A gdyby tak... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 33 ]

1 Ostatnio edytowany przez Galerida cristata (2021-03-23 18:43:04)

Temat: A gdyby tak...

Cześć i czołem, pomidorowa z makaronem! wink



Mam do Was dwa pytania, bo jestem bardzo ciekawa Waszych na nie odpowiedzi smile

Ale najpierw, proszę, wyobraźcie sobie, że nastąpiła "ERA POSTINTERNETU"... ( Internet skończył swoje nieodnawialne zasoby wink

1. Na co przeznaczalibyście, swój codzienny czas, który do tej pory związany był z Waszym życiem wirtualnym ( oczywiście, mam na myśli czas wolny, nie służbowy wink) ??

2. Jak Waszym zdaniem, wyglądałyby teraz relacje międzyludzkie, czy miałyby w sobie pierwiastek z "ERY PREINTERNETU"??

Liczę na Wasze odpowiedzi smile

Jest tu kto?? wink

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: A gdyby tak...

1. na ogladanie filmów analogowych, czytanie, pisanie itd.
2. szwendanie sie gdziekolwiek, najczesciej w samotnosci bo tak sie najlepiej czuje, ale od czasu do czasu pomiedzy ludzmi, bo tego tez czasami potrzeba.
Jakies zaskoczenie?

3 Ostatnio edytowany przez Belzebiusz (2021-03-24 00:41:00)

Odp: A gdyby tak...

A czy można prosić o doprecyzowanie zjawiska

Galerida cristata napisał/a:

Internet skończył swoje nieodnawialne zasoby wink

ponieważ mi tu coś semantycznie nie pasuje?
Bo jeśli masz na myśli to, że internet przestałby po prostu istnieć to.... ekhm... cóż, konsekwencje nie zawarłyby się w braku google'a, fejsa czy youtuba, tylko miałyby dość mocno społeczno-gospodarczo-polityczno-militarne przejawy o charakterze globalnym. I pokuszę się tu o stwierdzenie, że wesoło raczej by nie było.

4

Odp: A gdyby tak...

Ale dlaczego mamy wracac do gorszego? To tak jakby kyos chciał żyć bez prądu i pytał się jakby to było???

5

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

1. Na co przeznaczalibyście, swój codzienny czas, który do tej pory związany był z Waszym życiem wirtualnym ( oczywiście, mam na myśli czas wolny, nie służbowy wink) ??

Na to, na co mi go brakuje, częściowo przez te wszystkie pożeracze, które na dobrą sprawę poza "byciem poinformowaną" niewiele w moje życie wnoszą, a jednak trudno się bez nich obejść. Przy czym zupełnie nie mam tu na myśli social mediów, bo te mnie raczej nie wciągają, ale ogromną ilość docierających zewsząd informacji, filmów, poradników.
Dla mnie dobrym sprawdzianem są wakacje, kiedy wyłączam telefon, laptop i zupełnie nie czuję ich braku, za to skupiam się na tym, co jest tu i teraz, chłonąc to wszystkimi zmysłami.

Galerida cristata napisał/a:

2. Jak Waszym zdaniem, wyglądałyby teraz relacje międzyludzkie, czy miałyby w sobie pierwiastek z "ERY PREINTERNETU"??

Jak by wyglądały? Być może wreszcie wróciłyby do normalności, kiedy ludzie naprawdę ze sobą byli, spotykali się, rozmawiali, a co dziś wolą "załatwiać" za pośrednictwem komunikatorów. Owszem, tak jest szybciej, ale czy aby na pewno lepiej? Dziś relacje stały się bardziej powierzchowne, nastawione na mnóstwo przekazu, ale posiadają relatywnie niewielką wartość. O tym, że ludzie czują się coraz bardziej samotni, nawet nie wspomnę.
Podam prosty przykład: te wszystkie życzenia składane tylko dlatego, że Facebook o nich przypomniał - jaką one mogą mieć wartość? Albo dziesiątki, czasem setki znajomych, o których niektórzy wiedzą czasem tylko tyle, że kiedyś gdzieś ich drogi przez chwilę się skrzyżowały, a co w założeniu ma im dać złudne poczucie, że są lubiani.

6 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-03-24 09:52:29)

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

1. Na co przeznaczalibyście, swój codzienny czas, który do tej pory związany był z Waszym życiem wirtualnym ( oczywiście, mam na myśli czas wolny, nie służbowy wink) ??

