Cześć Kochani
Zdaję się na Waszą mądrość. Przychodzę do Was z takim problemem, hm a może rozterką...
Mianowicie, zauważyłam po sobie, że mam problem z utrzymaniem długiej relacji, z pewnymi wyjątkami. Nie mam tu na myśli związki, z tym problemu nie mam. Mam przyjaciółkę od lat, dwie dobre koleżanki, z którymi też znamy się dłużej, z tym, że mamy sporadyczny kontakt, np raz na miesiąc spotkanie i pisanie ze sobą co kilka dni, lub też spotkanie się raz na jakiś, dłuższy czas. Zauważyłam, że pasuje mi taki kontakt.
Kiedys nie miałam problemu z tym, by codziennie w pracy cieszyć się z do tych relacji z kolegami z pracy, lubiłam to. Zasadniczo tylko w obecnej pracy nie mam jakoś dobrych relacji z współpracownikami, tylko lekki żarcik ale nie mogę znaleźć wspólnych tematów do zbudowania głębszej relacji niż przelotne żarciki przy ekspresie do kawy. To na tyle. Martwi mnie to, że w wcześniejszych pracach potrafiłam bez problemu nawiązać relacje, znaleźć wspólne tematy do rozmów. Nie wiem... Może to przez długą przerwę i prace zdalna, czy to możliwe że "zdziczałam"? Czy to może ja mam problem ze sobą?
W szkole zadawalam się ze starszymi od siebie rocznika i, z rówieśnikami też nie potrafiłam znaleźć wspólnych tematów (przyjaciółka akurat młodsza ode mnie) . Jednak i te znajomości znikały, ot życie, nie przejęłam się tym i żyłam dalej.
W obecnej pracy nie potrafię na dłużej nawiązać relacji, znaleźć wspólne tematy do rozmów, w sumie jak już ktoś chce ze mną stworzyć relacje, to nudzę się widząc codziennie taką osobę, nudzi mnie ten ktoś gdy mamy kontakt codzienny i często zmuszam się do rozmowy. Dziwne bo bym chciała mieć takie dobre koleżanki w pracy jak wcześniej. Na początku jest super, buzia mi się nie zamyka, jednak taki stan trwa miesiąc, później wszystko usycha.
Co o tym sądzicie?
To takie, chcieć a nie móc... Brzmię jak nastolatka, wiem wiem
Jestem spostrzega a jako osoba kłótliwa, chaotyczna, z dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie