Czy to już patologia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Czy to już patologia

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

Temat: Czy to już patologia

Witam. Nie wiem gdzie mam szukać rady. Jakakolwiek instytucja wydaje mi się być ostatecznością. Wręcz chciałabym takiej uniknąć. Ale zacznę od początku. Mieszkam z mężem u moich  rodziców w małym mieszkaniu. Gnieździmy się z mężem na 8m kwadratowych a jestem już w 3 trymestrze ciąży. Mąż pracuje, ja nie. Mamy za sobą kilka przeprowadzek. Ale zostało nam tylko ten pokój z moimi rodzicami.
Problem w tym, że kilka lat temu doszło do pewnej sytuacji i moja matka zdradziła ojca z kobietą. Niestety zrobiła to w tzw cugu alkoholowym piła non stop przez kilka tygodni nie przychodziła do pracy (pracowałyśmy w jednej firmie) musiałam się zwolnić z jej powodu. W końcu moja matka doszła do porozumienia z ojcem, jednak dalej okłamywała go spotykała się po kątach z tą kobietą. Cały czas towarzyszył temu wszystkiemu alkohol w dużych ilościach. Aż zaczęło dochodzić w domu do awantur i rekoczynów. Raz zaczynało jedno raz drugie. Mimo tego wszystkiego nie rozstali się ani żadne się nie wyprowadziło (finansowo żadne nie dałoby rady) Raz było między nimi lepiej raz gorzej, jednak alkohol w domu zagościł na stałe w coraz większych ilościach. Matka zaczęła się kręcić po osiedlu z tzw marginesem społecznym. Popija wódkę na ławce, nie wraca przed dobę lub dwie. A jak wraca to stanie nietrzeźwości. Często wtedy. Któreś wybucha i dochodzi do awantury. Podczas swojej ciąży wzywałam policję już dwa razy, ponieważ martwię się i o siebie a przede wszystkim o dziecko. Jednak nie wiem co mam robić, gdzie szukac pomocy. Mąż dobrze zarabia stać nas na wszystko co potrzebne ale nie na to żeby wynająć mieszkanie. Mąż ma meldunek w domu oddalonym od miasta o prawie 2h. (dom jego rodziny) Próbowaliśmy tam mieszkać ale były ogromne problemy z pracą ale i nawet z dojazdem do miasta (to bardzo mała wieś) i tak stanęliśmy w martwym punkcie gdzie szukać pomocy. Chcemy składać wniosek o mieszkanie komunalne, ale ja mając dług na głowie do którego pewnie w jakiejś mierze się przyczyniłam,(mieszkanie rodziców jest zadłużone 1/3 długu przypada na mnie jako osobę zameldowana) nie wiem czy nam będzie przysługiwało. Czy znacie jakieś instytucje
Które w tak zawiłych sprawach mogą pomóc? Domyślam się że i bez psychologa się tu nie obędzie. Ja jestem w stanie do takiego się zgłosić. Rodzina jednak twierdzi że żadne leczenie nie jest im potrzebne i że. To w ogóle nic nie da. Czy jest ktoś w stanie doradzić co robić?
Pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-24 11:45:09)

