witajcie, opiszę moj problem..
Tesciowa jest osoba apodyktyczną i władczą z mojego punktu widzenia, w rodzinie ona rządzi, ma 75 lat i schorowanego meza w wieku 80 lat i 3 dzieci. Jej jeden syn oraz corka mieszkaja za miastem i maja swoje rodziny, ja z mezem niestety mieszkamy najblizej i nie mamy jeszcze dzieci ani ślubu, tesciowa bardzo dlugo mieszkala z dziecmi które pozno urodziła, wszyscy wyprowadzili sie od niej dopiero po 30. Jej charatker jest taki że jak cos sobie wymysli to tak ma byc, i nie moze to czekac. Moj chlopak zrobil sie od niedawna po moim marudzeniu do niej asertywny gdyz nieraz jej tlumaczyl ze czas odciac pepowine, przestal tez do niej tyle dzwonic. Niby probuje jej tlumaczyc ale ona jak grochem o sciane. Do tego jest bardzo marudna, ciagle narzeka, nie ma w niej ciepla i serdecznosci, czuc chlod, moze dlatego że straciła 40 lat temu jeszcze jedno dziecko, do tego zyje zyciem dzieci i nie ma swojego życia ani pasji. Jedynym jej bzikiem jest trawa na dzialce, ile to sie nasluchalam dialogow monologow na temat trawy, trawa i dzialka to w jej rodzinie swietosc, gdy tylko przychodzi wiosna lato rozmawia sie tylko o tym w kolko przez kilka miesiecy. Działka to w tej rodzinie jest na podium co mnie śmieszyło od początku. Niedobrze sie robi od tego waskiego ograniczonego małostkowego myslenia. W dodatku tesciowa ciagle mowi jaka to jest schorowana, jak ja wszystko boli, ze nie po to wychowywala dzieci 30 lat tezby teraz sama wszystko robic, ewidentnie uznala ze dzieci sa dla niej na starosc aby ja we wszystkim wyreczac. I w ten oto sposób cała rodzina jest terroryzowana działką i koniecznością pomocy na działce, co chwile jest trawa do koszenia albo coś do wyciecia, nie ma miesiaca aby nie było jej pomysłu odnośnie działki. Ponadto to trochę osoba leniwa pod wzgledem myslenia, nie probuje sama rozwiazac problemu tylko dzwoni od razu do mojego TZ bo niby mieszkamy najblizej. mam powoli tego dosc, niedlugo slub a ja mam powazne watpliwosci czy wchodzic w taka rodzine Lista problemow sie nie konczy, nie ma tygodnia zeby nie dzwonila z jakas prosba do meza, ona w ogole ma pretensje ze nie interesujemy sie dzialka, ze sie nie angazujemy. Dla niej pomoc raz kiedyś to za mało, chciałaby chyba żeby było jak dawniej gdy wszystkie dzieci miała pod sobą i żyli działeczką. Wystarczy ze nie dzwonimy kilka dni i juz pije czemu sie nie odzywamy, ze ona musi sie do nas pierwsza odezwac, jestem tym troche zmeczona, czuje ciezar jej osoby w naszym zyciu. Mimo ze maz jezdzi kosi trawe regularnie to i tak sa narzekania że robi za mało. Każda wizyta zwiazana jest z narzekaniem na działkę i ile tam jest roboty. Ponadto moj facet ile by nie pomagal ciagle slyszy ze za malo, ze to ze tamto, ciagle jest niezadowolona i ciagle cos chce, i ciagle ma o cos zal. Nie przepadam po prostu za nią, nie wiem jak to rozwiazać, czuję czasem ze jedyne rozwiazanie to wyprowadzka. Probuje rozmawiac ze swoim facetem ale on jest miedzy mlotem a kowadlem. Ma 36 lat i jest nadal posluszny matce, niby to ograniczyl itp ale ciagle wisi cos w powietrzu, jakby nie do konca tesciowa sie z tym pogodzila
1 2021-05-23 11:19:56 Ostatnio edytowany przez cukinia2017 (2021-05-23 11:21:24)
witajcie, opiszę moj problem..
