Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 32 ]

1

Temat: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Od 5 lat tkwię w małżeństwie, które jest dla mnie bardzo trudne, ale bywa też udane.

- Mąż był na początku małżeństwa  agresywny, krzyczał, obrażał, popychał, groził tak, że raz wezwałam nawet policję na interwencję.

- Wszystko mu przeszkadzało, że za często chodze po salonie, za głośno używam klawiatury, drzwiczki od suszarki zostawiam otwarte, kapustę nie dość mocno podgrzałam. Gdy otwarłam plasterek dla niego na skaleczenie w sposób inny niż przewiduje instrukcja, to krzyczał, że zaraz coś mi zrobi. Reagowałam, protestowałam, krzyczałam. Po roku sytuacja uległa zmianie na plus i skończyły się takie akcje.

- Mimo to mąż nadal był typem umniejszacza, ośmieszacza i długo musiałam walczyć o to by nie naruszał mojej godności, np.: sugestiami, że mam ptasi móżdżek, na ch_ju  się znam, itd.

- Mąż w niewystarczającym dla mnie stopniu angażuje sie w obowiązki domowe. Wymusilam na nim zmywanie po obiedzie, wynoszenie śmieci i robienie zakupów. Resztę musze robić sama. Utrzymanie czystości w calym mieszkaniu spoczywa na mnie ponieważ on konsekwentnie odmawia lub umyje kuchnie raz na dwa miesiące po przypale.

- Przedwczoraj mąż zrobił coś, co mnie wystraszyło, nic złego, chciał mi pomóc ale ponieważ ja trochę inaczej wyobrażałam sobię tę pomoc więc krzyknęłam poirytowana: "co robisz?". Przestał sie odzywać i chodził urażony do żywego przez półtora dnia. Taki sposób reagowania na trudności wyniósl z domu, w którym zawsze ktoś jest właśnie na kogoś obrażony i ktoś się do kogoś nie odzywa. Powiedzialam na początku malżeństwa, że nie akceptuję takiego sposobu reagowania na trudności, dla mnie to jest forma biernej agresji, w ktorej nie będę żyć i funkcjonować. Próbowałam z nim rozmawiać przed pracą, po pracy ale zachowywal się arogancko bez woli dogadania się i pojednania, dlatego kazałam mu się spakować i wracać do Mamy. Tym bardziej, że mieszkanie jest moje.Powiedział że się spakuje w weekend bo teraz mu się nie chce. Zdecydowałam, że na ten czas wyprowadzam się z domu bo nie będę męczyla się w takiej atmosferze, to na odchodnym jeszcze mi rzucil, żebym sobie majtek nie zapomniala wziąć.

Mam skurcze żoładka jak sobie pomyślę, że mam tu wrócić i sie z nim dalej użerać. Mam poważne obawy, że nie będzie chcial się wyprowadzić a jeśli się wyprowadzi to nie wiem czy jestem gotowa na rozwód.

Na koniec plusy. Mąż jest nabardziej czułą osobą jaką znam. Zaraz po mojej Mamie. Codziennie jestem głaskana, miziana, na dobranoc mąż zawsze się przytula. Ma poczucie humoru i potrafi wnieść dużo uśmiechu i takiego "życia" w codzienność. Kiedy jest dobrze, a zwykle jest dobrze jakis miesiąc, dwa, to jest naprawdę super. Kiedy zaczyna pajacować to sytuacja jest absolutnie nie do zniesienia i nie wiem czy chcę tak żyć.
Co ja mam robić?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

A nie wiedzialas przed slubem, jaki jest?

3 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-07-07 08:51:27)

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Jak dla mnie to te plusy (całkiem zwyczajne swoją droga, nic naprawdę niezwykłego w małżeństwie) nie przeważają nad minusami, a minusy są zbyt ciezkie żeby przymknąć oko.

4

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Lady Loka napisał/a:

A nie wiedzialas przed slubem, jaki jest?

Przed ślubem spotykałam męża 3 razy w tygodniu. Był trudny ale tak się nie zachowywał. Zresztą jakie to ma znaczenie. Istotne jest dla mnie co tu i teraz.

5

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Wyprowadziłaś się z własnego mieszkania?

