Witam,
Od roku jestem w związku. Na początku nasza relacja rozwijała się powoli, bo nie chciałam za bardzo otworzyć się na tą znajomość. Jednak po pewnym czasie zaczęliśmy rozwijać relację, i tak oto do tej pory jesteśmy razem. Układa się nam w miarę w porządku, wiadomo, są sytuację lepsze, czy gorsze, ale do tej pory nie mieliśmy złych chwil.
Jednak dwie rzeczy nie dają mi spokoju, pierwsza to kwestia tego że jednak dość mocno się różnimy, mimo że teraz te różnice nie są aż tak odczuwalne obawiam się że w przyszłości mogą stanowić problem. Staramy się cały czas o tym rozmawiać i szukać "złotego środka", nie wiem jednak czy to wystarczy.
Druga kwestia to fakt, że mój chłopak przez ten rok nie chciał i nawet nie starał się nawiązać kontaktu z moją rodziną. Od razu wspomnę, że dla mnie mama oraz brat są bardzo ważni, jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Za każdym razem gdy spotykamy się u mnie ich kontakt kończy się jedynie na powiedzeniu sobie "dzień dobry". Kilka prób ich spotkań również nie przyniosła efektu, ani chłopak, ani moja rodzina nie wykazywali chęci do nawiązania rozmowy.
Moja mama otwarcie mówi że go nie lubi, cały czas, w każdej możliwej sytuacji szuka wyłącznie jego minusów, przez ten rok nie było chyba ani jednej sytuacji, kiedy by powiedziała o nim coś dobrego.
Rozumiem, że chce dla mnie jak najlepiej, jednak, czy nie jest zbyt negatywnie na to nastawiona?
Witam,
Od roku jestem w związku. Na początku nasza relacja rozwijała się powoli, bo nie chciałam za bardzo otworzyć się na tą znajomość. Jednak po pewnym czasie zaczęliśmy rozwijać relację, i tak oto do tej pory jesteśmy razem. Układa się nam w miarę w porządku, wiadomo, są sytuację lepsze, czy gorsze, ale do tej pory nie mieliśmy złych chwil.
Jednak dwie rzeczy nie dają mi spokoju, pierwsza to kwestia tego że jednak dość mocno się różnimy, mimo że teraz te różnice nie są aż tak odczuwalne obawiam się że w przyszłości mogą stanowić problem. Staramy się cały czas o tym rozmawiać i szukać "złotego środka", nie wiem jednak czy to wystarczy.
Druga kwestia to fakt, że mój chłopak przez ten rok nie chciał i nawet nie starał się nawiązać kontaktu z moją rodziną. Od razu wspomnę, że dla mnie mama oraz brat są bardzo ważni, jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Za każdym razem gdy spotykamy się u mnie ich kontakt kończy się jedynie na powiedzeniu sobie "dzień dobry". Kilka prób ich spotkań również nie przyniosła efektu, ani chłopak, ani moja rodzina nie wykazywali chęci do nawiązania rozmowy.
Moja mama otwarcie mówi że go nie lubi, cały czas, w każdej możliwej sytuacji szuka wyłącznie jego minusów, przez ten rok nie było chyba ani jednej sytuacji, kiedy by powiedziała o nim coś dobrego.
Rozumiem, że chce dla mnie jak najlepiej, jednak, czy nie jest zbyt negatywnie na to nastawiona?
Na czym polegają te różnice między wami o których wspominasz?
W większości dotyczą one codziennych kwestii, jednak w przyszłości nie wiem czy nie staną się dla nas problematyczne.
Jeden z przykładów to to, że mimo, iż oboje należymy do raczej zamkniętych w sobie osób, to ja staram się mimo wszystko mieć kontakt z ludźmi, rozmawiać, on niestety nie. Widoczne jest to nawet w kwestii spotkań w gronie rodziny. Gdy on zapraszał mnie na spotkania rodzinne, starałam się rozmawiać z jego bliskimi, nawiązać jakikolwiek kontakt. Natomiast on, gdy jechał ze mną do mojej rodziny, unikał rozmów, sprawiał wrażenie, jakby bał się odezwać. Rozmawiając o tym tłumaczył to faktem że od zawsze poznając nowe osoby nie potrafił się otworzyć. Inny przykład to to, że nie zawsze zgadzamy się do co wspólnego spędzania czasu. Ja chciałabym czasem wyjechać na jakąś wycieczkę, żeby urozmaicić czas, on nie przepada za wyjazdami. Kilka razy zdarzyło się, że faktycznie gdzieś pojechaliśmy i był zadowolony z wyjazdu, jednak zawsze takie pomysły wychodzą z mojej strony.
