Witam, zwracam się do was Kobiety z bardzo ważnym pytaniem, czy umiały byście pokochać niepełnosprawnego faceta? Mam 21 lat i jakiś czas temu straciłem rękę w poważnym wypadku motocyklowym. Przed wypadkiem miałem narzeczoną, lecz gdy tylko wróciłem do domu ze szpitala ta osoba zaczęła mnie od siebie odrzucać i w pewnym czasie zerwała ze mną zaręczyny z powodu braku ręki
...
Pytanie do was Kobietki, czy naprawdę aż tak patrzycie na takie rzeczy? Pokochałybyście taką osobę?
Ja tak. Tylko wiesz to nie tak, że ja miałabym być siostrą miłosierdzia, a chłopina tylko by użalał się nad sobą jak to czegoś mu brakuje. Jeśli byłby to człowiek świadomy swoich niedostatków, ale nie przesłaniałyby one mu normalnego życia, doceniania pozytywów, no i coś by między nami zaiskrzyło to zdecydowanie tak.
No niezła ci się dziewczyna trafiła, ta sytuacja pokazała jej szczerość uczuć do ciebie.
pewnie, o ile w pozostałych aspektach byłyby fajną osobą (a nie np zakompleksioną marudą)
jest taki gość który nie ma rąk i nóg Nick Vujicic, a ma piękną żonę i dzieci.
Ja tak. Tylko wiesz to nie tak, że ja miałabym być siostrą miłosierdzia, a chłopina tylko by użalał się nad sobą jak to czegoś mu brakuje. Jeśli byłby to człowiek świadomy swoich niedostatków, ale nie przesłaniałyby one mu normalnego życia, doceniania pozytywów, no i coś by między nami zaiskrzyło to zdecydowanie tak.
Dokładnie tak samo. Brak ręki by mi nie przeszkadzał, o ile nie byłby używany jako wymówka.
Która rękę straciłeś i jaka część? Okropny wypadek...
Ja tak. Tylko wiesz to nie tak, że ja miałabym być siostrą miłosierdzia, a chłopina tylko by użalał się nad sobą jak to czegoś mu brakuje. Jeśli byłby to człowiek świadomy swoich niedostatków, ale nie przesłaniałyby one mu normalnego życia, doceniania pozytywów, no i coś by między nami zaiskrzyło to zdecydowanie tak.
No niezła ci się dziewczyna trafiła, ta sytuacja pokazała jej szczerość uczuć do ciebie.
Odrazu jak lekarze powiedzieli mi, że nie uda im się uratować ręki to trochę się tym przejąłem. Lecz szybko sobie poukładałem w głowie i to zaakceptowałem, wiedziałem, że bez jednej ręki też da się żyć. Gdy wróciłem do domu, przez pierwsze dwa tygodnie mogłem poruszać się tylko na wózku, ponieważ też miałem otwarte złamanie na prawej nodze. Starałem się jak najszybciej stanąć na nogi, aby odciążyć innych, zawsze próbowałem pierwsze sam, a później jak sprawiało mi to trudność to prosiłem, aby przytrzymać albo mi pomóc. Dla mojej kobiety zawsze starałem dawać od siebie maksimum. Wiadomo, niekiedy coś powiedzialo się nie tak, ale zaraz się przepraszało i tak dalej. Nigdy nad sobą się nie użalałem, jestem takim typem człowieka, że nawet jak coś mnie boli nie mówię o tym, bo nie chciałem dodawać jej zmartwień. Gdy wychodziłem z nią i szliśmy za rękę, to zachowywała się czasami, jakby mnie się wstydziła, bo ludzie patrzą i gadają i już był problem. Dlatego napisałem do was Kobietki ten post, ponieważ trochę mnie to zmartwiło, że ludzie którzy się kochali, nagle rozstają się, bo wypadł komuś poważny wypadek
Witam, zwracam się do was Kobiety z bardzo ważnym pytaniem, czy umiały byście pokochać niepełnosprawnego faceta? Mam 21 lat i jakiś czas temu straciłem rękę w poważnym wypadku motocyklowym. Przed wypadkiem miałem narzeczoną, lecz gdy tylko wróciłem do domu ze szpitala ta osoba zaczęła mnie od siebie odrzucać i w pewnym czasie zerwała ze mną zaręczyny
z powodu braku ręki
...
Pytanie do was Kobietki, czy naprawdę aż tak patrzycie na takie rzeczy? Pokochałybyście taką osobę?
Powazny wypadek, powiadzasz...reki nie masz...hmmm...znaczy, ze nie byl az tak powazny...
Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale nadal byles soba to problem tej dziewczyny, ze nie sprostala...
Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale za to jako maruda i uzalacz to zwyczajnie zwiala od marudy a nie goscia bez reki.
Zycie bez reki nie bedzie proste, ale moze byc latwiejsze jesli zaakceptujesz jej brak, ale nadal bedziesz tzw porzadnym facetem a nie uzalajacym sie nad soba zwyczajnym gosciem...
Ja, dawno temu, chyba mamuty jeszcze chodzily po ziemi, stracilam w wypadku motocyklowym faceta ( moja pierwsza, prawdziwa milosc ) i w krotkim czasie po mojej operacji ciaze, o ktorej, poza operujacymi mnie lekarzami nikt nie mial pojecia...
To byl powazny wypadek...
Twoj dzwon zabral ci kawalek ciebie, ale nie odebral ci zycia... zaplaciles cene jazdy na autopilocie...to wszystko...no chyba, ze jezdziles na minie, na full oporze i w dodatku zamknales opone...to juz wtedy inna historia...