6

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Nie wiem jak kobiety się godzą na coś takiego i to znoszą. Dla mnie odpowiedź jest jedna i zawsze była taka: wolę samotne życie od takiego rollercostera. I mogę to powiedzieć, że jestem sama i nie żałuję.
No ale Ty masz swój wybór do podjęcia. Jesteście już długo małżeństwem więc wiesz czego się spodziewać. Wiesz jak to na Ciebie działa no i, że mąż nie zamierza zmieniać zachowań. No i weź też pod uwagę, że nie jest to dobry dom dla dzieci. Na pewno dzieci miałyby z tego tytułu problemy. Bardzo możliwe, że mąż traktowałby je podobnie, albo że będzie mu przeszkadzało ich zachowanie no i nie pomoże w obowiązkach i wychowaniu. Tego się należy spodziewać.

7

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Zielony_Domek napisał/a:

Wyprowadziłaś się z własnego mieszkania?

Tak. Nie potrafię żyć w takiej atmosferze. Jeszcze na niewielkim metrażu, gdzie nie mogę się od tego odciąć. Moi Rodzice nigdy nie praktykowali cichych dni.

8

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Jesteś z patentowanym leniem i przemocowcem, i jeszcze wynosisz się z własnego lokum, nie ogarniam tego.

9 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-07-07 09:32:33)

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Bzowa napisał/a:

Nie potrafię żyć w takiej atmosferze

I tu masz odpowiedź na swoje rozterki. MUSISZ coś zmienić. Ja Ci się nie dziwie ze nie potrafisz w tym żyć.

Czy mąż wgl widzi sytuacje jako problem czy uważa że wszystko z jego zachowaniem jest okej?

10

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
jjbp napisał/a:
Bzowa napisał/a:

Nie potrafię żyć w takiej atmosferze

I tu masz odpowiedź na swoje rozterki. MUSISZ coś zmienić. Ja Ci się nie dziwie ze nie potrafisz w tym żyć.

Czy mąż wgl widzi sytuacje jako problem czy uważa że wszystko z jego zachowaniem jest okej?

Mąż uważa, że ja jestem wszystkiemu winna i takie wyskoczenie z mojej strony z krzykiem:
- Co ty robisz?!
Jest znęcaniem się nad nim i wyżywaniem.
Nie mam prawa jego zdaniem irytować się czy pomstować gdy coś mi na przykład nie wychodzi w pracy na komputerze. Mimo, że ja nie krzycze wtedy na niego. Utyskuję sobie do komputera i uważam, że mam prawo do wyrażania swoich emocji, dopóki nie uderzają w drugą osobę. Jestem impulsywna i jeśli coś mi nie wychodzi to daję temu upust marudzeniem i glośnym wyrażaniem swojego niezadowolenia. Nie kieruję tego jednak pod jego adresem. Mąż usiłuje mi tego zabronić.
Jednocześnie mąż potrafi przy ludziach zacząć na mnie krzyczeć, że źle składam koc piknikowy i wtedy to jest normalne i ok. jego zdaniem. Mąż ma prawo krzyczeć i narzekać na pracodawcę, jest wysłuchany i zrozumiany, a ja mam się ogarnąć i rozwiązać problem, a nie marudzić.

11

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Obserwowałam taki typ małżeństwa przez wiele lat z racji tego, że jest w mojej rodzinie. Po wielu latach mogę Ci powiedzieć, tylko tam kobieta jest ta złą, że dzieci wyniosły dokładnie taki sam typ zachowania, znajomi zaczęli unikać ich, facet jest zgorzkniały i nic już go nie cieszy. I właśnie Ty za kilka lat będziesz dokładnie taka sama. Zniszczysz siebie psychicznie. Jeżeli nie da się nic zrobić to szczerze wolałbym odejść. Masz teraz czas na podjęcie decyzji. To co piszesz jako plusy to najzwyczajniej normalne rzeczy, których ja na codzień już nie widzę. A jestem w z mężem prawie 20 lat.

12

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Chciałam spytać o to czy rozmawialiście kiedyś p terapii ale skoro mąż nawet nie widzi problemu to raczej niewiele to przyniesie. Zwłaszcza że podobno od początku miał ciężki charakter a nie że nagle coś mu odwaliło.

