Cześć wam, ja 28 lat, ona 22.
Poznaliśmy się w jednym środowisku, jakieś tam flirty, zaczepki no i wyszło że mamy się ku sobie. Ogólnie dziewczyna(Nazwijmy ją A) mocno nieśmiała, łatwo się zawstydza ale sama szuka kontaktu fizycznego, łapie za rękę itp. Wszystko by szło w dobrym kierunku no ale jest jedno ale - wcześniej spotykałem się z naszą wspólną znajomą (Nazwijmy ją B) której ona nie lubi. Spotykałem się w sensie - dwa albo trzy spotkania sam na sam na których trochę pogadaliśmy, nie było pocałunków ani niczego więcej i to z mojej inicjatywy zakończyłem tamtą relację bo dziewczyna strasznie egocentryczna była, narcyz murowany, nie dla mnie takie zabawy.
Więc o co chodzi? Otóż ta dziewczyna gdy dowiedziała się, że coś jest na rzeczy z A nawypisywała jej paskudnych rzeczy - cytując - że super liżę cipkę i dobrze się wulgaryzm. Dosłownie. A do niczego takiego nie doszło, do żadnej bliskości seksualnej.
Z B zerwałem kontakt, a sama wyjechała więc nawet nie mam za bardzo jak jej skonfrontować o co biega. Generalnie wydaję mi się, że chciała zranić A, bo z tego co wiem od siostry A ta długo się czaiła by między nami coś zaszło w sensie żebyśmy zaczęli się spotykać itp.
Problem jest w tym, że A prawie na każdym spotkaniu mnie pyta o B, o to co z nią robiłem. I ok, odpowiedziałem raz drugi trzeci ale na boga nie zamierzam ciągle udawać, że nie jestem wielbłądem! Szczególnie, że mówię prawdę i nic złego nie zrobiłem. Powiedziałem o tym A ale do niej nie dociera, wraca do tematu. Raz zirytowany ponownym pytaniem o to, czy spałem z B powiedziałem - szczerze - mam dość, idę to A złapała mnie za rękę i prosiła bym nie szedł. Wydaje mi się, że jej zależy. Ale temat później znowu wrócił.
Powiedziałem jej na spokojnie, że z B nic mnie nie łączy i nie łączyło oraz łączyć nie będzie, nawet jej nie lubię i że musi się zdecydować komu po prostu uwierzy - mnie czy B. Komu ufa bardziej.
Powiedziałem jej też, że tylko ona mnie interesuje, chce ją dalej poznawać, jest dla mnie najpiękniejsza. I że czekam na jej decyzję bo ja nie wygram z tym co dzieje się w jej głowie.
Na moją niekorzyść przejawia fakt, że dziewczyny mnie generalnie lubią i łatwo nawiązuje z nimi kontakt, przez co koledzy przypięli mi łatkę "ruchacza" co jest bzdurą swoją drogą bo etap przygód mam lata za sobą. No i wyglądam jak typ z pod ciemnej gwiazdy ale to chyba widziała, prawda?
Mogę coś jeszcze zrobić? Czy darować ją sobie? Naprawdę ją lubię, A jest bardzo wartościową osobą. Tylko nie wyobrażam sobie tłumaczyć się z rzeczy których nie zrobiłem.
Bo na chwilę obecną mimo moich chęci starając się spojrzeć z boku nie widzę tego.