Witam,
wiem że to forum kobiet ;-) ale czasem faceci też potrzebują porady...
Zatrudniłem się w firmie, gdzie od początku była deklaracja zatrudnienia na uop. Jednak najpierw stwierdzili, że muszą pracownika sprawdzić i przez 2 m-ce pracowałem na umowę -zlecenie. No ok po tym okresie podpisaliśmy na pół roku umowę o pracę, dodam że stawka taka sobie, zdecydowanie mniej niż średnia krajowa....
Jednak pod koniec listopada zaproponowali mi coś co mnie zdziwiło, żebyśmy podpisali aneks, bo jest covid itd, że przechodzimy na pół etatu ale że ja nie mam się przejmować bo finansowo będzie tak samo (pół etatu na konto) reszta do "ręki".
Ja odmówiłem, z resztą może trochę nieopacznie podpowiedziałem że skoro zostały 3 miesiące (w lutym wygasa obecna umowa) to nie ma sensu nic zmieniać. No ok zgodzili się, ale tak między wierszami sugerowali mi że wprowadzimy to pół-etatu na kolejny okres podpisania umowy.
Ja oczywiście nic takiego im nie obiecałem ani nie zapewniałem że się zgodzę, tylko chodziło mi o to żebyśmy porozmawiali później a ta umowa niech będzie taka jaka jest.
I teraz pytanie jeżeli w lutym zaproponują pół-etatu i nieoficjalnie drugie pół to co robić? W rodzinie twierdzą że ok niech będzie pół oficjalnie i tyle, żadnych dodatków pod "stołem" bo ja nie mam płaconych świadczeń, w pracy muszę być 8h z czego legalnie tylko 4h i będę tak pracować jak głupi. Coś się stanie i renta będzie 200 zł albo emerytura potem 800..
Dla mnie to jest zagadkowe, bo jak powiem że tylko pół etatu to będę dostawać 50% wynagrodzenia. Więc nie wiem czy się zgodzić na ich wersję, czy szukać czegoś innego, czy wersja którą rodzina proponuje? Chodzi o to że pracuje na pół-etatu i koniec, a drugie pół gdzie indziej.
A nie że zarezerwowany mam czas jak typowy etatowiec 8-godzinny a składki jak pół etatu i połowa na czarno. Więc nie wiem co robić czy się zgodzić czy nie? Czy wersje rodziny przyjąć? czy w ogóle podziękować?
Ze strony firmy to jest nietaktowne, mowa była o stałej pracy na pełen etat a teraz takie kombinacje. No cóż pracownik generuje koszty ale chyba sobie zdawali sprawę? Ja mam wrażenie że chcieli rozbujać pewne działy w firmie, niestety Covid im to uniemożliwił i teraz pracownik jest im tak tylko trochę potrzebny ale nie chcą się pozbywać bo "a nóż może być przydatny"