plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA KARIERY - MOJA KARIERA ZAWODOWA » plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

1 Ostatnio edytowany przez replay34 (2020-10-20 08:56:26)

Temat: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?

Hej,
pisze tutaj bo jestem na rozstaju dróg.
Mam 30 lat - jestem rocznik 1990. 2.5 roku temu skończyłam studia mgr w moim mieście ( jedno z większych w Polsce). Po kilku miesiącach poszukiwań poszłam do pracy na cały etat. Od tamtej pory pracuję w zawodzie w jednym z biur projektowych w moim mieście. Wszystko cacy.
Problem jest taki, że ostatnio szef powiedział mi, że jeszcze dużo mi brakuje do zrobienia uprawnień - na razie przez koronawirusa nie może mi zagwarantować dodatkowego stażu do uprawnień, do egzaminu etc. Kilka inwestycji ( mniejszych) siadło, on sam obecnie nie ma nowych zleceń, a biuro jest duże. Narazie ciągniemy stare zlecenia, odrobinę to się dłuży, na razie tylko koncepcje projektów.
Od marca tego roku dużo się też zmieniło w moim życiu, mam swoje 1 mieszkanie na własność, które niestety wymaga moich nakładów finansowych i całkowitego remontu. Już nie wynajmuję, nie pomieszkuję u rodziców. Jednak większosć wydaję na moje mieszkanie.
Spadły mi dochody- szef czasem ucina nam z pensji ze względu na covid. Chciałam się zawsze rozwijać, zastanawiałam się, że jak pójdę do pracy po studiach to po kilku latach zrobię uprawnienia- myslalam, że będzie to szybciej.
Zaczęłam zastanawiać się czy nie zmienić pracy od przyszłego roku, a może jakieś studia podyplomowe nie w moim mieście, lub pojscie na doktorat.
Myslicie że to dobry pomysl? Chodzi mi o hipotetyczne rozpoczęcie doktoratu w wieku 31 lat. Tyle będę miała za rok. Nie jest to za późno?
Może powinnam otworzyć firmę, załapać się na jakis grant z unii?

POwiem tak, zawsze myslalam, ze rodzice mogą mi pomóc- nie chodzi o finanse ale o pomoc mentalną. W dobie koronawirusa moi rodzice ( i to zrozumiałe) siedzą cicho jak myszki, moja mama jeszcze dorabia do emerytury- pracuje w zawodzie związanym ze złużbą zdrowia. Boi się zarażenia, ciągle jest na jakiś zwolnieniach aby się nie zarazić. Obecnie kiedy przychodzę czy rozmawiam  z nimi to tylko o ich pracy i o covid. Bardzo absorbują mnie tymi problemami. Moja mama codziennie prawie do mnie pisze się wyżalić. Mam z tym problem bo czuję ciężar. Staram się wszystko zrozumiec. Ale od marca 2020 jestem przeciążona.
Miałam duże problemy w pracy w tym roku ze względu chyba na to, że nie mam 'maski przed światem' ale nie dostałam żadnej pomocy odmoich rodziców. Nawet słownej. Nie wiem o  co chodzi.
Chciałam rok temu założyć firmę, postarać się o grant. Mówiłam o planach rodzicom, zawsze byłam scinana. Po co to robisz, a skąd wezmiesz grant, a jak zaczniesz, nie masz doświadczenia, nie masz zaplecza, najpierw znajdz klientów, a pozniej zakładaj firmę. Po co ci firma, załóż ją z siostrą ( zawsze kiedy mam jakiś plan dla samej siebie , oni mówią mi o tym abym zrealizowała go z siostrą, która notabene jest mlodsza, bardziej swobodna ode mnie, ten sam zawód, ale zawsze jej się pomagało nie mnie -i to ją sie ukierunkowywało mając mnie za przykład - bo ja mogłam popełniac bledy a ona szla po mojej wyznaczonej ścieżce).

Mam niby 30 lat ale od momentu pójscia do tej pracy ( w moim mieście) czujęsię jakbym była w liceum. Jakbym po studiach się cofnęła. Znajome pobierają granty z UE zakłądają firmy, zarabiają i jakos nikt im nic nie mówi, rodzina się nie wtrąca. Moi rodzice kiedys mieli firmę w latach 90 i na pocz 2000. Pozniej splajtowali. Od tamtej pory robią to samo po swojej pracy, hobbistycznie. Kiedy każę im wystawiac to w necie, aby miec dodatkowy dochód, czy na targach, pokazać się ludziom -  ja nie mam racji, mnie się nie słucha, oni pracują do szuflady, męczą się a poźniej ciągle mówią ze nie mają pieniędzy.
Kiedy mówię o swoich planach milczą , odwracają wzrok, jakby albo się bali, albo nie umieli czegoś przełknąć.

Mam dylemat. CO byscie na moim miejscu zrobili?
1. Bardziej skupić się na wlasnym zyciu, ogarnięciu mieszkania?
2. Zaprzestać mówić o swoich planach rodzinie, bo albo nikt mnie nie wesprze albo siostra pójdzie łatwiej i szybciej w moje slady, wyznaczonym przeze mnie szlakiem- 'bo tak już u nas jest'( argument).
3. Założyć małą działalność z UE - poczytac więcej , załapać jakis grant i nikomu nie mówić.
4. Zaaplikować za pół roku/za rok na podyplomówkę - w 2 miastach w Polsce na 2 uczelniach sa takie jakie mnie interesują
5. Zaaplikować na doktorat za rok
6. Nikomu nie mówić o swoich planach.

Tak, wiem, ze bardzo się przejmuję, ale czuję się niedostatecznie osowiała przez kilka ostatnich miesięcy. Nie porównuję się z nikim, ale czuję , ze 'siedzę', że jestem młoda a w pracy otoczona kobietami przed 40 które mają małe dzieci, które są na innym etapie życia co ja.

Mam wrażenie, ze i mówię tu poważnie- od początku tego roku kiedy zbyt dużo siedzaiłam sama na home office i zbyt dużo myslalam, wykreowałam sobie wiele jakiś scieżek, ktore nie wiem czy są realne. CO o tym sądzicie? MOże po prostu powinnam zmienić totalnie srodowisko ,poznać nowych ludiz i byc 'szybsza' w działaniu?