Ja uważam że odejście i wyprowadzka to jest mus. Jeśli rozwód Cię przeraża to najpierw pójdź w separację. Może potrzebujesz czasu żeby się z rozwodem oswoić, możesz to robić krok po kroku. Natomiast musisz zachować czujność że jeśli podejdziesz do rozstania w taki sposób to mąż może nagle zamienic się tymczasowo w anioła żebyś wróciła (tymczasowo bo cudów nie ma i prędzej czy później wróci do starych nawyków). Tak więc jak dla mnie wyprowadzka i rozstanie na ta chwilę koniecznie a dalsze kroki do omówienia z prawnikiem, psychologiem i sama sobą

13

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Skoro nie możesz już z nim wytrzymać, nie możesz nic zmienić i czujesz, że musisz uciekać z własnego mieszkania, to jakie mogą być rozwiązania? On magicznie się nie zmieni i nie zacznie nagle nad sobą pracować, skoro nie widzi takiej potrzeby, bo wszystko to wina kogoś z zewnątrz. (często się tak kończy, że złe samopoczucie to wina tego, kto jest najbliżej) Chyba nie masz zamiaru przy nim całe życie na paluszkach chodzić, pomagać mu rozładowywać jego emocje i jednocześnie tłumić swoje emocje i potrzeby?

14

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
jjbp napisał/a:

Chciałam spytać o to czy rozmawialiście kiedyś p terapii ale skoro mąż nawet nie widzi problemu to raczej niewiele to przyniesie. Zwłaszcza że podobno od początku miał ciężki charakter a nie że nagle coś mu odwaliło.

Ja uważam że odejście i wyprowadzka to jest mus. Jeśli rozwód Cię przeraża to najpierw pójdź w separację. Może potrzebujesz czasu żeby się z rozwodem oswoić, możesz to robić krok po kroku. Natomiast musisz zachować czujność że jeśli podejdziesz do rozstania w taki sposób to mąż może nagle zamienic się tymczasowo w anioła żebyś wróciła (tymczasowo bo cudów nie ma i prędzej czy później wróci do starych nawyków). Tak więc jak dla mnie wyprowadzka i rozstanie na ta chwilę koniecznie a dalsze kroki do omówienia z prawnikiem, psychologiem i sama sobą


Bardzo Wam dziękuję.

15

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Bzowa napisał/a:
jjbp napisał/a:
Bzowa napisał/a:

Nie potrafię żyć w takiej atmosferze

I tu masz odpowiedź na swoje rozterki. MUSISZ coś zmienić. Ja Ci się nie dziwie ze nie potrafisz w tym żyć.

Czy mąż wgl widzi sytuacje jako problem czy uważa że wszystko z jego zachowaniem jest okej?

Mąż uważa, że ja jestem wszystkiemu winna i takie wyskoczenie z mojej strony z krzykiem:
- Co ty robisz?!
Jest znęcaniem się nad nim i wyżywaniem.
Nie mam prawa jego zdaniem irytować się czy pomstować gdy coś mi na przykład nie wychodzi w pracy na komputerze. Mimo, że ja nie krzycze wtedy na niego. Utyskuję sobie do komputera i uważam, że mam prawo do wyrażania swoich emocji, dopóki nie uderzają w drugą osobę. Jestem impulsywna i jeśli coś mi nie wychodzi to daję temu upust marudzeniem i glośnym wyrażaniem swojego niezadowolenia. Nie kieruję tego jednak pod jego adresem. Mąż usiłuje mi tego zabronić.
Jednocześnie mąż potrafi przy ludziach zacząć na mnie krzyczeć, że źle składam koc piknikowy i wtedy to jest normalne i ok. jego zdaniem. Mąż ma prawo krzyczeć i narzekać na pracodawcę, jest wysłuchany i zrozumiany, a ja mam się ogarnąć i rozwiązać problem, a nie marudzić.

To ja mam wrazenie w takim razie, ze Wy nakrecacie siebie wzajemnie. Nawet sobie nie wyobrazasz, jak bardzo wkurza i wytraca z rownowagi taki ktos, kto siedzi przed komputerem i utyskuje. Tak, masz do tego prawo, ale on ma prawo do wyrazenia swojego zdania, ze go to wkurza. Mnie tez to wkurza potwornie.

Ty marudzisz na rzeczy martwe, on marudzi na Ciebie, Ty marudzisz na niego, on na swojego pracodawce.
Wkurzacie siebie wzajemnie i albo wyjdziecie OBOJE z tego schematu, albo faktycznie rozwod jest najlepsza opcja.

16

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Bzowa napisał/a:
Zielony_Domek napisał/a:

Wyprowadziłaś się z własnego mieszkania?

Tak. Nie potrafię żyć w takiej atmosferze. Jeszcze na niewielkim metrażu, gdzie nie mogę się od tego odciąć. Moi Rodzice nigdy nie praktykowali cichych dni.