Tesciowa jest osoba apodyktyczną i władczą z mojego punktu widzenia, w rodzinie ona rządzi, ma 75 lat i schorowanego meza w wieku 80 lat i 3 dzieci. Jej jeden syn oraz corka mieszkaja za miastem i maja swoje rodziny, ja z mezem niestety mieszkamy najblizej i nie mamy jeszcze dzieci ani ślubu, tesciowa bardzo dlugo mieszkala z dziecmi które pozno urodziła, wszyscy wyprowadzili sie od niej dopiero po 30. Jej charatker jest taki że jak cos sobie wymysli to tak ma byc, i nie moze to czekac. Moj chlopak zrobil sie od niedawna po moim marudzeniu do niej asertywny gdyz nieraz jej tlumaczyl ze czas odciac pepowine, przestal tez do niej tyle dzwonic. Niby probuje jej tlumaczyc ale ona jak grochem o sciane. Do tego jest bardzo marudna, ciagle narzeka, nie ma w niej ciepla i serdecznosci, czuc chlod, moze dlatego że straciła 40 lat temu jeszcze jedno dziecko, do tego zyje zyciem dzieci i nie ma swojego życia ani pasji. Jedynym jej bzikiem jest trawa na dzialce, ile to sie nasluchalam dialogow monologow na temat trawy, trawa i dzialka to w jej rodzinie swietosc, gdy tylko przychodzi wiosna lato rozmawia sie tylko o tym w kolko przez kilka miesiecy. Działka to w tej rodzinie jest na podium co mnie śmieszyło od początku. Niedobrze sie robi od tego waskiego ograniczonego małostkowego myslenia. W dodatku tesciowa ciagle mowi jaka to jest schorowana, jak ja wszystko boli, ze nie po to wychowywala dzieci 30 lat tezby teraz sama wszystko robic, ewidentnie uznala ze dzieci sa dla niej na starosc aby ja we wszystkim wyreczac. I w ten oto sposób cała rodzina jest terroryzowana działką i koniecznością pomocy na działce, co chwile jest trawa do koszenia albo coś do wyciecia, nie ma miesiaca aby nie było jej pomysłu odnośnie działki. Ponadto to trochę osoba leniwa pod wzgledem myslenia, nie probuje sama rozwiazac problemu tylko dzwoni od razu do mojego TZ bo niby mieszkamy najblizej. mam powoli tego dosc, niedlugo slub a ja mam powazne watpliwosci czy wchodzic w taka rodzine Lista problemow sie nie konczy, nie ma tygodnia zeby nie dzwonila z jakas prosba do meza, ona w ogole ma pretensje ze nie interesujemy sie dzialka, ze sie nie angazujemy. Dla niej pomoc raz kiedyś to za mało, chciałaby chyba żeby było jak dawniej gdy wszystkie dzieci miała pod sobą i żyli działeczką. Wystarczy ze nie dzwonimy kilka dni i juz pije czemu sie nie odzywamy, ze ona musi sie do nas pierwsza odezwac, jestem tym troche zmeczona, czuje ciezar jej osoby w naszym zyciu. Mimo ze maz jezdzi kosi trawe regularnie to i tak sa narzekania że robi za mało. Każda wizyta zwiazana jest z narzekaniem na działkę i ile tam jest roboty. Ponadto moj facet ile by nie pomagal ciagle slyszy ze za malo, ze to ze tamto, ciagle jest niezadowolona i ciagle cos chce, i ciagle ma o cos zal. Nie przepadam po prostu za nią, nie wiem jak to rozwiazać, czuję czasem ze jedyne rozwiazanie to wyprowadzka. Probuje rozmawiac ze swoim facetem ale on jest miedzy mlotem a kowadlem. Ma 36 lat i jest nadal posluszny matce, niby to ograniczyl itp ale ciagle wisi cos w powietrzu, jakby nie do konca tesciowa sie z tym pogodzila
Ta działka to jest przy domu teściowej czy gdzieś dalej?
niestety dalej, na przeciwnym końcu miasta, tesciowa nie ma prawa jazdy i obarcza wszystkich co chwila zadaniami przewiezc / wywiezc
4 2021-05-23 11:48:47 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-05-23 11:50:14)
Trudna sprawa, bo teściowa ma 75 lat i schorowanego 80- letniego teścia pod opieką, więc jak chcecie się od niej odciąć zupełnie? Zostawić ją z tym bałaganem zupełnie samą, bo nie jest mistrzynią konwersacji?
