Witam się, zaglądam tu pierwszy raz. Przed złapaniem wirusa byłam osobą bardzo energiczną, leżenie na kanapie właściwie mnie nie dotyczyło. Miałam niezłą kondycję, chodzenie po górach było przyjemnym wysiłkiem. Koronawirusa przeleżałam w łóżku niemal nieprzytomna, ruch ręką był wyczynem, droga z pokoju do pokoju jak wyprawa w Himalaje. Z tym że chorować skończyłam dobrych kilka miesięcy temu i nie potrafię wrócić do stanu sprzed choroby. Dłuższe chodzenie równa się porządnej zadyszce, jedyne o czym marzę cały dzień to łóżko. Czegokolwiek bym nie robiła, to marzę, żeby się położyć. Niby odżywiam się w miarę zdrowo, nie pijam napojów kolorowych, jedynie wodę. Mam w swojej diecie warzywa, owoców raczej ubogo. Robiłam badania, lekka anemia jest, ale poza tym ok. Czy ktoś miał podobnie? Jak wyciągnąć się z takiego pocovidowego osłabienia? Jakaś specjalna dieta? Więcej ruchu do którego muszę się zmuszać? Przybyły mi 4 ponadprogramowe kilogramy, których nie potrafię się pozbyć. Poproszę o jakieś rady, bo czuję, jakbym miała z 10 lat więcej niż przed chorowaniem.
1 2021-07-09 19:50:40 Ostatnio edytowany przez Góral_ka (2021-07-09 19:51:27)
Kiedyś dawno temu w czasach przedcovidowych na powierzchnię wyciągnął mnie żeń-szeń
Nie pomyślałam o żeń szeniu. Biorę magnez, ale wiele mi nie pomaga. Dziękuję Elu, pójdę z Twoją radą.
Musisz czekac, odpoczywac, Twoj organizm jest wykonczony.
Witam się, zaglądam tu pierwszy raz. Przed złapaniem wirusa byłam osobą bardzo energiczną, leżenie na kanapie właściwie mnie nie dotyczyło. Miałam niezłą kondycję, chodzenie po górach było przyjemnym wysiłkiem. Koronawirusa przeleżałam w łóżku niemal nieprzytomna, ruch ręką był wyczynem, droga z pokoju do pokoju jak wyprawa w Himalaje. Z tym że chorować skończyłam dobrych kilka miesięcy temu i nie potrafię wrócić do stanu sprzed choroby. Dłuższe chodzenie równa się porządnej zadyszce, jedyne o czym marzę cały dzień to łóżko. Czegokolwiek bym nie robiła, to marzę, żeby się położyć. Niby odżywiam się w miarę zdrowo, nie pijam napojów kolorowych, jedynie wodę. Mam w swojej diecie warzywa, owoców raczej ubogo. Robiłam badania, lekka anemia jest, ale poza tym ok. Czy ktoś miał podobnie? Jak wyciągnąć się z takiego pocovidowego osłabienia? Jakaś specjalna dieta? Więcej ruchu do którego muszę się zmuszać? Przybyły mi 4 ponadprogramowe kilogramy, których nie potrafię się pozbyć. Poproszę o jakieś rady, bo czuję, jakbym miała z 10 lat więcej niż przed chorowaniem.
Bylas zaszczepiona? Mam teraz covid, przez jeden dzien mialem temperature (w okolicach 38,5) ale teraz jest juz lepiej. Powiem szczerze ze wlasnie takiej reakcji organizmu jak u Ciebie strasznie sie boje.
Góral_ka napisał/a:Witam się, zaglądam tu pierwszy raz. Przed złapaniem wirusa byłam osobą bardzo energiczną, leżenie na kanapie właściwie mnie nie dotyczyło. Miałam niezłą kondycję, chodzenie po górach było przyjemnym wysiłkiem. Koronawirusa przeleżałam w łóżku niemal nieprzytomna, ruch ręką był wyczynem, droga z pokoju do pokoju jak wyprawa w Himalaje. Z tym że chorować skończyłam dobrych kilka miesięcy temu i nie potrafię wrócić do stanu sprzed choroby. Dłuższe chodzenie równa się porządnej zadyszce, jedyne o czym marzę cały dzień to łóżko. Czegokolwiek bym nie robiła, to marzę, żeby się położyć. Niby odżywiam się w miarę zdrowo, nie pijam napojów kolorowych, jedynie wodę. Mam w swojej diecie warzywa, owoców raczej ubogo. Robiłam badania, lekka anemia jest, ale poza tym ok. Czy ktoś miał podobnie? Jak wyciągnąć się z takiego pocovidowego osłabienia? Jakaś specjalna dieta? Więcej ruchu do którego muszę się zmuszać? Przybyły mi 4 ponadprogramowe kilogramy, których nie potrafię się pozbyć. Poproszę o jakieś rady, bo czuję, jakbym miała z 10 lat więcej niż przed chorowaniem.