Konrad12i napisał/a:Witam, zwracam się do was Kobiety z bardzo ważnym pytaniem, czy umiały byście pokochać niepełnosprawnego faceta? Mam 21 lat i jakiś czas temu straciłem rękę w poważnym wypadku motocyklowym. Przed wypadkiem miałem narzeczoną, lecz gdy tylko wróciłem do domu ze szpitala ta osoba zaczęła mnie od siebie odrzucać i w pewnym czasie zerwała ze mną zaręczyny
z powodu braku ręki
...
Pytanie do was Kobietki, czy naprawdę aż tak patrzycie na takie rzeczy? Pokochałybyście taką osobę?Powazny wypadek, powiadzasz...reki nie masz...hmmm...znaczy, ze nie byl az tak powazny...
Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale nadal byles soba to problem tej dziewczyny, ze nie sprostala...
Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale za to jako maruda i uzalacz to zwyczajnie zwiala od marudy a nie goscia bez reki.Zycie bez reki nie bedzie proste, ale moze byc latwiejsze jesli zaakceptujesz jej brak, ale nadal bedziesz tzw porzadnym facetem a nie uzalajacym sie nad soba zwyczajnym gosciem...
Ja, dawno temu, chyba mamuty jeszcze chodzily po ziemi, stracilam w wypadku motocyklowym faceta ( moja pierwsza, prawdziwa milosc ) i w krotkim czasie po mojej operacji ciaze, o ktorej, poza operujacymi mnie lekarzami nikt nie mial pojecia...
To byl powazny wypadek...
Twoj dzwon zabral ci kawalek ciebie, ale nie odebral ci zycia... zaplaciles cene jazdy na autopilocie...to wszystko...no chyba, ze jezdziles na minie, na full oporze i w dodatku zamknales opone...to juz wtedy inna historia...
Nigdy się nad sobą nie użalalem, odrazu poukładałem sobie w głowie, że dam radę bez ręki. Wiadomo czasami trzeba było prosić o pomoc, ale to tylko przy takich rzeczach gdzie obie dłonie są niezbędne. Byłem tym samym człowiekiem co przed wypadkiem, lecz jej zwrok na mnie po wypadku się zmienił.
Absolutnie by mi to nie przeszkadzało, kocha się za coś więcej niż dwie ręce.
Podziękuj Jej jednak, wypadek zweryfikowal z kim miałeś styczność i ciesz się, że do ślubu nie doszło bo byś zdecydowanie więcej stracił
9 2020-09-28 22:20:40 Ostatnio edytowany przez Bullinka (2020-09-28 22:20:59)
Bullinka napisał/a:Konrad12i napisał/a:Witam, zwracam się do was Kobiety z bardzo ważnym pytaniem, czy umiały byście pokochać niepełnosprawnego faceta? Mam 21 lat i jakiś czas temu straciłem rękę w poważnym wypadku motocyklowym. Przed wypadkiem miałem narzeczoną, lecz gdy tylko wróciłem do domu ze szpitala ta osoba zaczęła mnie od siebie odrzucać i w pewnym czasie zerwała ze mną zaręczyny
z powodu braku ręki
...
Pytanie do was Kobietki, czy naprawdę aż tak patrzycie na takie rzeczy? Pokochałybyście taką osobę?Powazny wypadek, powiadzasz...reki nie masz...hmmm...znaczy, ze nie byl az tak powazny...
Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale nadal byles soba to problem tej dziewczyny, ze nie sprostala...
Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale za to jako maruda i uzalacz to zwyczajnie zwiala od marudy a nie goscia bez reki.Zycie bez reki nie bedzie proste, ale moze byc latwiejsze jesli zaakceptujesz jej brak, ale nadal bedziesz tzw porzadnym facetem a nie uzalajacym sie nad soba zwyczajnym gosciem...
Ja, dawno temu, chyba mamuty jeszcze chodzily po ziemi, stracilam w wypadku motocyklowym faceta ( moja pierwsza, prawdziwa milosc ) i w krotkim czasie po mojej operacji ciaze, o ktorej, poza operujacymi mnie lekarzami nikt nie mial pojecia...
To byl powazny wypadek...
Twoj dzwon zabral ci kawalek ciebie, ale nie odebral ci zycia... zaplaciles cene jazdy na autopilocie...to wszystko...no chyba, ze jezdziles na minie, na full oporze i w dodatku zamknales opone...to juz wtedy inna historia...
Nigdy się nad sobą nie użalalem, odrazu poukładałem sobie w głowie, że dam radę bez ręki. Wiadomo czasami trzeba było prosić o pomoc, ale to tylko przy takich rzeczach gdzie obie dłonie są niezbędne. Byłem tym samym człowiekiem co przed wypadkiem, lecz jej zwrok na mnie po wypadku się zmienił.
W takim razie dobrze, ze sobie poszla. Co by bylo za jakis czas, gdybys z powodu choroby potrzebowal pomocy a bylibyscie rodzina z dziecmi?
Pokazala ci kim jest, odpusc, bo nie warto.
Jesli jestes tak silny jak mowisz, dasz sobie rade ze wszystkim. Znajdziesz kogos, kto zaakceptuje cie taki jakim jestes, o ile bedziesz tego warty.
Trzymam kciuki za wiatr na twoich plecach
Mnie by brak ręki nie przeszkadzał. Ważniejsze dla mnie by było aby miał wszystkie klepki.
Znam kilka par gdzie jednemu z partnerów jakiejś części ciała brakuje lub jest niesprawna.
