Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

Temat: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Chyba potrzebuje głupiego wsparcia typu „dasz radę”.
Zastanawiam się ile człowiek jest jeszcze w stanie wytrzymać swojej głupoty. Jestem ze swoim mężem ogólnie 6 lat. Moim największym marzeniem było po prostu posiadanie szczęśliwej rodziny. A dziś? Nic nie mam, albo i mam…nerwice i nie chęć do życia.  Mając 28 lat uważam, ze zmarnowałam sobie życie. Nie mamy dzieci bo ON zawsze uważał, że teraz nie bo nie mamy kasy, czasu pracy, a teraz po prostu zmienił zdanie na „bachory niszczą życie”.  Jest niewiele starszy ode mnie a w ogóle nie ma w sobie życia, wiecznie narzeka, że nie ma czasu i kasy, że każdemu to ktoś daje za darmo tylko on jest poszkodowany. Ne ma żadnych obowiązków w domu.  Od kąd jesteśmy małżeństwem nigdy nie zrobił obiadu, nigdy nie umył łazienki, nie odkurzył , nic bo jest zmęczony. Jego życie polega na narzekaniu, ubliżaniu innym i spaniu. Wstaje, idzie do pracy, wraca, drze ryja, ze chce zrobić obiad bo po co lepiej kupić kebaba (pomijam fakt jaki jest gruby przez to ) i dalej śpi, budzi się na umycie i dalej śpi no i praca. Najgorszym jego problemem jest nadużywanie alkoholu ostatnio, wysłałam go na terapie bo on uważa, że wypicie pół litra wódki na raz i kilkunastu piw to nie alkoholizm, ale zrezygnował bo jest za bardzo zajęty ….spaniem. Od kilku miesięcy wylicza mi każdy grosz, jakby to tylko on pracował, on nas utrzymywał, wszystkiego mi zakazuje, nie mogę sobie nawet kupić durnego owoca w sklepie czy mięsa na obiad, bo po co kupić 1 kg piersi z kurczaka skoro można kupić kebaba, według niego taniej. W nic się już nie mieści i chodzi w obrzydliwych obdartych gaciach. Mam już dosyć, ciągle mnie przeprasza, a ja znienawidziłam to słowo, bo ile można przepraszać? Kiedyś byłam dla niego „kochanie”, „skarbie”, dziś jestem: ułomem, upośledzona, debilka, poje*na. Zero szacunku. Od kilku miesięcy planuje odejście, ale cos mnie trzyma, co? Może strach przed nowym życiem, nie mam gdzie iść w razie problemów, nie mam rodziny, która mi pomoże, przeniosłam całe życie do tego mieszkania, a teraz musiałabym całe zabrać. Boję się też tego, ze nie utrzymam się sama finansowo, nie zarabiam dużo, a w moim mieście cena najtańszego wynajmu mieszkania to jakieś 80-90% mojej wypłaty, do tego dochodzą leki, które muszę co miesiąc brać  oraz jego kredyt, tego boję się bardzo – jak pozbyć się jego kredytu. Nie potrafię dłużej tak żyć, zaczynam nienawidzić każdy swój dzień, nie mogę na niego patrzeć, ciągle chodzę smutna, ale z drugiej strony – boję się. Chciałam iść kiedyś do psychologa, ale zrezygnowałam po tym jak okazało się, ze trzeba z rok czekać. Co zrobić aby odnaleźć siłę w sobie? Jak sobie pomóc? Jak uwierzyć w siebie?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

A jak długo przed ślubem się znaliście, też taki był?

3

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Bagienko śmierdzące, grząskie, ale własne, dobrze znane, a świat wokół... . Po co więc opuszczać to co znane, lepiej wytłumaczyć sobie, że świat zagraża, że wokół wilcy.
Narzekasz na brak szacunku ze strony męża. Przyjrzyj się dokładnie, widzisz gdzieś swój szacunek do siebie samej?
Zamiast zastanawiać się nad tym, czy sobie dasz radę bez męża u boku, zamiast wynajdować przeszkody stojące na drodze do samodzielnego życia, zastanów się nad tym, co masz zrobić, by sobie poradzić bez kuli u nogi, od której niczego dobrego od dawna nie zaznałaś.
Wspomniałaś o jego kredycie. Jeśli jest jego, nie wasz, to Tobie nic do niego. Jeśli wspólny, to skorzystaj z pomocy prawnej pro bono (zajrzyj na stronę Niebieskiej Linii; wpisz w wyszukiwarkę hasło "pomoc prawna pro bono")
Zrezygnowałaś jakiś czas temu z wizyt u psychologa. Gdybyś się wówczas zdecydowała czekać, za ile byłaby ta pierwsza wizyta?

