On, jego rodzina i ja - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » On, jego rodzina i ja

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

Temat: On, jego rodzina i ja

Cześć!

Co byście zrobiły na moim miejscu?

Jestem z facetem już jakiś czas (ponad rok) i pewna kwestia od początku mi w jakimś stopniu przeszkadzała, ale nie aż tak jak teraz! Otóż mój TŻ pochodzi z rozbitej rodziny(matka z ojcem po rozwodzie ale w ciągłym kontakcie). Od dzieciństwa miał wpajane powiedzenie "matkę masz tylko jedną, pamiętaj". Ta fraza powtarza się non stop, nawet teraz (facet ma 25 lat). Od kiedy zaczęliśmy się spotykać, widziałam te jego zaangażowanie w pomoc matce, ciotkom, babciom, wujkom, siostrze itd, i sądziłam, że fajnie, iż ma dobry kontakt z rodziną. Po pewnym czasie zauważyłam jednak, że ta ciągła oferowana pomoc, obietnice dawane mamie, siostrze itd odbijają się na naszym wspólnym czasie. Dochodziło do sytuacji, że jego matka potrafiła dzwonić o 23 aby TŻ przyjechał i naprawił jej cieknący kran, on oczywiście mając na prawdę bardzo bardzo głęboko ukorzenioną odpowiedzialność za nią i jej życie gnał po nocy aby załatwić sprawę. Każda jedna kwestia, którą trzeba załatwić jest spychana na TŻ. Każdy jeden z jego rodziny dzwoni w potrzebie do niego, a on nie potrafi odmówić, bo zaraz łapią go okropne wyrzuty sumienia. Rozmawiałam z nim na temat, tłumaczyłam, że tak być nie może, że budujemy swoją rodzinę, że to ja i on jesteśmy w tym momencie najważniejsi, ale jak grochem o ścianę. Raz nie wytrzymałam i wyprowadziłam się. Oczywiście były błagania, prośby, obietnice zmiany, i faktycznie na jakiś czas był spokój. Mieliśmy czas dla siebie, nie było godzinnych bezsensownych telefonów o niczym od mamusi czy tatusia. I znowu nagle bach... Przychodzi niedziela, już od rana widzę, że coś nie gra. Mieliśmy plany aby razem coś ugotować w przerwie moich wykładów, zjeść obiad i pójść na szybki spacer. W czasie gdy ja jestem na wykładach, TŻ wychodzi z ojcem na cmentarz i wraca do domu wieczorem jak gdyby nigdy nic. Zero kontaktu, zero telefonu do mnie, nic.

Po prostu to jest jakaś masakra. Nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak... ale każde jego planowanie dla nas wiąże się z jego rodziną, jedziemy nad morze (o to może zabierzemy tatę?), jedziemy w góry (oo to może zabierzemy mamę, będzie jej raźniej?), mamy wolny dzień (o może pojedziemy do cioci bo nas zapraszała?), wolny wieczór (o to może pojedźmy do siostry bo jej obiecałem?). Zero, absolutnie zero planów tylko NASZYCH. Zawsze ale to zawsze w tym wszystkim jest on i jego rodzina. Na prawdę powoli wariuję. Czuję się jak jakieś piąte koło u wozu. Kilka razy złamał obietnice dane mi, ale nigdy nie złamał obietnic danych rodzinie, nawet kosztem naszych planów. Oczywiście wtedy to ja jestem tą złą, no bo "jak to tak? przecież obiecałem mamie". Doszło nawet do tego, że chciał zamieszkać z matką (i ze mną), aby mama nie bała się wracać sama do domu (kiepska dzielnica, w której mieszka)!!! Powiedziałam mu wtedy, że w takim razie mam lepszy pomysł, niech wyprowadzi się do mamy i z nią zamieszka. Oczywiście nagle oprzytomniał i powiedział, że to nic nie da.

Takich sytuacji jest mnóstwo, wydaje mi się, że już powinnam go rzucić, bo nigdy nie będę na pierwszym miejscu, zawsze będzie rodzina a potem dopiero na szarym końcu ja. Ale z drugiej strony jednak miłość mnie cały czas przy nim trzyma, chociaż w głębi serca powoli coś we mnie pęka. Wiem, że rozmowa nic już nie da, bo rozmawiałam z nim wiele razy. Nie wiem co mam już robić aby ratować ten związek...

