Lady Loka napisał/a:No ale to dopiero 3 tygodnie. Naprawde uwazacie, ze po takim czasie powinny juz padac wielkie deklaracje?
3 tygodnie jak sie ma 19 lat, to dla mnie takie spotykanie sie na luzie po to, zeby wlasnie od kolezanstwa zaczac i zeby zobaczyc, jak sie dogadujecie.
Pytanie, jaki ten dotyk sie pojawil, bo Ewelina nie precyzuje.
Ja pamietam jak sie spotykalam na poczatku z narzeczonym, to przez pierwsze 3 miesiace chodzilismy po prostu na kawe i na spacery i zupelnie mi to nie przeszkadzalo. Mam wrazenie, ze troche wpadamy w sidla tego, ze musi byc wszystko szybko, od razu, trzeba sie deklarowac, mowic, czego sie chce, a nie dajemy sobie czasu na to, zeby sie po prostu dowiedziec, jakimi jestesmy dla siebie ludzmi i co lubimy razem robic.
Też jestem za tym aby siebie bardziej poznawać i takie chodzenie na spacery mi bardzo odpowiada. 3 spotkania pod rząd spotykamy się u mnie ( nie ma gdzie iśc, bo koronawirus, u mnie ostatnio się mega oziębiło i jest 1 stopni na dworze więc takie chodzenie na spacer też nie jest za przyjemne, bo po prostu jest zimno). Więc wymyśliłam aby spotykać się czasem u mnie jak rodziców nie ma i kończe szybko lekcje. No i na tych spotkniach dotyk jest taki bardziej intymny. Nie wiem jak to opisać, ale no nie ma tylko delikatnych pocałunków i przytulania. Ostatnio nawet się przed nim rozebrałam i dotyka mnie wiadomo gdzie, ale do seksu nie doszło. Na ostatnim spotkaniu tak poszło troszkę dalej z tym rozebraniem się i skoro jest coraz większa intymność to jednak coraz bardziej się angażuje ( nie szukam absolutnie FWB tylko właśnie zdrowej relacji czyli związku). Nie ma jednak czułych słow z jego strony a nawet wczoraj nastąpił totalny zwrot akcji. Po spotkaniu w poniedziałek napisał miło czy dotarłam do domu a następnie wysłał zdjęcie, że kupił dla nas papierosy o smaku wanillowym abym spróbowała ( tak się umówiliśmy, że chcemy sobie zapalić i chciałam spróbować takich smakowych, czysta ciekawości, ale chyba nie musze sie tłumaczyć, bo 18 lat skończyłam
). Rozmowa przebiegała miło i byłam szczęśliwa, że on też chyba chce tego kontaktu ( skoro od razu po spotkaniu się odezwał). Mało tego napisał, że FAJNIE BYŁO NA SPOTKANIU NAWET BARDZO, SAM OD SIEBIE. Tutaj dopiero nadchodzi cyrk. Na następny dzień nie odzywał się do mnie do 14 i troszkę mnie to już zastanawiało, ale pomyślałam, że pewnie śpi, ma prace, studia ( on ma 22 lata) i jest zarobiony. Nie przypuszczałam, że tu chodzi o mnie, bo ani się nie pokłóciliśmy i na spotkaniu jak sam napisał było fajnie. Wysłał mi tylko emotikonke i ja napisałam już myślałam, że ci sie whatsapp zepsuł:P. A on znowu tylko wysłał emotikonke to ja odpisałam pewnie sobie smacznie spałeś, bo wiem, że lubisz późno chodzić spać to on odpisał " a co ty moja matka jesteś, że tak się dopytujesz, eh. jestem w bibliotece i robie coś z związku z pracą". A ja że okej rozumiem, potem się zapytał co robie, ja na to nie odpisałam, bo sama byłam mega zajęta lekcjami i po 16 zapytałam się czy chce pogadac przez fona. Zgodził się i gadaliśmy tak 25 min i dało się wyczuć, że coś go gryzie, ale ciągle myślałam, że tu chodzi o prace, o coś w jego prywatnym życiu a nie o mnie, bo według mnie jest wszystko okej. Pogadaliśmy troszkę i on do mnie, że za chwile ma pociąg, że może zadzwonić wieczorem, to ja odpowiedziałam, że nie bardzo, bo będę robić zadanie domowe. To coś rzucił, że popiszemy ja że spoczko. Robiłam dość długo te zadanie, on się nie odzywał, ale czekałam na jego wiadomośc, bo sama byłam zajęta i mu też coś mogło wypaść. Po 21 zobaczyłam wiadomośc w której miał do mnie problem napisał " wiesz co ja już nie wiem co mam do ciebie pisać, bo najpierw porównujesz mnie do jakieś postaci z bajki ( oglądaliśmy bajke " madagaskar" i mu powiedziałam żartem, że ma czasem takie teksty jak ten rico z pingwinów i pamiętam, że się wtedy zaśmiałam i potem powiedziałam, że w sumie tylko troszkę mi go przypomina, przez dwa teksty które powiedział ten pingwin w bajce, rico był przedstawiony jako głupiutkie stworzenie, ale nie chodziło mi w ogóle że ON JEST GŁUPI poza tym to był żart) a jak cię przytulam na spotkaniu i pytam czy się dobrze czujesz ( to było akurat po tym jak sie bardziej zbliżyliśmy do siebie i sie zapytał z troską czy dobrze się z tym