Mnie się wysuwa trochę inny obraz Waszego małżeństwa.
Dla mnie to właśnie Ty jesteś osobą despotyczną i władczą. Poza tym co to za tekst że moi rodzice nie mieli cichych dni? Stworzyłaś nowy związek z człowiekiem, który nie jest Twoim ojcem, wiec skąd przypuszczenia, ze będzie zachowywał się tak jak on. Masz wzór małżeński swoich rodziców.
Uważam, ze nie pracujesz nad relacją, tylko ma być tak jak Ty chcesz lub wcale ( stad wyprowadzka jako próba szantażu ). Możesz się jednak na tym przejechać, bo Twój mąż też chyba trochę ma dość i jak się wyprowadzi, to musisz się liczyć z tym, że na stałe..
Macie dzieci?

17

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Nie wiem, jaki miało sens wiązanie się z facetem, którego później trzeba temperować i zmieniać. Nie kupuję tekstu, że przed ślubem nie było widać tej jego agresji. Nie lepiej sobie znaleźć kogoś, kogo zmieniać nie trzeba, hm? Bo że to jest mission impossible przerabianie kogoś na całkiem inny egzmplarz, to już wiesz Bzowa.

18

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Bzowa napisał/a:

- Mąż był na początku małżeństwa  agresywny, krzyczał, obrażał, popychał, groził tak, że raz wezwałam nawet policję na interwencję.

Dla mnie takie coś całkowicie przekreśla faceta, dorabianie jakichkolwiek ideologii do czegoś takiego to idiotyzm. Sądzę, że dobraliście się jak w korcu maku przez
wasze zaburzenia - ty masz zerowe poczucie własnej wartości, on to przemocowiec. Tworzycie związek idealny.

19

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
takata napisał/a:
Bzowa napisał/a:
Zielony_Domek napisał/a:

Wyprowadziłaś się z własnego mieszkania?

Tak. Nie potrafię żyć w takiej atmosferze. Jeszcze na niewielkim metrażu, gdzie nie mogę się od tego odciąć. Moi Rodzice nigdy nie praktykowali cichych dni.

Mnie się wysuwa trochę inny obraz Waszego małżeństwa.
Dla mnie to właśnie Ty jesteś osobą despotyczną i władczą. Poza tym co to za tekst że moi rodzice nie mieli cichych dni? Stworzyłaś nowy związek z człowiekiem, który nie jest Twoim ojcem, wiec skąd przypuszczenia, ze będzie zachowywał się tak jak on. Masz wzór małżeński swoich rodziców.
Uważam, ze nie pracujesz nad relacją, tylko ma być tak jak Ty chcesz lub wcale ( stad wyprowadzka jako próba szantażu ). Możesz się jednak na tym przejechać, bo Twój mąż też chyba trochę ma dość i jak się wyprowadzi, to musisz się liczyć z tym, że na stałe..
Macie dzieci?

Ciche dni to forma przemocy. Tak to odczuwam, odbieram i tak to klasyfikuje często psychologia. Bierna agresja.
Od początku znajomości powiedzialam, że mi to nie odpowiada i na to się nie zgadzam. Uważam za uczciwe wygarnięcie o co chodzi, choćby krzykiem, rozładowanie frustracji i niezgody na coś, a nie celebrowanie i pielęgnowanie w sobie gniewu i złości. Oczywiście rozumiem, że ludzie są ròżni i ktoś potrzebuje więcej czasu na to, żeby ochłonąć. Można wtedy powiedzieć:
- sorry, potrzebuję godziny czy dwóch żeby się uspokoić i oddalić od tej sytuacji. Ok.
Ale nie będę żyła z 37-letnim człowiekiem, który nie powie o co chodzi, tylko będzie sobie milczeć w nieskończoność i chodzić nadąsany tygodniami. To jest chore. To nie jest normalny wzorzec alternatywny do otwartej komunikacji.

Na dzieci się nie zgodziłam, bo nie wyobrażam sobie żeby Maluch mogł się prawidłowo rozwijać przy czlowieku, przed ktorym muszę się chronić z udzialem policji.

20

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Milczy - zle
Krzyczy - zle

Przeczysz sama sobie.

21

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Bzowa napisał/a:

(...) Uważam za uczciwe wygarnięcie o co chodzi, choćby krzykiem, rozładowanie frustracji i niezgody na coś, a nie celebrowanie i pielęgnowanie w sobie gniewu i złości. (...)

To także forma agresji. Jeśli taką formę uważasz za uczciwą, jego za "nienormalną', to stosujesz podwójne standardy.



