Od 10 miesięcy spotykam się z mężczyzną, oboje jesteśmy po 30 roku życia, ja mam dwoje dzieci które wychowuję sama i sama mieszkam, wynajmuję mieszkanie i pracuję. Kochamy się jest nam dobrze ale on nie chcę ze mną zamieszkać. Tzn. on mieszka na wsi ja w mieście, on mieszka z rodzicami i dom jest przepisany na niego ale jego rodzina nie akceptuje naszego związku i nie możemy mieszkać u niego a on u mnie nie chcę twierdząc że źle się czuję w mieście i nie chcę opuszczać swojego domu. Mam za sobą bagaż złych doświadczeń, potrzebuję stabilizacji i męczy mnie takie spotykanie jak nastolatkowie. Co powinnam zrobić? Czekać na grom z jasnego nieba aż coś się zmieni czy coś działać, on liczy że sytuacja w domu się zmieni i może kiedyś będziemy mogli razem zamieszkać u niego a ja mam dość życia nadzieją i złudzeniami. Męczy mnie to okropnie pomóżcie mi proszę.
Doradziłabym zamieszkanie razem w zupełnie innym miejscu niż jego dom i Twoje mieszkanie.
Ale...
Patrząc na jego podejście, to niczego nie zmieni. Nie rokuje to.
Właśnie tego się obawiam, zaproponowałam mu całkiem inne miejsce ale skończyło się tylko na rozmowach on nic z tym nie robi a ja mam odczucie że go do tego zmuszam, ale nadal nie wiem co dalej .
Macie oboje po ponad 30 lat.
Naprawdę nie uważasz, że jakby on chciał z Tobą być, to jednak nie kierowałby się zdaniem rodziny, tylko swoim?
5 2021-08-18 16:23:08 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-08-18 16:26:28)
Załóżmy, że doprowadzisz "po trupach do celu" aby on z Tobą zamieszkał. Czy to będzie ostatni Wasz wspólny problem do rozwiązania, gdzie się będziesz tak spalać, szarpać, i być nieszczęśliwą? Pewnie nie... pewnie przyjadą następne i następne problemy. Jeśli z nim będziesz, to ciągle będzie taka droga przez mękę.
No to inne wyjście... rozstań się z nim. Nie musicie się spotykać, nie będziesz się denerwować. Ale czy to dobre rozwiązanie? Czy wtedy nie staniesz się samotna i będziesz tęsknić za kimś kto jest w twoim życiu?
Pewnie powiesz, żę chcesz mieć kogoś, aleeeee ... i tutaj wymienisz pewne cechy... których to cech nie ma obecny mężczyzna.
Zatem możesz się rozstać i poznać takiego co ma te oczekiwane przez Ciebie cechy, nie ma wad, które drażnią Cię u obecnego mężczyzny.
Ale czy twoje poszukiwanie zakończy się sukcesem? Może będziesz samotna?
Zatem może powiesz "Odeszłabym od niego, ale jak będę miała gwarancję że kogoś znajdę".
To może poszukaj już teraz? On siedzi sobie w domku na wsi... nie znika... szuka albo nie szuka kogoś innego niż Ty, ale pewnie się nie angażuje wystarczająco w Wasz związek... Więc zobacz wokół siebie, czy jest ktoś z kim byś mogła żyć. Trudno jest znaleźć kogoś do życia -- zobacza wątki o Tinder o portalach od ludzi samotnych.
Możesz na jakiś czas przestać eskalować twoje oczekiwania i zamiast tego zobacz jak wygląda wasza relacja. Jak będzie upadająca, to wtedy poszukasz kogoś innego. A może właśnie wtedy facet się ogarnie i zdecyduje?
PS.
Całe życie na wsi... pod kloszem mamy i taty... mama i tata wybudowali dom, aby syn miał przyszłość... następnie przepisali mu ten dom... i on w tym domu mieszka razem z rodzicami... Taką przyszłość mu wyznaczyli -- aby on się tam z nimi zestarzał. Potrzebna jest jeszcze żona-niewolnica, która urodzi dzieci i będzie dla wszystkich gotować obiady. Pewnie wtedy rodzice poczuliby się spełnieni w życiu.
Ty chcesz ten schemat złamać. Cały ten plan zburzyć.
10 miesięcy to krótko... pewnie rodzice oswajają się z Tobą od paru miesięcy... może potrzebują więcej czasu i działań syna...
Dla tego faceta liczy się on sam - nie ty i twoje potrzeby, typowe dla egoisty i narcyza, dzisiaj odmówi ci jednego dla własnego wygodnictwa a jutro tamtego, a potem okaże się ,że on to tylko dla przyjemności był z tobą. Chce brać, ale nie chce dawać, faceci 21 wieku. Moja rada - uciekaj.
7 2021-08-18 16:58:13 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-08-18 17:07:34)
Właśnie tego się obawiam, zaproponowałam mu całkiem inne miejsce ale skończyło się tylko na rozmowach on nic z tym nie robi a ja mam odczucie że go do tego zmuszam, ale nadal nie wiem co dalej .
Dalej to potrwa tak jak jest,bo Twojemu facetowi tak wygodniej przystosował się i przyzwyczaił do takiego trybu życia,pewnie boi się zmian,które wydają mu się dla niego na gorsze i wymagają wysiłku ,słabo z postawą u niego i samodzielnością zbyt wiele wygodnej kalkulacji tylko na swoje konto to naprawdę źle rokuje spora przeszkoda .Presja może wzmocnić opór w nim ,a Ty nie masz obowiązku rezygnować z Twoich potrzeb i pragnień tu powstaje konflikt ,bo nikogo tak naprawdę nie da się do niczego zmusić ,a jeśli nawet życie okrutnie weryfikuje takie akcje ,pretensjami żalami z opóźnieniem w czasie .
