Facet chce się spotkać, ale w jego mieście (80 kilometrów odległości). Podobno jest zapracowany, praca zawodowa i gospodarstwo.
Osobiście jeszcze nie byłam w takiej sytuacji, zawsze mężczyźni przyjeżdżali do mojego miasta na zapoznanie lub po prostu poznawałam w swoim rejonie.
Jak uważacie - czy wypada kobiecie jechać na pierwszą randkę? Miasteczko mi znane, ale chodzi o zasady...
Moim zdaniem to facet pierwszy musi ruszyć dupę, jeśli mamy do czynienia z odległością.
I pomyśleć ,że tyle kobiety walczyły równouprawnienie.
I pomyśleć ,że tyle kobiety walczyły równouprawnienie.
Same niewiedzą czego chcą.
A czy wypada facetowi zmywać naczynia?
6 2021-08-03 14:23:00 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-08-03 14:24:06)
A czy wypada facetowi zmywać naczynia?
Ja zmywam, sprzątam, gotuje, lubię dzieci. Ba lubię sprzątać i zmywać. Mi wypada, a czy zawiera się w klasycznej definicji faceta w tyłku to mam
7 2021-08-03 14:25:44 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-08-03 14:28:50)
Wypada, nie wypada, to dla mnie bez znaczenia.. ale czy warto? Ja bym raczej nie jechała.
8 2021-08-03 14:47:21 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-08-03 14:47:39)
Jeśli proponuje spotkanie w miejscu publicznym to why not, ja bym pojechała jeśli wydaje się spoko
Facet chce się spotkać, ale w jego mieście (80 kilometrów odległości). Podobno jest zapracowany, praca zawodowa i gospodarstwo.
Osobiście jeszcze nie byłam w takiej sytuacji, zawsze mężczyźni przyjeżdżali do mojego miasta na zapoznanie lub po prostu poznawałam w swoim rejonie.
Jak uważacie - czy wypada kobiecie jechać na pierwszą randkę? Miasteczko mi znane, ale chodzi o zasady...
Skoro spotkanie się w jego mieście jest wbrew Twoim zasadom, to nie gwałć siebie i odpuść sobie. To, jakimi zasadami kierujemy się my, użytkownicy forum, nie na żadnego znaczenia.
Skoro już teraz nie wierzysz w to, co mówi, odpuść sobie.
Przy okazji.
Żyjemy w Europie, w latach dwudziestych XXI wieku.
Facet chce się spotkać, ale w jego mieście (80 kilometrów odległości). Podobno jest zapracowany, praca zawodowa i gospodarstwo.....
Jak uważacie - czy wypada kobiecie jechać na pierwszą randkę?
Jeśli chodzi o zasady, kto do kogo -- nie widzę żadnego problemu abyś do niego pojechała.
Pozostają jeszcze 2 rzeczy:
-- czas (ewentualnie stracony...)
-- pieniądze (to jak daleko to pewnie podróż droga)
Zapracowany + gospodarstwo = nie jest biedny. Na jego miejscu bym powiedział że za twoje bilety zapłacę, byleś przyjechała, aby się poznać.
80 km odległość kosmiczna
koszt dojazdu to pewnie ze dwie dychy w jedną stronę może nieco więcej.
Wypada kobiecie moim zdaniem pojechać - wasz ewentualny ślub to znacznie większa odległość i daleka droga ,
chyba że facet wcale Ciebie nie ciekawi to nie jedź,lub czekaj na niego ,może w październiku będzie mieć czas .
To mężczyzna powinien mieć chęć przyjechania do Twojego miasta w celu zapoznania się. Skoro proponuje sytuację odwrotną, oznacza to, że mu nie zależy na Tobie. Ja bym odpuściła tę znajomość.
tez jestem raczej staroswiecka i niestety rownouprawnienia nie bylo, nie ma i nie bedzie... W likend tez czasu nie znajdzie? Pojedziesz i moze sie okazac ze czasu jednak nie ma bo... gospodarstwo, praca itp itd, jak mu bedzie zalezec to czas znajdzie i na dojazd...
Wypada, ale jeśli to nie On zaproponowany, nie pojechalabym. Po co ktoś aż tak zapracowany szuka dziewczyny?
Jak ma gospodarstwo to teraz są żniwa i każda godzina na wagę złota.
ja tez jestem staroswiecka, ale nie widze nic zlego w pojechaniu do jego miasta. od razu bedziesz miala okazje sprawdzic czy sie na tym miescie nie wstydzi pokazac z kobieta. moja kumpela miala taki przypadek, ze sie"chowal" po odludziach, na szczescie znalakogos,kto go znal i szybko wyszlo szydlo z worka, ze juz mialdziewczyne. chyba szukal drugiej xD
jezeli jednak nie chcesz to sie nie spotykaj albo zaproponuj w polowie drogi.
