Witam Szanowne Państwo,
Przychodzę do Was z trudnym tematem, prosząc o rozsądne spojrzenie z perspektywy trzeciej osoby i o ew. uwagę co do moich działań.
Zacznijmy od tego że ona ma lat 19 a ja 24. Poznaliśmy się przez Social media po moim rozstaniu ( 5 letni toksyczny związek )
Ona od początku mega się zaangażowała, zaczęliśmy się spotykać niespełna rok temu.
Znam swoją wartość i z natury nie lubię tego co łatwo dostępne, a tym bardziej nachalne.
Od początku nie przykladałem większej wagi do relacji, jedynie zbierałem ją w trasy (kierowca TIRa) oraz sporadycznie spędzaliśmy wspólnie week.
W pewnym momencie poczułem jednak że jej zaangażowanie trafia w moje uczucia, lecz ciężko było mi się otworzyć na nową miłość. Było dla mnie po prostu za wcześnie...
Co jakiś czas ona odpuszczała, a wtedy zaczynało mi coraz mocniej zależeć. Jednak gdy pytała mnie o związek i plany, za każdym razem mówiłem że nie chce i dla mnie za wcześnie....
Niespełna miesiąc temu doszło do eskalacji tego napięcia.
Podczas rozmowy, spytała czego tak na prawde od niej oczekuje. Liczyła że na walentynki chociaż coś się postaram i ją zaskoczę...
Wyjaśniła, że ona nauczyła się żyć z tym iż jestem jej kolegą pomimo że były pocałunki itp, zaangażowała się a ja nie zrobiłem z tym nic. Minęło tyle czasu a między nami nic się nie zmieniło. Zaakceptowałem jej decyzje i dałem sobie 2 dni dla siebie by przemyśleć to wszystko.
Po dwóch dniach wysłałem kwiaty pocztą kwiatową, na zajutrz poprosiłem o rozmowę.
Podczas rozmowy wyjaśniłem wszystko co mi leżało na sercu. Powiedziałem o tym że ciężko było mi i jest otworzyć się po toksycznym związku w którym byłem 2 razy zdradzony. Przeprosilem za uczucia które nie odwzajemniłem. Powiedziałem że chcial bym jednak spróbować stworzyć coś razem (mega się dogadywalismy) ale jeżeli nie chce to szanuje jej decyzje.
Ona natomiast zaproponowała kolezenstwo, jednak odparłem że nie jestem zainteresowany kolezenstwem ponieważ moglo by być dla mnie to bolesne. Podczas rozmowy wspomniała że pojawił się ktoś z kim ma dobry kontakt - dlatego nie byłem zainteresowany kolezenstwem.
Po kilku dniach zaczęła wysyłać zaczepki na instagramie, snapczacie. Nie reagowalem na to większym entuzjazmem.
Od czasu rozmowy starałem się nie być nachalny, ale też nie olewać jej. Jednak gdy planowałem jakiś wspólny wypad to za każdym razem mnie zbywa.
Od kilku dni to ona zaczęła przyciskac i coraz więcej przyciskac, zaczęła się sama odzywać.
Dwa dni temu gdy byłem w pracy pisaliśmy chwilę, i dałem jej szansę się wykazać. Przekazałem że jestem głodny itp, a ona odparła "To Ci przywiozę obiad" byłem mega zaskoczony, bo gdy pytałem czy przyjedzie bo nie wiem czy zamawiać sobie obiad, odparła "Tak już jade" Niestety, według niej to były żarty.
Zniesmaczony sytuacją, przekazałem jej wieczorem że czuje się jak zabawka i nie będę z nią wchodził w relacje bo nie zamierzam być pomiatany. Przeprosiła, I odparla że nie myślała że na serio czekam na obiad.
Wyciągnęła wnioski i od razu następnego dnia sama zaczęła inicjowac kontakt i spytała czy mam czas by się spotkać by spędzić razem czas. Nie chciałem i nie chce być na jej każde zawołanie, więc odparłem że mam plany.
Pytanie: Czy moja niedostępnośc i dawanie jej przestrzeni może coś wskórać? Pomimo, że laska twierdzi iż ma mętlik w głowie bo nie spodziewała się że mi na niej będzie zależeć.
Rozumiem że swój czas miałem, coś minęło... Nie chce trzymać jej na siłę, lecz chce spróbować o nią zawalczyć.
To tak w wielkim skrócie, z góry dzięki za poświęcony czas na ew zainteresowanie się tematem.