Obawia się represji ze strony rodziców za nieposłuszeństwo ,ich opinia ma dla niego ogromne znaczenie.Ludzie potrafią być straszliwie uparci w swych uprzedzeniach i nietolerancji wobec innych ,nie tylko na wsi ,takie awersje są trudne w życiu ,a jeżeli byś tam zamieszkała to z tego co można wyczytać - dziewczyna z miasta miewa przegwizdane w takiej sytuacji nieakceptowania jej i jej dzieci ,czasem ma miejsce przemoc psychiczna i ekonomiczna.
Pytane jakie ma podejście do Twoich dzieci i jaki z nimi kontakt ?
Myslisz że zamieszkanie ze "strym kawlerem " uzależnionym emocjonalnie ,psychicznie od zdania rodziców,z mnóstwem nawyków,obaw wątpliwości oglądaniem się co powiedzą na wsi na jego decyzję to taka atrakcja ,nie jest to pewne .
Rozumiem że jak się kogoś kocha to chce się być razem ,ale to nie musi być żelazna zasada ,jak czytam na forum historie samodzielnych samotnie przez jakiś czas wychowujących dzieci kobiet to nie wszystkie tak hurtowo palą się do tego zamieszkania razem ,w jakimś zakresie i sensie cenią sobie niezależność ,to dość trudne sprawy i wiele tak zwanych przyziemnych kwestii jest do rozwiązania ,ale czekanie "na coś" chyba nie jest najlepszym z nich jeżeli macie inne przekonania rozbieżne.
Bardzo poważna rozmowa was czeka o to co dalej ,przemyśl Autorko czego chcesz tak bez żadnej cenzury od bardzo przyziemnych,praktycznych spraw po te duchowe i czy ten facet z jego niezdecydowaniem i niepewnością jest dla Ciebie do zaakceptowania taki jaki jest ,bo prawdopodobieństwo tego że chłop po 30 zacznie się ekspresowo zmieniać ,jest mniejsze ,w dodatku życie pokazuje że zakochany facet ma znacznie więcej odwagi ,nawet jeżeli popełnia błąd i postępuje nie za bardzo rozsądnie to odwaga w życiu bywa ważna przydatna choć nie zawsze odnosi się sukces .Związek to zawsze jakieś ryzyko i gwarancji się automatycznie nie dostaje na zawsze .
W podjęciu decyzji ważne jest co on robi na tej wsi.
Czy prowadzi gospodarstwo czy tylko mieszka na wsi nie musząc w gospodarstwie pracować, mając inne źródło utrzymania.
Nie jest łatwo oderwać rolnika od ziemi bo on bez tej ziemi nie będzie szczęśliwy w innym miejscu.
9 2021-08-18 17:32:53 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-08-18 17:35:23)
jeden woli na wsi, drugi w malym miescie, jeszcze ktos inny w metropolii. z powodu upodoban/mentalnosci czlowieka narcyzem nazywac?? mi widocznie sie upieklo, bo o swoich nigdy na forum nie pisalam xD wyszloby, ze psychopatka ze mnie xD
+moze jesli sie wyprowadzi to nie bedzie komu gospodarstwo obrabiac? skoro on ma 30 to rodzice conajmniej 50+. do tego przepisali na niego, wiec to juz powinien byc jego obowiazek.
Nie ma ziemi ani gospodarstwa, utrzymuje się z pracy w mieście, w tym mieście w którym mieszkam, przeczytałam wiele mądrych słów od was. Dziękuję to pomoże podjąć mi dalsze decyzję. To prawda że on się boi, chociaż będąc ze mną i tak bardzo sprzeciwił się rodzinie, napewno jest potrzebny rodzicom bo nie są już najmłodsi a ojciec jest po udarze i jeździ na wózku, ale ja w żaden sposób nie utrudniam mu bycia synem i pomogania radzicom zresztą ode mnie do nich nie jest jakoś daleko a on ma samochód. Wiem że niektórym wydaję się że po jakiś złych doświadczeniach nie powinno mi się spieszyć do wspólnego mieszkania, z dziećmi ma bardzo dobre kontakty, zresztą znaliśmy się już bardzo dobrze za nim zaczęliśmy się spotykać, a ja mimo że jestem w związku czuję się samotna, niby mnie wspiera jak jest to mi pomaga ogólnie układa się i jest mi dobrze gdy jest ze mną a gdy wraca do domu to jestem w rozsypce. Poprostu potrzebuję tego żeby był ze mną codziennie a nie dwa czy trzy dni w tygodniu. Czuję że moje życie w chwili obecnej to wegetacja.
ale to tez nie do konca dobrze, za bardzo uzaleznisz sie od niego, skoro juz teraz masz hustawki nastrojow. masz jakies kolezanki? hobby?
Mam koleżanki i hobby na które nie mam czasu, bo mam dwoje dzieci pracę i obowiązki w domu i potrzebuję pomocy i mężczyzny a nie zabawki, w takim trybie jak się spotykamy to ani on nie ma czasu na swoje hobby ani ja bo w wolne dni od pracy się spotykamy a w pozostałe wolne chwile wisimy na telefonach bo to jedyna forma kontaktu. To nie jest uzależnienie a chciałabym ułatwić nam życie myślę że było by lepiej gdybyśmy mieszkali razem
Czy jego rodzice daliby sobie radę gdyby on się wyprowadził?
Jest jakieś rodzeństwo, które by im mogło pomóc w codziennym funkcjonowaniu?
