Witam,
długo mnie tu nie było. Mam 27 lat i dosłownie kiedy zacząłem wreszcie ogarniać swoje życie i miałem nadzieję, że wyjdę na kogoś odpowiedzialnego zwłaszcza w oczach taty, dowiedziałem się, że tata ma covid-19. Jest na oddziale chorób zakaźnych. Do tego dochodzi niewydolność nerek, anemia i zapalenie płuc. W jednym zdaniu: zaczynam czuć strach i przerażony piszę te słowa, ale mój tata chyba umiera... A ja ani nikt inny, nie możemy go nawet odwiedzić.
Jest w szpitalu od 4 dni i lekarze mówią, że ma stan "średnio-ciężki". Jego stan jest niepewny. Moja mama siedzi sama w domu od kilku dni na kwarantannie. Ona ma najciężej, jest zestresowana i samotna. Nie wiem jak się zachować w tej sytuacji. Nie chcę mówić, pisać, ani myśleć o rzeczach w stylu "to jego ostatnie dni/tygodnie", ale z drugiej strony czy ignorowanie rzeczywistości ma sens? Najgorsze jest to, że miesiąc temu dość mocno się pokłóciłem z tatą. Mieszkam w mieście oddalonym o 80km i w tamtym okresie miałem pracę (pracuję mobilnie w całej Polsce) w mieście rodzinnym, więc naturalnie spałem u rodziców. Niestety przez totalną błachostkę pożarliśmy się znów i tylko trzasnąłem drzwiami i przeniosłem się na kilka dni do znajomego. Od tamtej pory odwiedziłem ich kilka razy. Było ok, tata uśmiechnięty. W sumie zawsze jak mnie kilka tygodni nie ma, to emocje opadają i jest luzik, ale nigdy nie wytłumaczyliśmy sobie tej sytuacji. Teraz już chyba nie będzie okazji... Żyję w strachu, że w końcu zadzwoni do mnie szpital i postawi mnie przed faktem dokonanym Mój tata ma tylko 53 lata i zawsze był zdrów jak ryba, rower, bieganie, basen a teraz to cholerstwo go zjada. Ja nie chcę szykować się na pogrzeb!!! Czy ktoś jest może w podobnej sytuacji?
W tym momencie ta błachostka o którą się pokłóciliście nie ma już chyba znaczenia. To normalne, że ludzie się kłócą, nie zawsze zgadzają. Nie zamęczaj się tym. Życzę aby tata wrócił do zdrowia. Trzymaj się razem z rodziną, dzwoń do mamy by podtrzymać ją na duchu.
Spokojnie.
Po pierwsze - skąd pewne założenie że umrze? Znam wiele osób (nawet ok. 80-tki) które wyszły z covidu, nawet gdy ciężko zniosły.
Po drugie - czy on tam nie ma telefonu? Przecież możesz do niego zadzwonić.
Po trzecie - wszyscy się kłócą. Czy Ty myślisz, że on tam teraz lezy i rozpamiętuje jakiego ma okropnego syna? Założę się że wie, że go kochasz.
Dzwoń do mamy!
Dzięki za słowa otuchy.
@madoja, mój tata nie jest w stanie rozmawiać, ma wszędzie rurki wsadzone. Dzisiaj dowiem się więcej od lekarza prowadzącego, ale obawiam się, że jest na tyle słaby, że nie jest w stanie korzystać z telefonu. Codziennie do niego piszę smsy, tak samo mama, ale on nie odpisuje. Kilka dni temu powiedział mamie, żebyśmy nie dzwonili, nie wiem z jakiego powodu tak powiedział Pewnie chodzi o ból jaki sprawia mu mówienie. Widziałem go na żywo przed zabraniem do szpitala i był cały blady i ledwo mówił. Trochę ukrył przed nami chorobę nerek i jeszcze ta anemia... Ja zazwyczaj jestem bardzo pozytywnie nastawiony, ale już nty raz słyszę w słuchawce od pielęgniarki, że rokowania nie są najlepsze, to ogarnia mnie poczucie beznadziei... Martwię się o młodszego brata jak to zniesie i mamę. Ja sobie poradzę jakoś, nie mam wyjścia, ale chcę też być dla nich stabilną podporą, gdyby... Dobra, kończę z tym pesymizmem. Mam nadzieję, że za jakiś czas będziemy tu wspólnie świętować powrót mojego taty do domu.
Mój mąż właśnie zdrowieje po koronawirusie. Zapewniam Cię, w tym szoku spowodowanym chorobą, panice, traumie czy przeżyje - kompletnie nie myśli się o jakichś kłotniach, zatargach itd. Uwierz, że to nie ma znaczenia. Jedyne o czym się myśli , to czy przeżyje.
Nie zadręczaj się, bo to o czym opowiadasz i co Cię gnębi, nie ma i nie będzie mieć kompletnie znaczenia. To ważne tylko w Twojej głowie.
6 2020-12-07 15:17:47 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2020-12-07 15:18:40)
Ta kłótnia o której piszesz - to nic nie ważna pierdoła. Stawiając się jakby z drugiej strony - rodzica - wierzę , że Twój tata absolutnie nie miałby o to żalu, nie myślałby o tym , ale raczej o tym, że po prostu Cię kocha. A że się nie zawsze zgadzacie? Róźnie jest w życiu, różne mamy doświadczenia. Daj znać co z tatą.
Ja sie ma Twój tata?
8 2020-12-09 18:05:40 Ostatnio edytowany przez R_ita (2020-12-09 18:05:55)
Podpinam się pod pytanie Madoi- autorze, czy wszystko w porządku?
Hej mój tata wyleczył się z wirusa, ale na 99% święta i sylwestra spędzi w szpitalu. Niestety ma ostrą niewydolność nerek, anemię, zapalenie płuc i nadciśnienie. Śmiejemy się z kumplem, że odnośnie przeszczepu ma nerkę zapewnioną ode mnie haha, ale mam nadzieję, że za jakiś dializa pomoże i będzie zdrów. Dziękuję za zainteresowanie się tematem. Ogółem już wszyscy ochłonęliśmy. Mam tylko obawy, że tata po powrocie ze szpitala już nie będzie taki sam jak wcześniej
10 2020-12-10 22:17:42 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-12-10 22:18:01)
Gdy tata już wróci do domu, pamiętaj o tym co czułeś i jak się czułeś. Nie kłóć się już z nim, bo pewnego dnia on naprawdę umrze. Kochaj rodziców i bądź dla nich dobry, nawet gdy nie zawsze mają rację.
Hej wszystkim,
mój tata czuje się lepiej. Lekarze mówią, że chyba go wypuszczą do domu w styczniu. Będzie dializowany w swoim mieście, ale chyba będzie konieczny przeszczep nerek. Powiedziałem mu, że oddam swoją, jeśli będę się kwalifikował. Przeraża mnie to, ale to mój tata, a ja nie chcę, żeby umarł. Dzięki za wsparcie. Dam znać za jakiś czas