Oczywiscie na razie nic się nie dzieję, pracuję w biurze.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?
replay34 napisał/a:

Hej,
pisze tutaj bo jestem na rozstaju dróg.
Mam 30 lat - jestem rocznik 1990. 2.5 roku temu skończyłam studia mgr w moim mieście ( jedno z większych w Polsce). Po kilku miesiącach poszukiwań poszłam do pracy na cały etat. Od tamtej pory pracuję w zawodzie w jednym z biur projektowych w moim mieście. Wszystko cacy.
Problem jest taki, że ostatnio szef powiedział mi, że jeszcze dużo mi brakuje do zrobienia uprawnień - na razie przez koronawirusa nie może mi zagwarantować dodatkowego stażu do uprawnień, do egzaminu etc. Kilka inwestycji ( mniejszych) siadło, on sam obecnie nie ma nowych zleceń, a biuro jest duże. Narazie ciągniemy stare zlecenia, odrobinę to się dłuży, na razie tylko koncepcje projektów.
Od marca tego roku dużo się też zmieniło w moim życiu, mam swoje 1 mieszkanie na własność, które niestety wymaga moich nakładów finansowych i całkowitego remontu. Już nie wynajmuję, nie pomieszkuję u rodziców. Jednak większosć wydaję na moje mieszkanie.
Spadły mi dochody- szef czasem ucina nam z pensji ze względu na covid. Chciałam się zawsze rozwijać, zastanawiałam się, że jak pójdę do pracy po studiach to po kilku latach zrobię uprawnienia- myslalam, że będzie to szybciej.
Zaczęłam zastanawiać się czy nie zmienić pracy od przyszłego roku, a może jakieś studia podyplomowe nie w moim mieście, lub pojscie na doktorat.
Myslicie że to dobry pomysl? Chodzi mi o hipotetyczne rozpoczęcie doktoratu w wieku 31 lat. Tyle będę miała za rok. Nie jest to za późno?
Może powinnam otworzyć firmę, załapać się na jakis grant z unii?

POwiem tak, zawsze myslalam, ze rodzice mogą mi pomóc- nie chodzi o finanse ale o pomoc mentalną. W dobie koronawirusa moi rodzice ( i to zrozumiałe) siedzą cicho jak myszki, moja mama jeszcze dorabia do emerytury- pracuje w zawodzie związanym ze złużbą zdrowia. Boi się zarażenia, ciągle jest na jakiś zwolnieniach aby się nie zarazić. Obecnie kiedy przychodzę czy rozmawiam  z nimi to tylko o ich pracy i o covid. Bardzo absorbują mnie tymi problemami. Moja mama codziennie prawie do mnie pisze się wyżalić. Mam z tym problem bo czuję ciężar. Staram się wszystko zrozumiec. Ale od marca 2020 jestem przeciążona.
Miałam duże problemy w pracy w tym roku ze względu chyba na to, że nie mam 'maski przed światem' ale nie dostałam żadnej pomocy odmoich rodziców. Nawet słownej. Nie wiem o  co chodzi.
Chciałam rok temu założyć firmę, postarać się o grant. Mówiłam o planach rodzicom, zawsze byłam scinana. Po co to robisz, a skąd wezmiesz grant, a jak zaczniesz, nie masz doświadczenia, nie masz zaplecza, najpierw znajdz klientów, a pozniej zakładaj firmę. Po co ci firma, załóż ją z siostrą ( zawsze kiedy mam jakiś plan dla samej siebie , oni mówią mi o tym abym zrealizowała go z siostrą, która notabene jest mlodsza, bardziej swobodna ode mnie, ten sam zawód, ale zawsze jej się pomagało nie mnie -i to ją sie ukierunkowywało mając mnie za przykład - bo ja mogłam popełniac bledy a ona szla po mojej wyznaczonej ścieżce).

Mam niby 30 lat ale od momentu pójscia do tej pracy ( w moim mieście) czujęsię jakbym była w liceum. Jakbym po studiach się cofnęła. Znajome pobierają granty z UE zakłądają firmy, zarabiają i jakos nikt im nic nie mówi, rodzina się nie wtrąca. Moi rodzice kiedys mieli firmę w latach 90 i na pocz 2000. Pozniej splajtowali. Od tamtej pory robią to samo po swojej pracy, hobbistycznie. Kiedy każę im wystawiac to w necie, aby miec dodatkowy dochód, czy na targach, pokazać się ludziom -  ja nie mam racji, mnie się nie słucha, oni pracują do szuflady, męczą się a poźniej ciągle mówią ze nie mają pieniędzy.
Kiedy mówię o swoich planach milczą , odwracają wzrok, jakby albo się bali, albo nie umieli czegoś przełknąć.

Mam dylemat. CO byscie na moim miejscu zrobili?
1. Bardziej skupić się na wlasnym zyciu, ogarnięciu mieszkania?
2. Zaprzestać mówić o swoich planach rodzinie, bo albo nikt mnie nie wesprze albo siostra pójdzie łatwiej i szybciej w moje slady, wyznaczonym przeze mnie szlakiem- 'bo tak już u nas jest'( argument).
3. Założyć małą działalność z UE - poczytac więcej , załapać jakis grant i nikomu nie mówić.
4. Zaaplikować za pół roku/za rok na podyplomówkę - w 2 miastach w Polsce na 2 uczelniach sa takie jakie mnie interesują
5. Zaaplikować na doktorat za rok
6. Nikomu nie mówić o swoich planach.

Tak, wiem, ze bardzo się przejmuję, ale czuję się niedostatecznie osowiała przez kilka ostatnich miesięcy. Nie porównuję się z nikim, ale czuję , ze 'siedzę', że jestem młoda a w pracy otoczona kobietami przed 40 które mają małe dzieci, które są na innym etapie życia co ja.

Mam wrażenie, ze i mówię tu poważnie- od początku tego roku kiedy zbyt dużo siedzaiłam sama na home office i zbyt dużo myslalam, wykreowałam sobie wiele jakiś scieżek, ktore nie wiem czy są realne. CO o tym sądzicie? MOże po prostu powinnam zmienić totalnie srodowisko ,poznać nowych ludiz i byc 'szybsza' w działaniu?


Oczywiscie na razie nic się nie dzieję, pracuję w biurze.

Replay34 - ledwie 3 miesiące temu chciałaś wyjeżdżać do innego miasta, o czym pisałaś w jednym ze swoich wątków.
Teraz z kolei chcesz założyć firmę (domyślam się, że działalność?) i otrzymać grant.
Wiesz w ogóle jakie są zasady przyznawania grantów? Wiesz jaki jest harmonogram składania wniosków i jakie profesje mają szansę na grant w tym, lub w przyszłym roku?
Granty to nie pieniądze, które może otrzymać każdy, kto założy sobie działalność. Są one określone bardzo ściśle tematycznie i warunkowo. To nie jest tak, że zakładasz jakąś tam działalność i dostaniesz grant.

Z kolei problematyczne stosunki z rodzicami i niechęć do siostry, ciągną się również za Tobą przez wszystkie wątki, również te, które założyłaś w innych wcieleniach, a których jest na forum mnóstwo.

Myślę, że przede wszystkim powinnaś zdecydować czego najbardziej chcesz, w czym widzisz dla siebie osiągalną możliwość rozwoju. Zdecydować w jaki sposób i w jakim kierunku chcesz się rozwijać, i nie tylko zawodowo.
A po podjęciu takiej decyzji, dopiero rozstrzygać w jaki sposób to osiągnąć i z jakich udogodnień możesz skorzystać.

3

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?