Jeśli zaś chodzi o pytanie, którym zakończyłaś pierwszy post, to droga jest oczywista: wracasz do swego mieszkania i przeprowadzacie rozwód z wszelkimi wynikającymi z niego konsekwencjami.

22

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wiem, jaki miało sens wiązanie się z facetem, którego później trzeba temperować i zmieniać. Nie kupuję tekstu, że przed ślubem nie było widać tej jego agresji. Nie lepiej sobie znaleźć kogoś, kogo zmieniać nie trzeba, hm? Bo że to jest mission impossible przerabianie kogoś na całkiem inny egzmplarz, to już wiesz Bzowa.

Oczywiście masz rację, ale co mi to teraz da, że będę sobie dokopywać na zasadzie: "widziały galy co brały". Próbuję sibie z tym poradzić tu i teraz.

23

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Między celebrowaniem cichych dni a krzykiem i awanturami jest chyba jeszcze trochę innych możliwości..?

24

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Bzowa napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wiem, jaki miało sens wiązanie się z facetem, którego później trzeba temperować i zmieniać. Nie kupuję tekstu, że przed ślubem nie było widać tej jego agresji. Nie lepiej sobie znaleźć kogoś, kogo zmieniać nie trzeba, hm? Bo że to jest mission impossible przerabianie kogoś na całkiem inny egzmplarz, to już wiesz Bzowa.

Oczywiście masz rację, ale co mi to teraz da, że będę sobie dokopywać na zasadzie: "widziały galy co brały". Próbuję sibie z tym poradzić tu i teraz.

Nie chodzi o samobiczowanie się, ale wyciagnięcie wniosków z tego, co się wydarzyło na przyszłość.
Bo bez sensu tez jest próba przypisywania wszystkich błędów agresywnemu mężowi i bezmyślnego rozgrzeszania siebie z wszystkiego i podążania naprzód bez nauki. Byłaś w tym, jesteś w tym, tak samo jak on i albo oboje coś zmienicie, jesli Wam na sobie zależy (wspólna terapia?) albo zakończcie to jak ludzie.

25

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Bzowa napisał/a:

Ciche dni to forma przemocy. Tak to odczuwam, odbieram i tak to klasyfikuje często psychologia. Bierna agresja.
Od początku znajomości powiedzialam, że mi to nie odpowiada i na to się nie zgadzam. Uważam za uczciwe wygarnięcie o co chodzi, choćby krzykiem, rozładowanie frustracji i niezgody na coś, a nie celebrowanie i pielęgnowanie w sobie gniewu i złości. Oczywiście rozumiem, że ludzie są ròżni i ktoś potrzebuje więcej czasu na to, żeby ochłonąć. Można wtedy powiedzieć:
- sorry, potrzebuję godziny czy dwóch żeby się uspokoić i oddalić od tej sytuacji. Ok.
Ale nie będę żyła z 37-letnim człowiekiem, który nie powie o co chodzi, tylko będzie sobie milczeć w nieskończoność i chodzić nadąsany tygodniami. To jest chore. To nie jest normalny wzorzec alternatywny do otwartej komunikacji.

Na dzieci się nie zgodziłam, bo nie wyobrażam sobie żeby Maluch mogł się prawidłowo rozwijać przy czlowieku, przed ktorym muszę się chronić z udzialem policji.

Ja, ja ja i raz jeszcze ja. Jesteś tak skupiona na sobie, że nie potrafisz dostrzec swoich wad, ale łatwo przerzucasz odpowiedzialność na innych.
Nie zgodziłaś się na dzieci bo taki zły przemocowiec, ale nie przeszkadzało Ci to wyjść za niego za mąż..

Dorabiasz teorie do prawdziwego powodu, dla którego chcesz się pozbyć męża. Pewnie na horyzoncie pojawił się nowy samiec alfa i trzeba starego jakoś usunąć..

Mam nadzieje, ze Twój maż dobrze Cię poznał i szybciutko się od Ciebie wyprowadzi. To jeszcze młody facet bez zobowiązań, wiec ma szanse na szczęśliwe życie z nowa partnerka.

26

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
Lady Loka napisał/a:

Milczy - zle
Krzyczy - zle

Przeczysz sama sobie.

A to jedyne dwie opcje komunikacji w małżeństwie?

27

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
jjbp napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Milczy - zle
Krzyczy - zle

Przeczysz sama sobie.

A to jedyne dwie opcje komunikacji w małżeństwie?