Bylas zaszczepiona? Mam teraz covid, przez jeden dzien mialem temperature (w okolicach 38,5) ale teraz jest juz lepiej. Powiem szczerze ze wlasnie takiej reakcji organizmu jak u Ciebie strasznie sie boje.
Tak, szczepiłam się niedawno. Poza bólem ręki większych zmian ani na lepsze ani na gorsze nie mam.
Współczuję i rozumiem.
Covid przeszłam w styczniu i z osoby w dobrej kondycji zamieniłam się w człowieka zmęczonego, zniechęconego i niestety często chorego.
Bez przerwy od tamtego czasu wracają mi infekcje, covid rozniósł mi tarczycę w proch, zanim doszłam do tego w badaniach (czego nie podejrzewałam, bo przed covidem wynik TSH w normie i lek biorę/brałam regularnie).
Byłam tak rozchwiana psychicznie, bez kontroli nad tym co w głowie, płakałam, miałam myśli nawet samobójcze (!), emocjonalny wrak, nie wspomnę o rozkojarzeniu, które jeszcze w połączeniu z Hashimoto to było combo jakich mało.
Rozleciały mi się stawy, często jestem u lekarza, przed covid w zasadzie w ogóle!
Mieszkam na 7 piętrze, zdarza się, że winda się zepsuje, nie mówię, że wcześniej wbiegałam na to 7 piętro jak łania, ale spokojnym tempem wchodziłam i było po temacie. Teraz - trzecie piętro - muszę kurna stanąć i odsapnąć. To bardzo frustruje, dołuje.
Trzymam kciuki!
Współczuję i rozumiem.
Covid przeszłam w styczniu i z osoby w dobrej kondycji zamieniłam się w człowieka zmęczonego, zniechęconego i niestety często chorego.
Bez przerwy od tamtego czasu wracają mi infekcje, covid rozniósł mi tarczycę w proch, zanim doszłam do tego w badaniach (czego nie podejrzewałam, bo przed covidem wynik TSH w normie i lek biorę/brałam regularnie).
Byłam tak rozchwiana psychicznie, bez kontroli nad tym co w głowie, płakałam, miałam myśli nawet samobójcze (!), emocjonalny wrak, nie wspomnę o rozkojarzeniu, które jeszcze w połączeniu z Hashimoto to było combo jakich mało.
Rozleciały mi się stawy, często jestem u lekarza, przed covid w zasadzie w ogóle!
Mieszkam na 7 piętrze, zdarza się, że winda się zepsuje, nie mówię, że wcześniej wbiegałam na to 7 piętro jak łania, ale spokojnym tempem wchodziłam i było po temacie. Teraz - trzecie piętro - muszę kurna stanąć i odsapnąć. To bardzo frustruje, dołuje.
Trzymam kciuki!
Zielony Domku, dziękuję i też mocno trzymam za Ciebie kciuki. Ktoś mi ostatnio powiedział, że po covidzie dochodzi się do siebie rok. Nie wiem skąd takie informacje, ale do pełnego roku po chorobie jeszcze mi trochę brakuje, więc i nadzieja jeszcze się tli. Zaczęłaś dbać teraz o siebie jakoś bardziej niż wcześniej? Oprócz wizyt u lekarza, stosujesz jakąś konkretną dietę, żyjesz zdrowiej? Z rozchwianiem psychicznym miałam przeboje przed testem. Chciało mi się płakać non stop, koncentracja gdzieś mi się pogubiła.. Teraz jest lepiej, tzw mgła covidowa straciła na sile. Koleżanka poleciła mi melatoninę i rzeczywiście lepiej sypiam, zaczęłam brać magnez i witaminę B. Spróbuję jeszcze rzeń szenia poleconego przez Elę.
Cześć, tematyka jest mi bardzo bliska. Z doświadczenia polecam stosowanie kwasów omega epa i dha. Curcumina z wyciągiem z pieprzu, stawia na nogi i podnosi odporność, przeciwdziała stanom zapalnym, w trosce o tarczyce. Probiotyki na jelita, odpowiadają za przyswajanie składników odżywczych, dzieli czemu lepiej się czujesz i poprawia się przyswajanie żelaza, oraz podnoszą odporność.
Odnośnie żelaza, robiłaś badania na ferrytyne?
Szacunek za witaminę B i magnez! Odpowiadaja za regeneracje układu nerwowego i energię. ponadto przy niedoborach żelaza poprawiają przyswajanie i biorą udział w każdym procesie zachodzącym w organizmie.
Tak, zmieniłam styl życia. Zaczęłam brać regularnie witaminę D, omegę.
Od kwietnia generalnie przestałam podjadać, odrzuciłam alkohol, biale pieczywo i z 82 kg zrobiło się powoli bo powoli, ale 78 kg. Z racji tego, że siadło mi biodro (wiadomo) nie ćwiczę, jestem w trakcie diagnostyki (a jakże).
