rodzina zaczyna się od wzajemnego szczęścia rodziców.

Dla lepszego nakreślenia sytuacji:
- naszego starsze dziecko chodzi do przedszkola
- po sąsiedzku mamy moich rodziców którzy w ramach swoich możliwości wręcz kwapią się do pomocy przy dzieciach
- nie jestem tyranem narzucającym swojej zdanie i odbierającym wolność wyboru czy prawa do własnego zdania Żonie
- sam pracuję ciężko wracając po 10h po pracy, a na przestrzeni ostatnich 3lat właściwie samodzielnie wykończyłem nasz dom.

Zdaję sobie sprawę, że ostatni fakt, od B. wymaga poświecenia, kosztem tego, że nie ma mnie tyle ile chcielibyśmy, abym był w domu. No ale w końcu teraz jest czas to zmienić. Dlatego m.in. odrzuciłem propozycję awansu, aby nie przepaść rodzinie na kolejne godziny w pracy. Zrobiłem to wręcz z zadowoleniem i bez poczucia, że coś tracę.

Jak B. była jak się poznaliśmy? Studia na dwóch kierunkach, okazjonalnie praca w weekendy lub powiązane ze studiami kursy dodatkowe. Poruszany temat siłowni- B. pomimo wręcz nadmiaru obowiązków miała i czas na to. Imponowało mi w niej to. W dodatku była zawsze uśmiechnięta i nadal taka jest, a przez moją najbliższą rodzinę, uważana jest za pozytywną wariatkę. To nie jest typ cierpiętnicy, która poddała się prześladowaniu męża despoty, który zawładnął każdą przestrzenią jej życia.

Przyznajcie sami, że gdy jesteśmy zakochani, trudno racjonalnie myśleć o drugiej osobie i poznać ją tak, jak dzisiaj wiemy, że trzeba to zrobić. Łatwiej się poddać i uznać, że charakteru się nie zmieni. Charakteru może nie, ale dla mnie oczywistym jest, że należy nad sobą pracować.

B. po kilku cichych dniach, po moim powrocie z pracy już czekała gotowa, żeby wybrać się na siłownię. Wróciła pełna energii z butelką wina. Skończyliśmy w łóżku. Rozmawialiśmy krótko. Stwierdziła, że widzi swoje wycofanie i ciągłe spanie. A co do spania, to nie bronie jej tego. Ustaliliśmy, że 2 dni w tygodniu idzie wcześniej spać, jeśli jej organizm tego potrzebuje.

Kolejny dzień po tym wieczorze, wróciłem z pracy, położyliśmy dzieci spać. Jest 21 B. śpi. OK ! idę do garażu pomajsterkować. Potem Żona się obudziła. Pomogła złożyć mi szafę w łazience, którą akurat skończyłem. Od słowa do słowa, poruszyłem temat problemu, który się pojawił. U młodszej Córy znalazłem dziurę w zębie. Absolutnie na spokojnie pytam, czy widziała ubytek. B. odpowiada, że tak. Pytam, czemu mi o tym nie powiedział i czy Córa jest umówiona na wizytę. B. odpowiada, że akurat miała wysypkę w buzi, jak wizyta była zaplanowana. Pytam, czy umówiła kolejną wizytę? Odpowiada że nie, bo zapomniała. W miedzy czasie minęło 1,5miesiąca. Po jej oczach widzę, że pojawiają się tam łzy (na palcach 1 ręki mogę zliczyć taki przypadki). Zdziwiłem się! Żona czuje, że nawaliła. Mam wrażenie, że dokładnie wie, co chce jej teraz powiedzieć. Już w sypialni wszytko się ze mnie wylało. Cały czas na spokojnie powiedziałem, że czuje jej brak zaangażowania w nasze życie, że nie mogę przypilnować wszystkiego, że gdy śpi czuję się samotny, że oczekuję, że znów zaczniemy rozmawiać i pewne rzeczy robić razem. Zapytałem, czy uważa, że jestem tyranem. Nie mówiła wiele, musiałem ją ciągnąc za język. Zwróciła uwagę na jeden ważny problem - problemy usiłuje rozwiązywać odkładając, je na potem. Tak akurat było zawsze. Rozmowa trwała długo.