Znam chłopaka, który jako małe dziecko stracił nogę a w liceum miał ogromne powodzenie i zaraz po maturze się ożenił.
Kiedy się kogoś naprawdę kocha i ten ktoś ma poważny wypadek, w efekcie którego na jednej szali jest utrata życia, na drugiej kalectwo, to "bierze się go" ze wszystkimi ułomnościami - byleby żył. I uwierz, że wiem co mówię.
Odpowiadając jednak wprost na zadane pytanie, to jeśli jesteś wartościowym człowiekiem, a po tych kilku postach jako takiego Cię postrzegam, w dodatku masz w sobie ogromną siłę psychiczną, o czym świadczy choćby fakt, że niejedna osoba po tak dramatycznym przeżyciu by się poddała, to Twój brak ręki nie miałby większego znaczenia. Żyjemy zresztą w takich czasach, kiedy utraconą kończynę można zastąpić protezą, która doskonale odtwarza utracone funkcje.
W Twoim przypadku powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, choć tu właściwiej byłoby napisać "prawdziwą miłość", nabrało realnego znaczenia. Dziewczyna nie udźwignęła sytuacji, ale też pokazała, że siła jej uczucia załamała się przy pierwszej poważniejszej próbie, a przecież przed Wami było całe życie, a to lubi stawiać nas przed wyzwaniami.
Sa takie niepelnosprawnosci, ktorych bym nie chciala w zwiazku, ale akurat brak reki to wcale by mi nie przeszkadzal. Bez reki da sie normalnie zyc, nawet bez nog mozna miec protezy co pozwalaja ludziom biegac.
no chyba, ze jezdziles na minie, na full oporze i w dodatku zamknales opone...to juz wtedy inna historia...
Nigdy bym się nie spodziewał, że którakolwiek z kobiet na tym forum będzie pisała o zamykaniu opony.
Jeśli można wiedzieć... Po tym wypadku zmieniłaś jakoś podejście do tej pasji albo masz jakąś traumę, że już nigdy nie wsiądziesz?
Jeżeli masz ochotę zapraszam na priv
Ciesz się, że dowiedziałeś się przed ślubem co to za osoba. Miłość nie polega na tym, że jesteś dobry jak możesz zarabiać normalnie i jest wszystko ok. Też bym chciała, by mój mąż był idealny i nie miał załamań, ale mężczyźni też potrzebują opieki i wiem, że muszę go wspierać. Gdyby coś mu się stało nie mogłabym go zostawić, wolałabym oddać mu swoją rękę gdybym mogła. Według mnie to jest miłość a Twoja narzeczona w takim razie Cię nie kochała. Przykro mi, ale lepiej wiedzieć teraz niż gdyby to się stało później. Na pewno znajdziesz odpowiednią dziewczynę o dobrym sercu. Szczera miłość nie zna granic i wszystko przetrwa. Życzę Ci zdrowia i szczęścia
Nie przeszkadzałoby mi to- w końcu kochana osoba to ta sama osoba. Brak ręki tego nie zmienia.
17 2020-09-29 22:43:11 Ostatnio edytowany przez Bullinka (2020-09-29 22:45:06)
Bullinka napisał/a:no chyba, ze jezdziles na minie, na full oporze i w dodatku zamknales opone...to juz wtedy inna historia...
Nigdy bym się nie spodziewał, że którakolwiek z kobiet na tym forum będzie pisała o zamykaniu opony.
Jeśli można wiedzieć... Po tym wypadku zmieniłaś jakoś podejście do tej pasji albo masz jakąś traumę, że już nigdy nie wsiądziesz?
Wiesz...pasja nieco sie zmienila... na auta... jakis czas temu na cos innego...wszystko w zaleznosci od mozliwosci organizmu...
Nie moglam juz prowadzic motoru ( nieodwracalnie uszkodzony staw skokowy jednej nogi oraz kolano drugiej - do inwalidztwa nadal mi daleko
).
Jezdzic nadal lubie, ale jako pasazer to juz nie to samo... wtedy tez bylam pasazerka.
Trauma...raczej zal za tym co zabral mi ten wypadek...i jak zmienil moje zycie... Wiesz jednak co ryzykujesz jadac motorem. Ty mozesz uwazac, ale wielu kierowcow aut nie ma pojecia jak sie zachowac, gdy motor robi jakikolwiek manewr. Tylko biker to wie...
Uprzedze: winny byl kierowca Robura, ktory stracil panowanie nad kierownica i jechal naprzeciwko nas. My bez szans na wieksza reakcje.
Przezylam dzieki crash padom i Gmol. Mimo slajdu nie udalo sie nam.
Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale nadal byles soba to problem tej dziewczyny, ze nie sprostala...
Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale za to jako maruda i uzalacz to zwyczajnie zwiala od marudy a nie goscia bez reki.
Bez przesady, autor wychodząc ze szpitala miał prawo przeżywać stratę ręki. I jeśli dziewczyna go zostawiła to nie dla tego że on sobie pomarudził co jest w tej sytuacji całkowicie normalne, tylko dlatego że jej miłość nie była dojrzała.
19 2020-09-30 01:07:43 Ostatnio edytowany przez Konrad12i (2020-09-30 12:58:55)
Ein napisał/a:Bullinka napisał/a:no chyba, ze jezdziles na minie, na full oporze i w dodatku zamknales opone...to juz wtedy inna historia...
Nigdy bym się nie spodziewał, że którakolwiek z kobiet na tym forum będzie pisała o zamykaniu opony.
Jeśli można wiedzieć... Po tym wypadku zmieniłaś jakoś podejście do tej pasji albo masz jakąś traumę, że już nigdy nie wsiądziesz?