2. Jak Waszym zdaniem, wyglądałyby teraz relacje międzyludzkie, czy miałyby w sobie pierwiastek z "ERY PREINTERNETU"??

Parę lat temu, kiedy przebywałam 3 tygodnie na L4 zrobiłam sobie urlop od Internetu. Nie korzystałam z zasobów, portalów informacyjnych, social mediów, żadnych komunikatorów, wyłączyłam Internet w telefonie. To był bardzo owocny czas. Nie zaprzątałam sobie głowy natłokiem bezwartościowych i nic nie wnoszących w moje życie informacji, odeszło wiele irytacji wynikającej z niezgody na wiele kwestii, na które wpływu nie mam, pokuszę się o stwierdzenie, że poczułam się bezpieczniej, kiedy po paru dniach wygasła uporczywa potrzeba sprawdzania social mediów i "bycia na bieżąco ze światem". Wtedy zaczęłam się już na poważnie interesować medytacją i jogą i poczynać w niej pierwsze kroki, być myślami przy tym, co faktycznie fizycznie wykonywałam, przychodziło mi łatwiej celebrowanie dnia. Jak już poczułam się lepiej zaczęłam wychodzić więcej na spacery, kombinować i bawić się różnymi kuchniami. I myślę, że teraz byłoby podobnie- przeznaczyłabym ten czas na bycie na łonie natury, obcowanie z przyrodą, książki, przebywanie z bliskimi RAZEM, nie obok siebie.

Co do relacji międzyludzkich- w trakcie tamtego L4 zdałam sobie sprawę, że z powodu komunikatorów łatwiej i sprawniej było mi zorganizować spotkanie z kimś z końca kraju, niż skoczyć na herbatę do koleżanki mieszkającej 3 bloki dalej. Po co, skoro ciągle wymieniałyśmy wiadomości i wiedziałyśmy co u nas? Traciłyśmy czas na wirtualne pisanie, ba- uważałyśmy, że nie mamy czasu się spotkać! zamiast faktycznie usiąść na przeciw siebie i tę herbatę wypić opowiadając sobie fizycznie to wszystko. Pamiętam, że podliczyłam, że w jednym tygodniu poświęciłam 4 godziny na pisanie z dobrą koleżanką- skoro miałyśmy na to czas, to i na herbatę by się znalazł. Ta refleksja była dla mnie ważna, bo do dziś mało co używam komunikatorów- jeśli już to w konkretnych sprawach albo celem życzenia dobrego dnia i przypomnienia o sobie. Wolę zadzwonić i chwilę porozmawiać albo faktycznie się umówić i odbyć żywą rozmowę. Mam od wtedy też taką zasadę, że jeżeli ktoś mieszka ode mnie w odległości do 100 km to to jest odległość nie przeszkadzająca fizycznemu spotkaniu co kilka tygodni/miesięcy (w zależności od zażyłości). Ale to nie wiem czy od tematu nie odchodzę. W każdym razie, mogę podpisać się pod tym co napisała Olinka w odpowiedzi na Twoje drugie pytanie.

7

Odp: A gdyby tak...

Szczerze, to ja sobie za bardzo tego nie wyobrażam i nie sądzę, aby dla mnie taki świat bez internetu był lepszy. Z internetu wiele się nauczyłam. To jest najbardziej niesamowita rzecz dla mnie, że jest tam tyle wiedzy za darmo i można poszerzać swoje umiejętności. Ja z domu wiele wiedzy ani umiejętności nie wyniosłam, bo moi rodzice nie mieli chęci mnie niczego uczyć. Szkolna wiedza za to okazała się niezbyt przydatna..
Jakieś tam relacje na żywo i spotkania i tak mam. Dużą część znajomych skradły raczej obowiązki pracowo domowe niż internet.
Jeden minus, to niestety faktycznie zbyt wiele czasu przepalam na przeglądanie rozpraszaczy, ale winię za to tylko siebie. Taki sposób na prokrastynację.

1. Bez internetu.. w wolnym czasie ćwiczyłabym, tańczyła, czasem malowała.. czyli to co i tak robię.
2. Na prawdę nie wiem.. Tzn na pewno randkowanie inaczej by wyglądało. Tindery i tym podobne jak dla mnie totalnie zmieniły sprawy (na gorsze). Chciałabym wierzyć, że ludzie żyli by bez internetu bardziej lokalnie, spotykali się, robili rzeczy razem.. ale nie wierzę w to. Myślę, że internet tu raczej nawet pomaga się zorganizować, a przed internetem pod tym względem nie było lepiej.

8

Odp: A gdyby tak...

Jaki byłby świat bez internetu? Ograniczony moim zdaniem pod wieloma względami.
na pewno więcej bym czytała książek- bo teraz internet bardziej poszerza horyzonty- no chyba że kogoś pochłaniaja tylko głupoty.
Dzięki internetowi wymieniamy myśli z wieloma osobami których nie mielibvyśmy szans poznać . Często jest to wstęp do znajomości w realu.
dotyczy to wszelkich aktywnosci, kształcenia sie itd.
Kto nie umie korzystać z internetu, czy aby na pewno taki świetny z niego rozmówca w realu? śmiem wątpić, że ktoś kto ma problemy z nawiązywaniem realcji w necie nie ma ich w realnym świecie.