Moim zdaniem Twoja rodzina wcale się nie wtrąca. Sama napisałaś, że im opowiadasz o swojej pracy, planach. Ty mówisz, a oni odpowiadają, co myślą.

W ogóle nie rozumiem, dlaczego w wieku 30 lat konsultujesz się z rodziną i oczekujesz porad zawodowych, zwłaszcza od osób, które pojęcia nie mają o Twojej branży.

Dorosła jesteś, podejmuj samodzielne decyzje.

4

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?

Doktorat to dla kogos kto planuje karierę naukową. Masz takie plany? To po co chcesz robic uprawnienia. Rodzicom daj spokoj. Zapewne są przerażeni pandemią. To raczej Ty ich powinnas wspierać bo są w grupie ryzyka a nie sama oczekiwać wsparcia mentalnego.

5 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2020-10-21 00:15:42)

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?

Lepiej poradzić się znajomych z branży, przedyskutować z nimi możliwości niż prosić o radę na forum nie związanym z branżą, czy rodziców. Doktorat w pracy pewnie będzie miał małe znaczenie. Jak masz takie ambicje czy bardzo Cię jakaś dziedzina interesuje to rób. Zdobądź więcej informacji i sama musisz podjąć decyzję co robić. Jakim cudem ktoś może tu ocenić na podstawie ogólnych informacji co będzie najlepsze do Ciebie. Czy dyplomówka, czy poradzisz sobie z prowadzeniem firmy, ...

foggy napisał/a:

Doktorat to dla kogos kto planuje karierę naukową. Masz takie plany? To po co chcesz robic uprawnienia.

Uprawnienia nie mają nic wspólnego z karierą naukową przecież.. Można dzięki nim pełnić samodzielne funkcje techniczne. Wiążą się z odpowiedzialnością zawodową, lepszymi zarobkami

6

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?

31 lat to staro na doktorat? Moja kolezanka magisterke robila majac 50 pare.
Ja jeszcze planuje doktorat z tematu, ktory lubie i to jak bede po 30 wlasnie. MASZ 31 LAT, a nie 90.

'Znajome pobierają granty z UE zakłądają firmy, zarabiają i jakos nikt im nic nie mówi, rodzina się nie wtrąca. ' <- To wynika z tego, ze Ty sie wtracasz w to co oni robia, a oni w to co Ty robisz. Mi sie rodzina nie wtraca bo nie pozwalam sobie na takie spoufalanie. Ja malo kiedy nawet mowie w jakim panstwie zamierzam mieszkac, a co dopiero o takich planach. Czasami w ramach small talku cos powiem, ale jest wiadome w tym jak to mowie, ze nie pozwalam na zadne wtracanie sie i porady nie szukam.
Nie jestes stara jak na doktorat, ale stara to jestes na takie relacje z rodzicami. Kazdy robi jak lubi, ale skoro narzekasz to chyba cos nie jest super?
U mnie pepowina urwala sie doslownie w jednym momencie jak mialam 19 lat. Pamietam ten moment i jest to moim zdaniem wkroczenie z dziecinstwa calkiem w doroslosc.

7

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?

Po co w ogóle pytasz rodziców o zdanie? Wiesz, że jesteś dorosła?

Moja mama też zawsze się bała wszystkiego, nie chciała podejmować ryzyka i tego mnie próbowała nauczyć. Zawsze było "na co ci to? tylko kłopoty z tego będą", kiedy chciałam coś zrobić. Z ojcem jest inaczej, bo jest przedsiębiorcą. I szczerze Ci powiem, ze jakbym miała słuchać mamusinych rad, to bym dziś była w czarnej d... Kobieto, jesteś dorosłą osobą i jak czujesz, że chcesz otworzyć firmę i pobrać środki unijne, to zrób to. Tylko potem jak coś nie wyjdzie, to bierz za to pełną odpowiedzialność. Na tym to polega. To nie rodzice się wtrącają i robią z Ciebie dzieciaka, ale Ty sama.

8

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?

Z mojego wlasnego doswiadczenia ci powiem jedna wazna rzecz - przede wszystkim mowic co chcesz zrobic, niekoniecznie rodzicom bo oni moga patrzec na te sprawy inaczej, ale na pewno masz znajomych, ich zawsze mozesz sie poradzic.
Tez kiedys myslalam ze oo nic nikomu nie powiem, zrobie cos i im wszystkim pokaze. Jednak nie tak to działa - a oswiecila mnie tym jakies dobre 10 lat temu moja kolezanka ktora pracuje w HR. Powiedziala mow ludziom, ludziem przekaza innym i moze uda ci sie znalesc prace bo akurat ktos tam bedzie znal kogos kto szuka architekta itp?
Poczta pantoflowa to jest naprawde duze narzedzie do poznawania ludzi i nabywania potencjalnych klientow.
Jesli chodzi o granty, sproboj, ale pamietaj ze musisz napisac biznesplan i inne pierdoly ( wiem bo to kiedys zrobilam i dostalam tego granta ale i tak moja firma nie przetrwala ale to tylko i wylacznie dlatego ze ja nie mialam na tamten czas w sobie tyle sily i checi i wszystkiego innego aby to ciagnac) Nie stracisz nic a wiele mozesz zyskac, zalezy jak tym pokierujesz.
Doktorat - jesli masz ochote zostac na uczelni i przez czas dokotratu zarabiac marne grosze to czemu nie ( a wiem ze jest to marne grosze bo moj dobry kolega robi doktorat z wnetrz na politechnice  w dosc duzym miescie)
Jest wiele dyjsc z sytuacji ale ty sama powinnas usiasc i pomyslec nad czym ci tak naprawde najbatrdziej zalezy.
Moim osobistym zdaniem powinnas w koncu ogarnac te uprawnienia i wtedy nawet bez grantu z jakimis zaprzyjaznionymi biurami zaczac wspolpracowac.
Pisze to dlatego ze kiedys w tym robilam ,ale koniec koncow rzucilam to w cholere i teraz jestem szczesliwa bo jestem nauczycielka i jest mi z tym naprawde dobrze. Wole pomagac dziecom i widziec ich sukcesy niz pomagac ludziom urzadzac ich domy i walczyc z jakims hejtem ktory lubili wylewac ( oczywiscie nie wszyscy)
Drog jest wiele ale ty musisz wiedziec i czuc ktora tak naprawde chcesz obrac, Nie musisz sie tez ograniczac do jednej,

9

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?
replay34 napisał/a:

Hej,
pisze tutaj bo jestem na rozstaju dróg.
Mam 30 lat - jestem rocznik 1990. 2.5 roku temu skończyłam studia mgr w moim mieście ( jedno z większych w Polsce). Po kilku miesiącach poszukiwań poszłam do pracy na cały etat. Od tamtej pory pracuję w zawodzie w jednym z biur projektowych w moim mieście. Wszystko cacy.
Problem jest taki, że ostatnio szef powiedział mi, że jeszcze dużo mi brakuje do zrobienia uprawnień - na razie przez koronawirusa nie może mi zagwarantować dodatkowego stażu do uprawnień, do egzaminu etc. Kilka inwestycji ( mniejszych) siadło, on sam obecnie nie ma nowych zleceń, a biuro jest duże. Narazie ciągniemy stare zlecenia, odrobinę to się dłuży, na razie tylko koncepcje projektów.
Od marca tego roku dużo się też zmieniło w moim życiu, mam swoje 1 mieszkanie na własność, które niestety wymaga moich nakładów finansowych i całkowitego remontu. Już nie wynajmuję, nie pomieszkuję u rodziców. Jednak większosć wydaję na moje mieszkanie.
Spadły mi dochody- szef czasem ucina nam z pensji ze względu na covid. Chciałam się zawsze rozwijać, zastanawiałam się, że jak pójdę do pracy po studiach to po kilku latach zrobię uprawnienia- myslalam, że będzie to szybciej.