Wiesz...pasja nieco sie zmienila... na auta... jakis czas temu na cos innego...wszystko w zaleznosci od mozliwosci organizmu...
Nie moglam juz prowadzic motoru ( nieodwracalnie uszkodzony staw skokowy jednej nogi oraz kolano drugiej - do inwalidztwa nadal mi daleko
![]()
).
Jezdzic nadal lubie, ale jako pasazer to juz nie to samo... wtedy tez bylam pasazerka.Trauma...raczej zal za tym co zabral mi ten wypadek...i jak zmienil moje zycie... Wiesz jednak co ryzykujesz jadac motorem. Ty mozesz uwazac, ale wielu kierowcow aut nie ma pojecia jak sie zachowac, gdy motor robi jakikolwiek manewr. Tylko biker to wie...
Uprzedze: winny byl kierowca Robura, ktory stracil panowanie nad kierownica i jechal naprzeciwko nas. My bez szans na wieksza reakcje.
Przezylam dzieki crash padom i Gmol. Mimo slajdu nie udalo sie nam.
U mnie była taka sytuacja, że kobieta 60 lat wjechała we mnie, po czym uderzyłem ręką o barierę i mi ją urwało, otwarte złamanie piszczela, rozbita głowa, rozerwana dłoń pomiędzy palcami, pęknięty nadgarstek i dużo
jeszcze wymieniać
20 2020-09-30 01:22:15 Ostatnio edytowany przez HardBreaker (2020-09-30 01:32:07)
Mnie osobiście od pasji nie odrzuciło, i będę kombinował aby zrobić moto pod jedną rękę
W sumie to ona mogła Cię zostawić bo jesteś niedojrzały.
Konrad12i napisał/a:Mnie osobiście od pasji nie odrzuciło, i będę kombinował aby zrobić moto pod jedną rękę
W sumie to ona mogła Cię zostawić bo jesteś niedojrzały.
To nie jest niedojrzalosc tylko zycie.
22 2020-09-30 05:59:51 Ostatnio edytowany przez Ein (2020-09-30 06:05:45)
Konrad12i napisał/a:Mnie osobiście od pasji nie odrzuciło, i będę kombinował aby zrobić moto pod jedną rękę
W sumie to ona mogła Cię zostawić bo jesteś niedojrzały.
Właśnie, jesteś niedojrzały! Miałeś wypadek i powinieneś teraz każdemu opowiadać że motocykle to zło, że to on przyczynił się do Twojego kalectwa, nikt inny...
Wybacz, ale musiałem to napisać.
Nie wiesz jak doszło do wypadku i z czyjej winy a wypisujesz takie głupoty?
Z chęcią dowiedziałbym się dlaczego uważasz, że autor jest niedojrzały?
Byłbym zapomniał... Tatuaże mają tylko kryminaliści a motocyklami jeżdżą (tak, napisze to) dawcy.
Bullinka - szczacunek, że po tym wszystkim jesteś jeszcze w stanie wsiąść na motor (w sensie psychicznym) i nie zmieniłaś podejścia o 180 stopni.
23 2020-09-30 13:07:46 Ostatnio edytowany przez Konrad12i (2020-09-30 13:20:03)
HardBreaker napisał/a:Konrad12i napisał/a:Mnie osobiście od pasji nie odrzuciło, i będę kombinował aby zrobić moto pod jedną rękę
W sumie to ona mogła Cię zostawić bo jesteś niedojrzały.
Właśnie, jesteś niedojrzały! Miałeś wypadek i powinieneś teraz każdemu opowiadać że motocykle to zło, że to on przyczynił się do Twojego kalectwa, nikt inny...
Wybacz, ale musiałem to napisać.
Nie wiesz jak doszło do wypadku i z czyjej winy a wypisujesz takie głupoty?
Z chęcią dowiedziałbym się dlaczego uważasz, że autor jest niedojrzały?Byłbym zapomniał... Tatuaże mają tylko kryminaliści a motocyklami jeżdżą (tak, napisze to) dawcy.
Bullinka - szczacunek, że po tym wszystkim jesteś jeszcze w stanie wsiąść na motor (w sensie psychicznym) i nie zmieniłaś podejścia o 180 stopni.
To, że chcę wrócić na motocykl, nie znaczy, że będę jeździł dalej po drogach publicznych.. Celowałem odrazu na tor lub jakiś plac manewrowy. Nie jestem niedojrzały, wiem sam, że jakby komuś się stało z moich bliskich to co mi, nie pozwoliłbym wrócić na ulicę. Z resztą, przegadałem z nią ten temat i broń Boże nie pozwoliłaby mi wrócić na ulicę(nawet sam bym nie chciał) , ale o torze to inna sprawa, bo sama jeździła na motocyklach od małego i wie co to za uczucie.
24 2020-09-30 13:31:40 Ostatnio edytowany przez Konrad12i (2020-09-30 20:55:21)
Konrad12i napisał/a:Mnie osobiście od pasji nie odrzuciło, i będę kombinował aby zrobić moto pod jedną rękę
W sumie to ona mogła Cię zostawić bo jesteś niedojrzały.
