Wygląda na to, że normą jest przymus, więc nie wiem, czy istnieje zmienna grupa.
Małym dzieciom mówi się, że jeśli nie radzą sobie dobrze w standardowym teście, będzie to miało szkodliwy wpływ na ich postępy. Ma to zmotywować ucznia do występu.
Uczniowie są następnie bombardowani niepowodzeniem po niepowodzeniu. To jak szukanie kluczy; sprawdzasz 50 miejsc, ale 51. to miejsce, w którym je znajdziesz. Chodzi mi o walkę o sukces.
A jeśli uczniowie pozostają w tyle, zawsze są w tyle. I wciąż karmi się narracją, że bycie w tyle ma straszne konsekwencje.
Do liceum ich niepowodzenia piętrzą się, a porażka pociąga za sobą surowe konsekwencje - jakby nie ukończyli szkoły; baw się dobrze jak wszyscy. Nie możesz dołączyć do grupy rówieśniczej ani mieć czasu na relaks i poczucie bycia złapanym.
Czy są jakieś analogowe badania w biznesie lub tym podobne dotyczące używania „kija” do wydajności lub zwiększania poczucia własnej skuteczności – lub co składa się na „kij”?