Tak, poradzili by sobie w tym samym domu mieszkają jeszcze dwie jego siostry ze swoimi partnerami więc nie zostali by sami a poza tym ja też bym mu nie zabroniła pomagać, a poza tym jego pomoc ogranicza się do zrobienia zakupów czasami, czasami napaleniu w piecu i koszeniu trawy no to robi tylko on akurat
Tak, poradzili by sobie w tym samym domu mieszkają jeszcze dwie jego siostry ze swoimi partnerami więc nie zostali by sami a poza tym ja też bym mu nie zabroniła pomagać, a poza tym jego pomoc ogranicza się do zrobienia zakupów czasami, czasami napaleniu w piecu i koszeniu trawy no to robi tylko on akurat
Dom jest przepisany a niego.
W domu tym mieszkają jego rodzice/ ojciec na wózku/, on, 2 siostry z partnerami/ lada dzień mogą im się związki powiększyć/.
I ty chcesz tam jeszcze zamieszkać ze swoją 2 dzieci?
Prawda jest niestety taka, że facet nie chce tworzyć rodziny z tobą, masz zobowiązania a on nie, woli przyjemności, a nie mieszkanie z tobą i jeszcze dziećmi. Nie przejmuj się...to nie jest twoja wina.
Prawda jest niestety taka, że facet nie chce tworzyć rodziny z tobą, masz zobowiązania a on nie, woli przyjemności, a nie mieszkanie z tobą i jeszcze dziećmi. Nie przejmuj się...to nie jest twoja wina.
No tak nie można myśleć.
Może on chce tylko finansowo mu się to nie opłaca.
Jest właścicielem domu, mieszka za darmo.
A wyprowadzając się musiałby za wynajem płacić.
Prawda jest niestety taka, że facet nie chce tworzyć rodziny z tobą, masz zobowiązania a on nie, woli przyjemności, a nie mieszkanie z tobą i jeszcze dziećmi. Nie przejmuj się...to nie jest twoja wina.
Nie przesadzaj, facet ma zobowiązania widocznie podjął powinność wobec rodziców to nie jest zawsze taka "przyjemność"
Możliwe że na tej zasadzie przepisano dom na niego, pod pewnymi warunkiem, że zostanie tam i będzie się opiekował rodzicami,siostry póki co są tam ale nie koniecznie zostaną na zawsze
Jemu teraz może być szkoda zostawić przepisany dom siostrom i ich partnerom, którzy tam mieszkają razem - taka mentalność ,że on musi doglądać swego na miejscu ,a przy okazji ma wygodę i wyrękę być może z sióstr.
Dom jest na niego a w praktyce mnóstwo mieszkańców w tym domu ,kwestia własności i korzystania jakiegoś podziału, współdzieląc zamieszkiwanie z siostrami i rodzicami potrzebne są ustalenia ,chyba że jest tam chaos,albo każdy sobie żyje obok siebie w tym domu .
To wcale nie jest i nie musi być jakaś wybitna "patologia" czy coś w tym stylu,zwyczajne ustalenia rodzinne między nimi ,egzystują na jakichś zasadach.
To co jest wygląda na wcześniejsze wewnętrzne uzgodnienia po prostu ,niekoniecznie brak tam spokoju i równowagi w relacjach ,możliwe że żyją w miarę bezkonfliktowo,a on korzysta też na tym w jakiś sposób,nie musi np .gotować ,sprzątać etc ,obawia się może że straci na wyprowadzce do miasta
Opiekę po przeprowadzce dało by się zorganizować i dograć, zwłaszcza że to nie jest duża odległość ,tylko co z własnością jak to rozwiązać ,nie znamy wzajemnych stosunków i powiązań rodzinnych partnera Autorki jakie ma relacje i układy z siostrami konkretnie.
Kto za co płaci .
Candy2 napisał/a:Prawda jest niestety taka, że facet nie chce tworzyć rodziny z tobą, masz zobowiązania a on nie, woli przyjemności, a nie mieszkanie z tobą i jeszcze dziećmi. Nie przejmuj się...to nie jest twoja wina.
Nie przesadzaj, facet ma zobowiązania widocznie podjął powinność wobec rodziców to nie jest zawsze taka "przyjemność"
Możliwe że na tej zasadzie przepisano dom na niego, pod pewnymi warunkiem, że zostanie tam i będzie się opiekował rodzicami,siostry póki co są tam ale nie koniecznie zostaną na zawsze
Jemu teraz może być szkoda zostawić przepisany dom siostrom i ich partnerom, którzy tam mieszkają razem - taka mentalność ,że on musi doglądać swego na miejscu ,a przy okazji ma wygodę i wyrękę być może z sióstr.
Dom jest na niego a w praktyce mnóstwo mieszkańców w tym domu ,kwestia własności i korzystania jakiegoś podziału, współdzieląc zamieszkiwanie z siostrami i rodzicami potrzebne są ustalenia ,chyba że jest tam chaos,albo każdy sobie żyje obok siebie w tym domu .
To wcale nie jest i nie musi być jakaś wybitna "patologia" czy coś w tym stylu,zwyczajne ustalenia rodzinne między nimi ,egzystują na jakichś zasadach.
To co jest wygląda na wcześniejsze wewnętrzne uzgodnienia po prostu ,niekoniecznie brak tam spokoju i równowagi w relacjach ,możliwe że żyją w miarę bezkonfliktowo,a on korzysta też na tym w jakiś sposób,nie musi np .gotować ,sprzątać etc ,obawia się może że straci na wyprowadzce do miasta
Opiekę po przeprowadzce dało by się zorganizować i dograć, zwłaszcza że to nie jest duża odległość ,tylko co z własnością jak to rozwiązać ,nie znamy wzajemnych stosunków i powiązań rodzinnych partnera Autorki jakie ma relacje i układy z siostrami konkretnie.
Kto za co płaci .