Odp: Czy to już patologia

Ośrodek rozwiązywania problemów alkoholowych,tam ciebie pokierują jako osobę współuzależnioną i mieszkającą z alkoholikiem,alkoholikami,to tak ogólnie bo nie wiem gdzie mieszkasz no i MOPS.
Z administracja możesz się dogadać co do Twojej części długu idź do prawnika znajdziesz takich,którzy pracują pro bono.
Czy Twoja matka bywa w stosunku do ciebie agresywna i czy ojciec też pije ?
Dokumentuj te awantury i nie wahaj się wzywać policję.
Zajmij się tym jak najszybciej,w domu i rodzicom nie pomożesz a pociągną Ciebie ze sobą,nie pomagaj im i nie wtrącaj się,bo będziesz służyć jak straż pożarna od awantury do awantury .
Twoja matka ma najwyraźniej problem z piciem,którego Ty za nią nie rozwiążesz, nie masz już wpływu na to żadnego, czy ona się stoczy bardziej czy mniej, straciła najwyraźniej kontrolę i zdolność kierowania swoim życiem musi się dopić i sięgnąć  dna, albo tam zostanie i umrze to jej wybór .Brzmi okrutnie ale tak prawda .Nie odpowiadasz za rodziców.
Rodziny nie słuchaj plotą ze wstydu psycholog Ci raczej nie zaszkodzi ,możesz pójść na mityng Alanon lub Dorosłych Dzieci Alkoholików to grupy rodzinne osób związanych z alkoholikami, przeważnie są tam żony alkoholików, ale dzieci, rodzeństwo też się zdarza.
Wysoce prawdopodobne że dostaniesz tam psychiczne wsparcie,może ktoś coś Ci mądrego podpowie.
Zacznij działać i nie wstydź się, nie bój życie,nie zrażaj niepomyślnościami ,nie raz widywałem takie sytuacje i powiem Ci że życie jak zaczniesz robić coś ze sobą zaopiekuje się Tobą .
Trzymaj się i nie zamartwiaj na zapas ludzie od pomocy to niekoniecznie wszyscy są zimnymi urzędasami na ciepłych posadkach .

3

Odp: Czy to już patologia

A ja tak nie bylabym pewna tego dlugu. Jezeli Ty nie podpisywalas zadnych papierow i niczego nie pozyczalas, to dlug jest Twoich rodzicow.

A co do tematu, naprawde chcesz wychowywac swoje dziecko w takich warunkach? Skoro Twoj facet zarabia na tyle, ze na wszystko Was stac, to po prostu wynajmijcie gdzies pokoj. Jeden pokoj, nawet obcy ludzie w mieszkaniu beda lepsi od tego, co masz teraz.

4

Odp: Czy to już patologia
elkag1189 napisał/a:

Witam. Nie wiem gdzie mam szukać rady. Jakakolwiek instytucja wydaje mi się być ostatecznością. Wręcz chciałabym takiej uniknąć. Ale zacznę od początku. Mieszkam z mężem u moich  rodziców w małym mieszkaniu. Gnieździmy się z mężem na 8m kwadratowych a jestem już w 3 trymestrze ciąży. Mąż pracuje, ja nie. Mamy za sobą kilka przeprowadzek. Ale zostało nam tylko ten pokój z moimi rodzicami.
Problem w tym, że kilka lat temu doszło do pewnej sytuacji i moja matka zdradziła ojca z kobietą. Niestety zrobiła to w tzw cugu alkoholowym piła non stop przez kilka tygodni nie przychodziła do pracy (pracowałyśmy w jednej firmie) musiałam się zwolnić z jej powodu. W końcu moja matka doszła do porozumienia z ojcem, jednak dalej okłamywała go spotykała się po kątach z tą kobietą. Cały czas towarzyszył temu wszystkiemu alkohol w dużych ilościach. Aż zaczęło dochodzić w domu do awantur i rekoczynów. Raz zaczynało jedno raz drugie. Mimo tego wszystkiego nie rozstali się ani żadne się nie wyprowadziło (finansowo żadne nie dałoby rady) Raz było między nimi lepiej raz gorzej, jednak alkohol w domu zagościł na stałe w coraz większych ilościach. Matka zaczęła się kręcić po osiedlu z tzw marginesem społecznym. Popija wódkę na ławce, nie wraca przed dobę lub dwie. A jak wraca to stanie nietrzeźwości. Często wtedy. Któreś wybucha i dochodzi do awantury. Podczas swojej ciąży wzywałam policję już dwa razy, ponieważ martwię się i o siebie a przede wszystkim o dziecko. Jednak nie wiem co mam robić, gdzie szukac pomocy. Mąż dobrze zarabia stać nas na wszystko co potrzebne ale nie na to żeby wynająć mieszkanie. Mąż ma meldunek w domu oddalonym od miasta o prawie 2h. (dom jego rodziny) Próbowaliśmy tam mieszkać ale były ogromne problemy z pracą ale i nawet z dojazdem do miasta (to bardzo mała wieś) i tak stanęliśmy w martwym punkcie gdzie szukać pomocy. Chcemy składać wniosek o mieszkanie komunalne, ale ja mając dług na głowie do którego pewnie w jakiejś mierze się przyczyniłam,(mieszkanie rodziców jest zadłużone 1/3 długu przypada na mnie jako osobę zameldowana) nie wiem czy nam będzie przysługiwało. Czy znacie jakieś instytucje
Które w tak zawiłych sprawach mogą pomóc? Domyślam się że i bez psychologa się tu nie obędzie. Ja jestem w stanie do takiego się zgłosić. Rodzina jednak twierdzi że żadne leczenie nie jest im potrzebne i że. To w ogóle nic nie da. Czy jest ktoś w stanie doradzić co robić?
Pozdrawiam

