Dzień dobry,
Napiszcie co sądzicie. Rozstaliśmy się około 2 lata temu, byliśmy 4. Ja jestem po rozwodzie mam dziecko, Ona wolna - chciała mieć dziecko. Mnie ponowny ślub i tacierzyństwo wówczas nie przekonywalo. Byłem na nie. Rozstanie w przyzwoitych warunkach. Każdy z Nas uznał że ma prawo żyć tak jak chce. Rozstaliśmy się i kontakt urwał się na blisko dwa lata. Odezwała się z życzeniami urodzinowymi w maju tego roku.
Kontakt pomału odżywał. Telefony, messenger. W sierpniu postanowiliśmy się spotkać. Wspólny obiad i kawa. No i cios. Jak ją zobaczyłem.
Szła ulicą w moją stronę. Spotkanie i mocno wtulenie w siebie. Obiad, kawa, potem odwiozłem ją do domu, zaprosiła żebym wszedł. Swobodna rozmowa. Dużo wspomnień. Dobrych. Wyszedłem baaardzo późnym wieczorem. Fizycznie - nic oprócz przytulenia.
Od tamtego wieczora - rozmawiamy, piszemy, dzwonimy. Byliśmy na spacerze, byliśmy na kolacji, byłem u Niej na wieczór. Dwa tygodnie temu wyruszyła na urlop. Wyjeżdżając powiedziała "dobrze że mamy kontakt, tylko się nie zakochaj". I że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. W czasie urlopu kontakt nadal.
Wróciło do mnie jak była ważna. Myślę o powrocie do Niej i nie mówie nie na dziecko i formalny związek. Już nie.
Wraca na dniach.
Jak sądzicie drogie Panie i Panowie - powiedzieć co czuję, że odżywa uczucie i chętnie bym wrócił do Nas razem ?
Czy lepiej poczekać i dać się temu rozwijać w tym systemie co mamy - że niby nie ale jednak cały czas w kontakcie i spotkaniach ?
Zaczyna mi zależeć - a nie chce spalić tej szansy.