To moje zdanie,każdy ma do tego prawo nie przekonasz mnie
20 2021-08-18 20:28:44 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-08-18 20:33:22)
To moje zdanie,każdy ma do tego prawo
nie przekonasz mnie
A wcale nie miałem takiego zamiaru - przekonywać respekt dla praw do innego zdania posiadam .
,głośno myślę po prostu, dociekam pod wpływem tego co napisałaś o tym facecie - jakbyś go lepiej znała od Autorki i od forumowiczów
Paslawek napisałam do pana maila
Paslawek napisałam do pana maila
Odebrałem .
23 2021-08-18 20:46:33 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-08-18 20:48:52)
Od 10 miesięcy spotykam się z mężczyzną, oboje jesteśmy po 30 roku życia, ja mam dwoje dzieci które wychowuję sama i sama mieszkam, wynajmuję mieszkanie i pracuję. Kochamy się jest nam dobrze ale on nie chcę ze mną zamieszkać. Tzn. on mieszka na wsi ja w mieście, on mieszka z rodzicami i dom jest przepisany na niego ale jego rodzina nie akceptuje naszego związku i nie możemy mieszkać u niego a on u mnie nie chcę twierdząc że źle się czuję w mieście i nie chcę opuszczać swojego domu. Mam za sobą bagaż złych doświadczeń, potrzebuję stabilizacji i męczy mnie takie spotykanie jak nastolatkowie. Co powinnam zrobić? Czekać na grom z jasnego nieba aż coś się zmieni czy coś działać, on liczy że sytuacja w domu się zmieni i może kiedyś będziemy mogli razem zamieszkać u niego a ja mam dość życia nadzieją i złudzeniami. Męczy mnie to okropnie pomóżcie mi proszę.
Moim zdaniem oszukujesz się dziewczyno i to się zemści na tobie szybciej niż myślisz.
On nie może zamieszkać z tobą u siebie w domu który prawnie do niego należy, bo zdanie jego rodziny jest dla niego ważniejsze niż to co do ciebie czuje. Czy trzeba innego komentarza?
Masz 30 lat, dwoje dzieci i nieudany związek za sobą, a nie potrafisz logicznie myśleć? Dla ciebie to, że miło się wam rozmawia przez telefon to dowód, że się kochacie i jest wam ze sobą dobrze? Nie wierzę
Nie przeszkadza ci, że jesteś w tej kolejce osób dla niego ważnych na ostatnim miejscu, bo on czeka aż sytuacja w jego domu się zmieni, czyli na święte nigdy? Przecież cała jego rodzina nie wymrze na tyfus w ciągu jednej chwili, zawsze ktoś będzie przeciwko waszemu związkowi a on dalej będzie czekał?
Może będę okrutna, ale nie mogę tego nie napisać; Dałaś się złapać w sidła facetowi bez jaj, kompletnie nieogarniętemu, słabemu i miękkiemu jak dżem. Jemu z tobą jest dobrze, tobie z nim już niekoniecznie.. Masz jeszcze jedno życie do przeżycia, że tak szastasz swoją mlodością i możliwościami? Ogarnij się, bo za chwilę już niełatwo ci będzie kogoś znaleźć, a on dalej będzie czekał na trzęsienie ziemi, żeby z tobą zamieszkać. Taki typ, niestety.
Myślę podobnie jak Salomonka. Ponad to kurczę, takie spotykanie się w wolne dni to ani w tym wieku ani przez dłuższy czas, bo jednak człowiek chciałby się ustabilizować i poznać. A czym dłużej tracisz czas na taką relacje, to nawet nie wiesz czy się z nim dogadasz na codzień - czas leci. Niewiadomo też, jako kogo on Cie traktuje tak na prawdę - nie chce się z Tobą dogadać, nie widać tutaj żadnej próby porozumienia, on ciągnie w jedną stronę, Ty drugą i to przy tak fundamentalnej kwestii. Na pewno mu tak wygodnie, mama w domu ugotuje/posprząta a Ty zapewnisz rozrywkę - nie oszukujmy się, bez zobowiązań. Na pewno ma też zobowiązania wobec nich, skoro przepisali na niego dom. Tylko sorry, siostry będzie musiał spłacić to raz a dwa ... to on wiąże z Tobą jakąś przyszłość, skoro mieszka tam tyle ludzi ? One maja zamiar sie wyprowadzić czy o co tam w ogole chodzi ... ?
A ja sobie pozwolę nie zgodzić się z Salomonką, że im autorka starsza tym trudniej jej będzie kogoś znaleźć.
Miłość można znaleźć i założyć dobry związek w każdym wieku.
Szanse są takie same czy to we wczesnej młodości czy na stare lata.
Wedle mnie to nawet kobiety z odchowanymi dziećmi, które już nie czepiają się matczynej spódnicy, same się sobą zajmują mają większe wzięcie.
Nie straszcie autorki samotnością aby z desperacji, że będzie sama nie podjęła niekorzystnej dla siebie decyzji.
A co do faceta to nie znamy całej prawdy.
Nie wiadomo kto i dlaczego autorki jako jego partnerki nie chce.
Może chodzi o to, że jego rodzice a szczególnie schorowany ojciec wymagają spokoju, ciszy.
A dzieci to wiadomo, zbyt długo nie posiedzą cicho.
Poza tym trzeba by było im zapewnić osobny pokój a przez to może się umniejszyć powierzchnia mieszkalna innym domownikom.
Autor może o tym wiedzieć, że wprowadzenie się autorki z dziećmi może powodować konflikty i chce jej i sobie oszczędzić nieprzyjemności.
Facet nie jest toba powaznie zainteresowany i nie wiaze z toba planow na przyszlosc. Tracisz tylko czas.
A ty kochasz go czy po prostu potrzebuejsz faceta w domu?