75 lat to wiek, gdy zaczyna się poważna starość, zaczynają się problemy emocjonalne, poznawcze i ogólnie zdrowotne, nie jestem pewna czy teściowa w calości odpowiada za to, że marudzi wciąż o działce, jeśli całe zycie to była jej jedyna rozrywka i ucieczka od codzienności.
Wszyscy kiedyś będziemy starzy, schorowani, marudni i nieciekawi dla młodych.
Może można jej jakoś pomóc? Wynająć kogoś, aby jej pomógl kilka godzin w tygodniu z tym trawnikiem jeśli to dla niejto takie ważne. Można jej też zorganizować jakąś pomoc w sprawie teścia, są opiekunki społeczne czy jak to się w Polsce nazywa. Zadzwonić do niej częściej choć na chwilę, aby nie czuła się zupełnie odepchnięta na boczny tor też chyba nie przekracza waszych możliwości. Nie będą oboje z teściem żyli setek lat, to powoli już dla nich ostatnia prosta i warto sprawić by czuli się w miarę dobrze w tym czasie.
5 2021-05-23 11:49:44 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-23 11:57:23)
A Tobie co do tego?
Nie możesz im zostawić tych spraw?.
Nie zauważasz że tak samo chcesz rządzić i się we wszystko wtrącać.?
Co to znaczy: że Ty z mężem nie macie jeszcze ślubu ani dzieci? Bo to zdanie niezrozumiałe jest. To masz męża czy chłopaka?
Rozumiem że stanęłaś z nią do konkursu na mamusię i przegrywasz.
Nie wiem czy to właściwy dział dla takiego tematu.
A Tobie co do tego?
Nie możesz im zostawić tych spraw?.
Nie zauważasz że tak samo chcesz rządzić i się we wszystko wtrącać.?Co to znaczy: że Ty z mężem nie macie jeszcze ślubu ani dzieci? Bo to zdanie niezrozumiałe jest.
ciężko to zostawić, za każdym razem słuchając jej marudzenia w stronę mojego faceta, siedzialam parę lat cicho ale wiesz jak jest w końcu człowiek wybucha.. ona oczekuje ze bedziemy żyć razem z nią tą działką, a my mamy swoje życie, czuję jej ducha na plecach, rozumiem ze nie da sie całkiem odciąć ale jest to trudne życie obok takiej osoby
Trudna sprawa, bo teściowa ma 75 lat i schorowanego 80- letniego teścia pod opieką, więc jak chcecie się od niej odciąć zupełnie? Zostawić ją z tym bałaganem zupełnie samą, bo nie jest mistrzynią konwersacji?
75 lat to wiek, gdy zaczyna się poważna starość, zaczynają się problemy emocjonalne, poznawcze i ogólnie zdrowotne, nie jestem pewna czy teściowa w calości odpowiada za to, że marudzi wciąż o działce, jeśli całe zycie to była jej jedyna rozrywka i ucieczka od codzienności.
Wszyscy kiedyś będziemy starzy, schorowani, marudni i nieciekawi dla młodych.
Może można jej jakoś pomóc? Wynająć kogoś, aby jej pomógl kilka godzin w tygodniu z tym trawnikiem jeśli to dla niejto takie ważne. Można jej też zorganizować jakąś pomoc w sprawie teścia, są opiekunki społeczne czy jak to się w Polsce nazywa. Zadzwonić do niej częściej choć na chwilę, aby nie czuła się zupełnie odepchnięta na boczny tor też chyba nie przekracza waszych możliwości. Nie będą oboje z teściem żyli setek lat, to powoli już dla nich ostatnia prosta i warto sprawić by czuli się w miarę dobrze w tym czasie.
dzwonimy, ja tez dzownie ale ciagle za mało dla niej
Trudna sprawa, bo teściowa ma 75 lat i schorowanego 80- letniego teścia pod opieką, więc jak chcecie się od niej odciąć zupełnie? Zostawić ją z tym bałaganem zupełnie samą, bo nie jest mistrzynią konwersacji?