Jak odnaleźć siłę w sobie?
Przyjrzeć się rzeczywistości. Zobaczyć, że od dawna jesteś sama, że od dawna nie masz partnera, że ogarniasz wszystko to, co trzeba i jak trzeba. Boisz się wolności? Braku alkoholowego odoru wokół? Braku wrzasków i gnojenia Ciebie?

4 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-08 21:35:53)

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.
inacobylomitemalzenstwo napisał/a:

  Co zrobić aby odnaleźć siłę w sobie? Jak sobie pomóc? Jak uwierzyć w siebie?

Bardzo wiele kobiet w Twojej sytuacji odnalazło to o czym napisałaś w Al anon to darmowe grupy wsparcia samopomocowe, to nie sekta
z tym że mieszkania czy pieniędzy tam nie dostaniesz, dostaniesz jeżeli tylko chcesz wsparcie psychiczne,to możesz zrobić dla siebie zapisz się też na terapię poczekaj na nią, a do czasu przyjęcia na nią możesz uczestniczyć w mityngach Al anon ,i zorganizować sobie na spokojnie odejście od męża ,idź też do prawnika oraz zobacz w swojej okolicy jaką formę wsparcia materialnego prawnego możesz uzyskać od gminy na przykład.

Reszta to Twoje leki objaw współuzależnienia oraz racjonalizowanie ich zwykłe wymówki żeby zostać z mężem ze strachu i lęku przed zmianami.


mąż dostał szansę i ją marnuje zostając z nim zmarnujesz swoją szansę na udane szczęśliwe życie a jesteś bardzo młoda.
on niech śpi słodko ,nie wygląda na to że chce się dla siebie leczyć ani nawet dla Ciebie.

5 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-06-09 09:32:01)

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.
maku2 napisał/a:

A jak długo przed ślubem się znaliście, też taki był?

Znalismy sie 3 lata przed slubem. Wlansie taki nie byl. Jak go poznalam podobalo minsie ze traktuje ludzi z szacunkiem,ze jest taki zaradny i samodzielny. Do roku po slubie bylo dalej fajnie z czasem zaczelo sie psucna od roku jest tragicznie

Nie wiem moze brak mi odwagi zyciowej. Strach przed byciem sama....moze jestem glupia
Kredyt jest tylko na mnie ale na jego samochod... Wiem dalam sie wrobic

Wlasnie o to chyba chodzi. Nie chce wsparcia finansowego chce wsparciw psychologiczne.

6

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.
inacobylomitemalzenstwo napisał/a:

Chyba potrzebuje głupiego wsparcia typu „dasz radę”.
Zastanawiam się ile człowiek jest jeszcze w stanie wytrzymać swojej głupoty. Jestem ze swoim mężem ogólnie 6 lat. Moim największym marzeniem było po prostu posiadanie szczęśliwej rodziny. A dziś? Nic nie mam, albo i mam…nerwice i nie chęć do życia.  Mając 28 lat uważam, ze zmarnowałam sobie życie. Nie mamy dzieci bo ON zawsze uważał, że teraz nie bo nie mamy kasy, czasu pracy, a teraz po prostu zmienił zdanie na „bachory niszczą życie”.  Jest niewiele starszy ode mnie a w ogóle nie ma w sobie życia, wiecznie narzeka, że nie ma czasu i kasy, że każdemu to ktoś daje za darmo tylko on jest poszkodowany. Ne ma żadnych obowiązków w domu.  Od kąd jesteśmy małżeństwem nigdy nie zrobił obiadu, nigdy nie umył łazienki, nie odkurzył , nic bo jest zmęczony. Jego życie polega na narzekaniu, ubliżaniu innym i spaniu. Wstaje, idzie do pracy, wraca, drze ryja, ze chce zrobić obiad bo po co lepiej kupić kebaba (pomijam fakt jaki jest gruby przez to ) i dalej śpi, budzi się na umycie i dalej śpi no i praca. Najgorszym jego problemem jest nadużywanie alkoholu ostatnio, wysłałam go na terapie bo on uważa, że wypicie pół litra wódki na raz i kilkunastu piw to nie alkoholizm, ale zrezygnował bo jest za bardzo zajęty ….spaniem. Od kilku miesięcy wylicza mi każdy grosz, jakby to tylko on pracował, on nas utrzymywał, wszystkiego mi zakazuje, nie mogę sobie nawet kupić durnego owoca w sklepie czy mięsa na obiad, bo po co kupić 1 kg piersi z kurczaka skoro można kupić kebaba, według niego taniej. W nic się już nie mieści i chodzi w obrzydliwych obdartych gaciach. Mam już dosyć, ciągle mnie przeprasza, a ja znienawidziłam to słowo, bo ile można przepraszać? Kiedyś byłam dla niego „kochanie”, „skarbie”, dziś jestem: ułomem, upośledzona, debilka, poje*na. Zero szacunku. Od kilku miesięcy planuje odejście, ale cos mnie trzyma, co? Może strach przed nowym życiem, nie mam gdzie iść w razie problemów, nie mam rodziny, która mi pomoże, przeniosłam całe życie do tego mieszkania, a teraz musiałabym całe zabrać. Boję się też tego, ze nie utrzymam się sama finansowo, nie zarabiam dużo, a w moim mieście cena najtańszego wynajmu mieszkania to jakieś 80-90% mojej wypłaty, do tego dochodzą leki, które muszę co miesiąc brać  oraz jego kredyt, tego boję się bardzo – jak pozbyć się jego kredytu. Nie potrafię dłużej tak żyć, zaczynam nienawidzić każdy swój dzień, nie mogę na niego patrzeć, ciągle chodzę smutna, ale z drugiej strony – boję się. Chciałam iść kiedyś do psychologa, ale zrezygnowałam po tym jak okazało się, ze trzeba z rok czekać. Co zrobić aby odnaleźć siłę w sobie? Jak sobie pomóc? Jak uwierzyć w siebie?

Z twojego opisu wynika, że mąż cię nie szanuje a w dodatku bardzo mocno spoczął na laurach z jakiegoś powodu uważa, że nigdy go nie zostawisz i sobie pozwala na wiele. Myślę, że czas zacząć go wyprowadzać z błędu. Myślę, że dobrym sposobem jest wcześniejsze przygotowanie się wewnętrznie do podjęcia odpowiednich decyzji. Bardzo pomaga wyobrażanie sobie kilka razy dziennie jak mogłoby wyglądać twoje życie bez niego. Jak sobie mieszkasz sama w ciszy i spokoju, nawet w wynajętym pokoju ale bez tych wszystkich okropności. Sama podejmujesz decyzje, planujesz wydatki. Uwierz mi pół litra wódki kebab i kilkanaście piw mocno osłabia budżet. Bez takiego pasożyta spokojnie mogłabyś się zmieścić w swojej pensji. Nie jest to jakieś mocno przerażające, bo najważniejsze, że pracę masz a to już jest bardzo mocna podstawa. Zamiast mieszkania można poszukać pokoju lub wynająć z kimś wspólnie. Zmiany są zawsze trudne ale pomyśl, że nie masz nawet 30 lat jeszcze tyle życia przed sobą masz. Jest sens marnować to życie na takiego gbura? Sama najlepiej wiesz czy jest jakiś mikron szans że on się zmieni... jeśli nie to może warto jednak zaryzykować...