Ja się zgadzam z Salomonką. Facet ma dom. W tym domu mogą mieszkać jego rodzice, jego siostry, partnerzy jego sióstr, a Ty nie? Bo rodzicom to nie odpowiada? To co to za związek? Przecież nie jesteście już dzieciakami, wypadałoby samemu podejmować decyzje. Jak będziecie ślub brać, to też będzie czekał na aprobatę rodziców? Powiększenie rodziny zacznie od przedyskutowania z nimi? Po co Ci facet, który nie jest w stanie sam decydować o sobie? Przecież to tak, jakbyś nie była w związku z nim, tylko z jego rodzicami.
Ja się zgadzam z Salomonką. Facet ma dom. W tym domu mogą mieszkać jego rodzice, jego siostry, partnerzy jego sióstr, a Ty nie? Bo rodzicom to nie odpowiada? To co to za związek? Przecież nie jesteście już dzieciakami, wypadałoby samemu podejmować decyzje. Jak będziecie ślub brać, to też będzie czekał na aprobatę rodziców? Powiększenie rodziny zacznie od przedyskutowania z nimi? Po co Ci facet, który nie jest w stanie sam decydować o sobie? Przecież to tak, jakbyś nie była w związku z nim, tylko z jego rodzicami.
Zauważ, że już tam mieszka 7 osób i na kolejne 3 może nie być miejsca.
Nie wiadomo jaki to dom, jakie relacje panują między mieszkańcami.
Chciałabyś się tam wprowadzić z 2 dzieci?
No okej niewiadomo jaki dom, jakie relacje - zgoda. Ale co on robi w kierunku pojscia dalej w zwiazku z autorką ? Bo fajnie by było właśnie poznać/wiedzieć co tam się dzieje, jaką on ma wizje ich związku. A on ciągnie w swoją stronę, ona w swoją.
Od 10 miesięcy spotykam się z mężczyzną, .
To jest krótko, bardzo nawet krótko, zważywszy, że związek jest z doskoku. Różnie się to może rozwinąć i chociażby przez wzgląd na psychikę dzieci warto o daleko idący umiar w każdej kwestii. Żeby nie było za pół roku, że nowy tata, dom i nowa rodzina, to jednak nie to i znowu życiowa rewolucja.
Prawie wszyscy zarzucacie facetowi egoizm.
Jakoś nikt nie zwraca uwagi, że Autorka widzi wyłącznie swoje ''chcę'' i ''potrzebuję''.
Niewykluczone, że on nie chce się trwale wiązać. To jedna z możliwości - ani mniej, ani bardziej prawdopodobna od tej, że jest po prostu odpowiedzialny i myśli nieco szerszymi kategoriami.
Mogą też decydować względy logistyczne, jak pisze Kleoma. To z opisu Autorki ani trochę nie wynika i wszelkie radykalne opinie są wyrazem osobistych frustracji piszących, a nie trzeźwej oceny sytuacji Autorki wątku.
32 2021-08-20 17:28:02 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-08-20 17:32:19)
a. To z opisu Autorki ani trochę nie wynika i wszelkie radykalne opinie są wyrazem osobistych frustracji piszących, a nie trzeźwej oceny sytuacji Autorki wątku.
Noben, ty naprawdę nie możesz żadnego wpisu napisać nie naskakując na tych, co pisali przed tobą? Masz swoje zdanie na temat, to je napisz i nie atakuj zza winkla każdego, kto śmie mieć inne zdanie niż ty. Na moje, to najbardziej sfrustrowaną osobą na forum jesteś ty, bo się tutaj dowartościowujesz obrażaniem innych.
33 2021-08-20 17:28:54 Ostatnio edytowany przez Pronome (2021-08-20 17:30:23)
Ania2602 napisał/a:Od 10 miesięcy spotykam się z mężczyzną, .
To jest krótko, bardzo nawet krótko, zważywszy, że związek jest z doskoku. Różnie się to może rozwinąć i chociażby przez wzgląd na psychikę dzieci warto o daleko idący umiar w każdej kwestii. Żeby nie było za pół roku, że nowy tata, dom i nowa rodzina, to jednak nie to i znowu życiowa rewolucja.
Prawie wszyscy zarzucacie facetowi egoizm.
Jakoś nikt nie zwraca uwagi, że Autorka widzi wyłącznie swoje ''chcę'' i ''potrzebuję''.Niewykluczone, że on nie chce się trwale wiązać. To jedna z możliwości - ani mniej, ani bardziej prawdopodobna od tej, że jest po prostu odpowiedzialny i myśli nieco szerszymi kategoriami.
Mogą też decydować względy logistyczne, jak pisze Kleoma. To z opisu Autorki ani trochę nie wynika i wszelkie radykalne opinie są wyrazem osobistych frustracji piszących, a nie trzeźwej oceny sytuacji Autorki wątku.
Powiadasz, ze nie ma trzezwej oceny sytuacji? Juz w pierwszym poscie autorka pisze tak: ''nie możemy mieszkać u niego a on u mnie nie chcę twierdząc że źle się czuję w mieście i nie chcę opuszczać swojego domu'' - no troche facet sie pobawi dla rozrywki z miastowa, ale zenic sie bedzie z taka, co przyjdzie mieszkac z nim do jego domu na wsi, oczywiscie bezdzietna
. Nie wiem po co autorka jeszcze sie z nim widuje, klasyk soft mezaliansu.
Dokładnie. On nie chce do miasta, nie chce mieszkac z nia u siebie, to co on chce? Dziewczyny na telefon kiedy mu się zachce? Albo takiej co będzie robić to, co on będzie chciał ? Jakie rozwiązanie on zaproponował dla tej sytuacji ? Bo póki co widać, że autorka chciałaby się jakoś dogadać, a on co pomysł to NIE.