Wytłumacz mi, dlaczego uważasz, że jestem niedojrzały? To, że miałem wypadek z nie mojej winy? Tak jak pisałem wyżej, nie chciałem wrócić na ulicę, a na tor lub jakiś plac manewrowy.. Taki przykład dam na faktach.. Facet stracił rękę przy robotach rolnych, rolnictwo to jest jego pasja. Po wyjściu ze szpitala dalej zaczął uprawiać rolę i czerpał z tego satysfakcje. Po twojej wypowiedzi mogę wnioskować, że on w takim razie też jest niedojrzały, bo wrócił do czegoś, co go zrobiła kaleką
HardBreaker napisał/a:Konrad12i napisał/a:Mnie osobiście od pasji nie odrzuciło, i będę kombinował aby zrobić moto pod jedną rękę
W sumie to ona mogła Cię zostawić bo jesteś niedojrzały.
Wytłumacz mi, dlaczego uważasz, że jestem niedojrzały? To, że miałem wypadek z nie mojej winy? Tak jak pisałem wyżej, nie chciałem wrócić na ulicę, a na tor lub jakiś plac manewrowy.. Taki przykład dam na faktach.. Facet stracił rękę przy robotach rolnych, rolnictwo to jest jego pasja. Po wyjściu ze szpitala dalej zaczął uprawiać rolę i czerpał z tego satysfakcje. Po twojej wypowiedzi mogę wnioskować, że on w takim razie też jest niedojrzały, bo wrócił do czegoś, co go zrobiła kaleką
Bo napisała to może osoba, która sama nie ma pasji? Albo łatwo się zniechęca?
Niektórym ludziom coś się podoba, chciałby to robić ale myślą "to jest niebezpieczne, łatwo można mieć wypadek" i rezygnują z tego i np. zbierają znaczki pocztowe, gdzie jedynym ryzykiem jest sklejenie sobie palców klejem jakbyś chciał go przykleić.
Żeby nie było, nie mam nic do kolekcjonowania znaczków, to był tylko przykład.
Jak ktoś nigdy nie był i nie jeździł po torze to trudno może być mu zrozumieć jaką można mieć tam frajdę.
Bullinka napisał/a:Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale nadal byles soba to problem tej dziewczyny, ze nie sprostala...
Jesli wrociles ze szpitala bez reki, ale za to jako maruda i uzalacz to zwyczajnie zwiala od marudy a nie goscia bez reki.Bez przesady, autor wychodząc ze szpitala miał prawo przeżywać stratę ręki. I jeśli dziewczyna go zostawiła to nie dla tego że on sobie pomarudził co jest w tej sytuacji całkowicie normalne, tylko dlatego że jej miłość nie była dojrzała.
A czy ja napisalam, ze nie powinien przezywac swojej straty? Oczywiscie, ze tak.
Podalam tylko dwa mozliwe sceniariusze PO i tyle.
Byłbym zapomniał... Tatuaże mają tylko kryminaliści a motocyklami jeżdżą (tak, napisze to) dawcy.
Bullinka - szczacunek, że po tym wszystkim jesteś jeszcze w stanie wsiąść na motor (w sensie psychicznym) i nie zmieniłaś podejścia o 180 stopni.
Przeszlosci nie zmienie ( zaakcepowalam, choc nigdy nie wybaczylam ), ale nadal moge kreowac przyszlosc.
Hahahhahah...mam tatuaze i nadal lubie gonic sie z wiatrem, choc kierowca widocznosc zaslania
wow...to dopiero jestem sobie starsza pani
Ein napisał/a:Byłbym zapomniał... Tatuaże mają tylko kryminaliści a motocyklami jeżdżą (tak, napisze to) dawcy.
Bullinka - szczacunek, że po tym wszystkim jesteś jeszcze w stanie wsiąść na motor (w sensie psychicznym) i nie zmieniłaś podejścia o 180 stopni.
Przeszlosci nie zmienie ( zaakcepowalam, choc nigdy nie wybaczylam ), ale nadal moge kreowac przyszlosc.
Hahahhahah...mam tatuaze i nadal lubie gonic sie z wiatrem, choc kierowca widocznosc zaslania
![]()
wow...to dopiero jestem sobie starsza pani
![]()
Wsiądź jako kierowca to nikt nie będzie Ci zasłaniał
Czyli jesteś kryminalistką i to w dodatku dawcą narządów. Nooo nieźle
Może pomoże ci przepracowanie straty ręki i narzeczonej u psychoterapeuty.
Nie skupiaj się na tym czego nie masz tylko na tym co masz. Pokazuj to co masz.
Nie lubię pytań typu: "czy pokochasz mnie bez ręki", "czy pokochasz biednego", "czy pokochasz niskiego". Nie za to się kocha, i nie są to jedyne wartości, które można wnieść.
Widuję czasem gości na wózku, na których widok, jedyne co mi przychodzi to "jaki świetny facet" i nie ma się wrażenia, że czegoś mu brakuje. Staraj się żyć bez tej ręki, tak jak by niczego ci nie brakowało
Bullinka napisał/a:Ein napisał/a:Byłbym zapomniał... Tatuaże mają tylko kryminaliści a motocyklami jeżdżą (tak, napisze to) dawcy.
Bullinka - szczacunek, że po tym wszystkim jesteś jeszcze w stanie wsiąść na motor (w sensie psychicznym) i nie zmieniłaś podejścia o 180 stopni.
Przeszlosci nie zmienie ( zaakcepowalam, choc nigdy nie wybaczylam ), ale nadal moge kreowac przyszlosc.
Hahahhahah...mam tatuaze i nadal lubie gonic sie z wiatrem, choc kierowca widocznosc zaslania
![]()
wow...to dopiero jestem sobie starsza pani
![]()
Wsiądź jako kierowca to nikt nie będzie Ci zasłaniał
Czyli jesteś kryminalistką i to w dodatku dawcą narządów. Nooo nieźle
hhhaha... no jestem...
ale takich starych narzadow nikt juz nie zechce
Niestety, nie moge smigac na zadnym sprzecie z mniej niz 4 kolkami
Staw skokowy po wypadku uszkodzil sie nieodwracalnie i mimo kilku operacji okoliczne kosci ulegly znieksztalceniu...nawet o jezdzie na rowerze musialam zapomniec...