Jeśli masz złego szefa to zmień pracę. Przypuszczam jednak, że szef po prostu ma mniej zleceń. Zatem mniej zarabiasz i jak zmienisz szefa, to ten inny szef też będzie miał mało zleceń.

Skoro masz mało pieniędzy to nie remontuj mieszkania. Masz gdzie spać, ciepłą wodę, kuchnię? To tylko się cieszyć...

Uprawnienia to wg mnie ważny cel zawodowy, ale pewnie jesteś zdana na łaskę i niełaskę kogoś, jakiegoś szefa. Szkoda... ale pewnie trzeba zacinąć zęby i przez to przejść.

Wg mnie najlepiej abyś nie angażowała się w tę pracę, robiła tyle co przypada na 8 godzin... a po godzinach brała zlecenia, aby więcej zarobić.


Zaczęłam zastanawiać się czy nie zmienić pracy od przyszłego roku,

Na lepiej płatną? W czasach Covid?
Przypuszczam, że jak ktoś ma dużo zleceń, to chętnie rysowanie zleci komuś, kogo nie będzie musiał brać na etat, a kto jest sumienny i faktycznie rysunki zrobi bez proszenia i sprawdzania leniucha...

a może jakieś studia podyplomowe nie w moim mieście, lub pojscie na doktorat.

I co Ci to da? Jakiś szef jak zobaczy doktorat to co pomyśli? "Chętnie tej pani więcej zapłacę"? A może "ona ma doktorat, a tutaj trzeba tylko rysować, więc pewnie będzie chciałą dużo zarabiać, duże oczekiwania"?



Myslicie że to dobry pomysl? Chodzi mi o hipotetyczne rozpoczęcie doktoratu w wieku 31 lat. Tyle będę miała za rok. Nie jest to za późno?

1. Po co Ci doktorat?
2. Nie jest za późno.
3. Ale po co ten doktorat... bo brzmi jakbyś miała dużo czasu i nie wiedziała co z nim robić...
4. Co robić z nadmiarem czasu? Przeznaczyć na dodatkowy zarobek... Rozwój zawodowy a nie dyplomy naukowe...



Może powinnam otworzyć firmę, załapać się na jakis grant z unii?

Otworzysz firmę, weźmiesz grant... minie rok lub dwa... Grantu już nie będzie, a firma będzie...
Zatem zmieńmy plan na taki:

"powinna otworzyć firmę".

Wg mnie to bardzo dobry pomysł. Tylko co będziesz oferować? Kto za to zapłaci? Gdzie zdobędziesz klienta?

Jeśli jesteś architektem, to napisz do biur architektonicznych "Hej! Mogę dla Was rysować wieczorami..."



POwiem tak, zawsze myslalam, ze rodzice mogą mi pomóc- nie chodzi o finanse ale o pomoc mentalną.

Jak jesteś dzieckiem, to wydaje się, że rodzice są taką ostoją na którą można liczyć. Z biegiem lat może się jednak okazać, że oni duchowo są słabsi niż Ty sama. Przykre się tak rozczarować...


W dobie koronawirusa moi rodzice ( i to zrozumiałe) siedzą cicho jak myszki, moja mama jeszcze dorabia do emerytury- pracuje w zawodzie związanym ze złużbą zdrowia. Boi się zarażenia, ciągle jest na jakiś zwolnieniach aby się nie zarazić. Obecnie kiedy przychodzę czy rozmawiam  z nimi to tylko o ich pracy i o covid.
Bardzo absorbują mnie tymi problemami.

Czyż jako córka, silniejsza duchowo/mentalnie, nie możesz im poświęcić czasu na wygadanie się?
Czy jako osoba silna duchowo nie możesz się zdystansować od tych problemów, nie dołować się nimi?
Widzieć rozwiązania a nie przeszkody?


Moja mama codziennie prawie do mnie pisze się wyżalić. Mam z tym problem bo czuję ciężar.

Słaby człowiek wykaże agresję.
Średni człowiek przyjmie żale i przyjmie na siebie współczucie, strach, żal, obciążenie.
Silny człowiek (mistrz) przyjmie żale, zobaczy rozwiązania, wskaże drogę. Nie poświęci się, a pomoże.
Możesz mamę wysłuchać, masz rozum, nie współczuj jej. Na jej miejscu też byś się tak żaliła?


Staram się wszystko zrozumiec. Ale od marca 2020 jestem przeciążona.

Mistrz nie czuje się przeciążony, bo we właściwy sposób postępuje z problemami. Może to z boku wyglądać na ignorancję lub brak empatii, ale tak nie jest.


Miałam duże problemy w pracy w tym roku ze względu chyba na to, że nie mam 'maski przed światem' ale nie dostałam żadnej pomocy odmoich rodziców. Nawet słownej. Nie wiem o  co chodzi.

NIE wymagaj od nich aby Tobie pomagali. Sorki... wygląda na to, że jesteś silniejsza od nich i musisz być silniejsza.



Chciałam rok temu założyć firmę, postarać się o grant. Mówiłam o planach rodzicom, zawsze byłam scinana.

Oni Ci nie pomogą. Serio... Ty możesz pomóc im, ale nie na odwrót.
Zapomnij o grancie proszę... to tylko złudzenie.


Po co to robisz, a skąd wezmiesz grant,

Grant i grant... to zupełnie nie o to chodzi.


a jak zaczniesz, nie masz doświadczenia, nie masz zaplecza, najpierw znajdz klientów, a pozniej zakładaj firmę.

Tu mają rację -- o klientów chodzi. Twój szef nie ma klientów. Ty będziesz miała?
Może inny szef zwolnił ludzi i może ten inny szef ma dużo zleceń i może weźmiesz te zlecenia poza etatem obecnym?



Po co ci firma, załóż ją z siostrą ( zawsze kiedy mam jakiś plan dla samej siebie , oni mówią mi o tym abym zrealizowała go z siostrą, która notabene jest mlodsza, bardziej swobodna ode mnie, ten sam zawód, ale zawsze jej się pomagało nie mnie -i to ją sie ukierunkowywało mając mnie za przykład - bo ja mogłam popełniac bledy a ona szla po mojej wyznaczonej ścieżce).