9

Odp: A gdyby tak...

Pomijając ewentualny globalny chaos, jaki by zapanował bez dostępu do sieci, to raczej pewne aspekty wypadłyby u mnie na plus smile Może to jest pewien sentyment do czasów dziecińśtwa, bo akurat pierwszy komputer z Internetem miałem dopiero w wieku 19 lat smile

Odp: A gdyby tak...

O, pisklę! Bardzo Wam dziękuję za każdą odpowiedź !!! smile 

Jak Wy zaznaczacie te cytaty?? Bo chciałabym się odwołać do każdej wypowiedzi smile

11

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

  wyobraźcie sobie, że nastąpiła "ERA POSTINTERNETU".

OK. Jestem sobie w stanie wyobrazić całkiem realny scenariusz czy dwa. Jeżeli założymy, że "post" internet to "likwidacja sieciuni", a nie postęp w rozwoju i opracowanie czegoś co ten internet wyprze.

1. Na co przeznaczalibyście, swój codzienny czas, który do tej pory związany był z Waszym życiem wirtualnym ( oczywiście, mam na myśli czas wolny, nie służbowy wink) ??

Raczej nie dysponowałbym wolnym czasem.

2. Jak Waszym zdaniem, wyglądałyby teraz relacje międzyludzkie, czy miałyby w sobie pierwiastek z "ERY PREINTERNETU"??

Nie-wyglądałyby.

12

Odp: A gdyby tak...

Na obecnym przesyceniu ludzkiej egzystencji internetem, urwanie łączności elektronicznej będzie możliwe dopiero przy okazji wojny, prowadzonej "na grubo", a wtedy nie stanie się nic wzniosłego: po prostu zaczniemy zabiegać o coraz trudniej dostępną żywność, wodę i zaczniemy organizować się w celu obrony przez bandami szabrowników.

Odp: A gdyby tak...

Niewątpliwie Internet, dostarcza nam wielu kombinacji rozpatrywania jego znaczenia na wielu płaszczyznach, ja jednak chciałam się skupić na dwóch zagadnieniach, dlatego też, bardzo proszę aby:
- Mirko 81,
- Znerx,
- Bagiennik,
- Ela210,
- Petra44,
- Belzebiusz,
odnieśli się do moich pytań ;D

Nie ukrywam, iż jestem jedynie obserwatorką tego cywilizacyjnego trendu, jakim jest wirtualne życie. Moje prywatne obserwacje w tej dziedzinie rodzą kolejne refleksje wink

Rita, wspominasz, że Twój urlop od Internetu, był dla Ciebie czasem bardzo owocnym. Coraz częściej słyszę takie stwierdzenie, od osób, które ze względu na sytuację od nich niezależną musiały sobie zrobić PRZYMUSOWY urlop od  Internetu. Skoro to doświadczenie było dla nich tak korzystne, to dlaczego wracają na stare tory?????

Olinka, napisałaś, że wakacje są dla Ciebie czasem, kiedy żyjesz tu i teraz, chłonąc to wszystkimi zmysłami, a  przecież żyjemy każdego dnia. Dlaczego pozwalamy sobie na takie zniewolenie???
W imię czego???


P.S Ptasie koncerty- codziennie między 3:40, a 6:45- balsam dla duszy !!!! Gorąco polecam big_smile

14

Odp: A gdyby tak...

Galerido, a czemu Ty traktujesz internet jako zło konieczne?
Każda rzecz w nadmiarze może być szkodliwa dla człowieka. Internet, opalanie, książki, ludzie itd.
Najważniejsze jest, żeby to sobie wyważyć. Jezeli ktoś musi sobie robić przerwy od internetu, to tak naprawdę powinien sam zauważyć, że ma problem z wyważeniem tego.

Moje życie prywatne bez internetu byłoby podobne do tego, co mam teraz. Może więcej chodziłabym do księgarni, bo książek nie dałoby się zamówić.
Moje relacje międzyludzkie też wyglądałyby tak samo, albo wręcz byłyby uboższe, bo i tak widzimy się na żywo, internet jest tylko dodatkiem.

Nie demonizujmy tak strasznie internetu. On powinien nam pomagać i jest świetnym narzędziem w docieraniu do ludzi, jeżeli tylko na to pozwalamy, a nie spędzamy godziny oglądając śmieszne kotki. To się nie wyklucza ze wstaniem i słuchaniem ptaków czy z wyjazdem w dzicz i wytarzaniem się w błocie.

Tylko bez sensu jest tu stosować dwubiegunową narrację i mowić, że internet jest taki, a wszystko realne jest inne. Podejrzewam, że wszyscy tutaj pamiętamy czasy sprzed internetu. A młodsze pokolenie już nie pamięta. I pomimo tego oni nie spędzają w nim całego czasu jaki się da. Ja mam młodsze kuzynki i one o wiele bardziej wolą iść się spotkać z koleżankami niż siedzieć w internecie.

Odp: A gdyby tak...

Lady Loka, bardzo dziękuję za wypowiedź smile

Spokojnie, mam świadomość internetowych korzyści, dlatego hipokryzją byłoby moje demonizowanie omawianego wynalazku big_smile

W tym temacie, zależy mi jedynie na Waszej głębszej refleksji, a niestety większość osób, które się dotychczas wypowiedziały ( za co ponownie dziękuję),  nie odważyły się na taką ;(

16

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

Lady Loka, bardzo dziękuję za wypowiedź smile

Spokojnie, mam świadomość internetowych korzyści, dlatego hipokryzją byłoby moje demonizowanie omawianego wynalazku big_smile

W tym temacie, zależy mi jedynie na Waszej głębszej refleksji, a niestety większość osób, które się dotychczas wypowiedziały ( za co ponownie dziękuję),  nie odważyły się na taką ;(

Ależ oczywiście, że demonizujesz. Samo podejście do tematu to pokazuje.
A ocenianie głębokości czyjejś refleksji jest niegrzeczne.

Odp: A gdyby tak...

Lady Loka, zaskoczyłaś mnie tym atakiem. Zastanawiam się, gdzie tkwi jego źródło...

Ehh, pisząc sad...) "zależy mi jedynie na Waszej głębszej refleksji, a niestety większość osób, które się dotychczas wypowiedziały ( za co ponownie dziękuję),  nie odważyły się na taką ;( (...)", miałam na myśli jedynie ODPOWIEDZENIE NA 2 PYTANIA przeze mnie zadane, tak jak to zrobiły : Olinka, Rita oraz aniuu1 smile

18 Ostatnio edytowany przez Belzebiusz (2021-03-27 11:03:32)

Odp: A gdyby tak...
Dzierlatka zwyczajna napisał/a:

Niewątpliwie Internet, dostarcza nam wielu kombinacji rozpatrywania jego znaczenia na wielu płaszczyznach, ja jednak chciałam się skupić na dwóch zagadnieniach, dlatego też, bardzo proszę aby:
- Mirko 81,
- Znerx,
- Bagiennik,
- Ela210,
- Petra44,
- Belzebiusz,
odnieśli się do moich pytań ;D

Również ponownie bardzo proszę, aby Pani śmieciuszka, znaczy się Pani skowronkowa wpierw sprecyzowała padające w jednym z pytań stwierdzenie, że internet wyczerpał swoje nieodnawialne zasoby. Podpowiadam: czy chodzi o wyczerpanie zasobów googleinstatwittfaceyoutub, czy o ogólne zasoby internetowe. Wtedy moje odpowiedzi będą bardziej przemyślane i celowe, sporządzone po głębszej refleksji, na czym chyba powinno zależeć skrzydlatej ankieterce tongue

Odp: A gdyby tak...

O, pisklę! Panie Belzebiusz, już śpieszę z przeprosinami ! Uderzam się skrzydłem w pierś big_smile Wiosna spowodowała zawrót mojej skrzydlatej głowy, stąd to niedopatrzenie ;P

Nie patrzmy tu na semantykę, po prostu skończył się i już ! big_smile

P.S Taki rodzaj złośliwości to ja lubię big_smile

20

Odp: A gdyby tak...

Skończył się i już... Zatem:
1. Z racji tego, że bez Internetu nie mógłbym już robić tego, co robię, aby mieć na ten przysłowiowy kieliszek chleba - musiałbym poświęcić czas na szukanie nowego miejsca, gdzie znów dadzą mi co miesiąc bochen i flaszkę. W wolnych chwilach pewnie słuchałbym sobie w radio czy tele bieżących informacji o największym od 1928 r. kryzysie gospodarczym spowodowanym "skończeniem się Internetu", a poza tym to normalnie - trening, lektury, obrządek dnia codziennego, Pago i Bobiś też się sami na spacer nie wyprowadzą.

2. Jeśli chodzi o relacje to ciężko mi powiedzieć. Abstrahując od ogólnego zamieszania spowodowanego tym, o czym piszę wyżej- internetu wprawdzie by nie było, ale telefonia komórkowa by działała, a więc rolę komunikatorów internetowych przejęłyby, choć w ograniczonym zakresie może nawet nie tyle połączenia głosowe co smsy, a nie abstrahując - możliwe, że ludzie zaczęliby machać ręką na koronaobostrzenia i zaczęliby kontaktować się z rodziną, której trzeba pomóc finansowo lub środkami pierwszej potrzeby, wyjeżdżać, przyjeżdżać, migrować. Tak jak wspomniałem poprzednio - dziś sieć internetowa przeplata sektory gospodarcze państw niczym żyły i tętnice, stanowi ich układ krwionośny. Jeśli nagle odciąć kabel (ale permanentny off bez dostępu do danych, nie tam chwilowa awaria łączy z zapleczem awaryjnym), to tak jakby człowiekowi ktoś nagle krew odpompował- wiadomo co się z tym bytem stanie.