Trzeba by modzic, aby wszystko z prawej nogi przerzucic dodatkowo do lewej lub ktorejs reki. Kiedys probowalam, ale dzis moja praca pochlania mi czas
A to i ja wrzucę swoje 3 grosze. Ludzie mający dobre serce odpiszą Ci, że brak ręki nie ma znaczenia, że pokochaliby, itd. Nie do końca tak jest. Trzeba po prostu znaleźć się w konkretnej sytuacji, aby naprawdę wiedzieć, co by się wówczas zrobiło.
Czy Ty pokochałbyś dziewczynę bez ręki? Spróbuj sobie odpowiedzieć na to pytanie wyobrażając sobie siebie takiego jakim byłeś (z ręką i bez przeżyć jakie Ci towarzyszyły) i ją bez ręki.
Bardzo krótko miałam kandydata na chłopaka , który nie miał prawie całej dłoni. Taki się urodził. Ukrywał to trzymając ciągle jedną rękę w kieszeni. Trochę mnie to dziwiło,iż taki kulturalny człowiek wita się ze mną, a ręka w kieszeni (to było x lat temu, więc kultura była czymś niezbędnym i powszechnym
). Pewnego dnia o tym komuś wspomniałam i wtedy dowiedziałam się, że chłopak nie jest do końca pełnosprawny. Czy to mi przeszkadzało? Dodam, że miałam wówczas 20 lat. Nie wiem, czy mi przeszkadzało. Chyba nie bardzo. On mi się po prostu podobał. Moja Mama jednak zwróciła mi uwagę, abym zastanowiła się, czy nie będzie mi to przeszkadzać w przyszłości, kiedy zacznę oczekiwać od niego jakiejś pomocy w domowych pracach, kiedy np. będzie okazja dorobić, ale przy pracy wymagającej 2 dłoni, itp. Powiedziała mi wtedy, że takie rzeczy trzeba sobie przemysleć wcześniej, aby nie niszczyć nikomu życia. I teraz wrócę do zdania, że był "kandydatem na chłopaka". Otóż poznaliśmy się, kiedy przyjechał tylko na 3 tyg. do mojego miasta. Widywaliśmy się codziennie, a potem przez jakiś czas do siebie pisaliśmy. Jednak odległość i krótki okres znajomości swoje zrobiły. Po prostu, nasza korespondencja pewnego dnia ograniczyła się do kartek na święta. Rozstaliśmy się nie dlatego, że nie miał dłoni. Po prostu zawsze bylam i jestem przeciwnikiem związków na odległość i tak samo rozstałabym się z kimś innym. Może gdybyśmy byli ze sobą dłużej? Może gdybym była tak naprawdę zakochana? Może.
A teraz inny przypadek.
Moja Mama miała w liceum koleżankę. Piękna dziewczyna. Będąc w Warszawie na zakupach wpadła pod tramwaj i ucięło jej nogę w połowie łydki. Po liceum miała wyjść za mąż za chłopaka, z którym była kilka lat. Ten narzeczony zerwał z nią jeszcze w szpitalu.
Kolejny przypadek znany mi z reportażu.
Młody, zaręczony mężczyzna uratował życie pijanemu człowiekowi ściągając go z torów. Niestety, czy sam się przewrócił, czy w jakiś inny sposób (nie pamiętam, więc zmyślać nie będę) znalazł na torach i pociąg pozbawił go części nóg i rąk. Kiedy go po kilku dniach wybudzono to jak się domyślacie, szczęśliwy nie był. Nie chciał nikogo widzieć, itd. Po pewnym czasie kazał swojej matce przekazać, że zrywa zaręczyny. Nie wyobrażał sobie, aby obciążać kogoś swoim kalectwem. I co na to dziewczyna? A wpadła do sali szpitalnej i zwymyślała go od egoistów, itd. Była namolna, że nie wiem . Efekt końcowy: 1. zostali małżeństwem, 2. chłopak miał 4 protezy, 3. pracował w domu zajmując się przy tym ich małą córeczką!!!
Gdy zaczynał się reportaż, widziałam fajnego mężczyznę idącego chodnikiem, a potem nalewającego sobie herbatę. Dopiero później zaczął to wszystko opowiadać. Słuchając i patrząc nie mogłam uwierzyć, ze ten człowiek miał 4 protezy. Pod koniec opowieści do mieszkania weszła jego żona. Była pokazywana powoli od stóp do góry. No po prostu modelka - zgrabna, ładna, zadbana, uśmiechnięta.
Podsumowanie:
Nie każdy sobie daje radę z takim przeżyciem. Nie tylko poszkodowany, ale i osoba, która z nim jest. Po prostu. Może to wynik wieku, niedojrzałości, a może słabszego uczucia? Może to inni gadali jej do ucha różności? Może rodzice jej odradzali? A może to wypadkowa wszystkiego. Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne Konrad - może być trudniej, ale każdy ma szansę na miłość. Czasami ludzie w pełni sprawni i niebrzydcy, a nikogo odpowiedniego nie mogą spotkać. Tak już jest. Żyj, miel cel i daj się kochać, jak tylko ta miłość się pojawi . Nie ryzykuj też bez sensu. Pasja to jedno, ale trochę rozsądku nikomu nie zaszkodziło.