Użalasz się nad sobą. Ktoś musiał iść pierwszy ścieżką.



Mam niby 30 lat ale od momentu pójscia do tej pracy ( w moim mieście) czujęsię jakbym była w liceum. Jakbym po studiach się cofnęła. Znajome pobierają granty z UE zakłądają firmy, zarabiają i jakos nikt im nic nie mówi, rodzina się nie wtrąca.

Wtrąca? Dorosła jesteś, mieszkasz osobno... Co znaczy "wtrąca"? Zapytaj koleżanki, która tak zrobiła i prowadzi firmę parę lat -- jak jej jest i skąd ma klientów (o ile Ci powie...)...


Moi rodzice kiedys mieli firmę w latach 90 i na pocz 2000. Pozniej splajtowali. Od tamtej pory robią to samo po swojej pracy, hobbistycznie. Kiedy każę im wystawiac to w necie, aby miec dodatkowy dochód, czy na targach, pokazać się ludziom -  ja nie mam racji, mnie się nie słucha, oni pracują do szuflady, męczą się a poźniej ciągle mówią ze nie mają pieniędzy.

Fajnie... wksazałaś rozwiązanie. Oni nie słuchają => więc nie mają pieniędzy. czyli jak będą robić tak jak do tej pory, nic nie zmienią, to dalej nie będą mieli pieniędzy.


Kiedy mówię o swoich planach milczą , odwracają wzrok, jakby albo się bali, albo nie umieli czegoś przełknąć.

Nie przejmuj się. Rób swoje. Ale nie oczekuj od nich poklasku, akceptacji, wsparcia...


Mam dylemat. CO byscie na moim miejscu zrobili?
1. Bardziej skupić się na wlasnym zyciu, ogarnięciu mieszkania?

Ogarnięcie mieszkania = wydawanie pieniędzy... czyli sprawiasz wrażenie, że chcesz wydać pieniądze... aby poczuć się lepiej...


2. Zaprzestać mówić o swoich planach rodzinie, bo albo nikt mnie nie wesprze albo siostra pójdzie łatwiej i szybciej w moje slady, wyznaczonym przeze mnie szlakiem- 'bo tak już u nas jest'( argument).

Zaprzestać konsultować z rodziną.



3. Założyć małą działalność z UE - poczytac więcej , załapać jakis grant i nikomu nie mówić.

Dla mnie to brzmi tak:    "wziąć pieniądze z UE, kupić biurko, komputer, reklamę, ... przejeść pieniądze, a potem się martwić".
Ponownie -- skok na grant to tylko przejadanie pieniędzy.
Bierz granty, ale aby zarobić...
Zarobić? Powinnaś umieć zarobić i bez grantu... Grant to tylko takie przyspieszenie.

4. Zaaplikować za pół roku/za rok na podyplomówkę - w 2 miastach w Polsce na 2 uczelniach sa takie jakie mnie interesują

Bo nie masz co z czasem robić? Nadmiar czasu? Co Ci dadzą dyplomy?


5. Zaaplikować na doktorat za rok
6. Nikomu nie mówić o swoich planach.

Mówić o planach, ale nie konsultować, nie dyskutować. Wysłuchać.   google:   "Desiderata"


Tak, wiem, ze bardzo się przejmuję, ale czuję się niedostatecznie osowiała przez kilka ostatnich miesięcy. Nie porównuję się z nikim, ale czuję , ze 'siedzę', że jestem młoda a w pracy otoczona kobietami przed 40 które mają małe dzieci, które są na innym etapie życia co ja.

Rodzina jest ważna... ale to inny temat...


Mam wrażenie, ze i mówię tu poważnie- od początku tego roku kiedy zbyt dużo siedzaiłam sama na home office i zbyt dużo myslalam, wykreowałam sobie wiele jakiś scieżek, ktore nie wiem czy są realne. CO o tym sądzicie? MOże po prostu powinnam zmienić totalnie srodowisko ,poznać nowych ludiz i byc 'szybsza' w działaniu?

Skoro nie masz rodziny, to powinnaś wg mnie zawodowo się piąć w górę. Najpierw finansowo, a potem zrobić te uprawnienia. Dalej pracować w biurze. Po wyjściu z biura masz wiele godzin -- na dodatkową pracę, albo na chłopaka...

10

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?
Winter.Kween napisał/a:

31 lat to staro na doktorat? Moja kolezanka magisterke robila majac 50 pare.
Ja jeszcze planuje doktorat z tematu, ktory lubie i to jak bede po 30 wlasnie. MASZ 31 LAT, a nie 90.

'Znajome pobierają granty z UE zakłądają firmy, zarabiają i jakos nikt im nic nie mówi, rodzina się nie wtrąca. ' <- To wynika z tego, ze Ty sie wtracasz w to co oni robia, a oni w to co Ty robisz. Mi sie rodzina nie wtraca bo nie pozwalam sobie na takie spoufalanie. Ja malo kiedy nawet mowie w jakim panstwie zamierzam mieszkac, a co dopiero o takich planach. Czasami w ramach small talku cos powiem, ale jest wiadome w tym jak to mowie, ze nie pozwalam na zadne wtracanie sie i porady nie szukam.
Nie jestes stara jak na doktorat, ale stara to jestes na takie relacje z rodzicami. Kazdy robi jak lubi, ale skoro narzekasz to chyba cos nie jest super?
U mnie pepowina urwala sie doslownie w jednym momencie jak mialam 19 lat. Pamietam ten moment i jest to moim zdaniem wkroczenie z dziecinstwa calkiem w doroslosc.

mialam wiele 'odciec pepowiny' i powrotów do domu w moim zyciu przez ostatnie 10 lat. niektore z mojej wlasnej woli, niektore z powodow finansowych- kiedy nie moglam np sama sie utrzymac na poczatku studiów. i musialam wracac. i nie uwazalam tego za hanbe jak mowi 95% spoleczenstwa, ale jakos znajomi tak samo wracali jesli np przeroslo ich ogarniecie sie. mieszkalam w 2 panstwach i jakos nigdy nie mialam problemu z kontaktami z rodzina. pamietam ze z 2 wyjazdu i pracy za granica wrocilam kilka lat temu i wtedy walsnie mam wrazenie ze powstal problem. mozliwe ze bylam juz 'za stara' na to a nie mialam wtedy oszczednosci ( bo wiekszosc wydawalam na mieszkanie za granica) wiec wrocilam prawie z 0 na koncie do rodzicow ale musialam napisac dyplom mgr. wiec wtedy siedzialam w domu. od tamtej pory te relacje sie zaciesnily.