Czemu musiałaś się zwolnić z powodu matki, która nie stawiała się w pracy? Nie bardzo to rozumiem.
Wygląda na to, że to nie była zbyt przemyślana decyzja, bo postępując w ten sposób pozbawiłaś się zasiłku macierzyńskiego, który w obecnej sytuacji bardzo by się Wam przydał.

Tak, z całą pewnością można stwierdzić, że warunki w jakich żyjecie, to patologiczne warunki.

Nie wiem w jakim rejonie mieszkacie, ale droga do mieszkania komunalnego jest długa, i najczęściej bardzo żmudna. W większości gmin o przyznaniu takiego lokalu decyduje kwalifikacja punktowa, a na razie tych punktów nie macie wiele. Oboje jesteście zdrowi, dzieciątko mam nadzieję, że również będzie zdrowe. Twój mąż ma pracę i jak sama piszesz - dość dobrze zarabia. Z całą pewnością z powodu sytuacji rodzinnej dostaniecie miejsce na liście oczekujących na mieszkanie komunalne, jednak zanim je otrzymacie - może minąć spokojnie kilka, a nawet kilkanaście lat - to zależy również od liczby lokali komunalnych, jakimi dysponuje dana gmina.

O ile nie jesteś właścicielem, lub współwłaścicielem mieszkania rodziców, to nie obarczają Cię ich długi związane z tym lokalem. Chyba, że zaciągałaś jakieś pożyczki gotówkowe? Na wyposażenie, remonty itp.?

Lady Loka ma rację. W obecnej sytuacji możecie liczyć wyłącznie na siebie. Mieszkanie komunalne nie spadnie Wam z nieba w ciągu kilku tygodni, czy miesięcy.
Ja na Twoim miejscu nawet bym się nie zastanawiała nad przywożeniem ze szpitala noworodka do takich strasznych warunków. Do dziadków, którzy piją, biją się i awanturują.
Lepiej mieszkać w takich samych warunkach - nawet wynajmując stancję, czy pokój z dostępem do kuchni czy łazienki, u obcych ludzi - niż zostać w mieszkaniu z rodzicami.