75 lat to wiek, gdy zaczyna się poważna starość, zaczynają się problemy emocjonalne, poznawcze i ogólnie zdrowotne, nie jestem pewna czy teściowa w calości odpowiada za to, że marudzi wciąż o działce, jeśli całe zycie to była jej jedyna rozrywka i ucieczka od codzienności.
Wszyscy kiedyś będziemy starzy, schorowani, marudni i nieciekawi dla młodych.
Może można jej jakoś pomóc? Wynająć kogoś, aby jej pomógl kilka godzin w tygodniu z tym trawnikiem jeśli to dla niejto takie ważne. Można jej też zorganizować jakąś pomoc w sprawie teścia, są opiekunki społeczne czy jak to się w Polsce nazywa. Zadzwonić do niej częściej choć na chwilę, aby nie czuła się zupełnie odepchnięta na boczny tor też chyba nie przekracza waszych możliwości. Nie będą oboje z teściem żyli setek lat, to powoli już dla nich ostatnia prosta i warto sprawić by czuli się w miarę dobrze w tym czasie.
moja babcia ma 85 lat i mieszka sama w wielkim domu ogrodzie dziesiec razy wiekszym od tej dzialki tesciowej i nigdy nie slyszałam takiego narzekania i marudzenia, wiec to nie kwestia wieku a charakteru
Autorko pokazałaś klasycznie jednym palcem na teściową a trzema na siebie.
Jeszcze 5-10 lat a teściowa umrze - gorzej że Ty swoją postawą zatrujesz życie swojemu "towarzyszowi" i relacje z matką ,myślisz o zerwaniu to jest szantaż,jesteś zaborcza.
Autorko pokazałaś klasycznie jednym palcem na teściową a trzema na siebie.
Jeszcze 5-10 lat a teściowa umrze - gorzej że Ty swoją postawą zatrujesz życie swojemu "towarzyszowi" i relacje z matką ,myślisz o zerwaniu to jest szantaż,jesteś zaborcza.
dziękuję za opinię ale moim zdaniem zaborcza jest własnie tesciowa, nie rozumiem ze syn załozy wlasna rodzine i ma swoje gniazdo, ona sie zachowuje jakby sie nic nie zmienilo
11 2021-05-23 12:06:04 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-05-23 12:07:26)
Na starość wyostrzaja się cechy charakteru A nie że wszyscy są upierdliwi o marudni. Nieprawda.
Znam pogodnych 90 latkow.
Autorko powiedz przyszłej teściowej że sobie nie życzysz narzekania od niej na swojego faceta. To raz. I to ostro powiedz by dotarło.
A jemu powiedz że ma pewne sprawy konsultować z z Tobą jako partnerką A pewne zostaw jemu. Ustalcie to razem. Wpiszcie i niech się tego trzyma.
Z jego matka w konfliktu nie wchodź. I nie zamieniaj się sama w konfliktową babę bobo tak nie wygrasz a związek Ci się posypie.
Ogranicz kontakty do minimum
Z nim ustal i od niego wymagaj bez zrzędzenia.
I zawsze masz czas się zastanowić jeszcze czy to właściwy partner.
Na starość wyostrzaja się cechy charakteru A nie że wszyscy są upierdliwi o marudni. Nieprawda.
Znam pogodnych 90 latkow.
Autorko powiedz przyszłej teściowej że sobie nie życzysz narzekania od niej na swojego faceta. To raz. I to ostro powiedz by dotarło.
A jemu powiedz że ma pewne sprawy konsultować z z Tobą jako partnerką A pewne zostaw jemu. Ustalcie to razem. Wpiszcie i niech się tego trzyma.
Z jego matka w konfliktu nie wchodź. I nie zamieniaj się sama w konfliktową babę bobo tak nie wygrasz a związek Ci się posypie.
Ogranicz kontakty do minimum
Z nim ustal i od niego wymagaj bez zrzędzenia.
