WendyW napisał/a:Hej Loka:) a Ty jak poznałaś swojego faceta? Widziałam Twoje wpisy gdzieś, że zanosi się na biała suknie. Gratuluję
Średni jest łóżku-egoista, ale myślałam, ze nie będzie to miało dla mnie znaczenia jak będzie po prostu kandydatem na faceta.
Nie mam, więszkość jest sparowana a ci którzy zostają na wolności, to znamy się od lat i faktycznie nie bez powodu są sami. Okropne to ale tak jest.
Ale krążą legendy, że ludzie się poznają na Tinderze i żyją długo i szczęśliwie
Dziękuję!:)
Poznaliśmy się na jednym portalu ogłoszeniowym, ale to było tak, że ja już na portalach wtedy trochę byłam, na kilku, chodziłam na spotkania i właśnie zwykle kończyło się po jednym spotkaniu albo faceci zainteresowani mną nie interesowali mnie zupełnie, albo łapałam ich na tym, że angażują się w pisanie ze mną i 10 innymi dziewczynami, co kończyło się na tym, że nie byli w stanie wybrać, czy chcą cokolwiek budować. Ja to porównuję do marketu, zawsze znajdziesz na półce lepszy produkt. Dlatego moim zdaniem portale nie wypalają, bo pierwsze spotkanie jest zapoznawcze i to za wcześnie, żeby deklarować sobie cokolwiek, a jednocześnie tam jest tylu ludzi, że wiesz, że zadeklarujesz się, a za chwilę możesz spotkać kogoś lepszego. Ciężko wyłapać, kiedy jest ten moment, że obie strony mogą usunąć konta.
Dorzucę do tego fakt, że spotkałam masę erotomanów gawędziarzy, robiłam mój eksperyment polegający na tym, że jak taki mi opisywał, co by to ze mną nie robił, to pisałam, ok, daj numer, przyjadę wieczorem
i nagle faceci się przestawali odzywać na jeden dzień, a kolejnego zaczynali tyradę od nowa.
Zaliczyłam dwa związki z portali (ten jest trzeci) - w jednym wypadku facet po 3 miesiącach chciał się oświadczyć, a potem zaczął mnie zdradzać, w drugim wypadku facet po miesiącu powiedział, że tęskni za swoją byłą.
No i ja już byłam tym tak potwornie zmęczona, że nie liczyłam na nic. Jak zaczęłam pisać z moim to nie nastawiałam się zupełnie na nic, jeszcze na dodatek zaczęliśmy ze sobą pisać w wakacje, jego nie było w mieście, ja potem wyjeżdżałam na 3 tygodnie i nie miałam czasu na pisanie, więc nie wróżyłam temu jakichś wielkich sukcesów. Trochę pisaliśmy, narzekaliśmy na życie, nie były to zupełnie takie rozmowy jak na poznawanie się na portalu. Ja już wtedy nie pisałam z nikim innym, bo nie widziałam sensu, byłam pogodzona z tym, że nikogo nie będzie, ogarniałam sobie solo wakacje itd.
Spotkaliśmy się po 2 miesiącach od kiedy zaczęliśmy pisać i to było najgorsze pierwsze spotkanie ever, więc tym bardziej nie spodziewałam się wielkiego szału. Ale potem spotkaliśmy się drugi raz (dopiero po ponad miesiącu), a potem jakoś tak okazało się, że studiujemy w jednym budynku i zaczęliśmy chodzić na kawę, w międzyczasie przez to, że pisaliśmy sporo i gadaliśmy sporo, to stworzyło się trochę punktów stycznych między nami, więc nie traktowaliśmy spotkań jako wypytywanie się typowe dla spotkań z portali.
Ale ze spotkań na luzie w budowanie relacji przeszliśmy dopiero po kolejnych kilku miesiącach, łącznie to było pół roku od kiedy się poznaliśmy przez portal. Więc trochę nam to zajęło i myślę, że gdybyśmy na tym portalu siedzieli i gdybyśmy mieli jeszcze fazę na spotykanie i pisanie z innymi, to nie mielibyśmy tego czasu dla siebie i by to w końcu nie zagrało.
A co do tindera, to przyjaciel mojego poznał tam rok temu dziewczynę i są razem i dobrze im ze sobą
zdarza sie.
O znajomych to chodziło mi o poznawanie znajomych znajomych, rozszerzenie sobie grona ludzi, z którymi się poznajesz 