21

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

Olinka, napisałaś, że wakacje są dla Ciebie czasem, kiedy żyjesz tu i teraz, chłonąc to wszystkimi zmysłami, a  przecież żyjemy każdego dnia. Dlaczego pozwalamy sobie na takie zniewolenie???
W imię czego???


P.S Ptasie koncerty- codziennie między 3:40, a 6:45- balsam dla duszy !!!! Gorąco polecam big_smile

Może źle się wyraziłam, zbyt mało precyzyjnie, ale już to naprawiam wink. Ja mam ogromną pokorę dla życia i nawet ostatnio opowiadałam mężowi, że kiedy kładę się do łóżka, to z takim poczuciem wdzięczności, że jestem we własnym domu, który lubię, wśród ludzi, których kocham i jest mi w tej chwili po prostu dobrze. Z każdego dnia staram się brać tyle, ile mogę i cieszyć się nawet drobiazgami, choć w natłoku problemów czasem bywa to niestety trudne. Niemniej słyszę te wspomniane ptaki, czuję zapach kwiatów, letniego deszczu po ulewie, cieszę się obecnością ważnych dla mnie osób. Ja po prostu kocham życie, zwłaszcza, że doświadczyłam tego, jak bardzo bywa ulotne.

Zaś okres wakacji jest takim czasem, kiedy po pierwsze uświadamiam sobie, że bez dostępu do wirtualnego świata jest mi całkiem dobrze, co znaczy, że spokojnie potrafię bez niego żyć, przynajmniej przez jakiś czas, po drugie kiedy nic (czytaj: telefony, poczta, natłok nowych informacji i spraw do załatwienia) nie odciąga mnie od tego, co jest tu i teraz. To z kolei pozwala skupić się na pełnym odczuwaniu i cieszeniu daną chwilą. 

Wydaje mi się, że na co dzień zachowuję równowagę, zresztą ostatnio coraz częściej wylogowuję się do życia, mimo wszystko dziś już nie widzę samej siebie bez Internetu, łatwego i szybkiego dostępu do szeroko pojętej wiedzy i bieżących informacji, tych wszystkich możliwości jakie daje, a które z jednej strony niby nas absorbują, ale z drugiej pozwalają oszczędzić mnóstwa czasu i fatygi, by chociażby to czy owo zdobyć albo załatwić. Wciąż przy tym doskonale pamiętam, jakim wyzwaniem przed "erą WWW" bywało dokopywanie się do potrzebnych informacji czy załatwianie spraw w urzędach, bankach, różnego typu instytucjach, a dziś robi się to o dowolnej porze, z pozycji własnego fotela i właściwie bez większego zaangażowania - tego chyba nie da się przecenić.

I tylko żal tych międzyludzkich kontaktów, które nabrały zupełnie innej jakości. To jest zresztą ten czynnik, który powoduje, że coraz bardziej - o ile pozwalają na to możliwości - skupiam się na osobistych kontaktach z ważnymi dla siebie ludźmi. Wolę się z kimś spotkać, porozmawiać, usłyszeć tembr głosu, zobaczyć mimikę, poczuć zapach, czasem przytulić, chwycić za rękę, bo to jest ogromne bogactwo, którego nic nie jest w stanie zastąpić, niż może wygodniej, szybciej, ale jakby nie w pełni, skomunikować się zdalnie.

22 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-03-29 20:39:00)

Odp: A gdyby tak...
galerica cristata napisał/a:

Rita, wspominasz, że Twój urlop od Internetu, był dla Ciebie czasem bardzo owocnym. Coraz częściej słyszę takie stwierdzenie, od osób, które ze względu na sytuację od nich niezależną musiały sobie zrobić PRZYMUSOWY urlop od  Internetu. Skoro to doświadczenie było dla nich tak korzystne, to dlaczego wracają na stare tory?????