A to i ja wrzucę swoje 3 grosze.
Ludzie mający dobre serce odpiszą Ci, że brak ręki nie ma znaczenia, że pokochaliby, itd. Nie do końca tak jest. Trzeba po prostu znaleźć się w konkretnej sytuacji, aby naprawdę wiedzieć, co by się wówczas zrobiło.
Czy Ty pokochałbyś dziewczynę bez ręki? Spróbuj sobie odpowiedzieć na to pytanie wyobrażając sobie siebie takiego jakim byłeś (z ręką i bez przeżyć jakie Ci towarzyszyły) i ją bez ręki.
Bardzo krótko miałam kandydata na chłopaka, który nie miał prawie całej dłoni. Taki się urodził. Ukrywał to trzymając ciągle jedną rękę w kieszeni. Trochę mnie to dziwiło,iż taki kulturalny człowiek wita się ze mną, a ręka w kieszeni (to było x lat temu, więc kultura była czymś niezbędnym i powszechnym
). Pewnego dnia o tym komuś wspomniałam i wtedy dowiedziałam się, że chłopak nie jest do końca pełnosprawny. Czy to mi przeszkadzało? Dodam, że miałam wówczas 20 lat. Nie wiem, czy mi przeszkadzało. Chyba nie bardzo. On mi się po prostu podobał. Moja Mama jednak zwróciła mi uwagę, abym zastanowiła się, czy nie będzie mi to przeszkadzać w przyszłości, kiedy zacznę oczekiwać od niego jakiejś pomocy w domowych pracach, kiedy np. będzie okazja dorobić, ale przy pracy wymagającej 2 dłoni, itp. Powiedziała mi wtedy, że takie rzeczy trzeba sobie przemysleć wcześniej, aby nie niszczyć nikomu życia. I teraz wrócę do zdania, że był "kandydatem na chłopaka". Otóż poznaliśmy się, kiedy przyjechał tylko na 3 tyg. do mojego miasta. Widywaliśmy się codziennie, a potem przez jakiś czas do siebie pisaliśmy. Jednak odległość i krótki okres znajomości swoje zrobiły. Po prostu, nasza korespondencja pewnego dnia ograniczyła się do kartek na święta. Rozstaliśmy się nie dlatego, że nie miał dłoni. Po prostu zawsze bylam i jestem przeciwnikiem związków na odległość i tak samo rozstałabym się z kimś innym. Może gdybyśmy byli ze sobą dłużej? Może gdybym była tak naprawdę zakochana? Może.
A teraz inny przypadek.
Moja Mama miała w liceum koleżankę. Piękna dziewczyna. Będąc w Warszawie na zakupach wpadła pod tramwaj i ucięło jej nogę w połowie łydki. Po liceum miała wyjść za mąż za chłopaka, z którym była kilka lat. Ten narzeczony zerwał z nią jeszcze w szpitalu.
Kolejny przypadek znany mi z reportażu.
Młody, zaręczony mężczyzna uratował życie pijanemu człowiekowi ściągając go z torów. Niestety, czy sam się przewrócił, czy w jakiś inny sposób (nie pamiętam, więc zmyślać nie będę) znalazł na torach i pociąg pozbawił go części nóg i rąk. Kiedy go po kilku dniach wybudzono to jak się domyślacie, szczęśliwy nie był. Nie chciał nikogo widzieć, itd. Po pewnym czasie kazał swojej matce przekazać, że zrywa zaręczyny. Nie wyobrażał sobie, aby obciążać kogoś swoim kalectwem. I co na to dziewczyna? A wpadła do sali szpitalnej i zwymyślała go od egoistów, itd. Była namolna, że nie wiem. Efekt końcowy: 1. zostali małżeństwem, 2. chłopak miał 4 protezy, 3. pracował w domu zajmując się przy tym ich małą córeczką!!!
Gdy zaczynał się reportaż, widziałam fajnego mężczyznę idącego chodnikiem, a potem nalewającego sobie herbatę. Dopiero później zaczął to wszystko opowiadać. Słuchając i patrząc nie mogłam uwierzyć, ze ten człowiek miał 4 protezy. Pod koniec opowieści do mieszkania weszła jego żona. Była pokazywana powoli od stóp do góry. No po prostu modelka - zgrabna, ładna, zadbana, uśmiechnięta.
Podsumowanie:
Nie każdy sobie daje radę z takim przeżyciem. Nie tylko poszkodowany, ale i osoba, która z nim jest. Po prostu. Może to wynik wieku, niedojrzałości, a może słabszego uczucia? Może to inni gadali jej do ucha różności? Może rodzice jej odradzali? A może to wypadkowa wszystkiego. Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne Konrad - może być trudniej, ale każdy ma szansę na miłość. Czasami ludzie w pełni sprawni i niebrzydcy, a nikogo odpowiedniego nie mogą spotkać. Tak już jest. Żyj, miel cel i daj się kochać, jak tylko ta miłość się pojawi. Nie ryzykuj też bez sensu. Pasja to jedno, ale trochę rozsądku nikomu nie zaszkodziło.
Właśnie sobie myślałem, że w naszym związku przeważyły osoby trzecie. Właśnie ten rozsądek mam dlatego nie chce wrócić na ulicę, a na tor
Właśnie ten rozsądek mam dlatego nie chce wrócić na ulicę, a na tor
- Wiem, że są różne grupy sportowe dla osób z niepełnosprawnością. Poszukaj w internecie. Napisz do kogoś, kto działa lub sam bierze udział w takich sportach, a podpowie Ci co i jak. Nie unikaj towarzystwa w pełni sprawnych ludzi, ale pamiętaj, że powiedzenie "syty głodnego nie zrozumie" nie jest wcale głupie. Ktoż zna najlepiej potrzeby i rozwiązania, niż człowiek będący w podobnej sytuacji? POWODZENIA .