11

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?
Gary napisał/a:
replay34 napisał/a:

Hej,
pisze tutaj bo jestem na rozstaju dróg.
Mam 30 lat - jestem rocznik 1990. 2.5 roku temu skończyłam studia mgr w moim mieście ( jedno z większych w Polsce). Po kilku miesiącach poszukiwań poszłam do pracy na cały etat. Od tamtej pory pracuję w zawodzie w jednym z biur projektowych w moim mieście. Wszystko cacy.
Problem jest taki, że ostatnio szef powiedział mi, że jeszcze dużo mi brakuje do zrobienia uprawnień - na razie przez koronawirusa nie może mi zagwarantować dodatkowego stażu do uprawnień, do egzaminu etc. Kilka inwestycji ( mniejszych) siadło, on sam obecnie nie ma nowych zleceń, a biuro jest duże. Narazie ciągniemy stare zlecenia, odrobinę to się dłuży, na razie tylko koncepcje projektów.
Od marca tego roku dużo się też zmieniło w moim życiu, mam swoje 1 mieszkanie na własność, które niestety wymaga moich nakładów finansowych i całkowitego remontu. Już nie wynajmuję, nie pomieszkuję u rodziców. Jednak większosć wydaję na moje mieszkanie.
Spadły mi dochody- szef czasem ucina nam z pensji ze względu na covid. Chciałam się zawsze rozwijać, zastanawiałam się, że jak pójdę do pracy po studiach to po kilku latach zrobię uprawnienia- myslalam, że będzie to szybciej.

Jeśli masz złego szefa to zmień pracę. Przypuszczam jednak, że szef po prostu ma mniej zleceń. Zatem mniej zarabiasz i jak zmienisz szefa, to ten inny szef też będzie miał mało zleceń.

Skoro masz mało pieniędzy to nie remontuj mieszkania. Masz gdzie spać, ciepłą wodę, kuchnię? To tylko się cieszyć...

Uprawnienia to wg mnie ważny cel zawodowy, ale pewnie jesteś zdana na łaskę i niełaskę kogoś, jakiegoś szefa. Szkoda... ale pewnie trzeba zacinąć zęby i przez to przejść.

Wg mnie najlepiej abyś nie angażowała się w tę pracę, robiła tyle co przypada na 8 godzin... a po godzinach brała zlecenia, aby więcej zarobić.


Zaczęłam zastanawiać się czy nie zmienić pracy od przyszłego roku,

Na lepiej płatną? W czasach Covid?
Przypuszczam, że jak ktoś ma dużo zleceń, to chętnie rysowanie zleci komuś, kogo nie będzie musiał brać na etat, a kto jest sumienny i faktycznie rysunki zrobi bez proszenia i sprawdzania leniucha...

a może jakieś studia podyplomowe nie w moim mieście, lub pojscie na doktorat.

I co Ci to da? Jakiś szef jak zobaczy doktorat to co pomyśli? "Chętnie tej pani więcej zapłacę"? A może "ona ma doktorat, a tutaj trzeba tylko rysować, więc pewnie będzie chciałą dużo zarabiać, duże oczekiwania"?



Myslicie że to dobry pomysl? Chodzi mi o hipotetyczne rozpoczęcie doktoratu w wieku 31 lat. Tyle będę miała za rok. Nie jest to za późno?

1. Po co Ci doktorat?
2. Nie jest za późno.
3. Ale po co ten doktorat... bo brzmi jakbyś miała dużo czasu i nie wiedziała co z nim robić...
4. Co robić z nadmiarem czasu? Przeznaczyć na dodatkowy zarobek... Rozwój zawodowy a nie dyplomy naukowe...



Może powinnam otworzyć firmę, załapać się na jakis grant z unii?

Otworzysz firmę, weźmiesz grant... minie rok lub dwa... Grantu już nie będzie, a firma będzie...
Zatem zmieńmy plan na taki:

"powinna otworzyć firmę".

Wg mnie to bardzo dobry pomysł. Tylko co będziesz oferować? Kto za to zapłaci? Gdzie zdobędziesz klienta?

Jeśli jesteś architektem, to napisz do biur architektonicznych "Hej! Mogę dla Was rysować wieczorami..."



POwiem tak, zawsze myslalam, ze rodzice mogą mi pomóc- nie chodzi o finanse ale o pomoc mentalną.

Jak jesteś dzieckiem, to wydaje się, że rodzice są taką ostoją na którą można liczyć. Z biegiem lat może się jednak okazać, że oni duchowo są słabsi niż Ty sama. Przykre się tak rozczarować...


W dobie koronawirusa moi rodzice ( i to zrozumiałe) siedzą cicho jak myszki, moja mama jeszcze dorabia do emerytury- pracuje w zawodzie związanym ze złużbą zdrowia. Boi się zarażenia, ciągle jest na jakiś zwolnieniach aby się nie zarazić. Obecnie kiedy przychodzę czy rozmawiam  z nimi to tylko o ich pracy i o covid.
Bardzo absorbują mnie tymi problemami.

Czyż jako córka, silniejsza duchowo/mentalnie, nie możesz im poświęcić czasu na wygadanie się?
Czy jako osoba silna duchowo nie możesz się zdystansować od tych problemów, nie dołować się nimi?
Widzieć rozwiązania a nie przeszkody?


Moja mama codziennie prawie do mnie pisze się wyżalić. Mam z tym problem bo czuję ciężar.

Słaby człowiek wykaże agresję.
Średni człowiek przyjmie żale i przyjmie na siebie współczucie, strach, żal, obciążenie.
Silny człowiek (mistrz) przyjmie żale, zobaczy rozwiązania, wskaże drogę. Nie poświęci się, a pomoże.
Możesz mamę wysłuchać, masz rozum, nie współczuj jej. Na jej miejscu też byś się tak żaliła?


Staram się wszystko zrozumiec. Ale od marca 2020 jestem przeciążona.

Mistrz nie czuje się przeciążony, bo we właściwy sposób postępuje z problemami. Może to z boku wyglądać na ignorancję lub brak empatii, ale tak nie jest.


Miałam duże problemy w pracy w tym roku ze względu chyba na to, że nie mam 'maski przed światem' ale nie dostałam żadnej pomocy odmoich rodziców. Nawet słownej. Nie wiem o  co chodzi.

NIE wymagaj od nich aby Tobie pomagali. Sorki... wygląda na to, że jesteś silniejsza od nich i musisz być silniejsza.



Chciałam rok temu założyć firmę, postarać się o grant. Mówiłam o planach rodzicom, zawsze byłam scinana.

Oni Ci nie pomogą. Serio... Ty możesz pomóc im, ale nie na odwrót.
Zapomnij o grancie proszę... to tylko złudzenie.


Po co to robisz, a skąd wezmiesz grant,

Grant i grant... to zupełnie nie o to chodzi.


a jak zaczniesz, nie masz doświadczenia, nie masz zaplecza, najpierw znajdz klientów, a pozniej zakładaj firmę.

Tu mają rację -- o klientów chodzi. Twój szef nie ma klientów. Ty będziesz miała?
Może inny szef zwolnił ludzi i może ten inny szef ma dużo zleceń i może weźmiesz te zlecenia poza etatem obecnym?