Autorko, ja już nigdy nie wróciłam do takiego natężenia wirtualnego życia jak miało to miejsce przed sześcioma laty. Nie był on także przymusowym, było to jedynie jedno z wyzwań wychodzenia ze stref komfortu, które sprawiło, że dopiero poczułam prawdziwy komfort ale też ciekawość nieco podyktowana modą. Oczywiście kwestii dobrodziejstwa Internetu i oferowanych zasobów nawet nie podnoszę, bo to tak oczywiste, że poddawanie tego rozważaniom jest całkowicie zbędne, a wręcz zabawne.
Powrócę jednak do relacji międzyludzkich- bardzo cenię sobie, że bliskie mi osoby prezentują zbieżny z moim pogląd na temat używania socialmediów czy komunikatorów. Akceptowalną wersją jest głównie rozmowa telefoniczna, ew. krótka informacja sms/mes wciągu dnia, wszyscy preferujemy spotkania na żywo, a telefon nie jest naszą smyczą i nie jesteśmy ciągle "w zasięgu sieci". Jest to szczególnie ważne przy wspólnych śniadaniach, gdzie rozmawiamy o nadchodzącym dniu i pijemy razem herbatę, a nie scrollujemy złaknieni informacji i bodzców ze świata, jak to ma miejsce u wielu ludzi. Po powrocie z pracy telefony lądują w koszyku i czas spędzamy wspólnie, po laptopy sięgamy w określonych celach i dla określonych korzyści, a co najwazniejsze- nie zabieramy  wieczorem telefonów do sypialni . To daje bardzo duże poczucie wolności i bycia "tu i teraz". Jeszcze mieszkając w mieście bardzo lubiłam nasłuchiwać odłogów miasta i tramwajów pijąc poranną kawę, teraz mam okazję nasłuchiwać odgłosów natury i chłonąć świeże powietrze i cieszyć się chwilą tu i teraz, celebrować to i odczuwać głębiej, a nie pędzić i być ciągle "zalogowanym" do świata i negatywnie pobudzanym. Już te 6 lat temu nałożyłam sobie limity na siedzenie w sieci i celebrowanie realnego świata i realnych doświadczeń więc cieszę się, że bliscy podzielają moje poglądy.

Odp: A gdyby tak...

Oj! Trochę mnie tu nie było, zagubiłam się na tych wiosennych bagnach, ale już się odnalazłam ;D

Belzebiusz, Olinka i Rita - serdecznie Wam dziękuję, za te GŁĘBOKIE refleksje, o takich właśnie marzyłam, w tym wątku smile

Olinko, a po czym poznajesz, że zachowujesz tę równowagę między światem realnym, a wirtualnym?

Rita, napisałaś, że Twój "urlop" od Internetu, traktowałaś, jak jedno z wyzwań, wychodzenia ze strefy komfortu. Możesz to rozwinąć? Będę wdzięczna smile

Belzebiusz, czyli Internet, z braku laku, zamieniłbyś na telewizyjne pudło?? Nie, teraz to są plazmy ;D

Może ktoś jeszcze, podzieli się swoją refleksją?? Nie musi być głęboka, płytka też mile widziana ;P

24

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

Cześć i czołem, pomidorowa z makaronem! wink



Mam do Was dwa pytania, bo jestem bardzo ciekawa Waszych na nie odpowiedzi smile

Ale najpierw, proszę, wyobraźcie sobie, że nastąpiła "ERA POSTINTERNETU"... ( Internet skończył swoje nieodnawialne zasoby wink

1. Na co przeznaczalibyście, swój codzienny czas, który do tej pory związany był z Waszym życiem wirtualnym ( oczywiście, mam na myśli czas wolny, nie służbowy wink) ??

2. Jak Waszym zdaniem, wyglądałyby teraz relacje międzyludzkie, czy miałyby w sobie pierwiastek z "ERY PREINTERNETU"??

Liczę na Wasze odpowiedzi smile

Jest tu kto?? wink

1. Czytałabym więcej książek i uprawiała więcej sportu.
2.pewnie nadal tkwilabym w toksycznych przyjaźniach, nie wiedząc nawet, że są toksyczne i mi szkodzą.

Ogólnie chwale sobie erę internetu.

25

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

Olinko, a po czym poznajesz, że zachowujesz tę równowagę między światem realnym, a wirtualnym?

Dobrze postawione pytanie, skłania do zastanowienia się wink.
W moim odczuciu jeśli nie tracą na tym relacje z domownikami, z innymi ludźmi, nie zatracam się w świecie wirtualnym, nikt nie zwraca uwagi, że za dużo czasu mu poświęcam, że coś zaniedbuję, sama przy tym również nie mam takiego odczucia, jeśli oprócz tego nie mam problemu z odejściem od monitora, mam swoje realne hobby, a nawet pasję, mam czas na regularną aktywność fizyczną i inne przyjemności, dużo czasu spędzam poza domem i bez jakiejkolwiek wewnętrznej potrzeby łączenia się z siecią, to ta równowaga zostaje zachowana.