A czy wypada facetowi zmywać naczynia?
Nie tylko wypada, ale to jego obowiązek!
Ja bym nie miała z tym problemu. Pomyślała bym że fajnie pozwiedzać i bym zrozumiała kwestie braku czasu z powodu zapracowania
Najważniejsze jest, to jak Ty czujesz. Rób po swojemu
Moim zdaniem to facet pierwszy musi ruszyć dupę, jeśli mamy do czynienia z odległością.
W normalnej relacji to facet i kobieta ruszają dupę i pokonują tą samą odległość.
Może inaczej: czujesz się przez niego oczekiwana, jedź. czujesz że się narzucasz? nie.
Spotkajcie się w połowie drogi, w dogodnym dla obu istot ludzkich zaangażowanych w to terminie
oznacza to, że mu nie zależy na Tobie..
Oczywiście, że mu nie zależy!!! Przecież ani razu się nie widzieli...
Nie znają się wcale.
Facet chce się spotkać, ale w jego mieście (80 kilometrów odległości). Podobno jest zapracowany, praca zawodowa i gospodarstwo.
Osobiście jeszcze nie byłam w takiej sytuacji, zawsze mężczyźni przyjeżdżali do mojego miasta na zapoznanie lub po prostu poznawałam w swoim rejonie.
Jak uważacie - czy wypada kobiecie jechać na pierwszą randkę? Miasteczko mi znane, ale chodzi o zasady...
NIe.
24 2021-08-03 22:29:13 Ostatnio edytowany przez assassin (2021-08-03 22:33:32)
assassin napisał/a:Moim zdaniem to facet pierwszy musi ruszyć dupę, jeśli mamy do czynienia z odległością.
W normalnej relacji to facet i kobieta ruszają dupę i pokonują tą samą odległość.
Niby jakiej relacji? Przecież tu póki co niczego nie ma...
Edit. Za tydzień, góra dwa będzie po tych mitycznych żniwach, więc... nie ma co się wyrywać.
Spotkajcie się w połowie drogi, w dogodnym dla obu istot ludzkich zaangażowanych w to terminie
Najlepsza, najbezpieczniejsza opcja dla obu stron.
Ale ogólnie - wypada.
Tom94 napisał/a:assassin napisał/a:Moim zdaniem to facet pierwszy musi ruszyć dupę, jeśli mamy do czynienia z odległością.
W normalnej relacji to facet i kobieta ruszają dupę i pokonują tą samą odległość.
Niby jakiej relacji? Przecież tu póki co niczego nie ma...
Edit. Za tydzień, góra dwa będzie po tych mitycznych żniwach, więc... nie ma co się wyrywać.
a to jest cenna uwaga.jakdlugojuz ze soba kontaktujecie, bo faktycznie czesto gesto samo sierozchodzipo kosciach, wiec po co jechac XD
srry za brak spacji gdzie niegdzie,cos mi sie dzieje z klawiatura
Smutne jest kierowanie się zasadami nie swoimi, tylko wymyślonymi z ubiegłych wieków konwenansami "co wypada, co nie wypada". Nie czujecie, że to was ogranicza? Człowiek na każdym kroku zastanawia się, co wolno a co będzie źle odebrane, zamiast żyć swoim życiem, podejmować decyzje, które dla mnie są dobre i ciekawe, stawiać się w sytuacjach, w których JA czuję się dobrze. Chcesz albo nie chcesz, warto poświęcić czas albo nie - to jedyne sensowne pytania.
Chyba, że chcesz żyć tym co wypada a co nie, to później zaczynają się schody, bo czy będziesz przy każdej okazji pytać napotkanych osób, co sądzą o sytuacji, i prosić, żeby normy zewnętrzne a nie Twoje potrzeby, myśli, przekonanania dyktowały Twoje zachowania.
28 2021-08-04 12:25:26 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-08-04 12:29:40)
Smutne jest kierowanie się zasadami nie swoimi, tylko wymyślonymi z ubiegłych wieków konwenansami "co wypada, co nie wypada". Nie czujecie, że to was ogranicza? Człowiek na każdym kroku zastanawia się, co wolno a co będzie źle odebrane, zamiast żyć swoim życiem, podejmować decyzje, które dla mnie są dobre i ciekawe, stawiać się w sytuacjach, w których JA czuję się dobrze. Chcesz albo nie chcesz, warto poświęcić czas albo nie - to jedyne sensowne pytania.
Chyba, że chcesz żyć tym co wypada a co nie, to później zaczynają się schody, bo czy będziesz przy każdej okazji pytać napotkanych osób, co sądzą o sytuacji, i prosić, żeby normy zewnętrzne a nie Twoje potrzeby, myśli, przekonanania dyktowały Twoje zachowania.