I zawsze masz czas się zastanowić jeszcze czy to właściwy partner.
dzieki za konstruktywną odpowiedź,
13 2021-05-23 19:39:34 Ostatnio edytowany przez SaraS (2021-05-23 19:40:25)
Ja myślę tak: nie możesz niczego od teściowej wymagać (łącznie ze zmianą zachowania), ale i ona nie może od Ciebie. To przecież człowiek jak każdy inny. Jeśli będzie Cię dobrze traktować, będziecie miały dobre relacje i - przede wszystkim - jeśli będziesz miała ochotę, podtrzymuj kontakt, pomóż. Jeśli nie - możesz się odciąć. Żadne tam "mało życia jej zostało, trzeba" - nie trzeba, nie, jeśli to sprawia, że Tobie jest gorzej.
Ale, jak napisałam, Ty też nie możesz od niej niczego wymagać. Jeśli ona chce prosić dzieci o pomoc, to ma do tego prawo i nie musi zwracać przy tym uwagi na Ciebie. Ty nie musisz w tym brać udziału, a od ustalenia tego, jak będą wyglądały sprawy między nią a Twoim mężem, jest Twój mąż. Ty tylko możesz zwracać uwagę na to, czy nie wpływa to negatywnie na Wasz związek (typu: mąż każdą wolną chwilę spędza, pomagając matce, zmienia Wasze plany, bo ona czegoś chce itd.) - na to się godzić nie powinnaś.
Swoją drogą, domyślam się, że to niewykonalne, skoro teściowa tak kocha działkę, ale skoro jest w takim wieku, że nie może się nią sama zająć ani nawet sama do niej dostać, to najlepiej pewnie byłoby się działki pozbyć. Trochę to egoistyczne: mieć hobby, do którego angażować trzeba wszystkich wokół.
Ja myślę tak: nie możesz niczego od teściowej wymagać (łącznie ze zmianą zachowania), ale i ona nie może od Ciebie. To przecież człowiek jak każdy inny. Jeśli będzie Cię dobrze traktować, będziecie miały dobre relacje i - przede wszystkim - jeśli będziesz miała ochotę, podtrzymuj kontakt, pomóż. Jeśli nie - możesz się odciąć. Żadne tam "mało życia jej zostało, trzeba" - nie trzeba, nie, jeśli to sprawia, że Tobie jest gorzej.
ł
Właśnie to, że chodzi o ludzi starych jest bardzo ważne. Jest jeszcze schorowany teść którym 75 letnia kobieta się zajmuje, a to może przekraczać jej siły. Autorka może sobie nie uskuteczniać relacji towarzyskich z nimi jak jej to n ie pasuje, ale nie może zabraniać partnerowi pomagania swoim rodzicom. To tylko sprawy między nim i jego rodzicami, on będzie żył ze świadomością że wypiął się na nich w ostatnich latach ich życia. Nie każdy jest tak wyzuty z empatii, że będzie to traktował lekko. To może bardzo zaciązyć na relacji autorki z partnerem, więc wymaga delikatności i sposobu, a nie twardego stawiania warunków. Można działki się pozbyć, ale można też coś wymyślić aby wilk był syty i owca cała. Nie zawsze trzeba zrywać kontakty i stawiać wszystko na ostrzu noża, bo to najprostrze rozwiązanie, tylko nie zawsze się sprawdza.
Póki co nie mieszkają razem, teściowa w garnki nie zagląda, a jedyną jej przewiną jest że marudzi o działce. Aha! Jeszcze jest niezadowolona gdy kilka dni do niej nie dzwonią.
Sprawa ten nieszczęśnej działki powinna kiedyś być przedyskutowana przez całą rodzinę, wszystkie dzieci powinny się wypowiedzieć, bo może komuś akurat np. odpowiada taki układ, że będzie się działką zajmował i ją po prostu dostanie na własność. Może można znaleźć inne rozwiązanie, coś, o czym tutaj nam nawet do glowy nie przyjdzie. Wykreślenie rodziny z kalendarza i książki telefonicznej to zawsze ostateczność i stawianie twardych warunków "albo, albo" partnerowi także.
Przepraszam, ale rozbawiła mnie ta trawa, wiem, że Tobie nie jest do śmiechu.