On może chcieć aby było tak jak jest.
W myśl powiedzenia " dobrze jest, nie trza psuć".
Wolno mu bo może nie czuje się na siłach brać odpowiedzialności za autorkę, jej dzieci.
36 2021-08-20 19:05:05 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-08-20 19:05:56)
,
On może chcieć aby było tak jak jest.
W myśl powiedzenia " dobrze jest, nie trza psuć".
Wolno mu bo może nie czuje się na siłach brać odpowiedzialności za autorkę, jej dzieci.
Oczywiście, że mu wolno. Nikt nie ma obowiązku zawierać związku małżeńskiego ani wychowywać cudzych dzieci, jak nie czuje się na siłach i nie chce brać odpowiedzialności za nie. Tylko byłoby chyba lepiej, gdyby autorka została o tym wprost poinformowana, zamiast karmiona złudzeniami co do ich związku, albo zwodzona obietnicami wspólnego zamieszkania gdy jakieś warunki się spełnią. Jeśli dla niego 10 miesięcy to za szybko, to też chyba powinien to powiedzieć wprost, a nie produkować jakieś puste wymówki.
Ja uważam że facet zwyczajnie jest mało dojrzały, zależny od innych i wcale nie chce tego zmienić. Taka sytuacja mu pasuje, spotkania od czasu do czasu, pogadanie przez telefon i cześć jak czapka, dalej radź sobie sama. Sytuacja w jego domu jest dla niego doskonałą wymówką, która zwalnia go w jego mniemaniu od odpowiedzialności za jego brak decyzyjności co do związku z autorką. Masz rację Kleoma; Jemu dobrze jest, nie trza psuć.
Salomonka w punkt. Oczywiście, jak jemu jest dobrze jak jest, nie chce nic zmieniac, to niech powie autorce jak on to widzi dalej. Oczywiscie, ze moze go przerażać wizja odpowiedzialnosci za dzieci/wspolnego mieszkania/wstaw co chcesz dalej. Ale powinien byc wobec niej uczciwy i to jej powiedziec. Niech ona ma możliwość podjęcia decyzji czy chce dalej być w tej relacji czy też nie. Bo w tym momencie to wygląda jakby specjalnie ją tak mamił i zwodził, bo mu z nią wygodnie / nie wie jeszcze co chce.
Również uważam, że po 10 miesiącach powinno się juz wiedziec czy chce sie w to isc dalej czy nie. A tutaj cała relacja jest na tym samym etapie i nie zanosi się żeby szło dalej.
Krótka piłka - albo się wyprowadza od rodziców albo kończ znajomość.
Szkoda czasu na życie złudzeniami.
Krótka piłka - albo się wyprowadza od rodziców albo kończ znajomość.
Szkoda czasu na życie złudzeniami.
Wyprowadzi się i co?
Przyjdzie mieszkać do autorki. Albo wynajmą inne.
Może go nie stać na to aby współdzielić koszty utrzymania nowego lokum.
Tego nie wiemy jaka jest ich obojga sytuacja finansowa, w jakim wieku są dzieci.
I przede wszystkim jakie oczekiwania wobec niego autorka ma. Jaką role w swojej rodzinie chce mu powierzyć.
A on być może wie i zrozumiał, że nie podoła.
Nie chce jej stracić, chce aby trwało tak jak jest.
Najbardziej trafnie podsumował to wszystko forumowicz Gary/ post nr 5/.
Autorka ma do przemyślenia czy lepiej mieć go trochę czy być może nie mieć go wcale.
zwyczajny gość napisał/a:Krótka piłka - albo się wyprowadza od rodziców albo kończ znajomość.
Szkoda czasu na życie złudzeniami.Wyprowadzi się i co?
Przyjdzie mieszkać do autorki. Albo wynajmą inne.
Może go nie stać na to aby współdzielić koszty utrzymania nowego lokum.
Tego nie wiemy jaka jest ich obojga sytuacja finansowa, w jakim wieku są dzieci.
.
Jak faceta nie stać na wyprowadzkę z domu rodziców, jak woli wygodniejsze życie u mamusi na wsi, zwłaszcza gdy tam nie ma warunków na wspólne mieszkanie.....
....to niech się nie zabiera są związki z kobietą. I tyle.
Niech najpierw dorośnie do roli męża.....
Kleoma,
Przecież w 1 poście autorka napisała jakie ma oczekiwania - " Mam za sobą bagaż złych doświadczeń, potrzebuję stabilizacji i męczy mnie takie spotykanie jak nastolatkowie"
klasyk soft mezaliansu.
i kto ten mezalians popełnia?
Ja nie wiem czy go stać czy nie stać.
Niewiele o nim wiemy.
Ani nie wiemy kto w jego rodzinie jest przeciw niej.
To nie muszą być rodzice tylko np. jedna z sióstr.
Nie wiadomo czy one się mają zamiar wyprowadzić, czy on ma je spłacić...
Może właśnie zbiera kasę na ich spłatę.
Może jest układ, że one mieszkają i zajmują się ojcem a on ma wolne.
Łatwo powiedzieć, że jest niedojrzały.
A wcale tak być nie musi tylko są takie okoliczności, że nie da się aby mieszkali razem.
Jeśli nie może wchodzić w związek bo ma zobowiązania wobc rodziny i z ich zdaniem się liczy, to po co zawraca głowę kobiecie, do tego z dziećmi? To jest wyraz dojrzałości?
Czy nie należałoby najpierw swoje sprawy uporządkować, a potem brać się za inne rzeczy?
Domu nie zaczyna się budować od dachu, podobno.
Ale też jak się ktoś chce napić szklankę mleka to nie musi od razu całej krowy kupować.