A Twoja rodzina - zwłaszcza mama - próbowała go coś zagadywać czasem? Jakąś rozmowę rozpocząć? Czy tylko odpowiedziała na dzień dobry i tyle? Może on się stresuje/boi/nie umie zagadywać i potrzebuje, żeby ktoś zrobił to za niego?
Ogólnie sytuacja wygląda tak, że żadne z nich, ani mama, ani mój chłopak moim zdaniem nie bardzo chcą nawiązać jakąkolwiek rozmowę. Oprócz chwili kiedy ich sobie przedstawiałam i zaproszenia na rodzinne spotkanie przy ognisku nie mieli okazji się spotkać. A i tak podczas tych dwóch spotkań nie zamienili ze sobą praktycznie ani jednego słowa.
Nie wiem z czego to wynika, mieszkamy w tym samym mieście, więc kojarzy moją mamę, dodatkowo mama pracuje w szkole, więc kilka lat temu z pewnością spotykali się na korytarzach, także trochę ją zna (co prawda z widzenia, ale jednak).
Mama rozmawiając na ten temat dość dosadnie daje do zrozumienia, że nie zamierza inicjować kontaktu, z jej zachowania można wyczuć że go nie lubi i obawiam się że go nie zaakceptuje. On natomiast jak kiedyś z nim o tym rozmawiałam powiedział, że on zawsze jest zamknięty i musi poczuć taką potrzebę, albo kogoś najpierw poznać zanim otworzy się na rozmowę. Dla mnie trochę to dziwne, bo tworzy to swego rodzaju błędne koło, jak ma ich poznać skoro unika rozmowy, a jeśli będzie jej unikał, nie będzie miał okazji ich bliżej poznać... Czasem zastanawiam się czy on w ogóle chce kiedykolwiek bliżej poznać moją rodzinę...
Ja rozumiem, że idealną sytuacją by było, gdyby obie strony przypadły sobie do gustu, ale mam wrażenie, że traktujesz ich trochę jak przedszkolaków. Wiesz, jak byś miała dziecko i chciała, żeby się ładnie bawiło z dzieckiem Twojej koleżanki, a ono nie bardzo chciało. A tutaj przecież mowa o dorosłych osobach, które mają prawo również do tego, żeby się ze sobą nie zaprzyjaźniać. Przykład mam u siebie: mój partner zawsze był blisko ze swoją siostrą, ale jej chłopak niespecjalnie przypadł nam do gustu. Relacja jest grzeczna, czasem można się spotkać, ale nie bardzo dążymy do jakiejkolwiek zażyłości. I to by było naprawdę dziwne, gdyby jego siostra pisała na forum, co ma w tej sprawie zrobić, bo ojej, jej brat nie nawiązuje bliższej znajomości z jej chłopakiem. Przecież to, że Ty kochasz swojego chłopaka, nie może oznaczać, że od razu musi kochać go cała Twoja rodzina. Daj im czas, zwłaszcza jeśli Twój chłopak jest zamknięty w sobie. Może się zbliżą do siebie, może nie. Dopóki nie ma jawnej wrogości, to ja nie widzę powodu do interwencji. A poza tym może Twój chłopak dostrzega, że Twoja mama za nim nie przepada?
Są różni ludzie i różni rodzice. Osobiście nawet ze swoimi własnymi nie bardzo mam o czym rozmawiać, a nie wyobrażam sobie, żeby ktoś się ode mnie domagał przyjaźnienia się z teściami.
Sugeruję, albo zaakceptować, jak jest, albo szukać sobie innego chłopaka, skoro jego bliskie relacje z twoją rodziną to dla ciebie kluczowy warunek.
Jeżeli między wami jest dobrze to nie przejmowałabym się relacjami partnera z twoją rodziną i na odwrót.
Są chyba na tyle kulturalni aby zachowywać się wobec siebie poprawnie.