W weekend byliśmy u jej rodziców. Myślałem, że w drodze, gdy dzieci będą spać wróci do mnie z tym, aby pogadać o tym wszystkim co ostatni się dzieje. Tak się nie stało. Rodzinny dom myślę, że dał jej wiele przykładów do przemyśleń.

Obserwuje, czekam, jestem spokojny i robię tylko to, co muszę.

43 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-22 01:48:20)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

TY tak serio? Bo jak trollujesz to genialnie..
Możesz powieści pisać..scenariusz "Sypiając z wrogiem" odpada przy tym..

44

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Szanowna Elu210,

komentarze wszystkich starają się coś wnieść, analizować sytuację i pomoc w jakiś sposób. Twoje natomiast na przykładzie ostatniego niestety nie. Dziękuję za dotychczasowe zaangażowanie w wątki o żegnam Panią .

45 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-22 11:04:01)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Racja. Nie powinnam używać ironii.
edytowaćnie mogę  więc tak:
To co robisz  jest przemocą emocjonalną.
Niszczysz swoją rodzinę. 
Idź na terapię  bo mi i tak na forum nie uwierzysz.
Normalny mąż: Beatko koniecznie umów małe do dentysty zostanę z drugim dzieckiem.
Albo moi rodzice
Mąż niszczyciel: kazanie do żony aż do jej łez.
Mam nadzieję że coś wniosłam

46

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

A czy zdajesz sobie sprawę, że głową muru nie przebijesz?
Ale rozmawiać trzeba, nie oczekuj, że ona zacznie, pewnie nawet nie lubi z Tobą rozmawiać, bo ją tylko krytykujesz.
Za bardzo ją ustawiasz, na przykładzie z zębem córki, nawet Ci nie powiedziała, co też jest symptomatyczne, rozmawiamy o takich sprawach, żeby też jeden drugiemu przypominać o pewnych sprawach, presja działa demotywująco i nie działa na dłuższą metę.

Ja tu widzę konieczność terapii małżeńskiej, żeby się wzajemnie zrozumieć.

Sugerowałeś żonie badania, odnośnie tego nadmiernego spania?

47 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-11-22 11:44:48)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

"Ja tu widzę konieczność terapii małżeńskiej, żeby się wzajemnie zrozumieć."

Też tak uważam. Spotkania z kimś, kto pomoże się wam obojgu wypowiedzieć i zrozumieć oraz popatrzy na to z boku. Rozmowa tu na forum do tego nie wystarczy. Twojej żony tu nie ma, te rzeczy, które opisujesz nie są do końca jednoznaczne, np zachęcanie do ćwiczeń może być wsparciem, albo przemocą (zależy czy jest szczerym dbaniem o drugą osobę zgodnie z jej potrzebami czy np zakamuflowanym przekazem "masz być szczupła, fit, bo inaczej nie będziesz mi się podobać / moi znajomi mają mi zazdrościć żony"). Z jednej strony fajnie, że może być z dziećmi, Ty zająłeś się wieloma rzeczami, itp, z drugiej czy np nie ma tu miejsce sytuacja, że oczekujesz, że ona ma się konkretnie dopasować do twojej jedynie słusznej wizji i jeszcze czytać ci w myślach, a jak nie zrobi jak Ty uważasz za słuszne, to ją np krytykujesz, że zrobiła źle, wybrała zły stolik, brzydkie coś do domu, za drogie, nie funkcjonalne itp  (?) Możliwe, że ona nie czuje przebicia, żeby ci wytłumaczyć swoją perspektywę, a to co robisz może ją jakoś demotywować, odbierać inicjatywę. Idźcie na żywo porozmawiać z kimś, kto zadba o to, żeby każde z was miało przestrzeń by się wypowiedzieć i pomoże dojść do porozumienia.