Ale też jak się ktoś chce napić szklankę mleka to nie musi od razu całej krowy kupować.
To zdanie powinna sobie autorka wydrukować i na ścianie powiesić
Jak najdą ją następnym razem wątpliwości co do tego związku, to wystarczy tylko kilka razy przeczytać
Ale też jak się ktoś chce napić szklankę mleka to nie musi od razu całej krowy kupować.
O to to....ciurlać się gość chce, a nie poważnie podejść do kobiety i związku
SaraS napisał/a:Ja się zgadzam z Salomonką. Facet ma dom. W tym domu mogą mieszkać jego rodzice, jego siostry, partnerzy jego sióstr, a Ty nie? Bo rodzicom to nie odpowiada? To co to za związek? Przecież nie jesteście już dzieciakami, wypadałoby samemu podejmować decyzje. Jak będziecie ślub brać, to też będzie czekał na aprobatę rodziców? Powiększenie rodziny zacznie od przedyskutowania z nimi? Po co Ci facet, który nie jest w stanie sam decydować o sobie? Przecież to tak, jakbyś nie była w związku z nim, tylko z jego rodzicami.
Zauważ, że już tam mieszka 7 osób i na kolejne 3 może nie być miejsca.
Nie wiadomo jaki to dom, jakie relacje panują między mieszkańcami.
Chciałabyś się tam wprowadzić z 2 dzieci?
Nie wprowadziłabym się nawet do pałacu, gdyby tam mieli mieszkać choćby tylko rodzice partnera. Mało tego, nie związałabym się z mężczyzną z dziećmi i nie chciałabym - tym bardziej - z nimi mieszkać. I nie chciałabym wielu innych rzeczy. Tylko co z tego? To nie mój związek, a ten pan się z autorką związał. Więc: ja sobie nie wyobrażam sytuacji, w której jesteśmy w partnerem na etapie planowania wspólnego mieszkania i on nie chce się przeprowadzić do mnie, ale też nie mogę się wprowadzić do niego, do jego własnego domu, bo nie pozwala na to jego rodzina. Rodzina, która tam mieszka. I, mało tego, mieszkają tam partnerzy jego sióstr! Sorry, mężczyzna, który się godzi na takie coś? To kim dla niego jest autorka? W hierarchii tuż za chłopakiem jego siostry?
Czyli powinien wywieźć rodziców do Domu Opieki, siostry z partnerami pogonić aby zwolniło się miejsce?
Ten dom przekazali mu rodzice na jakichś warunkach zapewne.
Wszyscy lub większość jego obecnych domowników byli już tam gdy on poznał autorkę.
Poczekajmy, może autorka jeszcze się odezwie i dopowie coś co jest istotne.
Co Wy z tym byciem najważniejszą???
Autorka ma rodzinę w postaci dzieci, jej facet taką samą (i zapewne dla niego równie ważną) rodzinę w postaci rodziców.
Stawianie kwestii w postaci kto dla kogo jest ważniejszy jest z gruntu chore. W zdrowych relacjach takie warunkowanie w ogóle nie ma prawa zaistnieć- kto jest na którym miejscu w hierarchii. Jak macie dwójkę dzieci, też robicie rozkminy, które jest na pierwszym miejscu, a które na drugim co do ważności?
Równie dobrze można by mieć pretensje do Autorki, że nie oleje swoich dzieci, by związać się z facetem, bo przecież tylko tak udowodni, że jest dla niego najważniejsza.
Tutaj nie ma żadnych danych, by wyrokować o co chodzi w całej sytuacji.
Noben, ale co z tego, że autorka ma dzieci? Stworzyła związek z tym mężczyzną i nie widzę, żeby gdzieś padła kwestia typu: "nie mogę z nim zamieszkać, bo dzieci mi nie pozwalają". Gdyby padła, też doradzałabym temu panu, żeby dał sobie spokój. Tutaj natomiast on zasłania się zdaniem rodziców - to jest niepoważne. Jeżeli ma dom, to może wprowadzić do niego swoją partnerkę. Jeżeli były jakieś dziwne warunki - może się do tej partnerki wprowadzić. Tu nie ma nic z tych rzeczy. Poza tym, co jeśli rzeczywiście tam nie ma miejsca? To jak on to sobie wyobraża? Nie zamieszkamy razem, bo ważniejsze jest, żeby facet mojej siostry mógł z nią mieszkać? XD Przecież relacja autorki i jej partnera koło poważnego związku nawet nie stała.
Jeżeli ma dom, to może wprowadzić do niego swoją partnerkę. .
To taki trochę rodem z kreskówki aforyzm.
Jeśli rodzina faceta z jakiegoś powodu krzywo patrzy na Autorkę, to sprawa nie jest zero-jedynkowa.
Warto też mieć na względzie, że własność odziedziczona obłożna jest pewnymi zobowiązaniami, choćby tylko moralnymi.
Nie jest zero-jedynkowa, dlatego powinien zrobić coś, żeby się z nią dogadać. A nie tylko mówić co jemu nie pasuje. A co pasuje w takim razie? On w ogóle chce się z nią dogadać? Bo wydaje mi się, że jemu pasuje jak jest, chce relacje bez zobowiązań od czasu do czasu.
Nikt tutaj nie neguje jego zażyłości w domu/tego że ma zobowiazania wobec rodziców. Ale gdzie w tym wszystkim autorka ?
SaraS napisał/a:Jeżeli ma dom, to może wprowadzić do niego swoją partnerkę. .
To taki trochę rodem z kreskówki aforyzm.
Jeśli rodzina faceta z jakiegoś powodu krzywo patrzy na Autorkę, to sprawa nie jest zero-jedynkowa.