Dlatego idzie powoli, ale idzie. Jem po prostu połowę tego co dotychczas, ewidetnie zmniejszył mi się żołądek, nie jem pod korek. Jeszcze z 8kg i będzie ok, akceptuję w pełni, że idzie powoli. Mam 170 cm wzrostu.
Obecnie biorę steryd do nosa, mam zapchane ucho, zresztą od lutego średnio co miesiąc - coś mi jest, głównie chorują zatoki.
Irytujące są te wieczne wizyty u lekarzy, ale co mam zrobić.
Też trzymam za Ciebie kciuki.
Smak mi wrócił w 95-98%, wciąż brakuje takiej kropki nad i.
Jak tylko lekarz powie co mi jest (27 lipca ortopeda) to wrócę na pływalnie, rower.
11 2021-07-11 16:56:05 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-07-11 16:56:49)
A korzystałyscie z jakichś programów rehabilitacyjnych po Covidzie? Podobno mieli uruchomić..
Ja nie, ponieważ przeszłam go bardzo łagodnie. Natomiast widziałam, że jest jakiś ośrodek w Polsce zajmujący się rehabilitacja po covidzie.
Tak, słyszałam o tych ośrodkach, ale póki co nie wiem jak mogłabym ogarnąć to czasowo i choć widzę, że moje życie uległo zmianie, to pytanie czy bym kwalifikowała.
Covid jako tako przeszłam jak typową infekcję zatokową, osłabienie, straciłam głos, węch i smak. Nie gorączkowałam.
I słabe samopoczucia wraca średnio raz na miesiąc.
Najbardziej przeraża ten słaby oddech i zadyszka, bo pojawiła się niedawno w moim przypadku.
Mnie bardziej dotyka to co po covidzie, niby człowiek nie umiera, ale czuję się mentalnie jak staruszka - co chwilkę lekarz.
Jestem zaszczepiona.
Bardzo Wam współczuję dolegliwości. Po tego typu infekcjach zwykle siada to, co wcześniej system odpornościowy trzymał w ryzach.
Ja sobie zrobiłam szczegółowe badania kardiologiczne, polecam. Dr mnie przebadała wzdłuż i wszerz - usg, ekg, doppler, tarczyca.
Letnią porą nie brałabym żadnych sztucznych witamin, po co? Nie ma sobie co teraz żałować malin, czarnej porzeczki, natki pietruszki, młodego selera, czereśni, borówek itp. Zero cukru i białej mąki, by nie podkradały witamin.
Warto pić sok z buraka na anemię, zainwestować w sokowirówkę. Najlepiej zakwas i dużo czosnku, jeśli infekcje są częste. Do tego zioła na wzmocnienie odporności - jeżówka, vilcacora, czarny bez (jeszcze gdzieniegdzie kwitnie w cieniu).
Vit D o tej porze? Absolutnie. Nogi opalić i ręce, buzi szkoda.
I kupić dobry tran + świeży olej z lnu (olejem polewać surówki). Kupić też świeży miód od pszczelarza, za chwilę będzie lipowy. Pić rozpuszczony w letniej wodzie.
Jeśli nie macie uczulenia na wyroby pszczele, to także pierzga/propolis/pyłek.
Na stawy olej żywokost + gojnik. Maść z jadem żmiji, sabielnikiem itp. Sa zza wschodniej granicy. To zewnętrznie. Wewnętrznie czarci pazur + kukuma + imbir. Są herbatki imbir i kurkuma.
Dużo chodzić, min. 3-5 km dziennie, intensywne sporty zaczekają.
Kupić sobie sok z pokrzywy na wzmcnienie i krew. Niestety już na świeżą trochę późno, bo kwitnie.
W Diagnostyce widziałam panel badań " Dla kobiet". Przez net sporo taniej.
Trzymajcie sie ♥️♥️♥️
A robiłaś kompleksowy zestaw badań? Zeby sprawdzić jakiś mineraułów i witamin ci brak?
Każdy inaczej tzn w innym tempie wraca do zdorwia, może po prostu potrzbujesz więcej czasu? Dużo odpoczywaj i dbaj o siebie
ostatnio słuchałam na ten temat, że wiele osób nadal nie wie dokładnie jak to będzie przebiegać i jak nasze ciała zareagują na covid do końca. to wielka loteria. inni wracają do normy już po kilku dniach, a inni cierpią miesiącami. wydaje mi się, że najważniejsze to odbudowanie swojej odporności. dużo witamin. zrób sobie wszelkie badania i zobacz czy nie masz jakiś niedoborów. poza tym - weź na wstrzymanie. wbrew pozorom to poważna choroba i niekiedy trzeba długo wracać do siebie. życzę Ci dużo zdrowia.
Ja ostatnio byłam na szczepieniu i ciężej je przeszłam niż samą chorobę...