Jestem już dojrzałym facetem (40+), który miał poukładane życie, z którego był zadowolony.
Kilka lat temu posypało mi się małżeństwo i od tego czasu nie potrafię cieszyć się czymkolwiek.
Brak celów, brak marzeń, brak ochoty na zmianę czegokolwiek. Stagnacja i egzystowanie z dnia na dzień. Praca, dom, dzieci, praca, dom, wyjazd z dziećmi na wakacje, czasami jakieś hobby ale bardziej jako lekarstwo (bo to mi może pomóc) niż jako szczera chęć.
Zero kontaktów damsko-męskich o podłożu związkowo-seksualnym.
Kilka wizyt u psychologa ale nie dostrzegam korzyści.
Na pewno nie pomaga, że jestem introwertykiem i nie mam wielu znajomych, a żona i rodzina byli wszystkim wokół czego kręciło się moje życie.
Wiem, że to pewnie nie jest jakaś wyjątkowa sytuacja ale z tego powodu liczę, że są jakieś skuteczne sposoby, które mogą mi pomóc.
Napiszcie cokolwiek. Chętnie porozmawiam z kimś na priv, bo kontaktów z ludźmi też mi brakuje, tylko nie potrafię się zmusić żeby coś w tej kwestii zmienić.
Sorry, że tak dołująco ale tak się czuję od dłuższego czasu i boję się gdzie mogę dojść jak sobie nie pomogę.