Witam Was, piszę bo już doszłam do tego momentu, że po prostu nie wiem co robić. Od początku..
Jestem z facetem 8 lat. Po 2 latach facet zostawił mnie i zaczął spotykać się z inną - jest to dość istotna informacja teraz. Po miesiącu zaczął o mnie się starać, chciał wrócić, chciał pokazać że się zmienił. Zeszliśmy się. Proszę nie oceniajcie mojej decyzji, wtedy wydawała mi się słuszna. Widzę że nadal się stara, coś sobie poukładał w głowie, nadal wszystko mi mówi, długo widział że nie mogę mu zaufać, ale ciągle chcial udowodnić, że drugi raz ta sytuacja nie będzie miała miejsca.
Teraz mamy małe dziecko. Ustaliliśmy, ze 2 razy w tygodniu wychodzi do przyjaciela spotkać sie wieczorem. Znam go, nie widziałam problemu. X poznał dziewczynę. Ma niezbyt dobra reputację, facet opowiadał mi o niej, że przespała się z przyjacielem x, zdradzała narzeczonego, nocuje u kolegów. Było to kiedy x się z nią pokłócił. Teraz znowu zaczęli się spotykać, podobno są tylko znajomymi, w dodatku na każde spotkanie z moim facetem zabiera też ją. Dla mnie to jest za dużo. Gdybym znała tą dziewczynę, gdyby nie robiła takich akcji pewnie byłoby mi łatwiej. A tak non stop się o to kłócimy. Wiele razy tłumaczyłam mu, że nie chce by ona z nimi jeździła. Nie chodzi nawet o sam fakt, że mu nie ufam, ale o to co robiła, jak się zachowywała. Facet mówi mi, że przecież nie będzie mówił x z kim się ma spotykać. Trzeba dawać ludziom druga szansę.. mimo wszystko ja nie potrafię siedzieć w domu spokojnie kiedy oni jeżdżą we 3 razem.
Ciągle jestem zdenerwowana ta sytuacja, chciałabym po prostu podejść do tego na spokojnie. Ale nie potrafię. Co byście zrobiły na moim miejscu? Najłatwiej byłoby spotkać się razem, ale sytuacja na razie nam nie pozwala, wychodzimy zazwyczaj oddzielnie do znajomych, bo nie mamy z kim zostawić dziecka + wiem, że niestety byłabym negatywnie nastawiona do tej dziewczyny.
Chciałabym po prostu, by x nie zabierał jej ze sobą i spotykali się tak jak wcześniej we dwójkę, nie chce by facet miał w gronie znajomych takie dziewczyny. Czy to ja przesadzam?