Warto też mieć na względzie, że własność odziedziczona obłożna jest pewnymi zobowiązaniami, choćby tylko moralnymi.
Ależ oczywiście, że autor może mieć rozmaite zobowiązania sprzed związku. Tyle że - skoro w tym związku jednak postanowił być - powinien ten związek również brać pod uwagę. Na razie wygląda to tak, że autorka nie ma nic do powiedzenia i ma się pogodzić z tym, że rodzice, że siostry itd. Rodzice partnera nie muszą lubić jego wybranki, ale w normalnym związku nie powinno to mieć na nic wpływu. Gdyby ten mężczyzna traktował autorkę poważnie, to do takiej sytuacji by nie doszło. Ostatecznie ten dom nie jest jedyny na świecie, gorzej, że partner autorki nie zamierza się przeprowadzić, a znowu u niego nie, bo rodzicom to nie odpowiada. Komuś może pasować taki układ, ludzie są w różnych związkach, ale ja bym się z takiego "związku" wypisała.
Co by nie mówić ... Generalnie nie wygląda to tak, jakby szukał jakiegokolwiek wyjścia z tej sytuacji. Ani tym bardziej, żeby był za nią i chciał z nią stworzyć przyszłościową relacje.
powinien zrobić coś, żeby się z nią dogadać.
Hmmm, a jak to się dogadanie miałoby choćby przykładowo wyglądać?
Bo Autorka tak jakby też interesuje się wyłącznie własnymi chęciami i potrzebami...
57 2021-08-23 22:29:49 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2021-08-23 22:31:14)
KoloroweSny napisał/a:powinien zrobić coś, żeby się z nią dogadać.
Hmmm, a jak to się dogadanie miałoby choćby przykładowo wyglądać?
Bo Autorka tak jakby też interesuje się wyłącznie własnymi chęciami i potrzebami...
A czyimi ma się Twoim zdaniem kierować, cudzymi ? To ze pisze ten post, raczej sprawia wrażenie, że chce znaleść wyjście z tej sytuacji a nie chce trwać przy swoim z uporem maniaka. Ona wie czego chce, napisała to na początku postu. Nie wiem jak u Ciebie wygląda dogadanie się, bo przeważnie wygląda tak, że dwoje dorosłych ludzi siada do stołu i na przykład rozmawia o swoich oczekiwaniach od życia / od związku . A jeżeli nie umieją iść na kompromisy, każde ciągnie w swoją stronę to jest to raczej jeden wybór.
chce znaleść wyjście z tej sytuacji a nie chce trwać przy swoim z uporem maniaka..
Zdaje się, że jedynym wyjściem z sytuacji interesującym Autorkę jest postawienie na swoim...
Tutaj jest krótka piłka: ona chce zamieszkać razem, a on nie. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości.
Wątpliwa jest tylko interpretacja.
Forumowe kółko entuzjastek rzucania cudzych facetów oczywiście uznaje -jak zawsze- że facet ma ją gdzieś, jest niedojrzały itd.
Mnie zastanawia desperacja Autorki i chęć zamieszkania z facetem (nawet nie wiem czy tym konkretnym, czy jakimkolwiek) bez oglądania się na okoliczności i dzieci.
I dlatego sugeruję ostrożność w opiniach.
Tylko tyle i aż tyle.
59 2021-08-24 06:46:37 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-08-24 07:03:52)
Forumowe kółko entuzjastek rzucania cudzych facetów oczywiście uznaje -jak zawsze- że facet ma ją gdzieś, jest niedojrzały itd.
Mnie zastanawia desperacja Autorki i chęć zamieszkania z facetem (nawet nie wiem czy tym konkretnym, czy jakimkolwiek) bez oglądania się na okoliczności i dzieci.
I dlatego sugeruję ostrożność w opiniach.Tylko tyle i aż tyle.
Niedojrzałość, to nie grzech. Trzeba tylko zdać sobie z niej sprawę i nie robić rzeczy, które dla niedojrzałych osób są raczej niewskazane. W tym np. wiązać się z kobietą z dziećmi i mamić ją mirażem wspólnego życia, kiedy ma się obrany azymut na mieszkanie z rodzicami, siostrami i kim tam jeszcze do nie wiadomo kiedy.
Chyba, że jak tu już zostalo napisane, facet chce się napić mleka a nie chce kupować w tym celu od razu krowy
I to powinna "zdesperowana" autorka zrozumieć.
A opinie tutaj każdy może mieć własną na dany temat, o ile jeszcze nie zmieniono regulaminu.
Noben, mogę się mylić, ale z posta autorki zrozumiałam, że on nie chce z nią zamieszkać, bo u niej w mieście nie, bo miasto, u niego też nie, bo rodzice nie chcą. Dla mnie to jednak coś innego niż jasny komunikat, że w ogóle nie chce z nią zamieszkać. Wtedy autorka wiedziałaby, na czym stoi. A tak? Jego powody/wymówki pokazują, że związek z autorką ma w nosie, bo gdyby to było coś poważnego, to zdanie rodziców nie miałoby nic do rzeczy. No bo chyba nie sądzisz, że dorosły facet wiążący przyszłość z kobietą zgadza się na to, żeby rodzice mówili mu, czy może z nią mieszkać?
Stąd moje zdanie, żeby autorka dała sobie spokój. Bo albo dla tego faceta to nic poważnego, mogą się spotykać i nic więcej, albo zdanie jego rodziców jest dla niego prawem. W żadnym wypadku to nie materiał na związek.
Może boi zamieszkać się z małym dziećmi w małym mieszkanku jeśli do dyspozycji ma duży dom....
Pewnie wziął Autorke, bo myślał, że jak ma dzieic to nie bedzie na niego naciskać. A tu sie okazuje, że jest inaczej.