Po co ci firma, załóż ją z siostrą ( zawsze kiedy mam jakiś plan dla samej siebie , oni mówią mi o tym abym zrealizowała go z siostrą, która notabene jest mlodsza, bardziej swobodna ode mnie, ten sam zawód, ale zawsze jej się pomagało nie mnie -i to ją sie ukierunkowywało mając mnie za przykład - bo ja mogłam popełniac bledy a ona szla po mojej wyznaczonej ścieżce).

Użalasz się nad sobą. Ktoś musiał iść pierwszy ścieżką.



Mam niby 30 lat ale od momentu pójscia do tej pracy ( w moim mieście) czujęsię jakbym była w liceum. Jakbym po studiach się cofnęła. Znajome pobierają granty z UE zakłądają firmy, zarabiają i jakos nikt im nic nie mówi, rodzina się nie wtrąca.

Wtrąca? Dorosła jesteś, mieszkasz osobno... Co znaczy "wtrąca"? Zapytaj koleżanki, która tak zrobiła i prowadzi firmę parę lat -- jak jej jest i skąd ma klientów (o ile Ci powie...)...


Moi rodzice kiedys mieli firmę w latach 90 i na pocz 2000. Pozniej splajtowali. Od tamtej pory robią to samo po swojej pracy, hobbistycznie. Kiedy każę im wystawiac to w necie, aby miec dodatkowy dochód, czy na targach, pokazać się ludziom -  ja nie mam racji, mnie się nie słucha, oni pracują do szuflady, męczą się a poźniej ciągle mówią ze nie mają pieniędzy.

Fajnie... wksazałaś rozwiązanie. Oni nie słuchają => więc nie mają pieniędzy. czyli jak będą robić tak jak do tej pory, nic nie zmienią, to dalej nie będą mieli pieniędzy.


Kiedy mówię o swoich planach milczą , odwracają wzrok, jakby albo się bali, albo nie umieli czegoś przełknąć.

Nie przejmuj się. Rób swoje. Ale nie oczekuj od nich poklasku, akceptacji, wsparcia...


Mam dylemat. CO byscie na moim miejscu zrobili?
1. Bardziej skupić się na wlasnym zyciu, ogarnięciu mieszkania?

Ogarnięcie mieszkania = wydawanie pieniędzy... czyli sprawiasz wrażenie, że chcesz wydać pieniądze... aby poczuć się lepiej...


2. Zaprzestać mówić o swoich planach rodzinie, bo albo nikt mnie nie wesprze albo siostra pójdzie łatwiej i szybciej w moje slady, wyznaczonym przeze mnie szlakiem- 'bo tak już u nas jest'( argument).

Zaprzestać konsultować z rodziną.



3. Założyć małą działalność z UE - poczytac więcej , załapać jakis grant i nikomu nie mówić.

Dla mnie to brzmi tak:    "wziąć pieniądze z UE, kupić biurko, komputer, reklamę, ... przejeść pieniądze, a potem się martwić".
Ponownie -- skok na grant to tylko przejadanie pieniędzy.
Bierz granty, ale aby zarobić...
Zarobić? Powinnaś umieć zarobić i bez grantu... Grant to tylko takie przyspieszenie.

4. Zaaplikować za pół roku/za rok na podyplomówkę - w 2 miastach w Polsce na 2 uczelniach sa takie jakie mnie interesują

Bo nie masz co z czasem robić? Nadmiar czasu? Co Ci dadzą dyplomy?


5. Zaaplikować na doktorat za rok
6. Nikomu nie mówić o swoich planach.

Mówić o planach, ale nie konsultować, nie dyskutować. Wysłuchać.   google:   "Desiderata"


Tak, wiem, ze bardzo się przejmuję, ale czuję się niedostatecznie osowiała przez kilka ostatnich miesięcy. Nie porównuję się z nikim, ale czuję , ze 'siedzę', że jestem młoda a w pracy otoczona kobietami przed 40 które mają małe dzieci, które są na innym etapie życia co ja.

Rodzina jest ważna... ale to inny temat...


Mam wrażenie, ze i mówię tu poważnie- od początku tego roku kiedy zbyt dużo siedzaiłam sama na home office i zbyt dużo myslalam, wykreowałam sobie wiele jakiś scieżek, ktore nie wiem czy są realne. CO o tym sądzicie? MOże po prostu powinnam zmienić totalnie srodowisko ,poznać nowych ludiz i byc 'szybsza' w działaniu?

Skoro nie masz rodziny, to powinnaś wg mnie zawodowo się piąć w górę. Najpierw finansowo, a potem zrobić te uprawnienia. Dalej pracować w biurze. Po wyjściu z biura masz wiele godzin -- na dodatkową pracę, albo na chłopaka...

dziękuję bardzo za tak rzetelną i długą odpowiedź. nie spodziewałam się rozebrania jej na części pierwsze, ale bardzo za to dziękuję.