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Przykro się to czyta. Jednak, jeśli myślisz już o odejściu tzn., że to ten moment. Na pewno jesteś współuzależniona. Czy stawiasz mu granice, spokojnie, stanowcz i nie zmieniasz zdania. Otwarcie z nim przeprowadzilas kilka rozmów o tym co czujesz, jak to widzisz, jakie moga byc kobsekwencje waszych zachowań. Csy on jest tego świadomy. To tez ważne dla obojga. Kredyt na Ciebie, a jego samochód, oj dziewczyno... Może jesteś dzieckiem DDD lub DDA, stąd pewne Twoje zachowania. Ważne jest przede wszystkim żebyś zadbała o siebie. Usiadła sama ze sobą i pomyślała, czego chcesz i czego potrzebujesz. Jak siebie widzisz za 5, 10 lat. Kobiety często ludzą się, ze facet się zmieni, a w gruncie rzeczy on jest taki jaki jest. Jesli nie rozmawia na temat dzieci, przy blizszej okazji denerwuje się, brakuje mu empatii. Odejdź.
Szkoda, że nie mialam takiej wspierajacej osoby, w Twoim wieku. Tak, rozwiodłam się. Mąż też unikał rozmów o dziecku, badaniach. Wkolo doradzccy, spróbujcie, badzcie razem.
I co z tego... Była terapia, próby, za jakis czas on odmowil dalszej pracy nad sobą. Wkoncu przejrzałam na oczy. Odeszlam. Bylo strasznie, konfrontacja z rodziną, znajomymi, segregacja ludzi, kto zaakceptuje rozwodkę. Wiesz, nie żałuję. Uwazam, ze to byla bardzo dobra decyzja. Choć mentalnie, ogranizacyjnie i psychicznie trudna. Założyłam zeszyt, pisałam jak ma wygladam moj plan odejścia, czym mam się zająć zeby nie myśleć o tym trudnym czasie. Motywowalam się. Słuchałam muzyki relaksacyjnej, motywacji, afirmacji. Dużo czasu poświęciła m sobie samej. Przyjęłam też fakt, że piorytetem bedzie dla mnie terapia nawet raz w tygodniu. Nawet gdyby w portfetu mislo mi zostać do końca miesiąca 100zl. Udało się. Stanęła m na nogi. A los tak pokierowal moim zyciem, ze z kazdym miesiącem coś nowego i dobrego przychodzilo. Choc byly rozne momenty, jego manipulacji słownej, kontroli od ktorej nie mogłam się odciąć. Teraz jestem spokojna, radosna, promienna, sama. Co przyniesie los czas pokaże. Teraz wiem, że robilam wszystko co mogłam, ale do pracy w związku potrzebna jest dwójka.

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Jak w wieku 28 lat można pisać o zmarnowanym życiu....
Przecież wszystko przed Tobą.

P.S. Ten kredyt to kto brał i kiedy? Czy braliście wspólnie?

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.
zwyczajny gość napisał/a:

Jak w wieku 28 lat można pisać o zmarnowanym życiu....
Przecież wszystko przed Tobą.

P.S. Ten kredyt to kto brał i kiedy? Czy braliście wspólnie?

Ja na jego samochod

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.
jutromożeniebyć napisał/a:

Przykro się to czyta. Jednak, jeśli myślisz już o odejściu tzn., że to ten moment. Na pewno jesteś współuzależniona. Czy stawiasz mu granice, spokojnie, stanowcz i nie zmieniasz zdania. Otwarcie z nim przeprowadzilas kilka rozmów o tym co czujesz, jak to widzisz, jakie moga byc kobsekwencje waszych zachowań. Csy on jest tego świadomy. To tez ważne dla obojga. Kredyt na Ciebie, a jego samochód, oj dziewczyno... Może jesteś dzieckiem DDD lub DDA, stąd pewne Twoje zachowania. Ważne jest przede wszystkim żebyś zadbała o siebie. Usiadła sama ze sobą i pomyślała, czego chcesz i czego potrzebujesz. Jak siebie widzisz za 5, 10 lat. Kobiety często ludzą się, ze facet się zmieni, a w gruncie rzeczy on jest taki jaki jest. Jesli nie rozmawia na temat dzieci, przy blizszej okazji denerwuje się, brakuje mu empatii. Odejdź.
Szkoda, że nie mialam takiej wspierajacej osoby, w Twoim wieku. Tak, rozwiodłam się. Mąż też unikał rozmów o dziecku, badaniach. Wkolo doradzccy, spróbujcie, badzcie razem.
I co z tego... Była terapia, próby, za jakis czas on odmowil dalszej pracy nad sobą. Wkoncu przejrzałam na oczy. Odeszlam. Bylo strasznie, konfrontacja z rodziną, znajomymi, segregacja ludzi, kto zaakceptuje rozwodkę. Wiesz, nie żałuję. Uwazam, ze to byla bardzo dobra decyzja. Choć mentalnie, ogranizacyjnie i psychicznie trudna. Założyłam zeszyt, pisałam jak ma wygladam moj plan odejścia, czym mam się zająć zeby nie myśleć o tym trudnym czasie. Motywowalam się. Słuchałam muzyki relaksacyjnej, motywacji, afirmacji. Dużo czasu poświęciła m sobie samej. Przyjęłam też fakt, że piorytetem bedzie dla mnie terapia nawet raz w tygodniu. Nawet gdyby w portfetu mislo mi zostać do końca miesiąca 100zl. Udało się. Stanęła m na nogi. A los tak pokierowal moim zyciem, ze z kazdym miesiącem coś nowego i dobrego przychodzilo. Choc byly rozne momenty, jego manipulacji słownej, kontroli od ktorej nie mogłam się odciąć. Teraz jestem spokojna, radosna, promienna, sama. Co przyniesie los czas pokaże. Teraz wiem, że robilam wszystko co mogłam, ale do pracy w związku potrzebna jest dwójka.