26 Ostatnio edytowany przez Belzebiusz (2021-04-15 01:30:48)

Odp: A gdyby tak...
Crested Lark napisał/a:

Belzebiusz, czyli Internet, z braku laku, zamieniłbyś na telewizyjne pudło?? Nie, teraz to są plazmy ;D

Dear Ms Crested Lark,
Jeśli chodzi o zdobywanie bieżących informacji to i taki kit dobry. Chociaż tu już sam proces wybierania treści jest do kitu, a o jakiejkolwiek weryfikacji nie ma mowy -wszystko sprowadza się do przełączania kanałów i łykania tego, co akurat o danej godzinie rzucą. Teoretycznie da się podjąć próbę takiej weryfikacji, ale na przykładzie choćby mainstreamowych mediów i tematyki polityczno-gospodarczej widać, że to bez sensu, bo jeśli telewizja publiczna mówi jedno, to można z góry, nawet bez oglądania stacji konkurencyjnej założyć, że ta druga będzie mówić coś zupełnie przeciwnego. Aleksander Gorczakow mawiał: "Nie wierzę niezdementowanym informacjom" - w myśl tej zasady większość informacji z telewizji byłaby fałszywa, zatem jej oglądanie jest bezcelowe lol

27

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

wyobraźcie sobie, że nastąpiła "ERA POSTINTERNETU"... ( Internet skończył swoje nieodnawialne zasoby wink

To niewyobrażalne ;-)

1. Na co przeznaczalibyście, swój codzienny czas, który do tej pory związany był z Waszym życiem wirtualnym ( oczywiście, mam na myśli czas wolny, nie służbowy wink) ??

Aż tak dużo nie siedzę w necie, ale ten czas mogłabym wykorzystać na to samo, czyli kontakt z ludźmi, szukanie informacji, korzystanie z rozrywki, dyskutowanie z innymi ludźmi, itp. Zmieniłaby się forma i tyle.

2. Jak Waszym zdaniem, wyglądałyby teraz relacje międzyludzkie, czy miałyby w sobie pierwiastek z "ERY PREINTERNETU"?

Nie znam świata sprzed internetu. Jednak zakładam, że brak internetu utrudniałby kontakt z bliskimi osobami, które z jakichś powodów są daleko. Jednak kamerki internetowe, skype pomagają być z sobą na bieżąco, zaglądnąć do siebie ;-), dosłownie uczestniczyć w życiu drugiego. Może telefon by wystarczył, ale kontakt wzrokowy, to ważna sprawa, a wzrok to najważniejszy ze zmysłów. Jako przykład mogę podać możliwość obserwowania jak rośnie synek mojej przyjaciółki, która mieszka od niemal 2 lat za granicą. I on mnie zna i kojarzy :-) Także choćby z uwagi na pandemię i spędzanie świąt w mniejszym gronie, dzięki połączeniom internetowym ludzie mogli się „spotykać”.

28

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

Rita, napisałaś, że Twój "urlop" od Internetu, traktowałaś, jak jedno z wyzwań, wychodzenia ze strefy komfortu. Możesz to rozwinąć? Będę wdzięczna smile

Już odcinając się od mnogich teorii i definicji czym takowa jest, to konkretnie w moim przypadku była to chęć, aby przestać żyć w pewnej bańce. Odciąć się od wtłoczonych wyobrażeń o rzeczywistości, od nieuzasadnionych obaw, wyrwania z pod parasola ochronnego, pokonywania lęków we własnej głowie nie mających racjonalnego uzasadnienia, nabycia szacunku do wielu kwestii o które nigdy nie musiałam zabiegać i doskonalenia reakcji na wyzwania utwierdzające mnie w przekonaniu, że sama w sobie jestem wartością, że nie będzie definiować mnie to co wtłacza się ludziom do głowy i bez względu na otaczające mnie warunki to po prostu się ogarnę bez różnicy jak ciężkie by to było. Po prostu chciałam by moja mentalna biblioteka punktów odniesienia stała się bardziej pojemna. Wiem, że może to brzmieć bardzo lakonicznie,  no ale też nie chcę pisać elaboratów i wyszczególniać konkretnych kwestii.

29

Odp: A gdyby tak...

Czym byłby świat bez Internetu? Jestem pewna, że ludzkość wymyśliłaby nowe sposoby w komunikowaniu się.
Kiedyś były znaki dymne, posłańcy, karety...  A teraz przypuszczam, że ludzie wymyśliliby coś związanego z AI, jakieś gadające kamienie czy coś w tym rodzaju.
Bez Internetu życie byłoby spokojniejsze, może nudniejsze, może nie. Byłby czas na spotkania, ulubione zajęcia, itp.

30

Odp: A gdyby tak...

