Krk napisał/a:Kurcze, dziękuję za takie wyjaśnienia 
Uświadomiłem sobie że problem rzeczywiście może istnieć i to nie jest jakaś moja fanaberia.
Z tego co pisaliście, faktycznie czuje że praca to pewnego rodzaju ucieczka od czegoś tylko nie wiem od czego. Kiedy jestem w pracy to mam ochotę na wszystko. Moja praca to częste wyjazdy, podczas których dodatkowo mam czas wolny i wtedy mam ochotę czytać książki, biegać itd a kiedy jestem w domu, to wszystko wtedy traci sens... Pojawiają się wtedy te wszystkie negatywne emocje...
Jakbym czytała o samej sobie. Wpadam czasem w taki stan, że jestem w pracy i planuję sobie życie w przód, czego nie zrobię, jak już z tej pracy nie wyjdę. Przychodzi weekend, wakacje, a ja siedze w domu z poczuciem bezsensu.
Jedną z wartościowych rzeczy, jakie usłyszałam, opowiadając o tym swoim problemie jest to, że kapitalizm nam wmawia, że czas spędzony na "niczym" jest nic nie warty, czyli odpoczywanie jest aktywnością gorszego rodzaju, jest nieproduktywne, nie generuje obrotów itd. dlatego nie jest cenione w świecie.
Jak spojrzeć na to, jak byliśmy wychowywani, jak działa szkoła - często się mówi dzieciom, które nie siedzą z nosem w podręczniku, że nie robia "nic". Przypisano pewnym aktywnościom wartość, inne - jak zabawę, odpoczynek, relaks, kontakt z naturą - uznano za niewartościowe. Te poglądy głęboko siedzą we mnie.
Wychodząc z pracy, stając przed wizją wolnego moje ciało i mój umysł krzyczą o odpoczynek, relaks, spowolnienie. Ale bardzo trudno jest to robić, czując, że odpoczynek i relaks to strata czasu. Więc planuję sobie wszystkie cudowne aktywności, za które się zabiorę jak tylko będę miała wolny czas - kawy z koleżankami, wyjazdy, szkolenia, warsztaty, hobby, pasje, bla bla.
Tylko wiesz co? Nasze ciało ma w nosie te wszystkie górnolotne idee o tych aktywnościach. System nerwowy domaga się czasu na uspokojenie, wyrównanie gospodarki hormonalnej, nasz umysł domaga się wyciszenia, ciało domaga się snu, ruchu, tlenu.
Tylko czy w ogóle to dostaje? Bo w moim przypadku często dostaje kolejną porcję "pracy" - walki ze sobą, że hobby, kawa, kino, wyjazd, ale też chcę spać, leżeć, słuchać muzyki - ale nie, bo to nie ma wartości, strata czasu.
Konflikt tragiczny.
Może coś z tej historii brzmi podobnie.
Da się nauczyć odpoczywać, nawet da się to polubić 