Cześć kobietki i mężczyźni!
Mam 27 lat za chwile 28 ehh jak szybko ten czas leci.
Jestem w związku od jakichś 3, 4 lat mój narzeczony jest kierowcą tira. Nie muszę chyba wspominać że wiecznie go nie ma, do tego dochodzi pomoc w gospodarstwie rolnym przez co widzimy sie raz na weekend albo na kilka godzin. Mieszkaliśmy razem w Krakowie ale praca tutaj go nie satysfakcjonowała i wrócił na tiry żeby zarobić na nasz ślub. Ale to nie o pracę chodzi jest tydzień w domu do Mnie potrafi przyjechać tylko raz może dwa twierdzi że pomaga w domu. Niczego nie gotuje nie zabiera Mnie nigdzie a wszystkie wakacje organizuje ja. Opłacam rachunki zajmuje się mieszkaniem ogarniam wycieczki i pracę. Nie pamiętam takiej sytuacji w której poczułam sie gdzieś zabrana. Nie mówię że jestem idealna często się irytuje mam duże problemy w domu a mój narzeczony twierdzi że go to nie obchodzi. Każdego dnia jestem sama, w ciagu trzech miesięcy kilkakrotnie chciałam zakończyć ten związek jednak nie potrafie On obiecuje ze się zmieni ze znjadzie pracę na miejscu. Jednak gdy znalazłam mieszkanie z ogródkiem takie jak by chciał powiedział że On bedzie jezdził do domu.. Mam wrażenie ze albo mu nie zalezy, albo niedojrzał do związku..