48 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-23 09:33:04)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Aniu Wieka..
Większość osób sugeruje autorowi zmianę podejścia.
50 wpisów z nielicznymi wyjątkami w podobnym tonie, ale refleksji zero i chęci szukania rozwiązania.
Autor szuka sposobów  jak żonę  "przymusić"
by była taka jak chce.
Więc jak mowa o przebijaniu głowy murem to myślę że nie ma szans zmienić czegokolwiek w jego myśleniu, w sensie że jego zachowanie ma jakikolwiek wpływ na ich układy.
Czy w tym domu jest kompletny chaos, dzieci zaniedbane itd.
Nie.
Firanki, dziecko nie umówione od razu do dentysty itd.
Żona była wybrana na medal okazała się że ma jakieś wady, więc mąż nieszczęśliwy..

49 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-11-23 11:45:17)

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
micman5157 napisał/a:

U młodszej Córy znalazłem dziurę w zębie. Absolutnie na spokojnie pytam, czy widziała ubytek. B. odpowiada, że tak. Pytam, czemu mi o tym nie powiedział i czy Córa jest umówiona na wizytę. B. odpowiada, że akurat miała wysypkę w buzi, jak wizyta była zaplanowana. Pytam, czy umówiła kolejną wizytę? Odpowiada że nie, bo zapomniała. W miedzy czasie minęło 1,5miesiąca. Po jej oczach widzę, że pojawiają się tam łzy

Trochę to jak rozliczenie przed Wysokim Sądem w celu ustalenia winy matki:

-- Stwierdzono, że dziecko ma dziurę w zębie. Czy Pani to widziała?
-- Tak... sad
-- Dlaczego Pani nie podjęła działań?
-- Bo była wysypka...
-- Od tego czasu minęło 1.5 miesiąca, czy Pani umówiła dziecko na wizytę?
-- Nieeeee... sad sad
-- Z jakiej przyczyny nie umówiła pani kolejnej wizyty?
-- Bo zapomniałam sad sad


A lepiej było:

-- Córka ma tę dziurę w zębie. Umówisz dentystę, czy ja się tym zajmę?
-- Była umówiona, ale nie poszliśmy...
-- Nie poszliście? Dlaczego?
-- Bo miała wysypkę.
-- Aha... no to już trochę czasu minęło, dziecku dziura może urosnąć, to pasowałoby temat pchnąć dalej zanim będzie boleć...
-- OK.
-- Ale zajmiesz się tym, czy ja mam?
-- Ok, umówię wizytę i z nią pójdę.

50

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Micman w tytule wątku napisałeś prawdę - nic nie możesz z tym zrobić. I tak to zostaw. Od samego czytania tego, jak wygląda organizowanie przez Ciebie życia rodzinie poczułam się zmęczona. A tu jeszcze trzeba to przeżyć i to z dwójką drobiazgu, bo 4.5 i 2.5 latek to maluchy są. Mój rodzinny dom był bardzo podobny do domu Twojej żony. Dzieci miały w nim bardzo mało miejsca na samostanowienie, podejmowanie decyzji, własne zdanie. Ale kiedy się wyprowadziłam - żyłam bardzo aktywnie i odważnie. Zwolniłam, gdy pojawiły się dzieci. Tak, taką miałam potrzebę - umościć się z dziećmi w gnieździe i kontemplować codzienność. Zagryzłabym chyba mojego męża, gdyby zachowywałby się podobnie do Ciebie. Ja również nie pracuję - podobnie jak Twoja żona. Utrzymuje nas mąż, finanse są wspólne i nigdy nie było problemów. I tak zostanie - bo jedno z naszych dzieci, jest niepełnosprawne. Ale już znacznie mniej w tym moim życiu kontemplacji codzienności. Nacieszyłam się nią i zaczęłam powoli wracać do aktywności. Może z Twoją zoną jest podobnie, może ma taki etap w życiu - jako kobieta i matka. Proszę Cię, nie przepytuj jej z tego co zrobiła danego dnia, a czego nie. Ta sytuacja z ząbkiem wbrew pozorom błaha - uderzyła w nią jako matkę. To nasz najczulszy punkt, żadna z nas nie chce niczego zaniedbać, ale czasem w natłoku codziennych spraw i drobiazgów - coś umknie. I partner nie jest od tego, aby nas rozliczać, ale ewentualnie wspomóc, zapytać czy potrzebujemy wsparcia, a może to załatwić za nas, bo czasem zwykły telefon do rejestracji medycznej jest trudny do wykonania z dwójką małych dzieci przy nodze.
I jeśli mogę coś doradzić - nie oczekuj, zwolnij, nawet jeśli mniej przeżyjecie nowości ale w lepszym klimacie między Wami - będziecie zwycięzcami. Pozdrawiam ciepło.