HELP.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: On, jego rodzina i ja

Dorosłego człowieka ani nie zmienisz, ani nie wychowasz "po swojemu". Jaki koń jest, każdy widzi.. Ty też zdajesz sobie sprawę, że pewne rzeczy albo zaakceptujesz, albo będziesz się frustrować co najmniej do czasu, aż mu jego rodzina nie wymrze. Nie szkoda ci życia?

3

Odp: On, jego rodzina i ja
Salomonka napisał/a:

Dorosłego człowieka ani nie zmienisz, ani nie wychowasz "po swojemu". Jaki koń jest, każdy widzi.. Ty też zdajesz sobie sprawę, że pewne rzeczy albo zaakceptujesz, albo będziesz się frustrować co najmniej do czasu, aż mu jego rodzina nie wymrze. Nie szkoda ci życia?

No tak, masz rację, ale jak ktoś Ci notorycznie powtarza, że to co ja widzę to są moje tylko i wyłącznie wyobrażenia, że to nie jego wina, że jest zżyty z rodziną, to zaczynasz świrować i zastanawiać się czy faktycznie to co Ty widzisz i co według Ciebie nie jest normalne jest tylko Twoim "czepianiem" się... Czasami TŻ powie mi, że ja mu chcę zabronić kontaktów z rodziną, co oczywiście nie jest prawdą, ale cholera, czy na prawdę każdego jednego dnia, po powrocie z pracy musi ślęczeć na telefonie przez dobre 45min żeby pogadać z tatą, mamą czy wujkiem? Cały dzień się nie widzimy, fajnie gdyby może ze mną porozmawiał, ale nie, ważniejszy tata, mama, siostra.

4

Odp: On, jego rodzina i ja

Salomonka wyczerpała temat. Możesz się oczywiście pożalić. Ale sprawa wygląda tak, że wzięłaś sobie faceta, żeby go zmienić. Misja się nie udaje, a ty się denerwujesz.

5

Odp: On, jego rodzina i ja

To jeśli nie wiesz, czy to Twoje wyobrażenia, a on uważa, że wcale tak dużo czasu z rodziną nie spędza, zróbcie mały eksperyment. wink Kup kalendarz i zapisuj przez miesiąc, ile wolnego czasu spędziliście razem, a ile on z rodziną. Tyle że niech to faktycznie będzie tylko wolny czas, nie ten, który spędzacie w jednym mieszkaniu, ale śpiąc, sprzątając itp. Będziesz miała czarno na białym proporcje i może łatwiej będzie zdecydować, czy Ci to odpowiada. wink

6 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-01-30 15:04:22)

Odp: On, jego rodzina i ja

Wg mnie on jest po prostu bardziej związany ze swoją pierwotną rodziną niż z Tobą, stąd jego chęć spędzania z nimi czasu oraz poczucie zobowiązania wobec nich, wyrażające się w pędzeniu do nich, gdy wystąpi taka potrzeba. Krótko mówiąc nie odcięta pępowina, więc wciąż jest do emocjonalnie przywiązany.
Umiejetność emocjonalnego wyjścia z pierwotnej rodziny, aby stworzyć własną, to jedna z kategorii dojrzałości, więc wychodzi, że po prostu jeszcze do tego nie dojrzał. Nie wiadomo też czy kiedykolwiek dojrzeje.

7

Odp: On, jego rodzina i ja

Miałam podobną sytuację kilkanaście lat temu, dziś jest moim mężem. Podobną, bo nie rozbita rodzina, ale jeśli chodzi o pomoc, to wiecznie były telefony od całej rodziny. Druga rzecz, że zawsze, jeśli miał już jechać prosił, abym jechała z nim i często jeździłam, ale też wiele wieczorów przesiedzialam sama licząc, że będzie wspólny,a tu coś wypadło. Kiedy przeczytałam ten post, aż się uśmiechnęłam sama do siebie, bo Tak na prawdę Autorko to tylko i wyłącznie twój problem. Nie piszę tego złośliwie, tylko jak napisano Tobie powyżej, albo to zaakceptujesz, albo odejdź. Ja po prostu zajelam się sobą, byłam już po studiach, więc zaczęłam pracę, koleżanki, wieczorne winko, jakieś zajecia  taneczne czy fitness, przestałam na nim wisieć i wymagać, żebym była najważniejsza, aż po prostu się stałam smile

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » On, jego rodzina i ja

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024