Ide za tym co mowi Autorka:

Uważam za uczciwe wygarnięcie o co chodzi, choćby krzykiem, rozładowanie frustracji i niezgody na coś

a jednoczesnie w pierwszym poscie mamy:

Mąż był na początku małżeństwa agresywny, krzyczał, obrażał, popychał, groził tak, że raz wezwałam nawet policję na interwencję

Nie wchodzilam w tym poscie w zadnym miejscu w to, co ja uwazam za opcje komunikacji w malzenstwie. Natomiast uwazam, ze Autorka sama nie wie, czego chce. Krzyczy, zle. Milczy, zle. Jednoczesnie jak ona na niego krzyknie, to juz jest dobrze.

Zadne z nich nie potrafi z drugim rozmawiac i dopoki oboje nie wyjda ze schematu, to nic z tego nie bedzie.

Pomijajac juz to, ze sa malzenstwem tyle lat, jakby moj facet byl agresywny na poczatku malzenstwa, to to malzenstwo by az tyle nie przetrwalo.

28

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Od siebie dodam że gdy sam nie zechce sie wyprowadzić to nic nie zrobisz.  To że mieszkanie prawnie należy do Ciebie nie oznacza że możesz kazać mu sie wyprowadzić.

29

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Ale po rozwodzie to już chyba można nakazać mu wyprowadzkę jeśli ma gdzie?

30

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?
takata napisał/a:

Ja, ja ja i raz jeszcze ja. Jesteś tak skupiona na sobie, że nie potrafisz dostrzec swoich wad, ale łatwo przerzucasz odpowiedzialność na innych.
Nie zgodziłaś się na dzieci bo taki zły przemocowiec, ale nie przeszkadzało Ci to wyjść za niego za mąż..

Dorabiasz teorie do prawdziwego powodu, dla którego chcesz się pozbyć męża. Pewnie na horyzoncie pojawił się nowy samiec alfa i trzeba starego jakoś usunąć..

Mam nadzieje, ze Twój maż dobrze Cię poznał i szybciutko się od Ciebie wyprowadzi. To jeszcze młody facet bez zobowiązań, wiec ma szanse na szczęśliwe życie z nowa partnerka.

Zgadzam się !
W pierwszym poście tez można znaleźć dużo odniesień do tego ze to ona w pewien sposób jest tez przebojowcem w tym związku

Wymusilam na nim zmywanie po obiedzie, wynoszenie śmieci i robienie zakupów. Resztę musze robić sama. Utrzymanie czystości w calym mieszkaniu spoczywa na mnie ponieważ on konsekwentnie odmawia lub umyje kuchnie raz na dwa miesiące po przypale.

Przedwczoraj mąż zrobił coś, co mnie wystraszyło, nic złego, chciał mi pomóc ale ponieważ ja trochę inaczej wyobrażałam sobię tę pomoc więc krzyknęłam poirytowana: "co robisz?"

Nie twierdze ze maź jest idealny bo jeśli tak się zachowywał przed ślubem to trzeba było pomyśleć ze po ślubie raczej tez nic się nie zmieni.
Zresztą sama wisienka jest tutaj

Mąż jest nabardziej czułą osobą jaką znam. Zaraz po mojej Mamie. Codziennie jestem głaskana, miziana, na dobranoc mąż zawsze się przytula. Ma poczucie humoru i potrafi wnieść dużo uśmiechu i takiego "życia" w codzienność.

A co jak się obraza na tygodnie? Wtedy tez na chwile się odobraza żeby cię pomiziać i pogłaskać?
To może mówił do ciebie ty mój ptasi móżdżku z czułości a nie wredoty ?
Tez uważam ze dobraliście się jak w korcu maku i działacie na siebie jak płachta na byka. Raczej nie dojdziecie do porozumienia wiec lepiej daj jemu i sobie szanse na znalezienie partnerów którzy będą wam bardziej odpowiadać.

31

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Tylko rozwód Was uratuje.

32

Odp: Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Po rozwodzie też nie możesz kazać mu się wyprowadzić,  jeżeli sam tego nie zrobi będzie ciężko,  nawet gdyby nie miał meldunku i tak ma prawo mieszkać w "twoim" mieszkaniu.  Jak się dobrowolnie nie wyprowadzi zostaje sąd,  policja tez nie pomoże,  w Polsce "lokatorzy" są dobrze chronieni prawnie,  w porównaniu do właścicieli mieszkań.

Posty [ 32 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Wyprowadzilam się na kilka dni, co dalej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024