5

Odp: Czy to już patologia

Paslawek dziękuję za radę, zacznę coś robić w tym kierunku. Co do pytania, tak ojciec również pije. Jednak gdy matki nie ma dosyć długo w domu pije mniej niż kiedy piją oboje. Myślę że to on też może być współuzależniony. A matka potrafi być agresywna w stosunku do mnie, ale słownie. Nigdy nie wyciągnęła ręki. Niejednokrotnie doprawadzala jednak do tego, że czułam się winna.
Lady Loka mieszkanie jest komunalne, papiery podpisywałam jako współlokator i z tego co się dowiadywałam nie ważne kto zadłuży mieszkanie dług przypada na wszystkich.
I nie, nie chce wychowywać dziecka w takich warunkach stąd temat na tym forum
IsaBella77 Zapomniałam wspomnieć Zwolniłam się z pracy 3 lata temu, nie teraz. Od tamtej pory pracowałam gdzie indziej. A zwolniłam się ponieważ wszyscy wiedzieli, że jest moja matka. Dzwoniła do firmy pijana o urlop na żądanie i miałam przez to dużo niewygodnych pytań o nią właśnie.

6

Odp: Czy to już patologia

I od lat wiesz, jaka jest sytuacja i jak zachowuja sie Twoi rodzice, a mimo tego mieszkacie z nimi. Dla mnie to troche sami prosicie sie o klopoty. Jezeli wiedzialas jacy sa, to mogliscie przed staraniem sie o dziecko postarac sie o mieszkanie.

No i nie odnioslas sie do tego, zeby wynajac gdzies pokoj. Masz jakies plany na to, jak zmienic sytuacje?

7 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-24 13:33:37)

Odp: Czy to już patologia
elkag1189 napisał/a:

Dzwoniła do firmy pijana o urlop na żądanie i miałam przez to dużo niewygodnych pytań o nią właśnie.

Nie zwolniłabym się z tego powodu, powiedziałabym, żeby do niej się zwracano z pytaniami, a nie do mnie. Ona rozrabia, a Ty ponosisz konsekwencje sad

8 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-24 15:35:38)

Odp: Czy to już patologia

To co napisała Elkag to nie ma nic w tym dziwnego, ani wyjątkowego,szczególnego pełno takich historii na forum .Jedna strona spuszczenia pary poużalanie się i koniec brak CDN .
Klasyczne zachowania DDA ,osoby współuzależnionej,wstyd,lęk,obawy,nad odpowiedzialność za dorosłych rodziców alkoholików.Przetrwanie za wszelką  cenę mając złudzenie że inaczej nie można i trzeba to co się dzieje kontrolować dla własnego dobra,nic innego się jakby nie zna .Chyba, że w przeszłości bywało nieco lepiej okresami.
Osoby współuzależnione nie myślą trzeźwo,są zależne od emocji  i od huśtawek, od awantury po ulgę, że już po ciosach to takie znane uczucia.
To rodzaje zniewolenia pod i nieświadome hodowane od lat -  odruchy ,takie konsekwencje wypierania i przystosowania do życia z chorymi na uzależnienie bliskimi, wszystko nawet z takich fragmentów jest książkowe.Destrukcyjne i niszczące oparte na poczuciu winy ,urazach krzywdach lękach przed życiem i zmianami w nim ,uzupełnione sentymentami, marzeniami ,wspomnieniami dobrych chwil złudnymi, fałszywymi, nadziejami ,to przecież nic nadzwyczajnego we współuzależnieniu, to też lustro tego co czuje i jak myśli nietrzeźwa osoba uzależniona, inny rodzaj "pijanego myślenia",to zamartwianie, gdybanie, szukanie, przeszkód to część choroby emocji,związanej z niską samooceną ,czarnowidztwem i słabym poczuciem wartości ,teraz jest okazja popracować nad tym, bo to przyda się Autorce w życiu na przyszłość,a w tym domu zostać nie może ,nic tam dobrego się nie zadzieje najprawdopodobniej, raczej coś smutnego i tragicznego, czego Elkag nie musi oglądać i być świadkiem.   
Teraz być może pod wpływem ciąży Autorka sięga swojego dna, instynkt nareszcie się włączył  ,jeżeli zostanie w tamtym mieszkaniu z łatwością znowu się przystosuje do trujących warunków ,gdybanie na temat przeszłości jest bez sensu, bo już nic nie zmieni tam różne epizody to są do przepracowania na terapii. 
Co najwyżej takie " reprymendy" i co kto by zrobił na miejscu i w przeszłości to wywołają trochę poczucia winy,wstydu,odświeżą urazy do siebie  i niewiele więcej .
To pętla, kocioł ,silne przekonania, że nie da się rady i nie ma się żadnego wyjścia dlatego to śmiało można nazwać czymś chorym.