czuje) to odpowiadasz, że nie jesteś miękka jak jajko i nie trzeba się tak mnie ciągle pytać, bo nie jesteś aż tak delikatna ( to też tak powiedziałam drocząć się i porównując się do miękkiego jajeczka i w ogóle nie miałam nic złego na myśli więc nie wiem czemu miał w sumie o to pretensje, potem odpowiedziałam, że dobrze i się przytuliłam, nie odtrąciłam go więc po co on pamięta każdą moją wypowiedź i tak bierze to do siebie?). Odpowiedziałam mu spokojnie, że tu nie chodziło wcale o jego głupote i że to był żart i że tylko w niewielkim spotkaniu mi tego pingiwna przypomina. To on zaczął mi wmawiać, że to napewno nie był żąrt z mojej strony. No i ja już twedy zgłupiałam to on wie lepiej ode mnie o co mi chodziło i ja dalej mu pisze "Bartek ale naprawdę to był żart i nie uważam cię za głupiego". Następnie się przyczepił, że pod koniec spotkania rzuciłam do niego, że myślałam, że na dzień kobiet mnie od razu przytuli i złoży mi życzenia ( a tego nie zrobił), ale nie miałam na myśli, że mam do niego pretensje, bo rozumiem, że nie każdy jest romantyczny i tylko tak powiedziałam o swoich odczuciach. Jakbym serio miała pretensje to po tym byłabym zła, obrażona, a ja tylko się chciałam z nim podzielić i potem normalnie gadałam, przytuliłam go i było wszystko wporządku. Nie miałam żadnego focha, nie robiłam jazd to po co bierze tak to do siebie. Kiedy ja nawet nie pamiętam to co mówie i napewno nie mówie tego specjalnie aby miał poczucie winy. Po prostu pojawiła sie taka myśl w mojej głowie i chciałam się tym podzielić ale bez żadnych pretensji tak o. Co mnie najbardziej zaszokowało to to, że w ciągu dnia chodził mega smutny i przybity i stwierdził, że to to moja wina, bo przez ten żart się tak czuje i przez to, że wpędzam go w poczucie winy ( tym tekstem co rzuciłam i wcale nie miałam tego na celu, kurcze ja wiem jakie mam odczucia i jakbym była zła, wkurzona na niego to bym nie przyszła taka szczęśliwa po spotkaniu, nie odpisywałabym mu tylko właśnie miała focha i stosowała nie fajną gre w której bym wywoływała poczucie winy). Zaczął mi pisać, że jak on chodzi taki smętny i to przez jakąś osobe to się ode niej odsuwa i dlatego tak mało pisał do mnie i ogólnie ma to gdzieś czy osobe to zdołuje jak on się zaczyna być smutny to się odcina. Musiałam normalnie pozbierać swoje zęby z podłogi. Najlepsze jest to, że ja mam teraz poczucie winy za ten żart, biore na siebie, że przeze mnie chodzi smutny kiedy nie chciałam źle i myślałam, że jest wszystko dobrze, bo ja nie widze problemu czy to w nim czy na spotkaniu. Rozumiem, że może mieć inna odczucia i coś mu nie pasować we mnie, ale męczy mnie bardziej ta zmienność, po spotkaniu pisze do mnie, że było fajnie, kupuje, pyta sie a na następny dzień mi pod koniec dnia pisze, że przeze mnie chodzi smutny. Potem biore to do siebie i nie wiem co mam mówić aby go nie urazić. Mało tego napisałam mu wiadomość, że nie chodziło o jego głupote i mimo, że wyświetlił to mi nie odpisał, jakby się obraził a jutro się mamy spotkać i raczej się spotykamy bo mam jego dwie bluzy na których wiem mu bardzo zależy i w jednej lubi chodzić więc raczej sie spotkamy, ale nie wiem co mam myśleć po tych jego zarzutach w moją strone. Jedno jest pewne jeśli mu coś we mnie nie pasuje ( może mu coś nie pasować, nie chce go zmuszać do tego aby do mnie pisał czy się ze mną spotykał) to nie mam zamiaru się z nim całować, dotykać, bo potem nie chce słuchać takich pretensji i wmawia mi czegoś. Ogólnie to mysle musze z nim pogadać w realu jak widzi nasza relacje i co dalej.
Musiałam po prostu napisać to aby może zobaczyć wasze spojrzenie na tą sprawę. Ja wiem, że może to nie było z mojej strony taktowane, ale nie mam zamiaru go ranić, nie chce aby był smutny i mnie to boli, że on właśnie przeze mnie chodzi smutny i przybity. Chciałabym dla niego jak najlepiej, ale wiadomo nie jestem idealna i coś co dla mnie jest żartem dla niego może to nie być i najlepiej w sumie jakby mi tylko zwrócił uwage, że mu sie to nie podobało i nie bardzo go bawią takie żarty, ja bym zrozumiała i starała się uważać na żarty w jego kireunku. A on tak zaczął od pretensji i takiego wmawiania mi, że napewno chodziło o jego głupote, kiedy mu powtarzałam to wczoraj wiele razy, że nie chodziło o głupote tylko był to żart.