51

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Problemy rodem z du... Autorze. Jesteś jak baba, która kiedy coś działa, to szuka dziury w całym. Tylko po jakiego grzyba tej dziury szukać..?

52

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
assassin napisał/a:

Problemy rodem z du... Autorze. Jesteś jak baba, która kiedy coś działa, to szuka dziury w całym. Tylko po jakiego grzyba tej dziury szukać..?

Bo my jak nie mamy problemów, to je stwarzamy sad

Tak jak powiedział pewien hierarcha kościelny, jakby nie było Boga, to trzeba by go wymyślić wink

53

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Nie zarzucilabym autorowi że celowo szuka sobie problemów.
Myślę że raczej jego glowa pracuje w takim trybie: najpierw tworzy się sztywna konstrukcja którą  należy wypełnić: np projekt idealna żoną.
A potem jak coś  do tej konstrukcji nie pasuje to nie można się z tym pogodzić, przesunąć trochę granic, bo konstrukcja ..jest sztywna.
Są ludzie którzy tak funkcjonują i póki tych betonowych foremek nie rzucą nie poczują spokoju.
Jedynym wyjściem znaleźć  kogoś kto ma te foremki identyczne, albo kogoś kto się dopasuje poddaje. Wtedy jest względny spokój.  Na jakiś czas. I do zmęczenia materiału.

54

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

A może twoja żona ma depresję?
Dwójka małych dzieci, cały dzien tylko w domu, brak wyjść czy pracy, to nie sprzyja dobremu samopoczuciu.
Moze zamiast na siłownie wolałaby wyjśc gdzieś np z koleżankami na kawę?
Czy ona ma jakieś zajęcia, hobby, albo życie towarzyskie, poza zajmowaniem się domem i dziećmi?
(najbardziej "zastrzeliło" mnie, ze wybierasz jej, w co ma się ubrać, nosz która kobieta tak robi?)

55

Odp: "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"
micman5157 napisał/a:

Dobry wieczór,

Mam jednak wrażenie, że im więcej mojej inicjatywy i wkładu, tym mojej Żony mniej. I to nie dlatego, bo brak dla mniej przestrzeni. I to uważam, za główny problem tego wątku oraz to jak obudzić, moją Żonę do życia, a nie przeżycia kolejnych lat razem.

Że tak posłużę się znanym cytatem " Najpierw rzeczy najważniejsze"
Żona ma teraz na głowie dwójkę małych dzieci. Uwierz mi, że praca na dwa etaty to przy tym pryszcz. W pracy jesteś w stanie ustalić sobie kolejność czynności, w domu przy dzieciach nie ma takiej opcji. Mnie jej dzień kojarzy się z łapaniem szklanych kulek w locie, wtedy cieszysz się, że tak niewiele z nich upadło, a jeszcze bardziej, że nawet nie wszystkie się rozbiły.
Wziąłeś sobie za żonę kobietę ambitną, która dawała sobie radę z nadmiarem obowiązków i jeszcze zawsze była uśmiechnięta . Po latach wielkiego obciążenia kobieta może mieć dość. Potrzebuje odpocząć, odespać, chociaż na chwilę wyłączyć się z nadmiaru obowiązków. A tu zamiast wsparcia dostaje raport o niedociągnięciach i niezrealizowanych zadaniach.

Wiesz co by Wam naprawdę pomogło? Twoja żona powinna wyjechać na dwa tygodnie samotnego wypoczynku, a Ty przez dwa tygodnie powinieneś wypełniać jej obowiązki . Tylko tyle. Przewartościowanie Twojego problemu gwarantowane.

Posty [ 55 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » "NIC NIE MOGĘ Z TYM ZROBIĆ"

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024