Jak jest internet dostepny to zawsze sobie mysle "ze nie da sie zyc bez niego". Natomiast juz minimum 3x w zyciu mialam sytuacje ze internet mi nie dzialal przez caly dzien no i jakos wtedy zawsze znalazlam wieksza motywacje do robienia roznych rzeczy ktore lubie robic i jakos nie bylo mi teskno za internetem. Chyba bym sie nawet cieszyla gdyby ktos zrobil swiatowe zwarcie internetowe bo nic mnie tak nie motywuje do odstawienia internetu co jego brak. A napewno bym pol dnia spedzila poza domem bo potrzebuje towarzystwa ludzi wiec pewnie do kumpelek i znajomych bym latala non stop . Ja ogolnie mysle ze internet spierdzill zycie tysiace ludzi na swiecie. Ja to siedze na necie z przyzwyczajenia tez pisze ze znajomymi poki nie moge wychodzic ale czasem sobie mysle ile ciekawych rzeczy mozna by bylo zrobic gdyby nie bylo internetu

31 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-10-24 15:22:03)

Odp: A gdyby tak...

To bylby totalny horror, chaos na niespotykana skale, szczegolnie wsrod millenialsow. Podkreslenia wymaga fakt, ze obecnie bardzo duzy odsetek ludzi jest mocno uzalezniony od tego. Zamiast mieszkan, szkol, przedszkoli, itp. trzeba byloby budować zamkniete szpitale psychiatryczne, niestety.
Ja jestem wczesniejszym pokoleniem, gdzie mialo się swoje towarzystwo, spotykalismy sie, bylo kino, teatr albo czytanie ksiazek. Poza tym wystarczy przesledzic historie w różnych okresach i ludzie sobie radzili, dostosowywali sie do panujacych warunkow.
Kiedy byla pierwsza edycja Big Brothera to zartowalo sie na ten temat. A teraz co mamy, wszedzie totalna inwigilacja, monitoring, itd.
Poza tym coraz bardziej zaczyna ingerowac w nasze zycie sztuczna inteligencja. Jednym to sie podoba, maja nowe zabawki. Innych z kolei to przeraża i nie napawa zbytnim optymizmem.
Jesli ktoś czytal "1984" albo "Nowy wspanialy swiat" to wie doskonale, o czym mowa. A jesli ktos nie czytal to polecam. Pozycje warte poznania.

32

Odp: A gdyby tak...
Alessandro napisał/a:

To bylby totalny horror, chaos na niespotykana skale, szczegolnie wsrod millenialsow. Podkreslenia wymaga fakt, ze obecnie bardzo duzy odsetek ludzi jest mocno uzalezniony od tego. Zamiast mieszkan, szkol, przedszkoli, itp. trzeba byloby budować zamkniete szpitale psychiatryczne, niestety.
Ja jestem wczesniejszym pokoleniem, gdzie mialo się swoje towarzystwo, spotykalismy sie, bylo kino, teatr albo czytanie ksiazek. Poza tym wystarczy przesledzic historie w różnych okresach i ludzie sobie radzili, dostosowywali sie do panujacych warunkow.
Kiedy byla pierwsza edycja Big Brothera to zartowalo sie na ten temat. A teraz co mamy, wszedzie totalna inwigilacja, monitoring, itd.
Poza tym coraz bardziej zaczyna ingerowac w nasze zycie sztuczna inteligencja. Jednym to sie podoba, maja nowe zabawki. Innych z kolei to przeraża i nie napawa zbytnim optymizmem.
Jesli ktoś czytal "1984" albo "Nowy wspanialy swiat" to wie doskonale, o czym mowa. A jesli ktos nie czytal to polecam. Pozycje warte poznania.

Masz racje. Ja to jeszcze siedze na necie ale gdyby go nagle zabraklo to bym to zniosla natomiast tak dzieci nastolatki w wieku mojej corki to by to byla tragedia te co kreca tik toki instagramy itp to by trzeba bylo kraty w oknach postawiac zeby nie wyskoczyli przez okno

33

Odp: A gdyby tak...
Galerida cristata napisał/a:

Cześć i czołem, pomidorowa z makaronem! wink



Mam do Was dwa pytania, bo jestem bardzo ciekawa Waszych na nie odpowiedzi smile

Ale najpierw, proszę, wyobraźcie sobie, że nastąpiła "ERA POSTINTERNETU"... ( Internet skończył swoje nieodnawialne zasoby wink

1. Na co przeznaczalibyście, swój codzienny czas, który do tej pory związany był z Waszym życiem wirtualnym ( oczywiście, mam na myśli czas wolny, nie służbowy wink) ??

2. Jak Waszym zdaniem, wyglądałyby teraz relacje międzyludzkie, czy miałyby w sobie pierwiastek z "ERY PREINTERNETU"??

Liczę na Wasze odpowiedzi smile

O nienienie, tylko nie internet, tu jest tyle różnorakich zasobów w jednym miejscu, że ciężko byłoby mi się ogarnąć bez niego, a na pewno trudniej.

Co do znajomości - to spokojnie przetrwałabym, ja nie mam jakiejś znacznej ilości znajomych, mam małą rodzinę i na ogół jeszcze mniejsze potrzeby kontaktu z kimkolwiek. Zajętą osobą jestem.

Posty [ 33 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024