Dzień dobry, nie wiem, czy piszę w dobrym dziale, ale sytuacja dotyczy pośrednio związku, więc chyba tak. Jakiś czas temu poznałam chłopaka, spotykamy się od kilku miesięcy, wszystko dobrze się układa, czuję się super w jego towarzystwie itd. On ma dwie paczki przyjaciół. Poznałam już ludzi z jednej z nich. Przed spotkaniem bardzo się stresowałam, żeby dobrze wypaść. Bo zależało i zależy mi, żeby przyjaciele mojego chłopaka polubili mnie (bo wiem, że potem będą do niego na mój temat mówić - albo pozytywnie, albo negatywnie). Stresowałam się, ale miałam pozytywne nastawienie. Na spotkaniu oprócz nas były 3 osoby. Może wpływ na wszystko miało to, że nie do końca uprzedził ich, że będę (podobno tego samego dnia, ale nie wiem, czy na pewno wszystkich z nich). No i po przywitaniu, usiedliśmy przy stoliku. Oblukali mnie, po czym zaczęli ze sobą rozmawiać (i z moim chłopakiem), mnie kompletnie ignorując, jakby mnie tam nie było. Nic do mnie nie mówili, o nic nie pytali, nawet na mnie nie patrzyli. Jeden chłopak zachowywał się, jakby był zły, że tam jestem. Z 2-3 razy coś próbowałam wtrącić/powiedzieć. Ale po chwili znów mówili ze sobą. Tylko mój chłopak do mnie się odzywał, jak akurat go nie zagadywali. Gdy mieliśmy zmienić miejsce, jeden chłopak wykręcił się pracą (w pt wieczorem) i poszedł do domu. Dopiero jak 4 chłopak doszedł, nowy chłopak jednej z dziewczyn tam obecnych (czyli nie ktoś ze "starej" paczki), to normalne podejście do mnie miał, zauważał mnie, nie omijał mnie w rozmowie.
Nie wiem, o co chodzi, nie zrobiłam im nic złego, a miałam wrażenie, że mają do mnie negatywne nastawienie, nie chcą mnie poznać i ignorują mnie. Ciężko mi było, bo to grupa, która zna się od wielu lat, a ja tam byłam nowa. To jeszcze takie "przyjęcie". Pierwszy raz z takim czymś się spotkałam. Sama jak poznaję nowe osoby, które dochodzą do grupy (czy to w pracy czy na studiach czy to nowe połówki moich znajomych) - zawsze jestem dla każdego miła, rozmawiam, żeby nikt nie poczuł się odrzucony czy wykluczony. A tu takie coś.
Moje pomysły, o co mogło chodzić:
- to ludzie, którzy znali jego byłą dziewczynę. Chyba dalej jakiś tam kontakt czasem z nią mają. Ale oni rozstali się już dawno, nie z mojego powodu, nie mieszałam w tym związku ani nic. Po prostu 2 lata po rozstaniu z tamtą poznał mnie. Poza tym jego była jakieś dziwne akcje odwalała i wcale nie mam pewności, czy ją lubili
- byli źli, że przeszkodziłam im w swobodnej rozmowie. No ale to nie moja wina, zostałam zaproszona przez mojego chłopaka, może za późno ich uprzedził, no ale czy nie ma prawa przyjść na spotkanie razem ze swoją dziewczyną?
- ocenili mnie po wyglądzie i nie chcieli nawet poznać. Przyszłam ubrana dość elegancko, miałam makijaż itd. Lubię na co dzień tak wyglądać i po prostu lubię taki styl. A oni byli na luzie ubrani, dwie dziewczyny bez makijażu, w jakichś porozciąganych bluzach, dużo większe ode mnie. Może ocenili mnie jako "pindzię", choć wcale taka nie jestem z osobowości
- może jestem dla nich za spokojna/cicha. Ale niekomfortowo się czułam, nie mam siły przebicia, nie wiedziałam, o jakich osobach czy sytuacjach mówią. To ciężko mi było coś dodawać do rozmów.
dodatkowo w paczce jest jeszcze jeden chłopak, nieobecny na spotkaniu, rzadko już z nimi się spotyka, bo uwaga - poznał dziewczynę, której grupa również nie przyjęła. Pewnie było podobnie jak ze mną. Więc teraz jej chłopak dużo rzadziej chodzi na spotkania z nimi, nazywany jest pantoflem itd. Nie zerwał z nią, no ale oni nie zmienili nastawienia do niej, chyba też bez powodu.
Martwię się, bo boję się, że to źle wpłynie na mój związek. Co mam teraz robić? Mój chłopak sam chyba zauważył, że coś było nie tak, bo nie poruszał tematu spotkania, jakby tego nie było, jak sama zapytałam go o to, to faktycznie przyznał, że ten chłopak był jakiś dziwny, dziwnie się zachowywał, że może miał zły dzień i że coraz rzadziej się z nimi spotyka, ja jestem dla niego najważniejszym znajomym i że przypuszcza, że ta grupa wykruszy się. No ale nie chciałabym tego, chciałabym, żeby po prostu zwyczajnie mnie polubili, czy jest to możliwe, skoro tak mnie odebrali?