Witam, wynajmuje pokój w mieszkaniu wraz z innymi dziewczynami. Nasza właścicielka przychodzi do mieszkania bez zapowiedzi, a dzisiaj przeszła samą siebie. Zaczęła mi (bo akurat byłam) wytykać bałagan w częściach wspólnych. Nie było sterylnie, ale nie było aż tak źle. Padło nawet pytanie jak wygląda kuchenka gazowa w moim domu rodzinnym, bo było na naszej trochę paprochów. Nasza wanna ma 35 lat (!) i dno jest wytarte, a właścicielka stwierdziła, że jakbysmy domyly to by było białe jak boki. Ta pani jest starszą kobietą, ale moim zdaniem znacznie przekracza swoje prawa. Dodam, że stan mieszkania i ewentualny bałagan nie powodował żadnego trwałego uszkodzenia sprzętów czy mieszkania. Co o tym sądzicie?
1 2020-08-10 18:07:44 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-08-12 07:24:55)
Niby to jej własność, natomiast jak wynajmowalam to właściciele zawsze uprzedzali o wizytach. Nie było uwag że akurat nie jest posprzątane. Akurat jako że życie studenckie, to imprezy wiadomo i w różnym stanie mieszkanie bywało to jednak miałam szczęście do wyrozumiałych właścicieli
Jak ona wypomina syf to ja bym zwróciła uwagę że remont to się robi częściej niż co 25 lat o bym powiedziała że przeszkadzają mi takie niezapowiedziane wizyty i zasugerowala że zawsze możecie gdzie indziej wynajmować gdzie są zdecydowanie lepsze warunki
Witam, wynajmuje pokój w mieszkaniu wraz z innymi dziewczynami. Nasza właścicielka przychodzi do mieszkania bez zapowiedzi, a dzisiaj przeszła samą siebie. Zaczęła mi (bo akurat byłam) wytykać bałagan w częściach wspólnych. Nie było sterylnie, ale nie było aż tak źle. Padło nawet pytanie jak wygląda kuchenka gazowa w moim domu rodzinnym, bo było na naszej trochę paprochów. Nasza wanna ma 35 lat (!) i dno jest wytarte, a właścicielka stwierdziła, że jakbysmy domyly to by było białe jak boki. Ta pani jest starszą kobietą, ale moim zdaniem znacznie przekracza swoje prawa. Dodam, że stan mieszkania i ewentualny bałagan nie powodował żadnego trwałego uszkodzenia sprzętów czy mieszkania. Co o tym sądzicie?
Nie powinna a jednak takie sytuacje się zdarzają. Słyszałam od znajomych o tym.
Mimo, ze podczas podpisywania umowy deklarowali, że będą o wizytach powiadamiać wcześniej.
Dawno temu wynajmowałam pokój w mieszkaniu studenckim to też właściciele wpadali znienacka. Niby po pocztę czy załatwić coś w administracji osiedla.
Mieli własne klucze i zdarzało się, że przyjeżdżali nawet podczas naszej nieobecności.
Tylko, że wtedy w tamtym mieszkaniu nie było telefonu ani nie było jeszcze telefonów komórkowych, internetu.
A teraz to jest i nawet starsza pani zapewne telefon posiada.
Zawsze można zmienić mieszkanie na bardziej niekrępujące. Jest teraz mnóstwo ofert ponieważ studenci nie wiedzą czy będą potrzebowali mieszkania na cały rok akademicki czy tylko na określone dni.
Własność nie daje tej pani żadnego prawa do naruszania Waszej prywatności. Od momentu, gdy podpisała z Wami umowę i przekazała klucze, wynajęty lokal stał się Waszym mieszkaniem, którego nietykalność podlega ochronie prawnej. Właściciel nie ma prawa wchodzić do niego bez wyraźnej zgody lokatora, w przeciwnym razie popełnia przestępstwo naruszenia miru domowego.
Warto wiedzieć, że w wyniku podpisania umowy najmu zyskałyście nie tylko prawo korzystania z lokalu, ale również wszelkie inne uprawnienia z tym związane. Należy do nich prawo do ochrony nietykalności mieszkania chronione także prawem karnym. Właściciel lokalu nie ma więc prawa wchodzić do niego w dowolnie wybranym momencie i bez Waszej zgody, czego nieprzestrzeganie powoduje, że właścicielka podlega odpowiedzialności karnej.
Owszem, są wyjątkowe sytuacje, kiedy może to zrobić, ale ma to miejsce w przypadku awarii wywołującej szkodę lub zagrażającej bezpośrednio powstaniem szkody (wyciek gazu, pożar czy zalanie mieszkania), co zostało ściśle określone w art. 10 ustawy o ochronie praw lokatorów - wtedy lokator jest zobowiązany niezwłocznie udostępnić mieszkanie w celu jej usunięcia. Jeżeli jest nieobecny lub odmawia udostępnienia lokalu, właściciel ma prawo wejść do środka w obecności policji lub straży miejskiej, ewentualnie, gdy sytuacja tego wymaga, przy pomocy straży pożarnej. Tu oczywiście też trzeba zachować odpowiednie procedury, na przykład zabezpieczyć lokal i znajdujące się w nim rzeczy oraz sporządzić protokół. Jednak ta sytuacja na ten moment nas nie interesuje.
Przy okazji wspomnę, bo to też warto wiedzieć, że po wcześniejszym ustaleniu terminu lokator, czyli Wy, powinien także udostępnić właścicielowi mieszkanie w celu dokonania okresowego, a w szczególnie uzasadnionych wypadkach również doraźnego, przeglądu stanu i wyposażenia technicznego mieszkania oraz ustalenia zakresu niezbędnych prac i ich wykonania oraz zastępczego wykonania przez właściciela prac obciążających lokatora. Wtedy macie obowiązek wyrazić zgodę na tego rodzaju odwiedziny, ale - raz jeszcze powtórzę - taka wizyta wymaga wcześniejszego umówienia. Właściciel nie powinien pukać do Waszych drzwi z informacją, że właśnie chce przeprowadzić przegląd techniczny, bo w takiej sytuacji Wy wciąż nie musicie wyrazić zgody na wejście właścicielki. Tym bardziej w jakimkolwiek innym przypadku.
Jednym słowem właścicielka wyraźnie narusza prawo, a skoro czujecie się niekomfortowo, to może warto ją o tym poinformować .
Co za baba, masakra. Strach wynajmowac wrecz, chociaz mi sie nie trafilo ani razu by landlord chcial nawet wejsc do mieszkania.
Trzeba walczyc o swoje.
Kochane Netkobiety, dziękuję za odpowiedzi. Utwierdzilyscie mnie w tym, że zachowanie właścicielki znacząco przekracza jej prawa. Poinformujemy, że nie życzymy sobie wizyt podczas naszej nieobecności. Tylko nie wydaje mi się żeby wzięła sobie to do serca skoro całe życie tak robi, a ma ponad 70 lat... W każdym razie będziemy tak kombinowały, żeby jak najlepiej na tym wyjść To mieszkanie ma też swoje zalety, m. in cena i ogródek, więc póki co wyprowadzki nie chciałabym.