mam nowa prace. potrzebuje pomocy przy rozszyfrowaniu zamiarow mojego kolegi z pracy. nie chodzi mi o poszukiwanie potwierdzen, ze mu sie podobam, ale obiektywna cene, zebym wiedziala jak reagowac.
Codziennie, gdy rano przychodze na swoim biurku znajduje czekoladke (wlasnie od tego kolegi, choc nwm czy to sie liczy, bo nie lubi tego smaku, tylko po co to dzien w dzien pakowac i zabierac z domu..) w ciagu dnia tez conajmniej raz mnie odwiedza w moim biurze (on pracuje w innym dziale), aby poczestowac jeszcze innymi slodyczami (te lubimy akurat oboje), czasem dopyta czy czegos nie potrzebuje. gdy konczymy tak samo czy mnie gdzies nie podwiezc, gdy wychodze na przerwe on tez tzn widac konkretnie, ze szuka kontaktu. widocznie mnie faworyzuje na tle innych pracownikow (ale moze dlatego, ze jestem praktycznie jedyna kobieta. jest jeszcze jwdna, ale ona jest tylko kilka godz tygodniowo). probowal zniechecic mnie do innych kolegow (opowiadajac o jednym, ze pedal, o innym ze tak to nazwe nie ma doswiadczenia z kobietami, trzeci traci glowe dla kazdej pieknej kobiety itd itp)
natomiasz z drugiej strony wcale nie stara sie przedstawiac sie w jak najlepszym swietle. nie opowiadalby, ze pali ziolo albo oglada filmy dla doroslych. tzn to byly tylko 2 takie odosobnione przypadki i dolaczyl akurat inny kolega, ktory akurat przechodzil. tematyka i sposob prowadzenia wszystkich pozostalych rozmow poprawny.
nie wiem czy jest zajety. komplementow brak (oprocz jednego, o ile mozna to nazwac komplementem. jego mama haftuje na maseczkach i przyniosl mi jedna w prezencie moeiac, ze tak ladnie sie ubieram i papierowa nie pasuje mi)
czemu zadaje wam te pytanie? bo nie wiem jak mam reagowac.
poki co nie odpowiadam na te mile uczynki. dal mi swoj nr, ale nie napisalam. gfybym miala pewnosc, ze to po kolezensku odezwalabym sie