Teściowa moim zdaniem zachowuje się egoistycznie, trzymając działkę, o którą sama nie jest w stanie zadbać i absorbując nią dzieci, głównie Twojego partnera. Gdyby to był ogród przy domu to jeszcze rozumiem, ale działkę w takiej sytuacji się po prostu sprzedaje albo oddaje chętnemu.
No cóż, pewno jest do niej bardzo przywiązana. Przydałaby się szczera rozmowa partnera z mamą. Tylko że to powinno wyjść od niego.
Salomonko, toteż ja w dalszej części swojego komentarza napisałam, że mąż jest od ustalenia zasad swojej relacji z matką. I że autorkę powinno interesować to, czy jej związek na tym nie cierpi, gdyby zdarzyło mu się przesadzać.
Natomiast wciąż podtrzymuję, że wiek teściowej nie ma znaczenia. Przecież ona może żyć jeszcze 15 lat - przez ten czas wszyscy muszą spełniać jej zachcianki? Tylko dlatego, że autorka jest młodsza, musi się dostosować? Niezależnie od wieku nikt nie ma prawa narzucać czegoś innym.
Tak, jak napisała mallwusia, uważam to za egoistyczne: ona chce mieć działkę, ale nie jest w stanie sama o nią zadbać ani nawet do niej dojechać, więc wszyscy mają to robić za nią, żeby jej było dobrze. No nie. Przecież to nie jest coś obiektywnie ważnego, np. związanego ze zdrowiem. To zwykłe widzimisię. A nie istnieje żaden powód, dla którego to, czego chce teściowa, miałoby być ważniejsze od tego, czego chce autorka czy dzieci teściowej.
I już tak na marginesie: gdyby teściowa naprawdę chciała, to ogarniałaby tę działkę we własnym zakresie. Mam dziadków starszych od niej o 10 lat, babcia bez prawa jazdy. Jak nie ma dziadka, to dzwoni po taksówkę. Jak nie chcą myć okien, to znaleźli sobie panią-od-mycia-okien. Jak ostatnio wymieniali meble w kuchni i pytałam, czy im pomóc, to stwierdzili, że mogę co najwyżej wynieść z chłopakiem stare na śmietnik w dzień odbioru, bo zamówili też wniesienie i montaż. Naprawdę, jeśli jest się względnie sprawnym, to można sobie radzić samemu, jeśli się chce. Teściowa też by zapewne była w stanie znaleźć kogoś do koszenia trawnika, o zamówieniu taksówki nie wspominając. No ale jeśli ktoś uważa, że tylko jego zachcianki się liczą, to jest jak jest.
Ja Cię doskonale rozumiem.
Też do niedawna tak miałam. Tesciowa prawie 70 lat. Wiecznie było mało. Bo inne dzieci są u niej codziennie, a my ewentualnie raz w tygodniu. My to jeszcze musieliśmy wiecznie pomagać finansowo, gdzieś to już opisywałam. Postawiłam sprawę jasno. I mam spokój.
Jesteśmy dorośli i mamy prawo decydować o sobie. Bo co innego pomoc, a co innego wieczne jeczenie. Jeżeli Tesciowa nie daje rady z działką to po co w ogóle ja posiada?
Ja Cię doskonale rozumiem.
Też do niedawna tak miałam. Tesciowa prawie 70 lat. Wiecznie było mało. Bo inne dzieci są u niej codziennie, a my ewentualnie raz w tygodniu. My to jeszcze musieliśmy wiecznie pomagać finansowo, gdzieś to już opisywałam. Postawiłam sprawę jasno. I mam spokój.
Jesteśmy dorośli i mamy prawo decydować o sobie. Bo co innego pomoc, a co innego wieczne jeczenie. Jeżeli Tesciowa nie daje rady z działką to po co w ogóle ja posiada?
bo cale zycie ja miala i nie wyobraza sobie zyc bez dzialki i kisic sie na 5 pietrze w bloku cale lato, ale tu jest problem, bo bez auta nic nie zawiezie, a z taksowek korzystac nie chce, trawy sama kosic tez nie zamierza, etc itp