Najwyżej będziesz nadrabiać rozmową za nich.
Może z czasem gdy przekonają się do siebie to się polepszy.
Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze relacje między partnerem a rodzicami są takie, jakie chciałoby się żeby były. Jednak boli mnie trochę fakt, że chłopak przez rok tak naprawdę nie chciał nawet spróbować nawiązać kontaktu, z drugiej strony boli mnie to, że mama otwarcie mówi mi, że jeśli w przyszłości mielibyśmy założyć rodzinę nie będzie chciała odwiedzać nas, spędzać wspólnie czasu, ze względu na to, że nie jest w stanie go zaakceptować. Oczywiście nie daje tego po sobie poznać, ani odczuć, jednak w rozmowie ze mną przyznaje,że taka jest prawda.
Zależy mi na obojgu, przez to są obawy, że jeśli sytuacja się nie zmieni, mogą zacząć się nieporozumienia, kłótnie, i że w końcu mogę stracić jedno z nich.
Zależy mi na obojgu, przez to są obawy, że jeśli sytuacja się nie zmieni, mogą zacząć się nieporozumienia, kłótnie, i że w końcu mogę stracić jedno z nich.
Dorosłość polega na tym, że się wychodzi z rodzinnego domu i zakłada się własną rodzinę w oparciu o własne kryteria, a nie drży o to, co mama na to powie. A jeśli się mamie nie podoba, to się z mamą wtedy żegna i tyle.
No chyba, że wolisz poszukać takiego chłopaka, który to mamie będzie pasował.
Ale to jest w sumie przykre, jak np. mama nie lubi/nie akceptuje chłopaka córki bez powodu. Ja rozumiem autorkę, bo też mam tak, że opinia/a raczej akceptacja partnera przez rodzinę jest dla mnie ważna, bo liczę się z ich zdaniem, mam z nimi dobre relacje i chciałabym, by nie było jakichś przykrych sytuacji/unikania się itd. Owszem, nową rodzinę zakłada się z chłopakiem i opinia rodziny nie ma na to wpływu. Jednak ja cieszę się, gdy widzę akceptację mojego chłopaka, że rodzice i moje rodzeństwo go lubią itd. Bo to tylko utwierdza w przekonaniu, że warto brnąć dalej w ten związek.
Autorko, może pomyśl o jakiejś wspólnej aktywności, tzn. zaproś mamę, brata i chłopaka wspólnie do kina? Teatru? Restauracji? Gdzieś, gdzie będą musieli spotkać się poza domem i chcąc nie chcąc - siedzieć blisko siebie i zamienić kilka słów. Może to przełamie lody.
Moja teściowa mnie nie akceptuje. Nie akceptowała właściwie od początku. Rąbie mnie to.
Autorko, w przyszłości to Twój partner może zostać Twoją rodziną. Ja bym się zastanowiła, czy ważniejsza dla Ciebie jest opinia rodziny czy Twoje własns uczucia do niego.
Ale to jest w sumie przykre, jak np. mama nie lubi/nie akceptuje chłopaka córki bez powodu. Ja rozumiem autorkę, bo też mam tak, że opinia/a raczej akceptacja partnera przez rodzinę jest dla mnie ważna, bo liczę się z ich zdaniem, mam z nimi dobre relacje i chciałabym, by nie było jakichś przykrych sytuacji/unikania się itd. Owszem, nową rodzinę zakłada się z chłopakiem i opinia rodziny nie ma na to wpływu. Jednak ja cieszę się, gdy widzę akceptację mojego chłopaka, że rodzice i moje rodzeństwo go lubią itd. Bo to tylko utwierdza w przekonaniu, że warto brnąć dalej w ten związek.
Autorko, może pomyśl o jakiejś wspólnej aktywności, tzn. zaproś mamę, brata i chłopaka wspólnie do kina? Teatru? Restauracji? Gdzieś, gdzie będą musieli spotkać się poza domem i chcąc nie chcąc - siedzieć blisko siebie i zamienić kilka słów. Może to przełamie lody.
Wątpię. Bo albo nie pójdą albo będę w tym kinie czy teatrze udawać zaciekawionych akcją spektaklu a w czasie przerwy oglądaniem wnętrza kina czy teatru.