Dokładnie do tego biłem. Dobrze napisane. To wasze życie, a nie jakiegoś typka sprzed 100 czy 200 lat. który sobie wymyślił, że kobietom nie wypada robić praktycznie niczego asertywnego, bo tak mu się podobało.
W zasadzie dla mnie to jest część ogarnięcia życiowego. Bycie sterem, a nie marionetką. Jak czujesz, tak robisz. Oczywiście jeśli przy tym nikogo czy niczego nie krzywdzisz.
O to to!
Wypada - nie wypada. Jest to ograniczanie się. A opinie innych do hmm statystyk? To niczym poleganie na płatkach kwiatku "kocha, nie kocha". Monoceros świetnie to napisała
Dla mnie to nie są jakieś staromodne konwenanse, a przynajmniej nie wzięło się to znikąd. Kobieta wkłada dużo czasu i wysiłku w ciążę i dziecko, dlatego natura tak już to skonstruowała, że kobiety od mężczyzny jednak oczekują pewnego poziomu inicjatywy. Kultura jest tylko odzwierciedleniem naturalnych predyspozycji obu płci. Ale dzisiaj jak widzę z tych wszystkich wyzwolonych i postępowych postów, kobieta nie ma prawa oczekiwać nawet absolutnego minimum najlepiej niech od razu jedzie do niego, pozmywa mu gary, wypierze gacie, zadowoli w łóżku i jeszcze zapłaci za to, że jaśnie pan dał jej możliwość uszczęśliwienia go
Nie o to chodzi czy wypada - nie wypada....tylko jak się tłumaczy.
Skoro nie może poświęcić więcej czasu na spotkanie z kobietą ....to niech się dalej zajmuje swoimi kozami na gospodarstwie.
Odpuść sobie, nie warto.
32 2021-08-06 13:48:30 Ostatnio edytowany przez Airuf (2021-08-06 13:53:40)
Dla mnie to nie są jakieś staromodne konwenanse, a przynajmniej nie wzięło się to znikąd. Kobieta wkłada dużo czasu i wysiłku w ciążę i dziecko, dlatego natura tak już to skonstruowała, że kobiety od mężczyzny jednak oczekują pewnego poziomu inicjatywy. Kultura jest tylko odzwierciedleniem naturalnych predyspozycji obu płci. Ale dzisiaj jak widzę z tych wszystkich wyzwolonych i postępowych postów, kobieta nie ma prawa oczekiwać nawet absolutnego minimum
najlepiej niech od razu jedzie do niego, pozmywa mu gary, wypierze gacie, zadowoli w łóżku i jeszcze zapłaci za to, że jaśnie pan dał jej możliwość uszczęśliwienia go
Mylisz pojęcia w kwestii inicjatywy, to że kobieta jej niewykazuje (kiedyś, dawno, dawno temu) dawało większą nadzieję potencjalnemu mężowi że po ślubie również jej wykazywać nie będzie - w stosunku do innych mężczyzn oczywiście
Z faktu dużych kosztów ciąży to wynika większa wstrzemięźliwość w kwestii jednorazowych "numerków", większa wybredność w wyborze partnera czy wymaganie poczucia bezpieczeństwa (tzn kasa, dom, etc...).
... roznie bedziemy inicjatywe interpretowac, zaleznie kogo i czego dotyczy, mezczyzni pod innym katem jak powyzej, kobiety pod innym...
Kwestie wiekszej wstrzemiezliwosci... zalatwia zabezpieczanie sie, jesli kobieta chce i woli sie nie ograniczac.... co kto uwaza ze wypada, ale zycie jest zyciem.. fajnie spuentowal zwyczajny...
Dla mnie to nie są jakieś staromodne konwenanse, a przynajmniej nie wzięło się to znikąd. Kobieta wkłada dużo czasu i wysiłku w ciążę i dziecko, dlatego natura tak już to skonstruowała, że kobiety od mężczyzny jednak oczekują pewnego poziomu inicjatywy. Kultura jest tylko odzwierciedleniem naturalnych predyspozycji obu płci. Ale dzisiaj jak widzę z tych wszystkich wyzwolonych i postępowych postów, kobieta nie ma prawa oczekiwać nawet absolutnego minimum
najlepiej niech od razu jedzie do niego, pozmywa mu gary, wypierze gacie, zadowoli w łóżku i jeszcze zapłaci za to, że jaśnie pan dał jej możliwość uszczęśliwienia go
Bo oczywiście są tylko dwie opcje: albo mężczyzna robi wszsytko, a kobieta ma leżeć i pachnieć... albo to. No jak kto woli, i to chyba jest sedno, że skoro wolisz panów z dużo większą ilością inicjatywy niż Ty, to jest okej. Ale kierowanie się nie tym, jak wolisz, tylko stereoptypem "co wypada" bez świadomości, że to naprawdę moje preferencje, jest moim zdaniem bardzo ograniczające.