Bardzo dziekuje ci za ten tekst. Jak bylismy na terapi uzaleznien dla niego i pani powiedziala czy chcialabym skorzystac z pomocy on wydarl sie ze mi nie potrzebna

11

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Jesteś jeszcze młoda i masz wiele możliwości!
Co do mieszkania to wynajmij pokój. Ja w twoim wieku tak mieszkałam. Najwyżej ograniczysz ilość rzeczy ale będziesz mieć spokój.
Siłę do odejścia może dać ci złość.
Ja też wiedziałam, że nie mam domu gdzie mogę wrócić. Skup się na zbudowaniu niezałeżności

12 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2021-06-09 08:39:48)

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

A kto jest zapisany w dokumentach auta jako właściciel?
I kiedy było kupione?
Po rozwodzie jest podział majątku a także kredytu.

13

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.
Kleoma napisał/a:

A kto jest zapisany w dokumentach auta jako właściciel?
I kiedy było kupione?
Po rozwodzie jest podział majątku a także kredytu.

Kredyt nie podlega podziałowi. Jeżeli był na 2 osoby, to nawet po rozwodzie muszą płacić solidarnie. Banku nie obchodzi rozwód...

14

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Gdy mi sie skonczylo drugie malzenstwo, to tez sie zastanawialam, czy sobie poradze i czy mi na wszystko starczy. A tymczsem sama sobie swietnie radze, zalapalam dobra prace i mam nadzieje na kupno domu dla siebie w przyszlym roku, tylko dla mnie i dla psa.
Odwagi, kobieto. Bycie silnym to czasami jedyny wybor, jaki w zyciu mamy. Ja mam w zyciu swiety spokoj od dwoch eks-mezow, dla ktorych nie znaczylam absolutnie nic. I w ogole mi ich nie brakuje, anie jednego, ani drugiego.
Nie ma sensu byc z kims, kto Cie nie szanuje. Szkoda w zyciu na to czasu.

15

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Świetnie, że tak sobie dobrze poradziłaś. Brawo!

16

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

To, że twój mąż dużo śpi i wracając do domu drze ryja przypomniało mi moją mamę. U niej powodem takiego zachowania była cukrzyca. Piła w pracy słodkie napoje potem przez parę godzin nic nie jadła i jej poziom cukru spadał i jak była już w domu po prostu była na wszystko zła. Teraz już jest na emeryturze więc ma dużo mniej stresu, od wielu lat regularnie przyjmuje leki na cukrzycę i jest zupełnie innym człowiekiem dużo mniej krzyczy.

Dlatego radzę wyślij męża na badanie cukru i potem ewentualnie pilnuj aby brał leki regularnie.

17

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Twój mąż jest po prostu chamem i leniwcem, raczej nie licz na wielkie zmiany u niego, czy cuda. Nie wiem co takiego miałoby go wstrząsnąć, żeby było dobrze w związku, bo jemu jest super.
A tak powiedz szczerze sama sobie :nie żal Ci życia z takim człowiekiem, nie szkoda zdrowia, pieniędzy, czasu który w ten nieudany związek wkładasz. Jesteś młoda, a gdzie Twoja radość życia? Pomyśl o sobie i czy to ten sam człowiek, co kiedyś, czy takiemu oddałabyś znowu serce?

18

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Kochana przed Tobą całe życie.
Odejdź, znajdziesz innego faceta z szacunkiem do Ciebie, na dzieci masz czas a zajdziesz szybciej z ciążę z nowo poznanym facetem, gdzie będzie miłość, pożądanie i nie będziecir się mogli od siebie odkleić. Ja sama mam 31 lat i jestem w pierwszej ciąży, z nim życia sobie nie ulozysz. Zacznij działać no inaczej naprawdę będzie za późno.

Odp: Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Nie wiem co ze mna nie tak ze ciagle sie mieszam gubie... Ciagle sie czegos boje sad
Wszystko mnie juz denerwuje

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kiedy największe marzenie stało się największym koszmarem?.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024