33 2020-10-01 17:34:19 Ostatnio edytowany przez Konrad12i (2020-10-01 17:36:30)
Dzięki wszystkim za odpowiedź.
Dzięki wam rozwiałem wszelkie wątpliwości. Pozdrawiam.
Konrad, życie jest brutalne i nie wiem czy wiesz o tym że większość kobiet ukrywa przed swoim mężem albo partnerem, że są po skomplikowanej operacji ginekologicznej i że utraciły macicę, jajniki albo coś tam jeszcze. Nie bez powodu kobiety boją się mówić swoim facetom o takich rzeczach. Niestety ale życie pokazało, że na całym świecie, na każdej szerokości geograficznej mężczyźni uciekają od takich kobiet, a o tych, którzy zostali przy kobiecie bez piersi albo bez macicy mówi się prawdziwi z nich bohaterowie.
Tak to niestety wygląda. Musisz nauczyć się z tym żyć i wiedziec że pod wieloma względami będzie Ci trudniej.
Pamiętam historie jeszcze z akademika, piękna dziewczyna, z pięknym biustem i talia osy, piękna buzia i boskimi nogami wyszła za mąż za naszego kolegę z roku, też pięknego faceta, ale bez ręki, nosil protezę. Pobrali się i byli bardzo szczęśliwy, jednak nie nacieszyli się soba zbyt długo, bo facet miał straszliwy wypadek przy budowie ich domu, po prostu zginął tam tragicznie.
Mnie wydaje się, że jeśli ludzie żyją już sobą wiele lat, różnie u nich bywało, ale generalnie tworzyli dobra rodzinę i nagle np maz traci nogę lub rękę w wypadku, to przecież nikomu w jego domu do głowy by nie przyszło, że teraz to trzeba by było pozbyć się ciężaru , nie ma takich sytuacji. No ale ci ludzie mają że sobą więzi budowane przez wiele lat i ze stertą różnych wspólnych dokumentów leżących w ich wspólnych biurkach i szafkach.
Twoja narzeczona odeszła od ciebie, bo wy nie macie wspólnych szafek załadowanych wspólnymi dokumentami.
Będzie Ci ciężko, ale to nie znaczy, że jest to niemożliwe.
Zabrzmi strasznie - ale utrata reki wniosla rowniez cos pozytywnego do Twojego zycia - uchronilo Cie to przed slubem z osoba, ktora nie potrafi kochac. Mysle, ze brak reki to jest jeden z mniejszych defektow - czlowiek wciaz jest w miare sprawny. Tata mojego kolegi w ten sam sposob stracil reke. Ma piekna, kochana zone i tworza fajna rodzine Wszystko sie ulozy. Pamietaj, ze kompleksy sa w glowie, a tworza je glupi ludzie, ktorych nie nalezy sluchac :> Wypadek moze sie przydarzyc kazdemu. Bliscy sa miedzy innymi po to, by przy nas byli zarowno w dobrych i trudnych chwilach
na szczury, ktore uciekaja pierwsze z pokladu nie zwracaj uwagi.
Też rozwaliłam rękę, była w 12 kawałkach, nie straciłam jej, ale byli tacy faceci, co nawet blizna pooperacyjna im przeszkadzała.
Jak ktoś kogoś pokocha to kocha też jego niedoskonałości.
Kiedyś poznałam pacjenta z karłowatością. Mentalnie fantastyczny facet i ułożył sobie potem życie.
Nie jesteśmy i nie będziemy doskonali.
Mój mąż kocha mnie choćby za to, że rozumiem jego wadę słuchu, a on moje napady lękowe i anomalia reumatologiczno-hemolityczne.
KAŻDY coś ma!
W punktach:
1. Nie ma ludzi 100% zdrowych..
2. Jestem niepełnosprawny.
3. Mam kochającą żonę i dwójkę dzieci.
4. Pieprzyć niepełnosprawność, coco jumbo i do przodu.
Tak, bylabym w stanie pokochac faceta bez reki.
Nie każdy sobie daje radę z takim przeżyciem. Nie tylko poszkodowany, ale i osoba, która z nim jest. Po prostu. Może to wynik wieku, niedojrzałości, a może słabszego uczucia? Może to inni gadali jej do ucha różności? Może rodzice jej odradzali? A może to wypadkowa wszystkiego. Trudno powiedzieć. Jedno jest pewne Konrad - może być trudniej, ale każdy ma szansę na miłość. Czasami ludzie w pełni sprawni i niebrzydcy, a nikogo odpowiedniego nie mogą spotkać. Tak już jest. Żyj, miel cel i daj się kochać, jak tylko ta miłość się pojawi
.
Kiedy leżałam w szpitalu, a było to ładnych parę lat temu, leżała ze mną pani, której mąż w wypadku stracił rękę do łokcia. Ona go takim poznała i twierdziła, że jest tak wartościowym i odpowiedzialnym mężczyzną, a przy tym tak doskonale daje sobie bez tej ręki radę, że wcale nie zauważa jego kalectwa. Rzeczywiście opowiadała o nim z taką miłością, a jednocześnie dumą, że nie było w tym nic, co mogłabym nazwać zaklinaniem rzeczywistości. Dodam, że ten związek w tamtym czasie trwał już kilka ładnych lat.