9

Odp: Czy to już patologia

Paslawek, autorka DDA, no okej, ale tam przecież też jest mąż autorki, a dziecko dopiero w drodze! Więc trudno się dziwić, że pojawiają się takie reprymendy, bo ten post aż się o to prosi - choćby ku przestrodze dla potomnych. Znaczy, dla przyszłych czytających. W końcu jakiś czas temu autorka w ciąży nie była, mąż istniał, czyli standardowy start wielu osób. A tu nie ma nic o robieniu czegokolwiek pod kątem przyszłości - są przeprowadzki od jednych do drugich rodziców i skargi na to, że nie jest tak, jak być powinno. No nie jest. Te parę miesięcy temu zapewne też nie było, ale co tam, najlepiej zajść w ciążę.
Poza tym podejście autorki do tematu idealnie obrazuje pierwszy post. Ona nie szuka pomysłów np. na źródło dodatkowych zarobków dla siebie czy męża, nie zastanawia się, co sami z mężem mogą zrobić, żeby zmienić mieszkanie, nie, autorka kombinuje, co może zrobić, żeby ktoś to zmienił za nią - jakieś instytucje, wniosek o mieszkanie komunalne, leczenie rodziców itp. Nie ma ani słowa o tym, co oni sami dla siebie mogą zrobić. Oczywiście można mówić, że teraz za późno na plany o efektach odłożonych w czasie, bo zaraz dziecko itp., ale jakiś czas temu za późno nie było, a myślenie autorki wyglądało tak samo.
Jedynie dziecka szkoda. I nie wiem, czy nie bardziej ze względu na to, jakich ma rodziców, niż - jakich dziadków.

10

Odp: Czy to już patologia

Mąż dobrze zarabia stać nas na wszystko co potrzebne ale nie na to żeby wynająć mieszkanie.

Albo się dobrze zarabia i można wynająć mieszkanie jak zwyczajni ludzie, albo się nie zarabia dobrze... to co napisałaś to jakaś wymówka. Nie lepiej zacisnąć pasa i wynająć choćby najmniejszą kawalerkę na obrzeżach?

11 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-25 19:18:20)

Odp: Czy to już patologia
SaraS napisał/a:

Paslawek, autorka DDA, no okej, ale tam przecież też jest mąż autorki, a dziecko dopiero w drodze! Więc trudno się dziwić, że pojawiają się takie reprymendy, bo ten post aż się o to prosi - choćby ku przestrodze dla potomnych. Znaczy, dla przyszłych czytających. W końcu jakiś czas temu autorka w ciąży nie była, mąż istniał, czyli standardowy start wielu osób. A tu nie ma nic o robieniu czegokolwiek pod kątem przyszłości - są przeprowadzki od jednych do drugich rodziców i skargi na to, że nie jest tak, jak być powinno. No nie jest. Te parę miesięcy temu zapewne też nie było, ale co tam, najlepiej zajść w ciążę.
Poza tym podejście autorki do tematu idealnie obrazuje pierwszy post. Ona nie szuka pomysłów np. na źródło dodatkowych zarobków dla siebie czy męża, nie zastanawia się, co sami z mężem mogą zrobić, żeby zmienić mieszkanie, nie, autorka kombinuje, co może zrobić, żeby ktoś to zmienił za nią - jakieś instytucje, wniosek o mieszkanie komunalne, leczenie rodziców itp. Nie ma ani słowa o tym, co oni sami dla siebie mogą zrobić. Oczywiście można mówić, że teraz za późno na plany o efektach odłożonych w czasie, bo zaraz dziecko itp., ale jakiś czas temu za późno nie było, a myślenie autorki wyglądało tak samo.
Jedynie dziecka szkoda. I nie wiem, czy nie bardziej ze względu na to, jakich ma rodziców, niż - jakich dziadków.