1. z tym doktoratem chodziło mi o to, że 'będzie do cv'. obecnie są szkoły doktorskie na każdym wydziale w każdej uczelni, doktorant dostaje więcej $ niż wcześniej + nie trzeba uczyć studentów na doktoracie, a TYLKO przygotowywac swoja prace pod okiem profesora. wiem. bo kolega z pracy konczy doktorat  i rok temu mówił o zmianach jakie weszły- dla niego niestety nie obowiązują bo zaraz skonczy doktorat i on nadal 'uczy studentów'. w Szkole Doktorskiej przy każdym wydziale obojętnie czy na Uniwersytetach czy Politechnikach nie ma obowiązku uczenia studentów- zwiększyła się tylko $ za uczęszczanie na studia doktoranckie, ale z tego co wiem jest mniej miejsc i większy przesiew na początku
2. z założeniem firmy plączę się dlatego, ze u mnie w mieście działają tzw inkubatory przedsiębiorczosci dla różnych mini/mikro biznesów- np artystów, inżynierów. moja znajoma pracuje w jednym z nich i powiedziała mi, że w 2020 nie mieli rekrutacji ze względu na pandemię, ale w 2021 będą mieli i abym próbowała złożyc wniosek. te inkubatory polegają na tym, że wybierają z ilości X nadesłanych zgłoszeń-  kilku 'rezydentów' którzy posiadali wczesniej firmę ( lub posiadają) LUB osoby które chcą założyć firmę. te inkubatory wspolpracują z UE i zawsze mieli dotacje, inkubatory pomagały tym adeptom/ rezydentom od zawsze w grantach, w pomocy prawnej, w ogarnięciu pierwszych klientów.
3. u mnie nie mam problemu ze zdobyciem' krotkich szybkich zlecen' ale nie mogę obecnie ich robić, ponieważ nie mam legalnego odpowiedniego oprogramowania. potrzebowałabym X ilości $ na licencje a to wiąże się tylko i wylacznie z otworzeniem przeze mnie malego biznesu. Nie będę pracowała nielegalnie, ponieważ nie jestem na studiach i nie mam licencji studenckiej w żadnym programie. Poza tym wielu moich znajomych z innych miast przez ostatnie lata przypadkiem miało kontrole swoich komputerów- kiedyś się z tego smialam, ale już nie. CHodzi mi tylko o te aspekty a nie o aspekty 'czy wziac grant aby go wziac i aby miec duzo $ czy nie'.
4. W pracy jestem pomijana przy projektach kiedy jest home office, ludzie komunikuja sie beze mnie, a mnie dodaja kiedy np cos jest juz zorbione w 80-90% i daja mi najmniejsze rzeczy do wykazania się. MNie to dobija. Mowilam kiedys szefowi o tym ale on zawsze odpowiedzialnosc zwala na tych wlasni eludzi 'nizej' ktorzy wlasnie 'nie daja mi sie wykazac'. Bo oni zrobia szybciej , wiecej i np dostana podwyzke. Oni sobie wyrywaja te projekty. Obecnie znowu jestesmy na home office i pracujemy z domu. Pamietam ze w przerwie miedzy 1 home office a obecnym bylismy w biurze 2-3 miesiace- wtedy byla tez ta rozmowa z szefem, a wczesniej 1sze przymiarki do projektu. Oni w ogole mnie nie umieszczali nawet w pracach wstepnych, mialam wrazenie, ze ja musze sie o to 'bic' bo oni ida szybko taranem swoim trybem a ja musze 'za nimi latac'. A dlaczego niby ja mam za nimi latac? Oni nie sa moimi szefami... A szefa to nie obchodzi bo najwazniejsze aby projekty byly wykonane. Nie wiem z czego to wynika. Zastanawialam sie czy to jest personalne moze albo cos. Ja juz analizowalam te sytuacje bardzo wiele razy.
Przerywanie moich wypowiedzi, analizowanie mojego prywatnego zycia, czy mieszkam z rodzicami, czy mieszkalam do ktorego roku zycia. Jak przyszlam do pracy - teksty w stylu - ona jest jeszcze 'swieza' niedoswiadczona, od cycka matki sie jeszcze nie oderwala' - nie wiedzialam jak na to reagowac. a bylam po prostu MILA I NORMALNA W PRACY. Zadna chamka, suka, negatywnie nastawiona a miła normalna. MOze powinnam byc po prostu suką od początku to bym miala respekt?  A ludzie w biurze pracuję od 10 lat w zwyz i kazdy komentuje kazdego, mowia o kazdym , o tym co byl wczesniej, co nie byl w biurze etc. Trzymaja sie swoich pozycji jak by to bylo najwazniejsze na swiecie kurczowo. Z kijem w d**ie.


Boje sie ze mnie zwolni w 2021 kiedy mi sie obecna umowa  skonczy dlatego tez musze miec jakis backup. Te firmy w inkubatorach przedsiebiorczosci to nie sa wielkie firmy. To takie małe mikro biznesy , dostaje sie tez jakies $ od tych inkubatorow przedsiebiorczosci wczesniej na rozkrecenie a pozniej aplikuje o grant.Wiem, bo kilka osob z przeszlosci tak zrobiło. Ale mialo inne zawody 'nie techniczne' i jakos szybciej im to szło.

5. nie mam chłopaka obecnie skupiam sie na remoncie. wybrałam jednak remont. sama w czasie ostatnich 2-3 miesiący zaczelam remontowac pewne rzeczy, wlacznie ze zdjeciem boazerii etc . kuchnia i jeszcze jedno pomieszczenie jest w stanie fatalnym. cala elektryka na wierzchu. nie chodzi mi o to aby miec super nowoczesne umeblowanie. ale o to aby np nie kopnal mnie prad i JAKO TAKO abym estetycznie sie dobrze czula. okazalo sie ze mam grzyba pod ta boazeria w 2 pomieszczeniach. od miesiaca gole sciany obdrapane oddychaja i juz nie ma tego grzyba bo wszystko wypsikalam preparatami.
o to mi chodzi a nie o to, ze chce sobie wyremontowac bo mam widzi mi sie i chce wydac $. rodzice mi pomogą w jakimś % finansowo w remoncie.rozmawialam z nimi.
wiem,z e mam problem z komunikacja i zle sie wyrazam. duzo osob mi to mowilo w przeszlosci. powinnam byc precyzyjniejsza i szybsza.


dziekuje za rady. jesli masz moze jeszcze jakies spostrzezenia to prosze napisz.
pozdrawiam.

12

Odp: plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?
Winter.Kween napisał/a:

31 lat to staro na doktorat? Moja kolezanka magisterke robila majac 50 pare.
Ja jeszcze planuje doktorat z tematu, ktory lubie i to jak bede po 30 wlasnie. MASZ 31 LAT, a nie 90.

'Znajome pobierają granty z UE zakłądają firmy, zarabiają i jakos nikt im nic nie mówi, rodzina się nie wtrąca. ' <- To wynika z tego, ze Ty sie wtracasz w to co oni robia, a oni w to co Ty robisz. Mi sie rodzina nie wtraca bo nie pozwalam sobie na takie spoufalanie. Ja malo kiedy nawet mowie w jakim panstwie zamierzam mieszkac, a co dopiero o takich planach. Czasami w ramach small talku cos powiem, ale jest wiadome w tym jak to mowie, ze nie pozwalam na zadne wtracanie sie i porady nie szukam.
Nie jestes stara jak na doktorat, ale stara to jestes na takie relacje z rodzicami. Kazdy robi jak lubi, ale skoro narzekasz to chyba cos nie jest super?
U mnie pepowina urwala sie doslownie w jednym momencie jak mialam 19 lat. Pamietam ten moment i jest to moim zdaniem wkroczenie z dziecinstwa calkiem w doroslosc.

ja znam ludzi ktorzy doktorat zaczeli po 90stce i maja plany na dalsze zycie! takze prosze sie nie czepiac 90latkow:P

Autorze nikt za Ciebie nie podejmie decyzji, za duzo kombinujesz, doktorat w 90% jest nieprzydatny w pracy zawodowej a jeszcze sprawia że trudniej o zatrudnienie z wielu powodów.
Doktorat ma sens jak pracujesz w kilku okreslonych branzach, typu biotechnologia i to tez jak dodatkowo masz doswiadczenie zawodowe. Co do rodzicow oni maja prawo zyc jak chcą, nie ty ich wychowujesz, tylko oni Ciebie wychowali, daj im zyc w spokoju, odnosnie covida to wielu ludzi ucierpialo jeszcze mocniej, zacisnij zeby i pomysl moze o dodatkowej pracy na weekendy (zawsze sie cos znajdzie i tylko na rok az sytuacja sie poprawi)

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA KARIERY - MOJA KARIERA ZAWODOWA » plany zawodowe po 30stce, a rodzina- czy warto?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024