Wiesz Saro to co napisałaś ma sens,tylko chyba nie rozmawiałaś nigdy na przykład z kimś kto nie pił parę dni i tylko trochę się przestraszył konsekwencji mogę się mylić ale takie mam wrażenie ,często przecenia się moc wpływu na innych nawet reprymendami za przeszłość w której nic nie da się zmienić już absolutnie, to bardzo, ale to bardzo podobne do rozmawiania z osobą która wychowała się w tak zwanej rodzinie dysfunkcyjnej, wcale nie jest to jakieś diametralnie inne "pijane myślenie" jest właśnie pełne wymówek, racjonalizacji ,wykrętów i wyszukiwania przeszkód oraz innych rzeczy pojawia się nawet zgoda na wszelkie racje i sugestie dla świętego spokoju.
A potomni częściej ciągle na nowo robią to samo,na własny rachunek,popełniając te same błędy - takie życie.
Nigdy jednak nie jest za późno na zmianę, a że się nie zmieniło wcześniej tak bywa, braki deficyty wychodzą,niepewności, niewiara.lęki,nieumiejętności.
Dobrze że dziewczyna ma dość a co z tym zrobi ?
Pożyjemy zobaczymy lub nie zobaczymy.

12

Odp: Czy to już patologia

Paslawku, oczywiście, ja się zgadzam z tym, co napisałeś. Problem widzę w tym, że autorce nie da się doradzić tak, jak by chciała, a do tego skutecznie. Nie istnieją sposoby na rozwiązanie tej sytuacji w granicach, które ona bierze pod uwagę. Nikt jej nie napisze: "napisz do instytucji X, to dostaniecie mieszkanie", "zwróć się do Y, a otrzymacie dodatkową pomoc finansową przeznaczoną dla osób w dokładnie Twojej sytuacji", czy "wyślij wniosek do Z, a przyjdzie czarodziej, który dotknięciem magicznej różdżki odmieni Twoich rodziców". Owszem, autorka znalazła się... nie, nie "znalazła się", a doprowadziła do bardzo trudnej sytuacji, ale nie ma rozwiązań, które by ją usatysfakcjonowały i były odpowiednio szybkie. Przecież mieszkania od gminy nie dostanie na pstryknięcie palców.
Więc co można doradzić? Żeby mąż znalazł drugi etat i/lub lepiej płatną pracę, choćby go całymi dniami w domu miało nie być? Żeby pomyślał o wyjeździe na jakiś czas za granicę, żeby choć na kaucję i pierwszy miesiąc wynajmu odłożyć? Żeby autorka szukała choćby dorywczego zajęcia albo takiego, które może wykonywać z domu, bo skoro już zaszła w ciążę, to pewnie nikt jej nie zatrudni na stałe? Żeby już teraz zorientowała się, co może zrobić z dzieckiem, jak wygląda sytuacja ze żłobkami w jej okolicy, żeby jak najszybciej mogła zacząć planować powrót do pracy? Przecież możliwości jest wiele, wszystko zależy od sytuacji - w pracy zmianowej opieką nad dzieckiem mogliby się wymieniać, gdyby znalazła żłobek, to w ogóle byłoby ułatwienie, a jeśli nie - szukać czegoś np. na weekendy, popołudnia czy kiedy tam mąż ma wolne albo czegokolwiek, czym mogłaby się zajmować z domu. No ale to są rzeczy, które musieliby zrobić oboje, od początku do końca. A nie - napisać gdzieś i czekać, aż ktoś rozwiąże problemy.

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Czy to już patologia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024